Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Zielona Góra - nowy trener stare błędy

$
0
0
Przed meczem z UKP było wiadomo, że gospodarze nie mają, podobnie jak Jarota, teoretycznych szans na utrzymanie się w lidze. W Zielonej Górze futbol od zawsze przegrywał czy to z koszykówką czy to żużlem - dyscyplinami, w których miasto w tym roku bronił tytułu mistrzowskiego. Piłkarze powyżej zaplecza ekstraklasy nigdy nie podskoczyli, a teraz znów przyjdzie im grać na czwartym szczeblu rozgrywek. O ile słabo idzie seniorom to tradycją jest dobra praca z młodzieżą i juniorami. Największy sukces to mistrzostwo Polski wywalczone w 2001 w ... Wałbrzychu! Wówczas Górnik/Zagłębie był czwarty, a w składzie gospodarzy grał Grzegorz Michalak. Tym razem wałbrzyszanie przyjechali do Zielonej Góry nie tylko przerwać fatalną passę bez wyjazdowego punktu w 2014 roku, ale sięgnąć po komplet punktów, które oddaliłoby widmo degradacji, które coraz bardziej zagląda do Górnika. Nowy szkoleniowiec Andrzej Polak nie miał wiele czasu na poznanie zespołu, wprowadzenie diametralnych zmian. Wiadomo, że nie mógł zagrać wykartkowany Michał Bartkowiak, dodatkowo z zespołem nie pojechał chory Adrian Moszyk. Jedynym novum w składzie było ustawienie Wojciecha Szuby na lewej stronie. Szuba już w Bytomiu zagrał na boku, a nie na środku i wyszło to delikatnie mówiąc nieciekawie. W sobotę gra świdniczanina wyglądała o wiele lepiej, kilka razy udanie urwał się swemu opiekunowi, a w drugiej połowie mógł pokusić się o strzelenie bramki, gdyby zaryzykował uderzenie z pierwszej piłki, a nie bawić się w przekładanie na prawą nogę. Mecz toczony był w trudnych warunkach atmosferycznych, ale opadów takich jak w Wałbrzychu nie było. Opady były przejściowe, dopiero po przerwie intensywność mogła mieć spory wpływ na grę zawodników. Tomasz Arteniuk przeciwko Górnikowi wystawił skład z pięcioma młodzieżowcami, czterech kolejnych usiadło na ławce. W bramce zagrał debiutant Robert Kuta, który zachował czyste konto, choć w I połowie kilkakrotnie wypadła mu z rąk piłka bez konsekwencji.  Co ciekawe pozostali zielonogórscy młodzieżowcy w komplecie zobaczyli żółte kartki. Niejaki Kwaśny o oryginalnym imieniu Dawin tak uparcie pracował na czerwoną, że trener zmienił go już po dwóch kwadransach. Wyleciał z kolei w doliczonym czasie gry Greszczyk za infantylne odrzucanie piłki do tyłu od miejsca wznowienia gry przez ... UKP!
Wałbrzyszanie zaliczyli poprawny mecz, podobnie jak w Głogowie czy Bytomiu porażkę zawdzięczają jednemu głupiemu błędowi, który zadecydował o losie meczu. UKP nie miało argumentów, by poważniej zagrozić gościom. Wiadomo - jest Wojciech Okińczyc. Jak na tę klasę rozgrywkową piłkarz wybitny, bo mając przeciętnych partnerów strzelił już prawie dwadzieścia bramek. W meczu z Górnikiem jesienią nie wykorzystał rzutu karnego, teraz miał jedną klarowną sytuację i głową po koźle pokonał Damiana Jaroszewskiego. W pomocy zielonogórzan grał Brazylijczyk Marco Aurelio, który wyróżniał się jedynie łysinką oraz karnacją. Po tym co pokazał nie dziwi, że Arka szybka zrezygnowała z jego usług. Miejscowi uważnie zagrali w defensywie, gdzie dzielił i rządził kapitan Bartosz Tyktor. Mierzący prawie 190 cm, brodaty stoper wygrywał wszystkie pojedynki główkowe. Swoją drogą to dziwne, że wałbrzyszanie próbowali dośrodkowań licząc jedynie na wysokiego Marcina Folca. Górnik częściej był przy piłce, rozgrywał piłkę do 30 metra przed bramką rywala i ... najczęściej ją tracił. O tej niedokładności wspominał na pomeczowej konferencji trener Andrzej Polak.
Na pewno na słowa uznania zasługuje waleczny Michał Oświęcimka, nieco więcej można wymagać od Grzegorza Michalaka, nie mówiąc już o skrzydłowych (Zinke, Szuba). W trakcie meczu mógł razić brak determinacji. Owszem, Górnik prowadził grę, ale brakowało szybkiego rozegrania, presingu już na połowie rywala, a przede wszystkim strzałów. Zwłaszcza przy takiej nawierzchni, niepewnym z początku, stremowanym bramkarzu aż się prosiło o uderzenia z dystansu. Próbował Oświęcimka, Folc, D.Michalak, Sawicki huknął w boczną siatkę, centrostrzał Zinke odbił się od zewnętrznej części poprzeczki, ale po prawdzie statystyka CELNYCH strzałów jest zatrważająca. Ale to już znamy z poprzednich meczów. Piłkarze są świadomi sytuacji w tabeli, wiadomo, że jeden udany mecz pozwoli na głębszy oddech, na przełamanie się.
Co można powiedzieć z kolei o trenerskim debiucie Andrzeja Polaka? Jako trener MKS Kluczbork i Ruchu Zdzieszowice gościł z tymi zespołami na zielonogórskim stadionie i ani razu nie schodził bez punktu. Niestety, przyszło mu przełknąć gorycz porażki z Górnikiem Wałbrzych.Podobnie jak Maciej Jaworski żyje w strefie przed ławką rezerwowych. Reaguje na wydarzenia boiskowe i czego nie zauważyłem za kadencji poprzednika, potrafił ostro strofować Marcina Folca. Płynne przesuwanie krycia, grę formacji niejako wypaczały warunki atmosferyczne i boisko, miejmy nadzieje, że w środę w meczu z Rakowem będą lepsze warunki do gry, a przede wszystkim lepszy wynik.
CO DALEJ?
Po ostatniej kolejce znamy już 4 z 9 spadkowiczów. Oprócz wycofanych Polkowic do 3.ligi spadają Jarota, Calisia i UKP. W praktyce od szóstego Górnika po 14. Ostrovię  (dzieli ich 8 punktów) dziewięć drużyn jest zaangażowanych by nie znaleźć się w piątce, która dołączy do znanego kwartetu. Nie ma wśród nich zespołu, który dostanie w ciągu ostatnich kolejek bonus w postaci 3 punktów za walkower z Polkowicami. Wiadomo, że zespoły będą grać między sobą, emocji czeka więc co nie miara. Sobotnie wyniki były paradoksalnie korzystne dla Górnika - przegrywali najbliżsi sąsiedzi w tabeli, zwycięstwa odniosły drużyny z niższych lokat. Powoduje to niesamowity ścisk w tabeli. Ważna, oprócz dyspozycji na boisku, będzie odporność psychiczna, a o tą można w Wałbrzychu się obawiać. Zwłaszcza w świetle osiąganych wyników. Obecnie przewaga nad czerwoną, spadkową strefą wynosi już tylko 3 punkty. Ważne są również bilanse bezpośrednich spotkań. Niekorzystne wyniki wałbrzyszanie mają z Błękitnymi (1:4, 0:2), MKS (2:5, 2:1), Ruchem (2:1, 0:3), korzystne z Polonią (1:0, 1:2), Gryfem (2:0, 1:0). Przed nami mecze z Rakowem (1:1), Odrą (1:0) i Ostrovią (0:0). Nie liczę spotkania z bezpieczną Wartą. W przypadku, gdy kilka zespołów będzie miało tyle samo punktów o kolejności będzie decydować tzw. mała tabela z zainteresowanymi zespołami.
Ciekawie się zrobiło również w czubie tabeli. Bytovia wskakuje na fotel lidera, a przed nią mecze z Polonią Bytom (d), MKS Kluczbork (w), UKP (d), Raków (w). Punkt mniej ma Chrobry: Ruch (w), Rozwój (d), Gryf (d) i 3 punkty za Polkowice. Z kolei Zagłębie zbliżyło się na 3 punkty do głogowian i 4 do bytowian - do rozegrania ma mecze z UKP (d), Rakowem (w), Ostrovią (d) i Odrą (w). Teoria bierze w łeb, gdy przychodzi grać na drugoligowych boiskach, gdzie nieprzewidywane wyniki są codziennością. W Głogowie po sobotnim remisie ze zdegradowaną dziś Calisią (1:1) są w ciężkim szoku i jak tak dalej Chrobry nie przełamie impasu to może pożegnać się z awansem.

Igor Łasicki zadebiutował w Serie A

$
0
0
Byli gracze wałbrzyskich klubów grali już w największych ligach. Żeby nie pominąć największych -we Francji Thoreziacy:Szeja, Szłykowicz, w Bundeslidze  Góra, Matysek, w Anglii Warzycha. Od niedzielnego popołudnia mamy byłego juniora wałbrzyskiego Górnika/Zagłębia jako seniora w Serie A! Igor Łasicki już przed tygodniem załapał się do meczowej kadry SSC Napoli. Ekipa Rafy Beniteza zmiotła Sampdorię na jej boisku aż 5:1. W ostatniej kolejce znów Igor znalazł się na ławce rezerwowych. Przeciwnikiem Napoli
Igor Łasicki a z tyłu Urugwajczyk Brito (Napoli)
oraz słynny napastnik Luca Toni (Verona) 
była Hellas Verona uznana z jedną z większych niespodzianek zakończonego właśnie sezonu. Wynik końcowy na Stadio San Paolo 5:1 dla Azzurri ! Jak już większość portali w Polsce zdążyła odnotować: Łasicki pojawił się na boisku w 79 minucie, kiedy już padły wszystkie gole w tym meczu. Zmienił on włoskiego pomocnika urodzonego w brazylijskiej Imbitubie Jorginho. Wiele pracy nie miał. Debiut zaliczony. Drugi mecz Napoli z Polakiem w kadrze i drugie zwycięstwo 5:1! Nie ma chyba lepsze amuletu.
19-letni obrońca nie łudzi się, że w następnym sezonie stanie się podstawowym graczem trzeciej drużyny Serie A. Jak powiedział dla strony tuttomercatoweb.com jego włoski agent Giorgio Timpani, niedzielny debiut był spełnieniem marzeń polskiego defensora, który osobiście jest zadowolony ze swojego występu. Igor jest wdzięczny nie tylko trenerowi Benitezowi za otrzymaną szansę, ale również kolegom i trenerem z drużyny Napoli grającej w lidze Primavera. Jak napomknął Timpani jest już zainteresowanie Łasickiem klubów z niższych lig (Serie B), ale decyzja o ewentualnym wypożyczeniu zostanie podjęta razem z działaczami SSC Napoli.

Po Rakowie utrzymanie już blisko

$
0
0
Wiosenne mecze Górnika Wałbrzych w drugiej lidze najczęściej były zapowiadane jako szansa na przełamanie, ale z czasem przemianowane zostały na mecze o wszystko. Margines niepowodzeń został tak zawężony, że przy finiszu rozgrywek nawet remis oznaczałby dramat.  Środowy rywal wałbrzyszan Raków z Częstochowy to, obok Zagłębia Sosnowiec i Jaroty Jarocin, drugoligowy weteran, drużyna, która brała udział we wszystkich dotychczasowych 6 sezonach nowej drugiej ligi grupa zachodnia. Najdłużej pracującym szkoleniowcem w tej grupie jest Jerzy Brzęczek, choć po wyniku przy Ratuszowej można zmienić na czas przeszły. Prowadzi(ł) zespół od lutego 2010 roku i trzeba powiedzieć, że kilku prezesów klubów mogło stawiać jego pracę jako wzór. Ktoś może się zdziwić dlaczego, ale Raków Brzęczka to przede wszystkim rezygnacja z doświadczonych, wiekowych graczy i zdecydowane postawienie na młodych wychowanków lub graczy z okolic Częstochowy. Z powodów ekonomicznych postawienie na młodzież wyszło częstochowianom na dobre. Najmłodszy zespół w lidze radził sobie na tyle dobrze w lidze, że nie pałętał się w ogonie ligowej tabeli. Ogrywani młodzi gracze z kolei byli zauważeni przez skautów klubów ekstraklasy i spod Jasnej Góry do lepszych klubów trafili Maciej Gajos czy Mateusz Zachara. Za transferami tymi stoi również postać Brzęczka i jego szerokie kontakty, ale życie zweryfikowało wymienionych piłkarzy na ich korzyść. Podobną politykę transferową preferują w Wałbrzychu, choć dawno nie było bezpośredniego transferu z Ratuszowej do klubów T-Mobile Ekstraklasy. Jeślibyśmy szukali podobieństw, to w historii obu klubów oraz pamięci kibiców zapisał się mecz ostatniej kolejki sezonu w Nowej Soli. W Wałbrzychu zwycięstwo nad Arką 1:0 dało awans do drugiej ligi, a z kolei Raków w sezonie 2007/08 przegrał awans na zaplecze ekstraklasy! Zdegradowani nowosolanie podejmowali liderujących piłkarzy z Częstochowy, szybko goście wyszli na prowadzenie 2:0 by ostatecznie sensacyjnie przegrać 2:3. Wykorzystał to GKP Gorzów Wlkp, który wskoczył na pierwsze miejsce i tym samym awansował do nowej pierwszej ligi! Lata minęły, a przebieg tego spotkania wciąż wspominany jest zarówno w Nowej Soli jak i w Częstochowie. Dziś Raków jest na etapie odbudowy organizacyjnej, choć wiadomo, że w mieście lepsze notowanie u władz ma żużel czy męska siatkówka. Drugoligowa drużyna to obecnie nie tylko częstochowska młodzież, ale i tercet Brazylijczyków, który mogliśmy oglądać w meczu, solidni defensorzy jak Byrtek czy Soczyński (syn byłego kadrowicza Piotra) oraz wypożyczeni z Miedzi Legnica niedawni młodzieżowcy Lenkiewicz i Retlewski. Mimo to po dość udanej jesieni wiosną Raków zawodzi podobnie jak Górnik. Rozczarowanie pod Jasną Górą jest o tyle większe, że częstochowianie nie mieli nabitych tylu punktów jesienią co wałbrzyszanie. Do spotkania z Górnikiem, nie licząc oczywiście walkowera z Polkowicami, podopieczni Jerzego Brzęczka wygrali zaledwie dwa mecze, a sześciokrotnie dzielili się punktami z przeciwnikiem! Raków zremisował ostatnie trzy mecze przed przyjazdem do
Marcin Folc - trafiał do bramki Rakowa jesienią
i wiosną dając tym samym 4 punkty Górnikowi.
 Wałbrzycha, a Górnik zaliczył 3 porażki. Tygodnik Piłka Nożna wprost napisał o ekipie Andrzeja Polaka, że jest na chwilę obecną głównym kandydatem do spadku! Częstochowianie przyjechali zdeterminowani, wielu z nich pewnych było zwycięstwa nazywając najbliższy mecz z Sosnowcem "meczem rundy". Na przedmeczowe zgrupowanie Brzęczek wziął, niczym wytrawny selekcjoner, ponad 20 zawodników. Mimo to został przechytrzony przez Andrzeja Polaka!
MĄDROŚĆ POLAKA
Andrzej Polak środowym spotkaniem debiutował w Wałbrzychu. Wiele rzeczy o tym co się dzieje w drużynie nie można się dowiedzieć, bowiem jest taka a nie inna polityka informacyjna. Co ciekawe w katowickim Sporcie ukazały się już dwa wywiady z byłym szkoleniowcem Kluczborka czy Zdzieszowic. Polak przestrzegał m.in. Zagłębie Sosnowiec przed UKP. Oglądając potyczkę zielonogórskiego spadkowicza z Górnika można tę uznać wypowiedź za zbyt kurtuazyjną, ale życie pokazało, że Polak miał rację. Podobnie rzecz się ma z grą Górnika. Po kilku treningach nie sposób poznać bardzo dobrze zespół. Wiadomo, że jest niezbyt wysoki co ogranicza pole ofensywnego manewru, ponadto szybko zdiagnozował problem w prowadzeniu gry, konstruowaniu akcji i przede wszystkim traceniu bramek po niefrasobliwości defensywy. Skupienie na obronie, uważna obrona dostępu do własnej bramki i szybkie przejście do kontrataku i w nim szukanie szansy na bramkę - tak wyglądać miała recepta na sukces z Rakowem. I pewnie podobnie będzie w najbliższych meczach. Spotkanie z Rakowem miało spory ciężar gatunkowy, goście przejęli inicjatywę, prowadzili grę, a gospodarze szukali swojej szansy. Nie wyglądało to ciekawie dla kibiców, ale liczy się przede wszystkim efekt, a do przerwy Górnik miał blisko 100% skuteczność! Na słowa uznania zasługuje nie tylko strzelec bramki Marcin Folc, którego częstochowski portal sportowy uznał piłkarzem meczu, ale przede wszystkim defensywa z Damianem Jaroszewskim na czele. Co z tego, że Damian Lenkiewicz posyłał piłki w pole karne, skoro wałbrzyska obrona kasowała je raz za razem. Gdy tuż po przerwie Dawid Retlewski, który na murawie Stadionu 1000-lecia strzelał gole w barwach Bytovii, posłał piłkę obok "Jogiego", to znalazł się obrońca, który wybił piłkę. Wiadomo było, że wałbrzyszanie w końcu wypracują sobie sytuacje bramkowe i tak też było. Spore brawa należą się tutaj Michałowi Bartkowiakowi, który nie dość, że sam był bliski zdobycia bramki, swoją grą nieco zniechęcił w końcówce meczu gości do huraganowych ataków, to wypracował decydującą akcję po której debiutanckiego gola zaliczył Kamil Śmiałowski.
Ostatnio wałbrzyszanie po poprawnej grze przegrywali mecze, tym razem wygrana po brzydkiej grze. Ale liczą się przede wszystkim punkty.
3 mecze i 5 punktów przewagi
Bezcenne trzy punkty w świetle dość dobrych wyników dla wałbrzyszan spowodowało, że Górnik ma 5 punktów przewagi nad 9.miejscem - pierwszym spadkowym.Środowa 31.kolejka wyjaśniła jedynie kwestię awansu Chrobrego Głogów. Wciąż matematyczne szanse na utrzymanie ma Ostrovia, ale beniaminek musi liczyć na cud. Mimo to trudno oczekiwać by ostrowianie odpuścili mecz z Górnikiem.
Możemy liczyć się z wyprzedzeniem w tabeli przez Błękitnych, które mają lepszy bilans meczów z biało-niebieskimi. Podobny handicap ma były zespół Andrzeja Polaka MKS Kluczbork tracący do Górnika 4 punkty, a przed sobą mecze z Bytovią (d), zdegradowaną Calisią (w) i derby z Ruchem (d).Pięć punktów straty do wałbrzyszan ma trio:
Polonia Bytom (Górnik ma lepszy bilans 1:0, 1:2)- Calisia (d), Ruch (w), Rozwój (d)
Odra Opole (w Opolu Górnik wygrał 1:0) -Błękitni (d), Górnik (w), Zagłębie (d)
Gryf Wejherowo (Górnik dwa razy ograł wejherowian) -Warta (d), Chrobry (w), Błękitni (d).
Jak widać prawdopodobny jest zgarnięcie kompletu punktów przez ten zestaw drużyn. Za nimi jest 12. Raków tracący dwa punkty do ósmego MKS (3:0 i 1:1 dla Rakowa), który grać będzie jeszcze z Zagłębiem (d), Jarotą (w) i Bytovią (d). Czy już można pogrzebać szansę częstochowian? Raczej nie.
Tak jak w reklamie - emocje gwarantowane!

Ostrovia - punkt o dwóch odcieniach

$
0
0
Andrzej Polak po raz drugi prowadził Górnika Wałbrzych w wyjazdowym meczu i po raz drugi przeciwko gospodarzom, którzy dzień wcześniej dowiedzieli się, że następny sezon rozpoczną jako trzecioligowcy. Wszystko wskazywało, że po raz trzeci z rzędu do gry zostanie desygnowana ta sama jedenastka. Przykrego psikusa sprawił uraz Marcina Folca, który w kłopot wprawił nie tylko wałbrzyski zespół, ale i Bogdana Skibę. Doświadczony dziennikarz sportowy po raz kolejny tradycyjnie żerujący na relacji portalu lajfy.com przygotował "autorską" relację. O ile Szymon Urbaniak relacjonujący wydarzenia z Ostrowa Wielkopolskiego szybko skorygował obecność Folca w składzie Górnika i rzekomo jego strzał w słupek, tak red. Skiba dalej ciągnął parodystyczne sprawozdanie. Co prawda nie wiedział za kogo wszedł Moszyk - no bo przecież Śmiałowski zaczął mecz na ławce! - to jednak dotrwał do końca.
Marcin Folc mógł tylko przyglądać się poczynaniom
kolegów. 
Według naocznych świadków obiektywnie Górnik miał przewagę, ale wciąż nie potrafi sfinalizować. Dużo dośrodkowań ze stałych fragmentów gry, sporo niedokładności. Plany popsuła szybko stracona bramka po przerwie. Wałbrzyszanie długo gonili, aż wreszcie udało się w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Adrian Moszyk po raz pierwszy wystąpił u nowego szkoleniowca i strzelił swoją czwartą w tym sezonie bramkę ustanawiając swój rekord bramek w jednym sezonie drugoligowym.
Górnik Wałbrzych w końcu zapunktował na wyjeździe, co nie zdarzyło się mu się w tym roku kalendarzowym. Pod Chełmcem liczono na więcej, ale trzeba uszanować ten jeden punkt, który może okazać się bezcenny w końcowym rozrachunku.
A oto jak padały bramki w Ostrowie Wielkopolskim (źródło: wlkp24.info):

Przed 32.kolejką portal 90minut.pl przeprowadził analizę, z której wynika, że wałbrzyszanie nie mają co się martwić o utrzymanie - 95%. Tymczasem po sobotnich meczach przewaga nad czerwoną strefą była iluzoryczna. Owszem zwycięstwo nad Ostrovią dało by piłkarzom Andrzeja Polaka 50 pkt i 5.miejsce. Pozwoliłoby spokojniej przygotowywać się do kolejnych meczów z Odrą i Wartą. Górnik jest obecnie siódmy - ma 2 punkty nad będącym w gazie MKS Kluczbork. Zespół, który nie tak dawno rozbił biało-niebieskich przy Ratuszowej, raczej nie wypuści szansy z rąk - jedzie do zdegradowanej Calisii oraz gościć będzie w derby regionu Ruch Zdzieszowice, który przed ostatnią kolejką najprawdopodobniej będzie trzecioligowcem. Zdzichy oprócz kompletu 6 punktów musi liczyć na dwie porażki MKS, potknięcia Gryfa, Rakowa, Odry i Polonii. Tak więc najprawdopodobniej Kluczbork wyprzedzi wałbrzyszan w tabeli.
Kto więc zagraża wałbrzyszanom w walce o utrzymanie?
9.Gryf - strata 3 punktów - ze względu na dwie porażki z Górnikiem w tym sezonie wejherowianie mają de facto 4 oczka do nadrobienia. Gryf musiałby popsuć w Głogowie świętowanie awansu w najbliższą niedzielę oraz wygrać u siebie z Błękitnymi co nie jest wykluczone. Równocześnie Górnik musiałby zdobyć zaledwie punkt w 2 ostatnich meczach. W ostatniej kolejce Gryf pokonał Wartę 6:2, ale wynik jest nieco mylący, bowiem poznaniacy mieli swoje okazje, kapitalnie bronił bramkarz gospodarzy Ferra, czego nie można powiedzieć o jego odpowiedniku w Warcie Bukvićiu, który ma sumieniu co najmniej dwa-trzy gole.
Czy PZPN poratuje
Polonię?
10.Polonia - strata 3 punktów+gorszy bilans z Górnikiem (2:1, 0:1), do rozegrania mecz w Zdzieszowicach i u siebie derbowy z Rozwojem.
11. Raków - strata 4 punktów - ze względu na bilans meczów z Górnikiem (1:1, 0:2) podopieczni Jerzego Brzęczka mają do nadrobienia do wałbrzyszan 5 oczek. Teoretycznie łatwe mecze (Jarota w, Bytovia d), ale w tej lidze wygrać może każdy z  każdym.
12. Odra - najbliższy przeciwnik wałbrzyszan ma w tej chwili 6 punktów straty i teoretycznie jest ostatnią czwartą drużyną ze strefy spadkowej mogącej wyprzedzić Górnika. Kluczowe do tego będzie ewentualne zwycięstwo przy Ratuszowej i to najlepiej w innym wymiarze niż 1:0. Czemu? Bowiem w przypadku wygranej 1:0 w Wałbrzychu, w końcowym rozrachunku będzie się liczył ogólny bilans bramkowy (Górnik jeszcze jest na plusie, a opolanie na minusie) i decydować będzie ostatnia kolejka, kiedy Górnik będzie grał w Poznaniu, a Odra podejmować będzie Zagłębie Sosnowiec.
Reasumując - zwycięstwo nad Odrą rozwieje w Wałbrzychu wszelkie wątpliwości co do utrzymania drugoligowego bytu.
Niewiadomą jest Polonia Bytom, która co prawda jest ukarana dwoma ujemnymi punktami za zaległości finansowe, ale w klubie zapowiadają odwołanie do PZPN i liczyć będą na kasację tej kary. Pamiętając historię walki bytomian z komisją licencyjną, gdy zespół grał w ekstraklasie i skuteczność lobbowania futbolowych postaci związanych z Górnym Śląskiem można liczyć, że związek idąc z duchem sportu odda dwa punkty. W Bytomiu prezydentem miasta jest były prezes piłkarskiej Polonii, są poważne plany budowy nowego stadionu, mecze drugoligowca ogląda jedna z najliczniejszych publiczności w tej klasie rozgrywkowej, a do tego tradycja, wielkie nazwiska  - to wszystko przemawia na korzyść klubu. Wielką szkodą były by rozstrzygnięcia przy zielonym stoliku po zakończeniu rozgrywek. Jeśli PZPN zwróciłby dwa punkty, bądź co bądź wywalczone przez bytomian na boisku, to strata do wałbrzyszan wynosiłaby ...punkt!

Maciejak trafił do bramki - po 2 latach i 2 tygodniach...

$
0
0
Są piłkarze, którzy brylują na treningach, wszystko im wychodzi, postawa powoduje, że trener z czystym sumieniem wystawia ich w wyjściowej jedenastce, a w meczu jest dramat - blokada, proste błędy, nieskuteczność itd. Opinie graczy "mistrzów treningów" posiada wielu piłkarzy, można znaleźć w większości drużyn. Do takiego miana aspiruje Roman Maciejak  - napastnik rodem z Dolnego Śląska, obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, brylujący techniką użytkową, ale z jednym mankamentem - brakiem skuteczności. Kompilacje dryblingów, sztuczek technicznych Romana łatwo można znaleźć w serwisach internetowych. Podobnie rzecz może się mieć z bramkami w ostatnich sezonów - z tymże, byłby to raczej krótki filmik. Na poziomie seniorów zaliczył Maciejak sezon, no dwa, o których można powiedzieć, że był napastnikiem co się zowie.
2007/08 - Zdrój Ciechocinek (3.liga) - 22 mecze/8 goli,
2008/09 - Nielba Wągrowiec (2.liga) - 28 meczów/14 goli (3 hat-tricki),
2009/10 - Piast Gliwice - ekstraklasa 19 meczów/1 gol, Młoda Ekstraklasa 12 meczów/2 gole,
2010/11 (j) - Piast Gliwice (1.liga) - 9 meczów/0 goli,
2010/11 (w) - Górnik Wałbrzych (2.liga) - 14 meczów/2 gole,
2011/12 - Górnik Wałbrzych (2.liga) - 26 meczów/3 gole,
2012/13 - SV Waldhof Mannheim - 14 meczów/0 goli,
2013/14 (j) - KS Polkowice (2.liga) - 7 meczów/0 goli.
Roman Maciejak strzela bramkę Motorowi Lublin.
Zimą Roman znalazł zatrudnienie w drugoligowej Olimpii Elbląg, gdzie w dotychczasowych 13 meczach zaledwie trzykrotnie wybiegał w podstawowej jedenastce, a w 10 przypadkach wchodził jako zmiennik. W ostatnią sobotę, domowy mecz przeciwko lubelskiemu Motorowi Maciejak rozpoczął na ławce rezerwowych. Gospodarze w przeciwieństwie do rywali walczą jeszcze o utrzymanie ligowego bytu. Już w 3 minucie objęli prowadzenie po kapitalnym golu Rafała Leśniewskiego, którego w Wałbrzychu kibice mogą kojarzyć z gry w Nielbie Wągrowiec, gdzie strzelał Górnikowi bramki w sezonie 2010/11, a później wywalczył awans do ekstraklasy z bydgoskim Zawiszą. Właśnie Leśniewskiego zmienił Roman Maciejak w 67 minucie przy stanie 2:0. Mało kto się spodziewał, że urodzony w Jeleniej Górze napastnik przełamie się akurat w tym spotkaniu. W 76 minucie i 5 minut później celnymi uderzeniami pokonał Przemysława Frąckowiaka nie tylko podwyższając wynik na 4:0 (ostatecznie Olimpia wygrała 4:1), ale przełamał swoją bezradność pod bramką rywala. Od ostatniego gola w ligowym meczu minęły dokładnie dwa lata i dwa tygodnie - 05.09.2012 pokonując Łukasza Osińskiego z Elany dał wyrównanie w zwycięskim meczu Górnika Wałbrzych w Toruniu (2:1)!
Maciejak potrafi zrobić wrażenie na obserwatorach dryblingiem, grą, ale o skuteczności od 5 lat ciężko wspomnieć. Z pewnością gdyby miał instynkt kilera to by z Gliwic trafił do co najmniej klubu zaplecza ekstraklasy, przygoda w Niemczech trwała nieco dłużej niż sezon. Testy przechodził w różnych klubach różnych klas rozgrywkowych. Miejmy nadzieję, że w jego przypadku zadziała prawo serii i odblokowany zacznie trafiać regularnie do siatki rywala. Liczą na to w Elblągu, gdzie na dwie kolejki przed końcem Olimpia co prawda zajmuje spadkowe miejsce, ale ma realne szanse na utrzymanie. Ścisk w grupie wschodniej 2.ligi  jest większy niż w grupie zachodniej:
4. Znicz Pruszków     - 49 pkt,
5. Wisła Puławy         - 49 pkt,
6. Stal Stalowa Wola - 48 pkt,
7. Legionovia             - 48 pkt,
8. Stal Mielec             - 48 pkt,
9. Limanovia              - 47 pkt,
10. Olimpia Elbląg      - 47 pkt.
Łatwo zauważyć, że do wysokiego czwartego miejsca zespół Maciejaka traci zaledwie dwa oczka!  Dwa decydujące mecze rozegra z bezpośrednimi rywalami - w niedzielę w Puławach z Wisłą i tydzień później u siebie z mielecką Stalą.
W meczu z Legionovią Marcin Orłowski ustalił wynik na 3:1
Takich emocji w ostatnich meczach nie będzie przeżywał inny napastnik swego czasu związany z klubem z Ratuszowej  - Marcin Orłowski. Popularny Orzeł w drugoligowym Górniku występował raptem jedną rundę, ale 4 gole w 13 meczach przysporzyło mu wielu sympatyków - więcej niż Maciejakowi, który grał trzy razy dłużej a strzelił ...jedną bramkę więcej. Na początku sezonu 2012/13 po rozegraniu 2 meczów w Pucharze Polski Orłowski skorzystał z oferty Chojniczanki Chojnice i przeprowadził się na Pomorze. Z tego powodu władze wałbrzyskiego klubu mają nieco pretensji do napastnika, choć po prawdzie nic złego nie zrobił - wybrał lepszą ofertę zarówno pod względem finansowym jak i sportowym. Jego 7 bramek pomogły Chojniczance awansować do 1.ligi, gdzie jesienią bieżącego roku dorzucił kolejne dwa trafienia ligowe. Zimą pożegnał Chojnice, by spróbować ratować druga ligę dla Radomiaka. Do tej pory zagrał 14 razy i tylko raz wybiegł jako zmiennik. Podobnie jak Maciejak dubeltowo pokonał bramkarza Motoru Lublin (4:2), a ponadto pokonał bramkarzy Pelikana Łowicz (1:0) oraz w dwóch ostatnich meczach Znicza Pruszków (1:2) i Legionovii w Legionowie (3:1). Tak więc ostatnia kolejka drugiej ligi wschodniej była szczęśliwa dla byłych napastników wałbrzyskiego Górnika występujących w grupie wschodniej, bowiem obaj wpisali się na listę strzelców i ich zespoły sięgnęły po komplet punktów. Prawie dwa tygodnie temu zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku - Olimpia uległa w Elblągu Radomiakowi 1:2 - Maciejak tradycyjnie zmienił strzelca bramki na 1:0 Leśniewskiego w 75 minucie, a Orłowski zaliczył pełne 90 minut. Na niewiele się to zdało, bowiem w następnej kolejce domowa porażka ze Zniczem oznacza definitywne pogrzebanie szans Radomiaka na utrzymanie.

Nie utonęli w Odrze

$
0
0
Gdyby przed startem obecnego sezonu ktoś powiedział, że Górnik będzie walczył w ostatniej kolejce o utrzymanie będąc w zielonej strefie zapewne większość kibiców wałbrzyskich przyjęła by tę prognozę z pocałowaniem ręki. Niestety, po udanej jesieni apetyty nieco się wyostrzyły i obecna sytuacja piłkarzy z Ratuszowej to ciągły ból głowy i niepewność. Liczona strata do miejsca awansowego szybko przeobraziła się na liczenie przewagi nad strefą spadkową. Aż przyszły chwile prawdy - w ostatnich kolejkach, niczym w wyścigu australijskim zaczęli odpadać kolejni kandydaci do gry w drugiej lidze w następnym sezonie. Przedostatnia kolejka to jednocześnie pożegnanie Stadionu 1000-lecia z drugoligowymi rozgrywkami. Czy tylko na kilka tygodni czy na dłużej - o tym przekonamy się za tydzień.
Matematyczne szanse na utrzymanie przed niedzielną kolejką były rozpisane nawet co do dziesiątych procenta. Według wyliczeń podopieczni Andrzeja Polaka mieli 90,5% szans na utrzymanie, a obecnie zredukowane są one dość sporo, choć wciąż są w grze i wciąż ich los zależy od nich samych. Opolska Odra to wielka firma i jej spadek to spore rozczarowanie biorąc pod uwagę nie tylko tradycje, historię, kibiców, ale również nakłady poniesione w tym sezonie, a także transfery. Ich szanse przed wałbrzyskim meczem były oszacowane na poniżej procenta, ale przez kilkanaście minut niedzielnego pojedynku szanse wzrosły do kilkunastu procent przedłużając nadzieje do ostatniej kolejki. Mecz Górnika z Odrą miał być wielkim piłkarskim świętem. Media podgrzewały atmosferę, wciąż przypominano o opolskim rodowodzie Polaka, a w sobotę katowicki Sport wspominał o niewybrednych telefonach i sms-ach do wałbrzyskiego szkoleniowca przed meczem. Nie dane było wystąpić innym łącznikom opolsko-wałbrzyskim: Marcin Folc leczy uraz, a Mateusz Krawiec znalazł się poza meczową kadrą, ale i tak przywitał się przy sektorze B z ojcem Grzegorzem. Za Odrą przyjechała spora grupa kibiców, głośny doping z obu stron, piękna piłkarska pogoda - to wszystko sprzyjało, by przy Ratuszowej odbyło się wielkie drugoligowe widowisko. Wielu wałbrzyszan dopiero po raz pierwszy tej wiosny przybyło na Stadion 1000-lecia i straciło wiele czasu przy kasach przy rejestracji. Niewiele stracili z I połowy, choć, gdyby zimną krew zachował w 6 minucie Daniel Zinke to mecz mógłby wyglądać inaczej.
Piłkarscy prześmiewcy z Wałbrzycha porównują Górnika do ... Barcelony. Gigant z Katalonii w minionym sezonie wielokrotnie zawodził, ale do ostatniej kolejki zachowywał szanse na tytuł mistrzowski, jego piłkarze zapowiadali co rusz przełamanie, ale te nie nadchodziło. Podobnie w zespole wałbrzyskim - gdyby nie zdarzyły się głupie wyjazdowe porażki, gdzie śmiało można było sięgnąć po remis, gdyby porażkami nie zakończyły się niektóre mecze domowe to pod Chełmcem finisz rozgrywek oglądano by w całkiem innych nastrojach. Miejmy nadzieję, że w przeciwieństwie do katalończyków koniec  sezonu  będzie dla wałbrzyszan sukcesem. Innym odniesieniem do Barcelony jest gra bez napastnika. Co prawda w Górniku nominalnie występował nominalny atakujący - Adrian Moszyk, ale jego gra bardziej irytowała niż dawała nadzieje na bramkę. Owszem, Adek raz uderzył celnie na bramkę, wywalczył rzut karny, ale w pozostałych fragmentach gry nie dawał tyle, co mógł dać choćby nieobecny z powodu kontuzji Marcin Folc. Są spotkania, w których Moszyk potrafi trafić do bramki rywala nie tylko ze stojącej piłki, ale nawet analizując jego dorobek w trakcie drugoligowej przygody śmiało można stwierdzić, że to nie jest odpowiedni poziom rozgrywek na jego umiejętności. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach irytująca jest jego gra w stylu padolino - szukanie faulu w większości sytuacji. W wyjazdowych spotkaniach często był wygwizdywany z tego właśnie powodu przez miejscowych kibiców. Próbkę tego mieliśmy już na początku meczu z Odrą, później może to na nim się zemścić, bowiem wielu arbitrów jest wyczulonych na tego typu zawodników. Dobrze, że sędzia nie zawahał się w 88 minucie. Ale to nie Moszyk jest powodem tego, że Górnik nie wygrał z Odrą.  Wałbrzyszanie byli w przekroju meczu zespołem lepszym. Opolanie zawiedli jak na zespół mający grać mecz o życie. Gdyby nie błąd Michała Bartkowiaka, który faulował kapitana Odry Kowalczyka w polu karnym to być może nie zobaczylibyśmy celnego strzału w światło bramki w wykonaniu gości. Po bramce opolanie wyraźnie rozegrali się i mieli swoje okazje. Wynik 1:0 niewiele im dawał, ale już druga bramka przy zwycięstwie mogła spowodować wyprzedzenie na mecie sezonu wałbrzyszan.
Nie tylko Andrzej Polak bolała głowa oglądając mecz
Górnika z Odrą Opole.
 Górnik wyrównał również po karnym. Tym razem próbę nerwów wygrał Grzegorz Michalak, który już w tym sezonie grywał lepiej niż obecnie. Trener Polak zwracał uwagę na skuteczność w defensywie. W Zielonej Górze jeden błąd kosztował co najmniej punkt (0:1), w Ostrowie zaspanie na początku drugiej połowy to długie gonienie wyniku (1:1), teraz również nie było lekko i przyjemnie. Wciąż kłopotem jest skuteczność. Szarpie Zinke, ale wciąż czeka na bramkę, którą po raz ostatni zdobył 3 miesiące temu na inaugurację rundy. W środku pola brylują Wepa z Oświęcimką, lepsze fragmenty gry ma Szuba, który z Odrą oddał dwa (niestety niecelne) strzały na bramkę przeciwnika. Nie tak wyobrażano sobie wejście Michała Bartkowiaka. W spotkaniu z Rakowem uspokoił grę i wypracował gola, teraz miał współudział w bramce, ale dla rywala. Owszem zaznaczył celnym strzałem swoja obecność, ale liczymy, że w końcu Michał zaliczy również bramkę, na którą czeka tyle ile Zinke.
Optymistycznym szczegółem jest fakt, że nikt nie wyautował się z ostatniego meczu przez kartki.
Długo mecze 33.kolejki w drugiej lidze układały się znakomicie dla wałbrzyszan. Gryf nie popsuł święta w Głogowie, MKS-owi Kluczbork ligowy byt zapewnia najlepszy wiosenny napastnik Piotr Giel, który trafia do siatki w siódmym kolejnym spotkaniu. Dramatycznie się zrobiło tuż po karnym Jarki, gdy w Jarocinie prowadzenie objął Raków. Całe szczęście, że trafił Michalak. Na chwilę obecną o dwa bezpieczne miejsca walczą trzy zespoły. Chyba, że przy zielonym stoliku do gry o ligę włączy się Polonia Bytom.
7. MKS Kluczbork      49 pkt
8. Górnik Wałbrzych    49 pkt
9. Raków Częstochowa 47 pkt
W ostatniej kolejce MKS podejmuje zdegradowany Ruch Zdzieszowice - nadzieją dla wałbrzyszan jest fakt, że to są derby Opolszczyzny i być może "Zdzichy" postarają się o niespodziankę. Raków podejmuje z kolei świeżo upieczonego pierwszoligowca z Bytowa. Bytovia już hucznie świętowała awans, ale być może piłkarze powalczą o nowe już pierwszoligowe umowy? Dla piłkarzy Pawła Janasa będzie to trzecia ligowa wizyta pod Jasną Górą, wcześniej dwukrotnie padł wynik 2:0 - solidarnie po razie dla gospodarzy i gości. Może czas na remis, który urządzałby wałbrzyszan.
Jakie są możliwości? MKS Kluczbork ma korzystny bilans meczów z Górnikiem (1:2 u siebie, 5:2 w Wałbrzychu), Górnik ma korzystny bilans z Rakowem (2:0, 1:1), a częstochowianie z kolei z MKS (3:0, 1:1). MKS wygrywając zapewnia sobie nie tylko ligowy byt czy siódmą lokatę, ale może wskoczyć nawet na 5 lokatę. Remis może nie wystarczyć w przypadku, gdy Raków wygra, a Górnik zremisuje. Ale w innej konfiguracji podział punktów może zapewnić sukces.
Górnik na boisku Warty wygrywając zapewnia sobie również byt oraz mija w tabeli poznański zespół. Remis również daje utrzymanie, bowiem w tym przypadku przy zwycięstwie Rakowa biało-niebieskich ratuje bezpośredni bilans meczów z ekipą Jerzego Brzęczka. Może dojść do sytuacji, gdy 3 zainteresowane drużyny zdobędą 50 punktów: remisy MKS i Górnika oraz wygrana Rakowa. Wówczas według tzw. małej tabelki (bilans meczów pomiędzy zainteresowanymi zespołami) kolejność byłaby następująca:
7. Raków (2-1-1 4:3)
8. Górnik (2-1-1 7:7)
9.MKS   (1-1-2 7:8).
Czy porażka Górnika może przejść bez konsekwencji? Tylko w przypadku braku zwycięstwa Rakowa!
Wciąż jednak należy pamiętać o bytomskiej Polonii. Piłkarze Piotra Mrozka w chwili obecnej mają 3 punkty mniej od Górnika i gorszy bilans bezpośrednich meczów z wałbrzyszanami. W ostatniej kolejce rozegrają derbowy pojedynek z Rozwojem Katowice. Gdyby udało się Polonii wygrać, a strata do ósmego miejsca wynosiłaby punkt, dwa to zapewne śląscy działacze poruszą niebo i ziemię, by PZPN zniósł karę dwóch ujemnych punktów za zaległości finansowe.

Ekstraklasa pod dyktando Legii

$
0
0
Zakończyły się rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. Był to sezon wyjątkowy, bowiem po raz pierwszy po rozegraniu "sezonu zasadniczego" stawkę podzielono na dwie grupy, a każdej z drużyn dorobek punktowy podzielono na pół. Co ciekawe, reforma znalazła poklask wśród działaczy, zdecydowanej części "ekspertów" czy dziennikarzy, tyle, że wśród trenerów już nie. Mimo tego w następnym sezonie znów będziemy mieli ślimaczy wyścig po punkty, który przyspieszy w okolicach kwietnia, gdzie rozstrzygać będzie się kwestia załapania się do górnej ósemki.
W tym roku najlepsza okazała się Legia, która obroniła mistrzowski tytuł. Niestety, na chwilę obecną tylko Lech może ją postraszyć, ale i jemu trudno utrzymać stabilną formę przez dłuższy czas. Legię będziemy wszyscy oceniać przez pryzmat europejskich pucharów. W nich wystąpi również wicemistrzowski Kolejorz prowadzony przez Mariusza Rumaka, którego asystentem jest były junior Górnika Wałbrzych Jerzy Cyrak. Trzecie miejsce przypadło Ruchowi Chorzów co jest największą niespodzianką sezonu. Niebiescy ubiegły sezon zakończyli na spadkowym miejscu i tylko nieprzyznaniu licencji Polonii Warszawa zawdzięczali ligowy byt. Gdy w Białymstoku Ruch poległ 0:6 wydawało się, że los się dopełni. Tymczasem działacze sięgnęli po Jana Kociana, który niczym czarodziej odmienił zespół, który zasłużenie zdobył brązowe medale. Taki medal zawisnął na szyi Adriana Mrowca, którego wkład jest niewielki. Za kadencji Jacka Zielińskiego zagrał 2 pełne mecze, u Kociana 3 ogony, raptem 19 minut, a wiosną pozostała mu gra w trzecioligowych rezerwach i ławka rezerwowych w ostatnich spotkaniach. Mimo aktualnego kontraktu Mrowiec trafi na listę transferową.  Miłosz Trojak, syn niedawno zmarłego byłego gracza Górnika Wałbrzych Józefa, jesienią kilka razy zaliczył ławkę rezerwowych, a tak grywał w Ruchu II, gdzie zapewne będzie występował w następnym sezonie, chyba, że gdzieś trafi na wypożyczenie.
Dzięki zdobyciu Pucharu Polski w Europie pokaże się bydgoski Zawisza, który w fazie play-off zdobył tylko 4 punkty - gorsze były tylko zespoły Pogoni i Zagłębia. Tradycyjnie wiosną rozczarował Górnik Zabrze, który po znakomitej jesieni rozbudził nadzieje swoich kibiców. Po odejściu Adama Nawałki zespół objął Ryszard Wieczorek, a po nim były gracz Górnika Wałbrzych Robert Warzycha, za którego kadencji zespół wygrał tylko 3 z 12 spotkań i dodatkowo pucharowy dwumecz z Zawiszą.
Największym rozczarowaniem sezonu są niestety dolnośląskie ekipy. Śląsk Wrocław jesienią grał w europejskich pucharach, a wiosną musiał walczyć o utrzymanie. Stanislava Levy'ego zmienił legendarny napastnik wrocławskiego klubu, a wcześniej Zagłębia Wałbrzych Tadeusz Pawłowski. Zespół nie imponował formą na boisku, ale skrzętnie zbierał punkty, by na finiszu zaliczyć efektowne wygrane na wyjazdach (3:0 w Białymstoku, 5:1 w Kielcach). Jeśli weźmie się pod uwagę tylko dodatkowe mecze to Śląsk zdobył w nich aż 17 punktów (więcej o punkt tylko Legia), a bilans bramkowy 11:1 musi budzić szacunek, zwłaszcza, że ta jedyna bramka padła w ostatnim meczu i to po strzale samobójczym.
O genezie spadku Zagłębia Lubin napisano już tomy. W sumie zespół nie wiadomo czy w dodatkowych 7 meczach zdobył dwa czy tylko jeden punkt, bo jeszcze nie zapadła decyzja o bardzo prawdopodobnym walkowerze za ostatni mecz z Widzewem. Wiadomo, że czeka zespół gruntowna przebudowa, a kibice w Lubinie liczą, że zmiany przeprowadzone zostaną również w zarządzie klubu.
 Teraz, tuż przed mundialem w mediach przewijają się różnego rodzaju podsumowania. Przegląd Sportowy wybrał swoją Jedenastkę Sezonu wg not, które piłkarze otrzymali za swoje występy. Niespodzianką jest Mateusz Bąk w bramce. Legenda Lechii, który przebył z biało-zielonymi drogę od A klasy do ekstraklasy już raz musiał grać poza Trójmiastem (Podbeskidzie oraz bułgarski Etyr, gdzie grał ze znanym w Wałbrzychu Michałem Protasewiczem). Teraz wydaje się, że znów przyjdzie mu szukać piłkarskiego szczęścia poza ukochaną Lechią, bowiem zakontraktowany został solidny Dariusz Trela z Piasta Gliwice. W klasyfikacji PS Bąk wyprzedził o ... 0,01 punktu (!!!) Radosława Janukiewicza z Pogoni. Dopiero trzeci pod względem not był najlepszy w głosowaniu samych piłkarzy Duśan Kuciak. Wśród prawych obrońców Paweł Golański miał identyczną średnią (5,65) co Paweł Olkowski, który opuszcza Górnika Zabrze na rzecz FC Koeln. Kielczanin strzelił od Olkowskiego jednego gola więcej i zaliczył asystę więcej. Obrońcą sezonu PS został Arkadiusz Głowacki - najlepszy  środkowy obrońca (średnia 5,65), który na środku defensywy wyprzedził Rzeźniczaka o 0,03 punktu. Na lewej obronie zdecydowanie wygrał Tomasz Brzyski. Wśród defensywnych pomocnik Jodłowiec (5,89) przed Vrdoljakiem (5,83). Ciekawie jest na prawej pomocy, gdzie zabrzanin Prejuce Nakoulma ma lepszą średnią (5,76) od Daniego Quintany (5,65), a mimo to dziennikarze wybrali pomocnika Jagiellonii! Wśród środkowych pomocników najlepszy był Michał Masłowski (Zawisza -5,85), ale w infografice próżno go szukać. Na lewej znajdziemy nazwisko Michała Żyro (6,20), wśród ofensywnych Miroslava Radovića - najlepszego zdaniem piłkarzy gracza sezonu (5,24). Masłowskiego koledzy z murawy wybrali jedynie Odkryciem Sezonu. Duet napastników to Teodorczyk (5,90) i Robak (5,86).
Korona króla strzelców trafiła do Marcina Robaka, który sezon rozpoczął w Piaście Gliwice, z którym pokazał się w europejskich pucharach i zdążył w lidze strzelić bramkę. Potem trafił do Szczecina, gdzie systematycznie Pogoń jest wzmacniana dzięki hojnemu sponsorowi z Polic. Popisem Robaka było 5 bramek w meczu z Lechem, ale w ostatnich 6 meczach sezonu nie potrafił wpisać się na listę strzelców. Również próby reprezentacyjne nie wyszły mu tak jakby sobie on jak i kibice życzyli. Jest trzecim w historii napastnikiem Portowców, którzy wygrali klasyfikację strzelców - wcześniej triumfowali Marian Kielec i Marek Leśniak. Marcin Robak głosami piłkarzy całej ligi został wybrany napastnikiem sezonu. Przegranym w klasyfikacjach indywidualnych jest portugalski napastnik Śląska Marco Paixao, który zasłynął z dość wybujało ego podczas rozmów z dziennikarzami, co zapewne w kilku głosowaniach odbiło mu się czkawką.
W lidze drugi rok z rzędu znakomitą wiosnę zaliczyło Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wielu wałbrzyskich kibiców przyglądało się jak bielskim piłkarzom w ligowych bojach pomogły przygotowania w ośrodku przy Ratuszowej.
Do znakomitej wiosny Podbeskidzie formę szlifowało
w  Wałbrzychu - na zdjęciu kapitan Marek Sokołowski
Zespół Leszka Ojrzyńskiego w 2014 roku, w 16 spotkaniach zdobyło aż 28 punktów (więcej zdobyli tylko Legia i Lech), przegrywając zaledwie dwukrotnie (2:3 z Koroną, choć do 86' było 2:1 i w Poznaniu 1:2 po straconej bramce w 94'). W rundzie dodatkowej Podbeskidzie zdobyło więcej punktów niż Lech - w tabeli ostatnich 7 meczów plasuje się z 14 punktami na trzecim miejscu za Legią i Śląskiem. Nieco słabiej niż 12 miesięcy temu spisywał się świdniczanin Fabian Pawela, ale za to odbudował się Krzysztof Chrapek, który dochodził długo po groźnych kontuzjach. W sparingu z Górnikiem Wałbrzych (6:1) wpisał się na listę strzelców, podobnie jak Kołodziej, Deja czy Sokołowski, którzy mogą zaliczyć indywidualnie rundę jako udaną. Dobry wynik Górali to znakomita reklama dla Aqua Zdroju, dla Wałbrzycha. Może śladem Podbeskidzia pójdą inne zespoły co będzie okazją do oglądnięcia pod Chełmcem ekstraklasowych zawodników, niekiedy nawet z reprezentacyjną przeszłością?

Futbol w 25-leciu wolnego Wałbrzycha

$
0
0
O 4 czerwcu nie sposób było nie usłyszeć. 25-lecie pierwszych demokratycznych wyborów stało się okazją do różnych podsumowań ostatniego ćwierćwiecza, również wśród wydarzeń sportowych. Największym plebiscytem był zorganizowany przez Ministerstwo Sportu, Telewizję Polską i Przegląd Sportowy był wybór Sportowca Wolnej Polski (1989-2014). Spośród 25 kandydatur zwycięzcą okazał się Adam Małysz, który wyprzedził dwóch kolejnych przedstawicieli sportów zimowych - Justynę Kowalczyk i Kamila Stocha. Dyscypliny zespołowe reprezentowali piłkarz i koszykarz. Jerzy Dudek zapamiętany został z finału Ligi Mistrzów z 2005 i triumfu z Liverpoolu po dreszczowcu z AC Milan. Czy to był jedyny sukces piłkarski w ciągu ostatnich 25 lat?
Olimpijskie srebro 1992, mistrzostwo Europy U-16 w 1993, mistrzostwo Europy U-18 w 2001, triumf w Pucharze UEFA Feyenoordu Rotterdam z Tomaszem Rząsą i Euzebiuszem Smolarkiem w składzie  w 2002 i Szachtaru Donieck z Mariuszem Lewandowskim w 2009, triumf Manchesteru United z Tomaszem Kuszczakiem w Lidze Mistrzów w 2008, udana organizacja EURO 2012. A wśród kibiców panuje przekonanie, że to o wiele za mało...
A na wałbrzyskim podwórku jak wyglądał futbol w nowej, wolnej Polsce? W porównaniu z przeszłością, ostatnie 25 lat to najtrudniejszy okres najpopularniejszej dyscypliny w mieście pod Chełmcem.
1989 - historyczne wybory zbiegają się ze spadkiem Górnika Wałbrzych z ekstraklasy, jesienią w drugiej lidze dochodzi do najciekawszego od wielu, wielu lat derbowego pojedynku - na Nowym Mieście Górnik przegrywa z Zagłębiem 1:3 po bramkach Waldemara Tkaczuka, Roberta Gałkowskiego i Romana Gawrycha dla Thoreza oraz Krzysztofa Lakusa dla przegranych.
1991 - pierwsze dramaty - Górnik w 2.lidze oddaje mecz walkowerem w Częstochowie, a przeciwko Szombierkom Bytom wystawia juniorów, co kończy się wynikiem 1:9, po zakończeniu rundy jesiennej Górnik wycofuje się z rozgrywek drugiej ligi
1992-Zagłębie awansuje do ćwierćfinału Pucharu Polski po pokonaniu w rzutach karnych naszpikowanego kadrowiczami Górnika Zabrze - bohaterem bramkarz Waldemar Nowicki, jeden z najlepszych bramkarzy zaplecza 1.ligi.  Kłopoty finansowe trafiają do klubu z Ratuszowej i jesienią Zagłębie mecze rozgrywa na stadionie na Nowym Mieście. Górnik reaktywuje się po półrocznej banicji, ale przygodę w 3.lidze kończy zaledwie po jednej rundzie.
1993 - w lutym dochodzi do fuzji drugoligowego Zagłębia i trzecioligowego Górnika - powstaje Klub Piłkarski Wałbrzych. Dzięki jesiennemu awansowi Zagłębia, w 1/4 PP KP Wałbrzych ulega w dwumeczu Legii Warszawa 2:1, 0:2.
1994 - spadek KP Wałbrzych do trzeciej ligi.
1996 - awans KP Wałbrzych do drugiej ligi.
1997 - powstanie Sportowej Spółki Akcyjnej w klubie i zmiana z KP na Górnik. W klubie, grającym na Stadionie 1000-lecia, pojawia się pierwszy obcokrajowiec - Białorusin Dymitrij Nazarow.
1998 - historyczny rok, bowiem wtedy wałbrzyski klub osiągnął największe sukcesy - 6.miejsce na zapleczu ekstraklasy i 4.miejsce juniorów w mistrzostwach Polski po przegranym dwumeczu o brązowe medale z Wisłą Kraków. Latem zespół zostaje wycofany z rozgrywek drugoligowych, by rozpocząć rundę jesienną w 4.lidze.
1999 - awans do 3.ligi.
2000- z powodu kłopotów finansowych wiosną Górnik oddaje walkowerem wyjazdowy mecz w Świnoujściu z Flotą. Kolejne przekształcenia organizacyjne: w miejsce Górnika pojawia się KP Górnik/Zagłębie.
2001 - spadek do 4.ligi zbiega się z organizacją turnieju mistrzowskiego mistrzostw Polski juniorów. Wcześniej Wałbrzych jest organizatorem meczu juniorów Polski i Czech. Wałbrzyszanie nie zdobywają medali zamykając stawkę 4 najlepszych zespołów. W rundzie jesiennej IV ligi dolnośląskiej Górnik/Zagłębie nie zdobywa żadnego punktu na wyjeździe!
2002 - w lutym klub wycofuje zespół z rozgrywek IV ligi - na przestrzeni dekady to czwarte wycofanie z rozgrywek! Latem zespół rozpoczyna grę od A klasy - szóstego poziomu rozgrywek. Najwyżej grającym wałbrzyskim klubem są Czarni Wałbrzych grający pod szyldem Akropolu.
2003 - awans do klasy okręgowej.
2004 - awans do IV ligi dolnośląskiej.
2007 - Piotr Broszkowski, piłkarz Górnika/Zagłębia zdobywa z repr. Dolnego Śląska złoty medal w mistrzostwach Europy amatorów  Region's Cup.
2008 - 11.miejsce w IV lidze oznacza spadek na piąty poziom rozgrywek, który w wyniku przeprowadzonej reformy będzie wciąż nazywał się ...IV ligą. Od rundy wiosennej zniknęła nazwa Górnik/Zagłębie, a pojawił się z kolei Górnik PWSZ Wałbrzych. Od jesieni reaktywowana zostaje drużyna seniorów Zagłębia Wałbrzych.
2009 - awans do nowej III ligi, czyli de facto powrót na czwarty poziom rozgrywek.
2010 - awans Górnika do nowej II ligi, czyli starej 3.ligi. Zagłębie awansuje do A klasy.
2013 - spadek Zagłębia z A klasy.
Tak po krótce wygląda historia ostatniego ćwierćwiecza ważniejszych wydarzeń piłkarskich w Wałbrzychu. Zbytnio powodów do radości nie mamy. Przy wyborze piłkarza tego okresu raczej konkurentów nie miał by Piotr Włodarczyk, który miał współudział w awansie KP do drugiej ligi, potem zdobywał medale mistrzostw Polski z Legią Warszawa, grał w europejskich pucharach oraz reprezentacji Polski. Warto również pamiętać o Adamie Matysku, który wystąpił, przepraszam - był w kadrze, na mistrzostwa świata w 2002 roku, a z Bayerem Leverkusen zaliczył udane występy w Lidze Mistrzów. W europejskich pucharach w minionym ćwierćwieczu mogliśmy oglądać byłych wałbrzyszan jedynie w barwach innych klubów: Jacek Sobczak (Legia Warszawa - półfinał Pucharu Zdobywców Pucharów w 1991), Robert Warzycha (Górnik Zabrze), Andrzej Wójcik, Robert Bubnowicz (Zagłębie Lubin), Waldemar Nowicki (B-71 Sandur), Andrzej Pacek (KI Klaksvik), Marek Wierzbicki (VB Vagar), Zbigniew Wójcik (Lech Poznań), Zbigniew Małachowski (Amica Wronki).

Debiut Igora Łasickiego w U-21

$
0
0
Trwa dobra passa byłego juniora wałbrzyskiego klubu, a obecnie gracza włoskiego SSC Napoli, Igora Łasickiego. Polski stoper udany dla siebie sezon, w którym udanie zaprezentował się w premierowej edycji młodzieżowej Ligi Mistrzów, zadebiutował w Serie A, podsumował debiutem w reprezentacji U-21. Dotychczas Igor występował w kadrze w młodszych rocznikach, a największym jego sukcesem jest brązowy medal mistrzostw Europy U-17 w 2012 roku. Trenerem ówczesnej reprezentacji był Marcin Dorna, który obecnie prowadzi młodzieżową reprezentację U-21, która ma wielkie szanse wygrać swoją grupę eliminacyjną do Młodzieżowych Mistrzostw Europy, a co za tym idzie przejść do kolejnej fazy eliminacji do igrzysk olimpijskich. Polacy po rozegraniu 7 meczów prowadzą w swojej grupie i od jesieni ub.r. czekają na ostatni decydujący mecz 9 września w Grecji. Obecnie sytuacja w grupie 7 przedstawia się następująco:
1. Polska      7 15
2. Grecja      6 12
3. Turcja      6 10
4. Szwecja   6 10
5. Malta       7  0
Do rozegrania zostały mecze:
05.09. Szwecja - Grecja, Malta - Turcja
09.09. Grecja - Polska, Szwecja - Turcja.
Biorąc pod uwagę, że Polska ma lepszy bilans meczów zarówno z Turcją (3:1, 0:1) jak i Szwecją (2:0, 1:3) oraz po listopadowym zwycięstwie nad Grecją (3:1) w ostatnim meczu naszym Orłom wystarczy remis.
Obecnie kadra U-21 jest w fazie przygotowań do decydującego meczu. Trener Dorna musi się pogodzić, że we wrześniu zabraknie podstawowych graczy wykartkowanych we wcześniejszych meczach: Piotr Zieliński i Dominik Furman. W spotkaniu z Bośnią i Hercegowiną zabrakło powołanych przez Adama Nawałkę Arkadiusza Milika, Michała Żyro, Karola Linettego i Pawła Wszołka. Trener Dorna postanowił przyjrzeć się nowym twarzom i wśród nich znaleźli się jego byli podopieczni z pracy w młodszymi rocznikami 1994 i 1995. Starszy reprezentował Martin Zakrzewski, a '95 Łasicki będący trzecim po Linettym i Stępińskim piłkarzem, który grał na pamiętnym Euro U-17 dwa lata temu.
Oto co na oficjalnej związkowej stronie przed debiutem Igor powiedział:
Łasicki mecz rozpoczął zgodnie z oczekiwaniami na ławce rezerwowych. Na stadionie Cracovii zasiadło 6367, którzy liczyli na łatwe zwycięstwo, biorąc pod uwagę, że Bośniacy w swojej grupie są na 4.miejscu, a w 6 spotkaniach stracili aż 16 bramek. Mecz gospodarze wygrali 1:0 po golu w 46 minucie Rafała Janickiego po dośrodkowaniu swojego imiennika - Wolskiego. W 68 minucie właśnie pomocnika Fiorentiny zmienił Igor Łasicki, który ponad 20 minut występował na nietypowej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika. Przegląd Sportowy jego występ ocenił jako obiecujący. Sam Marcin Dorna również był zadowolony z występu wałbrzyszanina podkreślając jego uniwersalność.
Polacy z młodzieżówki znakomicie czują się na polskich stadionach. Za kadencji Dorny kadra wygrała wszystkie osiem spotkań: dwukrotnie z Litwą, z Łotwą, Maltą, Turcją, Szwecją, Grecją i teraz Bośnią i Hercegowiną. W tych spotkaniach zdobyła 23 bramki tracąc zaledwie trzy. Należy więc żałować, że decydujący mecz nie zostanie rozegrany w kraju.
Wracając do Igora to latem zapadną decyzje co do jego najbliższej przyszłości - czy zostanie w Neapolu czy powędruje na wypożyczenie. Należy życzyć Łasickiemu regularnej gry, częstszych powołań oraz sukcesów z kadrą młodzieżową.

Przed poznańskim D-Day

$
0
0
Końcowe odliczanie rozpoczęte - już godziny dzielą od ostatniej kolejki sezonu. Od wielu lat wałbrzyszanie nie byli w sytuacji, gdy wynik ostatniego meczu sezonu decydował o ligowym bycie. Górnik w swojej bogatej historii był w tej niezwykle trudnej sytuacji i wychodził z niej obronną ręką. W sezonie 1964/65 w drugiej lidze, która była zapleczem ekstraklasy wałbrzyszanie w ostatniej 30.kolejce podejmowali zdegradowaną Polonię Bydgoszcz i po golach Henryka Kempnego zaledwie zremisowali 2:2. Walczący o ostatnie bezpieczne 12 miejsce zespół Warmii Olsztyn nie wykorzystał swojej szansy i też u siebie zremisował (0:0 ze Stalą Mielec). W sezonie 1982/83 sytuacja Górnika na finiszu drugoligowych rozgrywek była dramatyczna. W przedostatniej kolejce bezcenne zwycięstwo nad ROW-em Rybnik 2:1 zbiegło się ze zwycięstwem czternastego Moto Jelcza Oława nad trzynastą Arkonią Szczecin 2:0. Górnik wskoczył na 13.miejsce, a w ostatniej kolejce jechał do zdegradowanego Kryształu Stronie Śląskie. Wałbrzyszanie dwukrotnie po golach Sławomira Majewskiego obejmowali prowadzenie, ale gospodarze za sprawą byłych graczy Zagłębia Wałbrzych dwukrotnie doprowadzali do remisu (Augustyniak, Dolina-Sokołowski).W 75 minucie Krzysztof Truszczyński ustalił wynik na 3:2 i na nic zdało się sensacyjne zwycięstwo Arkonii nad Stilonem 4:0.
Historia stoi za Górnikiem również jeśli weźmie się pod lupę mecze z Wartą. Na 14 meczy (w tym jeden anulowany ze względu na wycofanie się wałbrzyszan z 2.ligi) poznański zespół wygrał raptem 3 razy - ostatni raz w 1978 roku - od tej pory w Poznaniu oba zespoły spotykały się siedmiokrotnie (w tym dwukrotnie w stolicy Wielkopolski) i za każdym razem po komplet punktów sięgał wałbrzyski zespół! Ostatni raz miało to miejsce w 2000 roku, w przedostatniej kolejce rozgrywek 3.ligi. Górnik prowadzony przez Wiesława Walczaka w składzie z Damianem Jaroszewskim i Markiem Wojtarowiczem stracił bramkę już w 8 minucie po wolnym Arkadiusza Miklosika, potem Wojtarowicz był faulowany w polu karnym i z 11 metrów wyrównał Rafał Tragarz, który po przerwie wyprowadził ówczesnego beniaminka na prowadzenie 2:1. W 68 min. po drugim w tym meczu karnym byl remis, a strzelcem ponownie Miklosik. W 81 minucie zwycięstwo gościom dal celnym strzałem Jarosław Falkenberg.
Tym razem oba zespoły są w górnej połówce, ale wałbrzyszanie będą walczyć o co najmniej punkt, który da utrzymanie. Wiadomo już, że Polonia Bytom nie będzie monitowała w PZPN o zmianę kary punktowej za zaległości finansowe. Walczący o bezpieczne miejsce z Górnikiem częstochowski Raków musi wygrać i liczyć na potknięcie rywali. Ale oba kluby mają problem z licencją, bo na chwilę obecną jej nie otrzymały. Z drugoligowców z grupy zachodniej o licencję nie występował zdegradowany UKP, w podobnej sytuacji co wałbrzyszanie, czyli bez licencji, są Calisia, Gryf, Ostrovia, Polonia, wspomniany Raków i ... Warta. O ile wspomniany na początku kwartet nie musi się o drugoligową licencję martwić, bowiem na boisku okazał gorszy o reszty stawki, to zaniepokojenie pojawiło się w obozie Rakowa, Warty i Górnika. Z czerwonej strefy, bowiem licencje przyznane zostały Ruchowi i Odrze, które czyhają na korzystne dla nich decyzje związku. Raków i Warta od razu wydali w mediach oświadczenie co do sprawy licencji, a w Wałbrzychu cisza. Jedynie na stronie Roberta Radczaka Mariusz Gawlik mętnie tłumaczy się. Więcej można dowiedzieć się z wypowiedzi Krzysztofa Smulskiego, wiceprzewodniczącego Komisji Licencyjnej odpowiedzialny za kluby drugiej ligi. Dla katowickiego Sportu powiedział, że o ile Raków nie powinien mieć problemow z przyznaniem licencji w drugiej instancji, to położenie wałbrzyszan jest dużo gorsze. Największym kłopotem jest nieuregulowanie zobowiązań względem ZUS, a zdobycie niezbędnych dokumentów w kilka dni może być bardzo ciężkie. Niestety, polityka informacyjna klubu jest jaka jest i nie wiemy, czy sprawy papierkowe w tym tygodniu zostaną dograne i nie okaże się czasem, że radość kibiców po sukcesie piłkarzy zbiegną się z bezradnością po nieprzyznaniu licencji.
Niedzielny rywal z Poznania ma swoje problemy, ale tam mają nie tylko najładniejszą pani prezes w kraju, ale i ogarnięty dział marketingu, klubową telewizję na youtube oraz świeże info nie tylko na regionalnych portalach, ale i ogólnokrajowych. Ostatnie dwa mecze Warta rozegrała na wyjeździe, na Pomorzu, gdzie dostała srogie baty. W Wejherowie 2:6 jest nieco mylące, bowiem oglądając zaledwie skrót meczu można zobaczyć, że w polu poznaniacy nieźle sobie radzili, a co najmniej połowę goli stracili dzięki niefrasobliwości bramkarza i obrony. Z kolei w Stargardzie Szczecińskim nie pomogła zmiana bramkarza - młodzieżowiec Paweł Beser zluzował niezastąpionego wiosną Bośniaka Semira Bukvića - goście z Poznania ponownie przegrali czterema bramkami. Po meczu nie krył żalu trener, który występ podopiecznych nazwał żenującym. Nastroje pogorszyła rezygnacja wiceprezesa ds. sportowych Macieja Dittmajera. Była to ważna osoba w obecnej Warcie - oprócz finansowania drużyny to za jego sprawą trafili z Nielby Wągrowiec Jasiński, Kocot, Spławski, Goliński czy Scherfchen. Jednym zdaniem - bez Dittmajera nie byłoby Warty. Obecne problemy licencyjne wynikają przez zaległości jeszcze z czasów gry w 1.lidze. Izabella Łukomska-Pyżalska, niedoszła europoseł, po raz kolejny apeluje o sponsorów, krytykując jednocześnie antysportowe nastawienie władz miejskich. Dodatkowo w tym tygodniu dementowano rzekome zakończenie kariery przez największą gwiazdę Warty Grzegorza Rasiaka. Były kadrowicz leczy kontuzję, a Przegląd Sportowy za niego powiesił buty na kołku. Zarówno sam zawodnik, jak i klub zdementował te rewelacje. W zespole Piotra Kowala oprócz "Rasialdo" w niedzielę nie zobaczymy również kontuzjowanego obrońcę Przemysława Kocota oraz wykartkowanego młodzieżowca Mateusza Pogonowskiego. Największe wrażenie robi druga linia Warty - Golińskiego i Scherfchena czy Artura Marciniaka nie trzeba szerzej przedstawiać, 9 goli ma na swoim koncie Michał Ciarkowski, dobre recenzje zbierał zwłaszcza jesienią młodzieżowiec Błażej Nowak.
Warta nie gra praktycznie już o nic, jedynie o prestiż, który został nadwątlony w ostatnich meczach. W podświadomości zawodników może tlić się myśl o niepewności jutra, bowiem według niektórych źródeł poznański klub, który niebawem będzie obchodzić 102 urodziny, może w sierpniu sezon rozpoczynać w IV lidze. Tak nisko popularni Zieloni jeszcze nie grali. To są jednak poznańskie kłopoty i wałbrzyszanie nie powinni o nich myśleć, podobnie o bessie w ostatnich meczach, tylko po prostu zagrać swoje. Trzymam kciuki za Andrzejem Polakiem, bo widzę poprawę w grze Górnika. W Sporcie, gdzie można trafić na wywiady z wałbrzyskim trenerem pomiędzy kolejkami ligowymi, czego nie można doczekać się w wałbrzyskich mediach, Polak wypowiada się ostrożnie co do meczu z Wartą. Martwi ostatnie zdanie tego wywiadu: Cel był postawiony jasno. Jeśli Polakowi się nie uda wywalczyć utrzymania, to wróci na Opolszczyznę. Oby Andrzej Polak miał wrócić do rodzimego województwa jedynie przy okazji urlopu.

Lubimy wspominać

$
0
0
Jesteśmy narodem często wracającym do historii, do pamiętnych zdarzeń, czy to tych bardziej lub mniej miłych. Również w sporcie. Ileż to razy telewizja katowała nas wspomnieniami meczu na Wembley z 1973 roku. Wszelkie "złote transmisje" i inne tego typu akcje w mediach mają swoich zwolenników, a niektórzy postanowili przenieść tę ideę na zieloną murawę. Swego czasu dużą popularnością cieszyły się mecze z udziałem "Orłów Górskiego". Panowie z lat 70-tych coraz rzadziej spotykają się ze sobą na boisku. Podczas ostatniego meczu kadry Adama Nawałki była okazja powspominać 40-lecie udanego występu na niemieckim mundialu. Przy okazji znów dał o sobie znać niepokorny Jan Tomaszewski, obrażony na kolegów nie przyjechał do Trójmiasta. Zabrakło również Roberta Gadochy, którego nie zdołano namierzyć w USA, a szukający sensacji ostrzyli zęby na konfrontację popularnego Piłata z kolegami z kadry, po tym jak wyszło rzekomo na jaw, że przytulił grubą gotówkę za wygraną z Włochami od Argentyńczyków i nie podzielił się z nimi z partnerami. Lato, Żmuda i spółka pokazali się na gdańskim obiekcie, poświętowali, otrzymali pamiątkowe gadżety, ale ich występ, jakże pamiętny, choć przegrany, z RFN z 1974 powtórzyli koledzy z Górnego Śląska. O Reprezentacji Oldbojów Śląska pisałem wielokrotnie w kontekście byłego obrońcy KP Wałbrzych Ireneusza Adamskiego. Na Górnym Śląsku od roku organizowana jest inicjatywa pt. "Sportowa Lekcja Historii". Przed rokiem ubrani w historyczne stroje piłkarze "odtworzyli" mecz Polska-Brazylia z 1938 roku. Teraz, w ostatni weekend, motywem przewodnim był słynny mecz "na wodzie", czyli frankfurcki bój z Gerdem Muellerem i spółką. Na bocznym boisku Stadionu Śląskiego wyszły reprezentacje ubrane w stroje Polski i Niemiec. Wśród Polaków nie zbrakło kadrowiczów z niemieckiego mundialu: Andrzeja Szarmacha, Zdzisława Kapki, Adama Musiała, Henryka Wieczorka i Marka Kusto.
Ireneusz Adamski jako reprezentant ... RFN
Mecz rozgrywany był 2 x 35 minut, atmosferę mistrzostw sprzed 4 dekad przypominała piosenka Maryli Rodowicz "Futbol". Tym razem nie było kałuż, grząskiego boiska, ani również tylko jednej bramki.  Przez moment, tak jak w 1974, reprezentacja RFN prowadziła 1:0 po strzale ... Ireneusza Adamskiego, który zagrał właśnie w reprezentacji ówczesnych Niemiec Zachodnich. W pewnym momencie wraz z kolegami prowadził do przerwy już aż 5:0, a skończyło się ostatecznie na 9:3 (5:1) dla RFN. Najlepszym na boisku był Radosław Gilewicz, który w narodowych barwach nie potrafił ani razu wpisać się na listę strzelców. Tym razem w tej piłkarskiej lekcji historii do przerwy grał przeciwko biało-czerwonym (strzelił gola na 2:0), a w przerwie zmienił koszulkę, by znów wpisać się na listę strzelców.
Troszkę inną ideę reprezentowali w tym samym czasie piłkarze, którzy spotkali się na warszawskiej Pepsi Arenie przy Łazienkowskiej. Reprezentacja Polski Fundacji Kibica spotkali się z reprezentacją 1.ligi. Mecz reklamowany jako spotkanie kadry Jerzego Engela vs. kadra zaplecza ekstraklasy mógł rozczarować pod względem personalnym. Drużynę gwiazd prowadził oczywiście sam Engel, a rywali duet Jan Urban - Andrzej Iwan, wśród piłkarzy znaleźli się gracze, którzy nie mieli wiele wspólnego z udanymi eliminacjami czy samym turniejem w 2002 roku. Wśród nich znalazł się m.in. Piotr Włodarczyk - doskonale znany w Wałbrzychu, czy jego kolega z Legii Marcin Mięciel.
Piotr Włodarczyk i Jacek Krzynówek
w rozmowie z Jerzym Engelem
Również kadra pierwszoligowców mogła pozostawiać wiele do życzenia. Po przerwie trzon stanowili gracze z Górnika Łęczna, Stomilu Olsztyn, Termaliki Nieciecza, Sandecji Nowy Sącz i Kolejarza Stróże, próżno szukać reprezentantów z Bełchatowa, Arki, klubów z Górnego i Dolnego Śląska czy też choćby z podwarszawskich Ząbek. Mecz rozpoczął się od prowadzenia Reprezentacji Polski Engela 2:0 po golach byłych legionistów - Mięciela i Piotra Włodarczyka, potem pierwszoligowcy wyszli na prowadzenie 3:2 po skutecznej grze innego byłego piłkarza klubu z Łazienkowskiej Sebastiana Szałachowskiego. Wyrównał pod koniec meczu nieoceniony Franek - łowca bramek, czyli Tomasz Frankowski. Po 90 minutach gry rozegrano konkurs rzutów karnych, w którym kunszt pokazał z kolei Radosław Majdan, którego wcześniej podczas meczu zluzował Szczęsny senior, czyli Maciej ojciec Wojciecha. Pierwszoligowcy przegrali 3:5.
Liczył się jednak szczytny charytatywny cel i zbiórka pieniędzy na domy dziecka.

Koniec sezonu, czekanie na licencje

$
0
0
Tradycji stało się zadość. Górnik wygrał w Poznaniu z Wartą i tym jedynym w rundzie rewanżowej zwycięstwem zapewnił sobie utrzymanie w drugiej lidze.  Co więcej, wyniki ostatniej kolejki ułożyły się w taki sposób, że wałbrzyszanie zakończyli rozgrywki na szóstym miejscu, co powoduje, że po latach mało kto będzie pamiętał o dramatycznej sytuacji na finiszu rozgrywek.
Życie pokazało, że nawet przegrana nie zaszkodziłaby biało-niebieskim. Raków Częstochowa nie spełnił podstawowego warunku by liczyć się w walce o utrzymanie, czyli nie sięgnął po komplet punktów z Bytovią. Przed meczem wszystkie znaki wskazywały częstochowian jako murowanego faworyta w ostatnim meczu sezonu. Gospodarze będący na fali po dwóch kolejnych zwycięstwach i mogący liczyć na gorący doping kibiców, goście z kolei po długim świętowaniu awansu, bez kontuzjowanego podstawowego napastnika Roberta Hirsza a zwolennicy teorii spiskowych przypominali, że bytowian prowadzi Paweł Janas, były szkoleniowiec Jerzego Brzęczka w kadrze olimpijskiej i w wyjściowej jedenastce gości wystąpiło 3 byłych graczy Rakowa (Laskowski, Pietroń, Kayode). Życie pokazało, że wszelkie spekulacje wzięły w łeb i po meczu pod Jasną Górą zapanował smutek. W Kluczborku potrzeba była zwycięstwa, by MKS bez oglądania się na innych zapewnił sobie ligowy byt. I tak też się stało, choć derbowy bój z Ruchem był najciekawszych i najdramatyczniejszym pojedynkiem 34.kolejki. 2:0, 2:2 i wreszcie 4:2 mówi samo za siebie.
Jeden z bohaterów Górnika - Dominik Radziemski.
Piłka Nożna wybrała go do Jedenastki Kolejki
Górnik z kolei w Poznaniu potrzebował zaledwie punktu, a sięgnął po trzy. Przed meczem nie brakowało problemów w ekipie Andrzeja Polaka.  Kontuzje wykluczyły z gry najskuteczniejszego w tym sezonie Marcina Folca oraz najrówniej grającego wiosną Michała Oświęcimki. Sławomir Orzech z powodu kontuzji również wylądował na ławce rezerwowych. Po raz pierwszy za swojej kadencji Polak musiał postawić na Dominika Radziemskiego, a w ataku, podobnie jak w Ostrowie Wlkp., postawił na Kamila Śmiałowskiego. Tych wyborów na pewno nie pożałował, bowiem ten duet stał się bohaterem meczu. Samo spotkanie nie było wielkim widowiskiem – gospodarze wystąpili w mocno odmłodzonym składzie z pięcioma młodzieżowcami, w podstawowym składzie (nie licząc kontuzjowanych Rasiaka, Kocota czy wykartkowanego Ngamayamy) zabrakło Scherfchena, Golińskiego, Piceluka, Marciniaka. Mimo tego gra toczyła się głównie pod dyktando miejscowych, którzy nie grzeszyli skutecznością. Bramkę wałbrzyszanie zdobyli po rzucie rożnym dla …Warty. Duża zasługa Dominika Radziemskiego, który podciągnął z piłką na połowę rywala, potem wykorzystał niezdecydowanie obrońców rywala, wyłożył piłkę Kamilowi Śmiałowskiemu, który zdobył złotą bramkę. Potem była „obrona Częstochowy”, na boisku pojawili się doświadczeni Warciarze, a uważnie grająca, choć czasem chaotycznie, ale z ogromną determinacją defensywa Górnika nie dopuściła do utraty bramki. Po raz pierwszy na wyjeździe w tym roku. Trener Polak trzeźwo zauważył po meczu, że kosztował go on dużo nerwów, że cel uświęca środki, że zespół nie ma godnych zmienników.
Na boisku Górnik Wałbrzych się utrzymał, za kilka dni Komisja Licencyjna wyda oświadczenie komu w drugiej instancji zostaną przyznane licencje, a komu nie.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że decyzje będą korzystne dla wałbrzyszan. O tym przekonuje prezes Mariusz Gawlik w wywiadzie w Telewizji Wałbrzych, o tym również można przeczytać również w katowickim Sporcie. Sprawa uprawnień lekarza klubowego oraz jednego dokumentu z ZUS zostały pozytywnie załatwione przez wałbrzyskich działaczy i teraz nerwowe chwile czekają działaczy z innych klubów.
Z klubów pierwszej ósemki licencji nie otrzymały do tej pory jeszcze Górnik i Warta. Spore istnieją szanse, że poznański studwulatek może nie otrzymać licencji. Na to liczą w klubach z dolnej, spadkowej ósemki. Dziewiąta jest Polonia Bytom, dziesiąty Raków, które co prawda nie otrzymały licencji, ale po cichu liczą na niepowodzenie Warty w tej kwestii. W lepszej sytuacji są częstochowianie, którzy uzupełnili dokumentację, w gorszej bytomianie. Działacze Polonii złożyli odwołanie dopiero w niedzielę, kiedy poznali wyniki i układ tabeli. Dzięki wsparciu prezydenta miasta, notabene b. prezesa Polonii, klub ma wykazać, że ponoć wielomilionowe zadłużenie ma pokrycie „w papierach” . Na takie wsparcia miasta nie ma co liczyć wspomniana Warta i jej drugoligowy byt jest wielką niewiadomą.
Termin odwołań minął w poniedziałek o północy, w czwartek komisja zapozna się z wnioskami, a w piątek zostaną podjęte decyzje.

Potencjalni beniaminkowie drugiej ligi

$
0
0
Gdy rozmawiano w kontekście połączenia dwóch grup drugiej ligi przywoływano odległość pomiędzy siedzibami klubów Górnik Wałbrzych a Wigry Suwałki, która wynosiła 518 km w linii prostej (odległość drogowa to ponad 760 km!) Rozgrywki w grupie wschodniej zakończone awansem ekipy z Mazur mogły wywołać uczucie ulgi wśród wałbrzyszan. Na boisku miejsce w nowej drugiej lidze wywalczyły znane kluby z ekstraklasową przeszłością (Siarka Tarnobrzeg, Stal Mielec, Stal Stalowa Wola), drużyny spod Warszawy (Znicz Pruszków, Legionovia  Legionowo) oraz Wisła Puławy, który co prawda nie może liczyć na takie wsparcie Azotów co piłkarze ręczni, ale i tak mogą się pochwalić obecnością w składzie zagranicznych piłkarzy z USA, Bułgarii czy Ukrainy. Beniaminkowie zostaną wyłonieni dopiero po barażach, kto okazał się lepszy wśród trzecioligowców?
Trener Grzegorz Kowalski prowadził w przeszłości
wałbrzyski zespół, natomiast MKS Kluczbork przejął
po Andrzeju Polaku
Ślęza Wrocław (3.liga dolnośląsko-lubuska) – doskonale znana drużyna prowadzona przez Grzegorza Kowalskiego, który prowadził w 1997/98 KP/Górnik SSA Wałbrzych. Jedyny trzecioligowiec, który nie poniósł porażki u siebie, choć wiosną grał na boisku przy Oporowskiej kojarzonym „na zawsze” z bogatszym, młodszym sąsiadem Śląskiem. Jesień wskazywała na dominację Stilonu Gorzów, który w rewanżach niespodziewanie pogubił punkty. Wiosenny serial Gancarczyk-team, czyli MKS Oława na swoim boisku nie wystarczył by dogonić Ślęzę. Wśród podopiecznych Kowalskiego nie brakuje graczy z drugoligową przeszłością: P.Stawowy (Gawin, MKS Kluczbork), R.Flejterski (Gawin, Zagłębie Sosnowiec, Czarni Żagań), D.Góral (MKS Kluczbork, Polonia Bytom, Śląsk Wrocław). Najgorętszym nazwiskiem jest 26-letni napastnik Grzegorz Rajter – Król strzelców 3.ligi z 21 bramkami.
Ursus Warszawa (3.liga łódzko-mazowiecka) – przeciwnikiem wrocławian będzie stołeczny Ursus, który podobnie jak dolnośląski zespół w historii zaliczył grę na zapleczu ekstraklasy. Trenowani przez byłego ligowca m.in. ŁKS, Ruchu Ariela Jakubowskiego, piłkarze Ursusa w tym sezonie błysnęli w PP, gdzie wyeliminowali m.in. Górnika Łęczna (1:0), by honorowo polec z Widzewem Łódź (0:1). W lidze stawiano na rezerwy Legii, Bełchatowa czy Widzewa, mocno prężyła się Broń Radom,  ale najsolidniej prezentował się właśnie Ursus, który zaliczył najmniej porażek wyjazdowych (trzy). Kadra oparta jest na wychowankach lub graczach z Mazowsza, wyjątkiem jest najbardziej rozpoznawalna postać 24-letni Ukrainiec Jewhen Rodionow, który dwie rundy w 2013 roku spędził w GKS Katowice (nie strzelił ani jednego gola). Po powrocie do Ursusa wiosną 2014 trafił do siatki rywali ośmiokrotnie. Pierwszy barażowy mecz rozegrany zostanie w Warszawie.
Zwycięzca tego dwumeczu spotka się z lepszym z pary Kotwica Kołobrzeg-Resovia. Kołobrzeżanie to triumfator 3.ligi pomorsko-zachodniopomorskiej. Co ciekawe po 5 kolejkach Kotwica była dopiero dwunasta. Zarząd mimo nieciekawego początku nie zwolnił Wiesława Bańkosza co zaowocowało skuteczną grą i pewnym awansem do baraży, który zespół zapewnił sobie jako pierwszy wśród trzecioligowców. W pokonanym boju znalazł się koszaliński duet Bałtyk i Gwardia, Bałtyk Gdynia, rezerwy Lechii, Arki i Pogoni. Królem strzelców został napastnik z Kołobrzegu 26-letni Krzysztof Biegański (16 bramek). Wśród piłkarzy najbardziej znaną postacią  jest Daniel Kokosiński, dzięki któremu powstały w wielu klubach tzw. Kluby Kokosa, czyli miejsca, gdzie zmiękczano specyficznymi treningami piłkarzy nie chcących rozwiązać umowy z klubem. Kokosiński grał w pierwszoligowym Zniczu Pruszków, ekstraklasowej Polonii Warszawa, a potem w Bałtyku Gdynia skąd zimą przyszedł do Kotwicy. Kibice rozpoznają również nazwiska Marcina Martynowicza (KS Polkowice, wych. Zagłębia Lubin),  Tomasza Bejuka (Chojniczanka, Gryf Wejherowo), Dawida Ambroziaka (Bytovia), Jakuba Poznańskiego (Nielba Wągrowiec).
Przeciwnikiem Kotwicy będzie Resovia, który miniony sezon spędziła w 3.lidze lubelsko-podkarpackiej. A stało się na skutek nieotrzymania drugoligowej licencji na sezon 2013/14. Szczebel niżej rzeszowianie nie mieli większych problemów z wygraniem ligi wyprzedzając na finiszu JKS Jarosław o 9 punktów. Zespół przez większość sezonu prowadził Roman Borawski, którego pod koniec kwietnia zmienił Maciej Huzarski. Najskuteczniejszym zawodnikiem był z 11 golami 22-letni Mateusz Świechowski. Kadra oparta jest na wychowankach, juniorach,  z których klub słynie w regionie. W kadrze znajduje się również dwójka Ukraińców Andrij Nikanowycz (1983) oraz Andrij Waceba (1995) mający za sobą grę w młodzieżowej drużynie Dynama Kijów.
Trzecią parę baraży tworzą Granat Skarżysko- Kamienna i Sokół Ostróda. Granat wygrał ligę małopolsko-świętokrzyską, w której o 4 punkty okazał się lepszy od zimowego sparingpartnera Górnika Wałbrzych Soły Oświęcim. Zespół ze Skarżyska-Kamiennej prowadzi już piąty rok Ireneusz Pietrzykowski. W kadrze zespołu dominują wychowankowie lub gracze z regionu. Piotr Duda ma za sobą grę w Koronie Kielce (ME), Klaudiusz Łatkowski (1985) grał w ekstraklasie w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, gdzie spędził większość kariery. Najskuteczniejszym graczem okazał się 29-letni Marcin Kołodziejczyk – strzelec 19 bramek (7 karnych). Rywalem granatu będzie Sokół Ostróda posiadający bodaj najładniejszy stadion w rejonie Warmii i Mazur. Sokół w lidze wyprzedził o 3 punkty MKS Korsze i o 6 Płomień Ełk. Zespół prowadzi Wojciech Tarnowski, najskuteczniejszym strzelcem jest Piotr Piceluk (21 goli) brat Pawła, który w niedzielę zagrał przeciwko wałbrzyskim obrońcom w Warcie Poznań. Młoda kadra zespołu oparta głównie na graczach urodzonych w latach 90-tych ubiegłego stulecia.
Przeciwnikiem triumfatora dwumeczu pomiędzy Granatem i Sokołem będzie zwycięzca pary Nadwiślan Góra – Sokół Kleczew. W Nadwiślanie swego czasu grał Ireneusz Adamski, a sam zespół wygrał rywalizację w lidze opolsko-śląskiej, gdzie był najbardziej skomplikowany system. Rywalizację podzielono na dwie grupy północną i południową.  Nadwiślan w południowej okazał się lepszy od bielskiego duetu Rekordu i BKS Stal, ale w grupie mistrzowskiej pozostawał długo w cieniu Skry Częstochowa, która wygrała bez porażki grupę południową. W rundzie finałowej zadyszka Skry, która w ub.sezonie dała się we znaki Górnikowi Wałbrzych w Pucharze Polski nadeszła na mecze z wspomnianym bielskim duetem (dwie porażki). Spowodowało to wyprzedzenie w tabeli przez Nadwiślan. Mimo to dystans był pomiędzy drużynami był niewielki i w ostatnią sobotę doszło do meczu o wszystko w Częstochowie, gdzie Nadwiślan po golach Tomasza Matyska i Arkadiusza Kowalczyka wygrali 2:0 i wygrali ligę. Piłkarzy z Góry (mieścina koło Pszczyny) trenuje Adam Nocoń, a wśród podopiecznych są zawodnicy, którzy z niejednego piłkarska pieca chleb jedli. Marcin Dziewulski grał w ekstraklasowej jeszcze Polonii Bytom, a ponadto w Ruchu Radzionków, Avii Świdnik, młodzieżowiec Mateusz Skrobol jesienią pokazał się w MKS Kluczbork, Kamil Łączek to gra w 1.lidze w GKS Tychy, a w ub.sezonie grał w Ruchu Zdzieszowice, Damian Furczyk grał w Tychach i Rozwoju Katowice, Arkadiusz Kowalczyk – 1.liga w GKS Katowice, Adam Setla – Odra Opole, Krzysztof Zaremba – GKS Tychy. Wisła Płock, Podbeskidzie, Dawid Tomanek – Piast Gliwice, Odra Opole.
Sokół Kleczew z kolei wygrał zdecydowanie 3.ligę kujawsko-pomorsko-wielkopolską. O 9 punktów zdystansował Start Warlubie, który mógł się pochwalić niesamowitym duetem Kural-Sulej, który solidarnie strzelił po 22 bramki! Trenerem Sokoła jest Tomasz Mazurkiewicz, który trenował krótko Jarotę Jarocin, a jako piłkarz Warty Poznań trenował wspólnie z Tomaszem Iwanem i Maciejem Żurawskim. W kadrze nie brakuje zawodników, których możemy kojarzyć: rezerwowy bramkarz Marek Bihun bronił m.in. w MKS Oława, Jarocie Jarocin czy Nielbie Wągrowiec, Paweł Lisiecki w Calisii Kalisz, Tomasz Kowalczuk w Calisii i Chrobrym Głogów, Filip Marciniak w Turze Turek. Najbardziej znanym graczem jest mistrz Europy U-18 z 2001 roku i wicemistrz U-16 z 1999 32-letni Robert Sierant. Ekstraklasę zaliczył w barwach ŁKS Łódź, a przy Ratuszowej mogliśmy oglądać go w barwach Chojniczanki.
Mecze barażowe będą rozegrane w sobotę 14 czerwca, rewanże w środę 18. Finałowe dwumecze po tygodniu przerwy 25 i 28 czerwca.

Z polskiej ligi na brazylijski mundial

$
0
0
Godziny dzielą od brazylijskiego mundialu. Turnieju długo oczekiwanego, turnieju, który może zostać storpedowany przez protestujące społeczeństwo brazylijskie. Wg różnych źródeł liczba przeciwników turnieju oscyluje wokół nawet 60%. Zanim będziemy planować jak tu zaliczyć jak najwięcej meczów nie zarywając snu, obowiązków rodzinnych i służbowych, sprawdzić trafność typów żółwia ze skutecznością sprzed 4 laty ośmiornicy Paul ,warto sobie uzmysłowić, gdzie polski futbol jest w porównaniu z najlepszymi. Na mundialu graliśmy tak dawno, że nawet we Wiadomościach TVP1 nie pamięta mylnie podając, że czekamy na mistrzowski mecz 12 lat. W 2006 roku w Niemczech mogliśmy pochwalić się jedynie znakomitą atmosferą na trybunach i tym, że w turniejach mistrzowskich Bartosz Bosacki strzelił więcej bramek niż Messi. Oczywiście swoich sympatyków tradycyjnie znajdą Lukas Podolski i Miro Klose, który walczy o zdystansowanie Ronaldo pod względem ilości bramek na mundialach.
A kogo możemy zobaczyć znanego nie tylko z ekranów telewizorów, ale i ligowych polskich boisk? Tradycyjnie nie ma przedstawicieli ligi polskiej, choć np. w kontynentalnych czempionatach zdarzały się chlubne wyjątki. Najbardziej „polską” ekipą zdaje się być Honduras i to nie tylko ze względu na obecność w kadrze Bońka. Historia Oscara Bońka Garcii przypominana była wielokrotnie, co ciekawe  prawonożny Honduranin jako drugie imię  Boniek nadał swoim synom bliźniakom. Nie wiem czy ktoś widział jak Oscar Garcia gra, ale na pewno nie jest obca gra dwóch jego reprezentacyjnych kolegów. Osman Chavez ma za sobą grę na mundialu w RPA, gdzie zaliczył 3 występy. Kilka tygodni po mundialu podpisał roczną umowę z krakowską Wisłą, z którą po sezonie świętował mistrzostwo Polski. Zadowoleni ze współpracy z obrońcą działacze podpisali aż 5-letnią umowę. Jak wiadomo, z planów Białej Gwiazdy o awansie do Ligi Mistrzów nic nie wyszło, klub popadł w spore finansowe tarapaty, a zagraniczni zawodnicy popadli albo w niełaskę lub totalną krytykę. Chavez należał do grupy zawodników,
Osman Chavez
których najmniej krytykowano. W ciągu 4 lat pobytu pod Wawelem zagrał w 62 meczach i strzelił dwa gole. W minionym sezonie Franciszek Smuda zaledwie czterokrotnie wystawił zawodnika. Zimą wydawało się, że przejdzie do gdańskiej Lechii, ale ostatecznie wypożyczony został do chińskiego Qingdao Jonoon FC. Gra w dalekich Chinach miała przybliżyć mu drogę do kadry i to Chavezowi się udało. O wiele mocniejszą pozycję w honduraskiej kadrze ma napastnik Carlo Costly. 32-letni napastnik do polskiej ekstraklasy trafił 3 lata przed Chavezem, ale również z klubu Platense skąd wyjechał w glorii króla strzelców.  Wiosnę 2007 spędził jedynie na wypożyczeniu w GKS Bełchatów, ale po wywalczeniu wicemistrzostwa Polski klub zadowolony ze współpracy wydał pół miliona euro na wykupienie go. W następnych dwóch sezonach nie był już tak skuteczny, co nie zmniejszyło jego apetytu na bój piłkarskiej Europy.
W latach 2007-09 w lidze polskiej Costly strzelił 14 bramek w 59 meczach. Potem grał w angielskim Birmingham, rumuńskim Vaslui, meksykańskim Atlasie, amerykańskim Dynamo Houston, greckiej PAE Veria, chińskim Guizhou Zhichen, a od stycznia w rodzimym RCD Espana. O wiele lepiej wiedzie mu się w kadrze, gdzie od 2007 skompletował 70 występów strzelając ponad 30 bramek. Honduras grać będzie w grupie E z Francją, Ekwadorem i Szwajcarią.
Pozostając w strefie środkowoamerykańskiej warto wspomnieć o Kostaryce, gdzie będziemy mogli zobaczyć byłego Wiślaka Juniora Diaza. Junior Enrique Diaz Campbell we wrześniu skończy 31 lat, a w polskiej ekstraklasie zadebiutował w barwach Wisły Kraków wiosną 2008 roku. Z wyglądu ponoć przypominający Brazylijczyka Ronaldinho dość szybko przystosował się do polskich warunków. W barwach Białej Gwiazdy grał w latach
2007/08 (w) – 2010/11(j) oraz w sezonie 2011/12. Jesienią 2010 został sprzedany do FC Brugge, gdzie nie wiodło mu się zbyt pomyślnie i w Krakowie zdecydowano się wypożyczyć go na następny sezon. Bilans Junior Diaz w ekstraklasie to 86 meczów i 6 goli co przyniosło krakusom 3 tytuły mistrza kraju w 2008, 2009 i 2011 roku. Ostatnie dwa sezony spędził w Bundeslidze w barwach FC Mainz. W kadrze Kostaryki od 2003 roku zgromadził blisko 70 występów strzelając jednego gola.
Flagowym reprezentantem polskiej ligi na mundialu będzie 

José Paulo Bezerra Maciel Júnior, czyli Paulinho. 

Już od roku polskie media wspominały o brazylijskim pomocniku, który swego czasu grał w biednym ŁKS Łódź. A jak to się stało? Otóż na podobny pomysł, co swego czasu Antoni Ptak, wpadł litewski biznesmen Algimantas Breikstas, który sprowadził nastoletnich piłkarzy z Kraju Kawy. Przez pewien okres planował przejęcie udziałów w Łodzkim Klubie Sportowym, dlatego też w grupie sprowadzonych przez niego graczy znalazł się wspomniany Paulinho. W sezonie 2007/08 zagrał tylko w 17 meczach i sporo na temat jego gry mógłby powiedzieć Marek Chojnacki, który postawił na niego, w przeciwieństwie do Mirosława Jabłońskiego.
Paulinho w meczu PP Start Otwock - ŁKS Łódź (0:1),
zdobył w nim jedyną w Polsce bramkę w jedynym
występie w krajowym pucharze.
Popularny Jabłuszko nie widział potencjału w brazylijskim graczu. Latem 2008 wrócił do ojczyzny, gdzie grał najpierw w Pao de Acucar Sao Paolo, potem w CA Bragantino skąd trafił do wielkiego Corinthians Sao Paolo. Dobra gra i krajowe mistrzostwo spowodowało powołanie do kadry Canarinhos oraz zainteresowanie z Europy. Sam Paulinho z Corinthians oprócz krajowego triumfu zdobył Copa Libertadores, Klubowy Puchar Świata.Mówiło się o przejściu do AC Milan, ale ostatecznie trafił za 17 milionów funtów do Tottenham Londyn, gdzie w ub.sezonie w 30 meczach strzelił 6 goli. Sam sezon musi uznać za stracony, bowiem Spurs po opuszczeniu klubu przez Walijczyka Garetha Bale'a i po zakupie kilku, jak się okazało często przepłaconych, zawodników nie grał na miarę oczekiwań kibiców jak i działaczy. W kadrze Kanarków Paulinho gra od września 2011 kiedy wystąpił przeciwko Argentynie (0:0). Do tej pory może pochwalić się triumfem w ubiegłorocznym Pucharze Konfederacji, w reprezentacji strzelił 5 bramek i ma nadzieje powiększyć dorobek na ojczystej ziemi.
Polska liga miała być szansą na mundial Bośniaka Borisa Pandży. Były gracz Hajduka Split i belgijskiego Mechelen w kadrze zadebiutował blisko 7 lat temu. Pod koniec września ubiegłego roku podpisał roczną umowę z Górnikiem Zabrze, gdzie zbierał pochlebne recenzje. Zresztą za kadencji Adama Nawałki nie tylko on grał dobrze. W lidze zyskał opinie solidnego obrońcy i zyskał wielu zwolenników powołania na brazylijski mundial. Niestety, sportowe eldorado w Zabrzu skończyło się wraz z odejściem Nawałki do kadry. Zespół tradycyjnie zaliczył wiosną zjazd w dół tabeli, defensorzy wraz z Pandżą popełniali szkolne, często niewytłumaczalne błędy. Dodatkowo przyplątała się kontuzja. W maju, jeszcze podczas trwania sezonu, bośniacki obrońca rozwiązał za porozumieniem stron umowę z Górnikiem. Potem nie omieszkał w prasie skrytykować organizację w klubie, zaległości finansowe. Co ciekawe specjalistyczny periodyk World Soccer jeszcze w maju widziała Pandżę w szerokiej kadrze Bośni i Hercegowiny. 21-krotnego kadrowicza nie widział co prawda w podstawowej jedenastce, ale zauważył dobrą grę w powietrzu.

2 liga 2014/15 - wciąż kilka niewiadomych

$
0
0
Piłkarski świat skoncentrowany jest na brazylijskim mundialu. W innych krajach rozgrywki kończą niższe klasy rozgrywkowe. W Polsce oprócz rywalizacji na boisku wielkie znaczenie ma sprawa licencji uprawniającej do gry w danej lidze. W minionym tygodniu druga, ostateczna instancja zadecydowała o losie nie tylko wałbrzyskiego Górnika, ale i innych zespołów. Krótko dla przypomnienia w grupie zachodniej - utrzymali się i jednocześnie otrzymali licencję Błękitni, Rozwój, Zagłębie, MKS Kluczbork, sukces na boisku, ale wniosek licencyjny do poprawki - Górnik i Warta. Na niepowodzenie tego duetu liczono w kilku klubach, tymczasem zgodnie z oczekiwaniami wałbrzyszanie otrzymali licencję, choć klub oprócz dodatkowych zabiegów kosztowało dodatkowe kilka tysięcy złotych (kaucja+otrzymana kara). W Poznaniu już przed ostatnim meczem głośno było o zawirowaniach organizacyjnych. Prezes Łukomska-Pyżalska od wielu miesięcy apelowała o miejskie wsparcie, jednocześnie w klubie nie potrafiła się dogadać z Maciejem Dittmajerem, który skłonny był odkupić udziały. Oczekiwania finansowe co do ceny znacznie się różniły, koniec końców pani prezes postanowiła nie tracić pieniędzy na odwołanie się od decyzji PZPN w I instancji i wiadomo było, że Warty Poznań zabraknie w nadchodzącym sezonie drugoligowym. Otwiera to furtkę przed dziewiątą Polonią Bytom i dziesiątym Rakowem Częstochowa, który, podobnie jak Górnik, otrzymał licencję za drugim podejściem. Jakże zmieniały się nastroje wśród kibiców, działaczy czy samych piłkarzy Rakowa! Pamiętamy majowy mecz częstochowian przy Ratuszowej i ich nastroje po porażce. Piłkarze załamani długo nie podnoszą się z murawy, trener Brzęczek oddaje się do dyspozycji zarządu. Potem Raków wygrywa z Zagłębiem i Jarotą, co wobec dwóch remisów wałbrzyszan przed ostatnią kolejką znów piłkarze spod Jasnej Góry byli w grze o utrzymanie. Optymizm zgasł jednak po ostatnim meczu z Bytovią (0:0), bowiem absolutnym warunkiem by myśleć o utrzymaniu musiały być trzy punkty w tym spotkaniu. Znowu załamanie, by po kilku dniach i decyzjach licencyjnych odetchnęli z ulgą, bowiem jesienią znów będą grać w drugiej lidze. A co z Polonią Bytom? Działacze tego klubu mają największe doświadczenie w licencyjnych bojach, choć infrastruktura i finanse od lat wołają o pomstę do nieba. Za poprzedniej kadencji PZPN udawały się cudowne odwołania, lobbowanie przez śląskich, prominentnych działaczy. Polonia nie utrzymała się sportowo w ekstraklasie, po degradacji nie spadła zaraz niżej tylko dlatego, że wycofał się Ruch Radzionków. Teraz zabrakło argumentów zarówno na boisku jak i w dokumentacji licencyjnej. Za zaległości finansowe klub był już w trakcie rozgrywek ukarany odjęciem 5 punktów, z których 3 oddano ostatecznie. Działacze w I instancji nie wywalczyli licencję, a na odwołanie czekali do zakończenia rozgrywek ligowych. Gdy okazało się, że jest 9.miejsce zaczęła się gorączkowa praca przy papierach, ale ostatecznie nie znalazła ona uznania w PZPN. Naprawdę śmieszne jest tłumaczenie w mediach działaczy Polonii o heroicznej walce, nieprzespanych nocach, pracy nad dokumentacją. Klub niby był lepiej przygotowany niż rok temu, gdy została przyznana licencja na grę w 1.lidze. Szkoda, że działacze nie myśleli o normalnym funkcjonowaniu przez 12 miesięcy a nie przez kilkanaście godzin.
W 1.lidze licencji nie otrzymał Kolejarz Stróże, co spotkało się ze zrozumieniem środowiska pierwszoligowców, a ostrym protestem senatora Koguta, który zarządza klubem. Sprawa drugoligowej licencji rozstrzygnie się w najbliższym tygodniu, ale najprawdopodobniej Stróże ją otrzymają - inna sprawa czy Kogutowi nie znudzi się finansowanie Kolejarza i przeniesie swoje sympatie gdzie indziej. Głośno było o pomyśle odsprzedania ewentualnej pierwszoligowej licencji Elanie Toruń lub Polonii Warszawa. brak licencji dla Kolejarza oznacza utrzymanie Stomilu Olsztyn, co ucieszyło nie tylko kibiców z Warmii i Mazur (pierwszoligowe derby z Wigrami Suwałki!), ale i zapewne wałbrzyszan, którym odpadł daleki, bodaj najdalszy wyjazd w lidze. Wciąż nie wiemy gdzie zagra Widzew Łódź. Ostatni polski uczestnik Ligi Mistrzów ma w planach budowę nowoczesnego stadionu, a tymczasem coraz głośniej, że wielomilionowe zaległości w końcu odbiją się czkawką i klub nie zagra w 1.lidze (wtedy utrzymała się Puszcza Niepołomice) Co więcej być może nie zagra nawet w drugiej lidze! Co jeśli tak się stanie? Otóż o jedno wolne miejsce może zostać rozegrany baraż pomiędzy kolejnymi zespołami z otrzymanymi drugoligowymi licencjami, które w tabeli znalazły się na miejscach spadkowych. Olimpia Elbląg vs. Odra Opole?  O takiej możliwości informuje na twiterze admin strony 90minut.pl Paweł Mogielnicki. Elbląski zespół Romana Maciejaka pokpił sprawę utrzymania w ostatniej kolejce, gdzie zamiast zwycięstwa zaledwie zremisował u siebie ze Stalą Mielec. Odra z kolei finiszowała na dalekim 11.miejscu, ale przed nią w tabeli jest trójka zespołów bez licencji! Ciekawe, że przed nim sezon zakończył Gryf Wejherowo, który po przegranej batalii o utrzymanie nie walczył o drugoligową licencję. Czy przy takim wypadku zdarzeń na Pomorzu nie pożałują odpuszczenia sprawy licencji? Co prawda klub w ostatnich latach  miał spore kłopoty finansowe, ale zawsze wychodził z nich obronną ręką.
W nadchodzącym tygodniu rozpoczną przygotowania piłkarze Górnika Wałbrzych, którzy nie będą znać wszystkich przeciwników ligowych. Sprawy licencyjne będą się wciąż toczyć w PZPN, a na boisku walczyć będą mistrzowie trzecich lig. Po pierwszych meczach głowę popiołem posypać powinni fachowcy od tej klasy rozgrywkowej. W Skarżysku Kamiennej Granat pewnie pokonał Sokół Ostróda 2:0, choć to goście są rzekomo murowanym faworytem. W Kołobrzegu w blasku jupiterów Kotwica w obecności ponad 2 tysięcy widzów zaledwie remisuje z Resovią 1:1. Nadwiślan Góra, przedstawiciel najsilniejszej, opolsko-śląskiej, ligi przegrywa u siebie z Sokołem Kleczew 0:1. Wrocławska Ślęza z kolei w środę przy Oporowskiej będzie się starała odrobić stratę z Warszawy po 0:1 z Ursusem.
W środę z kolei dowiemy się czy juniorom Górnika Wałbrzych uda się awansować do Centralnej Ligi Juniorów. W czwartek pierwszy trening seniorów, zapewne w okrojonym składzie, bo i piłkarzom należy się odpoczynek, a od ligi minęło kilkanaście dni podczas których część brała udział w Akademickich Mistrzostwach Polski, a część grała w juniorach. Cieszy fakt, że w klubie wciąż będzie pracował Andrzej Polak, cieszy również fakt, że dojdzie do kilku transferów. Polak udanie i z sukcesami prowadził Odrę, MKS Kluczbork, Ruch Zdzieszowice i mimo wszystko Swornicę Czarnowąsy, gdzie w minionym sezonie utrzymał zespół, gdy 3.ligę opuszczała zdecydowana większość drużyn. Wątpliwe by jego wybory nowych graczy były chybione. Jednak na decyzje kadrowe będziemy musieli poczekać. Tymczasem ruchy transferowe można od kilku dni śledzić na stronie 90minut.pl.

Wałbrzyski sezon 2013/14

$
0
0
A jak Austria
Swego czasu głównym kierunkiem emigracji piłkarzy z Wałbrzycha była Francja, była RFN, były Wyspy Owcze, a ostatnie lata to moda na Austrię. W ligach powiatowych, odpowiednikach naszej A klasy gra kilku byłych wałbrzyskich graczy i nieźle sobie radzą. Oczywiście nie można przewartościować osiągnięć piłkarskich, bo głównie chodzi tam o dobrą zabawę dla widzów, a nie pogoń za wynikiem.
Celne strzały Misana nie przeszkadzały zbytnio
w spokojnej degustacji piwa
Najwięcej naszych przedstawicieli jest w 2.klasse, od lat uznaną marką cieszy się Rafał Tragarz, który obecnie jest grającym trenerem w SV Kleinpochlarn, gdzie wśród podopiecznych jest jego brat Artur. Popularny "Rura" strzelił w tym sezonie 19 goli, ale to nic w porównaniu ze skutecznością Damiana Misana, który został wicekrólem strzelców w ASKO Lunz am See z 25 golami. Niewiele mniej, bo 22 bramki strzelił Paweł Matuszak grający w ASV Kienberg/Gaming. Paweł występuje w jednym zespole ze swoim ojcem Radosławem, który częściej grywa w rezerwach. Swoją drogą ciekawe jakby potoczyła się kariera Matuszaka jr gdyby został w kraju. Jeszcze przez rok jest młodzieżowcem, mógłby z powodzeniem grać nawet w Górniku. Niestety, pomysł na siebie ma inny, ale jakoś transferu do wyższej ligi jak nie było tak nie ma. Partnerem Misana w ASKO jesienią był inny weteran podalpejskich zmagań Bartosz Sobota. Jesienią strzelił 8 goli, po czym wiosną zagrał w TSU Hafnerbach i zaliczył 9 celnych trafień. Tyle samo - 17 goli- w trakcie sezonu zanotował Dariusz Filipczak w barwach SV Neumarkt an der Ybbs. Polacy są cenieni w Austrii, za dobrą i skuteczną grę są lepiej opłacani niż w Polsce.
E jak ekstraklasa
W minionym sezonie piłkarze wałbrzyscy grający w ekstraklasie nie mają wiele powodów do radości. Z chorzowskim Ruchem trzecie miejsce i brązowy medal zdobył co prawda Adrian Mrowiec, ale jego wkład był znikomy, ledwie 5 występów i to głównie za kadencji Jacka Zielińskiego. Potem kontuzja, a wiosną gra głównie w trzecioligowych rezerwach i jedynie ławka w ekstraklasie. Po sezonie, mimo obowiązującego kontraktu klub z chęcią puści Mrowca z Chorzowa, o ile znajdzie się chętny na jego usługi. Z Pawłem Oleksym wiązano w Lubinie spore nadzieje, ale jak się okazało głównie mówiono o nowej umowie - czytaj podwyżce - niż występach w lidze. W Zagłębiu wiadomo jak było - super organizacja, pieniądze na czas, duże oczekiwania, a gra i wyniki wołające o pomstę do nieba. Oleksy przegrał rywalizację na boku obrony i raczej w niesławie zimą odchodził do Arki Gdynia. W Trójmieście miał wywalczyć awans do ekstraklasy, a tymczasem przyplątała się kontuzja eliminująca Pawła na dwa miesiące! Po powrocie szybko wywalczył miejsce w składzie, strzelił gola, ale Arce ostatecznie nie udało się wywalczyć awansu. Po okresie wypożyczenia wraca do Lubina, choć w Gdyni pozostawił po sobie pozytywne wspomnienia zakwalifikowany przez miejscowych do grupy tych co nie zawiedli. W Gdyni nie dane było Oleksemu zagrać z Dawidem Kubowiczem, który z pierwszoligowego obiegu wypadł jesienią po rozegraniu 11 meczów. Zimą dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu, został w Arce wspomagając trzecioligowe rezerwy, które utrzymały się kończąc sezon na 9.miejscu. Latem najprawdopodobniej opuści Arkę, a red. Skiba tradycyjnie przypisuje Dawida jako potencjalne wzmocnienie Górnika Wałbrzych.
W ekstraklasie o wiele lepiej radzili sobie trenerzy. Jerzy Cyrak asystując Mariuszowi Rumakowi po raz kolejny mógł założyć srebrny medal za wicemistrzostwo Polski. Wiosną pojawili się byli piłkarze pierwszoligowych wałbrzyskich zespołów. Tadeusz Pawłowski ugasił pożar we wrocławskim Śląsku, gdzie udana seria dodatkowych spotkań nieco osłodziła beznadziejną dyspozycję za kadencji Czecha Levy'ego. Latem klub pożegna z powodów finansowych kilka filarów i nadchodzący sezon będzie prawdziwych sprawdzianem "Teddy'ego". Robert Warzycha na ratunek Górnika Zabrze przybył aż za Wielkiej Wody i mimo, że wyniki nie rzuciły na kolana jego zespół utrzymał miejsce w górnej ósemce. Brak licencji trenerskiej, a przede wszystkim ... matury, powodują, że niewiadomo, czy Roberta zobaczymy na ławce rezerwowych w roli trenera podczas ligowych spotkań. Działacze Górnika zapowiadają rozwiązanie problemu, a ciekawy pomysł podsuwa znany śląski dziennikarz Paweł Czado sugerując wpisywanie Warzychy do meczowego protokołu jako ... rezerwowego!
L jak liga
PZPN stara się, by móc pochwalić się trzema centralnymi ligami. O ekstraklasie już było, podobnie jak występach Kubowicza i Oleksego na jej zapleczu. W niepołomickiej Puszczy grał Bartosz Biel, który zaliczył 23 występy bez gola. Małopolski beniaminek zajął 16. spadkowe miejsce, ale w związku z zawirowaniami licencyjnymi może się okazać, że Puszcza wciąż będzie grała w 1.lidze. Biel wiosną stracił miejsce w podstawowym składzie. Niezbyt sprawdzał się w przypadku Bartka status młodzieżowca, bowiem często bronił 21-letni Andrzej Sobieszczyk, a pod koniec sezonu pewniakiem stał się rówieśnik wałbrzyszanina Dawid Kiełtyka. Analizując bilans Biela to zdecydowanie lepiej wiodło mu się jesienią, bowiem wiosną zaledwie dwukrotnie wybiegł w podstawowym składzie. Na pewno wciąż atutem Bartka jest wiek, ale czy znajdzie miejsce w klubie z pierwszej ligi? Jesienią w 1.lidze występował Marcin Orłowski, który wywalczył awans z Chojniczanką i dla niej strzelił 2 bramki w 17 występach. Mimo niezłego bilansu zimą w klubie pożegnano Orła, który wylądował ostatecznie w drugoligowym Radomiaku. Tam 6 bramek w 15 meczach nie pomogły utrzymać w grupie wschodniej i niewiadomą jest, gdzie Marcin zagra jesienią, choć niewykluczone, że radomski epizod zostanie przedłużony. O Romanie Maciejaku niedawno pisałem przy okazji strzelenia 2 bramek lubelskiemu Motorowi. Ligowy byt jego Olimpia mogła zapewnić sobie wygrywając w ostatnim meczu ze Stalą Mielec. Remis spowodował smutek w Elblągu, ale być może ze względu na nie rozstrzygnięte sprawy licencyjne może dojść do barażu o miejsce w nowej reorganizowanej drugiej lidze. Zapewne do momentu, kiedy ostatecznie dowiemy się, gdzie Olimpia zagra to nie dowiemy się o przyszłości graczy zespołu.
N jak Norwegia
O skandynawskich losach Łukasza Jarosińskiego na bieżąco stara się informować Bogdan Skiba. Michał Zawadzki gracz Fram Larvik, po 9 tegorocznych kolejkach plasuje się na czwartym miejscu 2.division, czyli trzeciej lidze norweskiej. Michał zagrał zaledwie 3 razy, dodatkowo dwukrotnie w rezerwach, a ostatnie mecze spędził na ławce rezerwowych. Jarosiński z kolei po jesiennym awansie z Altą IF przeniósł się do innego drugoligowca Honefoss BK. Obecnie po 14 kolejkach zespół Łukasza jest na spadkowym 14.miejscu (dla porównania Alta IF jest dziewiąta). Jarosiński zagrał do tej pory w 5 meczach: 3 w kwietniu i dwa w czerwcu. Tydzień temu udało mu się zachować po raz pierwszy w tym sezonie czyste konto (4:0 z Tromsdalen), by w ostatnią niedzielę puścić 6 goli w Strommen (0:6).
O jak oldboje
Wciąż aktywni są wałbrzyszanie, których pamiętamy z gry w starej drugiej lidze. W bramce Białego Orła Mieroszów broni 42-letni Grzegorz Gruszka, o 4 lata starszy Marek Siemiątkowski został zgłoszony do gry przez trzecioligową Polonię Trzebnica, ale nie było mu dane wystąpić.Wśród obrońców wciąż aktywni są Wójcikowie. 51-letni Andrzej jest grającym szkoleniowcem Victorii Parchów (A klasa), gdzie bronił jego syn Damian, a ponadto grał syn obecnego kierownika I drużyny Zagłębia Lubin Wiesława Stańko - Piotr.
Zbigniew Wójcik -podpora KS Męcinka
W Victorii jesienią również grał Emil Nowakowski, który w Wałbrzychu zapamiętany został ze znakomitej gry w drugoligowym Górniku w 1998 roku. Emil postawił na karierę trenerską i z powodzeniem prowadzi trampkarzy U-7 w Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie Lubin. Z wałbrzyskiej przygody pamięta zapewne Zbigniewa Wójcika. Popularny "Wujo", mimo 43 lat wciąż z powodzeniem prowadził do boju A klasową KS Męcinka, która wygrała jedną z grup legnickiej A klasy. Po sezonie jego kandydatura jest rozważana jako szkoleniowca Kuźni Jawor, skąd zresztą ruszył w piłkarską Polskę. Przeszkodą w przeprowadzce do Jawora może stać praca zawodowa.
Z tamtej drużyny Górnika Wałbrzych warto zauważyć, że wciąż gra napastnik 42-letni Dariusz Zawalniak. Jesienią grał w opolskiej A klasie (LZS Brynica), by zimą wzmocnić grającą klasę wyżej Silesius Kotórz Mały. Zawalniak gra w podstawowym składzie i wpisuje się na listę strzelców! Jego partnerem w wałbrzyskim ataku był 40-letni dziś Janusz Jelonkowski. Popularny Jelon od wielu lat przebywa w USA, gdzie grywa w chicagowskich zespołach polonijnych. W lidze Metropolitan over 30 w tym roku zmienił ekipę Champions na Eagles. W pomocy dzielił rządził Jacek Sorbian, który z powodzeniem gra w trzecioligowej Foto-Higienie Gać (6.miejsce i 5 goli w 26 meczach).
S jak sukces
Marcin Wojtarowicz
Awans wywalczył do 3.ligi z Karkonoszami Jelenia Góra Artur Milewski. Choć jak twierdzą obserwatorzy zmagań czwartoligowych coś za dużo popularne Karki otrzymywali podejrzanych jedenastek w newralgicznych momentach gry. Do 4.ligi ze Zjednoczonymi Żarów wywalczył Łukasz Wawrzyniak - jeden z nielicznych graczy reprezentujących barwy zarówno Górnika i Zagłębia Wałbrzych. Wałbrzyską A klasę wygrywa KS Zdrój z Jedliny Zdrój prowadzony przez Roberta Kubowicza, a opartego na wychowankach klubu z Ratuszowej (Kacprzak, Piwoński, Bartkowiak, M.Kubowicz, Kałoń). Pierwszy szkoleniowy sukces zanotował Marcin Wojtarowicz wprowadzający do A klasy Joker Jaczków. Puchar Polski na szczeblu OZPN Wałbrzych wywalczyła Polonia/Sparta Świdnica naszpikowana byłymi graczami spod Chełmca (Morawski, Fojna, Tobiasz, Truszczyński). Jeleniogórski puchar znalazł się w rękach piłkarzy Olimpii Kowary, wśród których grają Marcin Smoczyk, Adrian Zieliński, Maciej Udod i Damian Chajewski.

Piłka Nożna podsumowała drugoligowy sezon

$
0
0
W ogólnopolskiej prasie jedynie w dzienniku Sport oraz tygodniku Piłka Nożna można było przeczytać składy z meczów drugoligowych. Wyjątkiem dla PN były mecze w środku tygodnia, gdzie składy pojawiały się tylko z weekendowych meczów, a ze środowych podawać jedynie wyniki. Po każdej kolejce krótki komentarz i wybór Jedenastki Kolejki. W niej mogliśmy znaleźć nazwiska najczęściej strzelców, a niekoniecznie najlepszych graczy. Podliczając ilość wyborów do tych "elitarnych" zestawień najczęściej wybierani byli:
7 - Michał Magnuski (Błękitni)
5- Robert Hirsz (Bytovia), Rafał Siemaszko (Gryf)
4- Kamil Białkowski, Jacek Broniewicz (obaj Polonia), Michał Ciarkowski (Warta), Michał Ilków-Gołąb (Chrobry), Tomasz Pustelnik (Błękitni), Grzegorz Michalak (Górnik), Rafał Niziołek (MKS), Grzegorz Rasiak (Warta), Mateusz Sławik (Rozwój), Łukasz Szczepaniak (Chrobry), Daniel Zinke (Górnik).
Odpowiedzialny za podsumowania grupy zachodniej Emil Kopański często nie zmieniał nawet nazwisk w kolejnych zestawieniach, a zawodnicy występowali nie na swoich pozycjach. Koronnym przykładem może być ostatni kolejka, gdzie Kamil Śmiałowski został ustawiony jako ...boczny obrońca, a Dominik Radziemski w środku pomocy. Oprócz nich jeszcze 10 graczy Górnika znalazło uznanie w oczach dziennikarza PN: G.Michalak i Zinke po 4 razy, D.Michalak, Orzech i Wojtarowicz po 2 razy, Bartkowiak, Folc, Jaroszewski, Krzymiński i Rytko.  A jak wg Piłki Nożnej wygląda Jedenastka Sezonu?
Z wyborami można się zgodzić lub nie. Wątpię, by pan Kopański oglądnął choć kilka meczów drugoligowych, a wyborów dokonywał na podstawie relacji internetowych. Na pewno w bloku obronnym musiał znaleźć się ktoś z przedstawicieli najlepszej defensywy z Głogowa, zabrakło z kolei z Sosnowca (Grudniewski?) posiadającej drugą pod względem skuteczności obronę ligi.  Dość kontrowersyjnym wyborem jest Damian Primel w bramce. Dobrą formą błyszczał on jesienią w Polkowicach (5 meczy z czystym kontem), to wiosną w Odrze zagrał w 10 meczach puszczając 9 bramek, ale nie można znaleźć informacji o jakiś spektakularnych występach, interwencjach itp.Wicemistrz ligi ma tylko jednego przedstawiciela Mariusza Kryszaka, choć w zestawieniu dublerów znalazło się miejsce dla innych jego kolegów. W Jedenastce Dublerów znalazło się miejsce również dla Daniela Zinke, co w jego przypadku jest po prostu nieporozumieniem, bo był to raczej najgorszy sezon Czecha w jego wałbrzyskim etapie kariery.
Wracając do podsumowania to największym rozczarowaniem sezonu został wybrany Górnik Wałbrzych. Wiadomo - udana jesień, a wiosną zamiast walki o awans drżenie o ligowy byt do ostatniej kolejki. "Styl, w którym go osiągnęli musi budzić spory niepokój wśród kibiców Górnika". Jako plus wymieniony został Michał Bartkowiak, który wystąpił w 27 meczach, a liczy dopiero 17 lat.
Na drugim biegunie znalazł się jedyny beniaminek, który się utrzymał, czyli Błękitni Stargard Szczeciński. Najlepsza drużyna wiosny - 32 punkty przegrała jednak dwa mecze, a nie jeden jak czytamy w tygodniku (0:2 z Rozwojem w Katowicach i 0:2 u siebie z Chrobrym tydzień później). Najlepszym zawodnikiem uznany zespołu Krzysztofa Kapuścińskiego oczywiście Michał Magnuski, choć p.Kopański uznał, że najlepsi stoperzy ligi grają właśnie w Błękitnych. Najlepszym snajperem został Wojciech Okińczyc, który może znaleźć w podsumowaniu również mały rozdział. Od kilku dni jest graczem ekstraklasowego Podbeskidzia.
Piłka Nożna skrupulatnie wyliczyła, że w 17 zespołach (odliczając Polkowice) pracowało 34 trenerów - najwięcej w Polonii Bytom, bo czterech. Siedmiu wspaniałych, czyli tych szczęśliwców, którzy przetrwali cały sezon to Mamrot (Chrobry), Kapuściński (Błękitni), Konwiński (MKS), Brehmer (Rozwój), Brzęczek (Raków), Niciński (Gryf) i Nowicki (Ostrovia).
Na zakończenie podsumowania parę słów o pierwszych przegranych kolejnego sezonu, czyli Warcie Poznań. Szkoda, że autor nie zgłębił tematu ograniczając się do lakonicznego cytatu z listu otwartego prezes klubu. Sprawa poznańskiego 102-latka jest o wiele bardziej złożona, ale nie zmienia to faktu, że tej sympatycznego, zasłużonego klubu nie znajdziemy w najbliższym sezonie, ani w tabeli drugiej, ani trzeciej ligi.

Liga Centralna nie dla juniorów Górnika

$
0
0
Wałbrzyszanie mają bogatą historię jeśli chodzi o udział juniorów w mistrzowskich zmaganiach. Łącznie 4 medale, dwukrotnie blisko brązu. Jednak od ponad dekady nie dane było wygrać rywalizacji w regionie, gdzie górą byli juniorzy z Lubina lub Wrocławia. Wcześniej oba te kluby długo mogli zazdrościć sukcesów juniorów spod Chełmca. Wystarczy prześledzić poczet dolnośląskich medalistów MPJ:
1957 - 3.miejsce Ślęza Wrocław
1959 - 3.miejsce Ślęza Wrocław
1961 - 2.miejsce Górnik Wałbrzych
1968 - 1.miejsce Górnik Wałbrzych
1973 - 1.miejsce Górnik Wałbrzych
1975 - 3.miejsce Zagłębie Wałbrzych
1977 - 2.miejsce Śląsk Wrocław
1978 - 3.miejsce Śląsk Wrocław
1979 - 1.miejsce Śląsk Wrocław
1980 - 3.miejsce Śląsk Wrocław
1990 - 3.miejsce Zagłębie Lubin
1998 - 4.miejsce Górnik Wałbrzych
2001 - 4.miejsce Górnik/Zagłębie Wałbrzych
2009 - 1.miejsce Zagłębie Lubin
2010 - 1.miejsce Zagłębie Lubin
2011-2012-4.miejsce Zagłębie Lubin
Jak łatwo zobaczyć w regionie najlepiej z młodzieżą pracują w Lubinie, gdzie obecnie rozrasta się Akademia Piłkarska i wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że będzie jeden z najlepszych ośrodków w kraju. Do ubiegłego roku mistrza Polski poznawaliśmy po rozegraniu najpierw regionalnych lig, a potem wyłonieniem najlepszych ekip w fazie pucharowej. Od sezonu 2013/14 mamy Centralną Ligę Juniorów - chlubę obecnego zarządu PZPN. Życie pokazało, że obecna formuła nie zdała do końca egzaminu, a na dodatek w trakcie sezonu zmieniono zasady spadków i awansów. Dolnośląski tercet Miedź Legnica, Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin w swojej grupie rywalizowali z zespołami z Lubuskiego, Opolskiego i Górnego Śląska. O ile juniorzy ze Słubic i Żar byli dostarczycielami punktów, to rywalizacja zwłaszcza ze śląskimi ekipami dostarczała wiele emocji. Mocnych w tej grupie nie było na Ruch Chorzów, który jedyną porażkę zanotował z ... UKS Ruch Chorzów (4.miejsce)! O drugie miejsce, premiowane awansem do dalszej fazy, walczył tegoroczny jubilat - obchodzący 40-lecie Gwarek Zabrze, gdzie wychował się m.in. Łukasz Piszczek. W ostatniej kolejce na swoje nieszczęście doznali sensacyjnej porażki z Miedzią Legnica u siebie 2:3, co wykorzystało Zagłębie Lubin, która po zwycięstwie z Pomologią Prószków 1:0 wywalczyła drugie miejsce. Wspomniana Miedź finiszowała na czwartym, a Śląsk na piątym miejscu co oznaczało, że z najlepszą drużyną Dolnośląskiej Ligi Juniorów zagrali w trójmeczu o drugie dolnośląskie miejsce w CLJ w sezonie 2014/15.  DLJ wygrała druga drużyna Zagłębia Lubin, ale ze względów proceduralnych do baraży przystąpił drugi w tabeli Górnik Wałbrzych. Wałbrzyszanie w trakcie 28 spotkań przegrali najmniej (tylko 3) spotkań, a przez większość sezonu ścigali się o przodownictwo z FC Academy Wrocław. Podopieczni Piotra Przerywacza znaleźli pogromców w Dzierżoniowie (0:2), Lubinie (0:3), Wrocławiu (0:1 z Academy) i do trójmeczu nie przystępowali w roli faworyta. Organizacyjnie i sportowo wałbrzyskiego klubu nie sposób racjonalnie porównać ani do Miedzi ani tym bardziej do Sląska. W Legnicy z chwilą wejścia do klubu Andrzeja Dadełło i jego kapitało nastąpił przełom nie tylko w kwestii seniorów. Oprócz zaplecza coraz prężniej funkcjonuje akademia piłkarska, najlepsi mogą być sprawdzani w czwartoligowych rezerwach. Wrocławski Śląsk to piłkarska wizytówka stolicy regionu, niedawna ligowa potęga w kategorii seniorów krytykowana była i jest za brak wychowanków w składzie. Pojawienie się w klubie Tadeusza Pawłowskiego mającego spore doświadczenie w pracy z juniorami, nacisk na rozwój akademii, zaplecze, ilość trenujących chłopców - z tym wszystkim trudno konkurować wałbrzyszanom. Nie wspominam o stronie medialnej, kiedy powoli tabloidy, wzorem stolicy, zaczynają baczniej przyglądać się młodym wrocławianom - casus Mariusza Idzika. Skazani "na papierze" na porażkę Górnicy pokusili się o nie lada sensację wygrywając w pierwszym meczu w Jeleniej Górze z Miedzią 3:1. W drugim spotkaniu Śląsk potrzebował rzutów karnych, by okazać się lepszym od legniczan (po remisie 2:2). W Świdnicy w meczu o wszystko nie było jednak niespodzianki - wrocławianie zdeklasowali wałbrzyszan aż 5:0.
Trener Piotr Przerywacz i Damian Migalski
Za cały sezon trenerowi Przerywaczowi i jego chłopcom należą się gratulacje. W sumie jest to pierwszy mały sukces szkoleniowy popularnego Przerywa. Owszem, po klęsce ze Śląskiem usłyszeć można było i głosy malkontentów, że dzięki przegranej zespół nie tylko zaoszczędzi na dalekich wyjazdach w CLJ, ale i wysokich porażek z bardziej renomowanymi juniorskimi firmami. Cóż, Górnika zamiast wyjazdów do Chorzowa czy Poznania czekają kolejne eskapady po Dolnym Śląsku.
Maciej Jaworski, były już trener drugoligowych seniorów Górnika, a wcześniej opiekun juniorów, dał szansę debiutu kilku zawodnikom. Oczywiście niekwestionowaną gwiazdą zespołu w barażach był najbardziej znany Michał Bartkowiak. Najskuteczniejszy strzelec Damian Migalski był jednym z najmłodszych drugoligowców, którzy pojawili się w minionym sezonie. Już wiosną 2013 roku zadebiutował Kamil Misiak, w ub. sezonie zaliczył kilka razy mecze w roli rezerwowego. Zimą eksperymentalnie był ustawiany nawet jako jeden ze stoperów. O wiele większe wrażenie po swojej grze pozostawił z kolei starszy od wspomnianego duetu 19-letni Mateusz Krzymiński. W minionym sezonie zaliczył 16 występów i wszystko wskazuje, że w nadchodzącym sezonie trener drugoligowego Górnika będzie od niego zaczynał skład jeśli chodzi o młodzieżowców. W przegranym meczu w Bytomiu drugoligowy kwadrans zaliczył Sebastian Surmaj, który zimą pojawiał się w sparingach. W zimowych sparingach kilka razy wystąpił bramkarz Mateusz Gawlik, raz pokazał się Marcin Kobylański. Czy z tego grona ktoś zdecydowanie wskoczy do jedenastki seniorów? Stawiam na wspomnianego Krzymińskiego, nie wiadomo, gdzie karierę będzie kontynuował Bartkowiak. Migalski z Surmajem będą głównie grywać w juniorach,a Gawlika w bramce seniorów bym nie ryzykował, choć w 2.lidze już siedział na ławce rezerwowych.
Wracając do walki o mistrzostwo kraju juniorów to najgłośniej było rywalizacji już ćwierćfinałowej Legii i Lecha. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że stołeczna drużyna ma największą oprawę medialną - większość dziennikarskiego mainstreamu pochodzi z Warszawy i sympatyzuje z Legią. Dotyczy to nie tylko prasy, ale i portali internetowych piszących o futbolu -począwszy od weszlo.com po ekstraklasa.net. O ile rywalizacji Legii z Lechem pisano sporo to po laniu sprawionym legionistom przez Kolejorza (3:0 po warszawskim remisie 2:2) to o reszcie jedynie wspominano. A działy się bardzo ciekawe rzeczy. Zagłębie Lubin było faworytem z meczu z Wisłą Kraków, ale dwie porażki (0:2, 1:3) bezsprzecznie potwierdziły przewagę Białej Gwiazdy. GKS Bełchatów przegrał w Szczecinie 1:2, by u siebie prowadzić już 2:0. Pogoń doprowadza jednak do dogrywki, by w niej strzelić decydującego gola z karnego na minutę przed końcem. Z kolei Cracovia udowodniła, że największe zwroty akcji mają miejsce w meczach z jej udziałem. W 1/4 z Ruchem Chorzów u siebie w ostatnich 9 minutach odwróciła losy meczu z 0:1 na 2:1, by w rewanżu wypunktować zabójczymi kontrami Niebieskich 2:0. Wreszcie półfinały - Pasy przegrywają u siebie z Pogonią 3:5, choć wyciągnęli z 0:3 na 3:3, a w rewanżu w Szczecinie działy się prawdziwe cuda. Portowcy prowadzili 3:1 po 71 minutach gry i do awansu krakowianie potrzebowali 5 goli. W 80 minucie było 3:3, w ostatnich 3 minutach Pasy strzelają jeszcze dwa gole dające dogrywkę, w której nie pada żaden gol, a w rzutach karnych 5-4 i awans stał się faktem. O złoto Cracovia spotka się w derbowym boju z Wisłą, która niespodziewanie łatwo pokonała Lecha (5:1, 1:1), a na wielką gwiazdę mistrzostw wyrasta Tomasz Zając trafiający do siatki w każdym meczu fazy pucharowej (razem 7 w 4 meczach).

2.liga grupa zachodnia 2008-2014 cz.I

$
0
0
Siedem lat nastąpiła jedna z wielu w historii reform trzeciej ligi. Zamiast 4 grup zostały zorganizowane dwie: wschodnia i zachodnia, a poza tym zmieniła się nazwa. Trzeci szczebel rozgrywek stał się drugą ligą. Sezon 2007/08 to było niezłe sito porównywalne do czysty z minionego sezonu. Premierowy sezon 2008/09 kończył się barażami, w których drugi rok z rzędu poległa Polonia/Sparta Świdnica. Również historyczny ostatni sezon kończy się barażami o miejsce w nowo reformowanej drugiej lidze.
Oto tabela "wszechczasów grupy zachodniej" opracowanej na podstawie portalu 90minut.pl, czyli z wszelkimi walkowerami:
Jak widać trio Jarota, Raków, Zagłębie jako jedyne rozegrało pełne sześć sezonów w tej klasie, choć o mały włos w zbliżającym się sezonie zabrakło by ich w nowej drugiej lidze: Jarota spadł, Raków zawdzięcza utrzymanie zawirowaniom licencyjnym rywali, a Zagłębie długo walczyło o awans do 1.ligi.
Najwięcej bramek w jednym meczu to cyfra dziewięć. Co ciekawe najskuteczniej było w sezonie 2008/09 kiedy to trzykrotnie kibice mogli oglądać tyle bramek. Gawin/Ślęza Wrocław pokonał Polonię Słubice 6:3 i Zagłębie Sosnowiec 5:4 - nie może to dziwić, skoro w ataku dolnośląskiej ekipy występowali napastnicy obecnie grający w T-Mobile Ekstraklasie Arkadiusz Piech czy Mateusz Piątkowski. Nielba Wągrowiec z kolei rozgromiła Lechię Zielona Góra aż 8:1, a Roman Maciejak skompletował klasyczny hat-trick w 14 minut. Najwyższe zwycięstwo odniósł jednak tyski GKS, który w sezonie 2010/11 zmiótł Polonię Nowy Tomyśl 8:0, na wyjeździe najwyższy triumf osiągnęła Miedź Legnica wygrywając w Częstochowie 6:0 w sezonie 2011/12. Jeśli jesteśmy przy skuteczności to dwóch piłkarzy może pochwalić się 4 bramkami w jednym meczu, co ciekawe uzyskali oni w spotkaniach wyjazdowych: Piotr Ruszkul (Polonia Słubice -Olimpia Grudziądz 2:5, 2010/11) i Patryk Tuszyński (Chrobry Głogów - MKS Kluczbork 0:4, 2011/12).Z kolei hat-trickami popisywało się w przekroju 6 sezonów aż ... zawodników:
3 razy - Roman Maciejak (Chemik Police- Nielba 2:5, Nielba - Lechia 8:1, Nielba-Chemik 5:0 2008/09),
2 razy - Łukasz Nadolny (Bałtyk Gdynia -Olimpia Grudziądz 5:2, Lechia Zielona Góra - Bałtyk 0:3,2009/10), Wojciech Okińczyc (Zawisza - Nielba 5:1, 2010/11, UKP Zielona Góra -Ruch Zdziszowice 4:2, 2013/14)
1 raz - Marcin Mazurek (Gawin/Ślęza - Polonia Słubice 6:2, 2008/09),  Tomasz Mikołajczak (Nielba - Lechia 8:1, 2008/09), Łukasz Kalinowski (Kotwica Kołobrzeg - Unia Janikowo 1:3, 2008/09),Krzysztof Myśliwy (Unia Janikowo - Zagłębie 2:3, 2008/09), Jakub Smektała (Chemik - Jarota 1:4, 2008/09), Marcin Hercog (Jarota-Chemik 5:1, 2008/09), Piotr Burski (Ślęza - Miedź Legnica 1:3, 2009/10), Marek Suker (Ruch Radzionków - Unia Janikowo 6:1, 2009/10), Michał Filipowicz (Unia - Zagłębie 0:4, 2009/10), Krzysztof Bartoszak (Polonia Nowy Tomyśl - Jarota 0:5, 2010/11), Dominik JANIK (Górnik Wałbrzych - Polonia Nowy Tomyśl 5:1, 2010/11), Piotr Ruszkul (Nielba - Olimpia 1:5, 2010/11), Łukasz Grube (GKS Tychy - Elana 0:3, 2010/11), Zbigniew Zakrzewski (Miedź - Czarni Żagań 6:0, 2011/12), Błażej Ciesielski (Calisia - Czarni 5:1, 2011/12), Maciej Gajos (ROW Rybnik - Raków 2:4, 2011/12), Fabian Pawela (Czarni - Calisia 4:0, 2011/12), Jarosław Wieczorek (ROW - GKS Tychy 3:2, 2011/12), Jakub Kapsa (Lech Rypin - Chojniczanka 1:3, 2012/13), Patryk Bryła (KS Polkowice-ROW 4:0, 2012/13), Paweł Tabaczyński (Calisia - Lech Rypin 1:5, 2012/13), Tadeusz Tyc (Rozwój Katowice - Raków 4:2, 2012/13), Marcin Ściański (Ruch Zdzieszowice-Rozwój 3:4, 2012/13), Łukasz Staroń (Elana Toruń - Tur Turek 0:3, 2012/13), Janusz Surdykowski (Jarota - Bytovia 1:4, 2013/14), Marcin FOLC (Górnik Wałbrzych - UKP 4:0, 2013/14), Łukasz Tumicz (Zagłębie - Ruch 4:2, 2013/14), Piotr Giel (Calisia - MKS Kluczbork 0:4, 2013/14).
A tak przedstawia się lista strzelców w historii grupy zachodniej:
Wojciech Okińczyc
48 goli- Marcin Lachowski (Zagłębie Sosnowiec 32, Ruch Zdzieszowice 10, Polonia Bytom 6), Wojciech Okińczyc (Polonia Słubice 6, Lechia Zielona Góra 11, Zawisza Bydgoszcz 12, UKP Zielona Góra 19),
45 goli - Rafał Leśniewski (Nielba Wągrowiec),
44 goli- Piotr Burski (Gawin/Ślęza Wrocław 8, Miedź Legnica 7, Czarni Żagań 16, MKS Kluczbork 13),
36 goli- Rafał Jankowski (Zagłębie Sosnowiec),  
32 gole- Krzysztof Bartoszak (Jarota Jarocin),Łukasz Grube (Elana Toruń 21, Lech Rypin 2, Zagłębie Sosnowiec 9), Paweł Posmyk (Polonia Słubice 20, Zagłębie Sosnowiec 3, Chojniczanka Chojnice 9)
29 goli- Tomasz Kasprzyk (GKS Tychy 16, Ruch Zdzieszowice 12, ROW Rybnik 1),Tomasz Mikołajczak (Nielba Wągrowiec 22, Chojniczanka Chojnice 7), Jarosław Wieczorek (ROW Rybnik),
28 goli - Piotr Ruszkul (Unia Janikowo 5, Olimpia Grudziądz 23),
27 goli - Daniel Feruga (GKS Tychy 17, Chojniczanka Chojnice 10), Michał Kojder (Lechia Zielona Góra 16, Górnik Polkowice 2, MKS Kluczbork 9),
26 goli - Sebastian Gielza (Ruch Radzionków 9, Rozwój Katowice 17),Robert Hirsz (Tur Turek 2, Bytovia Bytów 24),Przemysław Sulej (Olimpia Grudziądz),
25 goli- Krzysztof Gościniak (Jarota Jarocin 18, Calisia Kalisz 4,Ostrovia Ostrów Wlkp. 3),Maciej Manelski (Elana Toruń 1, Jarota Jarocin 12, Ruch Radzionków 5, Tur Turek 5, Bałtyk Gdynia 2), Marcin Orłowski (Miedź Legnica 14, Górnik Wałbrzych 4, Chojniczanka Chojnice 7), Dawid Retlewski (Bytovia Bytów 11, Chojniczanka Chojnice 3, Raków Częstochowa 11),Damian Sędziak (Tur Turek 10, Elana Toruń 7, Chrobry Głogów 8),
24 gole - Daniel ZINKE (GÓRNIK Wałbrzych).

Wałbrzyski Czech jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii grupy zachodniej drugiej ligi, za jego plecami uplasowali się m.in.
20 goli - Nigeryjczyk Paschal Ekwueme (Czarni Żagań 11, Olimpia Grudziądz 6, MKS Kluczbork 3)
17 goli - Nigeryjczyk Daniel Onyekachi (Ślęza Wroclaw 6, Elana Toruń 7, Polonia Nowy Tomyśl 4)
10 goli - Białorusin Dymitrij Wierstak (Elana Toruń).

Odszedł Marek Plata

$
0
0
14 czerwca w wieku 53 lat odszedł były skrzydłowy wałbrzyskiego Zagłębia Marek Plata. O tym smutnym fakcie poinformowały ogólnopolskie witryny za poznańskim Lechem, ale pierwsze info można było przeczytać na forum Zagłębia Wałbrzych.
Marek Plata urodził się w Kamiennej Górze, gdzie w miejscowej Olimpii stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Jeszcze w wieku juniora, w 1978 przeniósł się do Karkonoszy Jelenia Góra, gdzie po dwóch latach trafił do pierwszoligowego Lecha Poznań. Jak trafił do Wielkopolski? Otóż w dolnośląskich górach gościły na zgrupowaniach drużyny z innych części kraju. Szybki, dynamiczny napastnik został zauważony dość szybko, a wieść do działaczy Kolejorza trafiła z goszczącej pod Śnieżką Sparty Szamotuły. Lech uprzedził działaczy Zagłębia Wałbrzych i Plata stał się Lechitą latem 1980 roku. 16 sierpnia zadebiutował w Łodzi w przegranym meczu z Widzewem 0:3, a przez trzy kolejne sezony skompletował raptem 25 ligowych występów i dwa w Pucharze Polski. Właśnie tymi rozgrywkami (1:0 z Wisłą Płock) jesienią'82 pożegnał się w oficjalnych meczach Lecha. W ekstraklasie strzelił dwa gole w 21 meczach- w debiutanckim sezonie 1980/81, kiedy to z zespołem osiągnął ósme miejsce. Rok później finiszował na 11.miejscu z dorobkiem zaledwie 5 meczów. Natomiast jeden występ w sezonie 82/83 uprawniał Go to tytułu Mistrza Polski. Latem 1983 Marek przenosi się do Trójmiasta zasilając drugoligową Arkę Gdynia. Debiut ligowy następuje na Dolnym Śląsku (0:1 w Lubinie z Zagłębiem), w drugiej kolejce celnym strzałem "przedstawia się" gdyńskiej publiczności (3:2 z Celulozą). O ile po jesiennych występach można powiedzieć o Placie jako podstawowym graczu, to wiosną występował zdecydowanie rzadziej i trójmiejskie gazety zrobiły go współwinnym fatalnej formy Arki, która ostatecznie spadła z drugiej ligi. W sezonie 1982/83 w barwach Arki wystąpił łącznie w 22 meczach strzelając 3 gole - wszystkie jesienią. Wystąpił dwukrotnie przeciwko Zagłębiu Wałbrzych, które gdynian ograło zarówno jesienią na wyjeździe (2:1), jak i wiosną przy Ratuszowej (1:0). Właśnie Stadion 1000-lecia był następnym miejscem gry Marka Platy. W zespole prowadzonym wówczas przez Andrzeja Włodarka i Józefa Kampę zadebiutował dopiero w 3.kolejce w spotkaniu ze Stilonem Gorzów (2:0) zmieniając po przerwie Leszka Dereweckiego. Oczekiwania wobec byłego gracza solidnych klubów były o wiele większe niż umiejętności zawodnika, zwłaszcza, że bliźniaczo podobnie jak Wiesław Sapiński. Poza tym oczekiwano, że zaskoczy skutecznością jak wielcy poprzednicy, którzy właśnie opuścili Zagłębie - Józef Urbanowicz czy Eugeniusz Ptak. Jesienią rozegrał zaledwie 5 niepełnych spotkań, zespół był w dołku, nowym trenerem został Aleksander Papiewski, który początkowo Platy nie widział w kadrze meczowej. Przełom nastąpił po zimowych przygotowaniach, po których Marek zalicza pierwszy 90-minutowy występ i od razu strzela gola (1:3 w Warszawie z Gwardią), w następnej kolejce trafia do bramki Piasta Gliwice, który może nabawić się kompleksu Platy, bowiem trafił on do siatki gliwiczan również w barwach Arki. Trzeci mecz w Gorzowie ze Stilonem (2:2) i trzeci z rzędu gol! Czwarta wiosenna kolejka - przyjazd Zagłębia Lubin z Ptakiem w składzie i zwycięstwo gospodarzy 2:1, a wśród strzelców ponownie Marek Plata. Występ w 5.kolejce uniemożliwiła kontuzja, ale w szóstej domowy mecz z Zawiszą (2:2) i piąty ligowy gol Platy.  Każda seria ma swój koniec i tak też się stało w przypadku napastnika z Kamiennej Góry. Premierowy sezon w zielono-czarnych barwach zamknął bilansem 18 meczów i 5 goli. Następny sezon (85/86) nie był udany zarówno dla Zagłębia jak i Platy. Zespół grał bezbarwnie i nieskutecznie, Plata nie miał pewnego miejsca w składzie, pierwszym partnerem Bogdana Bonka, był bowiem Wiesław Sapiński, którego coraz mocniej naciskał młody Latała - kolejny piłkarz o podobnym profilu jak Plata. Wiosną Papiewskiego zmienił Horst Panic, ale nie udało mu się uratować Zagłębie przed spadkiem. Jedyny występ Plata zaliczył u Panica w ostatnim ligowym meczu (0:1 w Nowej Soli z Dozametem), a sezon zamknął z 7 występami bez gola.
Sezon 1986/87 to wywalczenie awansu po wygraniu 3.ligi - tam z kolei szalał Gerard Śpiewak, który współpracował z Panicem w Bielawiance, Górniku Wałbrzych i Zagłębiu Sosnowiec. Drugoligowy sezon 1987/88 był ostatnim Marka Platy w I zespole Zagłębia Wałbrzych, a konkretnie w szerokiej kadrze podawanej do prasowych Skarbów Kibica. Rozwijał się Wiesław Latała, zaaklimatyzował się Jacek Buganiuk, naciskał Robert Gałkowski, a Placie przytrafiła się groźna kontuzja po której nie doszedł do pełnej dyspozycji. Częściej można było go zobaczyć w zespole rezerw. W 1988 trafił do Bielawianki, gdzie spotkał m.in. Józefa Urbanowicza. Później znów wrócił do Wałbrzycha, a po latach kojarzył się głównie ze stadionem przy ul.Dąbrowskiego, którego część gospodarcza stała się własnością Marka Platy.
O takich piłkarzach jak On mówiło się czasem jako o jeźdźcach bez głowy, czasem że szybszy niż piłka. Na pewno biorąc pod uwagę mistrzowski tytuł z Lechem jest jednym z najbardziej utytułowanych wychowanków kamiennogórskiej Olimpii. W Zagłębiu, gdzie spędził najwięcej czasu ze swojej przygody z poważną piłką, miał udany początek jednej rundy, później karierę zastopowała kontuzja.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live