Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Mistrzynie Europy!

$
0
0
28.06. przed 15 na Eurosporcie mogliśmy obejrzeć finał mistrzostw Europy kobiet U-17. Przyznam, że pierwszy raz zasiadłem przed przysłowiowym szkiełkiem by oglądnąć w całości mecz kobiet. Powód wiadomy - finał z udziałem Polski! I nie był to stracony czas. Nie trzeba się zbytnio orientować, że przed pierwszym gwizdkiem sędziny z Chorwacji faworytem meczu z młodymi Polkami były Szwedki. Szwecja to jedna z potęg w kobiecym piłkarstwie - porównać ją można do piłkarzy Hiszpanii. A jednak nasze dziewczęta walką, ambicją potrafiły zniwelować przewagę fizyczną, techniczną.
Jak się Polki dostały do finału? I faza eliminacji rozegrana została we wrześniu ub. roku na Słowacji i w pierwszym meczu Polska pokonała gospodynie aż 4:0 po golach Katarzyny Konat, Dżesiki Jaszek i dwóch rezerwowej Anny Zapały. Podopieczne Zbigniewa Witkowskiego w drugim meczu pokonały Wyspy Owcze 3:0 po golach Ewy Pajor 2 i Sylwii Matysik. W trzecim meczu nie przeszkodziła porażka 0:3 z Hiszpankami. W drugiej fazie, na przełomie marca i kwietnia w Austrii Polki pokonały Irlandię Północną 2:1 (Pajor, Paulina Dudek),Norwegię 3:0 (Pajor, Jaszek, Dudek) i zremisowały z Austrią 1:1 po golu Jaszek. Z pierwszego miejsca Polki awansowały do szwajcarskiego finału.Tam 4 drużyny rozgrywały półfinały oraz mecze o medale. We wtorek (25.06.) w samo południe piłkarki Zbigniewa Witkowskiego pokonały koleżanki z Belgii 3:1 po golach Ewy Pajor, Pauliny Dudek i Katarzyny Konat. Awans do finału okupiony został kontuzją kapitana zespołu Katarzyny Gozdek. W drugim meczu Szwedki zremisowały z Hiszpankami 2:2, ale w rzutach karnych wygrały 5-4.
Wreszcie finał, który poprzedził pogrom Belgijek (0:4 z Hiszpanią). Gol w 15 minucie Eweliny Kamczyk daje nam prowadzenie, potem nerwy po niewykorzystanych sytuacjach Ewy Pajor, która ośmieszała o głowę wyższe Szwedki. Po przerwie widać było, że nasze dziewczęta słabną, ale potrafią stworzyć po stałych fragmentach gry okazje. Poprzeczki zostają ostemplowane z obu stron. Wielu drżało, gdy piłka leciała w nasze pole karne, bo bramkarka Anna Okulewicz wzrostem nie grzeszy, będąc niższa od wielu koleżanek z pola oraz jakby przyspawana była do linii bramkowej. W końcu po 3 dodatkowych minutach ostatni gwizdek i wielka radość w obozie, gdzie widać było sekretarza generalnego PZPN Macieja Sawickiego i odpowiedzialnego za kobiecy futbol w związku -Andrzeja Padewskiego.
Ewa Pajor i Jonna Andersson w finale ME U-17
Teraz należy spożytkować ten sukces by złote dziewczęta Witkowskiego nie stały się pokoleniem straconym jak w przypadku mężczyzn. Na chwilę obecną najwięcej pisze się i mówi o Ewie Pajor, którą nazwano już kobiecym Messim. Liderka zespołu pochodzi z Pęgowa w gminie Uniejów to absolwentka Szkoły Podstawowej w Wieleninie. Jak sama mówi, do uprawiania tej dyscypliny sportu zachęcił ją kuzyn. Najwięcej, jak twierdzi, zawdzięcza Piotrowi Kozłowskiemu, nauczycielowi wychowania fizycznego w wielenińskiej szkole, który odkrył jej talent i nie szczędząc czasu i pieniędzy, woził swoją wychowankę na treningi do Konina. Po ukończeniu podstawówki trafiła do jednego z konińskich gimnazjów i klubu „Medyk” Konin. Szybko powołana została do kadry U15. Tam zadebiutowała w seniorach będąc najmłodszą piłkarką Ekstraligi. W 2012 roku w 14 spotkaniach strzeliła aż 10 goli. Dwa tygodnie przed triumfem z reprezentacją w szwajcarskim Nyonie Ewa błysnęła w finale Pucharu Polski. Przeciwnikiem Medyka Konin była RTP Unia Racibórz, która liczyła na czwarty z rzędu krajowy dublet.Wszystko zaczęło się zgodnie z planem, kiedy Słowaczka Dominika Sykorova wyprowadziła raciborzanki na prowadzenie, ale po przerwie na boisku pojawiła się Pajor, która najpierw doprowadziła do wyrównania w 78. minucie, a na sekundy przed końcowym gwizdkiem zadała decydujący cios, dzięki czemu Puchar Polski po pięciu latach wrócił do Konina.
Teraz pozostaje nam kibicować nie tylko Ewie i jej koleżankom z kadry, ale i dziewczętom z Victorii Aglomeracji Wałbrzyskiej, które zakończyły rozgrywki na 3.miejscu w 3.lidze gr.dolnośląskiej.

Stranieri 2013

$
0
0
Z wałbrzyszan, którzy za granicą grali w minionym sezonie najwyżej grał Tomasz Gruszczyński w Luksemburgu, gdzie wrócił po półrocznym epizodzie w francuskim CS Orne Amnéville. Drużyna polskiego napastnika FC Progrès Niedercorn zajęła 12. miejsce na koniec sezonu, tracąc dwa punkty do lokaty gwarantującej utrzymanie. Gruszczyński zagrał w 17 meczach i strzelił 4 gole. Progrès musiał walczyć o utrzymanie w barażach i po dogrywce wygrał z drugoligowym FC UNA Strassen 1:0 i utrzymał się w lidze. W tym meczu Tomasz znalazł się poza składem.
Mniej szczęścia w Bułgarii miał Michał Protasewicz, któryopuścił Etyr przed końcem sezonu.
W Niemczech w Bundeslidze mamy Adama Matyska -trenera bramkarzy w Norymberdze. W 3.lidze Adrian Mrowiec w Chemnitzer FC zagrał 10 razy, ale wiosną raptem dwa razy i wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Chemnitzer sezon zakończył na 5.miejscu ze stratą aż punktów do czwartego zespołu. Oczko niżej i klasę niżej uplasował się Waldhoff Manheim (6.miejce w IV lidze).
Roman Maciejak (Waldhoff Manheim)
W Manheim grał Roman Maciejak, który w czternastu meczach nie strzelił ani jednej bramki. Z tych kilkunastu meczy tylko w jednym zagrał 90 minut (w 36.kolejce z SC Idar-Oberstein 1:3 po dwóch bramkach straconych w doliczonym czasie gry!). Spośród pozostałych 13 występów -12 zaliczył wchodząc z ławki (głównie w okolicach 85 minuty, najdłuższy pobyt 27 minut) i raz rozpoczął mecz schodząc tuż przed przerwą (ostatnia kolejka sezonu). W Kreisliga (liga powiatowa - 9. i niższy poziom rozgrywek) grają m.in. doskonale znany w Wałbrzychu Jacek Cieśla (FC Eisdorf - 4.miejsce w grupie Osterode) czy Bartosz Konarski (SV Motzing - 3.miejsce w grupie Straubing). Konar, którego imię w Niemczech przemieniane jest na Bertl, był czołowym snajperem ligi strzelając 24 bramki.
W dalekiej Bawarii w SV Polonia 2006 Monachium (Senioren A Kreisklasse) gra Sebastian Matuszak, a jesienią w 5 meczach wystąpił Robert Rzeczycki. W Austrii minął pierwszy sezon pracy kojarzonego do tej pory z Niemcami Janusza Góry, który w lipcu kończy okrągłe 50 lat. Wychowanek Bielawianki, w Górniku Wałbrzych zadebiutował w ekstraklasie, potem grał m.in. w Śląsku Wrocław (PP, kadra), niemieckich Stuttgarter Kickers czy SSV Ulm. Jeszcze podczas czynnej kariery sportowej został w Ulm drugim trenerem, potem był szkoleniowcem w tym klubie różnych drużyn. Latem ubiegłego roku w jednym z najbogatszych klubów austriackich - Red Bull Salzburg wymieniono pion szkoleniowy akademii piłkarskiej i tak Janusz Góra został asystentem trenera Henrika Pedersena w kadrze U-18. Również w Austrii z juniorami pracuje Tadeusz "Teddy" Pawłowski - U16 w akademii AKA Vorarlberg.
Damian Misan (Poggstall/Olimpia)
Na szóstym poziomie rozgrywek (1.Klasse West) w SV Blindenmarkt grał Dariusz Filipczak - świdniczanin wraz z kolegami zajął 4.miejsce, ale ze stratą zaledwie 3 punktów do mistrza ligi. Klasę niżej (2.klasse) grało sporo wałbrzyszan. W grupie Ybbstal w klubie ASV Kienberg/Gaming odnalazł się Paweł Matuszak, który często mylony był z ojcem Radkiem, bowiem w oficjalnych zestawieniach używał również drugiego imienia Radosław. Były gracz wałbrzyskiego Górnika znakomicie odnalazł się w nowych realiach, ale czy to aby nie za wcześnie rozmieniać talent na drobne w amatorskiej lidze? Paweł strzelił 15 bramek i w tabeli strzelców zajął 6.miejsce (Kienberg finiszował na 9.miejscu). Przedostatni w tej klasie był zespół ASKÖ Lunz/See, gdzie od stycznia występował Bartosz Sobota (strzelił 11 goli) oraz ojciec Pawła Matuszaka - Radosław, znany bardziej jako Radek/Rado Matuzak. Jesienią Bartek występował w tej samej klasie rozgrywkowej ale grupie Alpenvorland w zespole Kirnberg. W grupie Yspertal wciąż gra 38-letni Rafał Tragarz (Kleinpöchlarn SV-10.miejsce), gdzie strzelił 15 bramek w roli grającego trenera. W tej samej lidze 4.miejsce zajął USC Pöggstall, gdzie snajperem był Damian Misan, który trafił do bramki rywala aż 31 razy a grał 22 mecze! Ciekawostką jest fakt, że wiosną Damiana często widywać można było w Polsce - w meczach jeleniogórskiej klasy okręgowej, gdzie z powodzeniem grał w Olimpii Kamienna Góra. To jego gole m.in. wyrzuciły z Pucharu Polski Karkonosze Jelenia Góra.

Bez zielono-czarnej fuzji

$
0
0
Sezon 2012/13 przeszedł do historii. W Wałbrzychu o wiośnie w wykonaniu Górnika najlepiej najszybciej zapomnieć, w klasie okręgowej Wiesław Walczak ze swoimi podopiecznymi zdominował rozgrywki i pewnie powrócił z MKS Szczawno Zdrój do IV ligi. Lato pokaże czy apele prezesa Dionizego Niemczyka przyniosą skutek, bowiem klub potrzebuje pieniędzy by zagrać w wyższej lidze. W A klasie awans wywalczył Skalnik Czarny Bór. Zdzisław Pyrdoł i spółka dzięki znakomitej skuteczności na własnym obiekcie (komplet piętnastu zwycięstw!) wywalczył awans, choć do końca walczył Cukrownik Pszenno. Piłkarze z Pszenna zaprzepaścili szansę na ostatniej prostej, przegrywając ostatni mecz z przeciętna Nysą w Kłaczynie 3:4. I jak tu nie wierzyć w niefart trenera Masnego, który dwukrotnie nie potrafił awansować do drugiej ligi ze świdnicką Polonią? O ile w walce o awans nie liczyli się niedawni przedstawiciele okręgówki (Mieroszów, Gorce) to niespodzianka in plus była postawa Gwarka Wałbrzych, który finiszował na pozycji wicelidera! Solidne ósme miejsce wywalczył beniaminek Zdrój Jedlina Zdrój. Powodów do radości nie mają z kolei Czarni Wałbrzych i Zagłębie Wałbrzych. Oba zasłużone kluby, których fani żyją wyraźnie przeszłością i nie mogą doczekać się lepszych czasów. Optymizm ekipy z ul.Wrocławskiej  przyniosła nieco jesień, kiedy zespół Marcina Zamojcina potrafił wygrać w Głuszycy (3:2) czy Mieroszowie (1:0). Wiosną komplet punktów Czarni zdobyli zaledwie raz (3:1 z Zielonymi w Mrowinach), a ostatnie 4 spotkania zakończyli z zerowym kontem i z 15 straconymi bramkami. Ostatecznie 11.miejsce piłkarze z Piaskowej Góry zawdzięczają temu, że były jeszcze gorsze ekipy. W tym gronie znalazło się Zagłębie, które co prawda straciło jedną bramkę mniej niż Czarni, ale 20 punktów, zaledwie 5 zwycięstw (w tym walkower z Czarnymi) chluby nie przynosi. Fani Thoreza musieli przełknąć gorzkie pigułki jak klęski 1:6 w Czarnym Borze, 0:8 w Pszennie, 1:7 w Dziećmorowicach czy 0:6 u siebie z Gwarkiem... Nie pomógł powrót do zespołu Mirosława Otoka, który nawet wybiegał na boisko, grał razem z synem Gasparem, a ostatecznie przed finiszem zrezygnował z funkcji szkoleniowca. Zagłębie zakończyło sezon na ostatnim miejscu, choć wiosną układ wyników sugerował szansę na utrzymanie się. Jeszcze przed finiszem ligi w lokalnych mediach gruchnęła wiadomość o możliwości połączenia dwóch wałbrzyskich klubów - Czarnych i Zagłębia. Oba kluby łączą zielono-czarne barwy oraz ... kłopoty organizacyjne. Fuzja miała być lekiem na całe zło - cytując słowa piosenki. Zagłębie w aporcie miało dać obiekt przy ul.Dąbrowskiego, a piłkarzy - Czarnych. Juniorzy nowopowstałego klubu występowaliby przy ul.Wrocławskiej, gdzie permanentnie są kłopoty, jak nie z dzikami niszczącymi murawę to z infrastrukturą. Przez lata OZPN przymyka oko na zbyt bliskie, niebezpieczne ogrodzenie boiska, teraz licencyjnym wymogiem jest prąd w szatniach, które i tak późno powstały (czy ktoś pamięta pielgrzymki piłkarzy po meczu w kierunku budynków z prysznicem?).
Zagłębie z hukiem spadło do B klasy
Prezes klubu Leszek Nurkiewicz nie jest w stanie finansować bankruta, który zalega z opłatami w związku. W Wałbrzychu nie szykują się wybory by kolejny po Lubińskim kandydat błysnął gestem w świetle kamer i aparatów fotograficznych i rzucił trochę gotówki by zdobyć kilkanaście głosów więcej. Działacze Zagłębia byli zdecydowanie na TAK dla połączenia, z kolei w Czarnych zorganizowano spotkanie, gdzie demokracja powiedziała NIE. Zdecydowana większość wśród kibiców, działaczy i samych piłkarzy była zdania, że dramatyczna sytuacja finansowa klubu nie jest w stanie spowodować zniknięcia klubu z futbolowej mapy Wałbrzycha. Naoczni świadkowie twierdzą, że głównymi orędownikami tego sprzeciwu byli najbardziej rozpoznawalni piłkarze Czarnych, którzy pamiętają tłumy przy ul.Wrocławskiej na meczach starej czwartej ligi, czyli Patryk Konsewicz i Bartosz Kwiatek. Cytując red. Bartłomieja Nowaka "Uczestnicy spotkania zadeklarowali również większe zaangażowanie w treningi, aby ewentualna poprawa sytuacji finansowej klubu przełożyła się również na lepsze wyniki sportowe", a poza tym główną ideą ratowania klubu ma być m.in. indywidualne szukanie przez każdego z zawodników sponsorów,sprzedaż pamiątek czy organizacja festynu. Czy to przyniesie sukces? Skoro do tej pory nie znaleziono sposobu na w miarę spokojną egzystencję to teraz w czasach kryzysu znajdą się chętni by wspomagać Czarnych? Pamiętać należy o wspomnianym wyżej doprowadzeniu prądu oraz zaległościach wobec OZPN Wałbrzych. Póki co Czarni zgłosili seniorów do A klasy.
W Zagłębiu nie rozpaczano po nieudanej fuzji, wbrew niektórym plotkom wciąż będzie drużyna seniorów, która grać będzie w B klasie.
Dla Czarnych ratunkiem może okazać się Górnik Wałbrzych, gdzie wraca idea drużyny rezerw. Niecały rok temu zrezygnowano z grającej w okręgówce drużyny, a teraz znów ktoś poszedł po rozum do głowy, że rezerwowym ligowcom przydałoby się zachowanie rytmu meczowego. W przeszłości wielokrotnie to przerabiano i to co na początku może okazać się losem wygranym na loterii za kilka miesięcy będzie przekleństwem (niesnaski w zespole, bo muszą grać ligowcy, a nie regularnie chodzący na treningi, a może i rezygnacja z rozgrywek).

Przygotowania ruszyły

$
0
0
1 lipca zostało otwarte okienko transferowe. Kluby grające w wyższych ligach już zakontraktowały pierwszych zawodników, inne jeszcze testują ,szukają. W niższych ligach nie ma napięcia spowodowanego grą w europejskich pucharach, więc zdecydowana większość przygotowania rozpoczęła właśnie z początkiem bieżącego tygodnia. Nie inaczej było w Wałbrzychu, gdzie kibice oczekują nowego sezonu raczej z obawami niż z optymizmem jak było przed rundą wiosenną. Wiadomo jaka jest polityka personalna klubu, jakie realia i jakie wymagania stawia nowy drugoligowy sezon. Pożegnano kapitana Marcina Morawskiego, najprawdopodobniej nie opuści Wałbrzycha Michał Bartkowiak, a na pierwszych treningach zjawiło się kilku nowych zawodników. Jak podaje portal skibasport.pl nowi gracze to:
Wojciech Szuba (pomocnik 1993 Polonia/Sparta Świdnica 28/12)
Damian Celuch (pomocnik 1990 jesień Polonia/Sparta Świdnica 15/3, wiosna Ślęza Wrocław 12/4, a wcześniej m.in. Polar, Motobi i Chrobry)
Mateusz Jaros (pomocnik 1993 jesień w Prochowiczance 17/0, wiosna -Polonia/Sparta Świdnica 13/0)
Dawid Rosicki (obrońca 1993 jesień MKS Szczawno Zdrój, wiosna Victoria Świebodzice)
Marcin Matysek (obrońca 1993 Bielawianka 13/0)
Damian Misan (napastnik 1985 Olimpia Kamienna Góra/USC Poggstall)
Marcin Folc (napastnik 1985 GKS Tychy).
Zapowiadany był bramkarz Amin Sitou (1993 Lechia Dzierżoniów 24/0), który ma propozycje z 3 klubów drugoligowych i nie pojawił się przy Ratuszowej.
Rosicki z Matyskiem to wychowankowie wałbrzyskiego klubu ogrywający się na wypożyczeniach, są w wieku młodzieżowca i mogliby wywierać presję na młodzieżowym rodzynku w defensywie, czyli Orzechu. Celuch z Jarosem byli próbowani przez Roberta Bubnowicza, ale z różnych względów nie zostali w Wałbrzychu, Misan 3 lata temu wywalczył z Górnikiem awans po czym opuścił Ratuszową. Pierwszym nabytkiem biało-niebieskich został "Szubek", który uznany został niedawno najlepszym graczem świdniczan w minionym sezonie będąc jednocześnie ich najskuteczniejszym strzelcem. Wierząc ludziom oglądającym go w akcji ma on potencjał by grać na odpowiednim poziomie. Nie bez znaczenia jest fakt, że w zbliżającym się sezonie będzie grał jako młodzieżowiec. Trener Jaworski zna zawodnika jeszcze z pracy w Świdnicy co również pomogło w szybkim podpisaniu umowy.
Najwięcej emocji dotyczy głośnym nazwiskom, które pojawiły się na treningu. Misan z Folcem pochodzą z miejscowości położonych nie opodal Wałbrzycha (Kamienna Góra i Jawor), póki co nie ma chętnych na ich usługi. O ile klub spełni ich wymagania finansowe, kto wie czy nie okażą się lekiem na nieskuteczność w lidze. Inną sprawą jest, że obaj panowie mogą wzbudzać emocje ze względu na sprawy nie związane do końca z boiskiem. Misan wiosną grał w dwóch ligach - w ojczyźnie w kamiennogórskiej Olimpii oraz w austriackim Poggstall. Nie on pierwszy i zapewne i nie ostatni. Swego czasu Słowo Sportowe nagłośniło sprawę piłkarzy, którzy łączyli grę w dwóch krajach. Z tego powodu nie oglądaliśmy przez jakiś czas Wojtarowicza, Sobotę, Świątka, Klimko czy Kopernickiego. Wydawało się, że ten proceder nie ma już miejsca, a tymczasem Damian nic z tego sobie nie robił i strzelał tu i tam. W Austrii 31 razy pokonywał bramkarzy rywala, w Polsce w barwach Olimpii wiosną trafił 14 razy: po 3 gole wbił bramkarzom Jawy Otok, Kwisy Świeradów Zdrój i Mitexu Podgórzyn oraz po jednym Victorii Ruszów, Leśnikowi Osiecznica, Piastowi Dziwiszów, Lotnikowi Jeżów i Pogoni Świerzawa. Skuteczność godna pozazdroszczenia, ale dla przypomnienia po opuszczeniu Miedzi Legnica 5 lat temu w wyższych ligach Misan nie jest tak skuteczny: w Cracovii - dwie rundy w ekstraklasie zero bramek, w Górnik Wałbrzych- wiosna 2010 15/3 gole, we Flocie Świnoujście w lidze 3 rundy (2011-12)  w 1.lidze 40/8.
Z kolei Marcin Folc zbierał pochlebne recenzje za grę w Tychach, ale ostatecznie klub nie zdecydował się na przedłużenie umowy. W skuteczności (8 goli w 20 meczach) przeszkodziła mu kontuzja. Wcześniej nie był łowcą bramek, ale zbierał ogólnie pochlebne recenzje - oto krótki przegląd (wg 90minut.pl):
Marcin Folc w meczu Tychy-Górnik

w Kuźni Jawor grał do 2000 roku,
RKS Radomsko (2000/01-2004/05j) - gdzie awansował do ekstraklasy, gdzie w sezonie 2001/02 w 22 strzelił 4 gole, po spadku nękały go kontuzje, przez co w ciągu 2,5 sezonu strzelił tylko 10 goli.
Widzew Łódź (2004/05 w) - w 2.lidze w 6 meczach 1 gol, jak na ironię w meczu z RKS Radomsko (4:0)
Heko Czermno (2005/06) - 21/6 goli przy czym połowa w przedostatnim meczu w Nowym Dworze ze Świtem (4:3), spadek po barażach ze Stalową Wolą (0:1, 2:1 - 1 gol), w Czermnie grał w byłym graczem KP Wałbrzych Jarosławem Solarzem
Zagłębie Sosnowiec (2006/07 27/13 goli w 2.lidze i awans do ekstraklasy, 2007/08 - w ekstraklasie 24/6)
Piast Gliwice (2008/09j, 2008/09w) - dwie rundy w ekstraklasie, ale grał tylko jesienią 2008 - 12/1, w Młodej Ekstraklasie 9/4;
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - 2009/10 w 1.lidze 31/7goli
Zagłębie Sosnowiec - 2010/11j 11/1 w 2.lidze w tym 3 minuty w meczu z Górnikiem Wałbrzych (2:1);
Tur Turek - 2010/11w w 2.lidze 5/2 gole
GKS Tychy - 2011/12 awans do 1.ligi (23/3 gole) gdzie zagrał dwa razy przeciwko Górnikowi Wałbrzych (1:0,0:0).
Wrażliwym tematem jest kara za korupcję. Folc w styczniu został ukarany przez Komisję Dyscyplinarną PZPN 10 miesiącami dyskwalifikacji w zawieszeniu na 3 lata i 2 tysiącami kary finansowej. Wcześniej zawodnik był skazany za korupcję, a dotyczyło to czasów gry w Radomsku i sprzedania meczu z Zagłębiem Lubin (0:1 dający awans lubinianom). Folc w 2011 poddał się dobrowolnie karze 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata, zwrotu 2500 złotych wziętej łapówki, grzywny 4 000 złotych. Tak na marginesie w ten proceder umoczeni byli w Radomsku świdniczanie Filipczak i Lato. Czy dbający o wizerunek, szanujący się klub zdecydowałby się na kontrakt z piłkarzem z korupcyjną przeszłością? Panowie Urbański z Gawlikiem nie mieli skrupułów i podpisali umowę z Folcem. W porównaniu z Misanem ma większe doświadczenie, jest wyższy i lepiej gra głową.
Złośliwi mogą zauważyć pewną amatorszczyznę w sprawdzaniu przydatności nowego nabytku. Bo jak można określić przydatność (lub skreślenie szans) po jednym treningu oraz gierce? W przeszłości i to nie dalekiej dobre wejścia mieli choćby wspomniany wcześniej Misan czy Maciejak, którzy nie stali się łowcami bramek. Poza tym warto zastanowić się nad kolejnym wzmocnieniem w linii ataku, bo wątpliwe by cały sezon "Folcu" zaliczył bez kartek lub kontuzji.

Sezon 2013/14 rozpoczęty !

$
0
0
9 dzień lipca - tego dnia rozegrano pierwszy oficjalny mecz nowego sezonu 2013/14. W rundzie przedwstępnej Pucharu Polski AMSPN Hetman Zamość pokonał MKS Oława 1:0 i czeka na zwycięzcę meczu Rozwój - Świt. Podobnie jak w ubiegłych edycjach już w pierwszych meczach na szczeblu centralnych mamy do czynienia z walkowerami: zdobywca PP na szczeblu Małopolskiego ZPN KS Tymbark nie został dopuszczony do rozgrywek przez PZPN z powodu przekroczenia terminu zgłoszeń, wycofały się z rozgrywek Resovia, Tur Turek i Unia Tarnów, którzy nie otrzymali licencji na grę w 2.lidze. W rundzie wstępnej, która rozegrana zostanie za tydzień w teorii już teraz znana jest jedna para Calisia - Lech Rypin. Drużyna z Kujaw co prawda wycofała się z drugoligowych rozgrywek, ale rozpoczęła treningi i do pucharowego meczu przystąpi, co z kolei nie jest oczywiste w przypadku kaliszan. Calisia utrzymała się w lidze, ale sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Apel do przedsiębiorców, władz miasta o pomoc finansową, rezygnacja wiceprezesa, exodus piłkarzy do innych klubów, co spowodowało odwołanie sparingu z Jarotą - to wszystko prowadziło do decyzji o wycofaniu się z rozgrywek drugoligowych. I tak było we wtorek, ale szybko działacze porzucili ten pomysł, bowiem wróciła idea połączenia z innym kaliskim klubem - licencję na grę w 2.lidze miała przejąć spółka KKS Kalisz, która co prawda również nie śmierdzi groszem, ale nazwisko jego prezesa otwiera wiele drzwi zamkniętych dla obecnego prezesa Calisii.W trudnych rozmowach o fuzji nie nastąpił przełom, ale nagle urodziła się nowa opcja - poznański Lech chce wykupić drugoligową licencję dla swoich rezerw. W każdym bądź razie coraz bliżej decyzji, że Calisii zabraknie w 2.lidze i raczej bez szans by w nowym sezonie w jej miejsce zagrał MKS Oława.
Bartosz Biel (z prawej) zagra w Puszczy Niepołomice.
Podczas krótkich wakacji dziesiątki zawodników zmienia barwy klubowe, jeździ z testów na testy. Po rozpadzie drugoligowego Tura Turek łakomym kąskiem są ograni już młodzieżowcy i nie dziwi, że wałbrzyszanin Bartosz Biel szybko znalazł nowego pracodawcę - beniaminka 1.ligi Puszczę Niepołomice. Adrian Mrowiec po niezbyt udanym pobycie w Niemczech ponoć bliski jest gry w chorzowskim Ruchu. Michał Protasewicz po powrocie z Bułgarii bezskutecznie próbował załapać się do ROW-u Rybnik i Bytovii. W 1.lidze zagra Marcin Orłowski, który nie ruszał się z Chojnic jak sugerował Bogdan Skiba awizując go jako kandydata do gry w Wałbrzychu. Zresztą jeśli wierzyć doniesieniom Górnik jako bodaj pierwszy zespół ze szczebla centralnego zamknął kadrę na rundę jesienną! Z jednej strony można byłoby przyklasnąć, bo trener Maciej Jaworski mógłby spokojnie zgrywać zespół. Tyle, że "Jawor" wczasuje się i nie będzie widział swoich podopiecznych ani w jednym z najbardziej wartościowych sparingów z GKS Katowice ani w pucharowym meczu w Częstochowie.Oficjalna strona Górnika zapowiadała na sprawdzianach aż 4 graczy z pierwszoligową przeszłością, a póki co skończyło się na sprawdzeniu ewentualnej przydatności Folca. Na chwilę obecną po stronie nieobecnych w najbliższych meczach mamy Morawskiego (rozwiązanie umowy), Oświęcimkę (kontuzja), Jarosińskiego (wyjazd do brata do Norwegii), Zielińskiego (najprawdopodobniej opuści Górnika). Kto w zamian? Powracający po kontuzji Bartoś, Folc, Szuba i grupa juniorów. Sparingi z rezerwami Śląska i pierwszoligowym GKS Katowice pokazały, że trenerzy będą stawiać na Orzecha i Szubę jako podstawowych młodzieżowców. Bo właśnie wiek jest póki co największym atutem nowego gracza z Świdnicy. Czas pokaże czy będzie w stanie zastąpić Morawskiego w drugiej linii. Status młodzieżowca z końcem minionego sezonu stracili Jarosiński, Zieliński, Chajewski, Radziemski co jeszcze bardziej zawęża pole manewru. Czy ten skromny zestaw piłkarzy jest w stanie zagwarantować skuteczną walkę o utrzymanie w reformowanej lidze?
Również ustawienie meczowe nie wróży jakieś rewolucji czy też ewolucji zespołu. Te same nazwiska w defensywie, drugiej linii oraz w ataku. Czy to co zawodziło wiosną ma nagle odpalić jesienią niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Miejmy nadzieję, że tak, bowiem piłkarze nie zapomnieli jak się gra, a wyniki sparingów to kolejne przełamania - ze Śląskiem II pierwsze domowe zwycięstwo pod wodzą Jaworskiego a z GKS pierwszy od zapomnianych czasów gol Daniela Zinke. A w sobotę wałbrzyszanie zagrają z A-klasowymi rezerwami Skry Częstochowa, która wystąpi w swoim trzecioligowym składzie, być może z nowymi graczami z Rakowa (P.Kowalczyk, Mastalerz), Krzywickim znanym z Cracovii czy dawnym mistrzem Europy juniorów - Zawadzkim.

Puchar nie dla Przerywacza

$
0
0
Piotr Przerywacz to jedyny z ekipy wałbrzyskiego Górnika, który zna smak sukcesu w Pucharze Polski. Tak się dziwnie zdarza w Wałbrzychu, że gdy "Przeryw" prowadzi I zespół seniorów w tych rozgrywkach to odpada on z A-klasowymi rezerwami trzecioligowca z województwa śląskiego. Tak było dwa lata temu w Katowicach, tak było teraz w Częstochowie. Wtedy powodem absencji "oficjalnego" I trenera były rozgrywki akademickie, a teraz zagraniczne wakacje. Cudzysłów jak najbardziej na miejscu, bowiem protokolarnie trenerem drugoligowca był przez lata (jest?) Marian Bach.
Redaktor Bogdan Skiba swoją relację zatytułował "Czas na powtórkę" i niestety okazał się złym prorokiem. Wałbrzyszanie skompromitowali się odpadając w rundzie przedwstępnej z A-klasowym zespołem. Drugoligowiec słabszy od przedstawiciela szóstej ligi. W zestawie pucharowiczów tylko zdobywca pucharu na szczeblu Dolnośląskiego ZPN - Czarni II Rokitki są sklasyfikowane równie nisko. I nie ma co szukać usprawiedliwienia, że rezerwy były reprezentowane przez graczy I zespołu - grającego w 3.lidze. Tłumaczenie o sile częstochowskiej ekipy przypomina nieco frazesy z okolic naszej kadry czy porażek w europejskich pucharach, że nie ma już w Europie słabych drużyn. Skra do spotkania z Górnikiem rozegrała jeden sparing - 7 godzin przed pucharowym bojem, gdzie zagrali głównie gracze testowani. W pucharowym meczu wybiegło aż 5 nowych graczy: bramkarz Kuhn, duet byłych defensorów Rakowa Mastalerz i Kowalczyk, ofensywnie grający Polak i były mistrz Europy juniorów Zawadzki. Biorąc pod uwagę, że Skra trenuje dopiero od tygodnia, to za Górnikiem powinno przemawiać zgranie i doświadczenie. Powinno. Widać, że sztab szkoleniowy Jana Wosia odrobił pracę domową i dobrze przeanalizował grę rywala, pofatygował się by nagrać sparing z GKS - efektem była gra, w której nie było widać różnicy między drugo- i de facto trzecioligowcem. Wałbrzyszanie zagrali "żelaznym" ustawieniem, które prezentowane było w drugiej lidze oraz podczas letnich sparingów i najprawdopodobniej będzie w nadchodzącej rundzie. Niezbyt zdawało to egzamin wiosną spychając biało-niebieskich w lidze i nie zdało teraz w pucharze. Maciejowi Jaworskiemu będzie musiało wystarczyć sprawozdanie Piotra Przerywacza, bowiem szkoleniowiec, który dopiero stawia pierwsze kroki w tej profesji na szczeblu seniorów był na wczasach. Nie świadczy to dobrze o wałbrzyskim klubie.
Ławka Górnika w Częstochowie [foto.ks-skra.pl]

Odpadnięcie z pucharu wałbrzyszan jest teoretycznie największą niespodzianką tej rundy, choć głośniej jest po przegranych beniaminków 1.ligi z Rybnika i Płocka. Puszcza Niepołomice bez Bartosza Biela w składzie poradziła sobie dopiero w karnych, Marcin Orłowski strzelił bramkę dla Chojnic. Skąd B.Skiba wymyślił sobie "Orła" jako kontrkandydata dla Folca? A propos wałbrzyskiego redaktora. Szacunek należy mu się, że organizuje regularne relacje "na żywo" z meczów Górnika. Szkoda, że w samym klubie nie ma pomysłu by na oficjalnej klubowej stronie takie przedsięwzięcia realizować. Co do jakości relacji Skiby to należy niekiedy spuścić zasłonę milczenia. Akurat ze stadionu przy Loretańskiej w Częstochowie przeprowadzał relację portal lajfy i dziwnym trafem miało się wrażenie popełnienie sieciowego plagiatu. Zdarzenia u p.Skiby podawane z lekkim opóźnieniem, po pojawieniu się na lajfach, poza tym troszkę ubarwione świadczące o braku obecności na "Lorecie" - jak nazywany jest obiekt Skry. Nie jest prawdą, że nie posiada on oświetlenia, bo ma. Żółta kartka dla Wojtka Szuby początkowo była potraktowana jako "kolejny żółty kartonik dla gospodarzy", a który z Michalaków strzelił bramkę zadecydował sam pan Bogdan (lajfy pisały o Michalaku bez rozróżnienia) przez co wprowadził ogólnopolskie zamieszanie, bowiem często skibasport.pl jest cytowany przez 90minut.pl, które stanowi dla wielu podstawowe źródło informacji. Ale nie zawsze zdarzy się "złoty news" jak w przypadku podpisania umowy Biela z Puszczą Niepołomice.
Skra oczekuje na lubelski Motor, którego wizyta w Wałbrzychu wydawała się być pewna. W Skrze dokonano już ciekawych transferów, które wyraźnie wzmocniły skład. Doszedł nowy trener bramkarzy - Grzegorz Żmija, który ponad 3 dekady temu otarł się o Górnika Wałbrzych. A w Wałbrzychu ...Bramkarz jest najlepszym na boisku, nie ale ma profesjonalnego trenera i zmiennika, bo akurat są w Norwegii. Odpukać w niemalowane, ale gdyby coś Jaroszewskiemu się stało to kto by bronił? W ogóle zmiennicy na ławce póki co nie dają gwarancji podtrzymania jakości podstawowej jedenastki. O ile Bartoś z Łaskim są alternatywą dla Wojtarowicza (bo kto zastąpi młodzieżowca Orzecha?) to kto wypracowywać i strzelać bramki? Kredyt zaufania został wyraźnie zmniejszony dla Radziemskiego i Chajewskiego, którego moim skromnym zdaniem zabrakło w Częstochowie w końcówce meczu ze względu na rzuty wolne. W takim przypadku należy z utęsknieniem oczekiwać powrotu Oświęcimki i Bartkowiaka.

Rzymska Skorupa

$
0
0
W ubiegłym tygodniu sypnęło zmianami polskich piłkarzy, którzy zagrają w klubach włoskiej Serie A. Nigdy wcześniej nie było w historii takiego okienka transferowego. Paweł Wszołek, a po nim Bartosz Salamon przeszli do Sampdorii Genua, która będzie się zawsze dobrze kojarzyła ze względu na ćwierćfinał Pucharu Zdobywców Pucharów w 1991, z którego zwycięsko wyszła warszawska Legia z wałbrzyszaninem Jackiem Sobczakiem w składzie. W ostatnich dniach hitem transferowym okazało się przejście z Górnika Zabrze 22-letniego bramkarza Łukasza Skorupskiego do AS Roma. Będzie on trzecim po Borucu i Pawłowskim
Łukasz Skorupski w barwach Ruchu Radzionków
 polskim goalkeeperem w słynnej Serie A. Popularny "Skorupa" póki co nie będzie jeszcze porównywany do Artura Boruca, ale do byłego bramkarza gdańskiej Lechii z całą pewnością tak. 20-letni obecnie Wojciech Pawłowski znakomicie zadebiutował w rodzimej ekstraklasie - pierwszy stracony gol po 321 minutach! Nic dziwnego, że okrzyczano go rewelacją a zaledwie 16 występów stały się przepustką do włoskiego Udinese. Nie obyło się bez wody sodowej w postaci rezygnacji z kadry, ale póki co Pawłowski jakby spokorniał i wciąż czeka na debiut w lidze włoskiej. Dwa lata starszy Skorupski mierzy tyle samo centymetrów co Pawłowski - 190 - i jest wychowankiem zabrskiej Pogoni, skąd trafił już do Górnika. Tam mógł liczyć jedynie na grę w Młodej Ekstraklasie przegrywając rywalizację z doświadczonymi Nowakiem (dziś Termalica), Czechem Vaclavikiem czy Stachowiakiem (dziś bułgarski Botew Płowdiw). Zima 2011 była przełomowa dla Łukasza, bowiem trafił na wypożyczenie do Ruchu Radzionków. Tam szkoleniowcem bramkarzy był Grzegorz Żmija - swego czasu solidny bramkarz mocno związany z Bytomiem, ale pochodzący z Dolnego Śląska. Urodzony w Zgorzelcu terminował swego czasu krótko w juniorach Górnika Wałbrzych skąd trafił do Ostrovii. Żmija już grając w Polonii Bytom zaczął szkolić swoich następców. Swoją pracę z powodzeniem kontynuował w Radzionkowie, w ubiegłym sezonie w Szczecińskiej Pogoni, gdzie trafił za b.trenerem Ruchu Skowronkiem, a od kilku dni szkolić będzie bramkarzy pucharowego pogromcy Górnika Wałbrzych - Skry Częstochowa.
Grzegorz Żmija na trenerskiej ławce Skry Częstochowa.
Skorupski do Radzionkowa trafił w tym samym czasie co doświadczony Marcin Suchański. 14 lat starszy bramkarz grał wcześniej m.in.w Radzionkowie, Polonii Bytom czy GKS Tychy. Mimo to rywalizację wygrał młodzian z Zabrza - zagrał w 13 spotkaniach (Suchański tylko w trzech i to ze względu na kontuzję Skorupskiego), w których puścił zaledwie 12 bramek! W pierwszych 2 spotkaniach pozostał niepokonany. Po tak znakomitej rundzie nie dziwił fakt, że Górnik Zabrze ściągnął go z powrotem. A jak ocenia Skorupę jego trener z Radzionkowa Grzegorz Żmija?
 – Był to zalążek na dobrego bramkarza już przed swoim przyjściem do Ruchu Radzionków. Tam miałem przyjemność z nim pracować. Już wtedy widać było, że w najbliższym czasie będzie to bramkarz dużej klasy. Młodemu bramkarzowi potrzebne było przede wszystkim ogarnie. 14 spotkań na poziomie zaplecza ekstraklasy dało Skorupskiemu pewność siebie, ale także niezbędne doświadczenie. Wrócił do Zabrza i… zabrał konkurentowi miejsce między słupkami. Z każdą kolejką prezentował się coraz lepiej.  – Nabierał swojej wartości głównie przez bronienie. Przecież głównie po to przyszedł wcześniej do Radzionkowa. Spisał się znakomicie i są tego efekty. Wiele osób zauważa u młodego bramkarza trudny charakter. Skorupski to człowiek krnąbrny, który nie boi się wyrażać własnego zdania. Nawet, jeśli jest ono mocno kontrowersyjne. – Dużo mówi się, że ma szaloną osobowość, ale myślę, że nasza współpraca przebiegła bardzo przyjemnie i pozytywnie – wspominał swojego byłego podopiecznego Żmija w minionym sezonie, gdy trenował bramkarzy Pogoni. – Z tego jestem bardzo zadowolony. To, co chciałem wyegzekwować od Łukasza, udało mi się osiągnąć. Myślę, że chociaż w malutkim stopniu także dzięki mnie jest dzisiaj tam, gdzie jest. W niedalekiej przyszłości pewnie będzie podporą reprezentacji i znaczącym bramkarzem.
Trudno nazwać Żmiję odkrywcą talentu Skorupy, byłoby to wręcz sporym nadużyciem. Jednak to właśnie dzięki grze w Ruchu pokazał się Łukasz piłkarskiej Polsce, przestał być anonimowym zawodnikiem. Więc radzionkowski szkoleniowiec dołożył pewną cegiełkę do marki Łukasz Skorupski. Zabrzanin debiutował w ekstraklasie prawie dwa lata temu - w ostatnim dniu lipca 2011 przy Oporowskiej w meczu ze Śląskiem Wrocław (1:1). W ciągu dwóch lat zagrał w 56 meczach, w większości będąc wybijającą się postacią. Choć zdarzały mu się klopsy tak jak podczas domowego meczu z Legią to od dwóch ostatnich okienek transferowych znalazł się na liście transferowej Górnika Zabrze. Ów lista, na której są Nakoulma i Olkowski to czysty rachunek ekonomiczny dla klubu, bowiem w budżet są wliczone pieniądze za zagraniczny transfer. Udało się nie tak dawno sprzedać korzystnie Arkadiusza Milika do Niemiec, a teraz przyszła kolej na Skorupskiego.
Nie jest pewne czy Polak zajmie miejsce w rzymskiej bramce. Odszedł co prawda holenderski wicemistrz świata Stekelenburg, ale są doświadczony Rumun Lobont, Brazylijczyk Julio Sergio i młody Litwin Svedkauskas. Czas pokaże czy Łukasz Skorupski, który był już powoływany na zgrupowania pierwszej reprezentacji, wskoczy do bramki tak jak Boruc we Florencji, czy przyjdzie mu czekać tak jak Pawłowskiemu.

Koniec pucharowej egzotyki

$
0
0
W rundzie przedwstępnej na zaplanowane 26 spotkań rozegrano 21 (+5 walkowerów), w których trzykrotnie decydowała seria rzutów karnych, w tym dwa razy z udziałem świeżo upieczonych pierwszoligowców. Raz (w Katowicach) o awansie zadecydowała dogrywka. Wyżej grających rywali pokonali: Hetman Zamość, Lechia Tomaszów Mazowiecki,Ursus Warszawa, Skra II Częstochowa, Sokół Kleczew i Odra Opole. Dwa ostatnie przypadki to odpadnięcie z rywalizacji beniaminków zaplecza ekstraklasy - o ile w Opolu ROW Rybnik walczył i przegrał po karnych, tak w Kleczewie płocka Wisła wystawiła juniorów, a pierwszy garnitur zagrał w sparingu przeciwko Widzewowi! Największą niespodzianką przed meczami była obecność w tym gronie rezerw Czarnych Rokitki z okręgu legnickiego. Wiadomo było, że faktycznie nie wybiegną
Czarni II - Stal Stalowa Wola - gol Serkiesa na 2:3
A-klasowcy, lecz gracze I drużyny Czarnych, którzy grają zaledwie klasę wyżej. Mimo to zdobywcy Pucharu Polski DZPN zagrali ambitnie i mimo porażki nie przynieśli wstydu. Drugoligowcy ze Stalowej Woli już po 10 minutach strzelili bramkę, by zaraz stracić gola. Potem Stal dała się wyszumieć miejscowym i do przerwy trzykrotnie umieściła piłkę w bramce rywala, a gospodarze odpowiedzieli jednym golem z rzutu karnego. Skutecznym wykonawcą jedenastki był Chrystian Serkies, który ma papiery na grę w wyższej klasie, gdzie z powodzeniem występował (Legnica, Bolesławiec, Polkowice, Strzegom).W drugiej połowie nie strzelono żadnego gola i Stal mogła w spokoju wracać do domu. Gdyby jednak do doszłoby do sensacyjnego awansu klubu z Rokitek to moglibyśmy być w rundzie wstępnej świadkami meczu pomiędzy drużynami z najmniejszych miejscowości w tej edycji Pucharu Polski.  Podlegnickie Rokitki liczą niewiele ponad tysiąc mieszkańców, a siedziba pucharowego rywala Rakowa Częstochowa - beniaminka 3.ligi dolnośląsko-lubuskiej  Formacji Port 2000 Mostki połowę mniej! Mostki niewiele mówią przeciętnemu kibicowi, bardziej kojarzą tę miejscowość kierowcy. Stara trasa A2 w stronę niemieckiej granicy, za Świebodzinem natykamy się naPort 2000, gdzie mamy nie tylko ogromny parking, kilka stacji benzynowych, sklepów, hotel, ale i mini zoo. Gdzieś wśród tej infrastruktury dla podróżujących jest znakomicie utrzymane boisko, na którym jak się okazuje gra czołowa lubuska drużyna! Województwo Lubuskie wciąż jest białą plamą na futbolowej mapie Polski jeśli chodzi o drużyny, które grały w najwyższej klasie rozgrywkowej. Obecnie w 2.lidze będzie grał beniaminek z Zielonej Góry, w 3.lidze Stilon Gorzów, Piast Karnin (spod Gorzowa), Ilanka Rzepin i wspomniana Formacja Port 2000. Nie ma co się oszukiwać, że świeżo upieczeni trzecioligowcy to gracze z półtysięcznych Mostek.
Boisko w Mostkach w sąsiedztwie mini-zoo i stacji paliw.
Firma Port 2000 to sieć stacji paliw, sklepów, hoteli przynoszące w skali regionalnej wymierne zyski - stąd też sponsoring popularnego w Lubuskiem żużla oraz futbolowa drużyna pod nazwą Formacja Port 2000, w której znalazło się miejsce dla solidnych graczy lubuskich, którzy grali w Pogoni Świebodzin czy Polonii Słubice (Merda, Ruminkiewicz, Pawlak, Sikora, obcokrajowcy Bebeto, Loliga). Pewne pieniądze i na pewno nie małe jak na ten region i ligę spowodowało, że małe Mostki wywalczyły awans do 3.ligi i pokazały się w Pucharze Polski. Spotkanie z Rakowem Częstochowa (0:1) oglądało około 500 widzów (dane wg kibiców z Częstochowy) co przeliczając na liczbę mieszkańców Mostek okazuje się największą, wręcz rekordową frekwencją w tej edycji ! A swoją drogą iście przyrodniczymi derbami mógłby być pojedynek Formacji z Ślęzą Wrocław w trzeciej lidze - oba kluby sąsiadują z ogrodami zoologicznymi.

Mrowiec w Ruchu

$
0
0
W sobotę doszło do ciekawego sparingu w Krakowie. Spotkali się dwaj najstarsi ligowcy Wisła i Ruch Chorzów, którzy ubiegły sezon nie mogą zaliczyć do udanych - krakowianie grali bezbarwnie i kończąc sezon daleko za czołówką, a popularni Niebiescy broniąc srebrnego medalu finiszowali na przedostatnim miejscu i utrzymanie zawdzięczają jedynie kłopotom Polonii Warszawa. Przy Reymonta oprócz sposobności oglądnięcia kandydatów do gry w lidze kibice mogli zobaczyć nowe koszulki gospodarzy na które powróciła klasyczna Biała Gwiazda w miejscu zmodernizowanego koronowanego herbu ery Cupiała. Mecz dość niespodziewanie wygrali goście z Chorzowa, a wśród nich nową twarzą był wałbrzyszanin Adrian MROWIEC. 30-letni defensor pożegnał niemiecki Chemnitzer FC i próbował przekonać do siebie trenera Jacka Zielińskiego. Mrowiec na boisku pojawił się dopiero po przerwie zmieniając w obronie nowego
Mrowiec i Nigeryjczyk Sarki [foto:wislakrakow.com]
obrońcę chorzowian Artura Gieragę, którego w minionym sezonie mogliśmy oglądać w barwach ŁKS Łódź. Adrian zagrał w koszulce z nr 8, najczęściej walczył z nigeryjskim napastnikiem Wisły Emmanuelem Sarkim, a w pojedynkach nie był od niego gorszy. Po meczu trener Zieliński stwierdził, że sprawa z Mrowcem jest "przyklepana", ale oficjalny komunikat klubu w  sprawie transferu został wydany dopiero we wtorek.
Podobny news wypłynął z Opola, gdzie drugoligowa Odra zakontraktowała syna byłego gracza Victorii, Górnika i KP Wałbrzych Grzegorza Krawca. Mateusz do tej pory po wyjeździe z Wałbrzycha grał w Lubinie, Wronkach, Poznaniu, a ostatnio w Unii Swarzędz. W tym roku kończy 20 lat i w nadchodzącym sezonie będzie jeszcze grał jako młodzieżowiec. Spotkania ligowe będą znakomitą okazją dla Krawca jr do przypomnienia się wałbrzyskiej publiczności. W przeszłości Mateusz grał w reprezentacji Polski juniorów.
Zmiany w niższych ligach dopiero przed nami. Póki co wiadomo, że nowych klubach szukają byli (na tę chwilę) stranieri - Roman Maciejakgrający do tej pory w Waldhof Manheim oraz Michał Protasewicz, który ma za sobą nieudane testy w ROW-ie Rybnik i Bytovii Bytów.

Debiut Piątkowskiego w ekstraklasie

$
0
0
W ostatnich latach dzięki grze w ekstraklasie głównie było o graczach pochodzących ze Świdnicy. Oprócz nich byli piłkarze pochodzący z Wałbrzycha, Świebodzic, Dzierżoniowa, Kłodzka. Dziś w Bydgoszczy debiutu doczekał się Mateusz Piątkowski wychowanek Orła Piława Dolna. Przed 40 laty Orzeł powstał w wyniku odłamu od bardziej znanej Piławianki. Do tej pory najbardziej znanym graczem pochodzącym z Piławy był Piotr Juraszek, który w ekstraklasie w sezonie 1997/98 rozegrał 13 spotkań w barwach Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Mateusz Piątkowski w wieku juniora przeszedł do Lechii Dzierżoniów, gdzie grał początkowo na obronie. W sezonie 2001/02 w sezonie czwartoligowym miał okazję zagrać w Wałbrzychu - jesienią Górnik/Zagłębie zremisował z Lechią 1:1, a wiosną wycofał się z rozgrywek. Piątkowski, znany
Mateusz Piątkowski w Lechii
w Lechii jako Mati zagrał w tamtym sezonie 32 mecze strzelając 1 bramkę. Wówczas miał za kolegów m.in. wałbrzyszan - Roberta Cyrtę, Arkadiusza Nowomiejskiego, Bartosza Sobotę czy Grzegorza Michalaka. Wypożyczony z Piławy Mateusz grywał z czasem również w drugiej linii oraz ataku. Po wydawało się udanym sezonie odszedł do Piławy, ale Górnej zakładając koszulkę Piławianki. Jak się okazało w jego przypadku jak ulał pasuje powiedzenie - lepiej zrobić krok w tył by potem zaliczyć dwa kroki do przodu. Po zaledwie jednej rundzie w klasie okręgowej wiosną 2002/03 trafia do Polaru Wrocław grającego w 2.lidze - wtedy zapleczu ekstraklasy. Zadebiutował w lidze, spadł z niej w 2004 i przegrał walkę o awans z 3.ligi w 2005. Po tej nieudanej próbie przeszedł do Gawina Królewska Wola grającego z powodzeniem w 3.lidze. W 2008 strzelił 11 bramek a rywalizował o miejsce w składzie m.in. z Piotrem Burskim (dziś MKS Kluczbork), Patrykiem Tuszyńskim (Lechia Gdańsk), Damianem Szczęsnym (GKS Tychy) czy Kamilem Bilińskim (Žalgiris Wilno). Wówczas Gawin finiszował na trzecim miejscu, a awans wywalczył GKP Gorzów Wlkp. Po fuzji Gawina ze Ślęzą Piątkowski zagrał rundę jesienną w 2.lidze (8 goli) by wiosną przenieść właśnie do Gorzowa i ratować 1.ligę dla GKP po barażach z ... Gawinem/Ślęzą. Grając w pomocy niewiele strzelał w Gorzowie (spadek z 1.ligi w następnym sezonie 2009/10). Przełomem wydawał był transfer do Polkowic, gdzie Dominik Nowak ustawiał Mateusza w ataku obok Zbigniewa Grzybowskiego. W sezonie 2010/11 - 8 goli, rok później już 4 co nie jest powalającym bilansem. Piątkowski dwa lata temu miał 27 lat i niewiele dobrego można było powiedzieć, że jest skutecznym napastnikiem. Dlaczego więc trafił do ekstraklasy? Ostatni sezon spędził w Ząbkach - tamtejszy Dolcan zaliczył udany sezon i przez pewien moment wydawało się, że włączy się nawet do walki o awans. Mateusz strzelił 13 bramek. O nim, stoperze Cichockim (powrócił do Legii i zadebiutował również w ekstraklasie), Zjawińskim, Osolińskim czy bramkarzu Leszczyńskim zaczęto głośno mówić. Wiele ciepłych słów poświęcił Piątkowskiemu trener Dolkanu Robert Podoliński, który był wymieniany jako następca Tomasza Hajto w Jagiellonii. Życie pokazało, że z podwarszawskich Ząbek do Białegostoku trafił jedynie Mateusz Piątkowski. Rola, która została mu przypisana jest bardzo odpowiedzialna - zastąpić ma bowiem Tomasza Frankowskiego, nie tylko najlepszego napastnika w historii klubu, ale jednego z najlepszych w historii polskiej ligi. Przegląd Sportowy przed sezonem wycenia Matiego na 300 000 co jest jedną z najniższych cen wśród napastników. W uzasadnieniu czytamy: "Dopiero w wieku 29 lat debiutuje w ekstraklasie.Ma za sobą chyba najlepszy sezon w karierze. Na boisku wygląda jak kopia Marka Saganowskiego. Szybki, waleczny. Obrońcy nie lubią takich napastników, bo grają twardo i agresywnie w odbiorze".
Mateusz Piątkowski (Jagiellonia) i Paweł Strąk (Zawisza)
 Nowy trener Jagi Piotr Stokowiec w swoim pierwszym meczu wystawił do podstawowej jedenastki Piątkowskiego. I nie zawiódł się - Mateusz, który niczym specjalnym nie wyróżniał się w swoim debiucie błysnął w 78 minucie kiedy zagrał do innego debiutanta Albańczyka Bekima Balaja, który zdobył jedyną bramkę meczu.
W ubiegłym roku w swoim debiucie Fabian Pawela strzelił bramkę już w 18 sekundzie (Jagiellonia-Podbeskidzie 2:1), teraz o rok starszy Piątkowski zalicza asystę. Oby Mateusz zaliczył swój debiutancki sezon na najwyższym szczeblu chociaż tak dobry jak świdniczanin.
Poniżej skrót meczu Zawisza - Jagiellonia:


Zawisza - Jagiellonia 0:1 przez _gosc_

Trautmann

$
0
0
Nazwisko Trautman kojarzy się głównie kinomanom z serią filmów o Rambo. Pułkownik Trautman były przełożony komandosa, odtwarzanego przez Sly Stallone był jedyną osobą, której John Rambo mógł zaufać.  Dla aktora Richarda Crenna była to rola życia, którą powtórzył w dwóch następnych filmach o Rambo oraz sparodiował samego siebie w Hot Shots. Niestety, Crenna nie żyje już od 10 lat. Od ostatniego piątku brakuje wśród żywych innego "Trautmana", tyle, że pisanego przez podwójne "n". Bert Trautmann był jedną z legend Manchesteru City, a historia jego życia mogła stanowić scenariusz filmu ciekawszego niż przygody umięśnionego żołnierza z przepaską na czole.  Bramkarz The Citizens napisał swoją futbolową historię w 1956 roku, gdy w finale Pucharu Anglii grał przez 17 minut ze ...złamanym karkiem!
Finał Pucharu Anglii 1956 - Trautmann pierwszy z lewej.
Na załączonym zdjęciu wyraźnie widać przekrzywionego Trautmanna, który kontuzji nabawił się przy ofiarnej interwencji.  Po niej na chwilę stracił przytomność, ale po ocknięciu się dalej kontynuował grę, broniąc groźne strzały i przyczyniając się do zwycięstwa Manchesteru City nad Birmingham 3:1.  Dopiero rentgenowskie prześwietlenie wykazało, że mecz bramkarz kończył ze złamanym karkiem. Czy w dzisiejszych czasach pamiętamy taki przypadek?
Dramatyczne losy niemieckiego bramkarza przypomniałna swoim blogu dziennikarz Faktu i NC+  Przemysław Rudzki.Bernhard Trautmann w czasie II wojny światowej walczył przeciwko Armii Czerwonej na froncie wschodnim, potem walczył we Francji, w niewoli zaczął grać w piłkę jako bramkarz i tak trafił na Wyspy Brytyjskie. Początkowo nie był akceptowany przez Anglików, którym zajęło sporo czasu by przekonać się do Berta, jak zwano go w Manchesterze. Po kontrowersyjnej decyzji podpisania umowy z Niemcem na ulicach Manchesteru protestowało w 1949 20 tysięcy ludzi! Dla City zagrał ponad 500 spotkań. Jako pierwszy bramkarz na Wyspach zapracował na tytuł Piłkarz Roku (1956). Słynny Lew Jaszyn - bodaj najlepszy bramkarz lat 50 i 60-tych ubiegłego wieku stwierdził, że obok niego światowej klasy bramkarzem był "niemiecki chłopak grający w Manchesterze". Z powodów politycznych nie mógł liczyć na powołanie do niemieckiej kadry. Mimo to po latach stał się ambasadorem futbolu jako przedstawiciel niemieckiej federacji promując piłkę nożną w Birmie, Tanzanii czy Pakistanie.
Od 1984 mieszkał w Hiszpanii, gdzie w piątek w swoim domu w La Losa nieopodal Walencji zmarł.

Wypromowani - z 2.ligi do ekstraklasy

$
0
0
W Rybniku i Chojnicach odliczają czas do debiutu w I lidze. Na Górnym Śląsku są jeszcze kibice pamiętający mecze w ekstraklasie czy dawnej drugiej lidze, poza tym rzut beretem są stadiony w regionie gdzie można zobaczyć najlepsze klubowe drużyny w kraju. W Chojnicach takiego luksusu nie było, trzeba było pofatygować się do Trójmiasta. Teraz Chojniczanka ma szansę zaistnieć na zapleczu ekstraklasy, choć trzeba przypomnieć, że futsalowcy z Chojnic od lat to ścisła krajowa czołówka. W większości zawodnicy, którzy wywalczyli awans będą mieli szansę zagrać w wyższej klasie rozgrywkowej, część z różnych względów musiała się pożegnać z zespołami. Zawodników z Rybnika i Chojnic będziemy mogli oglądać w stacji Orange Sport. A kogo z innych drużyn drugoligowych będziemy mogli oglądnąć w telewizyjnych relacjach z meczów T-Mobile Ekstraklasa?
Szymon Skrzypczak jeszcze w barwach Polkowic
 Szymon SKRZYPCZAK (KS Polkowice- GÓRNIK Zabrze)- król strzelców drugiej ligi z 21 bramkami ma 23 lata, największym sukcesem wcześniej było mistrzostwo Młodej Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin w 2011, kiedy strzelił 8 goli (w tym połowę z rzutów karnych). Potem w 2011/12 spędził na wypożyczeniach w Radzionkowie i Kluczborku, gdzie strzelił łącznie trzy gole. Powrót na Dolny Śląsk i ponowna gra z byłymi lubińskimi kolegami pod egidą KS Polkowice spowodowała eksplozję skuteczności. Warto dodać, że wszystkie bramki zdobyte zostały z gry. Zabrski klub opuścili byli reprezentanci kraju (Jeleń, Zahorski), a "Skrzypkowi" przyjdzie rywalizować o jedno miejsce w napadzie z Mateuszem Zacharą, którego w Wałbrzychu powinni pamiętać z gry przeciwko GKS Tychy. Póki co debiutu w T-Mobile Ekstraklasie się jeszcze nie doczekał - w Krakowie Szymon nie podniósł się z ławki rezerwowych.
Maciej Gostomski w Wałbrzychu zachował czyste konto.
Maciej GOSTOMSKI (BYTOVIA- LECH Poznań) - pochodzący z Kaszub 25-letni bramkarz terminował już w Wielkopolsce (Szamotuły, Pniewy), a w świadomości kibiców utknął fakt terminowania w kadrze Legii Warszawa w latach 2006-2010, gdzie głównie grał w ME. Nie dane było wystąpić ani w ekstraklasie, ani w 1.lidze (w Odrze Wodzisław). Znajomość bramkarskiego fachu pokazał w 2.lidze w Zagłębiu Sosnowiec, Bałtyku Gdynia i w dwóch ostatnich sezonie w Bytowie, gdzie był czołowym bramkarzem całej ligi. W zespole wicemistrza kraju uznaną markę ma Jasmin Burić czy doświadczony Krzysztof Kotorowski, ale Gostomski zapowiedział, że nie godzi się z rolą "trzeciego". Rywalizacja nikomu nie zaszkodziła, więc Lech może tylko i wyłącznie na tym skorzystać. Zresztą po pierwszych sparingach, niezbyt szczodry jeśli chodzi o pochwały, trener Mariusz Rumak powiedział o Macieju: "Widziałem bramkarza". Gostomski latem był na testach w gdańskiej Lechii, ale ostatecznie trafił na Bułgarską w Poznaniu. Ma zaliczoną już wyprawę do Finlandii na eliminacyjny mecz do Ligi Europejskiej, gdzie Rumak zabrał trójkę bramkarzy.  Bronił Kotorowski, Burić siedział na ławce rezerwowych, a Gostomski wylądował na trybunach. Czy uda mu się skorygować hierarchię bramkarzy w zespole wicemistrza Polski?
Dawida Kudłę w Wałbrzychu pokonał Adrian Moszyk.

Dawid KUDŁA (ZAGŁĘBIE Sosnowiec - POGOŃ Szczecin) - kolejny bramkarz, rocznik 1992, wychowanek MSPN Górnika Zabrze, który w Młodej Ekstraklasie zaliczył jeden występ. Sezon 2011/12 zaliczył na Cyprze (AS Dynamo Pervolión), by miniony sezon spędzić w Zagłębiu Sosnowiec. W międzyczasie testowany był przez Górnika Zabrze,GKS Bełchatów, Ruch Radzionków, Wisłę Kraków oraz cypryjskie AEK Larnaka czy AS Nea Salamis Ammochostou. W Zagłębiu miał pewny plac grając na statusie młodzieżowca. Zagrał w 29 meczach, w którym puścił zaledwie 17 bramek i w 11 meczach zachował czyste konto. Po sezonie w szczecińskiej Pogoni pożegnano aż dwóch bramkarzy - Słowaka Perniśa oraz Fabiniaka. Wybór na ich następcę padł właśnie na Kudłę, który podpisał trzyletni kontrakt. Póki co podstawowym bramkarzem jest Janukiewicz, któremu coraz rzadziej zdarzają się klopsy. Dawid Kudła w piątkowe popołudnie siedział na ławce rezerwowych w Lubinie w wygranym przez Portowców meczu z Zagłębiem 2:0.  Wydaje się, że Kudła wygrał rywalizację z 19-letnim Krystianem Rudnickim o miano drugiego bramkarza Pogoni.
Bartosz SOLIŃSKI (ROZWÓJ Katowice - RUCH Chorzów) - kolejny bramkarz z rocznika 1992. Wychowanek Rozwoju piłkarskiego rzemiosła uczył się w Ruchu Chorzów, gdzie grał w juniorach oraz sporadycznie w ME. Zimą 2011 został wypożyczony do macierzystego klubu, z którym wywalczył awans do 2.ligi będąc podstawowym bramkarzem. W minionym sezonie zagrał w 31 meczach opuszczając dopiero dwa ostatnie spotkania, kiedy to nowy szkoleniowiec Rozwoju dał szansę młodszemu Faberowi. Latem tego skończyło się wypożyczenie i Soliński wrócił do Ruchu. Niebiescy w międzyczasie pożegnali słowackiego bramkarza Michała Peskovića. Soliński będzie walczył o miejsce w składzie o niewiele starszym Krzysztofem Kamińskim, który wiosną 6 razy pojawił się w T-Mobile Ekstraklasie. Soliński stał się swego czasu bardzo znany nie tylko w całym kraju, ale i na świecie dzięki serwisowi youtube, który rozpowszechnił jego paradę z meczu przeciwko Jarocie Jarocin.
Michał MARKOWSKI (CHOJNICZANKA Chojnice- ZAWISZA Bydgoszcz) -obrońca, rocznik 1990.
Wychowanek Startu Namysłów jako 17-latek trafił do Zagłębia Lubin.
Michał Markowski w Wałbrzychu
Tam dwukrotnie wygrał z kolegami wygrał rozgrywki Młodej Ekstraklasy. Wtedy grał m.in. z wspomnianym wyżej Skrzypczakiem. Wiosną 2011 był krótko na wypożyczeniu w pierwszoligowym GKP Gorzów (3 mecze). W sezonie 2011/12 trafił z Adrianem Błądem do bydgoskiego Zawiszy. O ile Błąd wykorzystał swoją szansę doskonale będąc czołowym graczem całej pierwszej ligi. Bilans Markowskiego to zaledwie niecały kwadrans meczu z Pogonią Szczecin. Nie zdziwiła więc decyzja o wypożyczeniu młodego obrońcy do Chojniczanki Chojnice. W drugiej lidze Markowski miał przed wszystkim więcej okazji na występy ligowe. I swoją szansę doskonale wykorzystał. 31 meczów i 4 bramki, pauzował jedynie z powodu żółtych kartek i to po meczu w Wałbrzychu, który zapewne będzie długo pamiętał - 1:2 mimo gry w przewadze 2 zawodników i prowadzenia do 90 minuty...
Wczoraj Zawisza zagrał pierwszy po 19 latach mecz w ekstraklasie. Markowskiego póki co zabrakło nawet wśród rezerwowych. Najprawdopodobniej, jeśli nie uda mu się przekonać trenera Ryszarda Tarasiewicza, to przed zamknięciem okna transferowego znów powędruje na wypożyczenie.
Michał Bartkowiak i Mateusz Mąka.
Mateusz MĄKA (CHOJNICZANKA Chojnice- ZAWISZA Bydgoszcz) - pomocnik rocznik 1992. W jego przypadku trudno mówić o progresie, pokazaniu się w drugiej lidze. Wychowanek KSZO Ostrowiec Świętokrzyski pokazał się w seniorskiej piłce w sezonie 2010/11, gdzie spadał z 1.ligi. W następnym sezonie udana runda jesienna była przepustką do transferu do bydgoskiego Zawiszy, gdzie wiosną 2012 zagrał 6 razy, ale w sumie to nie dało nawet 40 minut... Ubiegły sezon to jesień w Zawiszy i 5 meczy, z których aż 4 zagrał w pełnym wymiarze. Zimą przeszedł wzorem Markowskiego do Chojniczanki, ale trudno powiedzieć by swoją szansę wykorzystał. Wiosną zagrał 6 razy, ani razu w pełnym wymiarze i 4 razy wchodził z ławki rezerwowych. Po zakończeniu okresu wypożyczenia wrócił do Bydgoszczy, ale trudno wyrokować czy uda mu się przebić do meczowej kadry. Bardziej prawdopodobne jest kolejne wypożyczenie do innego klubu.
Łukasz STAROŃ (TUR Turek - WIDZEW Łódź) - napastnik rocznik 1991.
Łukasz Staroń w koszulce Górnika.
Pochodzący z Lubania napastnik nie jest anonimowy na Dolnym Śląsku. Jako 16 latek debiutował w seniorach Łużyc Lubań, a w 2008 rozpoczął swój mariaż ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. Grę w juniorach przeplatał z rzadkimi występami w 3.lidze seniorów. Wiosną 2011 20-letni Staroń pokazał się w 3.lidze dolnośląsko-lubuskiej - w barwach MKS Oława w 12 meczach 7 razy wpisał się na listę strzelców. Do Oławy był wypożyczony, ale była szansa na dalszą grę w rodzinnym województwie i to klasę wyżej. W Górniku Wałbrzych zagrał w sparingu przeciwko Ruchowi Radzionków (0:2), gdzie błysnęli bliźniacy Makowie. Wałbrzyszanie korzystając z gościnności Jedliny Zdrój mogli bliżej przyjrzeć się Łukaszowi, ale nie skorzystali z możliwości jego zakontraktowania. Wówczas zespół prowadził Piotr Przerywacz w zastępstwie Roberta Bubnowicza zajętego akademickimi rozgrywkami. Decyzją kierownictwa SMS Łódź Staroń dostał szansę na grę na szczeblu centralnym - w Turze Turek. W pierwszym sezonie strzelił 9 bramek, czyli tyle ile żadnemu z graczy Górnika Wałbrzych nie udało się w trakcie trzech sezonów w drugiej lidze. Przed minionym sezonem Łukasz szukał klubu już wyżej, ale w Arce Gdynia nie spodobał się, a Ruch Radzionków nie przystąpił do rozgrywek. W 2.lidze Tur oparty na graczach SMS nie był w stanie włączyć się do walki o awans, ale o utrzymanie również nie drżał. Jesienią Staroń strzelił 5 bramek, zimą szukał miejsca w GKS Bełchatów, a ostatecznie wylądował w ŁKS Łódź, który próbował ratować 1.ligę graczami ... Tura Turek. Skończyło się na 3 meczach na zapleczu ekstraklasy i wycofaniem się zespołu. Kilkunastu zawodników związanych umowami z SMS Łódź ponownie przebyło drogę do wielkopolskiego Turku. Pierwszy mecz powracających do Tura graczy miał miejsce przeciwko
Debiut Staronia w Widzewie i gol przy Łazienkowskiej
Górnikowi (3:0), w którym Łukasz wpisał się na listę strzelców. Popisem jego było spotkanie w Toruniu, gdzie w ciągu 7 minut skompletował klasycznego hat-tricka przeciwko Elanie, choć w 85 minucie było jeszcze 0:0. Sezon zakończył z 11 bramkami. A zdobywając w ostatniej kolejce gola w meczu Tur-Rozwój wpisał się w historię tureckiego klubu jako strzelec ostatniej bramki na szczeblu centralnej...
Staroń po sezonie trenował z Widzewem Łódź, który targany jest organizacyjnymi kłopotami. Odeszli sponsorzy, nakaz podpisywania umów nie większych niż 5000 brutto/miesiąc, dziesiątki zawodników na testach - to wszystko spowodowało, że łodzianie stali się faworytem nr 1 do spadku. W 1.kolejce Widzew grał na boisku mistrza Polski i nie był faworytem. Skończyło się 5:1 dla Legii, ale honorową bramkę strzelił właśnie Łukasz Staroń. Bramka ta niewiele może zmienić status Łukasza w łódzkim zespole, bo Bartłomiej Pawłowski jest bodaj najlepszym zawodnikiem Widzewa i w systemie gry jednym napastnikiem jemu przypadnie rola gry na szpicy. Ale znając trenera Radosława Mroczkowskiego może on znaleźć miejsce na boisku zarówno dla Pawłowskiego jak i Staronia.

Grzeg pychy

$
0
0
Po 40 dniach postu kibice drugoligowych zespołów wreszcie mogli zobaczyć swoim pupili w walce o ligowe punkty. Większość drużyn brała udział w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie do 1/16 finału z udziałem już ekstraklasowców awansowali z grupy zachodniej Gryf Wejherowo (zagra z GKS Tychy), Zagłębie Sosnowiec (z Wisłą Kraków) i Rozwój Katowice (z Legią Warszawa). Zagłębie to uznana firma, w przeszłości sięgająca po PP, w tym roku mierzy w awans do 1.ligi, a i z Białą Gwiazdą nie będzie bez szans, zwłaszcza, że ekipa Franciszka Smudy znajduje się w kryzysie. W Wejherowie przed dwoma laty świętowano awans do ćwierćfinału tych rozgrywek, a że zespół znów trenuje główny architekt tamtego sukcesu Grzegorz Niciński, więc liczą na powtórkę. Rozwój 2 lata temu pod egidą rezerw wyeliminował m.in Górnika Wałbrzych, a odpadł z Legią, z którą teraz znowu się spotka i inny wynik, niż zdecydowana wygrana stołecznego zespołu będzie sporą sensacją.
Robert Gajda pokonuje Jaroszewskiego z karnego - 2:0
Inauguracja drugoligowego sezonu nastąpiła w piątkowy wieczór w Opolu, gdzie w świetle jupiterów Odra wypunktowała osłabiony kadrowo zespół Jaroty. Udanie zadebiutował Mateusz Krawiec, syn Grzegorza, który zaliczył asystę przy bramce na 2:0. 3:0 jak się okazało nie wystarczyło na fotel lidera, bo niespodziewanie MKS Kluczbork zdeklasował Rozwój 5:0. Wynik opolan powtórzyła niespodziewanie poznańska Warta. W Poznaniu były kłopoty z uzyskaniem licencji ligowej, ale ostatecznie misję budowania nowego zespołu  Markowi Kamińskiemu, który z Nielby Wągrowiec ściągnął ponad połowę zespołu. 3 dni wcześniej w Pucharze Polski Warta niewiele miała do powiedzenia w Sosnowcu (1:4), a w lidze już po 10 minutach prowadziła 2:0 by ostatecznie wygrać 3:0. Gola nie strzelił co prawda Grzegorz Rasiak, kreowany na największą gwiazdę całej ligi, ale udanie w tej roli zastąpił inny znany gracz mający za sobą grę w kadrze Maciej Scherfchen, który efektownym lobem pokonał Mateusza Wieczorka. Jedna z firm bukmacherskich pod Rasiaka przedstawiła specjalne zakłady. W Sosnowcu latem nawiązano ścisłą współpracę z Legią, ale póki co w mocno minorowych nastrojach wracano z Wielkopolski. Istny kubeł zimnej wody na rozpalone sosnowieckie głowy.
Kilka godzin wcześniej w podobnych nastrojach do Wałbrzycha wracali piłkarze Górnika. Przed wyjazdem do Stargardu Szczecińskiego trener Maciej Jaworskibuńczucznie zapowiadał pokazanie beniaminkowi miejsca w szeregu. Życie po raz kolejny pokazało, że to pycha w sporcie, zwłaszcza w piłce nożnej często jest karana. Nie wiem na jakiej podstawie Jaworski twierdził, że wałbrzyszanie łatwo poradzą sobie z Błękitnymi. Porównać kadry, doświadczenie, ogranie - to owszem przemawia za Górnikiem. W Błękitnych grającą legendą jest 35-letni Robert Gajda, który pamięta wywalczony awans do starej drugiej ligi. Wówczas jego partnerem był Marek Wojtarowicz. Jest on  jedynym, który grał wyżej niż odpowiednik 3.ligi. Natomiast jeśli porównać dyspozycję zespołów to trudno oczekiwać, by Górnik radzić sobie będzie z ligowymi rywalami skoro ma problem z wypracowaniem sytuacji bramkowych. Do ligowego spotkania Górnik rozegrał 4 mecze, z czego dwa bodaj najważniejsze (sparing z GKS i puchar z Skrą II Częstochowa) odbyły się pod nieobecność I trenera. Nie wiem czy w poważnym klubie na szczeblu centralnym podobny znalazłby się przypadek, kiedy to debiutujący w poważnej piłce trener przed najtrudniejszym sezonem w swojej krótkiej "karierze" szkoleniowej wybiera wczasy zamiast solidnie przepracować okres między sezonami. W przeszłości były co prawda przypadki kiedy np. Morawski nie zagrał w arcy ważnym meczu w Nowej Soli w 3.lidze. Wtedy się udało, ale teraz....W tych 4 spotkaniach letnich Górnicy raz strzelili więcej niż jedną bramką (ze Śląskiem II), więc widoczny brak poprawy skuteczności w porównaniu z fatalną wiosną. Pozyskano Marcina Folca, którego typuję na pierwszego kozła ofiarnego taktyki Jaworskiego. Środkowy napastnik "żyje" z podań pomocników, a tych jak nie było tak nie ma. Morawskiego Szuba szybko nie zastąpi. Jak nie będą padać bramki to zacznie szukać się winnych, a tych najlepiej szukać wśród tych, od których wymaga się najwięcej, czyli najbardziej doświadczonych. Obym był złym prorokiem.
Zdając się na relacje ze Stargardu miejscowi wygrali łatwo i przyjemnie, a wynik 2:0 jest najmniejszym wymiarem kary. Goście nie zagrozili poważniej bramce Błękitnych, a najbardziej aktywnym był zmiennik Michał Bartkowiak. Była to pierwsza wyjazdowa porażka Górnika pod wodzą Jaworskiego. Teraz kolejny pomorski wyjazd - do Wejherowa, z Gryfem, który wygrał w Wałbrzychu, kiedy Maciej Jaworski został trenerem seniorów Górnika. Biorąc pod uwagę zwycięstwa wejherowian w pucharze (w Bytowie czy u siebie z Dolkanem) to biało-niebiescy nie jadą tam w roli faworyta. Wciąż trzeba pamiętać, że spada połowa zespołów. Złośliwi twierdzą, że na Górniku można wygrywać spore sumy grając u bukmachera - stawiając na małą liczbę strzelonych bramek przez wałbrzyszan. Personalnie u Jaworskiego się nic nie zmienia - wciąż opiera się na tych samych nazwiskach. Na początku "postraszył" Misiakiem, ale szybko powrócił do początkowo odstawionych Wojtarowicza i Morawskiego. Co prawda kontuzjowany jest Oświęcimka, ale to nie jest usprawiedliwienie. Może czas dać szansę Bartośowi zamiast Wojtarowiczowi, zrezygnować z Moszyka, który niewiele dawał w ataku i tak samo mało pożyteczny jest w II linii.

Raport - bezpieczeństwo w 2.lidze wiosna 2013

$
0
0
W lipcu PZPN opublikował raport, który dotyczy organizacji, oraz poziomu bezpieczeństwa meczów piłkarskich szczebla centralnego PZPN rundy wiosennej sezonu 2012/2013. Jak czytamy na związkowej stronie dokument został przygotowany przez Departament Organizacji Imprez, Bezpieczeństwa i Infrastruktury PZPN. Źródłem informacji były raporty Delegatów Meczowych PZPN, którzy pełnią funkcję „kontrolerów jakości rozgrywek” z ramienia piłkarskiej centrali. W grupie zachodniej 2.ligi największą publikę zgromadził mecz Chojniczanki z MKS Kluczbork 3000 widzów, zresztą Chojnice mogą się pochwalić najlepszą średnią frekwencją 1456 widzów/mecz. Oto inne drugoligowe zestawienia:
- średnia publiczność na mecz na stadionach w trakcie rundy - Górnik Wałbrzych 493 widzów, co daje siódme miejsce w lidze;
- średnia na mecz ilość zaangażowanych funkcjonariuszów policji oraz stewardów - Górnik 41 stewardów/19 policjantów (tylko Jarota, Oława i Ruch korzystali z mniejszej ilości policjantów), największe siły porządkowe były angażowane w Sosnowcu i Polkowicach;
-najbardziej gościnny klub w lidze - ROW Rybnik -  łącznie 854 kibiców gości, rekord wyjazdowy ligi - Zagłębie w Rybniku (410), Górnik wiosną przyjął zaledwie 59 kibiców (mniej Raków - 4 i Ruch -0);
Następnie sklasyfikowano w kilkunastu kategoriach organizację meczów. W drugiej lidze bezapelacyjnie najlepiej organizowane mecze są w Polkowicach, a wzięto pod uwagę m.in.współpracę organizatora i podmiotów publicznych, bufety, parkingi, sanitariaty, ciągi komunikacyjne, obsługa niepełnosprawnych, warunki oglądania meczu, spiker etc. W czołówce znalazły się również MKS Kluczbork, Rozwój Katowice i Chrobry Głogów. Brak na czołowych miejscach w jakiejkolwiek kategorii Górnika Wałbrzych. O ile sprawy związane z infrastrukturą mają alibi w postaci budowanego jeszcze podczas rundy wiosennej Aqua Zdroju to np. polityka informacyjna jest pstryczkiem w nos dla zarządu klubu. Większość akcji promocyjnych meczów wzięli na siebie sami kibice. Wizerunek piłkarzy wykorzystywany jest przez sponsorów, a czemu klub nie robi nic by zachęcić kibiców do przyjścia na Stadion 1000-lecia? Teraz nadchodzi runda prawdy dla działu nie tylko marketingu, ale i informacji. Basen otwarty, więc nie ma wymówki. Na klubową witrynę czekano bardzo długo, w końcu jest, ale co do aktywności to można mieć wiele zastrzeżeń. Nie chodzi już o layout, czcionki itp. Media nie aktualizowane od jesieni ubiegłego roku. Wyniku z pierwszego ligowego meczu ze Stargardu Szczecińskiego  nie uświadczy się blisko 30 h po meczu, gdzie klubowa strona powinna być pierwszym źródłem informacji. Brak relacji live, gdzie jedynie sygnalizuje się linki do stron typu lajfy.com czy skibasport.pl, gdzie mamy do czynienia z najgorszą tekstową relacją jaka tylko może być, a najczęściej jest to przepisywanie przez redaktora newsów z innych stron. Wystarczy spojrzeć na strony konkurencji, by zobaczyć jak to robią najlepsi. Czytelny układ, biogramy piłkarzy kadry, relacje, galerie foto, video. A jak powinna wyglądać relacja tekstowa wystarczy wejść na stronę zagłębia sosnowiec. W drugiej lidze w tym sezonie obowiązek jest nagrywania meczów. Czy klub nie może skorzystać z tego i wrzucać skróty, bramki na stronę klubową lub na youtube? Przed laty były transmisje w tvwałbrzych, potem w tvtwoja, ale obecnie w wiadomościach lokalnych nie zobaczymy relacji z meczów. A to jest właśnie polityka informacyjna klubu - ktoś zobaczy, przekona się, przyjdzie na mecz, kupi bilet zysk dla klubu. Kiedy w mediach (gazety, strony, telewizja, radio) ukazał się wywiad z trenerem, piłkarzem Górnika? Oczywiście po meczach są krótkie wypowiedzi lub po zawierusze po zwolnieniu Bubnowicza. Ale czy nie byłby poczytny wywiad np. z Morawskim, trenerem Bubnowiczem czy Jaworskim lub byłymi piłkarzami Górnika?
Przykłady by ulepszyć działalność organizacyjną można brać garściami od innych, którzy już się sprawdzili. Wystarczy tylko chcieć i nie chodzi tu o miejsce w rankingu PZPN, ale o zapoczątkowanie nowej mody na Górnika. 

Ruszyła 1.liga

$
0
0
Ruszyła 1.liga, gdzie grają byli gracze wałbrzyskich drużyn. Największe zainteresowanie towarzyszyło spotkaniu w Chojnicach, gdzie miejscowa Chojniczanka debiutowała w tak wysokiej klasie rozgrywkowej.
Marcin Orłowski strzela gola na 3:1.
Pierwszym, historycznym pierwszoligowym  rywalem chojniczan był Kolejarz Stróże. Gospodarze grający z jednym napastnikiem mogli liczyć na doping trzech tysięcy widzów. Trener Mariusz Pawlak postawił na Tomasza Mikołajczaka, a dla Marcina Orłowskiego, grającego w Wałbrzychu wiosną 2012, pozostało miejsce na ławce rezerwowych. Po godzinie gry oba zespoły strzeliły po jednym golu i trener Pawlak postanowił wzmocnić linię ataku wprowadzając kolejnego napastnika, wybór padł na pozyskanego Macieja Ropiejko, który po 6 minutach przebywania na boisku wyprowadził Chojniczankę na prowadzenie. W ostatnim kwadransie gry na murawie pojawił się Orłowski, który zmienił Mikołajczaka. "Orzeł" po trzech minutach gry po dośrodkowaniu Feciucha głową pokonuje Lisaka ustalając wynik meczu na 3:1. Dla Marcina był to debiut na zapleczu ekstraklasy, a warto dodać, że w przeszłości bywał na testach m.in. w Śląsku Wrocław czy warszawskiej Legii.
Bartosz Biel (Puszcza) w niebieskim stroju
Podobnie jak Chojniczanka, na tym szczeblu rozgrywek debiutuje Puszcza Niepołomice. Zespół prowadzony przez Dariusza Wójtowicza latem wzmocnił 19-letni wałbrzyszanin Bartosz Biel. Dla niego, w przeciwieństwie do Orłowskiego, występ w 1.lidze w tym sezonie nie był debiutem. Wiosną tego roku wraz z kilkunastoma kolegami z SMS Łódź przeniósł się z Turku do ŁKS Łódź, gdzie trzykrotnie zagrał przez pełne 90 minut przeciwko GKS Katowice, Stomilowi Olsztyn i Olimpii Grudziądz. Latem w PP zagrał po połowie w spotkaniach z Chojniczanką i OKS Brzesko, ale w lidze przeciwko spadkowiczowi GKS w Bełchatowie wybiegł w podstawowej jedenastce. Niestety, występ Bartka trwał 26 minut i po kontuzji zmienił go Paweł Czychowski. W tym czasie padła jedyna bramka meczu, autorstwa Macieja Wilusza (na zdjęciu po prawej). Przegląd Sportowy te króciutki występ ocenił na 5, a katowicki Sport na 2.
Dawid Kubowicz w meczu Stomil-Arka 0:0
Najbardziej doświadczonym graczem grającym w 1.lidze, a wcześniej w Wałbrzychu, jest bez wątpienia Dawid Kubowicz, który jest pewniakiem na bocznej obronie w gdyńskiej Arce. Żółto-niebiescy latem przewietrzyli skład tłumacząc się oszczędnościami, ale z drugiej strony działacze zapowiadają walkę o awans. Pierwszy pojedynek gdynian można było oglądnąć w telewizji orange sport - w Ostródzie, gdzie z gościnności skorzystał Stomil Olsztyn, w dużym upale oba zespoły nie zrobiły sobie wielkiej krzywdy remisując bezbramkowo. Przegląd Sportowy i Sport solidarnie ocenili grę Kubowicza  na słabiutką czwórkę. W najbliższą sobotę Arka zagra u siebie z GKS Tychy, a ciekawostką będzie porównanie gry wiosennych rywali do gry na boku obrony Arki - Kubowicza i Damiana Krajanowskiego, który przeniósł się właśnie do tyskiego zespołu.
Natomiast w piątek na stadionie Hutnika w Krakowie dojdzie do pierwszego "domowego" spotkania Puszczy Niepołomice. Jej przeciwnikiem będzie Chojniczanka. Czy dojdzie do pojedynku Biel vs. Orłowski?

Rok temu w Jarocinie dziś w Maladze.

$
0
0
Ten transfer nie wywołał wielkich emocji za wyjątkiem kibiców w Łodzi i Białymstoku. Bartłomiej Pawłowski, 21-letni napastnik łódzkiej Widzewa zdążył w tym sezonie zagrać dwa razy w T-Mobile Ekstraklasie i dzięki operatywności menedżera trafi do hiszpańskiej Malagi. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w marcu ubiegłego Pawłowski zagrał przeciwko Górnikowi Wałbrzych w ligowym spotkaniu. Pochodzący z ziemi łódzkiej zawodnik talent postanowił szlifować w Opalenicy, gdzie w starszym roczniku trenowali m.in. wałbrzyszanie Mateusz Sawicki i Michał Oświęcimka. W 2010 trafił do ekstraklasowej Jagiellonii Białystok, gdzie w wieku 18 lat zadebiutował  w lidze, ale gole strzelał tylko w Młodej Ekstraklasie. Drugim Frankowskim nie został, ale wiązano z nim nadzieje, więc zaczęły się wypożyczenia. Jesienią 2011 trafił na roczne wypożyczenie do GKS Katowice w 1.lidze, ale tam nie potrafił się przebić do podstawowej jedenastki, ani razu nie zagrał dłużej niż dwa kwadranse i na Śląsku nie chciał wiosną już grać. Początkowo trener Jagiellonii Tomasz Hajto chciał go zabrać na obóz, ale ze względów formalnych z tego zrezygnował. W sumie znając środowisko wielkopolskie Pawłowski wybrał grę w drugoligowym Jarocie. I tak wiosnę 2012 spędził w Jarocinie. Czy ktoś jednak kojarzy go z bramek, gry?
Bartłomiej Pawłowski w Jarocinie.
W pierwszych 6 meczach ani razy nie trafił do bramki rywala. W swoim drugim spotkaniu, będącym jednocześnie debiutem przed jarocińską publicznością zagrał przeciwko Górnikowi (0:2) i zszedł po 74 minutach. Wówczas trafił jego kolega z Opalenicy - Mateusz Sawicki. Bartłomiej odpalił po miesiącu, kiedy to w 4 kolejnych spotkaniach strzelał bramki. Ogółem w 2.lidze zaliczył 5 bramek, co w porównaniu z wyczynami piłkarzy Górnika ostatniej wiosny, może budzić szacunek. Pawłowski przypomniał się w regionie i latem został wypożyczony przez coraz biedniejszą poznańską Wartą na rok, z opcją pierwokupu. Po rundzie jesiennej 2012 (4 gole w 17 meczach) klub skrócił okres wypożyczenia z Jagiellonii. Na tym skorzystał kolejny klub borykający się z kłopotami finansowymi - Widzew Łódź. Umowa wypożyczenia obowiązywać miała rok i jak się okazała była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę łódzkich działaczy. 15 meczy i 4 gole może na kolana nie powalają, ale swoją grą zainteresował działaczy innych klubów. Mówiło się o zainteresowaniu Legii czy Zagłębia. Niska kwota odstępnego musiała być zapłacona białostockiemu klubowi do końca czerwca by napastnik został piłkarzem Widzewa. Po wielu przepychankach tak też się stało. Pawłowski błysnął w przegranym meczu z Legią (1:5), gdzie kilka razy ośmieszył graczy mistrza kraju. W drugiej kolejce poprowadził z Łotyszem Višņakovsem do zwycięstwa nad Zawiszą, po czym wybrał się na testy medyczne do Malagi. PZPN przyklepał możliwość transferu do Hiszpanii no i młody napastnik będzie grał przeciwko Realowi czy Barcelonie a nie z Podbeskidziem czy Ruchem.
Pobyt w Jarocinie nie był dla Pawłowskiego przełomowym, ale był okazją ogrania, nabrania doświadczenia, przypomnienia się działaczom, menedżerom, małą odskocznią do gry na wyższym poziomie. Druga liga podzielona na dwie grupy gra szósty sezon, od tego czasu z tej ligi na poważny zagraniczny transfer zapracowali Arkadiusz Piech (Gawin Królewska Wola 2008/09j, potem Widzew, Ruch, dziś turecki Sivasspor), Mikołaj Lebedyński (Pogoń Szczecin 2008/09, ostatnio dwa sezony w holenderskiej Rodzie JC Kerkrade), Łukasz Gikiewicz (Unia Janikowo 2008/09j, potem m.in. ŁKS, Śląsk, dziś cypryjska AS Omónia Lefkossías), Kamil Król (Górnik Polkowice 2009/10, grecka II liga -AÉ Dóxa Kranoúlas, a dziś klasę niżej w Panelefsiniakós AÓ), Brazylijczyk Felipe (Polonia Słubice 2009/10 - trafił do II ligi greckiej AÓ Ethnikós Gázoros), Czarnogórzec Darko Bulatović (Miedź Legnica 2010/11w, Czarni Żagań 2011/12j - dziś pierwszoligowiec FK Čelik (Nikšić).
 Ostatnie dni przyniosły zagraniczne transfery Michała Protasewicza i Kamila Jarosiński. Protas - jeden z najbardziej cierpliwych obieżyświatów, po nieudanych testach w Polsce grać będzie w Niemczech w VFC Anklam grającym w Verbandsliga Mecklenburg-Vorpommern (szósty poziom). Młodszy z braci Jarosińskich wybrał się do brata Łukasza, który gra w trzecioligowym klubie Alta IF. Tam nie mógł liczyć na angaż, bowiem zmiennikiem starszego Jarosińskiego i jednocześnie trenerem bramkarzy jest Rafał Wodzyński. Kamil, jak informuje portal 90minut.pl, będzie grał w IL Nordlys (piąty poziom).
Ma być wypożyczony do końca sezonu, który ma się zakończyć przed październikiem. Tylko, czy po powrocie znajdzie się miejsce w składzie drugoligowego Górnika? Będzie w stanie wygryźć Janiczaka? Wychowanek Zagłębia Lubin póki co będzie zmiennikiem Damiana Jaroszewskiego, a klub nadrabia zaległości i angażuje szkoleniowca bramkarzy. Będzie nim Wojciech Wierzbicki, który w lipcu brał udział w sparingach świdnickiej Polonii. Ponadto w sparingu Górnika Wałbrzych brali udział Józef Kwit, który ostatnio grał w czwartoligowym norweskim Lommedalen oraz obrońca Marcin Kokoszka. Kwit był testowany już 3 lata temu i nie zrobił na Robercie Bubnowiczu większego wrażenia. Kokoszka z kolei to wychowanek Victorii Świebodzice, skąd trafił wraz z Piotrem Broszkowskim do Turu Turek, potem grał w Wodzisławiu, gdzie zadebiutował w ekstraklasie. Ostatnie dwa sezony spędził w Olimpii Grudziądz, gdzie długo leczył groźną kontuzją. W minionym sezonie zagrał ledwie sześć razy, ale dopiero w końcówce sezonu po dojściu do dyspozycji. Po zakończeniu umowy klub nie był zainteresowany grą Kokoszki w Grudziądzu.

Puchar Regionów 2013 dla Dolnego Śląska

$
0
0
Po sześciu latach od zwycięstwa w Regions Cup ponownie szansę na międzynarodowy sukces będzie miała drużyna Dolnego Śląska. W finałowym turnieju polskiej edycji Pucharu Regionów rozgrywanego w dniach 30 lipca – 2 sierpnia w Lesku i Nowotańcu ekipa Dolnośląskiego ZPN okazała się bezapelacyjnie najlepsza. Gracze z naszego województwa w pokonanym polu pozostawili Zachodniopomorski ZPN, Mazowiecki ZPN oraz Podkarpacki ZPN. Dla przypomnienia by zagrać w turnieju finałowym DZPN pokonał w Polkowicach dopiero rzutami karnymi reprezentację Lubuskiego ZPN.
 Piłkarze prowadzeni przez duet Mirosław Drączkowski - Piotr Jobczyk turniej na Podkarpaciu rozpoczęli od rozgromienia w Nowotańcu Zachodniopomorskiego ZPN 4:0 (Patryk Gołębiowski, Jakub Jakóbczyk, Paweł Zieliński, Kamil Żbik), dzień później pokonali Mazowiecki ZPN 3:0 po dwóch bramkach Mateusza Wójcika i jednej Łukasza Maciejewskiego. W trzeciej, finałowej serii spotkań przeciwnikiem byli gospodarze - Podkarpacki ZPN, który wcześniej zanotował remis z Mazowszem (0:0) i pokonał 4:0 Zachodniopomorskie. Tak więc Dolnoślązakom wystarczył remis by wygrać finałowy turniej. Do przerwy w Lesku gospodarze prowadzili 1:0, potem nawet 2:1, a mimo to zeszli z boiska pokonani. 3:2 dla DZPN po bramkach Pawła Zielińskiego (2) i Mateusza Wójcika. W finale DZPN zagrał w składzie: Krawczyk – Modrzejewski, Jakóbczyk (43` Wójcik), Kuriata (80` Żbik), Babeczko, Śmiałowski (43` Budny), Zieliński, Boczarski (43` Deneka), Paszkowski (70` Maciejewski), Kula, Gołębiewski (85` Leśniarek).
Kto grał w dolnośląskiej kadrze U-23 Regions Cup? Głównie czwartoligowcy wzmocnieni kilkoma zawodnikami drużyn trzecioligowych:
Krawczyk Jarosław - GKS Kobierzyce
Gilewski Mateusz - Piast Zawidów
Leśniarek Adrian - GKS Kobierzyce
Kula Marcin - Prochowiczanka Prochowice
Mądrzejewski Jacek - KP Brzeg Dolny
Wójcik Mateusz - Sokół Wielka Lipa
Gołębiowski Patryk - Piast Żmigród
Jakubczyk Jakub - Polonia Trzebnica
Deneka Łukasz - Orzeł Ząbkowice
Kuriata Mateusz - Orzeł Ząbkowice
Babeczko Konrad - Prochowiczanka Prochowice
Maciejewski Łukasz - Lechia Dzierżoniów
Budny Marek - Foto – Higiena Gać
Śmiałowski Kamil - Lechia Dzierżoniów
Zieliński Paweł - Bielawianka Bielawa
Boczarski Paweł - Foto–Higiena Gać
Żbik Kamil - LZS Stary Śleszów
Paszkowski Mariusz - Lechia Dzierżoniów.
Ta grupa reprezentować będzie nasz kraj w rozgrywkach międzynarodowych. W 2007 w Bułgarii reprezentacja Dolnego Śląska, prowadzona przez Janusza Kudybę i Romualda Kujawę zdobyła zloty medal, a wówczas w kadrze znalazło się 19 piłkarzy:
Krzysztof Czerniak, Dariusz Zalewski, Szymon Jaskułowski (wszyscy Polonia Trzebnica), Adrian Szymczak, Tomasz Szczepek, Mariusz Sadowski (Orzeł Ząbkowice Śląskie), Piotr Broszkowski (Górnik/Zagłębie Wałbrzych), Łukasz Skierski (Prochowiczanka Prochowice), Tomasz Góral (Nysa Zgorzelec), Michał Sikorski, Jarosław Gad (Pogoń Oleśnica), Michał Sudoł, Tomasz Jaworski, Adam Mostowski, Arkadiusz Półchłopek, Michał Wróbel (wszyscy Motobi Bystrzyca Kąty Wrocławskie), Łukasz Ochmański (MKS Oława), Arkadiusz Piech, Jacek Fojna (Polonia/Sparta Świdnica).
Jakby przeanalizować ówczesną grupę zawodników to największą karierę zrobił bez wątpienia Arek Piech - trafił do ekstraklasy, zdobył medal MP, zagrał w pucharach, a przede wszystkim w kadrze, dziś gra w Turcji. Na zaplecze ekstraklasy trafił napastnik Arkadiusz Półchłopek, który z Kątów Wrocławskich trafił do MKS Kluczbork - ostatnio widziany był w Ognisku Przeworno. Również 1.ligę zaliczył obrońca Michał Sudoł, który spędził rundę w GKP Gorzów Wlkp., a potem grał w 2.lidze w Czarnych Żagań i MKS Kluczbork - wiosną grał w AKS Strzegom (4.liga). W drugiej lidze z kolei grali Jacek Fojna (w Górniku Wałbrzych, dziś Polonia/Sparta Świdnica), Michał Wróbel (w Gawinie, Zagłębiu Sosnowiec, Czarnych Żagań - dziś ponownie Motobi), Łukasz Ochmański (Chrobry Głogów), Jarosław Gad (Czarni Żagań). O niektórych z kolei słuch zaginął. Losy uczestników bułgarskiego finału przypomniał wstyczniu tego roku tygodnik Słowo Sportowe.

Bayern Monachium i Jacyna

$
0
0
Niektóre kluby muszą wyłożyć dużą kasę (tak jak Lechia Gdańsk) by zagrać z drużyną z prawdziwego europejskiego topu. Inne, nie mające tyle pieniędzy muszą liczyć na szczęśliwe losowanie w pucharach. W krajowym pucharach przyjazd mistrza kraju, obrońcy trofeum jest zwykle nie lada wydarzeniem w społeczności związanej z małym, regionalnym klubem. A co w przypadku, gdy przyjeżdża do mieściny zwycięzca Ligi Mistrzów? Taki zaszczyt spotkał niemiecki klub BSV Rehden grający na czwartym poziomie rozgrywek Regionallidze w grupie północnej. Do tej pory znane nazwiska do Rehden mogły zawitać, gdy przyjeżdżały rezerwy HSV, Hannoveru czy Wolfsburga. Teraz w 1/32 Pucharu Niemiec los skojarzył z wielkim Bayernem Monachium. Wydarzenie bez precedensu w historii klubu z Dolnej Saksonii. W tym spotkaniu jest wałbrzyski epizodzik. Otóż w klubie Schwarz-Weiß, czyli Czarno-Białych, pracuje były napastnik Zagłębia Wałbrzych, a potem m.in. KP Wałbrzych 41-letni dziś Piotr Jacyna. Swego czasu jego partnerem był inny wałbrzyszanin, o rok starszy Ireneusz Bednarski.  Do tej pory największym przeżyciem dla piłkarzy, działaczy i kibiców BSV był pucharowy mecz z inną monachijską drużyną - TSV 1860. Bawarczycy w I rundzie DFB Pokal pokonali w 2003 roku gospodarzy aż 5:1.
Piotr Jacyna wówczas grający w obronie musiał toczyć pojedynki m.in. z Michaelem Wiesingerem (na zdjęciu), Beniaminem Lauthem, który grał jeszcze w HSV, Stuttgarcie, czy reprezentantem Czech Romanem Tyce. Obecny pucharowy bój z Bayernem jest bez porównania większym wydarzeniem dla Rehden, można rzecz, że to największe w historii klubu. Chorwacki trener Predrag Uzelac nie pozostawia złudzeń co do taktyki: Zespół będzie się bronił wszystkimi możliwymi środkami. W takich spotkaniach trener jest zbędny, wszyscy wiedzą co mają robić.
Rehden zamieszkuje niecałe dwa tysiące mieszkańców, stadion Sportplatz Waldsportstätten z kolei może pomieścić 4350 widzów, w tym kilkaset miejsc siedzących. Zainteresowanie spotkaniem z ekipą Pepa Guardioli było większe niż możliwości BSV Schwarz-Weiß więc spotkanie rozegrane zostanie na OsnaTel Arena w oddalonym o 50 km Osnabrück. Na meczu nie zabraknie wielu piłkarzy związanych z Rehden. Z pewnością będzie Bednarski, może Marek Leśniak, który swego czasu trenował piłkarzy BSV i jest jednym z najbardziej znanych
Piotr Jacyna AD 2013
osób pracujących w tym klubie. Szkoleniową polską sztafetę w Rehden kontynuuje Jacek Burkhardt. Ten 53-letni były piłkarz jest znany obecnie głównie z faktu, że jest ojcem Marcina (byłego kadrowicza) i Filipa (dziś Wisła Płock i przepiękny gol w ostatni weekend uzyskany strzałem z własnej połowy). Nie jest prawdą to copodaje wikipedia, że Burkhardt senior grał tylko w 3 klubach, bowiem w Polsce zauważony został jako utalentowany pomocnik grał najpierw w Olimpii Elbląg, potem w Stali Stocznia Szczecin skąd dopiero trafił do Olimpii Poznań. W obu wspomnianych klubach rywalizował w drugiej lidze z wałbrzyskimi ligowcami, a z drużyną z poznańskiego Golęcina również w ekstraklasie. Jacek Burkhardt w Dolnej Saksonii jest w sztabie trenerskim (jako co-trainer), z kolei Piotr Jacyna, który nie tak dawno zakończył dopiero czynną karierę odpowiada za sprawy techniczne - stąd litera B na dresie od betreuer.Wykluczony więc jest jego występ na murawie.
Cztery lata temu przeciwko Bayernowi Monachium miał szczęście zagrać inny wałbrzyszanin - Adam Jaworski. Popularny "Jawor" od lat związany był z zespołem NFV Gelb-Weiß Görlitz, który w 2009 roku z okazji setnych urodzin zagrał właśnie z wielkim FC Bayern München. Wówczas Bawarczycy w obecności ponad 6,5 tysiąca widzów wygrali aż 10:0, a grali m.in. Klose (2 gole), Olić (3 gole), Mueller (3 gole), Alaba, resztę stanowili anonimowi dziś Erb, Braafheid,Baumjohann czy Contento. Czy dziś w Osnabrück będzie powtórka wyniku z Goerlitz? Czy Bayern zagra w pełnym składzie czy Guardiola da szansę mniej znanym kolegom Ribery'ego czy Robbena? O tym będziemy mogli się przekonać wieczorem oglądając mecz w orange sport.

Solarz kpi z PZPN ?

$
0
0
W połowie czerwca Komisja Dyscyplinarna PZPN pozbawiła licencjimenadżerskiej Jarosława Solarza, który nie respektował nałożonej na niego kary z korupcję. Tymczasem były piłkarz m.in. Polonii Świdnica, KP i Górnika Wałbrzych nic sobie z tego nie robiąc przeprowadził kolejny, po przejściu Arkadiusza Piecha do Turcji, spektakularny transfer swojego podopiecznego.
J. Solarz i J.Gol podczas podpisywania kontraktu. [ws-24.pl]
Janusz Gol przed wakacjami świętował dublet z Legią Warszawa, ale jego sytuacja w klubie nie wyglądała najlepiej - przegrywał rywalizację z Łukasikiem, Furmanem, którzy zaczęli ocierać się o kadrę, a dodatkowo stołeczny klub zakontraktował kolejnego środkowego pomocnika. Nic dziwnego, że zaczęto spekulować o zmianie barw klubowych. Dwa kluby drugiej Bundesligi Cottbus i Ingolstadt, turecki Erabukspor, polskie Śląsk i Zagłębie Lubin oraz rosyjski Ural Jekaterinburg sondowały możliwość zatrudnienia świdniczanina, ale najbardziej konkretną ofertę złożył Amkar z Permu na Uralu. I pod koniec lipca Gol pod opieką swojego menedżera podpisał dwuletnią umowę z Amkarem.
Menedżer Solarz mógł więc działać mimo pozbawienia licencji czy też nie? Zagrał na nosie PZPN czy też nikt w związku nie monitoruje działalności menedżerów?

Włodarczyk-next generation

$
0
0
Jeszcze na dobre nie ruszył nowy sezon a warszawska Legia wykonała swój plan minimum na najbliższą kampanię. Eliminując norweskie Molde stołeczna drużyna nie tylko awansowała do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale zapewniła sobie co najmniej (w przypadku niepowodzenia) grę w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Gra pozostawia wiele do życzenia i lepiej będzie dla niektórych, aby zeszli na ziemię przed decydującym dwumeczem. I nie pomogą znaki jakich doszukują się dziennikarze - że jak Widzew awansował do LM to po dwumeczu ze skandynawską drużyną, mecz sędziował arbiter z południowo-wschodniej części kontynentu, że mecz w tvp komentował Laskowski, że trening Legia ma zaplanowany w terminie losowania, czyli tak jak było za Janasa...
Ostatni raz Legia o Ligę Mistrzów walczyła w 2006 roku. Po wyeliminowaniu islandzkiego Fimleikafélag Hafnarfjarðar (1:0, 2:0) do piłkarskiego raju wystarczyło być lepszym od Szachtara Donieck. W ukraińskiej ekipie wówczas grali m.in. Mariusz Lewandowski, Anatolij Tymoszczuk, czy też Brazylijczycy Matuzalém, Brandão, Elano czy Fernandinho, który za ponad 30 milion latem tego roku przeszedł do Manchesteru City. W zespole Legii bronił Fabiański, w obronie występował Radović, w pomocy Surma, Szałachowski, Roger, w ataku Janczyk z Korzymem próbowali wygryźć Brazylijczyka Eltona oraz Piotra Włodarczyka. Właśnie "Włodar"  był bohaterem rewanżu z Szachtarem. Po 0:1 w Doniecku przy Łazienkowskiej zasiadło ok.10 000 widzów, a faworyta nie było tak łatwo wówczas wskazać, bo Szachtar był przed triumfem w PUEFA, udanymi występami w LM. W Warszawie gospodarze odrobili straty po 17 minutach, ale po 10 kolejnych było już 1:2, do przerwy 1:3 i po zabawie. Wynik legioniści zweryfikowali w 88 minucie, ale 2:3 oznaczało pożegnanie z marzeniami. Oba gole dla Legii zdobył wychowanek wałbrzyskiego Zagłębia Piotr Włodarczyk, który rok później o LM bezskutecznie będzie walczył już w barwach Zagłębia Lubin.
P.Włodarczyk mistrz z Legią w 2006.
Włodek potem wyjechał za granicę, wrócił po latach, ale niestety nie dane mu było poprawić dorobku strzeleckiego, w którym brakuje mu 8 bramek do elitarnego klubu 100 goli. Przygoda w Bałtyku Gdynia to delikatnie rzecz ujmując nieporozumienie. Nie wypalił pomyśl na grę na Pomorzu i Piotr ostatecznie osiadł w Warszawie. Jego syn Szymon, rocznik 2003 gra w Akademii Legii i jest jednym z najskuteczniejszych graczy w swoim roczniku. W środowy wieczór przy okazji meczu z Molde Włodarczyk junior mógł jako jeden z pierwszych zobaczyć  Ścianę Mistrzów na Pepsi Arenie. W strefie, w której zawodnicy oczekują na wyjście na mecz, zostały zakończone prace nad Ścianą Mistrzów, na której widnieją zdjęcia piłkarzy oraz trenerów, którzy będąc w Legii, wywalczyli mistrzostwo Polski. Znalazło się tam miejsce również na fotografię Piotra, podobnie jak Henryka Kempnego, który zanim grał w Górniku Wałbrzych triumfował w lidze z Polonią Bytom i właśnie z Legią w latach 1955, 1956.
Czy Szymon Włodarczyk znajdzie się na mistrzowskiej ścianie?
Na ścianach zawisły ogółem  fotografie 150 graczy oraz 11 szkoleniowców, którzy w historii Legii przyczynili się do triumfów w rozgrywkach ligowych.
Wracając do Szymona Włodarczyka to był on jednym z pierwszych, którzy mogli oglądać Ścianę Mistrzów, bowiem był z kolegami w asyście dla wychodzących piłkarzy Legii i Molde przed pierwszym gwizdkiem arbitra środowego meczu.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live