Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Dachowa premiera w Wałbrzychu

$
0
0
Ponad stutysięczne miasto z dużymi tradycjami nie tylko futbolowymi, ale i sportowymi. Połowa drugiej dekady XXI wieku i wreszcie w mieście pod Chełmcem doczekaliśmy się imprezy sportowej, w której kibic mógł skryć się pod dachem. Warto przypomnieć, że już w latach 80-tych ubiegłego stulecia taki infrastrukturalny luksus był dla kibiców Victorii Wałbrzych grającej w Boguszowie Gorcach.
Nocne opady, które zaczęły się 13-go w piątek o mały włos nie storpedowały inauguracji wiosennej w Wałbrzychu. W odległych czasach minionej epoki wystarczył telefon do jednostki wojskowej w Strzegomiu czy Kłodzka i mundurowi ze sprzętem przygotowali boisko do gry.Teraz takiej możliwości nie ma i za łopaty chwycili młodzi piłkarze, działacze Górnika. Decyzja o rozegraniu meczu zapadła tuż przed południem. Boisko było takie samo dla zawodników obu drużyn, ale w pomeczowej wypowiedzi w niesmak granie na takiej nawierzchni było Dietmarowi Brehmerowi - szkoleniowcowi Rozwoju. Katowiczanie przezimowali na drugiej pozycji, tuż przed startem nowym prezesem klubu został Zbigniew Waśkiewicz, który kilka miesięcy wcześniej spotykał się z włodarzami Rozwoju w sprawie spłaty transferu A.Milika jako prezes Górnika Zabrze. Nowym dyrektorem sportowym został Kamil Kosowski - były piłkarz, którego szerzej raczej nie trzeba przedstawiać. Ostatnio ekspert w canal +. Duet najważniejszych decyzyjnych osób Rozwoju widoczny był na trybunach (zadaszonych) Stadionu 1000-lecia. Katowiczanie zaliczyli na inauguracje lodowaty wręcz prysznic na rozpalone głowy - 1:5 u siebie ze Stalą Stalowa Wola, mimo prowadzenia 1:0. Nie najlepiej debiut w nowych barwach zapamięta Łukasz Kopczyk - wieloletnia podpora GKS Tychy, który za 2 żółte kartki wyleciał z boiska i w Wałbrzychu mecz spędził na ławce rezerwowych.Jego zastąpił Daniel Tanżyna, były defensor Miedzi Legnica, która przed rundą wiosenną trenował w Śląsku Wrocław. Oprócz Kopczyka absencją wpadkę ze Stalą opłacił inny zimowy nabytek - młodzieżowiec Patryk Kun. Z kolei Jerzy Cyrak po częstochowskiej porażce dokonał jednej, planowej zmiany - Marcin Orłowski wrócił do składu w miejsce Kamila Śmiałowskiego, którego zresztą zmogła choroba i mecz oglądał z wysokości trybun, podobnie jak Musin, czy Pyeong. Mecz oglądał również Bartosz Biel, który dzień wcześniej zadebiutował w 2015 roku w pierwszoligowym meczu, ale meczu w Lubinie (0:3) raczej nie będzie rozpamiętywał.
Ten strzał M.Orłowskiego dał 3 punkty Górnikowi
[foto: Robert Bajek - walbrzyszek.com]
Zimno, mokro, boisko nie do gry, ale kto nie był na meczu ten niech żałuje!
Górnik wygrał i było ciężko wywalczone, ale zasłużone  zwycięstwo. Początek należał do gospodarzy, którzy grali uważnie w obronie i szybko potrafili przenieść się z piłką na połowę rywala. Nie jest więc prawdą co mówił trener Brehmer, że sztuką była wymiana dwóch podań.  Jako pierwszy na bramkę rywala strzelił Mateusz Sawicki po kombinacyjnej akcji Figla z Orłowskim. Potem okazało się, że szczęśliwa siódemka jest przy Górniku - w 7.minucie kombinacyjnie zagrali G.Michalak z Lenkiewiczem,dośrodkowanie w pole karne, gdzie celnie uderza Marcin Orłowski i Bartosz Soliński wyjmuje piłkę z siatki. Nie wiem, gdzie patrzył Bartek Truszczyński relacjonujący mecz dla lajfów pisząc "po dość chaotycznej akcji..."... Po zdobyciu bramki tempo nie spadło, wałbrzyszanie grali ofiarnie, z zębem i gra mogła się podobać. Ofensywna siła Górnika to trio Lenkiewicz - Figiel - Orłowski: gdy będzie boisko na to pozwalało, zawodnicy będą się lepiej rozumieć, to zespół może mieć wiele pożytku z tej trójcy. Po kwadransie również głową piłkę w bramce umieścił Lenkiewicz, ale arbiter dopatrzył się spalonego.
Rozwój z czasem się otrząsnął, a pierwszoplanową postacią był niewątpliwie Tomasz Wróbel - wybrany MVP rundy jesiennej. Filigranowy, dobrze wyszkolony technicznie zawodnik mocno dał się we znaki graczom gospodarzy. Z jego też strony groziło największe zagrożenie. Najgroźniejsza akcja gości skończyła się na poprzeczce bramki Górnika - zaczęło się od prostej straty Bronisławskiego, a po akcji lewą stroną, mierzący ledwie 168 cm Wróbel posłał piłkę w poprzeczkę. Kilka minut później piłka po strzale kapitana Rozwoju minimalnie mija bramkę Derbisza. Debiutujący przed wałbrzyską publicznością wychowanek młodzieżowego klubu z Dzierżoniowa w I połowie zaliczył niebezpieczne minięcie się z piłką, a w II - dwa razy niepewnie interweniował w polu bramkowym, ale to wszystko odkupił kapitalnymi paradami przy rzucie wolnym Roberta Tkocza czy główce Sebastiana Gielzy. Ale nim to nastąpiło było kapitalne 5 minut po przerwie, które powinno rozstrzygnąć o losach meczu. Najpierw po dośrodkowaniu z prawej strony fatalnie skiksował Damian Lenkiewicz. Kilkadziesiąt sekund były pomocnik Miedzi zrehabilitował dobrą akcją lewą stroną i dograniem do Orłowskiego, który przyjął piłkę na szóstym metrze, obrócił się z nią i gdy spodziewano się strzału, raczej niepotrzebnie odgrywał do zaskoczonego Figla, który skiksował.
Po godzinie gry trener Brehmer zdecydował się na podwójną zmianę, wyraźnie wzmacniając siłę ognia wprowadzając Kuna i Gielzę. Z minuty na minutę przewaga gości stawała się widoczna. W dobrze grającym Górniku nazbyt widoczna była dziura w II linii - Figiel zaangażowany w ofensywę, a Grzegorz Michalak łatał dziury przed linią defensywy. Również przez pewien okres w II połowie osamotniony po lewej stronie był Sawicki, bowiem za często Lenkiewicz schodził nie tylko do środka, ale i do prawej strony. Dużo problemów sprawiało wałbrzyszanom stałe fragmenty gry, ale szczęście jak i uważna gra pozwoliła na uniknięcie najgorszego, czyli utraty bramki. W nerwowej końcówce to gospodarze byli bliżsi zdobycia bramki. Marcin Orłowski, któremu zdarzyło się w I połowie przestrzelić z 4 metrów, a w II kilka razy samolubnie próbował skończyć swoje indywidualne szarże prawym skrzydłem, w ostatniej minucie zaskoczył obrońców Rozwoju przedzierając się samotnie w pole karne i w trudnej sytuacji posyłając piłkę obok bramki.
Warunki atmosferyczne determinowały poczynania boiskowe. Nie były dobre, ale górnicy zagrali naprawdę dobry mecz i zasłużenie wygrali. O Derbiszu już  było, przed nim bezbłędny blok obronny, który nie patyczkował się i w trudnych sytuacjach wybijał piłki na aut. Wreszcie pokazał się Krystian Stolarczyk, który imponował udanymi wślizgami, wygranymi pojedynkami główkowymi. Obiecujący występ. W drugiej linii waleczny jak zawsze Oświęcimka, który wielokrotnie grywał w defensywie i można nawet uznać go jako defensora w tym meczu. Rafał Figiel to gracz, którego od czasu Marcina Morawskiego w Górniku nie było. Dynamiczny, dobry drybling, uderzenie, przegląd pola. Jednym słowem lider tej formacji. Dominik Bronisławski - młodzieżowiec, któremu jeszcze przytrafiają się słabsze zagrania. Chciało by się, żeby trener Cyrak posłał w bój bardziej doświadczonego za niego gracza - choćby Radziemskiego, który zagrał niespełna kwadrans i podobnie jak z Rakowem było to udane wejście! Damian Lenkiewicz kolorem włosów, sylwetką przypomina Mańkowskiego, trudne boisko na pewno mu nie służyło, ale widać w nim potencjał. Na temat Orłowskiego nie ma co się wypowiadać,bo to w skali wałbrzyskiej ekipy klasa sama w sobie.
Na osobne słowa uznania zasługują bracia Michalakowie.Jesień delikatnie mówiąc nie była najlepsza w ich karierze. Mecz z Rozwojem pokazał nam ich w najlepszym świetle. Darek pewniak w defensywie, twardy nieustępliwy, chętnie włączający się do akcji ofensywnych - całkiem odwrotnie niż jesienią ! Grzesiek z kolei ubezpieczał Figla, zanotował wiele przechwytów, szkoda, że nie miał wsparcia w Bronisławskim w wyprowadzaniu akcji, bo odległość pomiędzy formacjami z przodu momentami były zbyt duże.
Na 13 meczów do finiszu rozgrywek Górnik traci 6 punktów.
Jest to jednak trochę błędne kalkulowanie, bowiem Wisła Puławy ma 2 mecze zaległe, a Limanovia, która upokorzyła lidera i to jego na boisku (4:0 w Kluczborku!) ma jeden zaległy.

Ruszyła 3.liga - debiuty wałbrzyszan

$
0
0
Przyszła kolej na trzecioligowców by zainaugurować rundę wiosenną. W grupie dolnośląsko - lubuskiej w roli szkoleniowca zadebiutował jeden z najbardziej znanych piłkarzy wałbrzyskich ostatnich lat Marcin Morawski. Popularny Moraś od tej rundy pełni rolę grającego szkoleniowca Polonii Stali Świdnica. Swój ligowy debiut świętował w Sławie, znanej wałbrzyszanom z wypoczynku nad jeziorem, a tymczasem tam swoje mecze rozgrywa beniaminek Dąb Przybyszów. Świdniczanie pewnie wygrali 3:1, a wśród strzelców znaleźli się doskonale pamiętani w Wałbrzychu Paweł Tobiasz i Wojciech Szuba. Oprócz nich grali m.in.Jan Rytko, który zimą przeniósł się do Świdnicy, Sławomir Truszczyński oraz swego czasu testowani przy Ratuszowej Mateusz Jaros i Ukrainiec Andrij Kozaczenko, który przyszedł z Kościana.
W meczu Śląsk II - Bielawianka zagrali:
Sławomir Orzech (z lewej) i Michał Bartkowiak
Wydarzeniem kolejki na pewno jest zwycięstwo rezerw Zagłębia Lubin w Trzebnicy aż 10:0! Wśród zwycięzców zagrał m.in. Jarosław Jach pochodzący z Pieszyc. Z kolei były klub Jacha dzierżoniowska Lechia wygrywając z KS Bystrzyca Kąty Wrocławskie 3:1 wskakuje na fotel lidera, bowiem dość sensacyjnie Formacja 2000 Mostki remisuje u siebie z Piastem Karnin 0:0. Za tydzień Formacja gościć będzie w Świdnicy. We Wrocławiu Śląsk II pokonał Bielawiankę 4:2. W walczącym o utrzymanie zespole gości będzie występował duet wałbrzyskich obrońców, bowiem kilka dni temu do Michała Łaskiego dołączył Sławomir Orzech.
Filipe
Popularny Orzi w tym momencie niewiele by sobie pograł w 2.lidze, bowiem nawet wśród rezerwowych pierwszeństwo wyboru przypada dla Cichockiego bądź Tyktora.  Piłkarze z Bielawy musieli odpierać wiele ataków, mimo to doprowadzili niespodziewanie do remisu 1:1. Koniec końców lepsi okazali się faworyzowani gospodarze, wśród których 58 minut rozegrał Michał Bartkowiak. Bartkowiak zebrał bardzo pochlebne recenzje za grę na lewym skrzydle, gdzie wzorowo współpracował z obrońcą Krystianem Misiem. Wałbrzyszanina zmienił Matusik, który potem strzelił dwa gole. W Bielawiance zagrał tylko Orzech.
W grupie śląsko- opolskiej sprawa awansu zapewne rozstrzygnie się pomiędzy Odrą Opole a Polonią Bytom. Oba zespoły solidarnie wygrały na inaugurację po 1:0, choć bytomianie musieli ograć rywala na wyjeździe. Polonię przed startem rozgrywek zasilił Kamil Mańkowski, ale nie pojawił się na murawie meczu z Ruchem II, gdzie z kolei pokazał się wałbrzyszanin Miłosz Trojak i zobaczył żółtą kartkę. Ciasno z kolei jest na dole tabeli, gdzie o utrzymanie będzie walczyć Swornica Czarnowąsy - nowy klub Brazylijczyka Filipe. Swornica gościła na boisku outsidera Małejpanwi Ozimek i bez problemu ograła ją aż 5:1. W klubie gdzie swego czasu pracował były szkoleniowiec Górnika Andrzej Polak humory się na pewno poprawiły, ale 14.miejsce i zaledwie 2 punkty nad strefą spadkową nie wróżą spokojnej wiosny.
B.Szepeta
W grupie małopolsko-świętokrzyskiej gra obecnie 33-letni Bartosz Szepeta. Doświadczony pomocnik znany jest z częstych zmian barw klubowych. Po niezbyt fortunnej rundzie spędzonej w Wałbrzychu zimą przeszedł do lidera 3.ligi Wisły Sandomierz. Podopieczni Tadeusza Krawca w pierwszej wiosennej kolejce gościli na boisku KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i był to prawdziwy hit kolejki. Lepsi okazali się goście z Sandomierza wygrywając 3:1. Echo dnia oceniło grę Bartka na "6", a zespół wobec potknięcia wicelidera Soły Oświęcim zwiększył przewagę do 5 oczek. Wisła Sandomierz w 18 meczach przegrała zaledwie dwukrotnie.

Będzie przełamanie w Górze?

$
0
0
Początek wiosennych zmagań drugoligowców przeszedł najśmielsze oczekiwania obserwatorów. Chodzi o ilość niespodzianek, bowiem grający u bukmachera, którzy trafnie wytypowali wyniki pewnie nieźle się obłowili. No bo kto by przewidział, że prowadzący po jesieni duet śląskich liderów nie zasmakował jeszcze zwycięstwa? Albo Kluczbork przegra u siebie z outsiderem i to w stosunku 0:4! Zrobiło się ciasno i prawdę powiedziawszy Błękitni, obecnie najbardziej popularny drugoligowiec w Polsce, dziesiąta ekipa w tabeli, po wygraniu zaległego meczu z Puławami będzie miała zaledwie 4 punkty straty do wicelidera! Na taki luksus małych strat punktowych nie mogą liczyć zespoły z samego dołu tabeli. Ale póki co nie można skreślać jeszcze żadnej z drużyn. Każda z dotychczasowych wiosennych kolejek przyniosła przełamanie:
w premierowej kolejce Okocimski Brzesko wygrał po 13 kolejnych meczach bez kompletu punktów, Piwosze czekali na 3 punkty od końca sierpnia 2014 roku!
W drugiej wiosennej serii spotkań na wyjeździe wygrała Limanovia, która wcześniej 3 punkty na obcym terenie zgarnęła w 3.kolejce 16.08.2014 r. , czyli po długich 9 meczach.
Jeszcze dłużej na zwycięstwo na wyjeździe czekają w wałbrzyskim Górniku, bowiem w tym sezonie radości z triumfu poza Ratuszową biało-niebiescy nie zaznali. A było ku temu 10 okazji, ale tylko dwukrotnie udało się nie przegrać i miało to miejsce w Małopolsce. W Limanowej i Brzesku. Może wzorem drużyn z tych miast uda się przerwać tegosezonowe fatum i zgarnąć komplet punktów?
Chcąc się utrzymać Górnik MUSI zacząć punktować również na wyjazdach. Za styl, pochwały bezstronnych obserwatorów punktów się nie przyznaje. Przegrana co prawda nie będzie oznaczać pogrzebania szans,ale jeśli nie będzie punktów z Nadwiślanem to z kim Górnik ma zapunktować na wyjeździe?
Miejscowość Góra piłkarsko kojarzyła się z ... sędzią. Stanisław Żyjewski to były arbiter ekstraklasowy, ale jak to bywa wśród rozjemców minionego już okresu, zapamiętany został nie za dobre decyzje, prowadzenie meczów w Europie tylko z polskiego piekiełka. W 2000 roku skopany (!) został przez Baszczyńskiego i Śrutwę w meczu Ruchu z Zabrzem, a wcześniej była głośna sprawa z Reissem, który rzekomo miał go straszyć mafią, co później łączono z próbą podpalenia domu Żyjewskiego. Były sędzia,który później usłyszał zarzuty korupcyjne, mieszka w leszczyńskiej Górze, a nie tej z której pochodzi Nadwiślan. Obecny beniaminek 2.ligi ma swoją siedzibę we ... wsi Góra, w gminie Miedźna, a powiecie pszczyńskim. Wieś zamieszkuje blisko 3 tysiące mieszkańców. Sportową wizytówką całej gminy jest oczywiście Nadwiślan, które sportowe sukcesy zaczął odnosić dopiero w bieżącej dekadzie. W ubiegłym sezonie w 3.lidze niespodziewanie lepszy okazał się od faworyzowanej Skry Częstochowa, a potem triumfował w barażach.
Jesienią Orłowski dwukrotnie pokonał bramkarza
Nadwiślana. Mile widziana będzie powtórka.
Górnik Wałbrzych już zapisał się w historii beniaminka, bowiem historyczne pierwsze drugoligowe zwycięstwo Nadwiślan odniósł przy Ratuszowej. 27 sierpnia po 4 kolejkach oba zespoły miały po punkciku i oba liczyły na przełamanie właśnie w meczu, który okazał się szczęśliwy jedynie dla gości. Dla przypomnienia: po golach Jakuba Legierskiego i Damiana Furczyka zrobiło się 0:2, potem dwoma celnymi strzałami do remisu doprowadził Marcin Orłowski, a w 94 minucie Piotr Koman doprowadził do euforii ekipę gości. Z tamtego meczu na pewno nie zobaczymy Janiczaka, Filipe, Szepety, Rytko, Mańkowskiego a także strzelców bramek Legierskiego, Komana, a także Florka, Setlaka, Łączka i Małkowskiego, W górskiej drużynie doszło do małej rewolucji kadrowej, w wyniku której wzmocniono drużynę w znaczący sposób i na papierze wygląda to naprawdę bardzo solidnie. Wśród ubytków jest również bramkarz Patryk Królczyk, który testowany zimą był przez Górnika, ale ostatecznie trafił do Porońca Poronin. Nowymi twarzami zostali:
- bramkarze - Mateusz Taudul - młodzieżowiec,były kadrowicz, terminujący w MSP Szamotuły, a także Evertonie, Piotr Misztal - z GKS Tychy, zaliczył debiut w ekstraklasie,
- obrońcy - Mariusz Masternak - 39 lat z GKS Tychy, strzelec jedynego gola w ostatnim meczu w Stalowej Woli, 129/1 gol w ekstraklasie, Mateusz Wójcik, powrócił ze Spójni Landek (kl.okręgowa) i wiosną regularnie grywa wybiega w podstawowym składzie.
- pomocnicy - Michał Glanowski, znany z gry w Kluczborku, Odrze, ostatnio w Zniczu Pruszków, Krzysztof Napora z Odry Opole, wcześniej Raków,
- napastnicy - Dawid Retlewski, były gracz m.in. Bytovii, Miedzi, Chojniczanki, Rakowa, a jesienią Floty, Marcin Kocur ostatnio Odra Opole, a wcześniej Górnik Zabrze, Podbeskidzie, Radzionków, król strzelców 3.ligi w barwach BKS Stal Bielsko-Biała.
Te rundę podopieczni Adama Noconia rozpoczęli od remisu u siebie z ROW 3:3 (Matysek, Masternak, Furczyk), by wygrać sensacyjnie w Stalowej Woli 1:0 (Masternak). Pewniakami w składzie są: młodzieżowy bramkarz Taudul,  obrońcy Masternak, Wójcik, pomocnicy Furczyk, Glanowski, Kaszok, Skrobol i napastnik Setla. Handicapem dla wałbrzyszan może być pauza jednego z najskuteczniejszych defensorów 2.ligi Tomasza Boczka, który jesienią pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. W Stalowej Woli zobaczył 4.żółty kartonik i musi pauzować. Być może w masce ochronnej będzie musiał wystąpić Tomasz Matysek, który złamał nos.
Drugoligowe zmagania na boisku w Górze Nadwiślan zainaugurował po meczu w Wałbrzychu, zwycięstwem nad Wisła 3:1, od tamtej pory odniósł 2 zwycięstwa (2:0 z Puszczą, 1:0 z Błękitnymi), 1 remis (3:3 z ROW) i poniósł 3 porażki (1:3 z Zagłębiem, 0:2 z Legionovią, 1:2 z Rakowem). Miejmy nadzieję, że i Górnik będzie wracał w dobrych nastrojach po niedzielnym meczu.

Punkt w Górze

$
0
0
Nadwiślan Góra mimo, że beniaminek był faworytem w spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych. Podstawy do tego były w postaci wiosennych wyników, kiedy to górzanie zremisowali z ROW-em 3:3 i wygrali w Stalowej Woli 1:0. Przeciwko wałbrzyszanom nie mogli zagrać Matysek i Boczek, ale mimo to potencjał przemawiał za gospodarzami. Górnik w porównaniu z dwoma pierwszymi tegorocznymi meczami musiał obserwatorów zaskoczyć. Uraz ręki wykluczył kapitana Tomasza Wepy, który do tej pory nie opuścił w tym sezonie ani minuty. Jego w defensywie zastąpił Bartosz Tyktor. W drugiej linii zamiast Sawickiego wybiegł Dominik Radziemski, który dawał dobre zmiany, a młodzieżowca Bronisławskiego zmienił inny wychowanek Mateusz Krzymiński. Ponadto na ławce rezerwowych zabrakło Kamila Czapli, który dzień wcześniej zagrał w DLJ (1:1 w Polkowicach), a debiut w protokole meczowym zaliczył Leonid Musin. Obok niego siedział również m.in. Sebastian Surmaj, którego stadionowy spiker przechrzcił na Samuraja.
Mecz można było oglądać na youtube, na kanale śląskiej tv, dzięki której w ubiegłym sezonie można było również zobaczyć mecz wałbrzyszan w Bytomiu z Polonią.
Wałbrzyszanie chcąc by misja utrzymania się w drugiej lidze powiodła musi również punktować poza własnym obiektem. W Górze padł remis, a więc Górnik może dopisać sobie punkt. Mało, ale również te jedno oczko trzeba szanować, bo może okazać się bezcenne w końcowym rozrachunku.
Sam mecz nie był nie tylko wielkim, ale i ciekawym widowiskiem. Pierwszy celny strzał na bramkę po 15 minutach, gdy Adam Setla przebiegł z piłką od środka boiska i uderzył po ziemi nie sprawiając kłopotu Sewerynowi Derbiszowi.  Wałbrzyski bramkarz przez tygodnik Piłka Nożna został wybrany Piłkarzem Meczu z Rozwojem, a w pojedynku w Górze nie miał wiele pracy. W drugiej odsłonie trochę na raty obronił strzał Mateusza Skrobola, a tak znakomicie spisywał się blok obronny. Gospodarze swój najlepszy okres gry mieli tuż przed przerwą i tuż po zmianie stron. A tak wyrównany pojedynek, walka w środku pola. Wałbrzyszanie zaskoczyli rywali twardą grą i uważną grą w obronie. Nadwiślan nie mogąc przedrzeć się przez założone zasieki przez podopiecznych Jerzego Cyraka mogli jedynie liczyć na błędy w obronie po stałych fragmentach gry w wykonaniu Damiana Furczyka. W końcówce meczu więcej z gry mieli górnicy i szkoda, że dopiero w tak późnej fazie meczu zepchnęli rywala do głębokiej defensywy. Szkoda, że wolej Marcina Orłowskiego poszybował nad bramką Mateusza Taudula, bo mógł to być jeden ładniejszych goli wałbrzyszan w sezonie.
Punkt daje optymizm na przyszłość, ale nie za duży, bowiem remisami wyjazdowymi będzie diabelnie trudno się utrzymać.
NA 12 KOLEJEK PRZED FINISZEM GÓRNIK TRACI 5 PUNKTÓW DO BEZPIECZNEGO MIEJSCA.
Niby niewiele, ale rywale również punktują. A w tej kolejce było naprawdę ciekawie i obiektywnie mówiąc spotkanie w Górze było ... najnudniejsze. Parad bramkarskich nie było,strzałów tyleco kot napłakał. A na innych boiskach naprawdę się działo! W derby Podkarpacia Siarka wygrała ze Stalą Stalowa Wola 2:1 (0:1), ale przez cały mecz najbliższy rywal wałbrzyszan przeważał i wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu. W derby Małopolski Puszcza remisuje z Okocimskim 1:1 i w Niepołomicach w trzecim kolejnym meczu pada nie tylko remis, ale i podyktowana jest jedenastka dla gospodarzy. W derby Pomorza Zachodniego świeżo upieczony półfinalista Pucharu Polski wygrywa z Kotwicą 2:1(0:1) po golach jokera Sebastiana Inczewskiego. Identyczny wręcz przebieg miała jesienna wizyta wałbrzyszan w Stargardzie Szczecińskim, gdzie również trafił rezerwowy Inczewski. Rozwój i Limanovia nie potrafili utrzymać dwubramkowego prowadzenia, MKS wraca na zwycięski szlak po karnym w 93 minucie w Częstochowie. Stal Mielec remisuje trzeci wiosenny mecz - po dwóch podziałach punktów 3:3 teraz przyszła kolej na 2:2.
A jak zagrał Górnik w Górze? O ile do defensywy nie można mieć większych zastrzeżeń to w ofensywie nie wyglądało to najlepiej. W obronie największe obawy towarzyszyły postawie Bartosza Tyktora, który ostatni raz w wyjściowej jedenastce pojawił się pod koniec października w Mielcu. Bartek nie popełnił większych błędów, a nawet angażował się w akcje zaczepne. W drugiej linii znów widoczna była za duża przestrzeń pomiędzy formacjami. Na szczęście obyło się bez konsekwencji. Dlaczego tak się działo to w pomeczowej wypowiedzi wyjaśnił trener Cyrak, który  wiosną wprowadził w drużynie grę trzema defensorami. W pomocy od 1.minuty zagrał Mateusz Krzymiński, który w wyjściowej jedenastce ostatni raz wyszedł przeciwko Puławom we wrześniu, a potem zagrał dwa razy. Miał zastąpić Dominika Bronisławskiego i ... nie wyszło to najlepiej, bo był jednym z najsłabszych na boisku. Ciekawe czy trenerowi Cyrakowi zmianę podpowiedział Piotr Przerywacz - tak jak to miało miejsce w meczu z Rozwojem? Radziemski dostał w końcu szansę od pierwszego gwizdka sędziego, biegał, walczył, ale o wiele bardziej widoczny był Michał Oświęcimka - bardziej jednak chyba zorientowany na defensywę. Grzegorz Michalak znów dobrze w odbiorze, destrukcji, ale to chyba przez niego powstawała ta dziura w środku pola. Rafał Figiel został dobrze rozszyfrowany przez przeciwników - wiadomo, że gra Górnika będzie kręcić się wokół niego, zabrakło mu czasem wsparcia, ale na plus wypada to, że zobaczyliśmy przemyślane rozegranie stałych fragmentów gry polegające na wyciągnięciu spod bramki wysokich stoperów, a potem dopiero dośrodkowanie. Damian Lenkiewicz mało widoczny, bodaj najsłabszy z trzech dotychczasowych ligowych występów. Mimo to był autorem celnego uderzenia w II połowie. Marcin Orłowski, debiutujący w roli kapitana, aktywny, ale osamotniony. Gdy cofał się po piłkę to nie miał na dobrą sprawę kto go zastąpić w linii ofensywnej.
Górnik po raz pierwszy w tym sezonie nie stracił w drugim kolejnym meczu bramki. Ba, passa Seweryna Derbisza,wynosząca 219 minut bez straty gola, jest obecnie najdłużej trwającą! Miejmy nadzieję, że zostanie przedłużona w następnym meczu, a koledzy poprawią skuteczność.

Andrzej Polak trenerem Swornicy Czarnowąsy

$
0
0
Wiosną 2014 roku drugoligowy Górnik Wałbrzych w popisowy sposób trwoni jesienną zaliczkę. Zamiast walki o awans drużyna zaczyna drżeć o ligowy byt. Funkcję pierwszego trenera przestaje pełnić Maciej Jaworski, a nowym szkoleniowcem zostaje Andrzej Polak - trener znany na Opolszczyźnie.
Odnosił sukcesy w Kluczborku, Opolu i Zdzieszowicach, by podjąć pracę przy Ratuszowej pożegnać się musiał z prowadzeniem trzecioligowej Swornicy Czarnowąsy. Przygoda w Wałbrzychu Polaka nie trwała długo. Najpierw udało się utrzymać zespół w drugiej lidze, a po letnich transferach wydawało się, że Górnik to drużyna, którą stać na miejsce w środkowej strefie tabeli. Co najmniej... Tymczasem rzeczywistość daleko odbiegała od oczekiwań i Andrzej Polak pożegnał się z Górnikiem.
Jesienią wrócił do Czarnowąsów, gdzie służył radą trenerowi Wojciechowi Ściśle. Zimą nastąpiła spodziewana roszada - Polak został trenerem, Ścisło jego grającym asystentem. W 20-drużynowej 3.lidze Swornica walczy o utrzymanie. W dotychczasowych wiosennych spotkaniach zespół prowadzony już oficjalnie przez Polaka wygrał w Ozimku z Małą Panwią 5:1, a w miniony weekend w derbowym pojedynku ograł Skalnik Gracze 1:0. Dotychczasowi przeciwnicy Swornicy zamykają ligową stawką bez większych szans na utrzymanie.
Za dwa tygodnie do Czarnowąsów przyjedzie Polonia Bytom, w której kadrze figuruje Kamil Mańkowski - ściągnięty przez Polaka do Górnika napastnik. W Wałbrzychu przebranżowił go jednak na pomocnika, który po rundzie jesiennej opuścił dolnośląskiego drugoligowca. Zimą próbował sił na testach w zespołach z pierwszej i drugiej ligi, a ostatecznie trafił do Polonii, gdzie nie dane mu było jeszcze zadebiutować. Póki co grywa w rezerwach bytomian grających w katowickiej okręgówce.

Debiut Janiczaka w BKS

$
0
0
Kolejny weekend i start kolejnej ligi. Ruszyła 4.liga dolnośląska, gdzie wiosną będziemy przypatrywać się rezerwom Miedzi, która śrubuje kolejne rekordy. Ambicje pokrzyżowania planów legniczanom mają w Polkowicach, ale już w pierwszej wiosennej (nr 17 w sezonie) kolejce ulegli GKS Kobierzyce 2:3. Drużyna wałbrzyszanina Łukasza Jaworskiego zimę spędziła w strefie spadkowej, ale po transferach ligowców (Wołczek, Ulatowski, Bielski) wielce prawdopodobny jest szybki marsz w górę tabeli.
Patryk Janiczak
Warto dodać, że za wspomnianym duetem w tabeli plasują się drużyny, w których grają byli wałbrzyszanie. Orkan Szczedrzykowice ograł AKS Strzegom 2:0- u gospodarzy zagrali Adam Kłak(zobaczył żółtą kartkę) i Rafał Majka, natomiast w zespole prowadzonym przez legendę Świebodzic, czyli Jarosława Krzyżanowskiego nie ma już w kadrze m.in. Traczykowskiego, Rzeczyckiego juniora czy Fojny. W BKS Bolesławiec zadebiutował Patryk Janiczak - 0:0 w wyjazdowym meczu ze słabiutką Widawą Bierutów. Wynik nie przynosi chluby drużynie prowadzonej przez byłego obrońcę Górnika Wałbrzych Andrzeja Kisiela, a dobre recenzje zebrał Janiczak, który uchronił gości od kompromitującej porażki. Olimpia Kowary musiała uznać wyższość lidera (0:4) mając w składzie Marcina Smoczyka, Maciej Udod wszedł w końcówce, a zabrakło Damiana Chajewskiego. LKS Stary Śleszów pokonał Sokoła Wielka Lipa 2:1. Wśród gości tradycyjnie cały mecz rozegrał Wojciech Ciołek, natomiast jako pierwszy Sokoła pokonał ...Tomasz Sokół. Wałbrzyszanin rzadko bryluje w Starym Śleszowie, a tym razem znakomicie znalazł się pod bramką rywala dobijając strzał w słupek.
Oprócz strzegomian niezbyt mile będą wspominać wiosenną inaugurację inne zespoły z okręgu wałbrzyskiego. Orzeł Ząbkowice uległ w Bogatyni Granicy 0:2, a Zjednoczeni Żarów (bez Wawrzyniaka w składzie i Felicha, który przeszedł do Witkowa) uległ w Mirsku Włókniarzowi 0:1.
We wrocławskiej okręgówce na ligowy debiut czeka Mateusz Gawlik. Co prawda zagrał w pucharowym meczu Wratislavii z MKS Oława, ale w dotychczasowym 2 meczach brał w nich udział w roli zmiennika.
A.Moszyk w barwach ASKO
Ruszyły też ligi regionalne w Austrii. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami miał tam zadebiutować niedawny gracz Górnika Wałbrzych Adrian Moszyk. Adek zimą trenował i grał w sparingach Olimpii Kamienna Góra, a wiosną wraz z kolegami z Kamiennej Góry Damianem Misanem oraz Łukaszem Bieńkowskim będzie grał w ASKO Lunz am See. Debiutu w minionym weekendzie się nie doczekał, bowiem mecz z FCU Strenberg został odwołany. W tej samej grupie 2.klasse pierwszy w tym roku mecz, a dokładnie niecałą godzinę gry, rozegrał Paweł Matuszak (Kienberg), który przegrał z Gostling 0:1.
Zimą klub zmienił weteran austriackich występów Bartosz Sobota,który latem SV Erlauf zmienił na TSU Hafnerbach zimą zdążył opuścić ten klub.

Dolnośląska forpoczta w Irlandii

$
0
0
Wydarzeniem pierwszych dni kalendarzowej wiosny jest zapewne mecz Irlandii z Polską w Dublinie. Tuż przed występem kadry Adama Nawałki na Zielonej Wyspie gościli dolnośląscy piłkarze. DZPN pod czujnym okiem prezesa Padewskiego jest jednym z prężniej działających związków okręgowych w kraju. W amatorskich rozgrywkach Regions Cup reprezentacja naszego województwa po wygraniu grupy eliminacyjnej sposobi się do finałowej rozgrywki i ma nadzieję powtórzyć sukces sprzed ośmiu lat. Wówczas w Bułgarii Dolny Śląsk sięgnął po złoty medal. Od tamtej pory nie udało się wygrać rozgrywek krajowych i rywalizacji już na szczeblu międzynarodowym. Obecnie DZPN chce zapewnić jak najlepsze warunki wybrańcom duetu trenerskiego Grzegorz Kowalski (Ślęza Wrocław) - Mirosław Drączkowski (Sokół Wielka Lipa). Oprócz cyklicznych zgrupowań, konsultacji, które odbywały się również w Wałbrzychu,  w marcu DZPN zafundował 20 piłkarzom wyjazd do Irlandii.
Z okręgu wałbrzyskiego wyjechali oczywiście gracze dzierżoniowskiej Lechii (Marcin Buryło, Adrian Leśniarek, Łukasz Maciejewski, Damian Niedojad), a tym razem znalazło się również zaproszenie dla duetu z Polonii/Stali Świdnica - Grzegorza Borowego i Kamila Kukli. Warto dodać że na wcześniejszych konsultacjach byli m.in. Chrapek (Świdnica), Niewiadomski (Bielawianka), Damian Sobczak,Serweciński, Domaradzki (AKS Strzegom), Uszczyk (Zjednoczeni) czy Olejarnik (Orzeł Ząbkowice).
Boczarski na  trybunach
Turner's Cross 
W dniach 22-27 marca reprezentacja gościła w Irlandii w ramach rekonesansu, bowiem na przełomie czerwca i lipca w Dublinie rozegrany zostanie turniej finałowy. We wtorek w Galway Polacy zmierzyli się z gospodarzami remisując 1:1, z kolei w czwartek w Cork pokonali miejscowych 1:0. Gospodarzami była ekipa Eastern Region, a wszystko to było połączone w trwającym właśnie z PolskaEire Cork Festival. Właśnie w drugim meczu polscy szkoleniowcy pozwolili sobie na ukłon w stronę gospodarzy dając szansę gry w koszulce z orłem na piersi Piotrowi de Castellatiemu - filarowi Cork Eagles. Zwycięską bramkę w Cork strzelił Paweł Boczarski (Foto Higiena Gać), który po strzeleniu gola zaprezentował cieszynkę a'la Jędrzejczyk, czyli przeskoczył bandy reklamowe i usiadł na trybunach. Tłumów nie było, więc nie wyglądało to tak efektownie jak we Wrocławiu.
30 marca w Dublinie ma odbyć się losowanie grup. Oprócz Polaków z Dolnego Śląska i gospodarzy z Regionu Wschodniego grać będą Zagrzeb (Chorwacja), Wuttenberg (Niemcy), Południowe Morawy (Czechy), Region Wschodni (Irlandia Północna), Ankara (Turcja) i Tuzla Canton (Bośnia i Hercegowina).

Łasicki ograł Niemców!

$
0
0
Piłkarska Polska czeka na sukces od wielu lat. I nie chodzi tu o sukces seniorów, bo nie oszukujmy się - w turnieju rangi mistrzowskiej raczej nie będziemy drużyną, która sięgnie po medal. W kategorii juniorów od czasu złotego pokolenia rocznika 1982 z przełomu wieku długo czekaliśmy na medal. Sukces trafił nam się w 2012 roku w Słowenii, gdy prowadzona przez anonimowego wówczas trenera Marcina Dornę kadra U-17 sięgnęła po brązowe medale. Drogę do finału i do medalu ze szlachetniejszego kruszcu młodym Polakom zastopowali młodzi Niemcy - w I połowie Leon Goretzka pokonał Oskara Pogorzelca (dziś MKS Kluczbork). Po przerwie znakomitą szansę na pokonanie Oliviera Schnitzera zmarnował Mariusz Stępiński, Karol Linetty ostemplował poprzeczkę, a w 80 minucie bośniacki arbiter wyrzuca z boiska byłego wałbrzyskiego juniora Igora Łasickiego. Po tym sukcesie wydawało się, że prowadzona również przez Dornę kadra młodzieżowa powalczy w MME oraz eliminacjach olimpijskich. Przez długi czas, bazując na niesamowitej skuteczności Arkadiusza Milika, reprezentacja Polski swoją szansę zaprzepaściła dopiero w ostatnim meczu w Grecji. W tym roku z kolei wielkie oczekiwania towarzyszyły reprezentacji U-17 w turnieju eliminacyjnym rozgrywanym kilka dni temu w Wielkopolsce. Niestety, świeżo upieczony gracz Arsenalu Krystian Bielik wraz z kolegami z kadry U-17 (rocznik 1998) wygrali tylko ostatnie spotkanie z Irlandią (1:0), a wcześniej ulegając Grecji i Białorusi.
Marc Stendera i Igor Łasicki w meczu w Jenie
27 marca w Jenie kadra U-20 (rocznik 1994) prowadzona przez Marcina Dornę miała niepowtarzalną szansę wygrać Turniej Czterech Narodów. Było by to historyczne,pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych w tej trwającej od sezonu 2001/02 rywalizacji z Niemcami, Włochami i Szwajcarią. Warto dodać, że już jesienią remis wystarczał Polakom, by wygrać turniej, ale w Szczecinie lepsi okazali się nasi zachodni sąsiedzi. W postenerdowskiej Jenie była ostatnia szansa dla gospodarzy i obserwujących rywalizację Włochów by wyprzedzić Polaków. Po słabiutkiej I połowie było 0:0, czyli wynik satysfakcjonujący gości. W 69 minucie Mariusz Stępiński pokonuje Marvina Schwabe wyprowadzając Polaków na 1:0! Po kolejnych 5 minutach ponownie akcja Stępińskiego, strzał w poprzeczkę,który dobija Piotr Zieliński i 2:0. Wynik co prawda skorygował z rzutu karnego Marc Stendera, ale Polsce udało się dowieźć wynik do końca. Zasługa w tym dobrze grającego w obronie Igora Łasickiego. Niezwykle cenne zwycięstwo nad zawsze mocnymi Niemcami i triumf w Turnieju Czterech Narodów stał się faktem!
Po blisko 3 latach Marcin Dorna wziął rewanż na Niemcach po porażce w ME U-17. Wówczas grali również Stępiński i Łasicki, a także Rudol(dziś rezerwowy), po niemieckiej stronie  Stendera, Kempf, Dittgen. Tabela przed dwoma ostatnimi meczami wygląda następująco:
1. Polska       6 13 10-7
2. Włochy     4  6    6-5
3. Niemcy     5  5   4-4
4.Szwajcaria 5  3   3-7.
Oto skład Polski z Jeny: Damian Podleśny (Chojniczanka), Tomasz Kędziora (Lech), Paweł Dawidowicz (Benfica B), Igor Łasicki (AS Gubio Calcio), Hubert Matynia (Pogoń), Dariusz Formella (Lech), Maik Lukowicz (Werder Brema),Alan Uryga (Wisła), Radosław Murawski (Piast), Piotr Zieliński (Empoli), Adam Dźwigała (Lechia), Martin Kobylański (Union Berlin), Łukasz Wroński (Bełchatów),Mariusz Stępiński (Wisła). A rezerwowymi byli: K.Rudnicki (GKS Katowice), M.Flis (Bełchatów), S. Rudol (Pogoń),P.Cibicki (Malmoe), L.Klemenz (Korona).

Zwycięstwo nad Siarką - zachować spokój

$
0
0
Swego czasu na pomeczowej konferencji, Maciej Skorża stwierdził po przegranym meczu prowadzonej przez niego Wisły Kraków z Legią: no cóż, przynajmniej liga będzie ciekawsza. Jeśli chodzi rundę wiosenną w drugiej lidze to emocje są gwarantowane,bo na chwilę obecną nie sposób wytypować pewniaka do awansu i ... spadku. W czubie tabeli słabo tegoroczne występy zaczął Rozwój i pożegnano się z trenerem Brehmerem, zastąpił go Marek Koniarek i na dzień dobry ogrywa lidera z Kluczborka i to na jego boisku. Po wygranej z ROW dystans do lidera do jednego punktu zmniejszyła również Stal Stalowa Wola, która wcześniej przegrała dwa mecze pod rząd. Znakomita passa po zmianie trenera jest odnotowana również w Sosnowcu - Zagłębie jest już piąte, ale traci do trzeciego awansowego miejsca tylko dwa punkty! Tyle samo punktów straty miałaby tarnobrzeska Siarka, gdyby wygrała w Wałbrzychu.
Podopieczni Ryszarda Kuźmy przyjechali w glorii zwycięzcy derby Podkarpacia (2:1 ze Stalą Stalowa Wola) i mimo braku wypożyczonego z Zabrza Oziębały byli faworytem spotkania z wałbrzyskim outsiderem. Jerzy Cyrak nie mógł liczyć na kontuzjowanego Wepę, do którego dołączył Derbisz - ostatnio pewniak w bramce. Rekonwalescent Śmiałowski usiadł na ławce rezerwowych, a poza tym skład bardzo przypominał pojedynek z Rozwojem (1:0) z kosmetycznymi zmianami - Musin w bramce i Tyktor za Wepę w obronie.
Siarka w historii występów pod Chełmcem przeciwko Górnikowi nie zdobyła ani jednego punktu. W latach 70-tych przeciwko tarnobrzeżanom w seniorach debiutował Gerard Śpiewak (76/77), który sezon później zdobył zwycięską bramkę (2:1) w meczu, gdzie goście z Podkarpacia nie potrafili utrzymać prowadzenia 1:0. Potem w sezonie 1989/90 dwukrotnie spadkowicz z 1.ligi ograł beniaminka 2:1, choć w obu meczach dla Siarki strzelał późniejszy gracz Lecha i reprezentacji Michał Gębura. W 1990 podczas ostatniej wizyty w Wałbrzychu Siarka przegrała aż 0:3 po dwóch celnych trafieniach Waldemara Milewskiego i przepięknej bramce mało pamiętanego Dariusza Radomskiego. Kto wie czy dziennikarze portalu wałbrzych.naszemiasto.pl nie przypomnieli sobie o tym spotkaniu skoro zamieścili galerię z meczu podając błędny wynik 3:0?
Spotkanie z Siarką, zresztą jak każde inne w tej rundzie, było dla wałbrzyszan z nożem na gardle. Presji wyniku nikt górnikom nie zazdrości, ale w sumie sami sobie zgotowali taki los. Sobotni mecz zapewne dość długo będzie wspominany przez kibiców, bo chyba był najlepszym widowiskiem przy Ratuszowej w tym sezonie. Siarka z kolei podtrzymała bessę w wałbrzyskich spotkań z Górnikiem - bez punktu.
Zaczęło się od kontuzji Grzegorza Michalaka, którego musiał z konieczności zastąpić Dominik Radziemski i jak się później okazało był jednym z bohaterów spotkaniach.  Początkowa faza spotkania należała raczej do gości,którzy grali odważnie na połowie przeciwnika, a w obronie skupiając się głównie na pilnowaniu najlepszego snajpera miejscowych Marcina Orłowskiego. Kapitan Górnika robił co mógł, parę razy zabrakło mu szczęścia, ale może dlatego, że skupiono na nim głównie uwagę, więcej miejsca mieli partnerzy? W roli głównej wystąpił Rafał Figiel, dla którego mecz z Siarką będzie wizytówką w dotychczasowym występach w koszulce Górnika. Najpierw pokonał Artura Melona, a potem zaliczył asystę przy główce Radziemskiego. To musiało się podobać, zwłaszcza, że gospodarze nie zamierzali bronić wyniku,tylko stwarzali kolejne sytuacje. Na listę strzelców ponownie mógł się wpisać Radziemski, ale i również Stolarczyk, Tyktor, czy Bronisławski.  Po przerwie mecz początkowo układał się po myśli wałbrzyszan, ale paradoksalnie czarnym charakterem okazał się bohater meczu, czyli Figiel. Pomocnik biało- niebieskich najpierw zobaczył drugą już żółtą kartkę w tej rundzie,by chwilę później zmarnować dogodną sytuację, która mogła by zamknąć ten mecz. A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to Marcin Truszkowski szybko skorygował wynik na 2:1. Wtedy przekonaliśmy się jaki charakter ma drużyna gospodarzy,bowiem nie było chwili zwątpienia, czy cofnięcia się by bronić korzystny jeszcze wynik. A tymczasem przychodzi cios w postaci bramki autorstwa Senegalczyka Traore. Kto wówczas z siedzących i stojących kibiców na trybunach Stadionu 1000-lecia nie zwątpił w końcowy wynik? Odpowiedź w postaci kolejnej bramki Rafała Figla wprowadziła w nastrój dawno nie spotykany przy Ratuszowej. Oczywiście nerwowa końcówka, ale i szczęśliwe zakończenie.
Do tej pory w wiosennych meczach Górnik grał bardzo solidnie w obronie i niezbyt szczególnie w ataku. Tym razem strzelił aż 3 bramki, choć mógł pokusić się o podwojenie tej cyfry. Okazuje się, że opcje w napadzie to nie tylko Orłowski, że Figiel to wiosenny skarb, na którego trzeba chuchać i dmuchać, ale też należy pomyśleć o alternatywie dla niego. Rywale szybko rozszyfrują grę wałbrzyszan. W obronie były błędy i wielu stratę bramek przypisze absencji Wepy i obecności Tyktora. W obecnie funkcjonującym systemie preferowanym przez Cyraka (trójka defensorów) brakuje miejsca dla Cichockiego. W pomocy pokazał się rekonwalescent Śmiałowski, który mógł zaliczyć wejście smoka, ale zabrakło mu precyzji,
NA 11 MECZÓW PRZED FINISZEM ROZGRYWEK GÓRNIK TRACI 4 PUNKTY DO BEZPIECZNEJ STREFY.
Ale te 4 oczka niech nikogo nie zmylą,bowiem trójka obecnych towarzyszy niedoli ma co najmniej jeden mecz rozegrany mniej i te proporcje mogą się zmienić.Do utrzymania długa droga, zwłaszcza, że wałbrzyszanie wchodzą w cykl meczów prawdy z zespołami z czołówki - po świątecznej wizycie w Rybniku przyjeżdża Stal Stalowa Wola. Tak jak wspomniano na początku - każdy mecz jest niezwykle ważny. Oprócz punktów trzeba liczyć na potknięcia rywali.
Mecz z Siarką był udany. Cieszą punkty, zdobyte bramki, dramaturgia ze szczęśliwym zakończeniem. Jednak trzeba nieco ostudzić ten hurra optymizm, bo w następnych meczach może nie być tak różowo. Martwić mogą błędy w obronie, jak i również gra w II linii, gdzie nie ma nikogo,kto by odciążył Figla w prowadzeniu gry. Orłowskiemu też przydałoby się większe wsparcie w samotnej walce z twardo grającymi obrońcami.Wciąż brakuje wartościowych młodzieżowców, za wyjątkiem sprowadzonego zimą Stolarczyka. Na kogo postawi Jerzy Cyrak, gdy wykuruje się Seweryn Derbisz?

Dublin

$
0
0
Tego nikt się nie spodziewał - Polska po jesiennych meczach w 2014 roku, będąc w grupie z mistrzem świata, będzie do wiosennych spotkań przystępować z pozycji lidera. Im bliżej pierwszego tegorocznego spotkania tym wiadomości z obozu kadry zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Napięcie było regulowane przez dziennikarzy, samych piłkarzy. Ale po kolei.
Kontuzje Piszczka, Jędrzejczyka, Grosickiego spowodowały, że skrzydła kadry Nawałki w meczu z Irlandią personalnie nie wyglądały tak jak w jesiennych meczach. Kto zmiennikiami? Na prawej stronie naturalnym zmiennikiem Piszczka okazuje się być kolega z Bundesligi Paweł Olkowski, który przebojem wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce FC Koeln, a następnie przedłużenie umowy. Na lewej obronie powrócił Wawrzyniak,który po  szybkim powrocie do kraju zbiera dobre recenzje za grę w gdańskiej Lechii. Za byłym legionistą pokutuje niezbyt udana reprezentacyjna przeszłość, w tym wypominany poślizg przy bramce na 2:2 w towarzyskim meczu z Niemcami w Gdańsku. Mecz z Niemcami również pamiętany jest w kontekście Sławomira Peszko,który miał bodaj trzy 100% sytuacje i żadnej nie wykorzystał. Teraz grywa częściej w Kolonii, a w skutek problemów ze skrzydłowymi Nawałka powrócił do wyboru Peszki. Najbardziej kontrowersyjną decyzją selekcjonera jest pominięcie Błaszczykowskiego. Były kapitan reprezentacji leczył kontuzję i wiosną stopniowo wprowadzany był do gry w macierzystej Borussi. Ostatni występ ligowy wytrącił Nawałce argument o braku gotowości fizycznej Jakuba B., ale i tak tajemnicą poliszynela jest fakt, że graczowi z Dortmundu nie spodobała się cała sytuacja z przekazaniem opaski kapitańskiej Lewandowskiemu oraz niechęć do brylowania na konferencjach prasowych kadry. Przyjaźń Lewandowskiego z Błaszczykowskim można nazwać ...szorstką, ale pamiętając ich współpracę w Dortmundzie, trudno oczekiwać by było zgrzytów w kadrze. Przeciwnicy obecności Kuby w kadrze przypominają, że reprezentacja z nim w składzie nic nie osiągnęła, atmosfera była daleka od tej, która obecnie panuje. Więc po co psuć ją powołaniem rekonwalescenta, którego osoba skupiałaby większość uwagi mediów?
Długo trwały dyskusje na temat bramkarza w wyjściowej jedenastce w Dublinie. Jesienny as, czyli Wojciech Szczęsny stracił miejsce w bramce Arsenalu, Łukasz Fabiański zbiera znakomite recenzje oraz kolekcjonuje mecze z czystym kontem w Swansea, a Artur Boruc jest bliski awansu ze swoim Bournemouth. Za Borucem przemawia doświadczenie i ma wielu zwolenników pomimo przypomnienia marcowego występu w Belfaście w 2009 roku przeciwko Irlandczykom z Północy (2:3) i pamiętnego klopsa po zagraniu Michała Żewłakowa. Poza tym kiedy Fabiański ma dostać w końcu swoją szansę? W lidze spisuje się bez zarzutu, więc czas by pokazał się w Dublinie.
Balonik media potrafią pompować, bo to co można było poczytać w przeddzień meczu w Przeglądzie Sportowym i Fakcie na temat przesądów Adama Nawałki to naprawdę solidna dawka na poprawę humoru. Na początek eliminacji wygraliśmy z Gibraltarem - graliśmy w białych kostiumach, rzekomo przyniosły szczęście, więc takie same będą w każdym wyjazdowym meczu. To samo dotyczy białych polówek,które zakładane są w dniu meczu. Historyczny mecz z Niemcami komentował z Mateuszem Borkiem Tomasz Hajto, więc Nawałka dopytywał w polsacie o kontynuację tej współpracy.Efekt - w kolejnych meczach słyszeliśmy głos wspomnianego duetu, a po objęciu GKS Tychy przez Hajto,nawet mecz jego drużyny z Termaliką przeplanowano na sobotę... Jeśli do tego dodamy, że mecz w Dublinie będzie 13. Nawałki jako selekcjonera i że do niedzieli na listę strzelców za jego kadencji wpisało się 13 zawodników to śmiało można się zgodzić z tytułem prasowym "(Prze)Sądny dzień Nawałki".
Niedziela okazała się szczęśliwym dniem Nawałki. Polska rozegrała mocno przeciętne spotkanie remisując z Irlandią 1:1. Choć przebieg meczu był taki, że polscy kibice mogli mówić o zawodzie. Mecz był jedną wielką kopaniną, zarówno piłki jak i przeciwnika. Niestety, szwedzki arbiter nie ukarał graczy gospodarzy za bandycki wręcz faul na Miliku, czy uderzenie w twarz Mili. Ba,nie raczył zauważyć faulu na Fabiańskim w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Po tym był feralny rzut rożny.
Bohaterem meczu okrzyczano Sławomira Peszko. Tuż po strzeleniu przezeń bramki na Twiterze rozpoczął się festiwal domysłów jak w tej chwili czuje się wielki nieobecny, czyli Błaszczykowski. Wśród grona ciekawych królowali stołeczni dziennikarze, którzy oglądając mecze nie rozstają się z telefonem/tabletem/komputerem,by podzielić się swoimi głębokimi przemyśleniami.
Wracając do Peszki to niewątpliwie jest on największym wygranym meczu w Dublinie. Tak jak jesienią swoje 5 minut chwały w kadrze mieli Milik, Mila czy Mączyński, skrzydłowy z Kolonii nie tylko strzelił jedynego gola, ale walczył, pokazywał się. Na pewno nie można mieć zastrzeżeń do Fabiańskiego,Glika, Szukały,Lewandowskiego, Krychowiaka. Milika sponiewierano totalnie, Rybus widoczny był tylko przy stałych fragmentach gry, no i przy golu, a poza tym niewidoczny. Zaskoczył pozytywnie Wawrzyniak - obrońca Lechii,nie popełnił większych błędów,choć złośliwi zauważą pasywną postawę przy golu Longa. Zaskakujące dla telewidzów były zachwyty Tomasza Hajto nad postawą Wawrzyniaka,być może potrzebny jest dobry PR dla podopiecznego kolegi z boiska? Najgorsi bez wątpienia to duet Olkowski - Jodłowiec. Klubowy kolega Peszki był bierny, mało aktywny i dobrze, że większość akcji ofensywnych w II połowie Irlandczycy próbowali forsować naszą lewą stroną. Ciekawe, że w Bundeslidze zbiera o wiele lepsze recenzje niż Peszko... Jodłowiec, twardziel z T-Mobile Ekstraklasy, miał rozbijać ataki w środku pola, a tymczasem częściej pojawiała się reklama modecomu podczas transmisji niż legionista był przy piłce. Oczywiście pomocnik stołecznego klubu nie został w poniedziałkowych komentarzach tak brutalnie potraktowany jak Olkowski...
W Przeglądzie Sportowym noty Polaków przedstawiają się następująco:
Fabiański 6- Olkowski 3,Glik 6, Szukała 5, Wawrzyniak 6 - Jodłowiec 5, Krychowiak 6, Peszko 7, Milik 5 - Lewandowski 6.
Sport z kolei najwyżej ocenił Glika (8),potem Fabiańskiego i Peszko (7), najniżej Olkowskiego (4).
Onet w skali szkolnej najwyżej (na 4) ocenił Glika, Peszko, Krychowiaka i Lewandowskiego. Najgorzej duet Jodłowiec, Olkowski (2).
TVN24 również w skali szkolnej najwyżej ocenił Peszko (4+), Wawrzyniaka, Lewandowskiego, Fabiańskiego i Glika (4), a najgorsi to Olkowski i Jodłowiec (2).
Jakież zaskoczenie spotka z kolei czytających prasę na wyspach!
Oto wg Daily Mail duet Olkowski - Jodłowiec był jednym z lepszych na boisku! Dobrze, że przynajmniej postawa Sławomira Peszko została doceniona i wybrano go piłkarzem meczu.
Czyżby Wyspiarze oglądali inny mecz?
W czerwcu szósta seria spotkań. 13.06. Polska będzie podejmować Gruzję - w Warszawie, gdzie Stadion Narodowy nabył abonament na mecze na najbliższe 5 lat. Pewnie nie ucieszyło to właścicieli obiektów w Gdańsku, Wrocławiu czy Poznaniu. Na pewno nie zagra za nadmiar żółtych kartek Kamil Glik, kapitana Torino może zastąpić inny gracz z Włoch Cionek,  w pełni zdrowia będzie duet z Dortmundu, może ktoś błyśnie podczas ligowego finiszu. W innych spotkaniach Irlandia spotka się ze Szkocją, a Niemcy zagrają na wyjeździe z Gibraltarem.
Przed i po meczu mówiło się o autostradzie do francuskiego Euro - zwycięstwo miało nam pozwolić Polsce wskoczyć na pas autostrady, remis nieco przytrzymuje nas przy bramce opłat. Różnice punktowe są niewielkie, ewentualne potknięcie spowodować może nerwówkę, której wszyscy chcielibyśmy uniknąć.

Bartkowiak triumfuje w Lubinie, Figiel doceniony

$
0
0
Gdy o prymat w regionie walczą dwa najlepsze zespoły to rywalizacja dotyczy nie tylko I drużyny seniorów, ale rezerw jak i młodszych drużyn. O tym doskonale przekonano się choćby w finale MPJ, gdy Wisła Kraków dwukrotnie upokorzyła Cracovię, w rewanżu strzelając na jej boisku aż 10 bramek. Na Dolnym Śląsku obecnie hierarchia jest jasno ustalona - o prymat walczy Śląsk Wrocław z Zagłębiem Lubin. W Legnicy, Wałbrzychu czy Głogowie pozostaje jedynie powspominać albo pomarzyć. Śląsk w ekstraklasie nie ma partnera do meczu derbowego,  rezerwy rywalizują z Zagłębiem II w 3.lidze i jesienią mocno spięli się na derbowy mecz w Lubinie. Gospodarze wystawili "normalny", czyli młodzieżowy skład, a goście z Pawłowskim, Ostrowskim, Grodzickim,Pawelcem czy Plaku nie mieli większych problemów z wygraną aż 5:1. W kategorii juniorów lubinianie są prawdziwym hegemonem jeśli chodzi o nasze województwo.
W Centralnej Lidze Juniorów Zagłębie plasuje się tuż za czołową trójką: Lech, Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk. Drugi z dolnośląskich przedstawicieli w walce o tytuł mistrza Polski juniorów, Śląsk, w środku stawki, gdzie zaledwie kilka punktów dzieli od spadkowego 13.miejsca. Jesienią we Wrocławiu Zagłębie wygrało bez problemów 3:0, a w miniony weekend rewanż należał jednak do Śląska.  Trener Bator miał bowiem do dyspozycji piłkarzy z szerokiej kadry I zespołu: Karola Angielskiego, Macieja Płaszewskiego, Mariusza Idzika i doskonale znanego w Wałbrzychu Michała Bartkowiaka. Na Stadionie Górniczym goście ze stolicy województwa dość niespodziewanie, ale zasłużenie wygrali 2:0 (1:0) a wynik ustalił właśnie Bartkowiak. 18-letni skrzydłowy został zmieniony przed końcem meczu, mniej szczęścia miał inny wałbrzyszanin, Paweł Żyra - o rok młodszy od Michała pomocnik został zmieniony już w przerwie.
Co ciekawe w ten weekend Zagłębie rywalizowało ze Śląskiem w DLJ juniorów starszych, gdzie lubinianie wygrali 4:1,choć grali rocznikiem 1999. Z kolei w DLJ juniorów młodszych upokorzyli ... Górnika w Wałbrzychu wygrywając aż 7:0.
Przed uczestnikami tego niefartownego spotkania ze Śląskiem jeszcze sporo czasu, by zapukać do szerokiej kadry seniorów Górnika Wałbrzych. Miejmy nadzieję, że będzie to wciąż drugoligowy zespół. Ostatni mecz z Siarką Tarnobrzeg został uznany za największą niespodziankę ostatniej kolejki.
Tygodnik Piłka Nożna z kolei wybrał Rafała Figla nie tylko Piłkarzem Meczu, ale bohaterem całej kolejki. Dodatkowo do Jedenastki Kolejki wybrany został Michał Oświęcimka - ustawiony jako ... lewy obrońca. Naoczni świadkowie wiedzą, że Cimek na tej pozycji nie występował, o ile zaczął mecz na lewej stronie, to później częściej walczył w środku pola. Dziwi natomiast brak Dominika Radziemskiego, który dał znakomitą zmianę, ale nie dość,że został pominięty w zestawieniu to w opisie została mu odebrana asysta na rzecz Lenkiewicza. Ale wiadomo, że CAŁĄ ligę opisuje jeden dziennikarz - Kamil Sulej i trudno spodziewać się, że będą to rzetelne i prawdziwe relacje. Z drugiej strony, gdyby klub pokusił się o oficjalny kanał youtube i wrzucał tam bramki, lub współpracował z lokalnymi telewizjami (Dami czy Telewizja Wałbrzych) to dla niektórych dziennikarzy byłoby wygodniej, a i przede wszystkim kibice mieli by więcej radości.

Błękitny sen

$
0
0
To nie Prima Aprilis -drugoligowy zespół Błękitnych Stargard Szczeciński w pierwszym półfinałowym meczu pokonał wicemistrza Polski, wicelidera Lecha Poznań 3:1. Biorąc pod uwagę, że w ćwierćfinale dwukrotnie stargardzianie pokonali Cracovię po 2:0 to za tydzień w Poznaniu możemy być świadkiem największej sensacji w Pucharze Polski od kilku dekad!
Dekadę temu Błękitni awansowali na zaplecze ekstraklasy, które nazywało się drugą ligą. W zwycięskim marszu z IV ligi swój udział mieli wałbrzyszanie - Robert Kubowicz, Marek Wojtarowicz i Rafał Jeziorski, który jedyny z tej trójki zagrał w 2.lidze. Pobyt był krótki i burzliwy, bowiem zespół został wycofany po rundzie jesiennej, a zawodnicy, z aktualnym kadrowiczem Jakubem Wawrzyniakiem na czele, zapamiętali brak pieniędzy, kombinowanie jedzenia ze zbieraniem grzybów i parówkami z marketów na czele. Po 9 sezonach Błękitni awansowali ponownie do 2.ligi, z tą różnicą, że teraz jest to trzeci poziom rozgrywek. W ciągu 2 sezonów Górnik Wałbrzych grał ze stargardzką drużyną czterokrotnie i tyleż samo razy musiał uznać wyższość zespołu z Pomorza Zachodniego.
Tomasz Pustelnik w lidze radził sobie z M.Sawickim
a w Pucharze Polski z gwiazdami Pasów i Kolejorza.
W ubiegłym sezonie beniaminek przez długi czas liczył się w walce o awans, ostatecznie plasując się na wysokiej czwartej lokacie. Najlepsze recenzje zbierał Michał Magnuski, wicekról strzelców z 17 bramkami, który w obecnym sezonie zaliczył bodaj najbardziej spektakularną obniżkę formy. Zaczął od 3 goli w PP, a w lidze dorzucił 2 bramki w 12 występach + niewykorzystany rzut karny. Wiosną próżno go szukać w kadrze meczowej. Swoją szansę wykorzystują zmiennicy. O ile w lidze zespół radzi sobie średnio, to w pucharze jest prawdziwą rewelacją.  Po pokonaniu pierwszoligowców z Chojnic i Tychów wyższość podopiecznych Krzysztofa Kapuścińskiego musiała uznać Cracovia, a teraz Lech.Prasa, telewizja nagłośniła sukcesy Błękitnych, większość kibiców już wie, że trener uczy w szkole, a w drużynie ma strażaków,studentów oraz strażników więziennych. Wielu się naśmiewało z trenera Kapuścińskiego, który w ostatnim meczu ligowym dał odpocząć ponad połowie zawodnikom z podstawowego składu. Mecz z Lechem nie był wielkim widowiskiem, ale końcowy wynik sprawił, że zapisał się w historii klubu i miasta i będzie wspominany latami - bez względu na rezultat rewanżu. Determinacja, walka, słaba dyspozycja Kolejorza sprawiło, że o drugoligowych piłkarzach zaczęto mówić nie w kontekście jednorazowego szczęśliwego występu futbolowego kopciuszka, tylko, że na tym szczeblu faktycznie mogą grać zdolni zawodnicy, którzy poradziliby sobie na najwyższym szczeblu.
Sen Błękitnych trwa, może brutalnie skończyć się tuż po świętach,w Poznaniu, ale może potrwać do 2 maja, do finałowego spotkania,najprawdopodobniej z Legią Warszawa.
Kibice w Wałbrzychu ani razu w 2 sezonach nie mieli okazji cieszyć się choćby z punktu w rywalizacji z Błękitnymi. Co ciekawe najlepszy wynik osiągnęli grając z pozycji straconej - w ostatnim meczu, jesienią w Stargardzie Szczecińskim. W sezonie 2013/14  zarówno na inaugurację (0:2) jak w wałbrzyskim rewanżu (1:4) trudno ówczesnego beniaminka uznać było za zdecydowanego faworyta, podobnie jak w 1.kolejce obecnego sezonu (0:1). W listopadzie dołujący Górnik przyjechał do Błękitnych i był bliski sprawienia niespodzianki. Prowadzenie 1:0,kolejne szanse, wreszcie remis a na koniec gol-kuriozum, czyli kiks Filipe do spółki z Janiczakiem i 1:2. Biorąc pod uwagę występy przedstawicieli ekstraklasy na Miejskim Stadionie Piłkarskim w Stargardzie, to wałbrzyszanie zaprezentowali się o wiele korzystniej od Budzińskiego, Marciniaka, Rakelsa, Linettego,Kowanckiego czy Pawłowskiego.Oczywiście daleko idących wniosków w tej kwestii nie należy wyciągać.
Półfinałowy dwumecz z Lechem to również szczególny dwumecz w historii wałbrzyskiego Górnika,bowiem edycja pucharowa 1987/88 zakończona rywalizacją z Kolejorzem to ostatni sukces biało-niebieskich. Grający w ekstraklasie Górnicy, prowadzeni przez Henryka Kempnego, podobnie jak poznaniacy rywalizację od IV rundy. Do tej rundy zdołały odpaść dwa inne wałbrzyskie zespoły - Zagłębie i ... rezerwy Górnika. Zielono-czarni, beniaminek 2.ligi, po wyeliminowaniu rezerw Zagłębia Lubin (2:0) odpadły z Piastem Nowa Ruda (2:3 - 2 gole Wiesława Latały ), z kolei Górnik II po ograniu MałejPanwi Ozimek (2:1 po golach Artura Milewskiego i Dariusza Kurzeji) ulegli Górnikowi Knurów, czołowemu drugoligowcowi 1:5 (bramka A.Milewskiego).  W drodze do najlepszej czwórki tej edycji wałbrzyski Górnik wyeliminował Włókniarz Pabianice (3:0 - bramki Z.Przybysz z karnego,L.Kosowski 2), Olimpię Poznań (4:3 - W.Stańko 2, Z.Przybysz, J.Sobczak), w ćwierćfinale ŁKS Łódź (2:1 - W.Stańko 2 i 2:2 - R.Spaczyński, W.Stańko), natomiast Lech pokonał kolejno Jeziorak Iława (2:0- Miłoszewicz,Szczepański), Ostrovię (3:0 - Pachelski 2,Miloszewicz) oraz Pogoń Szczecin (1:0 - Araszkiewicz i 1:0 - Kruszczyński).
W ówczesnym sezonie Górnik mocno dołował, jesienią wygrał zaledwie dwukrotnie i sukces z Olimpią Poznań był naprawdę wielkim osiągnięciem. Skutecznością w pucharze imponował obecny kierownik Zagłębia Lubin Wiesław Stańko,a poznanian wyeliminował kapitalnym strzałem 19-letni Jacek Sobczak,który za kilka lat będzie biegał w Genui i Manchesterze w Pucharze Zdobywców Pucharów. W ćwierćfinale kopciuszkiem była siedlecka Pogoń,która nie miała wiele do powiedzenia z Legią, a Górnik nie był faworytem w rywalizacji z ŁKS Łódź, który pod wodzą śp.Leszka Jezierskiego był wtedy czołową drużyną kraju.  Nazwiska Bako,Kruszankina, Soczyńskiego, Chojnackiego, Ziobra, Terleckiego czy Robakiewicza gościły w notesach selekcjonera. Po wymęczonym zwycięstwie 2:1 w rewanżu ŁKS prowadził 2:0, gdy Ryszard Spaczyński zdobył kontaktową bramkę.Łodzianie, podobnie jak wcześniej Olimpia,myślami pewnie byli przy dogrywce, gdy wałbrzyszanie zadali zabójczy cios - Wiesław Stańko pokonuje Bakę i Górnik melduje się w półfinale!
Pierwszy półfinałowy mecz w Wałbrzychu zgromadził 4500 widzów, którzy przecierali oczy ze zdumienia. Podobnie jak w Stargardzie Szczecińskim,gospodarze skazani na porażkę byli zdecydowanie lepszym zespołem od Lecha. Trener Henryk Kempny zaskoczył ofensywnym ustawieniem z trójką napastników licząc na skuteczność rewelacyjnego w pucharze Stańko. W bramce Gerard Marszałek, w obronie Zbigniew Małachowski (który po PP sięgnie w barwach Amiki Wronki), Andrzej Wójcik, Andrzej Dębski i Ryszard Spaczyński, w pomocy Jacek Sobczak, którego w przerwie zmieni Wróbel, Zenon Przybysz (w końcówce zluzowany przez Bącala) i Andrzej Wojtkowiak, a w napadzie Wiesław Stańko, Leszek Kosowski i Mariusz Sobczyk. Grzegorz Szerszenowicz, nieco zapomniany szkoleniowiec rodem z Białegostoku miał do dyspozycji takie tuzy jak Pleśnierowicz, Rzepka, Jakołcewicz, Łukasik, Słowakiewicz, Kofnyt,Romke,Kruszczyński, Araszkiewicz, Pachelski, Skrobowski.  Już w 7' po strzale Stańko obrońcy gości wybijają piłkę z linii bramkowej, w 22' po zamieszaniu podbramkowym strzał Sobczyka ląduje w siatce i Górnik obejmuje prowadzenie 1:0! W 36' groźnie strzelał bodaj najlepiej wyszkolony wówczas piłkarz Górnika - Wojtkowiak. Tradycyjnie groźny był Kosowski. Drugą połowę gospodarze rozpoczynają koncertowo. Solowa akcja Spaczyńskiego i strzał z bliskiej odległości Kosowskiego, który Pleśnierowicz odbija w kierunku ... własnej bramki i jest sensacyjne 2:0! Ten wynik satysfakcjonowałby wszystkich w Wałbrzychu,bowiem wówczas 13-ty zespół nie przegrał w lidze różnicą 3 bramek. Potem na pierwszy plan wyszedł arbiter Andrzej Libich. Już w 51' Skrobowski fauluje Stańko w "16" a gwizdek milczy! Za 4 minuty w polu karnym faulowany jest Kosowski, ale od lat wiadomo, że Kosa słynął z padolino, ale w tym wypadku przewinienie miało miejsce i należał się miejscowym rzut karny. W 65' tradycyjnie z dystansu groźnie strzela Przybysz, potem szansę ma Sobczyk, a Stańko w sytuacji sam na sam strzela nad poprzeczką ! Kibice przecierali oczy ze zdumienia - apatyczna w lidze drużyna, w pucharze gra jak z nut, mimo prowadzenia sunie atak za atakiem. W końcówce mocne tempo dało się we znaki wałbrzyszanom i po ataku pięknym wolejem Dariusz Skrzypczak, który zmienił Jakołcewicza zdobywa kontaktową bramkę 2:1. Po takim meczu w Wałbrzychu pozostał niedosyt. W rewanżu Górnik nie miał wiele do powiedzenia, bowiem w finale był raptem przez 14 minut. Wówczas po faulu Wójcika na Kruszczyńskim, poszkodowany otworzył wynik meczu. W 26' po strzale Pachelskiego niezbyt dobrze interweniował Krzysztof Widecki zastępujący w bramce Marszałka i było 2:0. Po przerwie wałbrzyszanie mieli optyczną przewagę, ale skarcił ich ponownie Pachelski i Kolejorz wygrał 3:0 po raz 4.meldując się w finale, w którym w rzutach karnych okaże się lepszy od Legii, a jesienią stoczy w Pucharze Zdobywców Pucharów pamiętne wyrównanie boje z FC Barcelona.

Świąteczny remis

$
0
0
Jak zauważył portal walbrzych24 w drugiej lidze Górnik radzi sobie znakomicie w Wielką Sobotę. Jeśli weźmie się pod uwagę z kolei historię spotkań wałbrzyszan z ROW-em Rybnik to już powodów do optymizmu nie było. Po pierwsze w dotychczasowych 5 meczach Górnik nie zdobył nawet punktu, tylko raz udało się trafić do bramki rywala, zresztą na strzelca tej bramki, Grzegorza Michalaka, z powodu kontuzji nie można było liczyć. Jesienią przy Ratuszowej rybniczanie wygrali 3:0. Wałbrzyski zespół na punkt w Rybniku czekał od 1982 kiedy to prowadzony przez Horsta Panica zespół wygrał 2:0 po golach Leszka Rycka i Romana Pełki. Rok później,gdy wałbrzyszanie zdobywali awans do 1.ligi jedną z nielicznych porażek ponieśli właśnie w Rybniku.
ROW to drużyna ścisłej czołówki i mimo niezbyt fortunnych wyników wiosną (2:2 w Górze, 0:1 u siebie z Siarką, 1:2 w Stalowej Woli) zwycięstwo nad outsiderem z Dolnego Śląska przyniosło by rybniczanom fotel lidera. Zresztą kibice nie przyjmowali do świadomości innej opcji niż komplet punktów gospodarzy,a tymczasem boisko nieco zweryfikowało te oczekiwania.
Mecz można było oglądnąć w internecie na kanale sportslaski.eu i było to o wiele ciekawsze doświadczenie od czytania relacji tekstowej, bądź przeczytaniu końcowej relacji i obejrzeniu skrótu.
Górnik sprawił ogromną niespodziankę remisując na boisku jednego z głównych faworytów do awansu. Nie był zespołem gorszym, choć ci co oglądali tylko skrót i czytali relacje śląskich korespondentów mogą podejrzewać, że punkt wałbrzyszanie mogą zawdzięczać szczęściu i nieskuteczności miejscowych. Trener Jerzy Cyrak postawił na tych samych zawodników, którzy ograli Siarkę Tarnobrzeg. Wciąż nie mogą grać kontuzjowani Seweryn Derbisz i Grzegorz Michalak, z kolei na ławce usiadł już Tomasz Wepa,którego czeka walka o miejsce w wyjściowym składzie - co jeszcze kilka tygodni temu było nie do pomyślenia. Rybniczanie to zdyscyplinowana defensywa, którą mogliśmy poznać już w jesiennym meczu w Wałbrzychu. Gra toczy się wokół doświadczonego,bo już 36-letniego kapitana zespołu Mariusza Muszalika- głównego wykonawcy stałych fragmentów gry. W ataku trzeba było uważać na Szymona Sobczaka (7 goli), byłego gracza Górnika Zabrze,Termaliki i Calisii i rosłego młodzieżowca Sebastiana Muszolika - reprezentanta kadry U-19.  Po raz kolejny na papierze rywal miał lepszy jakościowo skład, ale na boisku tego nie było widać. Wałbrzyszanie grali swoje. Michał Oświęcimka potwierdził, że lepiej czuje się na środku pola niż na boku, Dominik Radziemski dawał większą jakość na prawej stronie niż jego koledzy na przeciwległej stronie boiska. Piętą achillesową w meczach wyjazdowych jest wciąż stwarzanie sytuacji bramkowych. Strzały z dystansu nie zawsze trafiały w światło bramki. A warto dodać, że Górnik już od 14 minuty musiał gonić wynik.
Uderzenie Marka Krotofila - ROW- Górnik 1:0
Rzut rożny,dośrodkowanie Muszalika, nieupilnowany Krotofil i 1:0. W pierwszym momencie wydawało się, że lepiej mógł się przy tej sytuacji zachować Leonid Musin - zamurowany przy linii bramkowej. Ale z drugiej strony można mieć pretensje do zawodników z pola i nieodpowiednie pilnowanie rywali. Strata bramki to w tym sezonie pewna przegrana wałbrzyszan na wyjeździe - bowiem do soboty nie udało się im odwrócić losów meczu. Tym razem się udało. Również stały fragment gry - rzut wolny, dośrodkowanie Rafała Figla i piękne uderzenie głową z kilkunastu metrów Bartosza Tyktora, po którym Oskar Rybicki musiał sięgać po piłkę do siatki. Defensor rodem z Lubuskiego często zapędza się pod bramkę rywala i dopiero teraz zanotował premierowe trafienie w wałbrzyskich barwach. Do tego trzeba dodać coraz lepszą grę w defensywie co oznacza, że po wyleczeniu urazu Tomasz Wepa nie musi wrócić na środek obrony.
W drugiej połowie wałbrzyszanie częściej byli przy piłce, ale zabrakło ostatniego podania. Rybniczanie mieli swoje szanse i prawdę powiedziawszy bliżej byli uzyskania bramki. Ale albo piłka odbiła się od ręki Musiolika lub też młodzieżowiec ROW-u skiksował przed bramką Musina. Goście odpowiedzieli nieudanymi strzałami po ziemi Figla, Śmiałowskiego i sytuacją Orłowskiego,który stojąc tyłem do bramki, mając rywala na plecach wybrał strzał lewą nogą. Słabo zagrał Lenkiewicz, którego jak najbardziej słusznie zmienił Śmiałowski. W końcówce pojawił się Wepa oraz dawno nie oglądany Folc. Marcin zmienił Figla i była to zmiana na zyskanie cennego czasu - pechowo po kilkudziesięciu sekundach wałbrzyski napastnik musiał z powodu kontuzji opuścić boisko.
Rybniczanie mieli pretensje do wrocławskiego arbitra i dwie sytuacje.Najpierw serbski defensor Petar Borovićanin rozpędził się w "szesnastkę" gości i próbował złapać Radziemskiego na faul. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - żółta kartka dla gracza ROW. Jeszcze większe kontrowersje towarzyszyły jednej z ostatnich akcji meczu,gdy po rzucie wolnym na przedpolu bramki Musina rybniczanie znaleźli się w znakomitej sytuacji - na szczęście dla gości jako ostatni piłkę posłał do siatki będący na spalonym Szymon Sobczak. Trzeba tu oddać trójce wrocławskich rozjemców, że sytuację ocenili prawidłowo i wytrzymali ciśnienie,choć miało to miejsce już w doliczonym czasie gry.
O słabej dyspozycji Lenego już było, wciąż nie może wskoczyć na odpowiedni poziom wałbrzyski młodzieżowiec Dominik Bronisławski. Dodatkowo nie ma on zmiennika wśród młodzieżowców - sobotni jubilat Czapla, póki co jest dopiero bramkarzem nr 3 w hierarchii sztabu szkoleniowego Górnika, Cichocki to defensor, Krzymiński chimeryczny, a Surmaj wielka niewiadoma. Na pewno na tę chwilę jest to pewien problem. Być może sprawa wśród młodzieżowców wyjaśni się jak do zdrowia wróci Seweryn Derbisz. Młodzieżowy goalkeeper zawalił co prawda bramkę w Częstochowie, zaliczył niepewną interwencję z Rozwojem, ale mimo wszystko jego postawa dawała większą pewność niż obecne interwencje Musina. Leonid zarówno z Siarką jak i ROW-em zaliczył kilka wpadek, na szczęście bez większych konsekwencji, ale oglądając go z wysokości trybun nie stanowi on pewnego monolitu, prawdziwej ostoi defensywy. Może z czasem nabierze większej pewności?
Cieszy w końcu punkt wyjazdowy z zespołem ze ścisłej czołówki. Cieszy punkt po remisie 1:1, a nie 0:0 jak do tej pory było.Ale to wciąż za mało by myśleć o utrzymaniu. Zwłaszcza, że punkty zbierają rywale,którzy nie mają zamiaru oglądać się na inne zespoły.
NA 10 MECZÓW DO KOŃCA SEZONU - 4 PUNKTY STRATY DO BEZPIECZNEGO MIEJSCA.
W świątecznej kolejce niespodziewanie Wisła wygrywa w Tarnobrzegu i po raz kolejny znakomicie zagrał duet Konrad Nowak - Jarosław Niezgoda. W Niepołomicach Puszcza ogrywa Limanovię 5:1 - w 5 wiosennych meczach niepołomiczanie mieli już 6 rzutów karnych i co ciekawe trenerzy drużyn gości bardziej mieli pretensje o wykluczenia swoich zawodników.  Wielkie powroty (z 0:2 na 2:2) zaliczyli piłkarze MKS Kluczbork w Górze i Zagłębia w Katowicach. Dla Rozwoju to już drugi raz wiosną, gdy nie udaje im się utrzymać dwubramkowej przewagi.  Na stałe do grona walczących o awans doszlusowało Zagłębie, coraz głośniej o nawiązaniu walki o 1.ligę mówi się w Pruszkowie. A Błękitni znów bez kilku podstawowych graczy ograli mocną Stal Mielec. Tymczasem do Wałbrzycha przyjeżdża trzeci zespół ligi - Stal Stalowa Wola z najlepszym snajperem Łukaszem Sekulskim - strzelcem 19 bramek, równo połowy ze strzelonych przez Stalówkę.  Ciekawe jak wypadnie jego pojedynek z najskuteczniejszym z wałbrzyszan,czyli Marcinem Orłowskim. Co ciekawe, jesienią  oba zespoły były uzależnione od bramek wspomnianych napastników, a w ostatnich kolejkach trafiali inni zawodnicy.

Górnik Wałbrzych drużyną marca według Piłki Nożnej

$
0
0
Poświąteczne wydania tygodnika Piłka Nożna charakteryzują się tym, że nie znajdziemy w nim wyników ze świątecznej kolejki.Powodem jest wcześniejsze zamknięcie numeru.  Rolę wypełniaczy mogą pełnić różnego rodzaju analizy i podsumowania. W aktualnym numerze Kamil Sulej opisujące mecze drugoligowe pokusił się o podsumowanie marcowych zmagań. Co tu dużo mówić - jest to podsumowanie bardzo miłe dla oka kibiców wałbrzyskiego Górnika.
DRUŻYNĄ MARCA  został bowiem Górnik Wałbrzych. Skazywani na spadek podopieczni Jerzego Cyraka jeszcze nie wywiesili białej flagi. Górnicy wciąż nie radzą sobie na wyjazdach, ale udane mecze na stadionie 1000-lecia utrzymują ich przy życiu. Od pięciu spotkań nikt z Wałbrzycha nie wyjechał z punktami - czytamy w Piłce Nożnej.
PIŁKARZEM MIESIĄCA  został Rafał Figiel - Dwie bramki i dwie asysty w marcu w znaczący sposób wpłynęły na dorobek Górnika. Wałbrzyszanie znaleźli w osobie Figla nowego lidera i mogą zbierać gratulacje za znakomity ruch transferowy. 23-letni pomocnik przez 1,5 roku na zapleczu ekstraklasy był jednym z wielu, a w Górniku jest numerem 1. Jeżeli kolejne miesiące będą dla Figla równie udane, wkrótce trafi do wyższej ligi.
Wśród najlepszych trenerów został wybrany sosnowiecki duet Derbin - Stanek, a odkryciem Patryk Dudziński z ROW Rybnik.
JEDENASTKA MARCA:
                                                        Wojciech FABISIAK (Zagłębie)

Krystian GETINGER (Stal Mielec) Jovan NINKOVIĆ (Zagłębie)Krystian STOLARCZYK (Górnik)

                                   Martin PRIBULA (Limanovia) Bartosz NOWAK (Stal Mielec)

Rafał FIGIEL (Górnik)           Bartosz ŻUREK (Znicz)            Konrad NOWAK (Wisła)

                                  Marcin TRUSZKOWSKI (Siarka) Maciej GÓRSKI (Znicz)

Wyboru Figla nie trzeba uzasadniać - patrz wybór Piłkarza Marca. Opinia red.Suleja o Stolarczyku - młody obrońca, mimo trudnej sytuacji nowego klubu gra spokojnie i - co rzadko spotykane w jego wieku - równo.
Na tym nie koniec wyróżnień dla wałbrzyszan,bowiem w Jedenastce Dublerów znalazło się miejsce dla Seweryna Derbisza w bramce i Michała Oświęcimki jako jednego(lewego) z trójki obrońców.
Oby w następnych miesiącach Piłka Nożna miała ponownie powody by wyróżniać wałbrzyskich zawodników.

Bartkowiak bryluje w CLJ

$
0
0
Po udanym meczu w Centralnej Lidze Juniorów w Lubinie, gdzie strzelił bramkę, Michał Bartkowiak był bohaterem meczu Śląska z Lechią Gdańsk. Do przerwy po efektownych bramkach wałbrzyskiego skrzydłowego gospodarze prowadzili 2:0 - skończyło się na 3:1, co i tak jest niespodzianką, bowiem gdańszczanie zajmują 3.miejsce w tabeli. W tej kolejce nie grał z kolei Paweł Żyra, którego Zagłębie Lubin uległo we Wronkach Lechowi Poznań aż 0:6.
Adrian Mrowiec (Miedź Legnica)
W odmiennych nastrojach święta spędził Adrian Mrowiec, który świętował historyczne,najwyższe zwycięstwo w 1.lidze. 6:1 nad słabiutkim Widzewem Łódź pozwala oddalić się chyba na dobre od strefy spadkowej. Adrian wskoczył do składu na mecz z GKS Tychy (2:0), bowiem kontuzję leczył G.Bartczak, tydzień później popularny Baczo wrócił do składu, w którym z kolei zabrakło za kartki Midzierskiego, ale Miedzianka wywiozła cenny remis z Gdyni (0:0), a teraz w trzecim kolejnym meczu zwycięstwo, a trener Kudyba znalazł dla Adriana miejsce w miejsce Bartczaka, który wyleciał ze składu tym razem za kartki.
Tuż za Miedzią plasują się Wigry Suwałki, które w niezwykle ważnym meczu ograły GKS Katowice (2:0), a Bartosz Biel brał udział w akcji dającą drugą bramkę.
W 1.lidze z graczy z byłego województwa wałbrzyskiego powodu do radości ma niewątpliwie Krzysztof Piątek,który strzelił bramkę w Ostródzie (4:1 ze Stomilem Olsztyn). Zmiana trenera w Bytowie oznaczała absencję w wyjściowym składzie dla Kamila Juraszka,który oglądał bolesny debiut trenera Kafarskiego (0:3 u siebie z Grudziądzem). Bytovia jest na miejscu barażowym, do którego niebezpiecznie zbliża się Sandecja z Mateuszem Bartkowem w składzie (1:2 w Chojnicach).
Jan Rytko i Marcin Morawski
W 3.lidze sensacja, bowiem w jedenastym wyjazdowym występie Lechia Dzierżoniów po raz pierwszy nie sięga po komplet punktów - ba w Żmigrodzie po golu w 90 minucie gospodarze wygrywają 2:1 i dzierżoniowianie tracą fotel lidera. W Lubinie,nie bez błędów arbitra, rezerwy Zagłębia ogrywają Polonię/Stal Świdnica 3:2. U gospodarzy oglądaliśmy Pawła Żyrę (dopiero drugi występ w tym sezonie w 3.lidze) i Jarosława Jacha, natomiast dla gości po raz pierwszy w roli grającego trenera na listę strzelców wpisał się Marcin Morawski. Grali również Sławomir Truszczyński i Jan Rytko. Cenne zwycięstwo (2:0 z Dąbem Przybyszów) odniosła Bielawianka z Michałem Łaskim i Sławomirem Orzechem w składzie.
W 3.lidze gr.małopolsko-świętokrzyskiej hit - starcie lidera z wiceliderem,które oglądało zaledwie 400 widzów, Wisła Sandomierz z Bartoszem Szepetą w składzie ogrywa Sołę Oświęcim 2:1 i powiększa przewagę do 4 punktów. Szepeta zagrał słabo i został zmieniony po godzinie gry. W grupie śląskiej z kolei debiut Kamila Mańkowskiego w Polonii Bytom. Maniek pojawił się w końcówce meczu w Czarnowąsach zmieniając Dawida Skrzypińskiego. Nie udało mu się odwrócić losów meczu i Polonia dość niespodziewanie zaledwie zremisowała ze Swornicą 0:0. Jest to niewątpliwie sukces ekipy Andrzeja Polaka, który dał szansę gry Brazylijczykowi Filipe (żółta kartka).

Stal nie do złamania

$
0
0
Jesienny mecz w Stalowej Woli pomiędzy Górnikiem Wałbrzych a miejscową Stalą był debiutem Jerzego Cyraka w roli szkoleniowca biało-niebieskich. Goście wówczas mieli jeden punkt i wyprzedzali w tabeli jedynie Wisłę Puławy, a Stal mając 6 punktów więcej była również na niezbyt eksponowanym miejscu - 14.  Mecz miał identyczny przebieg jak sobotni - Górnik wychodzi na prowadzenie, ale jeszcze do przerwy Stalówka odpowiada trzema celnymi strzałami, a autorem wyrównującego jak i trzeciego trafienia jest ten sam zawodnik, który pokonuje bramkarza prawie w identyczny sposób. Jesienią katem wałbrzyszan był obrońca Michał Czarny, a wiosną Łukasz Sekulski, który również we wrześniowym pojedynku znalazł sposób na goalkeepera Górnika. W obu zespołach na przestrzeni 7 miesięcy wiele zmieniło się w obu zespołach - Stal włączyła się do walki o awans, Łukasz Sekulski nie ma sobie równych wśród strzelców w lidze, a zimą bliski był przejścia do ekstraklasy, a Górnik, co prawda powiększył dorobek punktowy, ale wciąż plącze się na dole tabeli i ma 6 punktów do bezpiecznej 14.lokaty.
Bartosz Tyktor strzela na 1:0 .
Wiosną oglądamy innego Górnika, nie tylko chodzi o personalia, ale również o ustawienie. Do beznadziejnego wręcz dorobku punktowego z jesieni'14 drużyna zaczęła dopisywać się sobie kolejne oczka, co spowodowało, że pojawiła się realna szansa na utrzymanie się w lidze. Jednak tylko niepoprawni optymiści mogli liczyć na komplet wiosennych zwycięstw na Stadionie 1000-lecia - po prostu wałbrzyszanie nie są drużyną, która nadawała by ton rozgrywkom, w lidze każdy z każdym może wygrać, a poza tym każda drużyna przechodzi kryzys. Czy ekipie Jerzego Cyraka przyszedł on na mecz ze Stalą? Oby.
Biorąc pod uwagę kontuzje braci Michalaków, Folca oraz dwóch bramkarzy (Jaroszewski, Derbisz) wałbrzyski szkoleniowiec musiał dokonać korekt w standardowym ustawieniu. Wielkich roszad być nie mogło, ale na pewno niespodzianką było pojawienie się na prawym boku trójosobowego bloku defensywnego Tomasza Wepy. Kapitan zespołu znany jest z nienagannej techniki, w miarę poprawnego ustawiania się, ale to może być przydatne na środku pomocy lub obrony, gdzie do tej pory się pojawiał. Niestety, mecz ze Stalą nie będzie mógł zaliczyć do udanych. Sam mecz miał otoczkę dawno nie oglądaną przy Ratuszowej - postarali się o to kibice, również przyjezdni, którzy pofatygowali się kilkaset kilometrów za swoją drużyną. Początek meczu rozpoczął się idealnie dla gospodarzy - rzut rożny, potknięcie się gracza Stali i Bartosz Tyktor bezlitosny w polu bramkowym Tomasza Wietechy i 1:0. Tyktor jako środkowy obrońca jest najskuteczniejszym strzelcem Górnika w kwietniu! Za chwilę wolej Marcina Orłowskiego mija tuż obok bramkę gości, a potem niecelnie z dystansu uderzył Mateusz Sawicki. Po takim początku trudno było oczekiwać, że wałbrzyszan może coś spotkać złego. Niestety, obrona wałbrzyskiego Górnika zagrała tak, jak ... w meczach jesiennych. Wtedy to indywidualne błędy decydowały o stracie bramek, których zespół nie potrafił odrobić. I w sobotę było podobnie. Najpierw na lewej stronie ani Sawicki, ani Stolarczyk nie potrafili zapobiec dośrodkowaniu, na środku zgubili krycie ich koledzy i Łukaszowi Sekulskiemu nie pozostawało nic innego jak pokonać Leonida Musina. Kilkanaście minut później znów przysnęło się wałbrzyskim obrońcom, tym razem przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a po 5 kolejnych minutach nokaut. Tym razem prawa strona, strefa Wepy, dośrodkowanie, nieupilnowany Sekulski, strzał głową - 1:3 i po zawodach. Tak to niestety, wyglądało. Leonid Musin może błędów większych nie zrobił, ale też drużynie nie pomógł. Dobry bramkarz zaliczyć powinien jedną, dwie, kilka interwencji w meczu, które udaremniają stratę bramki - a tego ukraińskiemu bramkarzowi w meczu ze Stalą zabrakło. Trzy poważne strzały i trzy puszczone gole, bowiem późniejsze interwencje to nie były strzały, które sprawiłyby kłopot choćby Kamilowi Czapli. Obrona w I połowie zagrała tragicznie przy bramkach gości. Gubienie krycia, dopuszczenie do dośrodkowań - Sekulski jest najskuteczniejszym snajperem ligi, ale nie jest to zawodnik, który ogrywa z łatwością rywali i pokonuje bramkarza. Miał swoje szanse, dołożył nogę, głowę i dwa gole na koncie.
Co ciekawe, nawet przy stanie 1:3 Górnik mógł, a nawet powinien odmienić losy meczu. Rafał Figiel do przerwy ostemplował poprzeczkę z wolnego, po przerwie co najmniej 3 sytuacje miał Marcin Orłowski, bramkę powinien strzelił Kamil Śmiałowski, a największą burę w szatni powinien otrzymać Michał Oświęcimka, który przestraszył się sytuacji sam na sam z bramkarzem i podawał koledze. Odważniej zagrał z kolei Dominik Bronisławski, który oddał kilka strzałów na bramkę rywala. Troszkę słabiej zaprezentował się Dominik Radziemski, którego słusznie ściągnął z placu gry trener, bo mocno pachniało drugim napomnieniem i wykluczeniem. W drugiej połowie to dominacja wałbrzyszan i indolencja strzelecka co jest podstawowym grzechem. Co ciekaw, nawet po odmłodzeniu składu, pojawieniu się na boisku Krzymińskiego i Migalskiego obraz gry się nie zmienił. Na pewno też inaczej zagrała Stal mając spokojny wynik.
Martwi nieskuteczność Orłowskiego, Górnik jest w takiej sytuacji, że musi wykorzystać każdą nadarzającą się sytuację do zdobycia bramki. Damian Lenkiewicz daje drużynie, tyle co .... dawał jesienią Mańkowski, czyli niewiele, z tą różnicą, że Kamil był młodzieżowcem.
NA 9 KOLEJEK - 6 PUNKTÓW STRATY DO BEZPIECZNEGO MIEJSCA.
Nie wszystko zależy od Górnika. Odpaliła niesamowicie Wisła Puławy i w tej chwili jest już na bezpiecznej pozycji. Zawodzi Limanovia, jak się okazało również Puszcza nie zbudowała w Niepołomicach twierdzy nie do zdobycia - zabrakło podyktowanej jedenastki i przyszła porażka. Coraz gorzej radzi sobie Kotwica, ale strata wałbrzyszan nie jest ani spora, ani ... mała. Teraz do majowego weekendu dwa wyjazdy prawdy drużyny Jerzego Cyraka - Pruszków, gdzie liczą  jeszcze na włączenie się do walki o awans (zaledwie 4 punkty do wicelidera) i Puławy, czyli drużyna, która podobnie jak Górnik rozpoczęła granie od porażki z Rakowem, ale potem 5 meczów bez porażki - 12 goli strzelonych, w tym 5 Konrada Nowaka i 4 Jarosława Niezgody.
Jeszcze żadnemu drugoligowcowi nie udało się utrzymać w lidze bez wygranej na wyjeździe, ba zespołów bez wygranej na obcym boisku w trakcie całego sezonu było w historii naprawdę niewiele. Nadzieja jednak wciąż się tli. Nawet po sobotnim spotkaniu ze Stalą - bądź co bądź liderem. Mecz pokazał, że Górnik potrafi narzucić swój styl, zdominować przeciwnika i stworzyć sobie sytuacje bramkowe. Problem tkwi w skuteczności,dyscyplinie, zwłaszcza w defensywie i indywidualnych błędach. Miejmy nadzieję, że wróci do defensywy Dariusz Michalak, że zespół nadal będzie tak zdeterminowany i jak również, że piłkarskie szczęście uśmiechnie się w końcu podczas wyjazdowego spotkania.

Turbokozak rodem z Wałbrzycha

$
0
0
Od kilku lat ekstraklasę piłkarską pokazuje stacja Canal +.Podsumowanie kolejki następuje w niedzielę,choć w poniedziałek mamy jeszcze jeden mecz, w magazynie Liga + Extra. W magazynie prowadzonym przez duet Tomasz Smokowski - Andrzej Twarowski goszczą eksperci oraz goście w postaci trenerów, zawodników. Stałym punktem magazynu jest Turbokozak, czyli konkurs sprawności piłkarskiej. Na czym polega Turbokozak? Bohater odcinka bierze udział w specjalnym konkursie na który składają się różnego rodzaju konkurencje - od skutecznego wykorzystania sytuacji sam na sam, poprzez wykonanie rzutu karnego z zamkniętymi oczami czy strzał z połowy boiska, po podbijanie piłki słabszą nogą.
Cykl trwa już kolejny sezon, kandydatów z ligowych drużyn próbują pogodzić konkurenci spoza futbolu (kabaret Ani Mru Mru, tenisiści), a także byli już profesjonalni zawodnicy. W świątecznym magazynie Liga + Extra wystąpił Piotr Włodarczyk, który zadeklarował się jako członek ekipy ... FC Nędza.
O Piotrze różnie się mówiło,pisało podczas jego kariery piłkarskiej.Więcej było tych krytycznych uwag, pretensji do skuteczności, a raczej jej braku,
Sam występ w Turbokozaku to oczywiście czysta zabawa. W niej Włodar zgromadził aż 169 punktów. Wystarczy rzut oka na aktualną klasyfikację tej zabawy, by docenić obecne umiejętności byłego gracza Zagłębia Wałbrzych, KP Wałbrzych, Ruchu, Śląska, czy stołecznej Legii. Dla formalności dodać należy, że w drugiej dziesiątce znajdziemy nazwiska Semira Stilića, Grzegorza Bonina, Marcina Robaka oraz Wojciecha Szczęsnego, Ewy Pajor czy siatkarza Łukasza Kadziewicza.
Włodarczyk wystąpił w telewizji na luzie, pełen dystansu do siebie, z uśmiechem, którego zapewne wielu brakuje. Znamienite jest to, że wielcy" bohaterowie obecnych zmagań ligowych wypadają tak blado przy dawnych piłkarzach jak wspomniany Piotr czy też obecny dyrektor sportowy ROzwoju Katowice, czyli Kamil Kosowski.

W Pruszkowie nie zgaszono Znicza

$
0
0
Jesienny mecz ze Zniczem w Wałbrzychu był pierwszym domowym Górnika pod wodzą Jerzego Cyraka i wlał nieco nadziei w serca kibiców. Po dobrym meczu biało-niebiescy zdobyli wreszcie u siebie punkt, choć to była 9.kolejka ligowa. Nie udało się utrzymać prowadzenia po celnym uderzeniu Sawickiego, ale gra pozwalała wierzyć na przełamanie. Niestety, do dnia dzisiejszego wałbrzyszanie nie wyrwali się z siedemnastego miejsca, tylko czerwoną latarnię od Wisły Puławy przejęła Limanovia. Wiosną Górnik prezentował się o wiele lepiej niż jesienią i mimo potknięcia ze Stalą Stalowa Wola można było mieć nadzieję na dobry wynik w Pruszkowie. Te nadzieje okazały się płonne, bowiem z Mazowsza ekipa wałbrzyska wraca z bolesnymi stratami. Po pierwsze zero punktów, po drugie za żółte kartki nie mogą być brani pod uwagę pomocnicy Rafał Figiel i Michał Oświęcimka, którzy obejrzeli - odpowiednio - czwartą i ósmą żółtą kartkę w sezonie.
 Znicz to jedna z czołowych drużyn wiosennych meczów. Co prawda w ćwierćfinałowym dwumeczu z Lechem Poznań (1:5, 0:1) nie pokazał się z tak efektownej strony jak Błękitni Stargard Szczeciński, ale w domowym spotkaniu przez dłuższy okres prowadził wyrównaną walkę, doprowadzając do wyrównania i mając szansę na zdobycie co najmniej jednej bramki.Po godzinie wicemistrz Polski zdobył w krótkim czasie 3 gole kończąc praktycznie rywalizację.Natomiast w lidze, podopieczni Dariusza Banasika wiosną przegrali zaledwie jeden mecz - u siebie z ROW, a do tego dorzucić 2 zwycięstwa i 3 remisy. Spotkanie z Górnikiem nie było pięknym widowiskiem, ba wręcz bliżej do określenia kopaniny, bowiem zespoły postawiły na walkę fizyczną, która prócz niezliczonej wręcz ilości fauli nic nie przyniosła. Na tej wybijance lepiej wyszli gospodarze, którzy po raz kolejny kończyli spotkanie z przewagą liczebną wśród graczy. O tym na pomeczowej konferencji mówił trener Banasik, że mecz z Wałbrzychem był 7.kolejnym, w którym rywale Znicza kończą w osłabieniu! Wiosną mecze ligowe Znicza pod tym względem wyglądają następująco:
Siarka - Hodowany za 2 żółte
Stal Mielec - Ślęzak za 2 żółte
ROW - Gilewicz za 2 żółte
Legionovia - Menzel za 2 żółte
Stal Stalowa Wola - Kachniarz za faul
Okocimski - Ryś za 2 żółte, Jacek za 2 żółte
Górnik - Oświęcimka za 2 żółte.
Trener Banasik zwraca na to uwagę, bowiem nie długo mogą się pojawić różne nikomu potrzebne sugestie.
Górnik jesienią przełamał domowe fatum punktując u siebie właśnie w meczu ze Zniczem,teraz liczono, że może uda się przełamać w Pruszkowie wyjazdowe fatum. O ile do przerwy gra ofensywna wyglądała w miarę dobrze, to po przerwie głównie polowano na nogi rywala. Jerzy Cyrak po porażce ze Stalą Stalowa Wola dokonał korekt w składzie - do obrony wrócił Dariusz Michalak, a do drugiej linii wrócił Tomasz Wepa. W drugiej linii zabrakło miejsca dla Radziemskiego i Sawickiego, a w ich miejsce pojawili się Krzymiński i wspomniany kapitan zespołu. W ofensywie zamiast Lenkiewicza od pierwszej minuty grał Kamil Śmiałowski. Do przerwy najwięcej braw za swoją grę zdobył Leonid Musin, który nie dawał się zaskoczyć i obronił rzut karny! Niestety, w drugiej odsłonie w pierwszym kwadransie Górnik traci bramkę w rzutu wolnego, za chwilę wylatuje z boiska Oświęcimka i praktycznie jest po meczu. Nie pomagają zmiany i zejście z boiska bezproduktywnego Krzymińskiego, słabszego z meczu na mecz jesiennego MVP Górnika Orłowskiego. W końcówce po akcji dwóch pruszkowskich zmienników pada drugi gol i do końca meczu goście praktycznie musieli drżeć by nie wyjechać z większym bagażem bramek.
W ostatniej kolejce układały się wyniki po myśli wałbrzyszan, bo przegrały swoje mecze Puszcza, Limanovia, Okocimski, Kotwica.
NA 8 MECZÓW PRZED KOŃCEM GÓRNIK TRACI 6 PUNKTÓW.
To dużo i mało, bowiem coraz mniej meczów, wałbrzyszanie wciąż są najgorsi na wyjazdach, a przed nimi mecze m.in. z rozpędzonym Sosnowcem, czy myślącym o awansie Kluczborkiem. Póki co prawdziwy mecz prawdy przed drużyną Cyraka - w Puławach. Wisła wiosnę rozpoczęła podobnie jak Górnik - od porażki z Rakowem, a potem tak się rozpędziła, że w ostatniej kolejce z fotela lidera zepchnęła Stal Stalowa Wola! 2:2 w Katowicach (mimo wyniku 0:2), 3:2 z Nadwiślanem, 2:0 w Tarnobrzegu, 1:1 w Limanowej, 4:2 z ROW i 4:2 w Stalowej Woli,gdzie gospodarze mieli pretensje o rzut karny dla puławian, ale też podziwiali 100% skuteczność - 4 celne strzały i tyleż bramek. Szansą wałbrzyszan może być zmęczenie Wisły,bowiem przed Górnikiem czeka ich zaległy mecz z Błękitnymi Stargard Szcz. Tylko po prawdzie co przemawia za tym, by goście spod Chełmca mogli zdobyć choćby punkt? Tragiczny bilans wyjazdowy - to raz, Dwa - absencja Rafała Figla, wokół którego kręci się wiosenna, niezła gra. Kto realnie może go zastąpić w kreowaniu gry? Może szansę na tej pozycji dostanie Dominik Radziemski zbierający pozytywne recenzje jesienią za grę na tej pozycji w Karkonoszach Jelenia Góra? Może w końcu przełamie się Damian Lenkiewicz, który jest cieniem zawodnika, jakim był w Legnicy czy Częstochowie. Siódmą i ósmą żółtą kartkę zobaczył Cimek Oświęcimka będący również sercem drugiej linii. Takim walczakiem na pewno nie jest Wepa. Jednym słowem wałbrzyski szkoleniowiec ma nie lada problem przed sobą przy układaniu jedenastki na najbliższy mecz.
Jerzemu Cyrakowi sen z powiek powinien spędzać problem ze stałymi fragmentami gry. Wystarczy prześledzić stracone bramki, by dojść do prozaicznego wniosku, że wałbrzyska defensywa jest czasami bezradna po zagraniach ze stojącej piłki. Wiosną Górnik stracił 9 bramek, z tego prawie połowa ze stałych fragmentów gry:
Raków (0:1) - gol bezpośrednio z rzutu wolnego
ROW (1:1) - gol po dośrodkowaniu z rzutu rożnego
Stal Stalowa Wola (1:3) - gol na 1:2 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego
Znicz (0:2) - gol na 0:1 bezpośrednio z rzutu wolnego.
A warto wspomnieć, że jesienią za kadencji Cyraka wałbrzyszanie również nie radzili sobie w elemencie skutecznej obrony po rzutach wolnych czy rożnych:
Stal Stalowa Wola (1:3) - gole na 1:1 i 1:3 po dośrodkowaniach z rzutów wolnych, na 1:2 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego,
Wisła (1:3) - gol na 0:2 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego
Stal Mielec (1:3) - gol na 1:2 po dośrodkowaniu z rzutu wolnego,
Błękitni (1:2) - gol na 1:1 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Jesienią wiele pretensji kierowano do duetu bramkarzy Jaroszewski - Janiczak, wiosną w Częstochowie zawalił Derbisz, a potem bronił raczej z mizernym skutkiem Musin, którego nie broni obroniona jedenastka w Pruszkowie. Czy z Wisłą do bramki wróci Seweryn Derbisz?
Porażka w Puławach może oznaczać, że straty do bezpiecznego miejsca będą do odrobienia jedynie matematycznie. Ale jak to trener tysiąclecia mawiał: dopóki piłka w grze...

W Norwegii w końcu ruszyli

$
0
0
Skandynawia ze względów klimatycznych nie może sobie pozwolić na tak szybki start rozgrywek futbolowych tak jak ligi na kontynencie. W miniony weekend ligowe granie Michał Zawadzki, który gra w trzecioligowym Fram Larvik. Na inaugurację na swoim boisku Fram przegrał z Moss 0:1 - Michał zobaczył żółtą kartkę podczas 90 minut gry. Cały mecz rozegrał jego krajan z Zielonej Góry Marcin Pietroń, a ciekawostką jest fakt, że w drużynie przeciwnej zadebiutował Łukasz Małkowski, którego jesienią ub. roku mogliśmy oglądać przy Ratuszowej w barwach Nadwiślana Góra, a wcześniej w GKS Tychy. Po 1.kolejce Fram zajmuje ostatnie bezpieczne 11.miejsce w stawce 14 ekip Oddsen-Ligaen gr.2.
Szczebel wyżej,czyli na drugim poziomie rozgrywkowym gra Łukasz Jarosiński. OBOS-Ligaen, bo tak się nazywa liga, rozpoczęła wiosenne granie już na początku kwietnia i do tej pory rozegrała 3 serie spotkań.
Łukasz Jarosiński nie ma póki co powodów do radości
w tym sezonie.
Niestety, klub Polaka rozpoczął tegoroczną kampanię od porażki 0:4 na boisku Follo, a następnie uległ u siebie Bryne 1:2, a w weekend musiał uznać wyższość Sogndal na jego boisku (1:2). Po trzech kolejkach Honefoss zamyka ligową stawkę, podobnie jak piętnasty Nest-Sotra, z zerowym kontem po stronie punktowych zysków.
Miniony weekend był z kolei udany dla byłego gracza wałbrzyskiego Górnika Adriana Moszyka, który gra w austriackim Lunz/See - ósmy poziom rozgrywkowy, czyli nie przymierzając odpowiednik naszej B klasy.W 17.kolejce gospodarze w obecności ...60 widzów pokonali Allhartsberg 3:0, a strzelanie rozpoczął w 3 min. i zakończył w 93 min. właśnie Adek.Były to jego pierwsze gole uzyskane 2.Klasse Ybbstal w dotychczasowych 3 występach. Jego zespół, w którym występuje wraz z kolegami z Kamiennej Góry Damianem Misanem i Łukaszem Bieńkowskim, zajmuje obecnie ósme miejsce (na 14 drużyn). Trudno liczyć, by w tej grupie któryś z polskich zawodników liczył się w rywalizacji o koronę króla strzelców,bowiem najskuteczniejszy Imre Biro trafił już 29 razy, a wśród naszych rodaków najwięcej trafień ma Paweł Matuszak (14 dla Kienberg/Gaming), Misan (13), Bieńkowski (1). W grupie Alpenvorland 3 gole wiosną strzelił Bartosz Sobota, który przeszedł z USV Kirnberg do SV Erlauf, gdzie oczywiście występuje ze swoim starszym bratem Tomaszem. W tej grupie grają m.in.Dariusz Filipczak w Neumarkt (wraz z byłym graczem Bielawianki Bartłomiejem Świątkiem) oraz trio z Geresdorf Konrad Hajdamowicz, Przemysław Stasiak i Roman Pawłowski. Najwięcej do tej pory bramek strzelił Rafał Tragarz - grający trener Kleinpochlarn (15 w grupie Yspertal). Poziom wyżej w 1.klasse w grupie Waldviertel w klubie Weitra gra były skrzydłowy wałbrzyszan Daniel Zinke, który w 18 meczach 13 razy trafił do siatki rywala.

Bartkowiak wrócił do kadry

$
0
0
Michał Bartkowiak do tej pory nie miał szczęścia do występów w reprezentacji. Co prawda w 2013 sięgnął wraz z kolegami po Puchar Syrenki to od tamtej pory selekcjonerzy kadry U-17 czy U-18 nie wysyłali powołań do Wałbrzycha bądź Wrocławia.
Oczywiście głównym powodem była jesienna kontuzja Michała, która zahamowała jego wejście do pierwszej drużyny Śląska. Po długotrwałej rehabilitacji wiosną Bartkowiak trenuje z pełnym obciążeniem, ale póki co Tadeusz Pawłowski nie zabiera go na mecze ekstraklasy. Michał zanotował udane po dwa mecze w trzecioligowych rezerwach oraz Centralnej Lidze Juniorów, gdzie wpisał się na listę strzelców. Trener kadry U-18 postanowił dać mu szansę w zakończonym w piątek turnieju osiemnastolatków Slovakia Cup.
Rafał Janas, mimo, że Bartkowiaka powołał dopiero w ostatniej chwili, postawił na niego już w pierwszym meczu w Myjavie przeciwko Chinom (1:1). W trwającym 80 minut meczu wałbrzyszanin zszedł w 76' zmieniony przez Arkadiusza Gajewskiego z bydgoskiego Zawiszy. Później Janas jr stosował rotację w ustawieniu personalnym- przeciwko gospodarzom Michał dopiero po przerwie zmienił Kamila Szubertowskiego z Lecha,by w rywalizacji z Kanadą wybiec w wyjściowej jedenastce. W tym spotkaniu w 72' zmienił go Szymon Jarosz z Podbeskidzia Bielsko-Biała. W trzech spotkaniach Polska osiągnęła trzy remisy po 1:1, co dało jej dopiero trzecie miejsce w grupie B,bowiem zarówno Słowacja jak i Kanada potrafiła ograć Chiny.
W piątek 24.04. rozegrano końcowe spotkania turnieju - o 7.miejsce  ZEA w karnych pokonały Chiny,podobnie jak o 3.miejsce Norwegia Kanadę. W Senec Polska wreszcie wygrała - z Rosją 1:0 po celnym strzale Arkadiusza Gajewskiego, który wcześniej wpisał się na listę strzelców w meczu ze Słowacją. W tym meczu Michał Bartkowiak, zgodnie z prowadzoną przez Janasa rotacją, spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych.
W finale Słowacja pokonała Czechy 2:1.Wśród nagród indywidualnych jedna trafiła do rąk Mateusza Lisa - gracz Lecha Poznań został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live