Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

MME 2017 w Polsce - szansa dla Łasickiego i ... Bartkowiaka?

$
0
0
Futbolowym newsem tego tygodnia jest przyznanie Polsce organizacji finałów młodzieżowych mistrzostw Europy w 2017 roku. Komitet Wykonawczy UEFA podjął decyzję w szwajcarskim Nyonie. Najlepsze ekipy U-21, co w praktyce oznacza zawodników urodzonych po 1 stycznia 1994 roku, będą gościć na co najmniej 6 obiektach.
Nie ustalono ostatecznej formuły rozgrywania turnieju finałowego, ale na tę chwilę PZPN proponuje dwa warianty. W pierwszym, oprócz Warszawy, drużyny gościłyby Bydgoszcz, Lublin, Gdynia, Tychy i Kielce. W drugim wariancie, ponoć bardziej preferowanym przez UEFA, gospodarze mieliby być oddaleni od siebie maksymalnie 250 km. Wówczas w grę wchodziłyby obiekty w Warszawie, Łodzi, Belchatowie, Kielcach, Lublinie i Łęcznej.  Polscy działacze skłaniają się do pierwszej opcji, gdzie w podziale na 3 grupy jedna grałaby w Gdyni i Bydgoszczy, druga w Warszawie i Lublinie, a trzecia Kielcach i Tychach.
Polska jako gospodarz ma zapewniony udział w finałowym turnieju i będzie to pierwszy raz od 23 lat! Misję budowania kadry na mistrzowski turniej powierzono Marcinowi Dornie, który sięgnął po medal mistrzostw U-17 i o krok był od wyjścia z grupy w ostatniej edycji eliminacji do MME i IO.
Po tej decyzji media prześcigają się w spekulacjach. Na załączonych zdjęciach opcje wyboru stadionów oraz składu biało-czerwonych przedstawionych w Przeglądzie Sportowym. Oczywiście gwiazdą naszej kadry ma być Arkadiusz Milik. W większości zestawień znawcy widzą Igora Łasickiego, póki co błąkającego się w 3.lidze włoskiej. Oczywiście niewykluczone, że w ciągu ponad dwóch lat wybije się inny, dotąd szerzej nieznany zawodnik lub też któryś z obecnych żelaznych kadrowiczów zaliczy spektakularną obniżkę formy.
W Wałbrzychu wciąż pamiętają i oczywiście tęsknią za Michałem Bartkowiakiem, który grywał w kadrze U-16 i U-17, z którą zdobył Puchar Syrenki. Z kolegów z kadry na infografice zaprezentowanej przez Przegląd Sportowy można znaleźć nazwisko Bartłomieja Drągowskiego - rewelacji ostatnich miesięcy w T-Mobile Ekstraklasie, a także lechity Dawida Kownackiego.
Bartkowiak latem zamienił Górnika na wrocławski Śląsk i niestety, wiele się jesienią nie nagrał. Co prawda zadebiutował w ekstraklasie, a w pierwszym występie w rezerwach grających w trzeciej lidze doznał groźnej kontuzji eliminującej go z gry w rundzie jesiennej.
Michała mogliśmy zobaczyć na meczach wałbrzyskiego drugoligowca na trybunach Stadionu 1000-lecia, mogliśmy poczytać w darmowym magazynie wydawanym przez DZPN. Rehabilitacja przebiega jednak pod kontrolą fachowców i nie ma przykrych niespodzianek, tak jak choćby w przypadku Jana Bartośa. W styczniu wrocławski klub ogłosił, że Bartkowiak wraca do treningów. Oczywiście najpierw w toku indywidualnym co wykluczało na udział w zagranicznym zgrupowaniu I drużyny. Sparuje również drużyna rezerwowa, ale póki co próżno szukać tam nazwiska Michała. Śląsk sezon rozpoczyna praktycznie za kilkanaście dni meczem Pucharu Polski z Legią, zaraz potem rusza liga. Bartkowiak nie ma co liczyć na udział w pierwszych meczach, ale znając Tadeusza Pawłowskiego nie wykluczone, że w tej rundzie wałbrzyski pomocnik nie pojawi się na murawie w spotkaniu ekstraklasy.
Tylko regularna gra pozwoli Marcinie Dornie na powołanie Michała, choćby na mecz towarzyski. Konkurencja jest spora, zwłaszcza w drugiej linii, gdzie są piłkarze grający co prawda na innej pozycji niż Bartkowiak, ale mający już debiut w kadrze A (Linetty, Zieliński). Bielika kupił słynny Arsenal, Formella z Frankowskim coraz więcej grają w swoich ligowych zespołach. Ale jak wcześniej wspomniałem - czasu do turnieju jest sporo i wszystko może się zdarzyć.

Mija styczeń

$
0
0
Zimowe okienko transferowe wciąż otwarte, drużyny z najwyższych lig dopięły najważniejsze transfery, bo start wiosennych rozgrywek zbliża się dużymi krokami. Jako pierwsza rusza ekstraklasa - może w niezbyt szczęśliwy dzień, bo w piątek 13-tego. Pierwsza liga, która wiosną żegna się z kanałem orange sport - startuje 7.marca, podobnie jak druga liga. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie dojdzie do podpisania kontraktów z zawodnikami, którzy nie załapali się do drużyn T-Mobile Ekstraklasy - nie przeszli testów, bądź z różnych względów, niekoniecznie sportowych, przestali być brani pod uwagę przy ustalaniu kadry przez sztab szkoleniowy. Zespoły pierwszej i drugiej ligi mają jeszcze w planach obozy, więc na tym etapie trudno wyrokować jaki kształt będzie miała ostateczna kadra na rundę wiosenną.
W ekstraklasie najgłośniej musi być oczywiście o stołecznej Legii, która sposobi się do dwumeczu z Ajaxem. Pożegnano się z Arkadiuszem Piechem (wypożyczenie do Bełchatowa) oraz 17-letnim Krystianem Bielikiem (Arsenal Londyn). Kontuzje prześladujące zespół przyspieszyły transfer Michała Masłowskiego z Zawiszy, który trafił za niespotykaną sumę w naszej lidze ok.800 tysięcy euro. Kto wie czy większym transferowym majstersztykiem nie jest sprzedaż Sebastiana Mili do Lechii Gdańsk. Były już pomocnik Śląska Wrocław wiosną odsunięty został nawet od składu I zespołu, a potem byliśmy świadkami historii niczym z Hollywood: odbudowanie formy, powrót do gry, powołanie do kadry, gol z Niemcami i milomania. Płacenie jednak ponad miliona złotych za blisko 33-letniego już piłkarza to sukces przede wszystkim wrocławian, wciąż mających problemy finansowe.
Z regionalnego punktu widzenia to oprócz wspomnianej zmiany klubu przez Piecha, szansę wyjazdu do Niemiec miał ponoć najskuteczniejszy snajper ligi Mateusz Piątkowski. Z kolei w Chorzowie, gdzie walczyć będą o utrzymanie mogą być w kadrze dwóch ekswałbrzyszan - Miłosz Trojak został dokooptowany z rezerw, a bliski podpisania kontraktu jest Paweł Oleksy. Wychowanek Skalnika Czarny Bór zimą rozwiązał kontrakt, spekulowano o przejściu do Piasta Gliwice,klubów słowackich, rumuńskich, a najprawdopodobniej wróci na szczebel ekstraklasy w niebieskiej koszulce Ruchu. Chorzowski klub miał na oku również najskuteczniejszego snajpera drugiej ligi Łukasza Sekulskiego, ale ostatecznie nie zdecydowano się na niego. W tym okienku transferowym póki co żaden drugoligowiec nie wskoczy do kadry ekstraklasowca, choć media łączyły nazwiska Radulja (Mielec) z Koroną, Karety (Nadwiślan - powrót do Podbeskidzia),Murawskiego (Błękitni - powrót do Pogoni),
W 1.lidze ponownie zobaczymy Dawida Kubowicza, który po półrocznej grze w Norwegii wraca do ojczyzny i po raz drugi w karierze będzie grał we Flocie Świnoujście. Największy ruch personalny panuje w zespołach zagrożonych degradacją. Ciekawie jest w Tychach, gdzie oczekują otwarcia nowoczesnego stadionu, dyrektorem sportowym został Marcin Adamski a trenerem Tomasz Hajto.
Wśród wciąż testowanych zawodników jest obrońca Mateusz Wrana, który latem starał się o angaż w ... Górniku Wałbrzych. 23-letni obrońca tak na dobre jeszcze nie zaistniał w poważnym futbolu, bo trudno za takowe uważać dwie połówki w Młodej Ekstraklasie. Dwanaście miesięcy temu z rodzimego Jastrzębia Zdroju przeszedł do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, ale nie zagrał on w lidze ani minuty kompletując kilka meczów w 4.ligowych rezerwach. Na przeszkodzie stanęła ponoć kontuzja ręki. Zresztą z urazem górnej kończyny Mateusz miał problem również po spotkaniu w barwach Górnika, po którym nie dane mu było więcej zagrać. Jesienią trenował w macierzystym Jastrzębiu, a obecnie próbowany jest w Tychach, gdzie 12 miesięcy temu oblał podobne testy. Obecnie Tomasz Hajto żegna kolejnych sprawdzanych graczy, a Wrana wciąż gra i strzela bramki jak choćby w meczach przeciwko Skrze Częstochowa czy Nadwiślanowi Góra.
Dolnośląski, a konkretnie miedziowy, tercet również nie był zimą bierny. Zagłębie pożegnało Oleksego, ale defensywę wzmocnili doświadczeni Todorovski i Dąbrowski. W Miedzi oglądać będziemy Adrian Mrowca, napastnika Labukasa (kiedyś Arka) oraz Dawida Smuga jesienią trenującego w Wałbrzychu. Chrobry pożegnał się z rozrywkowymi braćmi Szałkami, Ałdasiem, Danielakiem, Figlem i Ostrowskim, ale za to w bramce rywalizację wzbogaci Mateusz Prus wcześniej grający w holenderskiej Rodzie, w obronie Byrtek z Podbeskidzia, a w ataku Tomasz Zając bohater ubiegłorocznych finałów MPJ.
Bartosz Biel krótko był kojarzony z Widzewem Łódź, ale wiosną nadal będzie grał w Wigrach Suwałki. Nie udały się z kolei testy Kamilowi Mańkowskiemu - były pomocnik Górnik był krótko sprawdzany przez lidera 1.ligi Termalikę Nieciecza, ale trener Mandrysz nie zdecydował się nawet sprawdzić Mańka w test-meczu. Z dotychczasowym potwierdzonych transferów drugą na pierwszą ligę zamienili: Tomasz Margol (Limanovia - Flota), Krystian Rudnicki (Kluczbork - GKS Katowice) i Przemysław Szymiński (Rozwój - Wisła Płock). Zaledwie trzech...
W drugiej lidze na tę chwilę można śmiało powiedzieć, że drużyny głównie żegnały się z balastem niezbyt pożytecznych jesienią zawodników. Na pewno w lutym dojdzie do największej liczby transferów. Na chwilę obecną najciekawsze transfery przeprowadzono w Częstochowie (Okińczyc, Radler), Sosnowcu (Fonfara, Koprucki) i Kluczborku (Giel, Nitkiewicz, Pogorzelec). Nie sposób nie zauważyć małych rewolucji w Limanowej (Mika, Derbich, Grunt, Koman) i Górze (Glanowski, Masternak, Kocur, Napora, Taudul), gdzie nowymi graczami zostali piłkarze ograni i znani z występów w drugiej czy pierwszej lidze.
W Górniku Wałbrzych na chwilę obecną wiadomo jest tyle, że kadra znacząco się skurczyła w porównaniu z jesienią, a potrzebą chwili jest angaż bramkarzy. Wiadomo, że biało-niebieskich nie wzmocni bramkarz Kamil Czapla, którego mogliśmy oglądać w wałbrzyskim sparingu z Łęczną. Działacze w jego przypadku nie byli tak konkretni jak w przypadku Figla, Czapla wyjechał do trzecioligowej Olimpii Elbląg, gdzie po kilkudniowych testach tamtejsi działacze postanowili wypożyczyć go do końca czerwca. Zresztą dotychczasowe sprawdziany to decyzje głównie na nie. Dla przykładu sprawdzany w meczu z Jagiellonią Jakub Budzyn treningi podjął w czwartoligowym Pelikanie Niechanowo. Oczywiście przyjście Rafała Figla nie będzie jedynym zimowym transferem, nie licząc powrotu z Jeleniej Góry Dominika Radziemskiego. Jest jeszcze ponad miesiąc przygotowań, a ewentualni nowi gracze, niestety, nie zaliczą najważniejszego ich elementu, czyli zgrupowania. Wielu z kibiców zapewne zastanawia się kto jeszcze mógłby wzmocnić (a nie uzupełnić) kadrę Górnika. Wiadomo, że nie będzie to nikt z rewelacyjnej Lechii Dzierżoniów. Po problemach z rozliczeniem transferu Kamila Śmiałowskiego działacze Lechii nie palą się, delikatnie mówiąc, do współpracy z wałbrzyskim klubem. Mówił o tym m.in. Damian Niedojad - 21-letni napastnik, który był w sferze zainteresowań Górnika. Dziwić może również bierność wałbrzyskich działaczy w dążeniu do współpracy z możniejszymi, lepszymi klubami regionu. Śląsk, Zagłębie, czy nawet Miedź posiadają w miarę silne rezerwy, gdzie ogrywają się zawodnicy będący w wieku młodzieżowca i zapewne wypożyczenie, choćby na rundę, do drugiej ligi byłoby z korzyścią dla obu stron.
Obecnie kliku zawodników Górnika (D.Michalak, P.Cichocki, K.Śmiałowski) bierze udział w halowych akademickich rozgrywkach. Oby nic nikomu się nie stało, bo problemów kadrowych Jerzemu Cyrakowi raczej nie brakuje.

Ulga Roberta Warzychy

$
0
0
Obecny szkoleniowiec Górnika Zabrze, a dokładniej mówiąc pełniący obowiązki dyrektora sportowego, Robert Warzycha może pochwalić się bogatą przeszłością piłkarską. Faktem niezaprzeczalnym jest, że gdyby w latach 80-tych ubiegłego stulecia nie zauważono w wałbrzyskim Górniku to nie mógł by pochwalić się blisko pół setką występów w reprezentacji, mistrzostwem Polski, grą w najwyższych klasach rozgrywkowych Anglii, Węgier i Stanów Zjednoczonych.
Do dnia wczorajszego dla wiernych fanów angielskiej Premier League Warzycha kojarzył się jako ostatni Polak, który wpisał się na listę strzelców w najmocniejszej lidze świata.
Jak statystycy wyliczyli właśnie wczoraj minęło dokładnie 8200 dni, czyli prawie 23 lata od celnego uderzenia polskiego zawodnika. 19 sierpnia 1992 na Old Trafford Manchester United gościł Everton z Warzychą w składzie. Czerwone Diabły prowadzone przez Alexa Fergusona w składzie miały takie gwiazdy jak duński olbrzym w bramce Peter Schmeichel, w obronie Steve Bruce (obecny trener Hull City), w pomocy rządził kadrowicz Paul Ince, na skrzydłach szaleli Walijczyk Ryan Giggs i Ukrainiec Andrij Kanczelskis, natomiast w ataku zabójczy duet: Szkot Brian McClair i Walijczyk Mark Hughes. Ogółem w wyjściowej jedenastce Manchesteru było aż 7 uczestników finału Pucharu Zdobywców Pucharów z maja 1991 (2:1 z Barceloną, po wcześniejszym wyeliminowaniu Legii w półfinale z Jackiem Sobczakiem w składzie!). A kim mógł straszyć Everton prowadzony przez Howarda Kendalla? W bramce jeden z najlepszych wówczas bramkarzy na Wyspach Walijczyk Neville Southall - pamiętający wraz z trenerem triumf The Tooffes w PZP w 1985, w obronie były reprezentacyjny obrońca Dave Watson, a w ataku przede wszystkim Peter Beardsley  - kadrowicz, który jedną ze swych reprezentacyjnych bramek strzelił Polsce (w 1990 na Wembley pokonując Józefa Wandzika w 90 minucie na 2:0 - w Polsce cały mecz zagrał wtedy Robert Warzycha).
Faworytem ligowego meczu byli gospodarze, ale dość niespodziewanie i to bardzo wysoko wygrali goście z Liverpoolu. Znakomitą partię rozegrał polski pomocnik, który zaliczył najpierw asystę przy bramce Beardsleya, a na 10 minut przed końcem po kapitalnej indywidualnej akcji podwyższył na 2:0!

Tuż po strzeleniu bramki Roberta zmienił Szkot Maurice Johnston, który w ostatniej minucie gry ustalił wynik na 3:0. Te spotkanie i bramka stały się dla Warzychy niejako wizytówką z jego brytyjskich występów. Wielokrotnie o tym wspominano, choć zapewne przygoda z Evertonem nie potoczyła się do końca tak jakby sobie Robert życzył.
Ponadto celnym strzałem, po którym Schmeichel wyjmował piłkę z siatki Warzycha wpisał się do historii Premier League, bowiem został pierwszym piłkarzem spoza Wysp Brytyjskich, który strzelił bramkę w nowo powstałej lidze. W ciągu 4 lat gry w Evertonie (1991-94) w 72 meczach 6 razy (bilans wraz z meczami pucharowymi) wpisał się na listę strzelców. Więcej w historii występów w Anglii do siatki rywala trafiał jedynie Kazimierz Deyna.
Od tamtego czasu zmieniło się w wiele, nie tylko w futbolu. Niestety, mimo, że do Premier League trafili reprezentanci Polski (Smolarek, Rasiak) nikomu nie było dane wpisać się na listę strzelców. Trwało wstydliwe odliczanie dni, lat, aż w końcu musiała przyjść sobota, 31 stycznia. Podobnie jak w przypadku Warzychy areną dla polskiego gola był Old Trafford. 23 lata temu mecz oglądało niespełna 32 tysiące widzów, wczoraj ponad 75 tysięcy! Manchester United oglądający plecy nie tylko Chelsea i Manchesteru City, ale i Southamptonu gościł ostatni Leicester City, w barwach których coraz mocniejszą pozycję ma Marcin Wasilewski. Popularny Wasyl cieszy się zasłużonym szacunkiem na Wyspach, wywalczył wraz z popularnymi Lisami awans z Premiership, a po wywalczeniu sobie miejsca w podstawowym składzie trudno wyobrazić sobie ten zespół bez Polaka w składzie. Sam mecz. Sam mecz nie był porywającym widowiskiem - gospodarze już do przerwy prowadzili 3:0 po celnych strzałach van Piersie, Falcao i samobójczej Morgana. Gospodarze dość długo pamiętali wrześniową, niespodziewaną porażkę w Leicester aż 3:5.
Historyczny dla Polski moment nastąpił w ... 80 minucie! Ta sama minuta meczu, ten sam stadion...
Po rzucie rożnym w polu karnym gospodarzy było sporo przypadku, kilka przebitek, w końcu po akcji Estebana Cambiasso i Marca Albrightona, dośrodkowaniu z prawej strony Marcin Wasilewski głową nie daje szans hiszpańskiemu bramkarzowi Davidowi De Gei szans na skuteczną obronę.
3:1 - wynik, o którym niewielu będzie pamiętać. Ale o bramce Wasilewskiego w Polsce zrobiło się głośno. Pierwszy polski gol po blisko 23 latach w Premier League...
Za występ w Teatrze Marzeń Wasyl od Daily Mail otrzymał notę 6,5 - najwyższą w zespole, z kolei Sky sport ocenił Polaka na 5, wyżej wyceniając występ 5 klubowych kolegów Marcina.
Miejmy nadzieje, że na następną bramkę Polaka w tej lidze nie będziemy czekać ponad dwie dekady...

Transferowe polowanie w 2014 roku

$
0
0
Dość sensacyjnie brzmią informacje, które podaje Bogdan Skiba, który anonsuje na treningach Górnika Wałbrzych graczy z ekstraklasy oraz kwartet bramkarzy. Oczywiście luty będzie decydującym miesiącem jeśli chodzi o ostateczny kształt kadry drugoligowca. Zawsze jest ryzyko personalnej pomyłki. A jak wyglądało to w przekroju całego ubiegłego roku?
ZIMA 2014 - Jakub Kujawka - nazwisko Kujawki w kontekście testów w Wałbrzychu pojawiło się tuż po zakończeniu jesiennych zmagań, w grudniu 2013 roku. Urodzony w 1994 znakomicie pasowałby również i w tym roku. Największym sukcesem Jakuba była gra w 3-ligowej Cuiavii Inowrocław w sezonie 2013/14. Oprócz Górnika, testowany był w Olimpii Elbląg, Odrze Opole i Jarocie Jarocin - ówczesnych drugoligowcach, którzy latem pożegnali ten szczebel rozgrywkowy. Kujawka latem był sprawdzany przez spadkowicza z 1.ligi Puszczę Niepołomice. Niestety, jesień miał straconą z powodu zerwania wiązadeł krzyżowych.
Josef Krolop - czeski pomocnik - 1992. Najbardziej irytujący kibiców niedoszły transfer. Josef prezentował się dobrze podczas sparingów, wziął udział w zgrupowaniu, a do podpisania umowy nie doszło. Co w kontekście wiosennego zjazdu w dół tabeli zarządowi klubu trudno taką decyzję wybaczyć. Krolop nie mieścił się w kadrze Hradca Kralove. Wiosną spędził na wypożyczeniu w SK Hanacka Slavia Kromeriź , a jesienią w spadkowiczu z drugiej ligi czeskiej praskim Loko Vltavin.
Kornel Duś - napastnik 1993. Tylko trenował z zespołem Macieja Jaworskiego, bez gry w sparingach. Nadal nie może się odnaleźć bądź co bądź były reprezentant juniorów. Jesienią brylował w Górniku Gorce, grającym w B klasie, czyli ósmej lidze...
Sławomir Truszczyński - obrońca, 1991. Najmocniejsze w nim było tylko ... nazwisko. Były gracz MKS Szczawno Zdrój po dwuletniej grze na Mazowszu wrócił w rodzinne strony i boleśnie przekonał się, że druga liga to za wysoka półka. Szybko jednak znalazł sobie nowy klub w Świdnicy. W 3.lidze wiosną zagrał 13/1 gol, a jesienią tylko 6/0. Pewniejszą pozycję miał w rezerwach Polonii/Stali grających w klasie okręgowej.
Robert Menzel - obrońca - 1991. Rosły (192 cm) defensor z Wrocławia grał wcześniej we Wratislavii i Śląsku (zaledwie jeden mecz, ale za to w mistrzowskim sezonie). Zimą 2014 próbował wyrwać się z WKS próbując sił w Dolcanie Ząbki, Okocimskim Brzesko, Calisii. W Górniku zagrał w jednym sparingu, w Dzierżoniowie przeciwko ... Śląskowi II (1:1). Ostatecznie trafił do Jaroty Jarocin, gdzie zagrał w 14 meczach (1 gol) i spadł do 3.ligi. Latem bawił na testach w Legionovii, a jesień spędził w trzecioligowych rezerwach Śląska (14/2 gole).
LATO 2014:
Filip Barski - obrońca -1990. Bielawianin, który ocierał się o Młodą Ekstraklasę w Legii i Śląsku, a miniony sezon spędził w słabiutkim UKP Zielona Góra wraz z Bartoszem Tyktorem. W sparingu z Zagłębiem Lubin (0:4) nie zachwycił, a jesienią grał w Lechii Dzierżoniów - rewelacji 3.ligi gdzie zagrał w 17 pełnych spotkaniach.
Adrian Żmija - obrońca - 1993. Syn Grzegorza Żmii - obecnego szkoleniowca bramkarzy Podbeskidzia. Adrian miniony sezon rozegrał w 2.lidze: jesień w Polkowicach, a wiosnę w Odrze Opole, gdzie szybko po spadku się z nim pożegnano. Jesienią reprezentował barwy wielkopolskiego trzecioligowca Centry Ostrów Wlkp (5 niepełnych meczów), gdzie kolokwialnie rzecz nazywając szału nie było...
Paweł Synowiec - pomocnik - 1992. W ub. sezonie strzelił 10 goli w 3.lidze dla Foto-Higieny Gać, po nieudanych testach w Górniku, jesienią dla Foto-Higieny trafił w 18 meczach zaledwie dwukrotnie i raz pudłując z 11 metrów.
Daniel Piechota - napastnik - 1996. Nieznany zawodnik, którego występ w sparingu z Zagłębiem Lubin nie został przez wiele źródeł odnotowany. Napastnik Konfeksu Legnica latem zmienił klub na Mewę występującą w legnickiej A klasie.
Mateusz Wrana - obrońca - 1992. Piłkarz nękany przez kontuzję ... ręki. Zresztą przez ten uraz w meczu w Lubinie nie był później sprawdzany przez Andrzeja Polaka. Jesienią tylko trenował, a zimą wciąż sprawdzany jest przez Tomasza Hajto pod kątem przydatności do gry w pierwszoligowym GKS Tychy,
Daniel Bujok - pomocnik - 1994. Mający za sobą debiut w ekstraklasie oraz kadrze U-21 po nieudanym pobycie w Bytovii (zaledwie 2 mecze), latem nie znalazł uznania w oczach Polaka po meczu w Lubinie. Jesień spędził w rezerwach Podbeskidzia Bielsko-Biała (3.liga - 10/0), a zimą próbował szczęścia na testach we Flocie Świnoujście.
Przemysław Kwaśniewski - pomocnik - 1994. Po niezbyt udanym sezonie w MKS Kluczbork oblał testy w Górniku, a jesienią grał w LKS Czaniec (3.liga), gdzie zagrał aż w 21 meczach, w których nie strzelił żadnej bramki.
Przemysław Mycan - pomocnik - 1995. Wychowanek UKP Zielona Góra, gdzie jesienią w 16 meczach strzelił 1 gola.
Okuniewicz w Wałbrzychu w barwach Górnika ... Łęczna
Piotr Okuniewicz - napastnik - 1993. Największy wyrzut sumienia letniego castingu. Pochodzący z Żagania napastnik w sezonie 13/14 trafił do siatki rywali 11 razy, a jesienią w 17 meczach aż 15! Jego Formacja 2000 Mostki jest liderem 3.ligi, a on sam jest próbowany przez Górnika Łęczna. O swoich testach w Wałbrzychu powiedział dla Słowa Sportowego: przed sezonem spędziłem  troszkę czasu w Wałbrzychu. Zagrałem 30 minut w sparingu, ale co można pokazać przez pół godziny? Z przeprowadzki do Wałbrzycha też nic nie wyszło i jak dzisiaj patrzę na sytuację Górnika, to bardzo się cieszę, że mnie tam nie ma.
Zagrał w Dzierżoniowie przeciwko GKS Katowice.
Rosły (188 cm) napastnik wciąż jest sprawdzany przez ekstraklasowca z Lubelszczyzny, ale istnieje jeszcze ryzyko, że umowa nie zostanie podpisana. Piotr gościł z Górnikiem na obozie w Wałbrzychu oraz w Turcji.
Bartosz Pawlak - obrońca - 1993. Syn trenera Rafała, który kompromitował się w roli szkoleniowca Widzewa. Pawlak jr jako największy sukces mógł wspominać ledwie 5 drugoligowych występów w Odrze Opole. Jesienią nie udało mu się znaleźć klubu, a w styczniu pojawił się na zajęciach WKS Wieluń (3.liga).
Krystian Bagiński - obrońca - 1994. Związany cały czas z Kątami Wrocławskimi jesienią w trzecim swoim sezonie na szczeblu 3.ligi w końcu strzelił premierową bramkę. Jesienią 17 razy na boisku.
Mateusz Tetłak - pomocnik - 1994.  Mający za sobą epizod w kadrze U-18, najwyżej grał w 2.lidze (jesienią 2013 3 epizody w Odrze Opole). Jesień spędził w barwach jednego z najsłabszych trzecioligowców - MKS Oława (9/1 gol).
Mateusz Bany - obrońca - 1992. Rosły (187 cm) defensor z Koszalina zauważony przez skautów Miedzi Legnica.  Gdy stracił miejsce w pierwszoligowym składzie, do formy dochodził w macierzystym Bałtyku Koszalin i latem próbował przekonać do siebie trenera Polaka. Nie udało się z powodu wymagań menedżera zawodnika i jesień spędził w Miedzi II - hegemonie czwartoligowych rozgrywek. Zimą klub zdecydował się nie przedłużać umowy i Bany bez klubu ruszył w Polskę. Sprawdzany był przez Raków Częstochowa.
Mateusz Fedyna - pomocnik -1993. Związany ze Śląskiem Wrocław pomocnik debiut w 1.lidze zaliczył w Miedzi Legnica, a wiosną grał już w Śląsku II. Latem zmienił klub trzecioligowy Piast Żmigród, ale wiele się jesienią nie nagrał - 4 mecze/1 gol zresztą strzelony byłym kolegom z rezerw WKS.
Dawid Siemko - obrońca - 1995. Przy okazji zgrupowania Floty i sparingu w Wałbrzychu Andrzej Polak dał szansę zawodnikowi z głębokich rezerw Wyspiarzy, którzy wówczas nie wiedzieli czy wystartują w lidze, czy czeka ich przeprowadzka do Rzeszowa. Wychowanek Salosu Szczecin do chwili obecnej nie doczekał się debiutu w I zespole Floty i po ostatnich zmianach organizacyjnych oraz transferach nie zanosi się na zmiany w tej materii.

Testowanie w wersji maxi

$
0
0
Do inauguracji rozgrywek drugiej ligi zostało coraz mniej czasu, ale żadna z drużyn nie może oznajmić, że zamknęła już kadrę na wiosenną batalię. Przed wszystkimi nie tylko kilka sparingów, ale i również ważne decyzje kadrowe czeka każdego z ligowców. Niby pośpiechu nie ma, ale kibice chcieliby wiedzieć na kogo mogą liczyć w rundzie rewanżowej.
W Górniku Wałbrzych pozornie mało się działo w kwestiach personalnych. Metodycznie najpierw uszczuplono kadrę aż o 7 zawodników. Ale w tym przypadku trudno rzec, że było to siedmiu wspaniałych. Patryk Janiczak - bramkarz wg portalu 90minut.pl próbuje swych sił w Leśniku Manowo. Trzecioligowiec z Pomorza jesień zakończył dopiero na 15.miejscu, nastąpiła zmiana trenera, ale póki co próżno szukać potwierdzenia choćby testów Janiczaka w Leśniku.
Bartosz Szepeta
Bartosz Szepeta w tym roku skończy już 33 lata, a mimo to wciąż nie ustaje w wędrówkach po piłkarskiej Polsce. Szybko klub z Ratuszowej podziękował mu za współpracę i jeszcze pod koniec ubiegłego roku próbował załapać się do Nadwiślana Góra. Ostatecznie po kilku meczach sparingowych przekonał do siebie trenera Tadeusza Krawca i podpisał umowę z Wisłą Sandomierz - liderem 3.ligi małopolsko - świętokrzyskiej.
Również z Zachodu na Wschód w poszukiwaniu piłkarskiego szczęścia wyruszył Kamil Mańkowski - najmłodszy z wałbrzyskich drugoligowców, którzy opuścili zimą Górnika. Najpierw bawił na testach w pierwszoligowej Termalice Nieciecza, a ostatnie kilkanaście dni to treningi oraz sparingi w barwach drugoligowej Stali Stalowa Wola zajmującej obecnie czwarte, barażowe miejsce. Popularny Maniek przeszedł przez początkowe sito selekcji i mimo nieobecności w ostatnim sparingu Stalówki sprawa podpisania umowy wciąż jest otwarta.
Adrian Moszyk wiosną planuje grać w Austrii i obecnie można było go podziwiać jedynie w halowych rozgrywkach akademickich. Jan Bartoś jak się wykuruje do końca, zapewne będzie grać w ojczyźnie. Jan Rytko przeszedł do Polonii/Stali Świdnica, gdzie już wpisał się na listę strzelców w sparingu z rezerwami Śląska. I wreszcie jako ostatni ubyła postać historyczna - pierwszy Brazylijczyk w Górniku, czyli Filipe Andrade Felix. O jego odejściu mówiono i pisano już w grudniu, że względy rodzinne, że pozostanie w ojczyźnie, że już pożegnał się z wałbrzyskimi kolegami, a koniec końców grał w sparingach i zaliczył wągrowiecki obóz. 30-letni defensor swego czasu grywał w ekstraklasie do wałbrzyskiej drużyny przybył z LZS Piotrówka, gdzie był nawet kapitanem drużyny. Teraz Filipe zagrał w sparingu w Swornicy Czarnowąsy, w klubie gdzie radą służy były szkoleniowiec Górnika, główny animator ściągnięcia Brazylijczyka pod Chełmiec, czyli Andrzej Polak.
Kamil Mańkowski w koszulce Stali Stalowa Wola
Tyle po stronie strat, natomiast jeśli chodzi o przybyłych to pewniakiem jest jedynie Rafał Figiel. Lubuski pomocnik błysnął w niedawnym sparingu z Zagłębiem w Lubinie, gdzie kapitalnym strzałem zdobył gola dla nowego zespołu.
Oczywiście najbardziej deficytową pozycją stał się w Górniku bramkarz. Sporo zamieszania wprowadziła sprawa Kamila Czapli. Bramkarz mający za sobą treningi w pierwszym zespole Lecha Poznań po rozegraniu sparingu w wałbrzyskiej drużynie wyjechał do Olimpii Elbląg, gdzie trenował, bronił w meczach. Elbląskie media ogłosiły nawet podpisanie półrocznej umowy z Kamilem, aż nagle nastąpił zwrot w jego sprawie. Opuścił trzecioligowca i rozegrał udany mecz ponownie w ekipie Jerzego Cyraka.
Transfer Czapli nie rozwiązuje problemu z bramką. Wciąż poszukiwany jest bramkarz nr 1, a być może rywal do podstawowego składu. Kto nim będzie, kto był testowany? Tego kibice póki co nie wiedzą, podobnie kto był sprawdzany na innych pozycjach podczas treningów i sparingu w Lubinie. Wiadomo, że podczas zajęć Jerzy Cyrak mógł przyglądać się umiejętnościom kilkunastu nowych zawodników. Jak donosi Słowo Sportowe tydzień temu było aż 19 kandydatów do gry w wałbrzyskim drugoligowcu. Przeciwko Zagłębiu pokazała się jedenastka nowych twarzy, wśród których poznaliśmy jedynie personalia sprawdzanego po przerwie Piotra Smołucha. Pochodzący z Ziemi Lubuskiej 20-letni bramkarz, mimo niezbyt imponujących warunków fizycznych (182 cm), zaprezentował kilka brawurowych interwencji i w przeciwieństwie do swego poprzednika z I odsłony zachował czyste konto.
B.Tyktor - dwumecz wałbrzyszan w Lubinie
zaliczył latem w barwach Zagłębia
a teraz - Górnika.
Mecz z Zagłębiem był dla wałbrzyskiego szkoleniowcem prawdziwym poligonem doświadczalnym. Wiadomo, że do grona piłkarzy, którzy nie będą sprawdzani zaliczyć można Marka Wiłę, który wrócił do Jarocina oraz Arkadiusza Gieraszka, który wrócił do macierzystego Bałtyku Gdynia. Klub zastrzegł sobie nie ujawniać nazwisk sprawdzanych zawodników. Takie jego prawo. Czego się można się obawiać? Wątpliwe, że jakiś klub nagle podebrałby testowanego zawodnika. A może istnieje obawa testów zawodnika bez wiedzy macierzystego klubu? Rozwiania tej tajemnicy pewnie się wałbrzyscy kibice nie doczekają.
W sobotę Górnik sprawdzi się z pierwszoligową Miedzią Legnica, która - po pierwsze ma nieporównywalnie większy potencjał, a ponadto jest na innym etapie przygotowań - więc próżno oczekiwać sukcesu w postaci zwycięstwa.
Selekcja Cyraka powinna powoli dobiegać końca i zapewne pewnej grupy zawodników, którzy pokazali się w Lubinie, już nie zobaczymy. Przeciwko Zagłębiu mogliśmy zauważyć czarnoskórego pomocnika, bramkarza, zawodników wszystkich formacji, a w sumie najlepszy efekt zespół osiągnął, gdy na boisku grali znani już wałbrzyskim kibicom zawodnicy. Najbliższe kilkanaście dni powinno wiele wyjaśnić w kwestiach personalnych.

Rusza ligowa wiosna w ekstraklasie

$
0
0
Piątek trzynastego - ta data w Polsce kojarzy się jednoznacznie z nieszczęściem, pechem. W lutym tego roku mamy do czynienia z ligową inauguracją, choć po prawdzie granie o stawkę rozpoczęło się dzień wcześniej meczem w ramach Pucharu Polski. Z pewnością data pierwszej ligowej kolejki w 2015 roku nie będzie feralna. W porównaniu z rundą jesienną liczba graczy - wychowanków klubów z byłego województwa wałbrzyskiego, powiększyła się.
W T-Mobile Ekstraklasie tylko dwa zespoły nie zaznały goryczy porażki, na szumną nazwę twierdzy zapracowano we Wrocławiu i Łęcznej. W stolicy Dolnego Ślaska po cichu dorobiono się silnej drużyny, która w tabeli ustępuje tylko stołecznej Legii, a na dodatek rywalizuje z nią w PP. Pracę Tadeusza Pawłowskiego docenił tygodnik Piłka Nożna nagradzając byłego napastnika wałbrzyskiego Zagłębia tytułem Trenera Roku. W szerokiej kadrze figuruje wałbrzyszanin Michał Bartkowiak.
Michał Bartkowiak
Okrzyczany wielkim talentem, wychowanek Górnika latem przeszedł do najlepszego klubu województwa. Nie obyło się bez niedomówień wśród działaczy obu klubów, bowiem przy Ratuszowej wciąż panuje opinia, że Śląsk zapłacił o wiele za mało niż się należało. Przypomina to trochę sytuację sprzed blisko dwóch dekad, gdzie w atmosferze małego skandalu Dariusz Filipczak zmieniał Wałbrzych na Wrocław. Wówczas działacze z Oporowskiej by udobruchać wałbrzyskich działaczy w ramach zadośćuczynienia wypożyczyli na rundę wiosenną Rafała Klajnszmita. Ale to były czasy, gdy kluby z obu miast rywalizowały w tej samej klasie rozgrywkowej, co dzisiejszym kibicom trudno sobie wyobrazić. Wracając do Bartkowiaka to szybki debiut w ekstraklasie, dzień później inauguracja sezonu trzecioligowców i koszmarna kontuzja w meczu z UKP Zielona Góra. Na szczęście leczenie i rehabilitacja przebiega bez zakłóceń. O tym jak ważny jest odpowiedni moment do wznowienia gry na pełnych obrotach boleśnie przekonali się tej zimy w Podbeskidziu Bielsko - Biała, gdzie kilku podstawowych graczy przedwcześnie wróciło do gry i okupiło kontuzjami, co wydłuża czas powrotu do gry. Michał do tej pory pokazał się na treningach, ale nie wyjechał na zagraniczne zgrupowanie I zespołu, nie uczestniczył w żadnym sparingu zarówno ekstraklasowej ekipy jak i zespołu rezerw. W Skarbie Kibica na rundę wiosenną Przegląd Sportowy wycenił Bartkowiaka na ... 100 tysięcy złotych, z komentarzem: złoty chłopak, tylko strasznie lepią się do niego kłopoty. Ostatni w sierpniu - dzień po debiucie w ekstraklasie złamał nogę i do dzisiaj nie doszedł do optymalnej formy.
W przeciwieństwie do Bartkowiaka na grę i to w podstawowym składzie może liczyć młodszy o 7 lat Paweł Zieliński - brat Piotra, reprezentanta Polski. Wychowanek Orła Ząbkowice, w wieku juniora terminował w Zielonej Górze i Lubinie, czyli ośrodkach znanych z bardzo dobrej pracy z młodzieżą.Później po grze w Bielawiance przyszedł czas na przystanek Wrocław, gdzie pół roku grał w trzecioligowej Ślęzie Wrocław, a od 12 miesięcy z powodzeniem zadebiutował i zaaklimatyzował się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Tadeusz Pawłowski prognozuje, że to przyszły reprezentant kraju, a Super Express typuje go na jedną z wiosennych rewelacji: trafi do kadry pod warunkiem, że na boisku będzie grał agresywniej, bo na razie jest zbyt grzeczny dla rywali. Powinien stać się boiskowym bandytą. Póki co Zielu ma na koncie jedną bramkę w 34 ligowych występach. Przegląd Sportowy wycenił go na 400 000: coraz pewniejsze ogniwo drużyny. Zaczęło się nawet nieśmiałe przebąkiwanie, że może Adam Nawałka wypróbowałby go w jakimś meczu towarzyskim, ale to chyba jeszcze nie ten czas.
Trzecim graczem w kadrze Śląska pochodzącym z byłego woj. wałbrzyskiego jest 19-letni Kamil Dankowski - urodzony w Dusznikach Zdrój, który poprzez Nysę Kłodzko trafił do Wrocławia. W ekstraklasie debiutował równo rok temu i zagrał w niej dotychczas sześciokrotnie, jest reprezentantem kadry U-19, która walczyć będzie w kolejnych fazach el. ME.
Mateusz Piątkowski
5.miejsce, ale tyle samo punktów co trzeci Lech i 3 oczka za drugim Śląskiem - tak wygląda obecna sytuacji Jagiellonii Białystok. Nie było by tej lokaty, gdyby nie skuteczność Mateusza Piątkowskiego - rocznik 1984. Urodzony w Bielawie napastnik błąkał się po dolnośląskich klubach od Piławy Dolnej poprzez Wrocław, Królewską Wolę po Polkowice. Przełomem był sezon 2012/13 spędzony w Dolcanie Ząbki (13 goli), co było przepustką do podpisania dwuletniej umowy z Jagiellonią Białystok. Eksplozja skuteczności nastąpiła dopiero jesienią ub.roku - 12 bramek i propozycja gry w 2.Bundeslidze. Mimo, że umowa z Jagą kończy się z końcem sezonu Mateusz nie podpisał nowej umowy z innym klubem, ani nie renegocjował z obecnym klubem. Na pewno Piątkowskiego i jego kolegów czeka ciężka wiosna, bowiem oczekiwania na Podlasiu się zwiększyły. Super Express w swoim Skarbie Kibica wychowankowi Orła Piława Dolna poświęca najwięcej miejsca spośród piłkarzy Michała Probierza. Od niego bowiem zdaniem dziennikarzy najwięcej zależy i popularny "Piona" jest największym oryginałem w drużynie kojarzony z uwielbieniem pracy na roli oraz poszukiwaniem wybranki serca. Z kolei Przegląd Sportowy w Skarbie Kibica wycenił Piątkowskiego na 750 tys. złotych z komentarzem: jesień należała do niego. Jest współliderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Zimą miał kilka ofert, głównie z Niemiec, Rosji i Bliskiego Wschodu. Latem wygasa mu kontrakt i jeżeli będzie nadal tak skuteczny, to trudno będzie go zatrzymać.
Pierwsze miejsce pod kreską, czyli 9 - tuż pod strefą mistrzowską zajmuje GKS Bełchatów, tracący jednak ledwie punkt do szóstego Górnika Zabrze.
Arkadiusz Piech
Beniaminek zimą dokonał bardzo konkretnych transferów za co chwalony jest przez fachowców i dziennikarzy. Linię ofensywną wzmocnił 30-letni Arkadiusz Piech - wypożyczony ze stołecznej Legii. Świdniczanin dość długo dobijał się do ekstraklasy. Zadebiutował w niej wiosną 2010 w Ruchu Chorzów, gdzie pokazał się z najlepszej do tej dotąd strony. W ciągu 3 lat strzelił 24 gole, po czym wyemigrował do Turcji, gdzie strzelił jedną bramkę i po zaledwie jednej rundzie wrócił do kraju. Po sezonie w Lubinie, zakończonym degradacją przeszedł latem 2014 do mistrzowskiej Legii, ale pobyt w niej okazał się bodaj największym nieporozumieniem ostatnich lat. 4 występy bez bramki w I zespole, afera w świdnickim szpitalu, negatywny PR stosowany przez warszawskich "dziennikarzy" - to wszystko spowodowało, że dni Arka w koszulce z eLką na piersi były już policzone. Wypożyczenie do Bełchatowa jednoznacznie oceniane jest pozytywnie, jako szansa na odbudowanie formy. W dotychczasowych sparingach wpisał się dwukrotnie na listę strzelców, ale wielu uznaje go za przyszłego filara GKS. Super Express prognozuje go na Nowego lidera w rundzie wiosennej: jeśli jest ambitny, głodny gry i bramek to powinien pokazać, że w Warszawie się pomylili w jego ocenie. Warto przypomnieć, że przy Łazienkowskiej nie skreślili całkowicie Piecha, jedynie go wypożyczając, zapewne pamiętając jak byli legioniści karcili Legię w bezpośrednich pojedynkach. Przegląd Sportowy wycenił Piecha na 1,3 mln złotych: w Legii tylko rezerwowy, w Bełchatowie może zostać gwiazdą. Chce pokazać, że za wcześnie postawiono na nim krzyżyk.
Najwięcej graczy z wałbrzyskim rodowodem obecnie terminować będzie w Chorzowie, gdzie rzecznikiem prasowym jest Donata Chruściel. Sympatyczna rzeczniczkapierwsze mecze piłkarskie oglądała w Wałbrzychu! Z Chorzowa co prawda wyemigrował Adrian Mrowiec, ale on jesienią grywał jedynie w trzecioligowych rezerwach. Często partnerem w Ruchu II był Miłosz Trojak.
Miłosz Trojak
Syn byłego obrońcy Górnika Wałbrzych w Chorzowie jest od 2010 roku terminując w zespole juniorów, z którymi w 2013 sięgnął po 4.miejsce w MP. Jesienią 2013 został dokooptowany do I zespołu, ale do dnia dzisiejszego nie doczekał się ligowego debiutu. Co gorsza trener Jan Kocian latem 2014 zrezygnował z niego jako gracza bardzo szerokiej kadry I zespołu. Dopiero powrót na Cichą Waldemara Fornalika oznaczał dla Miłosza szansę, z której podczas zimowych przygotowań raczej wykorzystał. Pod koniec stycznia Trojak przedłużył z Ruchem umowę, która obecnie obowiązywać będzie do 30 czerwca 2017 roku. Potężny (191 cm) pomocnik nazywany jest wśród kolegów Schweinsteigerem póki co przez rzekome podobieństwo do bawarskiego pomocnika. Może wkrótce jego gra będzie przypominać zagrania rozgrywającego Bayernu?
Drugim graczem Niebieskich, który przewinął się przez wałbrzyski klub jest Paweł Oleksy. Mimo, że od kilkunastu dni trenował z Ruchem, zaliczył zgrupowanie w Turcji oraz oficjalną prezentację, to dopiero po niej złożył podpis na umowie, która kończy się w tym samym dniu co kontrakt Trojaka.
Paweł Oleksy
Były reprezentant kraju nie miał ostatnio dobrej passy w Zagłębiu Lubin, skąd wypłynął na szersze wody. W pierwszoligowym zespole nie potrafił wygrać rywalizacji z Dorde Cotrą, kibice mieli do niego pretensje, że przed podwyżką prezentował się korzystniej. Paweł zdecydował się rozwiązać umowę z klubem, który nie musiał płacić odszkodowania - jednoznacznie więc piłkarz zaprzeczył tym samym oskarżeniom o pobudki materialne. Początkowo wydawało się, że trafi do Piasta Gliwice, gdzie swego czasu występował i to z sukcesami. Ostatecznie trafił również na Górny Śląsk, tyle, że do Chorzowa.
Ruch właśnie pożegnał Daniela Dziwniela, który wyemigrował do szwajcarskiego St. Gallen, a o miejsce na lewej obronie będzie walczył m.in. z Rosjaninem Rolandem Gigołajewem, który prezentował przebłyski dużych możliwości, ale w ostatecznym rozrachunku zawiódł, podobnie jak cały zespół Ruchu. Mecze sparingowe pokazały, że chorzowski Ruch może być powalczyć o miano rycerzy wiosny. Obecnie brakuje mu 4 punkty do bezpiecznego miejsca, ale nie z takich tarapatów piłkarze wychodzili. O ile Trojak będzie mógł liczyć na pojedyncze epizody wchodząc z ławki, to Oleksy ma spore szanse, by z czasem wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie. Wszystko zależeć będzie od niego samego. Co ciekawe Przegląd Sportowy w swoim Skarbie Kibica milczy na temat obecności Trojaka i Oleksego w ligowej kadrze Ruchu.

Walentynkowa lekcja w Legnicy

$
0
0
Powoli tradycją staje się mecz towarzyski Miedzi Legnica z Górnikiem Wałbrzych rozgrywany w popularne Walentynki, czyli 14 lutego. Dokładnie rok temu pierwszoligowcy bez problemów ograli ówczesnego wicelidera drugiej ligi 2:0. Dwanaście miesięcy wiele zmieniło w kadrach obu zespołów, ale nie w przebiegu samego spotkania. Tak dla przypomnienia - w 2014 roku Miedziankę prowadził duet Tworek - Fedoruk, a wśród podopiecznych byli Zakrzewski i Kiełpiński (strzelcy bramek), Ptak, Kasperkiewicz, Burkhardt, Madejski czy Mowlik. Wałbrzyszan prowadził rok temu Maciej Jaworski, a grali Bartkowiak, Moszyk, Zinke, Szuba. Większa rewolucja personalna dotknęła legniczan, którzy od dawna nie ukrywają awansowych aspiracji, które nie pokrywają się z wynikami w lidze.
Gol na 1-0 obciąża konto Kamila Czapli
Miedź ma swoje problemy, a Górnik swoje, które są nieporównywalnie większe. Sparing nie wiele mógł powiedzieć kibicom o formie wałbrzyszan, być może wnioski wyciągnie Jerzy Cyrak. Część jego podopiecznych zagrała w tym czasie w akademickich mistrzostwach w futsalu, co dało szansę pokazania się przede wszystkim formacji obronnej w nowym składzie. Po prawdzie kwartet Dariusz Michalak - Przemysław Cichocki - Sławomir Orzech - Mateusz Sawicki mógłby zagrać nawet w lidze. Zamiast piłkarskich studentów w zespole wystąpiło 4 nowych zawodników. To zdecydowanie o wiele węższe grono niż w poprzednim spotkaniu z lubińskim pierwszoligowcem. Klub oczywiście nie ujawnił nazwisk, choć Tygodnik Wałbrzyski zauważył obecność niejakiego Adriana Wróblewskiego. Nowych zawodników ciężko ocenić, ponieważ Górnik zagrał bardzo ... przeciętnie. Ustępował w większości elementów rywalom, brakowało zgrania, szybkości czy nawet agresji, z której swego czasu zespół był znany. Legniccy obserwatorzy przypominali ubiegłoroczny sparing, gdzie co prawda futbolowych fajerwerków nie było, ale walki, spięć nie brakowało i dziwiono się wałbrzyszanom, że grają w towarzyskim meczu tak ostro, na granicy faul. W tym roku tego zabrakło.
Bramki Miedź zdobywała nadspodziewanie łatwo, martwi niefrasobliwość w defensywie, a pierwszy gol Adriana Woźniczki w niektórych ligach zagranicznych przypisano by wałbrzyskiemu bramkarzowi. Miejmy nadzieję, że limit wpadek Kamil Czapla wykorzysta głównie w sparingach.
Adrian Wróblewski zagrał na prawej obronie.
W linii obrony zagrał sprawdzany Wróblewski, który w kwietniu skończy 21 lat, a w piłce seniorskiej funkcjonuje już szósty rok. Mając 16 lat grał w trzecioligowej Legii Chełmża, zaliczył debiut w pierwszoligowej Warcie Poznań, a ostatnie 2,5 sezonu to gra w Bytovii, w barwach której trzykrotnie rywalizował z Górnikiem i za każdym razem wygrywał. Kiedy go zabrakło w składzie bytowian wałbrzyszanie wygrali 3:1. Jesienią w 1.lidze nie nagrał się zbytnio i zimą zdecydował się na niezbyt popularny wśród piłkarzy krok - widząc małe szanse na przebicie się do meczowej kadry, sam zrezygnował z udziału w zgrupowaniu i zaczął poszukiwania nowego klubu. Pierwszym przystankiem został Górnik Wałbrzych, ale szczerze powiedziawszy trudno po legnickim meczu jednoznacznie określić, czy byłby wartościowym nabytkiem. Zresztą dotyczy to pozostałych sprawdzanych zawodników, wśród których był ponoć młodzieżowiec zza wschodniej granicy.
Za trzy tygodnie start ligi, zapewne w sparingach coraz mniej będzie w składzie zawodników testowanych, a pojawią się konkretne nazwiska. W środę goszczący na zgrupowaniu w Wałbrzychu GKS Katowice rozegra dwumecz - z Chrobrym Głogów i Górnikiem, więc zapewne pierwszy garnitur Gieksa zaprezentuje przeciwko ligowemu rywalowi. Wałbrzyszanie za tydzień zmierzą się z kolei w Głogowie, a na tydzień przed meczem w Częstochowie zagrają z Karkonoszami Jelenia Góra.

Paweł Żyra triumfuje w La Mandze, Bartkowiak wrócił do gry

$
0
0
Śląsk Wrocław jest najbardziej zaawansowaną drużyną na Dolnym Śląsku jeśli chodzi o gry o punkty. Po pucharowym meczu z Legią zagrali w lidze z Cracovią, ale póki co w kadrze meczowej próżno szukać nazwiska Michała Bartkowiaka. Wałbrzyski pomocnik wrócił do regularnych treningów, ale dopiero w minioną sobotę pojawił się w meczu innym niż wewnętrzna, treningowa gierka. We Wrocławiu doszło do ciekawego pojedynku rezerw Śląska i Lecha Poznań. Wygrali goście 3:2, którzy prowadzili do przerwy 3:0.  W składach obu drużyn nie zabrakło ligowców, obcokrajowców (Calahorro, Ceesay, Wilusz), a Michał pojawił się na boisku w 60 minucie gry zmieniając Angielskiego. Biorąc pod uwagę, że rezerwy Śląska mają w planach kilka sparingów, więc wejście w odpowiedni rytm Bartkowiak powinno przebiegać bez problemów.
Komplikuje się natomiast sprawa podpisania umowy przez Kamila Mańkowskiego ze Stalą Stalowa Wola. Maniek nie grał w ostatnich sparingach, a Stalą podpisują, bądź blisko związania się są kolejni młodzieżowcy. Jak twierdzi portal echo dnia, kwestia rozbija się o finanse.
Paweł Żyra - wychowanek Górnika w Lubinie
Ostatnie dni z kolei będą długo pamiętane w rodzinie Pawła Żyry. Dla większości wałbrzyskich kibiców jest to postać anonimowa. W drużynach juniorów trenował u Włodzimierza Ciołka i Juliana Drohomireckiego, zauważony na turniejach, gdzie imponował skutecznością, przez skautów Zagłębia Lubin w 2011 roku dołączył do Akademii Piłkarskiej KGHM. Paweł Żyra regularnie powoływany był na zgrupowania kadry juniorów od U-15 do U-17. Zimą tego roku wraz z kilkoma kolegami został zaproszony przez Piotra Stokowca na treningi I zespołu. Zagrał w sparingu przeciwko Podbeskidziu Bielsko - Biała (0:1) zmieniając Aleksandra Kwieka, a później brał udział w meczach z Chrobrym Głogów, Wartą Poznań i Mlada Boleslav. Nie dano mu było wystąpić ani w meczu przeciwko wałbrzyskiemu Górnikowi, ani MKS Kluczbork. Powód? Udział w turnieju kadry U-17 trenowanej przez Roberta Wójcika w hiszpańskiej La Mandze. W pierwszym meczu z Norwegią (3:0) nie pojawił się na boisku, a wystąpił przeciwko Szwecji (4:0), gdzie w przerwie został zmieniony przez Mateusza Ostaszewskiego. Po tych dwóch triumfach oraz korzystnych dla naszej kadry pozostałych rezultatach wiadomo było już przed ostatnim meczem z Danią, przegranym ostatecznie 0:1, że Polska wygra turniej. W tym meczu Paweł również zagrał tylko w pierwszej połowie.

W premierowej pierwszej wiosennej kolejce ekstraklasy gracze z byłego województwa wałbrzyskiego nie mieli zbytnio powodów do radości. Na listę strzelców wpisał się Arkadiusz Piech, który debiutował w barwach GKS Bełchatów.  Miał przy tym sporo szczęścia, bowiem sędzia nie zauważył spalonego przy tej akcji. Gol na niewiele się przydał, bowiem Podbeskidzie wygrało 2:1 i wywiozło komplet punktów z Bełchatowa. Ruch Chorzów ograł Piasta Gliwice 2:0, ale nawet na ławce rezerwowych zabrakło Pawła Oleksego i Miłosza Trojaka. Mógł to być szczególny mecz dla tego pierwszego, który w barwach gliwickiego klubu debiutował w ekstraklasie. W niedzielnym meczu Cracovii ze Śląskiem cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Kamil Dankowski, a Paweł Zieliński z powodów problemów zdrowotnych nie załapał się do meczowej kadry.
Mateusz Piątkowski, najlepszy snajper nie tylko Jagiellonii, ale i całej ligi, dość niespodziewanie nie znalazł się w meczowej kadrze na mecz z Legią w Warszawie. Nie narzeka na kłopoty zdrowotne, trener Probierz mówił o formie sportowej, choć i tak tajemnicą poliszynela jest niezadowolenie zarządu Jagi z sytuacji Piątkowskiego, któremu kończy się w czerwcu umowa z klubem. Białostocki klub wygrał pewnie przy Łazienkowskiej, zmiennik Mateusza - Patryk Tuszyński, nie zawiódł, więc można spodziewać się ciężkich czasów dla najskuteczniejszego Polaka w T-Mobile Ekstraklasie.

Talenty 2014 wg Piłki Nożnej

$
0
0
Jak co roku tygodnik Piłka Nożna sklasyfikował najlepszych młodych zawodników. Za rok 2014 ocenie podlegali futboliści urodzeni w 1994 roku i młodsi. O tyle ciekawe jest to zestawienie, że być może większość z nich będzie tworzyć kadrę naszej reprezentacji na ME U-23 w 2017 roku.
W ubiegłorocznej klasyfikacji do Jedenastki Talentów 2013 załapał się Igor Łasicki - tym razem zabrakło wałbrzyszan na eksponowanych miejscach. Łasicki w minionym roku grał z SSC Napoli w młodzieżowej Lidze Mistrzów, a w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu zadebiutował w Serie A. Kolejnym krokiem w jego rozwoju była decyzja o wypożyczeniu do włoskiego trzecioligowca. Piłka Nożna sklasyfikowała wśród środkowych obrońców na trzecim miejscu. Dwaj najlepsi zostali wybrani do Jedenastki Talentów 2014, a są nimi: Dominik Sadzawicki, który latem zmienił GKS Katowice na Górnik Zabrze oraz młodszy od Łasickiego o rok Jan Bednarek z poznańskiego Lecha.
Wśród utalentowanych lewoskrzydłowych znalazło się również nazwisko Michała Bartkowiaka, choć Piłka Nożna jego przynależność klubową za 2014 roku udokumentowała jedynie w połowie (Śląsk Wrocław). Michał jesień stracił z powodu kontuzji i znalazł się na ósmym miejscu (sklasyfikowano 9). Przed nim byli 1.Dawid Kowancki (Lech), 2. Jakub Łukawski (Zawisza), 3. Mateusz Grzybek (Tychy), 4. Kamil Mazek (Dolcan), 5. Kamil Wojtkowski (Pogoń Szczecin), 6. Łukasz Reinhard (Kluczbork), 7. Robert Bartczak (Legia).
Trzecim wałbrzyskim zawodnikiem zauważonym przez PN jest napastnik Patryk Parol, który w minionym roku bronił barw włoskich Chievo Verona i Novara Calcio. Urodzony w 1996 roku został sklasyfikowany na 12.miejscy wśród napastników, gdzie najlepszymi zostali Arkadiusz Milik (Augsburg/Ajax) i Adam Ryczkowski (Legia).
A oto Jedenastka Talentów 2014 wg dziennikarzy Piłka Nożna:
                                                          Bartłomiej DRĄGOWSKI
                                                                                    (Jagiellonia, 1997)
Tomasz KĘDZIORA   Dominik SADZAWICKI     Jan BEDNAREK  Hubert MATYNIA
(Lech, 1994)                  (GKS/Górnik Zabrze, 1994)                (Lech, 1996)                (Pogoń Szczecin, 1995)
Paweł CIBICKI   Radosław MURAWSKI       Karol LINETTY          Dawid KOWNACKI
(Malmoe, 1994)           (Piast Gliwice, 1994)                         (Lech, 1995)                 (Lech, 1997)
                     Arkadiusz MILIK                      Adam RYCZKOWSKI
                          (Augsburg/Ajax, 1994)                             (Legia, 1997)
A kto oprócz najlepszych mógłby być znany wałbrzyskim kibicom?
Wśród bramkarzy wysoko na drugim miejscu Krystian Rudnicki, który jesienią podbił drugą ligę w barwach MKS Kluczbork. Obronił m.in. rzut karny w spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych, a ostatnio wystąpił przy Ratuszowej w barwach GKS Katowice, gdzie wiosną będzie bronił. Z kolei drugi bramkarz z Kluczborka Grzegorz Wnuk został oceniony na 7.miejsce.
Wśród środkowych obrońców na 6.miejscu Jarosław Jach z Zagłębia Lubin, wychowanek Pogoni Pieszyce, na 12. - Kamil Dankowski (1994) potężny obrońca Legionovii, który jesienią w 2.lidze opuścił jeden mecz, akurat w Wałbrzychu.Wśród lewych obrońców - kolejny Kamil Dankowski (1996) tyle, że ze Śląska Wrocław. Wśród prawoskrzydłowych na 8.miejscu Maksymilian Banaszewski (Znicz Pruszków) jeden z najlepszych asystentów drugiej ligi. Ofensywni pomocnicy to dominacja Linettyego, którego PN wybrała Odkryciem Roku, a tuż za nim uplasował się Piotr Zieliński (Udinese/Empoli). Na trzecim miejscu z kolei Martin Kobylański (Werder/Union Berlin) - szkoda, że nie Marcin Kobylański niedawny junior Górnika, a ostatnio gracz Zdroju Jedlina.. Na 10.miejscu Robert Brzęczek z Rakowa. Wśród napastników wyżej od Parola z kolei sklasyfikowani zostali m.in. Krzysztof Piątek (Zagłębie Lubin, 6.miejsce), Adam Żak (Rozwój, 8.miejsce), Jakub Arak (Legia/Zagłębie Sosnowiec, 9.miejsce), Sebastian Musiolik (ROW, 10.miejsce).

Kto jeszcze zasili drugoligowca?

$
0
0
Inauguracja T-Mobile Ekstraklasy przyniosła niespodziankę w postaci porażki Legii z Jagiellonią 1:3. Białostocki zespół mógł wyżej wygrać, gdyby wykorzystał choćby karnego lub Gruzin wykazał się pod bramką przeciwnika większą dokładnością. Po meczu, w perspektywie meczu pucharowego, więcej mówiło się o dyspozycji mistrza Polski niż o dobrej dyspozycji gości. Zapytany po meczu o opinie Michał Probierz odpowiedział, że dobra dyspozycja to efekt również dobrych przeciwników w czasie zimowych przygotowań. Wyrwane z kontekstu zdanie, suchy wynik z grodziskiego sparingu Górnika z Jagą (0:0) i okaże się, że wałbrzyszanie mogą się czymś w końcu pochwalić. Nic bardziej błędnego. Podobna sytuacja ma się w odniesieniu do starcia podopiecznych Jerzego Cyraka z GKS Katowice, który gości na zgrupowaniu pod Chełmcem. Gieksa zgodnie z oczekiwaniami pierwszy garnitur wystawiła na wcześniejszy mecz z Chrobrym Głogów, a przeciwko wałbrzyszanom wybiegli gracze drugiego planu wzmocnieni piłkarzami rezerw, którzy dojechali do Wałbrzycha. Owszem nazwiska Rudnickiego, Jurkowskiego, Kujawy, Ceglarza, a przede wszystkim Pitrego kojarzą obserwatorzy zmagań pierwszoligowych.
Przemysław Pitry i Adrian Wróblewski
 [foto:Dariusz Gdesz]
Mimo takiego składu katowiczanie przegrali z wałbrzyszanami co w obozie śląskiego zespołu uznane zostało jako porażkę. Cóż,marka Górnika nie jest obecnie wysoko ceniona. Wystarczy spojrzeć na tabelę i przypomnieć sobie ostatnie wyniki meczów z innymi pierwszoligowcami, tymi z Dolnego Śląska.
Na temat gry wałbrzyszan nie można się szerzej rozwijać,bo im bliżej startu rozgrywek to wciąż nie wiadomo jak będzie wyglądać wyjściowa jedenastka. Można się sugerować ustawieniami z ostatnich meczów, że trener Cyrak będzie stawiał na Tomasza Wepę w defensywie co mnie osobiście nie przekonywuje. Więcej w ostatnim czasie występował Mateusz Krzymiński, który jesienią nie błyszczał. Z grona międzynarodowego grona testowanych do wiadomości publicznej wyciekło jedynie nazwisko Jacka Kozy. Pochodzący z Mazowsza (Pelikan Łowicz, Polonia Warszawa) młodzieżowiec ostatnią rundę spędził w trzecioligowych Kątach Wrocławskich. Mimo strzelenia bramki trudno spodziewać się, żeby dał większą jakość niż już obecni w składzie zawodnicy.
Mecz z innym zespołem, który gości na zgrupowaniu przy Ratuszowej, czyli Polonią Środa Wielkopolska, był bardziej przeglądem zespołu juniorów niż testem ligowców. Pewnie, gdyby kibice wiedzieli kogo im przyjdzie w czwartkowe popołudnie, to by darowali sobie oglądanie lania, które sprawili piłkarze z Wielkopolski. Jedynym smaczkiem był dłuższy występ Jeona Jeog-pyoenga, który zresztą wpisał się na listę strzelców. Niektórzy z juniorów zagrali dzień po dniu (Misiak, Surmaj, Tytman), ponownie testowani i to z Brazylii, których nazwisk klub nie ujawnia. Może po latach okaże się, że Wałbrzych miałby swojego Paulinho, który grał swego czasu w ŁKS, a w ubiegłym roku biegał na brazylijskim mundialu? Zagadką z kolei jest szansa gry dla niejakiego Damiana Uszczyka ze Zjednoczonych Żarów. Rocznik 1992, bilans bramek czy asyst raczej nie rzucający na kolana. Skoro nie jest młodzieżowcem, nie został do tej pory zauważony przez inny, lepszy od Żarowa klub, to nagle miałby się stać odkryciem drugiej ligi na miarę Janusza Jelonkowskiego? Dla przypomnienia - w latach 90-tych ubiegłego stulecia Górnik Wałbrzych ściągnął z Kłodzka popularnego Jelonka, który odpłacił się skuteczną grą, po czym przygodę kontynuował m.in. w Bełchatowie czy Gdyni. Ale on przynajmniej strzelał bramki, a czy ktoś słyszał, czytał wcześniej o Uszczyku?
Mimo zapowiedzi trenera Cyraka po sparingu w Lubinie, że nie będzie testował, a zgrywał zespół pod kątem ligi, wciąż nic nie wiemy. Czapla - Cichocki, Wepa - G.Michalak, Figiel - Orłowski. Wokół takiej osi najprawdopodobniej będzie budowana jedenastka na drugoligowe zmagania. Najbliższe spotkanie z Chrobrym powinno być poważnym przetarciem dla Górnika. Grono testowanych nieco się zmniejszyło, ale wciąż nie jest wiadomo kto zasili biało-niebieskich, a wielce prawdopodobne jest, że będzie to obcokrajowiec.

Głogowska zapowiedź ciekawych transferów?

$
0
0
Sobotni sparing Chrobrego Głogów z Górnikiem Wałbrzych na pewno wywołał wspomnienia wśród kibiców obu drużyn. W nie tak odległej przeszłości dolnośląskie derby elektryzowały kibiców obu drużyn i miały niebagatelne znaczenie dla układu trzeciej czy drugiej ligi. Ba, zaledwie 12 miesięcy temu taki mecz byłby prawdziwym hitem zimowych przygotowań drugiej ligi, bowiem naprzeciw siebie stanąłby lider i wicelider, czyli główni faworyci do awansu na zaplecze ekstraklasy. Jak się potoczyły losy obu drużyn w 2014 roku ? Głogowianie bez problemu wywalczyli promocję do pierwszej ligi, gdzie po początkowym falstarcie, zanotowali serie ze zdobyczą punktową i są uznawani za jeden z ciekawiej prezentujących się w tej klasie rozgrywkowej zespołów. Trener Ireneusz Mamrot zimą pożegnał aż ośmiu zawodników, wśród których znalazł się Rafał Figiel - aktualnie reprezentujący Górnika Wałbrzych. Na pewno hitem było przejście Karola Danielaka do Pogoni Szczecin, gdzie były gracz Jaroty Jarocin już zadebiutował w ekstraklasie. Nowymi twarzami zostali gracze rozpoznawalni w piłkarskim światku: Byrtka pamięta się z udanych meczów w Rakowie, Zając to najskuteczniejszy gracz ostatniej edycji mistrzostw Polski juniorów, a bramkarz Prus grał swego czasu w Holandii. Furorę robi duet zza wschodniej granicy: Hirskyj - Hudyma, który zdaniem obserwatorów ma zawojować wiosenną pierwszą ligę. Naprzeciw gospodarzom stanęła wielka niewiadoma pod względem kadrowym, czyli Górnik Wałbrzych, który w przeciwieństwie do Chrobrego, ani wiosny, ani jesieni nie zaliczy do udanych, a wręcz przeciwnie. W środę oba zespoły sparowały z GKS Katowice - głogowianie ograli mocniejszy skład Gieksy w stosunku aż 3:0, a wałbrzyszanie wymęczyli 2:1 z drugim składem. Faworytem byli popularni pomarańczowo - czarni, którzy zresztą objęli prowadzenie po uderzeniu najskuteczniejszego w sparingach Mateusza Zająca. Zresztą w wypowiedziach trenera Mamrota płynął jednoznaczny przekaz, że inny wynik niż zwycięstwo jego piłkarzy będzie rozczarowaniem. Po przerwie goście wyrównali za sprawą dokładnego zagrania Rafała Figla i sprytnego dostawienia nogi przez Michała Oświęcimkę, który jedyną ligową bramkę dla Górnika strzelił w ... Głogowie! Cimek zapewne żałuje, że tak rzadko dane mu jest występować w tym mieście.
Oczywiście nie można przeceniać tego remisu, choć na pewno sukcesem jest odrobienie strat i solidna postawa z wyżej notowanym przeciwnikiem. Wizyta w Głogowie to również wreszcie poznanie nazwisk sprawdzanych piłkarzy przez Jerzego Cyraka. I tutaj spotkała miła niespodzianka fanów bialo-niebieskich, bo w końcu nie były to anonimowe nazwiska z klubów z niższych lig.
Aleksiej Pietrusiewicz
Kwartet nowych graczy zaprezentował się korzystnie i zapewne sztab szkoleniowy wałbrzyszan gdyby mógł podpisałby umowy ze wszystkimi. Ale czy pozwoli na to sytuacja finansowa klubu? Zawodnicy sprawdzani w Głogowie zimą w komplecie mieli szansę, by pokazać się w mocniejszych zespołach. Nie udało im się, ale gra pod Chełmcem może być dla nich znakomitą promocją. Kogo więc próbował Jerzy Cyrak?
Zmiennikiem Kamila Czapli był Ukrainiec urodzony w Rosji Łeonid Musin - potężny dwumetrowy bramkarz, który pokazał, że mógłby nawet posadzić na ławce byłego bramkarza Lecha. Jego CV jest niezwykle bogate, bo od szkółki Spartaka Moskwa, gdzie bronił w przeszłości słynny Rinat Dasajew. Potem grywał w ukraińskich, białoruskich oraz rosyjskich klubach. W przeszłości grywał w reprezentacji młodzieżowej Ukrainy, z którą w 2004 zdobył brązowy medal ME. Ostatnio bronił w trzeciej lidze, a zimą bezskutecznie próbował przekonać do siebie sztab szkoleniowy Korony Kielce.
Tam też spotkał wysokiego napastnika rodem z Białorusi Aleksieja Pietrusiewicza. Aleksiejowi podziękowano w styczniu zarówno w Kielcach jak i w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wychowanek szkółki Dynama Mińsk grywał w juniorach oraz rezerwach najlepszego białoruskiego klubu Bate Borysów. Jesienią siedmiokrotnie wystąpił w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Urodzony w 1996 mierzy 189 cm.
Zdenek Koukal jest najstarszym ze sprawdzanych, bo blisko 31-letnim zawodnikiem. Czeski pomocnik zimą sprawdzany był przez częstochowski Raków i ma w swojej biografii grę w młodzieżówce Czech (2004) oraz grę w europejskich pucharach. Do tego ponad setka występów w ekstraklasie oraz częste zmiany barw klubowych. Nie udało mu się zawojować najlepszego obecnie czeskiego zespołu, czyli Viktorii Pilzno i w ubiegłym roku grał wiosną w drugoligowym Żiżkovie, a jesienią w trzecioligowym FK Dvur Kralove, doskonale znanym wałbrzyszanom mieście z racji ogrodu zoologicznego.
Czwartym do brydża jest Krystian Stolarczyk. Bełchatowianin, który jeszcze wiosną będzie grał jako młodzieżowiec. Dotychczas grywał jedynie w drużynie juniorów, Młodej Ekstraklasie i drużynie rezerw. Kilka razy, w tym tej zimy, brał udział w zajęciach pierwszego zespołu. Na pewno byłby to ciekawy transfer - zwiększyłby rywalizację w defensywie, gdzie jesienią były największe problemy, a poza tym zwiększyłby pole manewru wśród młodzieżowców.
Ten zestaw nazwisk bezsprzecznie był najciekawszym z ... ujawnionych przez wałbrzyski klub.Ten tydzień rozstrzygnie kto wzmocni/uzupełni skład drugoligowca. Być może wzorem minionego tygodnia oprócz zaplanowanego sparingu z Karkonoszami dojdzie do dodatkowego spotkania celem sprawdzenia nowych graczy?

Odszedł Marian Szeja

$
0
0
To najsmutniejsza wiadomość tego roku.
25.02.2015 r. odszedł Marian Szeja.
Legenda.


Jest książka o Henryku Kempnym

$
0
0
W tych smutnych dla wałbrzyskiego futbolu chwilach na pewno nie jednemu z sympatyków piłki nożnej przyszła myśl o upamiętnieniu śp. Mariana Szei. Sposobów na uświetnienie legendy jest mnóstwo, a przykładów nie musimy szukać za granicą. Ernest Pol (Pohl) ma swój stadion w Zabrzu, Jan Banaś doczeka się niebawem ekranizacji swego życia, Henryk Reyman ma z kolei nie tylko swoją ulicę, ale i pomnik, jak i figuruje w nazwie stadionu w Krakowie. Zapewne niebawem doczekamy się inicjatywy w sprawie upamiętnienia najlepszego piłkarza w historii Wałbrzycha.
Tymczasem swojej biografii doczekał się były piłkarz i trener Górnika Wałbrzych Henryk Kempny.  24 stycznia pan Henryk, który urodził się jako Helmut w Beuthen (dzisiejszy Bytom), obchodził 81 urodziny. Niewysoki napastnik grał w Polonii Bytom, Legii Warszawa, w barwach których 4-krotnie sięgnął po tytuł mistrza Polski, raz Puchar Polski i dwukrotnie po tytuł króla strzelców. Zagrał również 16 razy w reprezentacji Polski (6 goli), w tym w słynnym meczu z ZSRR (2:1) w 1957 na Stadionie Śląskim. Pod koniec swojej bogatej kariery w latach 1963-67 grał w wałbrzyskim Górniku, gdzie jego bilans przedstawiał się następująco:
1963/64 - 6.miejsce - 6 goli
1964/65 - 12.miejsce - 10 goli
1965/66 - 5.miejsce - 13 goli.
1966/67 - 3.miejsce - 11 goli.
Co ciekawe, tylko w ostatnim sezonie był najskuteczniejszym strzelcem zespołu, bo wcześniej więcej od niego goli strzelał Jerzy Swoboda. W klasyfikacji wszechczasów jeśli chodzi o strzelców bramek dla Górnika Wałbrzych na zapleczu ekstraklasy te 40 bramek Kempnemu daje trzecie miejsce za Leszkiem Kosowskim i wspomnianym Swobodą. Karierę piłkarską zakończył w Czeladzi, a później zajął się trenerką. Oczywiście szkolił głównie śląskie zespoły (Polonia Bytom, CKS Czeladź, AKS Niwka), ale również zawędrował na ławkę trenerską Górnika Wałbrzych. W sezonie 1987/88 przejął ekstraklasowy zespół nieco rozbity personalnie, bo bez Warzychy, Kowalika, ale odmłodzony Górnik niespodziewanie w barażach o utrzymanie okazał się lepszy od faworyzowanego Zagłębia Lubin. Gorzej poszło jesienią 1988 kiedy to wałbrzyszanie zajmowali spadkową lokatę i zarząd klubu pożegnał się z Henrykiem Kempnym zastępując go Ryszardem Mordakiem.
Henryk Kempny podczas promocji książki
O bohaterze sprzed półwiecza czasem sobie przypominają dziennikarze, ale wciąż pamiętany jest w rodzinnym Bytomiu. Tam systematycznie w formie książkowej przypominane są legendy nie tylko miejscowej Polonii, ale polskiego futbolu. Po Edwardzie Szymkowiaku, Kazimierzu Trampiszu przyszła kolej właśnie na Kempnego. 24 lutego w Biurze Promocji Bytomia miała miejsce promocja biografii znakomitego snajpera. Autorem książki jest Bartosz Błasiak - znany w bytomskim środowisku dziennikarz współpracujący m.in. z katowickim Sportem. Sponsorem publikacji są m.in. niemieccy kibice Polonii, a do nabycia jest za okazyjne 15 złotych.
Z okazji promocji książki polecam również artykuł śląskiego dziennikarza Pawła Czado nt. Henryka Kempnego.

Pożegnaliśmy legendę

$
0
0
Dziś na Piaskowej Górze pożegnaliśmy Mariana Szeję. Informację o Jego śmierci nie potrafiłem w jakikolwiek sensowny sposób skomentować,bo uważam Go za LEGENDĘ. Myślę, że żaden artykuł, czy audycja nie jest w stanie oddać tego jakim był znakomitym sportowcem, a przede wszystkim wspaniałym człowiekiem.
Pan Marian ciężką pracą zapracował sobie na wielki szacunek i uznanie, choć wiele lat musiał czekać choćby na złoty medal olimpijski. Wielokrotnie pisałem o złotych czasach Zagłębia Wałbrzych, kiedy wywalczyło medal mistrzostw Polski czy reprezentowało nas w europejskich pucharach. O Panu Marianie wspominałem również przy okazji meczów eliminacyjnego do EURO. Również wspomniałem o filmowym epizodzie Pana Mariana, o którym dowiedziałem się ze znakomitego wywiadu rzeki ze strony Zagłębia Wałbrzych. Piotr Zdanowski - były piłkarz Thoreza i nie tylko zrobił kawał dobrej roboty.O tym pisał nie tylko wałbrzyszek, ale przedruk znalazł się również w Tygodniku Kibica. Ostatnio portal weszlo.com przypomniał wywiad z Panem Marianem sprzed 3 lat autorstwa Tomasza Kwaśniaka.
Szeja urodził się w Siemianowicach Śląskich 20.08.1941 r., a przygodę ze skórzaną piłkę zaczął w Kędzierzynie Koźlu w miejscowej Unii na pozycji bramkarza. Ówczesny trzecioligowiec dał mu szansę debiutu w zespole seniorów już w wieku 14 lat! Znakomity refleks, jak sam wspominał zawdzięczał grze w hokeja. Od stycznia 1961 był piłkarzem Thoreza Wałbrzych. Z nim wywalczył awans do drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy. Po 4 latach, w 1965, jako gracz drugoligowego Thoreza dostąpił zaszczytu gry w reprezentacji Polski. Wówczas nie było tylu spotkań kadry co obecnie, konkurencja była ogromna, a mimo to Szeja jako drugoligowiec zaczął bronić w kadrze.Debiut w Szczecinie przeciwko Finlandii niewiele mógł powiedzieć o jego przydatności. Skandynawowie wówczas stanowili tło dla reprezentacji pokroju Polski, Zresztą wynik 7:0 mówi sam za siebie. W następnym roku wystąpił przeciwko Anglii, która za kilka miesięcy sięgnie po tytuł mistrza świata. To Pan Marian, a nie Jan Tomaszewski, był pierwszym co zatrzymał Anglię. Na stadionie Evertonu w Liverpoolu Polska osiągnęła cenny remis 1:1, który przez lata był niedoceniany i niezbyt pamiętany, zwłaszcza po Wembley'73.
Sam Szeja wspomina o trzech spotkaniach, które obecnie mogłyby stanowić znakomitą kompilację do bramkarskiego video-CV. Oprócz spotkania z Anglią to były spotkania w Hamburgu z Niemcami (0:0) i Brazylią na słynnej Maracanie (1:2). W czerwcu 1966 Pan Marian, piłkarz drugoligowego (!!!) Górnika Thorez Wałbrzych miał na swoim koncie 3 spotkania - oprócz wspomnianych meczów z Finlandią i Anglią, w międzyczasie zaliczył remis w Chorzowie z Węgrami (1:1). 08.06. na słynnej Maracanie, aktualni wciąż mistrzowie świata zagrali z Polską, goszczącą wówczas na południowoamerykańskim tournee. Do przerwy, ponad sto tysięcy ludzi oglądało dwa gole autorstwa Silvy i Garrinchy. Po przerwie Polacy prowadzeni przez Antoniego Brzeżańczyka, z którym Szeja spotka się później w Zagłębiu Wałbrzych, zmniejszają rozmiary przegranej do 1:2 po golu Jana Liberdy. W reprezentacji Canarinhos grały wtedy takie sławy jak Pele, Djalma Santos czy Jarzinho. Wałbrzyskiego bramkarzowi udało się ich zatrzymać i zebrał bardzo pochlebne recenzje.
W lipcu 1966 zagrał ponownie na Stadionie Śląskim w Chorzowie z Anglią (0:1) i chyba się nie spodziewał, że na występ nr 6 w kadrze będzie czekał aż 5 lat. W międzyczasie wałbrzyszanie awansowali do pierwszej ligi. W niej Był niezastąpiony:
1968/69 - 23 mecze (na 26 możliwe do rozegrania) - zastępowany przez Musialika i Kobiałko.
1969/70 - 21 mecze (26) - zmiennikiem Tadeusz Kobiałko
1970/71 - 24 mecze (26) - zmiennikiem Jan Matysek
1971/72 - 26 mecze (26) - jedynie w spotkaniu z Odrą Opole z powodu kontuzji w 80' zmienił go Matysek
1972/73 - 24 mecze (22 w pełnym wymiarze/26) - zmiennikiem Jan Matysek
1973/74 - 9 meczów (30) - Marian Szeja bronił tylko jesienią, w spadkowym sezonie oprócz niego wałbrzyskiej bramki bronili Matysek, Kostrzewa, Madeja.
W międzyczasie była przygoda w Pucharze UEFA. Po zajęciu 3.miejsca w 1.lidze w I rundzie los przydzielił zielono-czarnym czechosłowackie Teplice (1:0,3:2). W II rundzie przyszło się zmierzyć z rumuńskim UT Arad (1:1,1:2 po dogrywce) i niezbyt wspominał dobrze Pan Marian rewanż, bowiem bramka ze 115 minuty obciąża jego konto. Paradoksalnie po tym spotkaniu otrzymał on powołanie do kadry prowadzonej już przez Kazimierza Górskiego.
W listopadzie 1971 Polska grała z RFN w Hamburgu w eliminacjach ME. W pierwszym meczu w Warszawie psy wieszano na nieopierzonym Tomaszewskim i sięgnięto więc po doświadczonego Szeję, który nie dał się pokonać ani słynnemu Gerdowi Muellerowi, ani innemu z niemniej sławnych partnerów, którzy za kilka miesięcy sięgną po prymat na Starym Kontynencie!
Eliminacje zakończył meczem z Turcją (0:1 w Izmirze), a potem czekała go przygoda olimpijska.
Polska 1972 - Marian Szeja w górnym rzędzie drugi od prawej
W eliminacjach do IO zagrał jedynie w meczu w Gijon z Hiszpanią (2:0), gdzie zebrał doskonałe recenzje, ale później, aż do monachijskiego finału nie dane mu było wystąpić. Numerem 1 pozostawał Hubert Kostka. Wiele gorzkich słów mógł wypowiedzieć na temat postępowania wobec rywalizacji w bramce Pan Marian. Zarówno na olimpiadzie, jak i w późniejszych czasach śmiało można było powiedzieć, że Szeja nie należał do faworytów Kazimierza Górskiego. Niektórzy nie byli tak taktowni jak Szeja (patrz przypadek Andrzeja Jarosika) i szybko wylecieli z kadry. Wałbrzyski bramkarz, jak na sportowca przystało, robił swoje, nie narzekał, ale medal za sukces w Monachium otrzymał dopiero w ... 2007 roku. Dlaczego? Po prostu złotych krążków wybitych zostało za mało. Ledwie 13, a dla rezerwowych PKOl nie dokupił. Wśród pechowców znalazł się m.in. grający w finale Szymczak, który po zejściu do szatni musiał oddać swój medal kontuzjowanemu we wcześniejszym meczu Szymanowskiemu.
Mimo, że karierę zakończył Kostka to Marian Szeja nie został podstawowym bramkarzem kadry. Owszem był powoływany na mecze eliminacyjne, ale na boisko wybiegał tylko na mecze towarzyskie. Oto wykaz pozostałych spotkań w pierwszej reprezentacji Polski:
w 1972:
nr 8 Poznań Szwajcaria 0:0
1973:
nr 9 Łódź USA 4:0
nr 10 Wrocław Irlandia 2:0
nr 11 Toronto Kanada 3:1
nr 12 Chicago USA 1:0
nr 13 Los Angeles Meksyk 1:0
nr 14 San Francisco USA 4:0
nr 15 New Britain USA 0:1.
W 15 spotkaniach z białym orłem na piersiach Pan Marian puścił zaledwie 6 bramek. Na tournee w lecie po Ameryce Północnej zakończył reprezentacyjną karierę, w niezbyt szczęśliwej atmosferze, bowiem o wiele gorzej prezentował się jego zmiennik Jan Tomaszewski - wówczas wyraźnie faworyzowany przez Górskiego.
Sporo się też mówiło o Panie Marianie w kontekście złamania nogi Jackowi Gmochowi w towarzyskim meczu kadry z reprezentacją wybraną przez czytelników Ekspresu Wieczornego.
Późną jesienią'73 dzięki Bernardowi Blautowi wyjeżdża do francuskiego FC Metz, gdzie w sezonie 73/74 rozgrywa tylko 5 spotkań, by latem 1974 przejść do beniaminka 2.ligi francuskiej AJA Auxerre.
Polski bramkarz zapracował na miano legendy francuskiego klubu. W sezonie 1978/79 nikomu nieznany klub z Burgundii grający w drugiej lidze francuskiej doszedł aż do finału Pucharu Francji. Przeciwnikiem był FC Nantes, z wieloma reprezentantami kraju. Po 90 minutach sensacyjny remis 1:1, ale w dogrywce faworyzowani piłkarze Nantes strzelają 3 bramki i ostatecznie sięgają po trofeum.
AJA Auxerre z 1979- Marian Szeja w górnym rzędzie 
pierwszy z lewej, a pierwszy z prawej w dolnym rzędzie
Józef Klose ojciec Miroslava
Sezon 1979/80 był ostatnim Pana Mariana we Francji i jako czynnego piłkarza. AJA Auxerre wygrywa drugą ligę i awansuje do pierwszej ligi, gdzie przez lata wypracuje sobie dobrą markę, zagra w europejskich pucharach, z Ligą Mistrzów na czele.  Maryan był namawiany na grę, ale nie zgodził się kończąc karierę. Etap w Auxerre zakończył liczbą 274 występów w latach 1974-80.
Szeja przetarł polski szlak do burgundzkiego klubu, bowiem po tak znakomitym człowieku AJA zaczął regularnie sięgać po piłkarzy z kraju znad Wisły. Od Szłykowicza, Klose, poprzez Szarmacha, Janasa czy Włodarczyka po Ireneusza Jelenia.
Po powrocie do kraju Marian Szeja nie zerwał kontaktu z francuskim klubem, regularnie jeździł na tradycyjne spotkania, jak i również tamtejszym koneksjom zawdzięcza brak amputacji nogi.
W latach 80-tych i 90-tych ubiegłego stulecia Pan Marian został szkoleniowcem. Był szkoleniowcem bramkarzy w Auxerre, gdzie jego podopiecznym był m.in.kadrowicz Bruno Martini. W kraju, oprócz wielokrotnie wspominanej jazdy na taksówce, również zajmował się trenowaniem. Prowadził m.in. Granit Borów, który swego czasu mógł sobie pozwolić na zatrudnienie olimpijczyka, bo sponsorowany był przez zakłady kamieniarskie, Victorię Świebodzice i wreszcie Zagłębie Wałbrzych i KP Wałbrzych.
Marian Szeja jako trener KP Wałbrzych w sezonie 1993/94
Niestety, był to okres zmierzchu wałbrzyskiej piłki. Brakowało pieniędzy, atmosfery, coraz biedniejsze miasto nie było zainteresowane wspieraniem futbolu, nie pomogła fuzja ligowców.
Pan Marian coraz rzadziej widywany był na ligowych meczach, ale nie opuszczał imprez okolicznościowych, których autorami było nie tylko miasto, ale i grupa zapaleńców spod zielono-czarnego herbu Zagłębia. Mimo upływających lat kibice wciąż mogli liczyć na autograf, kilka wspomnień, ciekawostek z przeszłości. Dotyczy to nie tylko imprez sportowych, ale akcji typu "Osobowość z pasją".
Ostatnie miesiące to zmaganie z chorobą. Przyjaciele Pana Mariana, sympatycy Zagłębia Wałbrzych mieli się spotkać w piątek na mszy świętej w intencji powrotu do zdrowia. Niestety, nie doczekali.
Wiadomość o śmierci wałbrzyskiego mistrza olimpijskiego obiegła wszystkie media, nie tylko internetowe. O odejściu Pana Mariana mogliśmy przeczytać na pasku tvn24, w dziennikach sportowych kondolencje złożył Polski Związek Piłki Nożnej oraz Polski Komitet Olimpijski. Spotkania T-Mobile Ekstraklasy poprzedziła minuta ciszy.

Dawid Kubowicz jednak w Elblągu

$
0
0
Wydawało się, że Dawida Kubowicza będziemy oglądać w pierwszej lidze. Po grze w lidze norweskiej Dawid rozpoczął treningi we Flocie Świnoujście, gdzie stał się szybko kluczowym graczem, a co ciekawe również skutecznym podczas sparingów. Oczywiście wokół świnoujskiego klubu krążą opinie o ustawianiu wyników sparingowych, co spowodowało wycofanie się z klubu tajemniczego izraelskiego inwestora, a później pożegnanie z zagranicznym sztabem szkoleniowym, który nie miał nawet odpowiednich papierów, by prowadzić zespół w Polsce. Miasto w świetle podejrzeń nie chce wspierać Floty, jedyną deską ratunku okazuje się być Jerzy Woźniak - skompromitowany "dobrodziej", który przyłożył rękę do upadku i kłopotów finansowych klubów z Oławy, Jastrzębia czy Żagania. Wszystko to śmierdzi prowizorką i chyba szybkim upadkiem. Flocie sporo miejsca na swoich łamach poświęciła w ubiegłym tygodniu Piłka Nożna, w której po raz pierwszy pojawiła się informacja, że klub opuści ... Dawid Kubowicz. Jak się okazało ostatnio wystąpił w barwach trzecioligowej Olimpii Elbląg w wygranym sparingu z byłym klubem Kuby Arką Gdynia. Mecz z pierwszoligowcami niespodziewanie elblążanie wygrali 1:0. Szkoleniowiec Olimpii Adam Boros dla portalu portEl.pl powiedział: pojawił się niedawno Dawid Kubowicz. Ten obrońca ma spore doświadczenie. Termalica Nieciecza, Flota Świnoujście, Górnik Wałbrzych to są kluby, w których grał. Zawodnik z dobrymi warunkami fizycznymi,może  grać zarówno na pozycji stopera, jak i na boku linii obrony, to bez wątpienia też jego dodatkowy atut.
Wątpliwości do co wiosennej przyszłości Dawida nie ma Kuba Mazan - redaktor portalu arkowcy.pl, który działa również jako researcher w football managerze. Na Twitterze przedwczoraj ogłosił:
Dodaj napis

Zaraz potem oficjalny serwis Olimpiipotwierdził parafowanie umowy z wałbrzyszaninem. Według niej Kubowicz ma grać do czerwca tego roku, a w przypadku awansu do drugiej ligi może zostać przedłużona. Po rundzie jesiennej zespół Adama Borosa w trzeciej lidze podlasko - warmińsko - mazurskiej zajmuje drugie miejsce, dwa punkty za imienniczką z Zambrowa. Dla przypomnienia bliski związania się zimą z Olimpią Elbląg był nowy bramkarz Górnika Wałbrzych Kamil Czapla.
Kubowicza niektórzy mogą potępiać, że wybrał grę w trzeciej lidze, choć miał szansę gry w pierwszej. Tylko, że w obecnej chwili byt Floty to z jednej strony iluzja, wielka niewiadoma, a Olimpia to stabilność i możliwość trampoliny do lepszego klubu - tak jak to miało miejsce dwa lata temu, kiedy po rundzie spędzonej w Wałbrzychu przeszedł do Arki Gdynia.
Dawidowi należy życzyć zdrowia, sukcesów na boisku i szybkiego powrotu na szczebel co najmniej pierwszej ligi.

Przed startem drugiej ligi

$
0
0
Zamiast głośnej prezentacji konferencją prasową wałbrzyski Górnik przedstawił się mediom na wiosnę 2015. Wcześniej doszło do podpisania umów last minute, kibice mogli lekko odetchnąć z ulgą, ale wciąż pod Chełmcem przez jakiś czas nerwowo będą spoglądać na tabelę. Jeśli chodzi o personalia - klub pożegnał się łącznie z ośmioma zawodnikami. Na chwilę obecną znane są nowe barwy Szepety, Rytko, Gawlika, Filipe. Bartoś i Moszyk zapewne zagrają za granicą, Janiczak szuka klubu, a Kamil Mańkowski najprawdopodobniej wyląduje w Polonii Bytom.
Kamil Mańkowski
Wśród nowych twarzy najszybciej poznaliśmy nazwiska powracającego z wypożyczenia do Karkonoszy Dominika Radziemskiego i Rafał Figla. Ten drugi ma być liderem linii pomocy i miejmy nadzieję, że spełni oczekiwania wobec niego. W bramce tak na dobrą sprawę możemy zobaczyć aż 3 nowych graczy. Kamil Czapla to młodzieżowiec i najprawdopodobniej on wystąpi w Częstochowie. Jego zmiennikiem może być Seweryn Derbisz - rok starszy, ale również będący młodzieżowcem goalkeeper wywodzący się z byłego województwa wałbrzyskiego. 20-latek z Dzierżoniowa trafił do Poznania, potem przez Kielce do Chorzowa - nie ma póki co wiele występów w seniorach, jedynie kilka razy zaprezentował się w Młodej Ekstraklasie Lecha i Korony. Całą dekadę od Seweryna starszy jest z kolei Łeonid Musin, który jeśli się uda zatwierdzić go gry, ma szansę stać się historycznym, pierwszym zagranicznym bramkarzem Górnika.
Linia obrony zubożyła się o Filipe, którego pobyt w Górniku trudno jednoznacznie ocenić. Gra formacji defensywnej to klucz do sukcesu, o czym przekonywał trener Cyrak. Tutaj wydawałoby się, że pewniakiem do składu będzie Przemysław Cichocki- młodzieżowiec, jeden z nielicznych udanych letnich transferów Andrzeja Polaka. Nowym graczem będzie rówieśnik Cichego Krystian Stolarczyk z Bełchatowa, który grę w pierwszym zespole zaliczył jedynie w podczas przedsezonowych sparingów. Czy okaże się wzmocnieniem? Trudno wyrokować. Radziemskiego każdy dobrze z odwiedzających Stadion 1000-lecia zna. Dominik z jednej strony potrafi szarpnąć na skrzydle, dobrze dograć piłkę, a z drugiej strony być niewidoczny. W Jeleniej Górze zbierał pochlebne recenzje i był to znakomity ruch pójście na wypożyczenie. Może grać zarówno w obronie jak i pomocy co zwiększa pole manewru. Rafał Figiel zostanie zweryfikowany bodaj najszybciej, bo przychodzi z 1.ligi, nadzieje z nim związane są największe - jak drużynie nie będzie szlo to szybko znajdzie się na cenzurowanym.
Damian Lenkiewicz w sobotę w meczu 
Raków - Górnik tym razem zagra w barwach 
wałbrzyszan[foto: Dariusz Gdesz]
Niewiadomo w jakich kategoriach oceniać transfer koreańskiego nastolatka Jeon Jeong-pyeonga. Czy będzie zmiennikiem w lidze, czy oglądać go będziemy jedynie w DLJ?  W tym tygodniu, niczym wyciągnięty królik z magicznego kapelusza, został zaprezentowany nowy pomocnik Damian Lenkiewicz. Pochodzący z Białogardu 23-letni pomocnik trafił do legnickiej Miedzi w pakiecie m.in. z testowanym w Górniku Mateuszem Banym i Maciejem Kazimierowiczem  (dziś ponownie Bałtyk Koszalin, a ostatnio Bytovia). Z Miedzianką płowowłosy pomocnik awansował do 1.ligi, gdzie rozegrał 32 mecze strzelając 3 bramki. W międzyczasie, w ubiegłym sezonie grał na wypożyczeniu w Rakowie Częstochowa, gdzie dwukrotnie miał okazję zagrać przeciwko obecnym partnerom. O ile w minionym sezonie Górnik ani razu nie musiał uznać wyższości piłkarzy spod Jasnej Góry,to w bieżącym przy Ratuszowej częstochowianie łatwo ograli biało- niebieskich. W sobotę szansa na rewanż, ale czy będzie udany, zwłaszcza, że zabraknie pauzującego za kartki Marcina Orłowskiego?
Raków Częstochowa mimo teoretycznie odległej pozycji w tabeli jest wymieniany jako jeden z faworytów do awansu. Przyszedł nowy trener Radosław Mroczkowski, pożegnano graczy raczej drugoplanowych a przyszli zawodnicy znani, doświadczeni. Wojciecha Okińczyca, króla strzelców poprzedniego sezonu nie trzeba szerzej przedstawiać, blok defensywny wzmocnili: Adam Waszkiewicz mający za sobą debiut w ekstraklasie w Jagiellonii Białystok, stary ligowy wyjadacz Błażej Radler z Chojniczanki, czy Błażej Cyfert, który ostatnio grał w Ostrovii. Pomoc wzmocnił Słowak Peter Hoferica mający za sobą w słowackiej ekstraklasie Fortuna Lidze zagrał blisko 80 razy. Nie można zapominać o pozostałych graczach z jesiennej kadry z Dariuszem "Plastikiem" Pawlusińskim, znanym z atomowego uderzenia i precyzyjnie bitych rzutów wolnych.
Transfery transferami, a i tak wszystko zweryfikuje boisko. Próbkę mieliśmy w ostatnich meczach ćwierćfinałowych Pucharu Polski, gdzie drugoligowcy zaprezentowali się naprawdę obiecująco. Błękitni Stargard Szczeciński wywalczyli pokaźną dwubramkową zaliczkę w meczu z Cracovią (2:0), a Znicz, choć stracił szansę na awans (1:5) przez godzinę prowadził wyrównany bój z Lechem Poznań.
Wspomniani Błękitni wzmocnili się Kamilem Zielińskim (Flota Świnoujście),  wielkie przetasowanie kadr nastąpił w Limanowej i Górze, gdzie walczą o utrzymanie. Rozmach w Nadwiślanie (Glanowski, Masternak, Misztal, Retlewski, Napora) naprawdę może imponować. Bardzo wartościowe transfery przeprowadzono w Kluczborku (powroty Giela, Nitkiewicza i przyjście młodzieżowego bramkarza Pogorzelca). Rozwój Katowice pożegnał się z Szymińskim (Wisła Płock), ale dziurę po nim z pewnością załatają Tranżyna (Miedź) czy Kopczyk (GKS Tychy), dodatkowo katowiczanie mają nowego prezesa i dyrektora sportowego. Wydaje się, że szykują się na awans. Faworytem jest oczywiście ROW, który pożegnał się z Fonfarą, ale zastąpić go może Kitliński, a kto wie czy skutecznością nie zaskoczy Sebastian Siwek autor 14 goli w Górniku Wesoła (3.liga).
Z wałbrzyskiej perspektywy to przyglądać będziemy się wynikom sąsiadów z tabeli. Personalia transferów Puszczy,Wisły, Okocimskiego czy Kotwicy są raczej anonimowe i można się pokusić o stwierdzenie, że są to raczej uzupełnienia niż wzmocnienia składu. Może odpalić w końcu Limanovia pod wodzą Ryszarda Wieczorka, a w Legionovii przyglądać się będziemy Figlowi II, czyli Marcinowi, który przyszedł z Siarki.
Bodaj najgłośniejszym transferem był powrót do tarnobrzeskiej Siarki 39-letniego Mariusza Kukiełki, eks-kadrowicza, mistrza kraju z Wisłą Kraków i zdobywcy PP z Amiką Wronki.

Inauguracja drugiej ligi - na pierwszym planie sędziowie

$
0
0
Prawdą jest, że druga liga, a szczególnie jej runda wiosenna dawno nie zapowiadała się tak ciekawie. Na chwilę obecną wydaje się, że według tabeli o 3 awansowe miejsca plus barażowe to będą walczyć MKS, ROW, Stal Stalowa Wola i Rozwój, ale między wierszami wiadomo, że do wielkiego skoku w górę tabeli szykowali się w Sosnowcu czy w Częstochowie. W tygodniu mecze pucharowe w Pruszkowie i Stargardzie Szczecińskim pokazały, że Znicz i Błękitni też mogą włączyć się do walki o promocję. Pozostaje żal, że w gronie drużyn, które mogą liczyć na poprawę miejsca w tabeli nie wymienia się wałbrzyskiego Górnika...
Wałbrzyszanie wybrali się do Częstochowy, gdzie po prawdzie na sukces liczyli tylko najwięksi optymiści. Za Rakowem przemawiało wszystko - miejsce w tabeli, jesienne wyniki, zimowe transfery, sytuacja w klubie. Tymczasem boisko nieco zweryfikowało ambicje gospodarzy,bo outsider z Dolnego Śląska pokazał się z dobrej strony, prowadził otwartą grę, częściej bywał na połowie rywala i... I tyle. Kolokwialnie zabrakło armat. Cóż z tego, że zneutralizowano poczynania częstochowian, w środku poradzono sobie ze Słowakiem Peterem Hofericą, skoro pod bramką Mateusza Kosa nie było osoby, która by potrafiła wykończyć akcję. Jedyne realne zagrożenie, czyli szansę na bramkę goście stworzyli sobie po strzałach z dystansu. Tylko, że też było ich tyle co kot napłakał.
Od lewej: D.Pawlusiński (strzelec bramki), M.Sawicki oraz
R.Figiel - w zgodnej opinii najlepszy wśród  gości.
Nie sposób nie zgodzić się z komentarzem dotyczącym sobotniego meczu - Górnik grał bez napastnika i przegrał po błędzie Seweryna Derbisza. Uderzenie Pawlusińskiego nie było z cyklu bomba rozrywająca siatkę, a mimo to debiutant w wałbrzyskiej bramce musiał wyjąć piłkę z siatki. Odległość spora i trudno znaleźć usprawiedliwienie poza faktem, że był to pierwszy występ 20-latka na tak wysokim szczeblu. Oczywiście dziwić może również nieobecność Kamila Czapli w bramce. Był sprawdzany częściej, znał lepiej partnerów, choć to akurat przy bramce nie miało większego znaczenia, a tymczasem Jerzy Cyrak postawił na Derbisza. Naprawdę obiecujący występ zaliczył Rafał Figiel, można spodziewać się, że odpali Damian Lenkiewicz, trudno ocenić z kolei Krystiana Stolarczyka. Niby nic nie zawalił, ale grą też nie powalił.  Nieobecność Marcina Orłowskiego była aż nadto widoczna. Jego imiennik Folc ma wśród kibiców wielu przeciwników, ale to w przedsezonowych sprawdzianach wydawało się, że to jedyny naturalny zmiennik. Pojawił się na ostatnie pół godziny i nic więcej dobrego nie można o nim powiedzieć. Szkoda, bo Folc w ubiegłym sezonie w obu spotkaniach z Rakowem wpisywał się na listę strzelców. Orła próbował zastąpić Kamil Śmiałowski, ale to raczej zawodnik do pary w duecie atakujących lub skrzydłowy, a nie jedynak na szpicy. Niewidoczny był Dominik Bronisławski, którego obecność też może dziwić. Z młodzieżowców mieliśmy Derbisza, Stolarczyka to śmiało można było postawić na kogoś bardziej ogranego niż Bronek. Kogo? Choćby na Dominika Radziemskiego, który zagrał niecały kwadrans, a zrobił więcej niż jego młodszy imiennik.
Na 14 meczów do mety Górnik traci do bezpiecznego miejsca osiem punktów.
Po wyrównanym meczu wałbrzyszanie wyjeżdżają z Częstochowy z niczym. O tym, że Raków zagrał słabo, czy też Górnik nie pozwolił mu na więcej nikt za kilka dni nie będzie pamiętał. A tego punktu może zabraknąć.
Na innych meczach nie brakowało emocji i prawdę powiedziawszy pojedynek Rakowa z Górnikiem był najnudniejszym spotkaniem 20.kolejki. Na nieszczęście na pierwszy plan wysunęły się kontrowersje związane z sędziowaniem. Zagłębie Sosnowiec przegrało w Brzesku, gdzie sędzia Waskowski z Poznania nie dość, że pochopnie wyrzucił z boiska stopera gości Markowskiego to podyktował kontrowersyjną jedenastkę, po której Okocimski sięgnął bezcenne trzy punkty. Gwizdanie w Małopolsce w ten weekend nie było wyższej jakości co potwierdził mecz w Niepołomicach. Gdy po 13 minutach Stal Mielec prowadziła 2:0 nie spodziewała się kłopotów. Najbardziej kontrowersyjną sytuację oglądano w 90 minucie przy stanie 1:2, gdy łapanie piłki przez bramkarza gości Libera warszawski sędzia zakwalifikował na faul i to brutalny! Wszystko to można oglądnąć na skrócie z meczu - w bramce musi stanąć gracz z pola, bramka na 2:2, a grający w osłabieniu goście w 5 minucie doliczonego czasu wychodzą na prowadzenie by zaraz potem stracić gola na 3:3. Prawdziwy piłkarski rollercoaster.  W Pruszkowie Znicz ograł Siarkę 3:1, której nie pomogły wzmocnienia głośnymi nazwiskami (Kukiełka, Traore, Oziębała). Inny pucharowicz, rewelacyjni Błękitni musieli uznać wyższość MKS Kluczbork (1:3), który zostaje nowym liderem 2.ligi. ROW Rybnik gubi punkty w Górze (3:3), gdzie Nadwiślan głośno zapowiada mocny marsz w górę tabeli, a Rozwój sensacyjnie przegrywa u siebie w meczu kolejki ze Stalą Stalowa Wola 1:5. A w Legionowie gospodarze pierwsi stracili bramkę, a mimo to wygrali pewnie 3:1 z Kotwicą.

Moszyk pokazał się w Wałbrzychu

$
0
0
Rozpoczęli ligowe pojedynki seniorzy Górnika Wałbrzych, a przygotowania kończą juniorzy. Jeśli uda się załatwić wszelkie formalności to po raz pierwszy w Dolnośląskiej Lidze Juniorów biało-niebiescy będą korzystać z usług obcokrajowca. Mowa oczywiście o Koreańczyku Pyeongu. Ostatni sparing podopieczni Macieja Jaworskiego rozegrali przeciwko seniorom Olimpii Kamienna Góra.
Wojciech Błażyński
Reprezentant jeleniogórskiej okręgówki tradycyjnie posiada w swoich szeregach zawodników, którzy przewinęli się przez kadry wałbrzyskiego ligowca. O ile Marcin Masiel epizod przy Ratuszowej zaliczył przenosząc się właśnie z Kamiennej Góry, to Wojciech Błażyński jest wychowankiem Górnika/Zagłębia Wałbrzych. Popularny "Chudy" w sparingu zaprezentował oryginalną fryzurę, ale też wpisał się na listę strzelców pokonując Gracjana Błaszczyka z 11 metrów. Z wapna z kolei pomylił Masiel.
W linii ataku kamiennogórskiej drużyny zobaczyliśmy Adriana Moszyka, który zimą pożegnał się z Górnikiem deklarując chęć gry w niższych ligach austriackich. Zimą podtrzymuje kondycję trenując z Olimpią, której zresztą jest wychowankiem. Adek brał udział wcześniej w innych sparingach, gdzie mógł występować w duecie napastników z Damianem Misanem. Razem występowali swego czasu również w Górniku Wałbrzych, a kto wie czy wiosną nie będą razem grać w Austrii?
Mecz towarzyski więc fajerwerków nie można było się spodziewać. Moszyk większej krzywdy niedawnym młodszym kolegom z Wałbrzycha nie wyrządził.
Adrian Moszyk
Niedawno umowę z Olimpią Elbląg podpisał Dawid Kubowicz, a pół roku wcześniej jej barwy reprezentował Roman Maciejak. Napastnik spod Jeleniej Góry jesienią był bez przynależności klubowej, a wiosną będzie po raz kolejny próbował pokazać się w Niemczech. Tym razem trafił do zespołu Hammer SpVg 03/04 e.V. grającej w Oberlidze Westfalen, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym. Drużyna Hammer wiosną walczyć będzie o utrzymanie w lidze. Do tej pory w 4 rozegranych spotkaniach trzykrotnie ulegli rywalom, a raz wygrali. Maciejak zagrał trzykrotnie od pierwszej do ostatniej minuty, a paradoksalnie w jedynym spotkaniu, gdzie zszedl tuż przed końcem jego koledzy sięgnęli po komplet punktów. Po 20 rozegranych meczach Hammer zajmuje odległą 16.pozycję - ostatnią bezpieczną z pięcio punktową przewagą nad przedostatnim Zweckel.
Debiut w nowej drużynie zaliczył bramkarz Mateusz Gawlik. zagrał 90 minut w bramce Wratislavii, która w Pucharze Polski uległa MKS Oława 3:4 (1:4).

O Skarbach Kibica

$
0
0
Media drukowane powoli przechodzą do lamusa i tego nie da się uniknąć. Dla przykładu Przegląd Sportowy zanotował w ostatnim czasie największy spadek jeśli chodzi o sprzedaż. Większość informacji można znaleźć w internecie, wystarczy kilka razy kliknąć i już mam szukaną informację na monitorze czy to komputera, tabletu bądź telefonu. Mimo to czasem zatęsknimy do papierowych wydawnictw. Ja osobiście mam tak ze Skarbami Kibicami przed piłkarskimi rundami.
W latach 80-tych hitem w kioskach Ruchu (czy ktoś jeszcze pamięta taką firmę?) były skarby kibica wydawane przez krakowskie Tempo. Kadry zespołów od pierwszej do trzeciej ligi, uaktualnione, z fotografiami. Z czasem Tempo zostało przejęte przez ten sam koncern co wydaje Przegląd Sportowy, a Skarby Kibica powróciły takie same dla czytelników Przeglądu Sportowego, Tempa i Sportu. Konkurencję próbowała dogonić Piłka Nożna, która w ramach Biblioteczki PN ścigała się z konkurencją wydając SK nie tylko ligi polskiej, ale i lig zagranicznych czy też przed mundialem bądź Euro.
Biografie, wycena zawodników, zdjęcia - niby to samo, ale w zależności od upodobań, grafiki czytelnicy dokonywali wyborów, które powodowały, że głównym atutem w walce z konkurencją była data wydania. Przegląd Sportowy wydawał skarby dzieląc na ekstraklasę, a potem niższe ligi, Piłka Nożna raczej pozostawała przy wydawnictwach ujmujących wszystkie ligi.
W tym roku Piłka Nożna zrezygnowała z osobnych wydawnictw i składy prezentuje na stronach tygodnika. Przegląd Sportowy pozostał przy sprawdzonej konwencji i kibice pierwszo- i drugoligowców mogli wcześniej zapoznać się z kadrami zespołów. Oczywiście redakcja, skład graficzny odbiły się lekko na aktualności danych. Jeśli weźmiemy pod uwagę wałbrzyskiego Górnika to wśród nowych zawodników znajdziemy tylko Figla i Czaplę. Kadrę każdego drugoligowca PS opatrzył komentarzem trenera, Jerzy Cyrak powiedział: Od momentu jak trafiłem do Górnika, naszym głównym celem było utrzymanie w lidze. Mimo nie najlepszej sytuacji w tabeli wciąż wierzę w jego osiągnięcie. Do klubu zgłasza się mnóstwo zawodników, którzy chcieliby grać w Wałbrzychu. Obecnie wielu piłkarzy przebywa u nas na testach i mam nadzieję, że najlepsi z nich pomogą nam w walce o ligowe punkty. Taką deklarację kibice mogli przeczytać w przeddzień inauguracji.
Piłka Nożna oczywiście pod względem grafiki, jakości papieru przegrywa z konkurencją. Oczywiście periodyk piłkarski może się pochwalić, że jako jedyny szerzej opisuje rywalizację w 2.lidze. W dzisiejszym numerze tygodnika mamy kadry zespołów drugiej ligi. W porównaniu z Przeglądem Sportowym możemy je przestudiować za złotówkę mniej i kadry mamy bardziej zaktualizowane, co nie należy postrzegać, że są identyczne z rzeczywistością. Owszem trudno oczekiwać, byśmy przeczytali o wczorajszej dymisji szkoleniowca Zagłębia Sosnowiec, ale kadry to aktualniejsze mają w portalu 90minut.pl.
Weźmy na tapetę Górnika: jest nazwisko Leonida Musina, ale skąd się wziął chociażby Damian Chajewski (wg PN przyszedł z Olimpii Kowary) czy napastnik Daniel Kucharski (który przyszedł z ... uwaga, uwaga rezerw). Ciekawostką jest nie tylko adres klubu: Rudnowska 178, 67-200 Głogów, ale i przewidywana jedenastka:
Czapla - D.Michalak, Tyktor, Cichocki, Oświęcimka - Wepa, G.Michalak - Śmiałowski,Figiel,Sawicki - Orłowski.
Cimek jako obrońca? Tego chyba nawet Cyrak by nie wymyślił. Tyktora czeka wiosną raczej rola zmiennika, a Śmiałowski pewnie też szybko wyląduje na ławce, gdy będzie prezentował się tak jak w ostatnim meczu w Częstochowie.
Na pewno załączenie Skarbu Kibica w normalnym numerze tygodnika jest wygodne dla wydawcy, ale z drugiej strony przydałaby się jakaś większa reklama, która mogłaby zwiększyć sprzedaż.
Przegląd kadr w drukowanych wydawnictwach jest wygodniejszy niż na stronach internetowych, ale przegrywa pod względem statystyk, biogramów. Osobne wydawnictwo po które można zawsze sięgnąć jest bardziej podręczne dla kibica, choć nie ma co się oszukiwać, że wynalazek Gutenberga powoli odchodzi w niebyt.

Po inauguracji pierwszej ligi

$
0
0
W ostatni weekend, podobnie jak druga liga, ruszyła pierwsza - zaplecze ekstraklasy.Runda wiosenna jest ostatnią  pokazywaną w orangesport, a od jesieni kibice wreszcie będą mogli oglądać mecz w jakości HD na kanałach sportowych polsatu. Oczywiście kluby o wielkich pieniądzach za prawa transmisji telewizyjnych wciąż mogą pomarzyć i nie mają co porównywać się do sąsiadów za zachodniej granicy. O awans ma się bić tercet Termalica - Wisła Płock - Zagłębie Lubin.Niespodziankę chciała by sprawić Olimpia Grudziądz czy etatowy faworyt GKS Katowice. O utrzymanie zaciekle ma walczyć łódzki Widzew, który wyprowadził się z Łodzi i na chwilę obecną nie wiadomo gdzie będzie rozgrywał swoje mecze. W strefie spadkowej jest GKS Tychy, który zmienił sztab szkoleniowy i wymienił większość kadry, beniaminek Pogoń Siedlce, który postawił na hiszpańską myśl trenerską.
Stomil Olsztyn pod batutą Mirosława Jabłońskiego
wiosnę rozpoczął od zwycięstwa.
Wyniki pierwszej wiosennej kolejki są znane. Największe niespodzianki to na pewno klęska tyszan w Gdyni aż 0:4 i wygrana Floty z Olimpią 1:0. W meczu na szczycie w Plocku komplet punktów wywiozło Zagłębie, które obecnie zajmuje drugie miejsce.  W lubińskim zespole z zawodników z byłego województwa wałbrzyskiego pełne 90 minut zagrał Krzysztof Piątek. Zagłębie w tym sezonie lepiej punktuje na wyjeździe (21 pkt) niż u siebie (20 pkt). Dla przypomnienia kierownikiem drużyny jest Wiesław Stańko - były napastnik m.in. Górnika Wałbrzych.
W Olsztynie zimą zabrakło pieniędzy, pojawiło się widmo wycofania się z rozgrywek, zwłaszcza po rezygnacji sponsora - olsztyńskiej galerii. Do pomocy ruszyli kibice, którzy zrzucili się na odżywki, wodę, opłaty za boisko i Stomil, choć nie bez obaw, wystartował w rundzie wiosennej. Na dzień dobry ograł beniaminka Bytovię, trenowaną przez byłego selekcjonera Pawła Janasa i wzmocnioną kilkoma ligowcami (Socha, Pawłowski, Jasiński). Bytowiacy, gdzie podporą bloku defensywnego był Kamil Juraszek, były gracz m.in. Lechii Dzierżoniów i syn Piotra, byłego gracza KP czy też Górnika/Zagłębia Wałbrzych, byli stroną przeważającą, ale skuteczniejsi okazali się olsztynianie wygrywając 2:0. W pojedynku dwóch byłych szkoleniowców stołecznej Legii lepszy okazał się Mirosław Jabłoński, który swego czasu trenował wałbrzyskiego Górnika w latach 1989-90.
Lepszego startu spodziewano się w Legnicy, gdzie Miedź nie miała wiele do powiedzenia w meczu z Dolkanem Ząbki (0:3). Trzy razy do siatki sięgał Dawid Smug, który jesienią trenował w Wałbrzychu, do meczowej kadry nie załapał się tym razem Adrian Mrowiec.
Z perspektywy ławki rezerwowych mecz Wigier Suwałki obserwował z kolei Bartosz Biel. W niezwykle ważnym dla układu dołu tabeli w rywalizacji dwóch beniaminków lepsi okazali się suwalczanie pokonując Pogoń Siedlce 2:0. Wałbrzyskiemu pomocnikowi obecnie trudno jest przebić do podstawowego składu, bo trener Zbigniew Kaczmarek wśród młodzieżowców postawił na byłego legionistę Łukasza Monetę, a w odwodzie jest Mateusz Żebrowski, były gracz Jagiellonii Białystok. Wspomniane trio i obrońca Maciej Wasilewski (etatowy rezerwowy) tworzy kwarter młodzieżowców w kadrze Wigier, a takie wąskie grono powoduje, że Bartek na pewno dostanie swoje szanse.
Z dolnośląskich pierwszoligowców Zagłębie wygrało, przegrała Miedź, a cenny remis z Chojnic wywiózł Chrobry, który z tygodnia na tydzień traci kolejnych zawodników. Przed rozpoczęciem wypadł praktycznie na całą rundę najlepszy wg Sportu zawodnik całej ligi Łukasz Szczepaniak, a z Chojniczanką groźnego urazu doznał Michał Ilków-Gołąb, jeden z czołowych bocznych obrońców ligi. Bramkę na wagę punktu strzelił wypożyczony z Wisły Kraków Tomasz Zając, który w lutym strzelił gola również w sparingu z Górnikiem Wałbrzych.
Sezon dopiero rusza, pewnie doczekamy się odpalenia GKS Tychy pod wodzą Tomasza Hajto, potknięć faworytów, emocji i pięknych bramek. W piątek oba ligowe spotkania zostaną rozegrane w naszym województwie: Zagłębie podejmować będzie Wigry, gdzie mamy nadzieję zobaczyć w akcji Biela, a Chrobry będzie starał się urwać punkty płockiej Wiśle.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live