Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

LM, czyli Liga Mistrzów, Legia Magiery

$
0
0
Po raz trzeci w historii mistrz Polski zagrał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Po raz trzeci polski zespół nie zamknął stawki, ale wspomnienia po grze z najlepszymi będą zgoła inne niż 20 lat temu.
O występach Legii oraz Widzewa w latach 90-tych napisano już praktycznie wszystko, można oglądnąć filmy dokumentalne z fragmentami meczów, wspomnieniami bohaterów. W 1995 stołeczny zespół po wyeliminowaniu IFK Goeteborg w grupie okazał się gorszy od Spartaka Moskwa, ale wyprzedził Rosenborg Trondheim, a przede wszystkim angielski Blackurn Rovers. Od Pisza na ławce w Goeteborgu, poprzez jego kapitalne bramki w Warszawie przeciwko mistrzowi Norwegii, niemoc w dwumeczu ze Spartakiem, po kapitalną defensywę w dwumeczu z Anglikami. Zwieńczeniem był wiosenny dwumecz z Panathinaikosem - remis na ... no właśnie chciałoby się napisać murawie, ale nawierzchnia przypominała rozlany kompostownik na polu niż plac do gry. W rewanżu szybkie wykluczenie Marcina Jałochy, dwie bramki Krzysztofa Warzychy i 0:3.
W lecie 1996 Widzew Łódź po dramatycznym dwumeczu okazuje się lepszy od duńskiego Broendby (2:1,2:3), a nieśmiertelność zapewnił mu dramatycznie ekspresyjny komentarz Tomasza Zimocha. W fazie grupowej łodzianie okazali się gorsi od mistrzów Niemiec i Hiszpanii, ale wstydu nie przynieśli. Z Borussią powalczyli zarówno w Dortmundzie (1:2) jak i w Łodzi (2:2), gdzie przez pewien moment prowadzili po golach Jacka Dembińskiego. Mecz z Atletico Madryt został zapamiętany głównie z racji kapitalnej brami Marka Citko z 40 metrów. Steaua Bukareszt przegrała w Łodzi 0:2, choć gdyby nie głupota kibica, który w momencie strzału rzucił piłkę na murawę, byłoby 3:0.
Tygodnik Piłka Nożna na stronie tytułowej pytał na jak długo żegnamy się z Ligą Mistrzów i zapewne nikt w redakcji oraz z czytelników nie spodziewał się, że przyjdzie czekać długie 20 lat. W międzyczasie rozgrywki zostały nazwane w Polsce elitarnymi,bo drzwi do piłkarskiego raju zatrzaskiwały nam nie tylko drużyny pokroju Realu czy Barcelony, ale i Levadii Tallin, Sparty Praga czy APOEL-u Nikozja. Dwa lata temu ze snu o potędze wybudziła się Legia Warszawa sama, po tym jak wpuściła w Glasgow Bereszyńskiego, który powinien pauzować w tym meczu. Smaczku dodaje fakt, że w tym momencie stołeczny zespół prowadził 2:0, a zweryfikowanie meczu na 0:3 przy zwycięstwie w pierwszym meczu 4:1 oznaczało pożegnanie z dalszymi eliminacjami Ligi Mistrzów. Gdyby przy Łazienkowskiej lepiej karne w meczu z Celtikiem wykonywał Ivica Vrdoljak (dwa pudła !), to o nie byłoby wstydu organizacyjnego, ani akcji skierowanej przeciwko UEFA pt. #letsfootballwin.
W 2016 wspomniana Legia obchodzi swoje stulecie i w czerwcu świętowała krajowy dublet. Latem trenerem został Albańczyk Besnik Hasi, któremu udało się wprowadzić zespół do fazy grupowej. Styl lepiej przemilczeć, bo mówiono i pisano głównie o szczęśliwym losowaniu i wymęczonych zwycięskich dwumeczach z bośniackim Zrinjskim Mostar, słowackim AS Trencin i wreszcie najsłabszym ze wszystkich potencjalnych rywali w decydującej fazie - irlandzkim Dundalk. W 6 meczach Legia zdobyła 7 bramek, z czego aż 5 były autorstwa ligowego króla strzelców Węgra Nemanji Nikolića.
Awans do fazy grupowej oznaczał nie tylko przypływ ogromnej gotówki,która w przypadku racjonalnego gospodarowania oznacza odjechanie krajowej konkurencji na długie lata, ale i potrzebę kolejnych wzmocnień, by uniknąć kompromitujących rezultatów. Życie pokazało, że nie uniknięto wpadek zarówno transferowych jak i sportowych. Latem ściągnięto Moulina, Langila, Odjidja-Ofoe, z Lubina wyciągnięto Dąbrowskiego, a tuż przed końcem okienka transferowego w Polsce poczuć mogliśmy to co kibice topowych klubów w Europie w Deadline Day. Wypożyczono z holenderskiego Vitesse Arnhem ponoć utalentowanego Gruzina Kazaiszwilego, z Partizana Belgrad powrócił Miroslav Radović, a w miejsce wytransferowanego do Bordeaux Igora Lewczuka przyszedł obrońca Pogoni Szczecin Jakub Czerwiński. Na papierze wyglądało to w miarę dobrze, ale w lidze zespół wciąż rozczarowywał. Szybkiemu odpadnięciu z Pucharu Polski (od 2:0 po 2:3 z dołującym szczebel niżej Górnikiem Zabrze) tłumaczonym, że LM jest najważniejsza, towarzyszyły domowe remisy 0:0 ze Śląskiem, Piastem, porażki 1:3 z Arką czy 1:2 w Niecieczy. Wreszcie 14.09. przyszedł debiut z Borussią Dortmund. 0:6. Do kompromitacji na boisku doszły ekscesy na trybunach - kolejna akcja w stronę UEFA, zamiast Let's Football Win, teraz w mediach społecznościowych jak i w oficjalnych (!) oświadczeniach przekonywano, że niemiecki zespół był wyzywany nie od Żydów tylko od ...kobiet lekkich obyczajów. Największy rozłam powstaje wśród właścicieli Legii, którzy mają inny punkt widzenia na sprawę kontaktów na linii klub-kibice. Finał konfliktu, który przeniósł się z salonów prezesów via media społecznościowe to prasy, ma nastąpić zimą, gdy jednego z współudziałowców ma spłacić zagraniczny inwestor.
 Hasi mimo beznadziejnych wyników cieszył się długo zaufaniem zarządu, ale po tej kompromitacji przyszedł kolejny słaby mecz w lidze (2:3 u siebie z Zagłębiem), co oznaczało rozwiązanie umowy z Albańczykiem. Forma przekazu do mediów w tej kwestii to również ośmieszenie się Legii - Hasi na pomeczowej konferencji zapewnia, że jest trenerem, choć wcześniej prezes klubu na twiterze ogłosił pożegnanie ze szkoleniowcem.
Jacek Magiera (z prawej) przyszedł z Rakowa
do Legii w tym samym czasie co
 Piotr Włodarczyk z KP Wałbrzych
[foto.legionisci.com]
Po ligowym epizodzie Vukovića nowym trenerem został Jacek Magiera. Były piłkarz Legii, który po zakończeniu kariery został asystentem trenera I zespołu, a potem szkoleniowcem, rezerw, a od początku bieżącego sezonu prowadził pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec zostawiając go na 1.miejscu bez ligowej porażki. Choć był okres, w którym związek popularnego Magika z Legią nie był idealny (praca w rezerwach za kadencji Berga), to przychodząc na Łazienkowską został obdarzony ogromnym kredytem zaufania, na jakie nie mógłby liczyć żaden szkoleniowiec polski. Swoje zrobiły media, nie tylko te przychylne Legii, po prostu zespół znalazł się w takim miejscu, że gorzej już być nie mogło.
Lizbona -0:2 ze Sportingiem - uniknięcie pogromu, a przede wszystkim fragmenty dobrej gry,choć nie odnotowano ani jednego celnego strzału ze strony gości. Debiut Magiery w roli I szkoleniowca został odnotowany, choć powodów do optymizmu nie było.
Madryt - 1:5 z Realem - Legia Magiery w lidze najpierw pokonała pewnie lidera ekstraklasy Lechię Gdańsk 3:0 i co niektórzy uwierzyli w swoją wielkość, ale w następnym meczu na ziemię sprowadziła ich Pogoń Szczecin (3:2). Wizyta na Santiago Bernabeu zaczęła się dla stołecznej drużyny wręcz rewelacyjnie - zespół gra odważnie, jako pierwszy stwarza sobie szansę na gola (strzał Odjidjy-Ofoe ląduje na słupku), ale po kwadransie w ciągu 3 minut Malarz dwukrotnie schyla się do bramki by wyciągnąć z niej piłkę. W 22 min. celnie wykonując rzut karny Radović strzela pierwszą bramkę w tej edycji LM dla Legii. Mecz kończy się wynikiem 1:5, a nad Wisłą rozbrzmiewają prawie fanfary. Media głównie piszą - porażka, ale...Legia się nie położyła przed Realem. Po meczu w Europie głównie było o zamieszkach polskich kibiców z hiszpańską policją.
Warszawa - 3:3 z Realem - Legia szczęśliwie wygrywa z Lechem 2:1, bo golu ze spalonego w doliczonym czasie gry, a później punktuje bezlitośnie w Kielcach Koronę (od 0:2 po 4:2). W Zaduszki na Łazienkowską przyjeżdża Real, a mecz oprócz akredytowanych dziennikarzy mogą oglądać jedynie VIP-y, bowiem trybuny na skutek kary UEFA pozostają puste. To największa porażka klubu w całej edycji. Po ogłoszeniu składu grupy wielu kibiców wykupiło karnety na cały sezon, by móc oglądnąć właśnie ten mecz, z obrońcą trofeum. W tej upiornej scenerii Legia osiąga najlepszy wynik nie tylko w tej edycji, ale całej historii występów w LM. Trener Królewskich Zinedine Zidane postanowił przetrenować wariant ultraofensywny - 4-2-4,, gdzie w ataku hasać miał kwartet Ronaldo-Benzema-Bale-Morata. Gdy w 57 sekundzie Gareth Bale pięknym strzałem otworzył wynik zapewne nikt logicznie myślący nie myślał, że miejscowi będą pękać z dumy po końcowym gwizdku czeskiego arbitra. Po golu Benzemy było 0:2, ale przed przerwą Vadis Odjidja-Ofoe, wcześniej krytykowany niemiłosiernie, a odbudowany przez Magierę, oddał kapitalny strzał nominowany do gola kolejki. 1:2 do przerwy. Po przerwie goście grali, a legioniści strzelali. Radović z dużego palca wyrównał, wreszcie w 83 minucie szok - Moulin pokonuje Navasa i prawdziwa remontada - Legia prowadzi z Realem! Kilkadziesiąt sekund później Mateo Kovacić wyrównuje na 3:3, goście mają szanse nie na jedną, ale na kilka bramek, ale piłka albo mija bramkę, albo broni Malarz. Remis.
Dortmund - 4:8 z Borussią. W kraju Legia nie ma sobie równych - Cracovia przegrywa w stolicy 0:2, a Jagiellonia u siebie aż 1:4. Magierze prasy zazdroszczą wszyscy trenerzy. Gdyby z jakiegoś niezrozumiałego powodu z funkcją selekcjonera pożegnałby się Adam Nawałka, z pewnością na następcę namaszczono by właśnie Magierę. W Dortmundzie był szalony mecz. Borussia wystąpiła w mocno rezerwowym składzie, ale co tam, ważne, że mistrz Polski strzelił eksperymentalnej obronie aż 4 gole. Bohaterem Aleksandar Prijović, który wyprowadził Legię na prowadzenie 1:0 i strzelił na 2:3. Gdyby wyrównał na 3:3... Zaraz zrobiło 2:5. Zastępujący Malarza Cierzniak nie mając wsparcia w obrońcach, gdzie grał okrzyczany najlepszym polskim defensorem Pazdan, przepuszcza strzał za strzałem. Gol Kucharczyka (na 3:6) jest pierwszym po 20 latach uzyskanym przez Polaka dla polskiej drużyny. Czwartą bramkę dorzuca Nikolić, którego rola w zespole maleje z meczu na mecz. Po spotkaniu pisze się w większości optymistycznie uwypuklając głównie zdobycz bramkową, zapominając o wielbłądach (jak mawia Jan Tomaszewski) w defensywie, bezradności przy szybkiej grze dortmundczyków grających w mocno rezerwowym składzie. Tytuł Szalony mecz przewija się w większości serwisów.
Warszawa - Sporting 1:0. Legia w lidze dała popis we Wrocławiu (4:0, choć po 7 minutach było już 3:0), ale u siebie szczęśliwie remisuje z Wisłą Płock 2:2 (mimo prowadzenia 2:0 remis, a w końcówce niewykorzystanie szansy). Jacek Magiera po każdej porażce w LM podkreślał, że to lekcja, która miała procentować właśnie w ostatnim meczu. Dzięki remisowi z Realem, przy jednoczesnych niepowodzeniach Sportingu w dwumeczach z Realem i Borussią, trzy punkty dawały Legii trzecie miejsce, czyli grę wiosną w Lidze Europy. Mecz nie był wielkim widowiskiem - goście przeważali przez cały mecz, ale grali nieskutecznie, nie potrafili stworzyć sobie idealnej sytuacji. Sędzia nie podyktował dla nich rzutu karnego, znakomicie bronił Arkadiusz Malarz, wybrany po meczu do Jedenastki Kolejki. Po akcji doskonale odnajdującego się w LM Prijovića jedyną bramkę meczu strzelił Guilherme. 1:0 i szał radości, którą podzielił prezydent Duda odwiedzając piłkarzy w szatni.
Legia zapisała się w historii Ligi Mistrzów - wyrównała rekord największej ilości straconych bramek. W Europie zapamiętana została głównie ze względów na incydenty kibiców - każde następne będzie zapewne skutkować wykluczeniem zespołu, bo ileż można karać finansowo lub grą przy pustych trybunach?
Sportowo, mimo awansu, drużyna się nie obroniła. Z jednej strony spełnienie marzeń o mocnej grupie i zajęciu w niej trzeciego miejsca. Z drugiej za dużo minusów - Malarz był najczęściej (po Livakoviću z Dinama Zagrzeb) zatrudnianym bramkarzem. Jeden mecz na zero z tylu nie może przesłonić rekordowej liczny straconych bramek. Liga Mistrzów to za wysokie progi dla większości obrońców, gdzie nawet kadrowicz Pazdan potrafił się pogubić. Największym wygranym okazuje się silnie promowany w mediach Bereszyński, który nie dopuścił do strzelenia gola przez Ronaldo. W pomocy hype na Odjidje-Ofoe, który początkowych meczach został okrzyczany najbardziej przepłaconym piłkarzem w polskiej lidze, a dziś po bardzo dobrym występie przeciwko Sportingowi oraz przeciętniakom w ekstraklasie, "fachowcy" uważają go za najlepszego obcokrajowca grającego w polskiej drużynie.
Na fali wznoszącej jest również Jacek Magiera, który trafił w odpowiednim czasie do zespołu. Znając specyfikę klubu, potrafił dotrzeć do piłkarzy i zaczął osiągać wyniki zgodne z oczekiwaniami. Osobiście uważam, że na ocenę pracy trenera Magiery trzeba jeszcze poczekać. Potencjał personalny Legii był i jest taki, że nie powinna mieć problemów z dominacją na krajowym podwórku. Udało się odblokować Rzeźniczaka, Bereszyńskiego, którzy wcześniej byli pierwsi do zsyłki. Nie udało się to z Langilem, który swoimi pozaboiskowymi wybrykami sam po części się skreślił, ani z Aleksandrowem, Kazaiszwilim czy Hamalainenem, który nie odgrywa takiej roli jak w Lechu. Gdy zaczął błyszczeć Prijović zgasł niespodziewanie Nikolić, który zapowiada zimą zmianę klubu, gdyż spodziewał się innej roli w drużynie. Póki co Legia świętuje, bo ma co. Teraz musi nadrobić stracony dystans w lidze, gdzie nikt nie będzie czekał na najmniejszy wymiar kary. Od Jacka Magiery również będą włodarze oczekiwać wprowadzania młodych zawodników typu Wieteska, bądź odkrywaniem kolejnych Kopczyńskich.

OZPN Wałbrzych świętuje 40-lecie

$
0
0
Nieco w cieniu 70-lecia wałbrzyskiego wałbrzyski Okręgowy Związek Piłki Nożnej obchodzi w tym roku 40-lecie. Z tej okazji w piątek, 9 grudnia w Hotelu Maria miała miejsce uroczysta gala, o której pisze w szczegółach związkowa strona internetowa. Wśród znamienitych gości znaleźli poprzednicy obecnego prezesa związku Dariusza Stachurskiego - Kazimierz Drożdż,czy Jan Studziński, a także honorowi (obok Drożdża) członkowie PZPN w osobach Jerzego Kosmatego i Zygmunta Załozińskiego. Wśród wspomnień, wyróżnień, na uwagę zasługuje uhonorowanie najdłużej urzędującego w historii prezesa OZPN Wałbrzych - Kazimierza Drożdża,który otrzymał najwyższe Diamentowe Odznaczenie PZPN.
Kazimierz Drożdż - prezes OZPN Wałbrzych
w latach 1980-2006
[foto: Artur Ciachowski] 
Mimo, że jubileusz w tym roku nie był medialnie szczególnie nagłośniony, poza okolicznościowymi rywalizacjami najmłodszych adeptów, nie byliśmy świadkami jakiegoś spektakularnego wydarzenia, typu organizacja meczu międzypaństwowego, wydawnictwa okolicznościowego.
Z okazji 40 lat OZPN Wałbrzych pokusiłem się na całkowicie subiektywne podsumowanie tego co się działo w okręgu wałbrzyskich w latach 1976-2016.
LATA 70-TE - OCZEKIWANIE NA ZIELONO-CZARNY POWRÓT
Powołanie OZPN Wałbrzych zbiegło się z grą w 2.lidze Zagłębia Wałbrzych, które po spadku z 1.ligi (dziś ekstraklasa), rok rocznie uchodziło za jednego za faworytów do awansu. Kolejne sezony nie przynosiły powrotu na najwyższy szczebel rozgrywek, choć zielono-czarni z Ratuszowej zapracowali jak najbardziej zasłużenie na miano drużyny, z którą trzeba się liczyć. Jedynym wymiernym wynikiem była korona króla strzelców dla śp. Józefa Urbanowicza w 1977. Rok później dopiero na finiszu walkę o awans przegrywa ... Górnik Wałbrzych, który ustąpił w tabeli tylko GKS Katowice. Zespół Stanisława Świerka  po historycznym osiągnięciu traci najważniejszych architektów sukcesu - trener wraz z Markiem Piętą trafiają do Widzewa Łódź, Włodzimierz Ciołek do Stali Mielec, gdzie Piłka Nożna ogłosi go Odkryciem Roku 1978, a najskuteczniejszy Ryszard Bożyczko przejdzie do Katowic.
W Pucharze Polski w 1978/79 rewelacją okrzyczany zostaje Piast Nowa Ruda, który awansuje do 1/16 finału, gdzie przegrywa dopiero z późniejszym triumfatorem Arką Gdynia 0:1, eliminując wcześniej m.in. Górnika Zabrze.
W I reprezentacji Polski debiutują byli gracze wałbrzyskich klubów - Tadeusz Pawłowski, Włodzimierz Ciołek, Jan Sobol.
Z kolei w kategorii juniorów brązowy medal mistrzostw Europy U-18 w 1978 zdobył gracz Zagłębia Wałbrzych Jan Janiec. Rok później wystąpił on również w Japonii w MŚ U-20, gdzie za partnera miał wychowanka Nysy Kłodzko Mirosława Pękalę (wówczas Śląsk Wrocław).
Na poziomie juniorów zabrakło tak spektakularnych wyników, jakie były udziałem Górnika (2 razy MP) czy Zagłębia (3.miejsce w 1975) Wałbrzych, czy choćby Bielawianki, która sezon 1975/76 (tuż przed powołaniem OZPN) kończy rywalizację na poziomie ćwierćfinału.Również żaden z ośrodków nie był areną finałowych zmagań, tak jak Świdnica w 1953, czy Wałbrzych w 1973. Dlaczego? Bo prawdziwym hegemonem w kategorii juniorów w regionie był Śląsk Wrocław - medalista mistrzostw w latach 1977-80.
LATA 80-TE - ZŁOTA DEKADA
Lata 80-te w okręgu wałbrzyskich to czas największych sukcesów piłkarskich. Największym jest oczywiście pobyt w 1.lidze Górnika Wałbrzych (1983-89), czyli powtórzenie wyniku sąsiada z Białego Kamienia. W końcu z reprezentacji A przychodzą powołania do Wałbrzycha (Ciołek - 9 meczów w kadrze jako piłkarz Górnika, Dolny -1, Truszczyński, Warzycha - bez gry). Wspomniany Ciołek był niewątpliwie najwybitniejszą postacią tego okresu - medalista MP w barwach mieleckiej Stali, uczestnik europejskich pucharów, wreszcie reprezentant kraju, medalista mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982. Po powrocie do Wałbrzycha król strzelców 1.ligi (ekstraklasy) w 1984. O ile pierwsza reprezentacja Polski nigdy nie rozegrała oficjalnego meczu w okręgu wałbrzyskim (jedynie za kadencji Kazimierza Górskiego na wałbrzyskim stadionie na Nowym Mieście 22.03.1972 kadra pokonała Chemie Halle z NRD 3:2 po golach Banasia, Szołtysika i Jarosika) to w końcu mogliśmy gościć reprezentację olimpijską trenowaną przez Zdzisława Podedwornego, a w 1987 roku na Stadionie 1000-lecia jedną z bramek dla biało-czerwonych w meczu z Norwegią zdobył napastnik Górnika Wałbrzych Leszek Kosowski, który w 1983 powtórzył osiągnięcia Kasprzyka i Urbanowicza sięgając po koronę króla strzelców 2.ligi. W I reprezentacji grali m.in. Henryk Janikowski, Robert Warzycha (przeszedł później do Górnika Zabrze), Janusz Góra (wychowanek Bielawianki), Ryszard Komornicki (wychowanek Kryształu Stronie Śląskie), Mirosław Pękala (wychowanek Nysy Kłodzko). Oprócz Ciołka w mistrzowskich turniejach brali udział bramkarze: Jerzy Zajda (Zagłębie Wałbrzych, ME U-18 w 1980), Marek Grzywacz (Górnik Wałbrzych, ME U-18, 1984).
Swoje historyczne sukcesy odnoszą w tej dekadzie Kryształ Stronie Śląskie i Piast Nowa Ruda. Kryształ na jeden sezon zameldował się na zapleczu 1.ligi (16.miejsce - 1980/81; historyczny sezon z trzema zespołami z okręgu wałbrzyskiego w 2.lidze!), natomiast Piast zadomowił się na tym szczeblu na 3 sezony. W 1987 7.miejsce, rok później historyczne trzecie i przegrane baraże o awans do 1.ligi z GKS Jastrzębie (0:0, 0:1). W 1989 7.miejsce, które w wyniku reformy rozgrywek skutkowało barażami, ostatecznie przegranymi ze Stalą Stocznia Szczecin (2:2, 1:1). Piast wywalczył awans do 2.ligi w sezonie 1985/86, kiedy występowały w 3.lidze aż 4 wałbrzyskie zespoły - oprócz noworudzian Victoria Wałbrzych, Kryształ Stronie Śląskie i Górnik II Wałbrzych.
W Pucharze Polski najlepszy rezultat w historii powtórzył Górnik dochodząc do półfinału (1988 2:1, 0:3 z Lechem Poznań).
W 1988 roku w finale krajowym młodzieżowej rywalizacji pod patronatem redakcji rolnej TVP "Piłkarska kadra czeka" Nysa Kłaczyna pokonuje SP Poniatowa 3:0.
LATA 90-TE - UPADEK
O ile przemiana ustrojowa najbardziej dała się we znaki klubom "resortowym" - czytaj sponsorowanych przez kopalnie, to największy sukces w historii odnosi Lechia Dzierżoniów, która grała 3 sezony w drugiej lidze (1992-95). Najskuteczniejszy z lechitów Józef Kostek po przejściu do Śląska Wrocław został królem strzelców 2.ligi (1994/95 z 21 golami). W Wałbrzychu wiatr przemian zmienia się w iście niszczący huragan. Najpierw z rozgrywek 2.ligi (1991) wycofuje się Górnik Wałbrzych, w lutym 1993 2.ligowe Zagłębie Wałbrzych łączy się z reaktywowanym Górnikiem grającym w 3.lidze tworząc Klub Piłkarski Wałbrzych, który w ćwierćfinale Pucharu Polski dzielnie walczyć będzie z Legią Warszawa (2:1, 0:2). Po dwuletniej grze w 3.lidze wałbrzyszanie wracają do 2.ligi, by jesienią 1997 zmienić nazwę na Górnik Sportowa Spółka Akcyjna. Nowa nazwa nie przynosi szczęścia, bowiem po zakończeniu sezonu, latem 1998 ponownie Wałbrzych "zasłynął" z wycofania z rozgrywek 2.ligi.
Łabędzim śpiewem był wywalczony ćwierćfinał przez Zagłębie Wałbrzych przez wyeliminowanie naszpikowanego kadrowiczami Górnika Zabrze, a dokończony już jako KP. Z kolei juniorzy Thoreza w 1992 odpadli dopiero w ćwierćfinale MPJ. Rok wcześniej w mistrzostwach Europy U-17 w Szwajcarii wystąpił Sebastian Matuszak.
W 1994 przypomina się w Pucharze Polski Kryształ Stronie Śląskie, który odpada w 1/16 finału po serii karnych ze Stalą Mielec, trenowaną przez późniejszego selekcjonera Franciszka Smudę.
W reprezentacji A debiutuje bramkarz Adam Matysek, a oprócz niego wyróżniającą się postacią pochodzącą z Wałbrzycha jest Jacek Sobczak (półfinalista Pucharu Zdobywców Pucharów z Legią Warszawa). W 1990 Wałbrzych (stadion na Nowym Mieście) i Nowa Ruda jest gospodarzem dwumeczu kadr U-15 Polski i Czechosłowacji, a w barwach biało-czerwonych wystąpili wałbrzyszanie Jacek Cieśla i Adrian Rzepecki.W 1999 z kolei przy Ratuszowej kadra U-16 pokonała 4:1 rówieśników z Irlandii Północnej, a wynik ustalił wałbrzyszanin Adrian Mrowiec reprezentujący wówczas barwy Wisły Kraków.
LATA 2000- DZIŚ - CZAS NA KOBIETY 
W kwietniu 2001 w Wałbrzychu grają reprezentacje olimpijskie Polski i Czech - wygrywają gospodarze 2:1. Poza tym trwa degrengolada futbolu wśród klubów wałbrzyskich. Jeśli chodzi o prymat klubowy to początkowo należy on do Orła Ząbkowice, który po latach posuchy awansuje do 3.ligi w 2007 i punktu zabrakło, by w reformowanej lidze się (9.miejsce) awansować do "nowej drugiej ligi". Ten poziom nie osiągnie Polonia/Sparta Świdnica, dwukrotnie przegrywając baraże - najpierw w 2008 z Czarnymi Żagań (2:3, 1:2), a rok później z Zagłębiem Sosnowiec (0:0, 0:1). Dopiero odbudowujący się organizacyjnie Górnik PWSZ wygrywając 3.ligę w 2010 z większym lub mniejszym powodzeniem gra na trzecim poziomie rozgrywkowym w latach 2010-15. Również wałbrzyszanie zaznaczają swoją obecność w Pucharze Polski na szczeblu centralnym (1/8 w sezonie 2012/13).Czwarty szczebel rozgrywek, w 2008 przemianowany na trzecią ligę, w XXI wieku osiągnęły (poza wyżej wymienionymi z Wałbrzycha, Świdnicy i Ząbkowic) następujące drużyny z okręgu wałbrzyskiego - Lechia Dzierżoniów, Nysa Kłodzko, Piast Nowa Ruda, Sparta Ziębice, Bielawianka, Polonia Bystrzyca Kłodzko.
Wśród wychowanków klubów z OZPN Wałbrzych, którzy debiutują w I reprezentacji Polski są: Paweł Sibik (uczestnik MŚ w Korei i Japonii, zagrał w przeciwieństwie do rezerwowego Adama Matyska), Piotr Włodarczyk, Janusz Gol, Arkadiusz Piech i wreszcie Piotr Zieliński, aktualny kadrowicz, z którym wiązane są największe nadzieje.
W chwili obecnej więcej powodów do radości mają sympatycy piłki nożnej w wydaniu kobiecym. Wciąż jedynymi medalistkami mistrzostw Polski kobiet pozostają piłkarki Karoliny Jaworzyna Śląska, ale było to w drugiej połowie lat 70-tych. Obecnie z powodzeniem w ekstralidze radzą sobie wałbrzyszanki AZS PWSZ Wałbrzych zajmujące 4.miejsce z dużymi szansami na trzecie. W niższych ligach występują jeszcze drużyny Darboru Bolesławice (2.liga - trzeci poziom rozgrywek), Bielawianki, Piasta Nowa Ruda, Polonii-Stali Świdnica, Zdroju Jedlina Zdrój, Victorii Aglomeracja Wałbrzyska
Reprezentacja Polski U-15 w Wałbrzychu
[foto: K.Żarkowski]
Wśród piłkarek grających w drużynach z OZPN Wałbrzych znalazły się kadrowiczki rożnych roczników - Daria Antończyk, Małgorzata Mesjasz, Edyta Botor, Daniela Kosińska, Klaudia Miłek, Jessica Pluta, Karolina Tylak. Wciąż największym sukcesem kobiecego futbolu jest mistrzostwo Europy U-17 z 2013. W szwajcarskim turnieju podporą defensywy była Patrycja Michalczyk z Nysy Kłodzko (obecnie Olimpia Szczecin). Jej koleżankami w turnieju były m.in. obecne piłkarki AZS PWSZ Dominika Dereń, Anna Rędzia oraz Katarzyna Konat (SMS Łódź, z Wałbrzycha odeszła latem 2016). Wałbrzych gościł w październiku tego roku kadrę U-15, która pokonała Czeszki 1:0.

Reasumując to obecnie kobieca piłka w okręgu wałbrzyskim ma się o wiele lepiej niż w męskiej odmianie.
Kluby okręgu wałbrzyskiego w omawianym okresie mogą pochwalić się wieloma zawodnikami, którzy stali się rozpoznawalnymi w piłkarskim kraju poprzez późniejszą grę w 1.lidze, czy reprezentacji. Pomijając te z Wałbrzycha:
Argona Niemcza - Paweł Sibik (uczestnik MŚ 2002, ligowiec w Odrze Wodzisław, mistrz Cypru w 2006)
Koliber Uciechów - jako junior zaczynał przygodę z piłką Józef Kostek (1.liga,król strzelców 2.ligi w Śląsku Wrocław)
Nysa Kłodzko - Mirosław Pękala (6-krotny reprezentant Polski, ligowiec w Śląsku i Lechii Gdańsk), Paweł Adamczyk (mistrz Polski z Wisłą Kraków, w 1.lidze grał również w Śląsku, Odrze Wodzisław, Górniku Zabrze i GKS Katowice)
Kryształ Stronie Śląskie - Ryszard Komornicki (20 meczów w repr. A, udział w MŚ, mistrz Polski z Górnikiem Zabrze), Henryk Janikowski (3 mecze w repr.A, ligowiec w Stali Mielec, Cracovii, Górniku Wałbrzych)
Bielawianka - Janusz Góra (11  meczów w repr.Polski, Górnik Wałbrzych, Śląsk Wrocław), Wiesław Kędzia (repr.Polski juniorów, Puchar Polski z Arką Gdynia), bracia Garłowscy (Śląsk, Zygmunt 3 mecze w kadrze), Marian Kowalski, Gerard Śpiewak,Michel Nykiel (Górnik Wałbrzych),
Iskra Jaszkowa - Janusz Jelonkowski (ligowiec z RKS Radomsko)
Pogoń Pieszyce - bracia Sebastian i Sławomir Gorząd (Sebastian grał w 1.lidze w Górniku Polkowice, Arce Gdynia), Jarosław Jach (ligowiec w Zagłębiu Lubin, reprezentant Polski U-21 przygotowujący się do MME w 2017)
Victoria Świebodzice - Jarosław Krzyżanowski (1.liga w Zagłębiu Lubin,Górniku Polkowice, kadrowicz U-23, gra w europejskich pucharach - słynny gol z AC Milan)
Zjednoczeni Ścinawka Średnia - Tomasz Sosnowski (repr.juniorów, gra w 2.lidze w Zagłębiu Wałbrzych), Eugeniusz Kołodziejczyk (repr. juniorów)
AKS Strzegom - Gerard Sobek (ligowiec w Górniku Wałbrzych), Mateusz Bartków (repr. juniorów, ligowiec Zagłębia Lubin), Sebastian Matuszak (repr.juniorów)
Polonia Świdnica - Arkadiusz Piech (4 mecze w repr.A, medalista MP z Ruchem Chorzów,Legią Warszawa, ligowiec z Zagłębiem Lubin, GKS Bełchatów), Janusz Gol (8 meczów repr.A, mistrz Polski z Legią, gra w pucharach), Remigiusz Jezierski (ligowiec w Śląsku, Górniku Łęczna, Ruchu Chorzów), Dariusz Filipczak (ligowiec ze Śląskiem Wrocław)
Stal ŚFUP Świdnica - Jarosław Lato (zdobywca Pucharu Polski z Dyskobolią Grodzisk i Jagiellonią Białystok,uczestnik europejskich pucharów, ligowiec w Śląsku, Polonii Warszawa)
Orzeł Ząbkowice - Piotr Zieliński (21 meczów w repr.A udział w ME, Udinese, Empoli, Napoli)
Sparta Ziębice - Marcin Hejtota (ligowiec w Śląsku Wrocław), wcześniej Ryszard Martyniuk (Zagłębie Wałbrzych)
Włókniarz Głuszyca - Robert Śmietański (ligowiec w Górniku Wałbrzych)
Trojan Lądek Zdrój - Jan Daniec (ligowiec w Pogoni Szczecin)
Karolina Jaworzyna Śląska - Sławomir Wałowski (ligowiec w Zagłębiu Lubin)
Zjednoczeni Żarów - Ryszard Spaczyński, Adam Wróbel (ligowcy w Górniku Wałbrzych)
Piławianka Piława - Piotr Juraszek (ligowiec z Dyskobolią Grodzisk),
Orzeł Piława Dolna - Mateusz Piątkowski (ligowiec z Jagiellonią Białystok, mistrz Cypru z APOEL Nikozja)
Unia Zloty Stok - Jan Janiec (repr. Polski juniorów, ligowiec w Górniku Wałbrzych).

Aktualny szef wałbrzyskich sędziów - Przemysław Jankiewicz
[foto:Artur Ciachowski]
Oprócz piłkarzy aktorami meczu są sędziowie. Niestety, po powołaniu OZPN Wałbrzych nikomu nie udało się powtórzyć dorobku Kazimierza Maśki sędziującego w latach 60 i 70-tych ubiegłego stulecia w 1.lidze. W styczniu tego roku w wieku 95 lat w Dzierżoniowie pożegnano najlepszego wałbrzyskiego arbitra. Jedynym szczytowym poziomem osiągniętym przez wałbrzyskich arbitrów była druga liga, dzisiejsza pierwsza. Jan Studziński, Mirosław Bartnikowski, Dariusz Stawowy, Przemysław Jankiewicz (Podokręg Wałbrzych), Jan Cywiński (Podokręg Kłodzko), Jan Trojan i Andrzej Zając (Podokręg Świdnica) to siódemka, która sędziowała na tym szczeblu. Od kilkunastu lat nikt z następców nie zbliżył się nawet do ich osiągnięcia, co więcej nie zanosi się, by w najbliższym czasie ktoś się liczył, bo dopiero jesienią pojawiły się nazwiska wałbrzyskich sędziów w 3.lidze. Nie jest to powód do chluby, bowiem z dolnośląskich okręgów jedynie Wałbrzych nie miał przedstawiciela w ekstraklasie.
Dr Jerzy Kosmaty
[foto: A.Ciachowski]
Z kolei w strukturach Polskiego Związku Piłki Nożnej, oprócz urzędujących prezesów OZPN, najowocniej funkcjonował Jerzy Kosmaty. Były arbiter, obserwator sędziowski, były prezes Klubu Sportowego Górnik Wałbrzych, były dyrektor KWK Wałbrzych od lat znany jest jako kopalnia wiedzy o górnictwie. Autor wielu książek, znakomity mówca o historii kopalń, animator wielu wydarzeń dbających o podtrzymanie tradycji górniczych to również postać, która działała prężnie w PZPN. Oprócz oceniania sędziów, potem jako delegat operacyjny oceniający przygotowanie pod względem bezpieczeństwa, wreszcie przewodniczący komisji rewizyjnej. Od kilkunastu lat posiadacz statusu członka honorowego Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Z okazji jubileuszu należy życzyć wałbrzyskiej piłce sukcesów takich jakie były choćby 30 lat temu, obiektu godnego przyjęcia choćby reprezentację w kategorii juniorów, a przede wszystkim stałego rozwoju.

Figiel rządzi

$
0
0
Tygodnik Piłka Nożna,a dokładniej redaktor Kamil Sulej przedstawił w ostatnim numerze podsumowanie jesiennych zmagań drugoligowców. Rywalizację ligową porównał do konkurencji samochodowych i tak wśród najlepszych,czyli Formuła 1 znalazły się ekipy walczące o bezpośredni awans (Raków, Radomiak, Odra), Nascar - drużyny mające realne szanse na wywalczenie miejsca barażowego tudzież pokuszenie się o pościg czołowego tercetu, Wyścig żółwi - drużyny od 12.miejsca w dół.
Jesień odbywała się pod dyktando Rakowa Częstochowa, który w 19 meczach nie znalazł pogromcy. Zaledwie przez dwie pierwsze kolejki zespół nie znajdował się w zielonej, premiowanej awansem strefie, a od 9.kolejki już tylko raz (po 13.kolejce) opuścił fotel lidera. Marek Papszun zbudował w końcu team, który nie traci głupio punktów i najprawdopodobniej w czerwcu pod Jasną Górą będą świętować awans. Praca szkoleniowca została zresztą dostrzeżona, ponieważ był wśród kandydatur do objęcia posady trenera Zagłębia Sosnowca. Po pożegnaniu głównie doświadczonych zawodników (Klepczyński, Hoferica, Pawlusiński, Radler, Mielcarz, Okińczyc), postawiono na młodzież, ciekawych graczy zza południowej granicy (Duriśka, Petraśek), a zakontraktowanie doświadczonego Czerkasa dało większą jakość w ofensywie niż gra Okińczyca.
Pierwszoplanową postacią na boisku był jednak Rafał Figiel, którego w Wałbrzychu oglądaliśmy wiosną 2015 (6 goli w 14 meczach). Popularny Figo zagrał we wszystkich 19 meczach w pełnym wymiarze czasowym. Strzelił 6 bramek (5 z karnych) stając się wraz z Oziębałą i Petraśkem najskuteczniejszym w zespole. Do tego dorzucił aż 7 asyst - tylko Waldemar Garncarczyk z Odry miał więcej (8). 13 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej plasuje go tuż za Danielem Koczonem (Siarka, 7 goli+7 asyst) i Pawłem Picelukiem (Olimpia Elbląg, 10 goli+4 asysty).
Figiel stał się jednym z najważniejszych elementów taktyki Marka Papszuna, preferującego ustawienie 1-3-4-3. Kamil Sulej zauważa: znakomitym ruchem trenera było cofnięcie Rafała Figla, który ostemplował większość bramkowych akcji lidera II ligi.
Większość asyst to dośrodkowania ze stałych fragmentów gry. Nic dziwnego, że w Jedenastce Jesieni Rafał musiał się znaleźć. W podsumowaniu wyboru dziennikarz Piłki Nożnej pisze: Rafał FIGIEL - król środka pola w Rakowie.Trener Papszun zdecydował się na cofnięcie go z pozycji numer 10 na 8, a nawet momentami 6. Manewr przyniósł korzyści utalentowanemu pomocnikowi, ale i drużynie, która lideruje rozgrywkom po 19 kolejkach. Najlepszy piłkarz biegający jesienią po II-ligowych boiskach. Taka laurka mówi sama za siebie.
A kto oprócz niego trafił do jedenastki jesieni?
Robert Błąkała (Kotwica) - Łukasz Pietroń (Olimpia Elbląg), Michał Czarny (Puszcza), Tomas Petraśek (Raków), Bartosz Sulkowski (Radomiak) - Daniel Koczon (Siarka), Figiel, Waldemar Garncarczyk (Odra), Piotr Malinowski (Raków) - Leandro (Radomiak), Paweł Piceluk (Olimpia Elbląg).
Kamil Czapla w meczu Gwarek Tarnowskie Góry - Raków II
[foto: Marzena Stanek]
W Częstochowie w kadrze lidera są nazwiska dwóch byłych graczy Górnika Wałbrzych, którzy grali z Figlem przy Ratuszowej.Dominik Bronisławski po wyleczeniu kontuzji jesienią grywał głównie w rezerwach (4.liga śląska) i zaledwie raz był rezerwowym w lidze. We wrześniu z klubem podpisał umowę jego rówieśnik bramkarz Kamil Czapla, który częściej siadał w 2.lidze na ławce, również łącząc z grą w drużynie rezerwowej.
Trzecie, również premiowane awansem, miejsce dla beniaminka jest sporą niespodzianką.Odra Opole opiera się głównie na mocnej drugiej linii, gdzie prym wiodą bracia Garncarczykowie. Dorobek mógłby być większy,gdyby nie Waldemar osłabił zespół bezmyślnym zachowaniem w Tarnobrzegu, co spowodowało dyskwalifikację na 3 mecze. Podobnie jak w Rakowie, Odrę na boisko z kapitańską opaską wyprowadza były gracz Górnika- Tomasz Wepa. 18 meczów - 1 gol, 5 żółtych i 1 czerwona kartka. Gdyby nie nadmiar kartoników to pewnie byłoby 19 występów. Zaledwie raz trener Jan Furlepa zmienił Tomka przed końcem meczu. Osiem punktów przewagi i już poważne wzmocnienie w osobie Mateusza Września - czołowego gracza Rozwoju Katowice, pozwalają realnie myśleć o awansie do 1.ligi.
O Puszczy Niepołomice jesienią głównie pisało się w kontekście udanego startu w Pucharze Polski. W lidze mimo fatalnej skuteczności (zaledwie 20 bramek w 19 meczach) niepołomiczanie zajmują 4.lokatę dającą prawo gry w barażach. Nieco zawiódł w roli egzekutora były kapitan wałbrzyskiego Górnika Marcin Orłowski (3 gole w 19 meczach), nękany urazami Dominik Radziemski zagrał ledwie 7 razy, ale dorzucił jedno trafienie.
Nie licząc Rakowa i Odry najmniej porażek jesienią poniósł beniaminek z Elbląga. 3 razy schodził pokonany, ale niewiele więcej, bo 5 razy zwyciężał. Do Olimpii należy rekord remisów -11 w 19 meczach! Niezwykła skuteczność duetu Piceluk - Pietroń dała drużynie aż 19 bramek, a samym graczom prowadzenie w klasyfikacji snajperów. Pietroń aż 6 razy celnie uderzał z rzutów karnych. Kapitan zespołu Dawid Kubowicz zagrał 15 razy i zobaczył 4 żółte kartki. Ich nadmiar spowodował pauzę w meczu w Częstochowie, a wcześniej pauzował ze względu na leczenie urazu.
Trzech trenerów jesienią, każdy z reprezentacyjną przeszłością, a mimo to pierwsza połowa rundy spędzona w strefie spadkowej.Tak wyglądała jesień Olimpii Zambrów, która od 11.kolejki zaczęła piąć się w górę osiągając nawet 6.miejsce w tabeli. Niestety, bilans 0-2-2 w ostatnich meczach spowodował, że zespół Bartosza Biela przezimuje na 10.miejscu. Wałbrzyszanin może mieć powody do zadowolenia - zagrał w 19 meczach,dorzucił dwa gole i kilka asyst.Do tego dwa trafienia w PP. Piłka Nożna wybierała go na Piłkarza Meczu, Jedenastki Kolejki, co więcej widzi go również w podsumowującej jesienne zmagania JEDENASTCE DUBLERÓW.
Bartosz Biel i Michał Oświęcimka w meczu Olimpia
Zambrów - Polonia Warszawa (1:0)
[foto:zambrow.org]
W strefie spadkowej znalazło się górnośląskie trio + stołeczna Polonia. Na chwilę obecną trudno wyrokować kto opuści 2.ligę, bo jedenasta w tabeli Warta Poznań ma zaledwie 3 oczka więcej od przedostatniego Rozwoju Katowice. Z dolnośląskiej perspektywy może martwić obecność w czerwonej strefie Polonii Bytom, wspomnianego Rozwoju i ROW Rybnik. Bytomianie mają oprócz sportowych ogromne problemy finansowe, co może spowodować degradację kilka klas niżej.Rozwój już opuścili najlepsi w osobach Wróbla i Września.
Na pewno obecność wśród najsłabszych zespołów 2.ligi popularnych Czarnych Koszul musi dziwić tych, którzy uważali, że warszawianie z marszu będą szturmować na awans. Co prawda podopieczni Igora Gołaszewskiego tylko po 1, 15, 17 i 19.kolejce znaleźli się na 15.miejscu, ale rozczarowanie przy Konwiktorskiej jest spore. Do największych należy postawa świdniczanina Fabiana Paweli, który strzelił zaledwie dwa gole (w 14 meczach), a swoją postawą na meczach i treningach  powoduje coraz większą chęć rozwiązania przez klub umowy. Na drugim biegunie z kolei jest Michał Oświęcimka (17 meczów-1 gol), który z czasem stał się podstawowym graczem, a kibice wielokrotnie wybierali go Piłkarzem Meczu.

Po Gali 70-lecia wałbrzyskiego sportu

$
0
0
W miniony piątkowy grudniowy wieczór w restauracji Aqua Zdrój została zorganizowana Gala 70-lecia wałbrzyskiego sportu. Gala, która była podsumowaniem jubileuszowego roku, oprócz pamiątek związanych z większymi, bądź mniejszymi sukcesami wałbrzyszan, uhonorowani zostali przez prezydenta Romana Szełemeja bohaterowie sprzed lat.
Wspomniana gala, z której zdjęcia można zobaczyć na stronach wałbrzyskich portali: walbrzych.naszemiasto.pl, walbrzyszek, walbrzych24.com, walbrzych.dlawas.info, czy regionfakty, była już ostatnim akcentem, bowiem branżowe uroczystości poszczególnych uroczystości miały już wcześniej miejsce. Jedne były bardziej, drugie mniej nagłośnione. Dość osobliwie świętowali na przykład wałbrzyscy koszykarze, którzy ... sami sobie zorganizowali okolicznościowe spotkanie. Trochę o bohaterach sprzed lat zapomnieli działacze koszykarskiego Górnika, który przecież utożsamia się z dwukrotnym mistrzem Polski, nie wykorzystywany jest potencjał marketingowy dawnych gwiazd, a okazji w mijającym roku było kilka, choćby mecze międzypaństwowe organizowane przy Ratuszowej. O tym już w sierpniu wspominał Stanisław Kiełbik w rozmowie z Robertem Radczakiem, który przypomniał to w ostatnim numerze Słowa Sportowego (str.19 nr 50 z 12 grudnia 2016).
Horst Panic i Roman Szełemej
[foto:K.Żarkowski]
Złośliwi zauważą, że pierwsze kluby, pierwsze rywalizacje w powojennym Wałbrzychu miały miejsce już latem 1945, a za pierwszy klub uchodzi K.S."OMTUR" założony 25 lipca 1945. Z drugiej strony jeden z ambasadorów Wałbrzycha, znakomity siatkarz Krzysztof Ignaczak to wychowanek Chełmca Wałbrzych, który powstał dopiero w 1954 roku. Generalnie rok 2016 został ogłoszony rokiem sportowych jubileuszów w Wałbrzychu bez względu na sztywne ramy dat powstania kolejnych klubów, które bez wyjątku, przechodziły różne koleje losu.
Gdzieś po drodze budzi się jednak żal, za tym, że piłka nożna - bądź co bądź najpopularniejszy sport, nie tylko w Wałbrzychu - nie doczekała się osobnej imprezy. W piątkowy wieczór nie zabrakło znamienitych nazwisk, choć wielu było nieobecnych. Mariana Szei, Henryka Kempnego czy Marka Pięty nie ma już wśród nas, ale brak Włodzimierza Ciołka trudno racjonalnie wytłumaczyć. Piątkowa podsumowująca jubileusz gala będzie przez wielu wspominana właśnie z powodu nieobecności wielu znakomitych ongiś reprezentantów wałbrzyskich klubów i nie chodzi tu tylko o piłkarzy. Natomiast skromna liczba uhonorowanych piłkarzy naprawdę kuje w oczy.
Oldboje Górnika -grudzień 2016 podczas turnieju o Puchar
Dyrektora Banku BZ WBK. Stoją od lewej: Truszczyński,
Bubnowicz, Gawlik, Walusiak, Dębski, Krawiec. W dolnym
rzędzie: Borek, Przerywacz, Otok, Sobczak.
Idea okolicznościowego spotkania futbolistów była - padały konkretne daty (czerwiec, wrzesień), ale do nich nie doszło, nie licząc oczywiście towarzyskich spotkań samych piłkarzy. Mieli uświetnić spotkanie mieszkający za granicą byli ligowcy, byli reprezentanci (np. Robert Warzycha). Naprawdę dla kibica, nawet jeśliby nie towarzyszył temu spotkaniu żaden mecz, byłaby nie lada gratka, by odżyły wspomnienia, zebrać autografy, zrobić sobie zdjęcie.
O wiele łatwiej byłoby, gdyby inicjatywa organizacji wyszłaby np. z klubu. Jakby nie było sztandarowym klubem piłkarskim miasta jest trzecioligowy Górnik, który przejął tradycje K.S. Górnik. A wiadomo, że piłka pod Chełmcem to również i Zagłębie i Victoria Wałbrzych, ale też swoją historię pisali Czarni, ale i nieistniejące dziś Koksochemia, czy nawet Juventur. Dziesiątki nazwisk ligowców, reprezentantów Polski różnych kategorii wiekowych, mecze w europejskich pucharach - Wałbrzych ma czym się pochwalić. Wspomniany Górnik Wałbrzych w tym roku znalazł się jednak na ostrym, niestety kolejnym, organizacyjnym zakręcie. Problemy piłkarskiego klubu z Ratuszowej są powszechnie znane i tym bardziej szkoda, że nie doszło do uroczystych obchodów rocznicowych futbolistów, bo może byłaby to okazja, nie tylko do przypomnienia przeszłości, ale może i zdobycia w końcu zaufania któregoś ze sponsorów?
Niestety, w klubie trudno znaleźć osobę, która by ... reprezentowała zarząd. Praktycznie większość ważnych spraw kręci się wokół ... Czesława Zaparta, którego jak najbardziej zasłużenie uhonorowali podczas swojego jubileuszu zarówno OZPN Wałbrzych, jak podczas gali prezydent miasta.
W okresie świętowania pojawiła się informacja na temat bieżącej sytuacji piłkarskiego Górnika. W Krajowym Rejestrze Postępowań Upadłościowym pojawił się komunikat o otwarciu postępowania restrukturyzacyjnego klubu:

Co oznacza otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego? W zapisach Prawa restrukturyzacyjnego jest optymistyczny (dla kibiców Górnika) zapis, żew okresie od otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego do jego zakończenia lub prawomocnego umorzenia nie może zostać ogłoszona upadłość dłużnika. Ale tak naprawdę to nie wiadomo, czy jest to element wyjścia z kryzysu, czy po prostu etap w ogłoszeniu upadłości klubu.

Jedenastka jesieni 3.ligi wg Piłki Nożnej

$
0
0
Czasy się zmieniają. Również dotyczy to meczów. Relacje, gdy czekano na poniedziałkową dostawę prasy do kiosków Ruchu, by dotrzeć do wyniku, strzelców bramek, minęły już dawno. Teraz wystarczy odpalić 90minut.pl albo przeczytać relację tekstową i prawie wszystko jest wiadome. Prawie. A prawie robi różnicę. O ile w przypadku rozgrywek na szczeblu centralnym nie ma problemów, to już o rzetelną relację z meczów od trzeciej ligi w dół jest nieco trudniej. Swego czasu różne redakcje gazet prowadziły klasyfikacje zawodników. Nieistniejące Tempo nagradzało występy najlepszych zawodników 1.ligi gwiazdkami, Sport z kolei stosował oceny w skali 1-10. W Katowicach bawiono się w wybór najlepszego piłkarza 1.ligi ("Złoty But"), a z czasem i 2.ligi ("Srebrny But"), a nawet 3.ligi ("Brązowy But"). Najlepszym zostawał ten co zebrał najwięcej punktów, nagradzano również piłkarza z najlepszą średnią, by uhonorować np. pauzujących z powodu kontuzji. Obecnie 3.liga, czyli czwarty szczebel rozgrywek nie ma medium, które oceniałoby regularnie występy ligowe. Jedynie tygodnik Piłka Nożna, a konkretnie Kamil Sulej, po każdej kolejce (za wyjątkiem rozgrywanych w tygodniu, a nie w weekend) pokusiła się o zestawienie Jedenastki Kolejki. Jest to o tyle kuriozalne, że opis ligowych zmagań ogranicza się do podania suchych wyników (już bez strzelców bramek), tabeli i wspomnianej jedenastki.
Autor tych zestawień z całą pewnością nie widział żadnego ze spotkań, wybór na zasadzie ... no właśnie, jak ocenić piłkarzy na podstawie samych wyników, ewentualnie opisu sytuacji bramkowych? Można się pokusić o oglądnięcie skrót z meczów, ale czy tam zobaczymy pełny obraz gry wszystkich uczestników meczu?
Piłka Nożna w swoich Jedenastkach Kolejki umiejscowiła 108 nazwisk trzecioligowców z III grupy. 32 zawodników znalazło się w niej co najmniej dwukrotnie. O ile tygodnik nie pokusił się o jesienne podsumowanie to wśród najlepszych znaleźli się:

Piłkarzem Jesieni był napastnik lidera Kamil Jadach, który wybierany był do Jedenastki Kolejki czterokrotnie. Trzykrotnie natomiast została zauważona postawa bramkarza Poloczka, stopera Ruchu Bachora, snajperów, strzelców 9 bramek Jastrzębia Caniboła i Piasta Celucha, pomocników Przybyłę z Pniówka, Ogrockiego z Rekordu, Kluzka ze Ślęzy oraz Krzysztofa Garncarczyka z rewelacyjnego beniaminka z Brzegu.
Ciekawostką jest, że aż dwukrotnie do Jedenastki Kolejki załapał się kapitan wałbrzyskiego Górnika Jan Rytko. Janek wg Piłki Nożnej wyróżnił się na tle pozostałych zawodników w 9.kolejce (0:0 z GKS Jastrzębie) i 13.kolejce (1:0 z Olimpią Kowary). Oprócz niego wyróżnieni zostali jeszcze bracia Michalakowie - za grę przeciwko wrocławskim ekipom: Grzegorz został doceniony za występ przeciwko wrocławskiej Ślęzie (1:1), a Dariusz - Śląsk II (1:0).
Oczywiście jest to tylko zabawa,bardzo często mijająca się z faktyczną oceną dokonań na murawie. Jednak pewne nazwiska są warte zapamiętania, zwłaszcza, że niektórych możemy wiosną już nie zobaczyć na trzecioligowych boiskach po transferach do wyższych klas rozgrywkowych.

Strzał w młodą stopę

$
0
0
Dolnośląski Związek Piłki Nożnej należy do najprężniej działających w kraju, obiektywnie spoglądając na dotychczasowe działania na przestrzeni ostatnich lat jest zauważalny postęp i kolejne kroki do przodu. Na grudniowej konferencji prasowej prezes DZPN, a zarazem wiceprezes PZPN ds. zagranicznych, Andrzej Padewski ogłosił, że 4.liga dolnośląska ma sponsora w postaci firmy Saltex.  Dla Salteksu, który specjalizuje się m.in. w budowaniu obiektów sportowych, nie będzie to nowość, bowiem wcześniej ten sam szczebel rozgrywek sponsorował w Opolskim ZPN. W zamian za sponsoring najlepsze kluby otrzymają gratyfikację.
Pozyskanie dobrodzieja dla rozgrywek nie oznacza, że przykładowo kluby czwartoligowe mogą w swoich budżetach uwzględniać profity otrzymane od Salteksu. Dla dolnośląskich drużyn o wiele ciekawszy był inny komunikat z powyższej konferencji - już do rundy wiosennej sezonu 2016/17 od klasy okręgowej w dół nie będzie obowiązywał obowiązek występu młodzieżowców. Być może młodzieżowcy nie będą musieli występować obligatoryjnie w 4.lidze, ale o tym jeszcze zadecydują same kluby.
Dla przypomnienia: na szczeblu centralnym jest obowiązek gry w jednego młodzieżowca (1.liga) oraz dwóch (2.liga). Od trzeciej ligi do klasy okręgowej musiało występować co najmniej dwóch młodych piłkarzy, natomiast w klasie A - jeden. O ile Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził System Junior Pro, który promuje i nagradza kluby od ekstraklasy do 2.ligi stawiające na młodzieżowców, to decyzja Dolnośląskiego ZPN jest niejako krokiem w tył.
Oczywiście propozycja o zniesieniu obowiązku młodzieżowców nie wyszła tylko i wyłącznie od działaczy związkowych, tylko ... z klubów. Właśnie związek wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klubów. Jest to o tyle dziwne, bowiem obowiązek wpisywania popularnych "M-kowiczów" do protokołu sędziowskiego, zwłaszcza w klasach okręgowych obowiązuje kilkanaście lat, jak nie dłużej.
Obowiązek wystawienia młodzieżowca stawia(ł) w kłopotliwej sytuacji tylko te kluby, które mają problemy ze szkoleniem młodzieży. Oczywiste jest, że w najniższych klasach rozgrywkowych są kluby posiadające tylko i wyłącznie zespół seniorów. Obowiązek posiadania drużyny młodzieżowej kluby A klasy mogą legalnie obejść na podstawie § 21 pkt 4 Regulaminu Rozgrywek DZPN w sezonie 2016/17 - zawrzeć porozumienie w sprawie współpracy w zakresie szkolenia piłkarskiego z innym klubem, który takie szkolenie prowadzi. Jednak w klasie okręgowej taki manewr nie jest dopuszczalny, więc dziwi lobbowanie w temacie zniesienia obowiązku młodzieżowców.
Trener drużyny seniorów zmuszony do wystawienia młodzieżowców albo obracał się w rocznikach 19 i 20-latków (w tym sezonie 1996-97) albo sięgał po zdolnych zawodników drużyny juniorów. Oczywiście mógł zaistnieć konflikt interesów, gdy drużyna juniorów musiała być osłabiona poprzez absencję lub grę w krótszym wymiarze czasowym najlepszych graczy.
"M-kowicze" oczywiście zabierali czasem miejsce zawodnikom starszym, co na pewno powodowało z jednej strony rozgoryczenie, ale z drugiej powodowało większą rywalizację o miejsce w zespole. Chyba nie ma żadnego takiego trenera, który by nie cieszył się z kłopotu bogactwa wyboru. Wystawianie młodzieżowców to potrzeba posiadania w kadrze więcej niż jednego, dwóch takich zawodników. Kontuzje, kartki, sprawy losowe nie pozwalają funkcjonować drużynie żelazną jedenastką przez cały sezon. Uczestniczenie w treningach, a przede wszystkim w meczach to niepodważalny kapitał i doświadczenie dla młodych piłkarzy. Debiuty 16-latków w lidze zdarzają wyjątkowo rzadko, a przy zniesieniu obowiązku gry młodzieżowców mogą być jeszcze rzadsze.
Teraz droga juniora do zespołu seniorów stanie się bardziej wyboista. Szkoleniowiec, który rozliczany jest za wynik, nie będzie ryzykował wystawienia nieopierzonego gracza, skoro może wystawić do składu np. jedenastu dwudziesto-, trzydziestolatków. Najbardziej poszkodowani będą piłkarze, którzy kończą wiek juniora, nie będą już mogli rywalizować w tej kategorii wiekowej, a wciąż są nominalnymi młodzieżowcami. Brak doświadczenia w rywalizacji seniorskiej działać będzie na ich niekorzyść, wpadać będą w przestrzeń wiekową, gdzie mogli by jeszcze zbierać doświadczenia w roli młodzieżowca, a po obecnych zmianach już nie.
Oczywiście te dywagacje nie będą dotyczyły klubów, którzy pracują z młodzieżą, mają kilka zespołów juniorów. Spójrzmy jak jest na wałbrzyskim podwórku: wystarczy zobaczyć, że o narybek dbają nie tylko przy Ratuszowej, ale i w Górniku Nowe Miasto czy Zagłębiu Wałbrzych. Górnik Wałbrzych grając ostatni sezon w drugiej lidze (2014/15), gdyby wówczas obowiązywał System Junior Pro, to o mały włos nie załapałby się na najniższą premię w wysokości 250 tysięcy złotych za 5.miejsce, do której zabrakło 614 punktów. Trzecioligowy sezon biało-niebieskich (2015/16) to uwidocznienie problemu z wałbrzyskimi młodzieżowcami, o czym wielokrotnie wspominał trener Robert Bubnowicz. Juniorzy walczący o awans do CLJ, brak odpowiedniej jakości wśród graczy roczników 1995-96, na szczęście nie był na tyle odczuwalny w ostatecznym rozrachunku. W obecnym sezonie, z powodu kłopotów finansowych i organizacyjnych wałbrzyski trzecioligowiec zmuszony jest oprzeć się właśnie na byłych juniorach.  Niestety, w wielu przypadkach, brak doświadczenia, ogrania jest widoczny. Paradoksalnie lepiej od obecnych młodzieżowców wyglądali ci piłkarze, którzy byli krytykowani za grę w poprzednich sezonach (Krzymiński, Surmaj - choć ten ostatni wciąż jest młodzieżowcem), bo już wiedzą jak się zachować w starciu z doświadczonymi przeciwnikami, nie płacą przysłowiowego frycowego, tak jak ich młodsi koledzy.
Nie oszukujmy się, że presja wyniku jest tak duża w klasie okręgowej czy A klasie, że obowiązek gry młodzieżowca burzył wszelkie strategie szkoleniowe trenera. Obligatoryjna gra młodych graczy to również motywacja dla ich kolegów do lepszej gry. Każdy junior marzy o grze w seniorach swego klubu, a teraz otwarte drzwi zostaną ledwie uchylone, a nawet w kilku przypadkach zamknięte.
Co dalej? Dolnośląski Związek Piłki Nożnej chyba powinien iść śladem centrali i stworzyć regionalny odpowiednik Systemu Junior Pro - premiowanie klubów korzystających w rozgrywkach seniorów z juniorów bądź młodzieżowców. Wymierny profit finansowy (np. zwolnienie z opłat regulaminowych) lub w postaci sprzętu sportowego, mogłoby być dobrym motywatorem.
O skutkach tych zmian przekonamy się jednak dopiero za kilka lat.

Wałbrzyskie scenariusze

$
0
0
W ponad stutysięcznym mieście, gdzie funkcjonuje blisko kilkanaście informacyjnych witryn internetowych, praktycznie tylko ta, prowadzona przed Bogdana Skibę, czasem podrzuci news dotyczący sytuacji w piłkarskim Górniku Wałbrzych. Chodzi oczywiście o sprawy organizacyjne w klubie, a nie wyniki czy zapowiedzi meczów. Z jednej strony można mieć pretensje do autora o ich wiarygodność, ale trzeba też docenić jego troskę o losy klubu, dotarcie do informacji, które dla innych witryn są nie zdobycia. W grudniu redaktor Skiba pokusił się o przedstawienie dwóch scenariuszy dotyczących przyszłości największego pod Chełmcem klubu futbolowego.
9 grudnia "Polityka i piłka" - to sugestia, że polityk PiS Michał Dworczyk ma zostać głównym rozgrywającym jeśli chodzi o pomoc dla piłkarskiego Wałbrzycha. Mecenat na turniejem  młodzieżowym ma być- wg autora artykułu - początkiem aktywności posła, a Górnik Nowe Miasto niebawem ma zastąpić obecnego rezydenta obiektu przy Ratuszowej. I wówczas, tu cytat: "otworzy się skarbiec z politycznego nadania". Brzmi to lekko fantastycznie - niektórzy po lekturze oczami wyobraźni widzą bankructwo KP Górnik Wałbrzych, przejęcie miejsca w lidze przez klub z Nowego Miasta, który po dotacjach z KGHM i WSSE odradza się niczym feniks z popiołów i mamy do czynienia z kolejnym renesansem wałbrzyskiej piłki. Być może dojdzie do upadku KP Górnik, ale wątpliwe by nagle znalazł się w jego miejsce następca. W przeszłości z KGHM związany był prezes klubu Górnik/Zagłębie Andrzej Zibrow i jakoś kurka z pieniędzmi nikt w Zagłębiu Miedziowym nie odkręcił. Trudno spodziewać się, że poseł Dworczyk miałby takie przebicie, że dotacje z kombinatu byłyby na porównywalnym poziomie jak otrzymuje KS Polkowice czy Chrobry Głogów. Z WSSE wywodzi się ostatni prezes klubu Tomasz Jakacki, przez wielu postrzegany jako wybrany z politycznego nadania  - jak się skończyła jego działalność nie trzeba wałbrzyszanom przypominać. Oczywiście w sferze marzeń może być powtórka z Opola, gdzie obecny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki - ponoć swego czasu trenujący w Odrze - mocno lobbował, by klub piłkarski pozyskał bogatego mecenasa w postaci Grupy Azoty i nie jest tajemnicą, że i mniejsze firmy chętniej spoglądają w stronę Odry. Inna sprawa czy po zmianie opcji rządzącej w kraju nie odbije się czkawką mariaż klubu z polityką.
21 grudnia pojawia się "Scenariusz dla Górnika" - w skrócie: jest plan spłaty zadłużenie, szkielet wydatków budżetów opracowany przez grupę ludzi, którym zależy na przyszłości Górnika. Mają być wzmocnienia składu, walka o utrzymanie w 3.lidze, a przede wszystkim pojawiają się nazwiska dwóch reprezentantów "Ludzi Górnika" - jak tę grupę nazwał red.Skiba. O ile nazwisko Czesława Grzesiaka, który od ponad dekady jest w klubie, nie budzi kontrowersji, to już Tomasz Jakacki może co niektórych irytować. Jeśli przez dwa lata działalności nie potrafił nie tylko utrzymać (o ile nie zmniejszyć) zadłużenia, ale go podwoił, na dodatek nie potrafił przekonać do współpracy zakładów z WSSE, skąd przyszedł do pracy w klubie, to czemu teraz miałoby mu się udać w roli "pomocnika" Grzesiaka?
Dla kibica wałbrzyskiego Górnika najważniejsze jest to, żeby wiosną trzecioligowa drużyna skutecznie walczyła w lidze o utrzymanie. Zawirowania organizacyjne nie pomagają piłkarzom. Zagwarantować odpowiednie warunki do przygotowań może Centrum Aktywnego Wypoczynku Aqua Zdrój, które gościć będzie po raz kolejny kluby z innych regionów kraju. Troszkę może martwić rozpiski sparingów przedstawiania przez ww.kluby, na których póki co nie ma potyczek z wałbrzyszanami. Na chwilę obecną jedynie wiadomo, że 21.01. w Wałbrzychu będzie sparing Górnika z Victorią Świebodzice, a 25.02. z Polonią-Stala Świdnica. Tutaj wciąż kłania się polityka informacyjna klubu z Ratuszowej. Nawet jakby udało się zagrać z ciekawymi, mocnymi sparingpartnerami, to trudno jednak oczekiwań, że w takim zestawieniu personalnym trzecioligowy Górnik jest w stanie skutecznie walczyć o utrzymanie się w lidze. Parafrazując redaktora Skibę jaki scenariusz Górnik powinien przyjąć przy ewentualnych transferach?
1. Obcokrajowcy - kto wie, czy to nie jest ... najtańsza finansowo opcja. Ale najbardziej ryzykowna. Z jednej strony pamiętamy jak prezentowali się Zinke z Bartośem, ale z drugiej są godni najszybszego zapomnienia Musin i Filipe... Na rynku piłkarskim, również w okręgu wałbrzyskim występuje wielu stranierich, których liczba systematycznie rośnie. W trzech najwyższych ligach, gdzie grają drużyny wałbrzyskie są to:
Kyo-soo Park (Korea Południowa, 1996, Lechia Dzierżoniów, 3.liga - 9/0)
Giovani Parizotto (Brazylia/Wlochy, 1995, Lechia Dzierżoniów, 3.liga - 3/0)
Milen Demirov (Bułgaria, 1996, AKS Strzegom,4.liga)
Mykola Filipuk (Ukraina, 1994, Victoria Świebodzice, 4.liga)
Klim Khodzamkulov (Rosja, 1989, Victoria Świebodzice, 4.liga)
Chansol  Lee (Korea Południowa, 1996, Bielawianka, 4.liga)
Oleksii Fatianov (Ukraina, 1995, Piast Nowa Ruda, 4.liga)
Roman Okhrimenko (Ukraina, 1993, Piast Nowa Ruda, 4.liga)
Andrij Kozaczenko (Ukraina, 1991, Polonia-Stal Świdnica, 4.liga)
Pavlo Pokhytailo (Ukraina, 1995, Orzeł Ząbkowice, 4.liga)
Jinhwan Lee (Korea Południowa, 1996, Piławianka, klasa okręgowa)
Mario DIOGO Aleixo NETO (Brazylia, 1995, Zamek Kamieniec Ząbkowicki, klasa okręgowa)
ALEX Vinicius SILVA (Brazylia, 1994, Zamek Kamieniec Ząbkowicki, klasa okręgowa)
Roman Khvostenko (Ukraina, 1990, Zjednoczeni Żarów, klasa okręgowa)
Vaclav Pohl (Czechy, 1988, KS Zdrój Jedlina Zdrój, klasa okręgowa)
Sule Ayinla (Nigeria, 1986, Nysa Kłodzko, klasa okręgowa).
W sumie sporo nazwisk, ale o zdecydowanej większości trudno powiedzieć, że są to podstawowi, kluczowi gracze, przewyższający umiejętnościami polskich kolegów. Do tego dochodzi proces aklimatyzacji, a Górnik potrzebuje wzmocnień na "tu i teraz", bez okresu ochronnego. Ryzyko nietrafionego transferu jest naprawdę spore.
2. Gracze z regionu - to co przed laty było chlubą wałbrzyskich ligowców, czyli ściągnięcie zdolnych graczy z mniejszych klubów i ich wypromowanie, od pewnego czasu w ogóle zanikło. Ponadto "współpraca" działaczy Górnika z innymi klubami spaliła niektóre mosty i oby nie było to bezpowrotnie. Pytanie zasadnicze - czy w pobliżu są zawodnicy, którzy sprawdziliby się w 3.lidze? Jesienią 2015 przy Ratuszowej pokazał się Damian Uszczyk z Żarowa, niemłody skrzydłowy, który jednak pokazał, że może być wartościowym zmiennikiem. Czy ktoś wypatrzy podobną "perełkę"? Górnik potrzebuje wzmocnień praktycznie w każdej formacji - nawet w bramce, bo w przypadku absencji Jaroszewskiego pozostaje praktycznie junior Ziobro, bo Gracjan Błaszczyk nie grał już w oficjalnym meczu kilka miesięcy. Może spróbować wypożyczyć kilku wyróżniających się graczy z drużyn czwartoligowych od Strzegomia, poprzez Świebodzice, Świdnicę po Bielawę? Ciekawie na przykład wyglądałaby rywalizacja o miejsce w napadzie Migalskiego z Wasilewskim czy Myrtą.
3. Powrót byłych wałbrzyszan - przykład Marcina Gawlika działa na wyobraźnię. Powracający z wypożyczenia do Świebodzic wychowanek był jednym z nielicznych zawodników Górnika, do których jesienią nie można było mieć większych pretensji. A czy ktoś o nim słyszał kilka miesięcy wcześniej w kontekście gry w seniorach biało-niebieskich? Może należałoby się przyjrzeć innym wałbrzyszanom rozsianych po okolicznych klubach? Taki Wojciech Rzeczycki grający w słabiutkim Piaście Nowa Ruda dostał szansę testów w pierwszoligowej Miedzi Legnica, to czemu nie przyjrzeć mu się przy Ratuszowej? Czy Michał Łaski nie byłby pewniejszy na środku obrony od Surmaja? A może udało by się namówić Orzecha z Sawickim, oczywiście proponując rozsądne pieniądze, a nie tylko stypendium, by pomogli wiosną?
4. Współpraca z dolnośląskimi gigantami. W obecnej sytuacji Górnika niegłupim pomysłem byłoby nawiązanie rozmów w sprawie wypożyczenia zawodników z dolnośląskich klubów grających w najwyższych klasach rozgrywkowych. O ile sięgnięcie po kogoś z Wrocławia mogłoby spotkać się z niezadowoleniem kibiców Górnika, ale chyba nic nie stałoby na przeszkodzie, by wypożyczyć kogoś z Lubina. Rezerwy klubu póki co tylko w 4.lidze. Jeśli są zawodnicy, którzy nie mają szans na regularną grę na wypożyczeniach w 1. czy 2.lidze to czemu nie mieli by się ogrywać w Wałbrzychu? Lepsze rozwiązanie niż kopanie piłki w 4.lidze, gdzie Zagłębie II nie ma równorzędnego rywala. Dwie dekady temu wypożyczenia z Wrocławia (Siemiątkowski, Adamski) pomogły KP w uzyskaniu awansu, teraz może to pomóc w utrzymaniu. Skoro inne kluby posiłkują się takimi ruchami kadrowymi (Olimpia Kowary, KS Polkowice), to czemu nie można by dać szansę temu rozwiązaniu przy Ratuszowej?
5. Współpraca z agencją menedżerską - wiadomo, że gra w 3.lidze to również sposób na promocję. Na pewno mniejszy niż gra w drugiej lub wyższej lidze, ale to wciąż szansa dla piłkarzy, którzy chcą nabrać niezbędnego doświadczenia, próbujący się odbudować po nieudanym etapie itd. Obecnie w kraju działa kilkadziesiąt agencji menedżerskich, które w swoich zasobach mają setki nazwisk zarówno polskich jak i zagranicznych. Na zasadzie tonący brzytwy się chwyta współpraca z wiarygodnym menedżerem może również przynieść obopólne korzyści, a klub nie musi sporo kosztować. Może warto w klubie rozważyć i tę opcję?
Miejmy nadzieje, że już od początku stycznia trener Robert Bubnowicz będzie wiedział na czym stoi klub, czy może liczyć na ewentualne wzmocnienia, by w spokoju przygotować zespół przed bardzo trudną rundą wiosenną.

Wałbrzyska jedenastka roku

$
0
0
Koniec roku to czas podsumowań i zabaw w różnego rodzaju zestawienia, rankingi. W krajowym wydaniu wszelkie laury zgarną zapewne Robert Lewandowski, Adam Nawałka i reprezentacja Polski, a tuż za nimi będzie Legia z Jackiem Magierą. Swego czasu futbolowa zabawa gościła również na wałbrzyskim podwórku, a Tygodnik Wałbrzyski pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia mógł się pokusić o wybór Jedenastki Roku. W tym roku mocne akcenty piłkarskie w plebiscytowej zabawie wałbrzyskiego portalu swsport.info. Również w 64.Plebiscycie Gazety Wrocławskiej na Sportowca i Trenera Roku można sms-owo głosować do końca miesiąca na przedstawicieli piłki nożnej - w powiecie wałbrzyskim wśród kandydatów trenerów jest Wiesław Walczak, a w samym Wałbrzychu wśród sportowców Daria Antończyk, Anna Rędzia, Małgorzata Mesjasz, Klaudia Miłek, Karolina Gradecka, Aleksandra Bosacka, Oliwia Maciukiewicz, Emilia Bezdziecka, Sofia Gonzalez (AZS PWSZ), Dominik Radziemski, Marcin Orłowski, Damian Migalski, Dariusz i Grzegorz Michalakowie, Jan Rytko, Damian Jaroszewski, Mateusz Krzymiński, Mateusz Sobiesierski (Górnik Wałbrzych), a wśród trenerów Robert Bubnowicz (Górnik), Kamil Jasiński (AZS PWSZ).
Gdyby wybierać zestawienie z obecnych i byłych piłkarzy klubów wałbrzyskich/okręgu wałbrzyskiego to kogo moglibyśmy wybrać?


Wśród bramkarzy można wziąć pod uwagę wybór Damiana Jaroszewskiego, który mimo wszystko zaliczył udaną rundę jesienną. Wiosną jednak był zaledwie rezerwowym i niewykluczone, że podobna rola przypadłaby mu również jesienią, gdyby nie wypadek samochodowy Kamila Jarosińskiego. W kraju próżno szukać wychowanków na bramce. Najwartościowszą postacią na tej newralgicznej pozycji jest ...Daria Antończyk. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci AZS PWSZ Wałbrzych i nie tylko ze względu na urodę, ponieważ Daria to jedna z najlepszych fachowców wśród polskich bramkarek. Regularnie powoływana do reprezentacji Polski za kadencji Wojciecha Basiuka, póki co ostatnio pomijana przez Miłosza Stępińskiego. Wiąże się to również z powrotem do kadry najlepszej bramkarki Polski Katarzyny Kiedrzynek broniącej w słynnym Paris Saint Germain. Daria w 2016 zagrała w kadrze 4 pełne mecze, a wśród powoływanych wałbrzyszanek były jeszcze Anna Rędzia (2 mecze, 111 minut) i Aleksandra Bosacka (1 mecz, 1 minuta).
W defensywie symboliczna obecność gracza Górnika Wałbrzych. Dariusz Michalak występował zarówno na prawej stronie, jak i na środku obrony. Nie schodzący poniżej poziomu przyzwoitości jesienią był prawdziwą ostoją wałbrzyskiej defensywy, w 2016 roku zagrał w 31 meczach, w których strzelił 2 bramki i zobaczył 14 żółtych kartek. Jarosław Jach - wychowanek Pogoni Pieszyce, blisko 4 lata temu wyciągnięty z Lechii Dzierżoniów do Zagłębia Lubin, a obecnie jeden z najbardziej obiecujących środkowych obrońców występujących w kraju. 2016 rok to 22 mecze w ekstraklasie (z czego 20 jesienią) i 1 gol. Podczas przygody Zagłębia z Ligą Europy tylko rezerwowy, bowiem duet Dąbrowski-Guldan był praktycznie nie do ruszenia i dopiero transfer Macieja Dąbrowskiego do Legii otworzył szerzej drzwi do pierwszego składu Jachowi. W tym roku 6-krotnie wystąpił (gol przeciwko Węgrom) w reprezentacji U-21 przygotowującej się do ME, które odbędą się w Polsce w 2017 roku. Dzięki udanej rundzie jesiennej już jego nazwisko pojawia się w kontekście transferu (Legia, Sampdoria, Fiorentina, Stade Rennais, Sassuolo, Wolfsburg, Lille, St.-Etienne, Betis a ostatnio Montpellier), ale za urodzonego w 1994 roku obrońcę Zagłębie oczekuje miliona euro. Piłka Nożna sklasyfikowała go na 5.miejscu wśród polskich środkowych defensorów.
Paweł Oleksy to były kadrowicz juniorów, kończący drugi rok gry w barwach outsidera ekstraklasy Ruchu Chorzów. W 2016 roku rozegrał 23 mecze, w których strzelił 3 spośród 5 uzyskanych w historii występów w ekstraklasie. Zobaczył 4 żółte i 1 czerwoną kartkę (wszystkie jesienią). Jego nazwisko pojawiło się w mediach w kontekście ewentualnego transferu zimą do Lecha Poznań, a paradoksalnie po klęsce z Kolejorzem (0:5) stracił miejsce w składzie Niebieskich na rzecz Marcina Kowalczyka. Trener Fornalik potrafił powierzyć mu rolę środkowego obrońcy, ale z grę na lewej stronie portal weszlo.com umieścił go w czołowej 10 polskich lewych defensorów.
W pomocy nie może zabraknąć miejsca dla największego ambasadora byłego województwa wałbrzyskiego, czyli Piotra Zielińskiego. Jako kadrowicz Adama Nawałki jest powszechnie znany, a liczby 22-latka z Ząbkowic Śląskich są następujące za 2016 rok: wiosna 2015 Empoli -19 meczów, 4 gole i wybór do Jedenastki Sezonu Serie A, jesień 2016 SSC Napoli 17 meczów i 2 gole w lidze, 5/0 w Lidze Mistrzów, 10 meczów w kadrze (w tym 1 podczas EURO 2016 i 4 w el.MŚ). Uzupełnieniem popularnego Ziela jest Janusz Gol - 31-letni świdniczanin grający od 3 lat w rosyjskim Amkarze Perm. W 2016 w Premier Lidze rozegrał łącznie 25 meczów i strzelił 2 gole, natomiast w krajowym pucharze odpadł dopiero w półfinale po konkursie karnych (1:1, karne 4-5) z Zenitem Petersburg. Weszlo.com sklasyfikował go na 6.miejscu wśród defensywnych pomocników a Piłka Nożna na piątym wśród ... środkowych.
Michał Bartkowiak to najmłodszy w zestawieniu, ale kto czy nie najzdolniejszy. 19-latek wiosną trenował, bo o grze trudno mówić, w Śląsku Wrocław (6 meczów w rezerwach i 3 w CLJ), skąd z końcem czerwca (koniec kontraktu) odszedł, by odnaleźć się w pierwszoligowej Miedzi Legnica. Michał grywał na boku pomocy i za swą grę w zdecydowanej większości spotkań zbierał bardzo pochlebne recenzje. Z powodu urazów opuścił 2 mecze, a w 16 ligowych występach zaliczył 2 asysty oglądając 3 razy żółte kartki. Wiosną sam zapowiada krok do przodu i strzelenie w końcu ligowej bramki.
Michał Oświęcimka - filigranowy gracz środka, którego ambicja i wola walki podbiła serca wałbrzyskich, a obecnie stołecznych kibiców. Wiosną z Górnikiem wywalczył mistrzostwo 3.ligi (zaledwie 7 meczów bez gola), a po przegranych barażach o awans z Polonią Warszawa przeniósł się wlaśnie do ekipy Czarnych Koszul (17 meczów, 1 gol) będąc jednym z czołowych zawodników.
Bartosz Biel - podobnie jak Bartkowiak i Oświęcimka okrzyczany w wieku juniora wielkim talentem. Obecnie musi potwierdzać swoją wartość w wieku seniora. 22-letni pomocnik wiosną zaledwie dwukrotnie pojawił się na 1.ligowych boiskach w Wigrach Suwałki, by jesienią reprezentować już barwy 2.ligowej Olimpii Zambrów (19 meczów, 2 gole) będąc wyróżniającym graczem nie tylko swego zespołu, ale i całej ligi. Tygodnik Piłka Nożna wybrał go do Jedenastki Dublerów rundy jesiennej.
Atak - Arkadiusz Piech, podobnie jak Gol, świdniczanin z reprezentacyjną przeszłością oraz pobytem w Legii, gdzie jednak w przeciwieństwie do Janusza nie będzie wspominał miło. Rok 2016 rozpoczął na Cyprze w AEL Limassol, gdzie z miejsca stał się czołowym strzelcem zespołu. Wiosną w 13 ligowych meczach uzyskał 9 goli. Latem przeniósł się do silniejszego Apollonu Limassol, z którym przegrał eliminacje do Ligi Europy, a w jesiennych meczach strzelił 3 gole w 9 meczach.Końcówka roku jest dla Arka dobra, bowiem 2 gole uzyskał w grudniu. Apollon zajmuje obecnie 4.miejsce w tabeli ze stratą 6 punktów do duetu AEL Limassol - APOEL Nikozja i 7 do liderującego AEK Larnaka.
Krzysztof Piątek - 21 lat, do 2012 w Lechii Dzierżoniów, choć był testowany w Górniku Wałbrzych nigdy w nim nie zagrał. W latach 2013-16 w Zagłębiu Lubin rozegrał 72 ligowe mecze w Zagłębiu Lubinstrzelając 15 goli, co było nie tylko przepustką do kadry U-20 i U-21, ale i transferu za pół miliona euro do Cracovii. W tym roku popularny Bania rozegrał 5 meczów (1 gol, 2 asysty) w kadrze U-21 Marcina Dorny, 6 meczów w eliminacjach Ligi Europy w ekstraklasie 21 meczów 5 goli w Zagłębiu Lubin, 13 meczów i 4 gole w Cracovii.
Kto wśród rezerwowych? Na pewno duet kapitanów beniaminków drugiej ligi Dawid Kubowicz (Olimpia Elbląg) i Tomasz Wepa (Odra Opole), którzy wprowadzili swoje zespoły po barażach, a w lidze są solidnymi podporami drużyn. Igor Łasicki (1995,wiosną Rimini, a od jesieni SSC Napoli, kadra U-21 - 1 mecz+2 razy na ławce)- wchodzi w niebezpieczny okres stagnacji, o ile w wieku juniora zrozumiałe było wypożyczenia do niższych lig, to obecnie tylko treningi z Zielińskim i spółką nie gwarantują mu nawet miejsca w kadrze U-21 na przyszłoroczne mistrzostwa. Paweł Żyra (Zagłębie Lubin) sezon 2015/16 kończył 3 meczami w roli rezerwowych, ale jesienią było o wiele gorzej - tylko raz na ławce rezerwowych w eliminacjach Ligi Europy i raz w lidze. Częściej pokazywał się w rezerwach i CLJ. 18-latek wciąż jest na dorobku, ale kto wie czy niebawem zostanie gdzieś wypożyczony by regularnie grać. Marcin Orłowski - były kapitan Górnika Wałbrzych, obecnie napastnik drugoligowej Puszczy Niepołomice. Bilans Orła w 2016 roku to: wiosną w Górniku 18/15 goli, a jesienią 19/3 gole w lidze oraz 6/1 gol w Pucharze Polski, gdzie dotarł z partnerami do ćwierćfinału.
Nieuwzględniany był Rafał Figiel, który doceniony został przez media za grę w Rakowie Częstochowa. W Wałbrzychu grał krótko i nie jest związany emocjonalnie z regionem jak choćby Orłowski, który nie pochodzi również z tego regionu.

Trudny powrót Zinke

$
0
0
Gdyby zrobić plebiscyt na Najlepszego Obcokrajowca w wałbrzyskich klubach zapewne zwycięzcą zostałby Daniel Zinke. Czeski skrzydłowy w latach 2010-2014 w Górniku Wałbrzych rozegrał 143 mecze (w tym 137 ligowe), w których strzelił 30 bramek (27 w lidze). Latem 2014 odchodząc z klubu zapowiedział koniec kariery, ale długo nie pozostał w swoim postanowieniu. Przez kolejne dwa sezony grał w austriackiej SV Weitra osiągając naprawdę godny szacunku bilans - 50 bramek w 50 meczach ligowych! W czerwcu jego 28 trafienia dały mu koronę króla strzelców ligi 1.klasse gr. Waldviertel i wymiernie pomogły drużynie uzyskać awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Latem Daniel postanowił grać w ojczyźnie i obecnie reprezentuje barwy FK Nachod, skąd zresztą przyszedł do Wałbrzycha. Obecnie klub Zinke gra w czeskiej Divize C,czyli czwartym poziomie rozgrywkowym. FK Nachod rundę jesienną nie może zaliczyć do udanych, bowiem po 15 meczach, w których zdobył 12 punktów, zajmuje ostatnią 16.lokatę. Daniel wystąpił we wszystkich meczach, w których zdobył zaledwie dwie bramki. FK Nachod to beniaminek Divize C, który powrócił na ten poziom rozgrywkowy po jednorocznej przerwie. W swoim składzie ma m.in. dwóch Nigeryjczyków oraz Amerykanina.
Co ciekawe tuż nad zespołem Daniela plasuje się MFK Trutnov, który ma być niebawem sparingpartnerem wałbrzyskiego Górnika. O wiele lepiej wiedzie zespołowi TJ Dvur Kralove nad Łabą, który gościł przy Ratuszowej we wrześniu 2005 roku, będąc jednym z pierwszych przeciwników zza południowej granicy wałbrzyskiej drużyny. Obecnie TJ zajmuje 8.miejsce mając 24 punkty, czyli dwa razy więcej niż ostatni FK Nachod i 11 pkt niż MFK Trutnov.

Początek przygotowań

$
0
0
Połowa stycznia to okres, w którym większość drużyn jest po rozpoczęciu przygotowań do wiosennych zmagań. W trzeciej lidze rozegrano już pierwsze sparingi, a w dwóch klubach doszło do zmian szkoleniowców. W Brzegu Sebastiana Sobczaka zastąpił Krystian Pikaus, a w Polkowicach Albańczyk Enkeleid Dobi zmienił Adama Buczka, który objął pierwszoligową Wisłę Puławy. Na dzień dzisiejszy więcej pada nazwisk w kontekście ubytków. Zespół lidera opuścił znany obieżyświat Bartosz Szepeta. Były pomocnik m.in. wałbrzyskiego Górnika, w lidze zaliczył 3 epizody gromadząc 20 minut ligowej gry oraz pełny mecz w ćwierćfinale Pucharu Polski przeciwko Wigrom Suwałki.  Skrę Częstochowa opuścili Bartosz Włodarczyk (do Ruchu Zdzieszowice) oraz Hubert Tylec - strzelec 4 bramek, BKS Stal Bielsko-Biała pożegnała doświadczonego Damiana Furczyka, Unia Turza Śląska Błażeja Radlera oraz niejakiego Jana Sitko, który ma wylecieć do dalekich Chin. Ponadto Grzegorz Mazurek (Piast Żmigród) testowany jest przez Górnika Zabrze, Kotwica Kołobrzeg testuje Piotra Azikiewicza (Polkowice) oraz Piotra Smołucha (Olimpia Kowary),a grupa zdolnych piłkarzy Ślęzy trenowała w legnickiej Miedzi, Legii i Zabrzu. Z czasem na tej liście może przybywać nazwisk. Po stronie nabytków póki co pojawiają się albo piłkarze powracający z wypożyczeń lub z niższych klas rozgrywkowych. O Górniku Wałbrzych póki co cisza. Jedynie Bartłomiej Nowak sugeruje ewentualne pożegnanie się z Norbertem Pierzgą i kłopoty zdrowotne Marcina Gawlika. W najbliższy weekend zaplanowano pierwszy test - mecz z czwartoligowcem ze Świebodzic, który może nie dojść do skutku. Powodem są problemy organizacyjne Victorii, gdzie po zebraniu zarządu pod koniec ubiegłego roku doszło do rozkładu I drużyny seniorów. Nie zaproponowano warunków współpracy wałbrzyskim trenerom Ryszardowi Mordakowi i Wojciechowi Wierzbickiemu, z kolei Maciej Jaworski oraz piłkarze nie zaakceptowali propozycji prezesa Euzebiusza Wojdata. Skutkowało to również złożeniem dymisji przez innych członków zarządu. Wg miejscowych mediów drużynę ma pożegnać aż 14 zawodników. Pytanie, czy klub pójdzie im na rękę wydając im karty zawodnicze? W jakim składzie i czy w ogóle wystąpi Victoria w IV lidze? Po rezygnacji administratora klubowej strony - cisza w eterze.
Na cudzym nieszczęściu w teorii może skorzystać Górnik Wałbrzych. Wspomniany wyżej Marcin Gawlik mający za sobą udaną rundę w III lidze latem właśnie wrócił z wypożyczenia do Świebodzic. Może teraz nadszedł czas, by Robert Bubnowicz przyjrzał się duetowi z rocznika 1997 Marcinowi Bałutowi i Kamilowi Sadowskiemu, którzy swego czasu byli sprawdzani przez Śląsk Wrocław czy Arkę Gdynia.
Analizując sparingpartnerów Górnika oraz jego ligowych rywali, to można dojść do wniosku, że w okręgu wałbrzyskim chcą grać jedynie ze słabszymi teoretycznie rywalami. Oprócz Soły Oświęcim oraz Olympii Hradec Kralove przeciwnikami biało-niebieskich będą czwartoligowcy lub przedstawiciele klasy okręgowej. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda z Lechią Dzierżoniów, która na dzień dzisiejszy nie zakontraktowała żadnego meczu z rywalem powyżej IV ligi. W podobnej sytuacji jest Falubaz Zielona Góra, który co prawda awizował mecz z niemieckim Energie Cottbus, ale jak się okazało drużyna z Chociebuża wystawiła ekipę U-19. Największy wybór mają na Górnym Śląsku, gdzie sporo jest drużyn pierwszo- i drugoligowych. Jedynym "szczęściarzem", który sparować będzie z ekstraklasowcem jest KS Polkowice, który zagra 18 lutego z Zagłębiem Lubin - tyle, że sąsiad zza miedzy będzie już po ligowej inauguracji i ciężko spodziewać się, by dwa dni przed meczem z Arką Gdynia Piotr Stokowiec desygnował do gry pierwszy garnitur. Z pierwszoligowcami zimą grać będzie GKS 1962 Jastrzębie Zdrój (z GKS Katowice i Zagłębiem Sosnowiec) oraz Ślęza Wrocław (z Miedzią Legnica).
Z wałbrzyskiej perspektywy hitem piłkarskiej zimy może być transfer Bartosza Biela z drugoligowej Olimpii Zambrów do Korony Kielce. Mający za sobą znakomitą rundę jesienną dołączył do zespołu Macieja Bartoszka przebywającego na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Zagrał w sparingu z Wartą Poznań, który popularne Scyzory zremisowały 0:0. Mecz podzielony był na tercje 30-minutowe, a wałbrzyszanin wystąpił w ostatniej i pokazał się z dobrej strony wypracowując sytuację Michałowi Przybyle. Póki co Bartosz wciąż przebywa w drużynie i nie zapadła jeszcze decyzja o jego ewentualnej przyszłości w kieleckim zespole.
Wcześniej najgłośniej było o testach Łukasza Jarosińskiego w SK Lillestroem. Dla przypomnienia wałbrzyski bramkarz nie zaliczył ligowego debiutu w zespole Stromsgodset, który nie obronił miejsca na podium, finiszując ostatecznie na siódmym miejscu. Zimą próbuje załapać się do kadry Lillestroem SK (w 2016 - 12.miejsce) o miejsce w bramce rywalizować będzie z Danielem Fernandesem. Póki co obaj pokazali się w sobotnim sparingu rozgrywanym w hali przeciwko Floro (3:2), gdzie Polak wystąpił po przerwie i przepuścił oba strzały rywala.
Za granicą wciąż nie może przebić się Igor Łasicki. Defensor, który jest poważnym kandydatem do szerokiej kadry polskiej młodzieżówki na zbliżający się europejski czempionat na polskich boiskach w bieżącym sezonie może się pochwalić jedynie 5-krotną obecnością w meczowej kadrze SSC Napoli w Serie A, w tym dwukrotnie w styczniu. Cztery razy zagrał za to we włoskiej lidze młodzieżowej Primavera. Głośno się zrobiło o ewentualnym wypożyczeniu do Capri FC - spadkowicza z Serie A, obecnie szóstej drużynie Serie B.
Po nieudanej przygodzie na Cyprze wraca do ojczyzny Mateusz Piątkowski, który ma już 32 lata. Wychowanek Orła Piława Dolna podpisał umowę z Wisłą Płock do czerwca, która zostanie przedłużona automatycznie o rok, gdy płocczanie utrzymają się w ekstraklasie. Grający głównie w niższych ligach Piątkowski błysnął podczas swego dwuletniego pobytu w Białymstoku (21 goli w 54 meczach), co skutkowało transferem do APOEL-u Nikozja. W pierwszym sezonie zagrał zaledwie 14 razy (1 gol), ale mógł sobie wpisać do CV mistrzostwo kraju. Jesienią nie grał, a mimo to cieszył się zainteresowaniem klubów narzekających na brak napastników. Wydawało się, że trafi do niezbyt oddalonego od rodzinnej miejscowości Śląska Wrocław, ale ostatecznie wybrał Wisłę, która namawiała go już latem.
W Rakowie Częstochowa niepodważalną pozycję ma Rafał Figiel, tymczasem za porozumieniem stron umowę rozwiązał wałbrzyszanin Dominik Bronisławski. Popularny Deco nie zaliczy pobytu pod Jasną Górą do udanych, zwłaszcza, że kilka miesięcy stracił ze względu na groźną kontuzję. W zespole pozostaje Kamil Czapla, który jesienią musiał uznać wyższość innego młodzieżowca w bramce Rakowa Tomasza Loski. Gdy o Loskę upomniał się Górnik Zabrze pod Jasną Górę trafił z kolei Mateusz Lis z Podbeskidzia Bielsko-Biała. O rok młodszy od Czapli, również terminował w poznańskim Lechu. Jak twierdzi szkoleniowiec bramkarzy Medalików Maciej Sikorski obaj byli bramkarze Kolejorza mają rywalizację o miejsce w bramce rozstrzygnąć podczas okresu przygotowawczego.
Oprócz Bronisławskiego dotychczasowy klub opuszcza również Kamil Popowicz, który jesienią terminował w trzecioligowym Pelikanie Łowicz - 6.miejsce w grupie I. W łowickim zespole Popowicz nie zagrał ani razu, kilkakrotnie będąc rezerwowym, częściej grając w rezerwach grających w skierniewickiej klasie okręgowej.

Szansa Trojaka

$
0
0
Miłosz Trojak trenuje w chorzowskim Ruchu od 2010 roku i wciąż czeka na debiut w oficjalnym meczu I drużyny. 23 letni już zawodnik imponuje przede wszystkim wzrostem (191 cm), ale do tej pory głośniej było o jego urazach niż grze. Do tej pory największym osiągnięciem był awans do finałów mistrzostw Polski juniorów w 2013, kiedy to popularni Niebiescy musieli uznać wyższość Legii, Arki i Cracovii. Wspomniany finałowy turniej Ruch zaczął od bramki ... Miłosza Trojaka w meczu z Cracovią,który ostatecznie zakończył się klęską 1:5 z ekipą, w której grał m.in. Bartosz Kapustka. Chorzowianie ostatecznie zdobyli zaledwie punkt. Latem 2013 został zaproszony na pierwsze zajęcia z ekstraklasowymi zawodnikami, by we wrześniu zostać zgłoszonym do rozgrywek, gdzie od razu słowacki trener Jan Kocian desygnuje go do meczowej kadry (mecz z Wisłą Kraków 1:1). Niestety, na tym się skończyło i pozostała mu regularna gra w trzecioligowych rezerwach. Waldemar Fornalik z kolei w sezonie 2015/16 posadził go czterokrotnie na ławce podczas meczów ligowych I drużyny. W bieżącym sezonie start w ligowe boje zaprzepaściła kolejna kontuzja, a tych, niestety, Trojaka nie omijały - w przeszłości walczył z bakteriami, przyplątał się również uraz mięśnia przywodziciela.
Miłosz Trojak
foto:niebiescy.pl]
W międzyczasie zdążył spaść z rezerwami do IV ligi.
Nazwisko Miłosza można było przeczytać jedynie na liście szerokiej kadry Ruchu na zimowe zgrupowania - regularnie od 2014 roku.  Obecną zimą po raz czwarty przygotowuje się pod okiem szkoleniowców I zespołu. Sztab trenerski oraz zawodnicy stoją przed ogromnym wyzwaniem - Ruch po meczach rozegranych w 2016 zajmowali przedostatnie miejsce, a gdy przyszły kary regulaminowe za zaległości finansowe odjęto 4 punkty, co spowodowało obsunięcie w tabeli na ostatnie. Jeśli do końca stycznia klub nie ureguluje zaległości, zostaną odjęte kolejne punkty. Jedynym ratunkiem okazać się może podział punktów po 30.kolejce. Jakby było mało kłopotów, na klubie ciąży zakaz transferów, od którego chorzowscy działacze będą się odwoływać. W takich niezbyt optymistycznych warunkach Ruch przygotowuje się do wiosny - jest już po pierwszym zgrupowaniu w Rybniku-Kamieniu, a obecnie przebywa w Hiszpanii. Na obu obozach występy zaliczył Trojak, czyli popularny Miły. Biorąc pod uwagę nadmiar środkowych pomocników, a także kontuzje stoperów Grodzickiego, Koja, trener Fornalik próbuje Miłosza na pozycji środkowego obrońcy. Nie jest oczywiście pierwszym wyborem, ale kto wie, czy po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym w końcu zaliczy ligowy debiut. Zaledwie 5 meczów w charakterze rezerwowego w ekstraklasie to naprawdę nie jest bilans, którym można pochwalić się w piłkarskim CV.

Kamil Sadowski bliżej Górnika?

$
0
0
Z zimowego snu budzą się kolejne zespoły, które treningi halowe, czy na otwartych boiskach, zaczynają urozmaicać meczami sparingowymi. W Wałbrzychu w Centrum Sportowo-Rekreacyjnym goszczą nie tylko młodzi adepci futbolu z Górnika Zabrze i Rozwoju Katowice, ale i lider II ligi Raków Częstochowa, wśród których można zauważyć byłych piłkarzy Górnika Wałbrzych Rafała Figla i Kamila Czaplę. Niestety, dla wałbrzyskich kibiców, popularne Medaliki podczas tygodniowego wałbrzyskiego "ładowania akumulatorów" nie przewidzieli sprawdzenia się z sparingu z miejscowymi piłkarzami, a zagrają z pierwszoligowym Chrobrym Głogów.
Górnik Wałbrzych wciąż jest wielką niewiadomą. Organizacyjną i sportową. W grudniu nadzieje wlał ... Opolski ZPN, prowadzący rozgrywki trzecioligowe. Uchwała powoduje, że degradacja dotknie trzy ostatnie zespoły, pod warunkiem, że z drugiej ligi nie spadnie żaden zespół do grupy 3 III ligi. Tu z kolei coraz bardziej dramatycznie wygląda sytuacja Polonii Bytom, która nie dość, że sportowo uplasowała się po jesieni w strefie spadkowej, to PZPN za niespełnienie wymogów licencyjnych odjął bytomianom 8 punktów. Obecnie Polonia ma zaledwie 10 punktów i 15 wiosennych spotkań, by odrobić 9 punktów do bezpiecznej (14) lokaty. Towarzyszami niedoli w czerwonej spadkowej strefie są ponadto Rozwój Katowice i ROW Rybnik - gdyby tym drużynom nie udało się uratować przed degradacją, to trzecią ligę opuszczałby aż 6 zespołów. Jednym słowem bezpieczne miejsce to najlepiej 12, do którego obecnie wałbrzyszanie tracą 9 punktów.
Ryzyko nie przystąpienia przez wałbrzyszan do wiosennych trzecioligowych rozgrywek zostało oddalone, w klubie wciąż brakuje prezesa, ale za to jest plan naprawczy, a piłkarze w miarę spokojnie przygotowują się do rundy wiosennej. Pojawiły się plotki, że znajdą się również środki na ewentualne transfery. Oczywiście trudno oczekiwać, że wśród nowych graczy będą piłkarze spoza regionu, z przeszłością gry na szczeblu centralnym. Każdy test-mecz oczekiwany jest pod kątem zobaczenia nowych twarzy w koszulce Górnika. Pierwszy z Victorią Świebodzice mógłby śmiało uchodzić za pojedynek dwóch ekip będących na organizacyjnym ostrym wirażu. W Świebodzicach podsumowano zadłużenie w klubie, prezes doszedł do wniosku, że obowiązujące finansowe zasady współpracy z piłkarzami i trenerami (głównie z Wałbrzycha) nie pasują do obecnych realiów budżetu i doszło do mocnego tąpnięcia. Pojawiło się widmo wycofania się zespołu z rozgrywek IV ligi, ale powoli Victoria wychodzi na prostą. Pożegnano się z trenerskim trio z Wałbrzycha (Maciej Jaworski, Ryszard Mordak, Wojciech Wierzbicki), a zatrudniono Krzysztofa Wierzbickiego, który ostatnio pracował w III lidze, ale na północno-wschodniej rubieży Polski, gdzie zresztą jest dość popularny, choć mieszka w Wodzisławiu Śląskim. Skoro znaleziono środki na umowę ze szkoleniowcem spoza regionu, to może finanse klubu ze Świebodzic nie wyglądają tak tragicznie?
Kamil Sadowski
[foto: walbrzych24.com]
Przeciwko Górnikowi w Victorii zobaczyć można było głównie młodych zawodników, ale i również urodzonych w latach 80-tych ubiegłego stulecia. Jednym z nich jest wałbrzyszanin Marcin Traczykowski, który zresztą wpisał się na listę strzelców. Traku jest jednym z nielicznych ze starszych zawodników, którzy pozostali w klubie. Próżno bowiem było szukać na boisku Błażyńskiego, Szyszkę, Błaszczaka, Niemczyka czy Rosickiego. Na liście nieobecnych był Kamil Sadowski, który ... wystąpił w koszulce Górnika. 20-letni napastnik jesienią strzelił 9 goli w IV lidze, a w przeszłości (2014 rok) gościł na testach w Arce Gdynia i Śląsku Wrocław. W zespole Roberta Bubnowicza po półrocznej przerwie znów wystąpił Michał Tytman, rówieśnik Sadowskiego, kapitan zespołu juniorów Górnika w ub. sezonie. Wg portalu Łączy nas piłka Tytek zgłoszony został do rozgrywek sezonu 2016/17 przez Victorię Świebodzice, ale w żadnym meczu ligowym nie znalazł się nawet w protokole meczowym. Jeśli Michał odbuduje się, będzie prezentował taką formę, jaką błyszczał w drużynie juniorów, na pewno wzmocni rywalizację na lewej stronie. Trzecią nową twarzą w Górniku był młody bramkarz Marcin Malczewski, ale trudno spodziewać się, żeby stał się pierwszym wyborem do miejsca w bramce podczas ligowego meczu. Ogólnie można śmiało stwierdzić, że szkoleniowcy gospodarzy wystawili młodzieżowy skład. Tobiasz, Michalak, Pierzga i Rytko - to kwartet zawodników, którzy pojawili się na murawie i nie posiadają statusu młodzieżowca. Lista nieobecnych w pierwszym sparingu z jesiennej kadry jest dłuższa - Jarosiński, Jaroszewski, Rojek, Gawlik, Krzymiński, Morawski, Woźniak i oczywiście Grzegorz Michalak, który chyba nie określił się ostatecznie czy będzie grał, czy zakończył ostatecznie karierę.
Z pewnością w najbliższych meczach trener Bubnowicz będzie korzystał z innych zawodników, niż ci, którzy pokazali się w niedzielnym meczu. Inne drużyny kompletują swoje kadry i zapewne ci, którzy nie zdobędą uznania w wyższych ligach rozgrywkowych będą mogli kandydować do gry również w Górniku. Z pewnością ogranie ekswałbrzyszan w osobach Dominika Bronisławskiego czy Kamila Popowicza mogłoby się przydać wiosną. Póki co wspomniany duet jest na etapie poszukiwań nowego pracodawcy.
Takiego problemu nie mają choćby Łukasz Jarosiński i Bartosz Biel, którzy wydawało się w pewnym momencie, mogą zagrać w jednym klubie. Portal 90minut.pl w pewnym momencie podał, że obaj są łączeni z kielecką Koroną. O ile Biel faktycznie brał udział w treningach Korony, to trudno znaleźć potwierdzenie jakiegokolwiek związku Łukasza z kielczanami. Jarosiński ostatecznie podpisał dwuletnią umowę z trzecioligowym zespołem Hamarkameratene, znanym bardziej jako HamKam. Wałbrzyszanin wiele sobie obiecuje po nadchodzącym sezonie i po transferach w klubie zanosi się, że zapowiedzi walki o awans należy traktować jak najbardziej poważnie. Z kolei Biel zamiast 10.miejsce w II lidze zamienić na ekstraklasę lub I ligę, wybrał ofertę Kotwicy Kołobrzeg, obecnie oglądającą plecy poprzedniego klubu Bartka. Jednak po ostatnich ruchach kadrowych, gdzie Olimpię Zambrów opuszczają kolejni zawodnicy, a nad Bałtyk przyjeżdżają nowi zawodnicy - różnica 5 punktów szybko może zostać zniwelowana.
W obu przypadkach zmiany barw klubowych można podsumować znanym hasłem - zrobić krok w tył, by następnie wykonać dwa do przodu.
Za granicą, wałbrzyski napastnik Patryk Parol, rocznik 1996, były kadrowicz U-17, który mocno odbił się od polskiej ściany odpalony swego czasu na testach w Pogoni Siedlce czy Siarce Tarnobrzeg, został wypożyczony z włoskiej Novara Calcio do hiszpańskiego CD Eldense.  Wypożyczony do końca czerwca tego roku będzie miał okazję zagrać przeciwko rezerwom słynnej Barcelony (2 kwietnia). Póki co nowy klub Parola zajmuje ostatnie, dwudzieste miejsce w 3.lidze hiszpańskiej (Division B), w 22 dotychczasowych meczach zdobył zaledwie 12 punktów po 3 zwycięstwach i tyleż samo remisach.

Success story po wałbrzysku

$
0
0
Wiele powiedzeń czy przysłów zaadaptowanych, zmienionych przez ludzi futbolu często jest powtarzane i cytowane w mediach, na meczach. Obserwatorzy ligowych zmagań wiedzą, że wynik 2:0 to niebezpieczny wynik (autor trener Czesław Michniewicz), albo, że liga będzie ciekawsza (Maciej Skorża). Kibice kojarzą asystę drugiego stopnia (Remigiusz Jezierski) czy centrostrzał (Marek Sokołowski). Od blisko trzech lat kibice również kojarzą termin, głównie znany wcześniej ekonomistom, biznesmenom - chodzi o success story, który w wywiadach używał chętnie prezes Legii Bogusław Leśnodorski. W 2014 roku w kilku rozmowach podkreślał, że stołeczny klub potrzebuje właśnie wspomnianego success story w kwestii przeprowadzanych transferów - aby kolejni transferowani z klubu zawodnicy nie przesiadywali w nowym miejscu na ławce rezerwowych lub trybunach, by grali, stali się symbolem wizerunku Legii jako miejsca, gdzie można się wypromować i trafić do lepszego klubu.
Czy w okręgu wałbrzyskim możemy znaleźć miejsce, które można podpiąć się pod termin futbolowego success story?
W latach 70-tych ubiegłego stulecia panowała w całym kraju opinia, że w Wałbrzychu znakomicie pracuje się z młodzieżą, co skutkowało mistrzostwami kraju. Później część juniorów stanowiła o sile seniorów i po udanej grze na zapleczu I ligi byli podkupowani przez bogatsze kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej. Oprócz wychowanków w zespołach ligowych Górnika i Zagłębia byli wychowankowie klubów z Bielawy, Świdnicy czy nawet miast z innych województw dolnośląskich (Bolesławiec, Lubań). Przez lata można było się chwalić dobrym monitoringiem wśród uzdolnionej młodzieży - dziś nazwano by to skautingiem. Wiadomo, że z czasem upadły kopalnie, główni dobrodzieje wałbrzyskiego sportu, który pochylił się mocno ku upadkowi i to co było wypracowane przez lata legło w gruzach. Owszem, w wałbrzyskim klubie, który funkcjonował jako KP, potem Górnik SSA, Górnik/Zagłębie, aż po KP Górnik, zdarzały się utalentowane roczniki, które były zauważane przez fachowców z innych części kraju. Po powołaniach do kadry młodszych roczników przychodziły oferty z ośrodków słynących ze znakomitej pracy z młodzieżą - dlatego najzdolniejsi trafiali do Lubina, Wronek/Poznania czy Krakowa. Zdecydowana większość wałbrzyskich talentów nie przebiła się w seniorach, są wyjątki w osobach Mrowca, Oleksego, ale trudno ująć ich w kategorii success story. Może będzie można powiedzieć tak o Igorze Łasickim, pod warunkiem, że zaistnieje w Serie A lub w ogóle w seniorach. Tak jak Ząbkowice mogą się pochwalić jego kolegą klubowym z Napoli, kadrowiczem Zielińskim, tak miejmy nadzieję, że stanie się udziałem Wałbrzycha czy Boguszowa Gorce w przypadku Igora.
Aktualnie najbardziej rozpoznawalnym zawodnikiem w regionie, pochodzącym z miasta pod Chełmcem jest Michał Bartkowiak, zbierający pozytywne opinie w pierwszoligowej Miedzi Legnica. Jednak najczęściej powtarzaną opinią o jego wałbrzyskim etapie kariery jest nadmierne eksploatowanie. Michał łączył przy Ratuszowej grę w drugoligowych seniorach z walką juniorów o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Młody organizm nie wytrzymywał obciążeń treningowych o czym wspominano już po przejściu Bartkowiaka do Śląska Wrocław. Indywidualne podejście do zawodnika przynosi efekty dopiero w Legnicy, a w piłkarską Polskę wyszedł z Dolnego Śląska komunikat, że w Wałbrzychu nie potrafią odpowiednio oszlifować futbolowego diamentu.
Radosław Cielemęcki
[foto:gorniknowemiasto.
futbolowo.pl]
Nie mniej, o ile nie bardziej utalentowanym piłkarzem z Wałbrzycha jest przedstawiciel rocznika 2003 Radosław Cielemęcki. Tutaj jedni znajdą minusy w postaci konfliktu w Górniku Wałbrzych działaczy z trenerem Włodzimierzem Ciołkiem przez co młodzian szybko opuścił Ratuszową, a drudzy znajdą plusy w rozwoju Radka zarówno w Górniku Nowe Miasto, debiucie w kadrze U-12 oraz przejściu do Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa. W stolicy swego czasu terminował wspomniany wcześniej Bartkowiak, który z różnych względów szybko opuścił Legię. Cielemęcki nie tylko regularnie gra i jest chwalony w rozgrywkach swego rocznika, a nawet został dostrzeżony przez związkowego selekcjonera otrzymując powołanie do kadry U-14 jesienią ub.roku.  Może to właśnie Cielemęcki stanie się symbolem uzdolnionej wałbrzyskiej młodzieży, która osiąga sukcesy w seniorach?
Obecnie, gdyby rodzice utalentowanego juniora szukali klubu w okręgu wałbrzyskim celem wypromowania zawodnika, najprawdopodobniej obraliby kierunek na Dzierżoniów. Tamtejsza Lechia już w przeszłości miała swoje success stories. W Dzierżoniowie nie bali się postawić na młokosów w osobach Jarosława Krzyżanowskiego (Victoria Świebodzice) czy Jarosława Lato (nieistniejąca już Stal ŚFUP Świdnica). Wspomnieni zawodnicy pokazali się w II lidze (dziś I liga), by po przejściu do lepszych drużyn pokazać się nawet w europejskich pucharach. Lechia od tamtego czasu nawet nie zbliżyła się do gry na tak wysokim szczeblu, ale współpraca z lepszymi klubami procentuje transferami piłkarzy, którzy są rozpoznawalni przez szanujących się obserwatorów ligowych rozgrywek.  Nikt zapewne nie spodziewał się, że strzelec 9 trzecioligowych bramek dla Lechii w sezonie 2010/11 Michał Masłowski wypatrzony w Strzelinie za kilka lat zadebiutuje w reprezentacji Polski, wzniesie w geście triumfu krajowy puchar i założy na szyję złoty medal mistrzostw Polski. Udane występy w Dzierżoniowie stały się przepustką do Zawiszy, gdzie w pełni rozwinął się talent Masłowskiego,który obecnie przeżywa gorszy okres w Gliwicach.
Krzysztof Piątek i Jarosław Jach
[foto:lechia.dzierzoniow.pl]
W następnym sezonie (2011/12) w seniorach debiutuje w wieku 18 lat Jarosław Jach, który po zaledwie 12 miesiącach gry w III lidze przeniesie się do Lubina. W Zagłębiu najpierw gra w Młodej Ekstraklasie, w rezerwach, w końcu w I zespole oraz powołanie do kadru U-21. Na dzień dzisiejszy Jach jest największym transferowym kąskiem z Dolnego Śląska. Pisze się o zainteresowaniu zagranicznych klubów z największych lig, a kwota ewentualnego transferu przekracza milion euro. Z pewnością po zagranicznym transferze część środków trafiłoby do Pieszyc czy Dzierżoniowa w ramach solidarity payment.
Jeszcze krócej trwała przygoda z seniorami Lechii Krzysztofa Piątka (rocznik 1995), wychowanka popularnego w Dzierżoniowie MKS Dziewiątka. Po jednej rundzie w III lidze (6 niepełnych meczów) przeszedł pomyślnie testy z Jachem w Lubinie. Tam przeszedł podobną drogę, z ta różnicą, że gra więcej i jesienią ubiegłego roku został kupiony przez Cracovię. Tu ciekawostka - przed testami w lubińskim gigancie Piątek gościł na treningach w Wałbrzychu, ale do zmian barw klubowych nie doszło. Partnerował mu rówieśnik Adam Tyc, który obecnie reprezentuje barwy czwartoligowej Bielawianki.  Mniej szczęścia mieli choćby Piotr Pietkiewicz (Arka Gdynia), Sławosz Stencel (Lech Poznań), Jakub Bolisęga (Zagłębie Lubin), Seweryn Derbisz, Daniel Tracz (Ruch Chorzów), którzy już powrócili w rodzinne strony. Ale za to można prorokować, że śladem Piątka i Jacha może pójść Patryk Klimala (rocznik 1998). Urodzony w Świdnicy napastnik do Lechii trafił ze Zjednoczonych Żarów, terminował w juniorach Legii Warszawa, a od jesieni trenuje w Jagiellonii Białystok. Udane występy w Centralnej Lidze Juniorów stały się przepustką do debiutu w ekstraklasie - do tej pory Klimala pokazał się na najwyższym szczeblu rozgrywek trzykrotnie i po tym krótkim 22-minutowym łącznie epizodzie pozostawił pozytywne wrażenie. Dodatkowo pokazał się w trzecioligowych rezerwach.
Po tej krótkiej analizie łatwo można zauważyć, że Lechia Dzierżoniów w okręgu wałbrzyskim zapracowała na miano wiarygodnego partnera jeśli chodzi o utalentowanych zawodników. Jest to duży pstryczek w wałbrzyski nos - raczej trudno stwierdzić jednoznacznie, że w Lechii lepiej pracuje się z juniorami. Biorąc jednak pod uwagę ilość zaproszeń na testy nadsyłanych do Dzierżoniowa (bo oprócz wyżej wymienionych byli inni), ilość młodych piłkarzy sukcesywnie wprowadzanych do trzecioligowych seniorów i radzących sobie na tym szczeblu (za wyjątkiem obecnego sezonu) - można zaryzykować stwierdzenie, że temat młodych zawodników lepiej "ogarniają" w Lechii. Nie bez znaczenia jest otwarta postawa na współpracę z innymi, możniejszymi klubami, na której zyskują obie strony.

Jerzy Cyrak doceniony przez toruńskich internautów

$
0
0
Początek roku to czas plebiscytów. Miło przeczytać o popularności, sukcesach ludzi futbolu związanych wcześniej z Wałbrzychem.
Rafał Figiel, pomocnik częstochowskiego Rakowa został wybrany przez piłkarzy drugiej ligi do Jedenastki 2016 Roku w plebiscycie organizowanym przez Polski Związek Piłkarzy. W tej zabawie, o tyle prestiżowej, że nominacje i głosy pochodzą od samych ligowców, zauważony został również Tomasz Wepa, nominowany wśród 9 pomocników. Były kapitan Górnika Wałbrzych, a obecnie noszący opaskę kapitańską Odry Opole został z kolei wybrany do Jedenastki 2016 roku przez dziennikarzy Nowej Trybuny Opolskiej.
Jerzy Cyrak
[foto:wyborcza.pl]
Jerzy Cyrak, były piłkarz oraz szkoleniowiec wałbrzyskiego Górnika, został wybrany Trenerem Roku przez toruński portal chillitorun.pl. Jest to zaskakujące biorąc pod uwagę konkurencję, a w niej byli m.in. trener rewelacji ligi koszykarzy Jacek Winnicki (Polski Cukier Toruń), trener czołowej drużyny hokeja na trawie Pomorzanina - Piotr Żółtowski czy menedżer żużlowców Jacek Gajewski. W tej zabawie internautów wygrał niespodziewanie Cyrak, który zgromadził 67% głosów.
Dla przypomnienia Jerzy Cyrak w 2016 roku, po zwolnieniu z Górnika Zabrze, gdzie pełnił rolę asystenta Leszka Ojrzyńskiego, wrócił do Niechanowa. Zespół z ponad 5-tysięcznej wsi do samego końca bił się z poznańską Wartą o 1.miejsce. Pelikan, beniaminek 3.ligi, przegrał gorszym bilansem dwumeczu. Niestety, brak wsparcia gminy spowodował wycofanie się niechanowskiego klubu z rozgrywek. Pelikan piłkarską jesień rozpoczął od klasy okręgowej, którą zakończył ze wstydliwym bilansem jednego punktu w 14 meczach. Na nieszczęściu Pelikana zyskała Elana Toruń, która mimo zajęcia dopiero 9.miejsca utrzymała się w nowej 3.lidze. W mieście pierników doszło do rewolucji, zmiana zarządu, sztabu szkoleniowego na czele którego stanął właśnie Jerzy Cyrak. Wśród grupy siedmiu byłych podopiecznych z Niechanowa, który ściągnął do Elany jest Damian Lenkiewicz, z którym szkoleniowiec pracował już w Wałbrzychu. Popularny Leny jesienią zagrał w 7 meczach i strzelił dwie bramki. Po mocnym początku Elana ostatecznie finiszowała jesienią na 4.miejscu, ale strata do prowadzącego Sokoła Kleczew to zaledwie dwa punkty. Zimą doszło do kolejnych zmian w klubie (nowy współwłaściciel, sponsor), które dają nadzieje toruńskim fanom futbolu, że wiosną zespół poważnie powalczy o awans do drugiej ligi.
Również w trzeciej lidze, tyle, że w grupie I z powodzeniem bronił Michał Nowak. 20-letni bramkarz to wychowanek wałbrzyskiego Górnika, który trafił via Zagłębie Lubin do Pelikana Łowicz. Po zdaniu matury wiosną 2016, nie mając większych perspektyw na grę wyżej niż rezerwy lubinian, podjął wyzwanie przenosząc się do Łowicza. Niestety,podczas pierwszych treningów doznał groźnej kontuzji,która wyłączyła go na kilka tygodni. Po powrocie szybko doszedł do formy i gdy w końcu zadebiutował stał się rewelacją rozgrywek - 5 meczy i puszczone zaledwie dwa gole. Dało to Pelikanowi łącznie 13 punktów. W plebiscycie Dziennika Łódzkiego Michał Nowak w głosowaniu na Sportowca Roku 2016 Powiatu Łowickiego zajął trzecie miejsce za duetem koszykarzy Księżaka Łowicz.

Szepeta rekordzistą, Bronisławski w Dzierżoniowie?

$
0
0
Trzecioligowcy z grupy III powoli zbliżają się do półmetka zimowych przygotowań.Sfinalizowano pierwsze transfery, a przede wszystkim rozegrano klika ciekawych sparingów. Formą imponować może Ruch Zdzieszowice, który w dotychczasowych meczach nie tylko nie poniósł porażki, ale w rywalizacji z wyżej notowanymi przeciwnikami (MKS Kluczbork, Odra Opole, GKS Bełchatów) pokazał się jako równorzędny zespół bliższy osiągnięcia zwycięstwa. Z kolei lider GKS Jastrzębie okazał się lepszy od pretendenta do awansu do ekstraklasy, GKS Katowice wygrywając 2:1. Sparingi sparingami, liga zweryfikuje rzeczywisty potencjał zespołów. Wśród transferów nie doszło do hitu, jakim byłoby niewątpliwie przejście asa brzeskiej Stali Krzysztofa Garncarczyka do ekipy lidera z Jastrzębia. Ponadto większość zmian barw klubowych będzie miała dopiero miejsce. W nadchodzący weekend rozpocznie rywalizację Lotto Ekstraklasa, powoli zamykać kadry będą drużyny szczebla centralnego i wówczas ci co nie znajda uznania u szkoleniowców I czy II ligi będą do wzięcia przez zespoły klas niższych.
Dominik Bronisławski w koszulce Lechii
[foto:infoddz.pl]
W 3 grupie III ligi w żadnym zespole nie widać zdecydowanych ruchów kadrowych świadczących o rewolucji w składzie. Nie można również stwierdzić, że o ligowy byt nie będą walczyć zespoły obecnie terminujące w czerwonej spadkowej strefie. Ciekawie zapowiada się chociażby w Dzierżoniowie, gdzie pożegnano obcokrajowców, z których większego pożytku nie było, ale sprawdzani są zawodnicy z regionu, którzy mogą dać większość jakość ekipie Zbigniewa Soczewskiego, która jesienią zaledwie raz sięgnęła po komplet punktów. W sobotnim sparingu z Polonią - Stalą Świdnica (4:4) wśród testowanych szczególną uwagę dla wałbrzyskich kibiców zwracają dwa nazwiska - Grzegorza Borowego i Dominika Bronisławskiego. Pierwszy do podstawowy gracz, kapitan świdnickiego spadkowicza z III ligi. Co prawda obserwatorzy meczów Polonii-Stali uważają, że Borowy prezentuje się o wiele słabiej niż w poprzednich sezonach, ale doświadczenie, poparte skutecznością na tym szczeblu może pomóc bardzo młodej ekipie z Dzierżoniowa. Wreszcie Bronisławski, który nie tak dawno rozwiązał umowę z drugoligowym Rakowem Częstochowa. Znany jako Deco zapewne inaczej sobie przygodę pod Jasną Górą. Najpierw kontuzja, a potem ogromna konkurencja nie pozwoliła mu rozwinąć skrzydeł w drugiej lidze. Na tym szczeblu mimo wszystko najlepiej prezentował się grając w Górniku Wałbrzych w spadkowym sezonie 2014/15. Wydawało się, że naturalnym krokiem Dominika będzie powrót do macierzystego klubu. Tymczasem póki co jest próbowany przez ligowego rywala z Dzierżoniowa. Czy faktycznie przy Ratuszowej brakuje argumentów do przekonania Bronisławskiego do powrotu, a może sztab szkoleniowy uznał, że w obecnej formie zawodnik nie będzie wzmocnieniem Górnika na rundę wiosenną?
Robert Bubnowicz i Marcin Morawski po trzech sparingach mają ból głowy dotyczący obsady bramki. Zarówno Bartłomiej Ziobro, który pojawiał się jesienią na ławce rezerwowych w lidze, jak i Marcin Malczewski nie dają gwarancji spokoju na tej niezwykle newralgicznej pozycji. Zdecydowana większość z 7 straconych bramek w zimowych meczach obciąża 18-letnich bramkarzy. Również skromne warunki fizyczne nie przemawiają na ich korzyść. Można spekulować czy Jaroszewski wróci do dyspozycji na marcową inaugurację, czy rehabilitacja Kamila Jarosińskiego będzie przebiegać nadspodziewanie dobrze, by jeszcze w rundzie pomógł kolegom. Może w Wałbrzychu przypomną sobie o Sewerynie Derbiszu, który tak udanie pokazał się wiosną 2014 w II lidze (3 mecze, 1 puszczony gol), a obecnie gra w Orle Ząbkowice.
Kłopoty w defensywie Górnika ma wiosną rozwiązać powrót Bartosza Tyktora i Michała Tytmana. Tyktor przydatny może być również przy stałych fragmentach gry pod bramką rywala. Pozostaje jednak pytanie, czy będzie dyspozycyjny dla zespołu, czy tylko z doskoku, jak jesienią, gdy zagrał w jednym meczu, a choć figurował w protokołach meczowych dwóch innych meczów, w ogóle nie było go z drużyną. Kapitan zespołu Jan Rytko ustawiany jest z Sebastianem Surmajem w II linii, co póki co skutkuje tym, że Janek w końcu trafia do siatki rywala. Jedyna nowa twarz w zespole, czyli Kamil Sadowski próbowany jest na skrzydle, prezentuje się póki co obiecująco, wpisuje się na listę strzelców - pozostaje trzymać kciuki, by w klubie udało załatwić jego transfer.
Jednym z nielicznych byłych zawodników Górnika Wałbrzych, którzy jesienią reprezentowali barwy innych klubów 3.ligi był Bartosz Szepeta, który stał się znany z licznych zmian barw klubowych. Jak informuje Nowa Trybuna Opolska były zawodnik GKS Jastrzębie wiosną będzie grał w Agroplonie Głuszyna, który jesień w IV lidze opolskiej zakończył na szóstym miejscu. Będzie to już 29.klub w piłkarskim CV 34-letniego Szepety.

Ranking Talentów 2016 tygodnika Piłka Nożna

$
0
0
Wszelkie piłkarskie podsumowania ubiegłego roku w Polsce kończą się wyborem Roberta Lewandowskiego na Piłkarza Roku, pozostałe rankingi kręcą się wokół kadry i występu na EURO lub Legii i jej przygody z Ligą Mistrzów. O wiele ciekawszym zestawieniem jest pomysł dziennikarzy Piłki Nożnej, którzy klasyfikują najlepszych ich zdaniem młodych piłkarzy.
Oto jak wygląda Jedenastka Talentów 2016:
W rankingu brano pod uwagę zawodników urodzonych w 1996 roku i młodszych. Wśród bramkarzy najlepszy okazał się Drągowski (1997), któremu póki co nie wyszedł na dobre transfer do Italii - wciąż czeka na debiut, a w kadrze młodzieżowej mocno naciska jedyny goalkeeper z Dolnego Śląska Jakub Wrąbel (1996). Wychowanek wrocławskiego Parasola, w Śląsku wiosną wyraźnie przegrał rywalizację z Pawełkiem i latem został wypożyczony do pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, gdzie okazał się jednym z najlepszych na swojej pozycji w całej lidze. W 4 zeszłorocznych meczach młodzieżówki puścił zaledwie jednego gola. W rankingu za jego plecami młodzi zdolni terminujący już za granicą - Kucz (Leverkusen), Grabara (Liverpool),Stryjek (Sunderland), Hewelt (Everton), Żynel (Salzburg) oraz Majecki (Legia), Kuchta (Górnik Zabrze) i Węglarz (Jagiellonia).
Łukasz Więch z prawej w Śląsku II.
[foto:walbrzyszek.com]
Wśród prawych obrońców również dolnośląski zawodnik został sklasyfikowany na drugim miejscu. Mowa o Kamilu Dankowskim (1996, Śląsk), którego wyprzedził rówieśnik z Gdańska Stolarski. Wychowanek kłodzkiej Nysy w ubiegłym roku zaliczył 27 z 48 swoich ekstraklasowych występów w barwach, z czego jesienią Mariusz Rumak postawił mocno na niego w bloku obronnym. W Kielcach z rzutu wolnego zdobył swoją jedyną bramkę i co niektórzy już zaczęli wróżyć mu złotą przyszłość, którą póki co brutalnie weryfikuje nie tylko liga, ale i Puchar Polski (vide mecz w Bytowie 0:3). Po odpokutowaniu zawieszenia w kadrze juniorów po ekscesach we Włoszech wrócił do kadry U-20.
Na kolejnych pozycjach, niestety Dolny Śląsk nie ma wielu swoich przedstawicieli. Dziennikarze Piłki Nożnej na pozycji środkowego obrońcy sklasyfikowali aż 20 graczy, gdzie najlepszy okazał Jan Bednarek zbierający znakomite recenzje za jesienne występy w Lechu Poznań. Na 20.miejscu dostrzeżony został Łukasz Więch (1997, Śląsk Wrocław), kadrowicz U-19, a wcześniej młodszych roczników. Zimą został dokooptowany do I zespołu przez nowego szkoleniowca wrocławian Jana Urbana i wystąpił w połowie z 6 zimowych sparingów. Trudno spodziewać się, by wskoczył do składu kosztem Celebana czy Kokoszki, ale znając trenera Urbana, odważnie stawiającego na młodych piłkarzy, można spodziewać się wiosną debiutu Więcha w ekstraklasie.
Lewa defensywa to wybór Mateusza Hołowni (1998,Legia) - kadrowicza U-19 oraz uczestnika Młodzieżowej Ligi Mistrzów, który znalazł się w szerokiej kadrze mistrza Polski. Dolny Śląsk reprezentuje na 7.miejscu Kamil Szubertowski (1997, Chrobry Głogów). Były kadrowicz U-17 i U-18, medalista MPJ z Lechem, latem na zasadzie transferu definitywnego zamienił stolicę Wielkopolski na Głogów. W 1.lidze jesienią zagrał 10 razy zbierając pochlebne recenzje.
Prawoskrzydłowi to triumf Kamila Jóźwiaka (1998, Lech), który wiosną będzie walczył o awans do ekstraklasy z GKS Katowice. Wśród środkowych pomocników dziennikarze Piłki Nożnej widzą duet z Łazienkowskiej - Szymański (1999) - Urbański (1998).Obaj udanie zaprezentowali się w Lidze Młodzieżowej, a dodatkowo grali w kadrze w swoich rocznikach. Zwłaszcza Sebastian Szymański jest chwalony przez obserwatorów - strzelił bramkę m.in. Francji w niespodziewanie wygranym meczu przez biało-czerwonych 2:0, dwa trafienia dorzucił w Młodzieżowej LM Borussi Dortmund (3:3), no i w końcu zaliczył dwa epizody w I zespole Legii w ekstraklasie.O wiele lepiej w MLM radził sobie Florian Schikowski (1998) grający w Borussi Moenchengladbach - w 6 meczach 4 trafienia, w tym 3 gole w meczu z Celtikiem Glasgow. Kadrowicz U-19 w 2016 roku zagrał w 4 meczach strzelając 1 bramkę. Wśród środkowych pomocników uznanie znaleźli m.in. 4. Filip Jagiełło (1997, Zagłębie Lubin), 10. Damian Rasak (1996, Miedź Legnica).
Bartosz Kapustka w Wałbrzychu.
[foto: Dariusz Gdesz]
Lewoskrzydłowi to oczywisty wybór Bartosza Kapustki - kadrowicza, uczestnika EURO 2016. Popularny Kapi po wywalczeniu przepustki do europejskich pucharów z Cracovią opuszcza ojczyznę i emigruje do Anglii, gdzie w zespole mistrza Leicester City do dnia dzisiejszego zaliczył jedynie 1 mecz pucharowy. Ostatnio został skreślony z listy zawodników na mecze Ligi Mistrzów, gdzie popularne Lisy radzą sobie o wiele lepiej niż w rodzimej lidze. W kadrze A w 2016 roku zagrał 11 razy i strzelił jedną bramkę. Na czwartym miejscu - za Kapustką, Robertem Bartczakiem (1996, Zagłębie Sosnowiec) i Przemysławem Płachetą (1998, juniorzy RB Lipsk) - sklasyfikowany został jedyny wałbrzyszanin Michał Bartkowiak. Wiosną tylko gra w 3.lidze seniorów oraz CLJ w barwach Śląska Wrocław, który nie przedłużył umowy, a od lipca w Miedzi Legnica, gdzie zaliczył 16 pierwszoligowych meczów kolekcjonując udane recenzje. Na 7.miejscu zauważony został Karol Żmijewski (1997), który wiosną grał w Zagłębiu Lubin, a od jesieni reprezentuje barwy drugoligowej Kotwicy Kołobrzeg.
Wśród ofensywnych pomocników najlepszym został wybrany Kamil Wojtkowski (1998, RB Lipsk), który coraz bliżej jest debiutu w Bundeslidze. Zabrakło na tej pozycji dolnośląskich talentów, choć może za rok sklasyfikowany zostanie Paweł Żyra, jeśli w końcu częściej będzie grał w I zespole Zagłębia.
Napad to wybór Dawida Kownackiego, który odrodził się nie tylko w Lechu, ale i błyszczał w kadrze młodzieżowej. Na czwartym miejscu sklasyfikowany został Adam Buksa (1996, Lechia Gdańsk/Zagłębie Lubin), który jesienią wygrał rywalizację z zagranicznymi napastnikami Zagłębia Papadopulosem i Nesporem.
Generalnie nie ma co przykładać większej wagi do wyborów Piłki Nożnej. Można oczywiście doszukiwać się posuchy wśród utalentowanych piłkarzy z naszego regionu, ale po pobieżnej analizie łatwo wyciągnąć wniosek, że sporą popularnością cieszyli się zawodnicy z Mazowsza,  a konkretnie z Warszawy. Nic nie ujmując, zwłaszcza legionistom, których w zestawieniu jest aż szesnastu, ale gdy podsumujemy liczbę nazwisk talentów Polonii Warszawa, Znicza Pruszków, Legionovii, czy Pogoni Siedlce to wyjdzie, że ten region jest najbardziej bogaty w piłkarskie perełki.
Najmłodszymi w rankingu są przedstawiciele rocznika 2000 - prawoskrzydłowy Lecha Poznań Tymoteusz Klupś (mistrz Polski U-17, kadrowicz), lewi obrońcy - Jakub Kiwior (Anderlecht), Marcin Grabowski (Lech), ofensywny pomocnik Ruchu Chorzów Przemysław Bargiel (już debiut w ekstraklasie, testy w Interze).

Uwaga, uwaga - piłkarski Górnik ma w końcu prezesa!

$
0
0
W historii wałbrzyskiego,ba dolnośląskiego futbolu trudno by znaleźć sytuację, by klub posiadający drużynę seniorów w wyższej niż regionalna liga oraz kilkanaście innych drużyn nie posiadał prezesa przez ponad pół roku. Od lipca, po rezygnacji Tomasza Jakackiego Klub Piłkarski Górnik Wałbrzych nie miał prezesa, a w tych okolicznościach, mimo równoległych problemów finansowych, sukcesem jest, że klub nie rozpadł się, co wielu prorokowało. Seniorzy są co prawda w trudnej sytuacji, ale niebeznadziejnej, juniorzy radzą sobie w rozgrywkach dolnośląskich, również wśród młodszych roczników nie widać dramatycznego kryzysu, choć w mieście pojawiają się nowe akademie, a obecni już na sportowej arenie kluby mające problemy z seniorami mocno postawiły na szkolenie młodzieży. Można zaklinać rzeczywistość, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że dla kibica rozpoznawalnym znakiem piłkarskim Wałbrzycha jest Górnik. Markę przede wszystkim budują sukcesy seniorów. A w mieście pod Chełmcem, niestety,w ostatnim czasie osiągał klub, który parę lat temu z Zagłębia/Górnika przemianował się na Górnik. Inne kluby, czy to reaktywowane Zagłębie, czy tułające się, bez swego stadionu Czarni, nie mówiąc już o Gwarku, Podgórzu czy Górniku Nowe Miasto, w chwili obecnej nie mogą się pochwalić nawet grą w klasie okręgowej. Część z nich jest anonimowa nawet wśród kibiców na Dolnym Śląsku. Nie może dziwić więc zaangażowanie się miasta w ratowanie Górnika. Jest stała pomoc finansowa z wałbrzyskiego ratusza, było specjalne posiedzenie rady miasta, ale od lipca do początku lutego piłkarskiego Górnika nikt nie chciał zarządzać w roli prezesa. Pomoc oferowali byli prezesi Grzesiak i Jakacki, pojawił się plan naprawy, zimą już piłkarze wznowili przygotowania, ale do piątkowego wieczora klub nie miał prezesa jak i również zarządu z prawdziwego zdarzenia.W tygodniu TV Wałbrzych/walbrzych24.comprzypomniał o sytuacji w klubie - asystent prezydenta miasta deklaruje, że ratuszowi zależy na dalszej egzystencji klubu, bardziej zniecierpliwiony sytuacją jest z kolei trener Robert Bubnowicz. Po tych publikacjach jedynie redaktor Bogdan Skiba, urodzony optymista, informował o niespodziance, która nastąpiła w piątkowy wieczór.
Nowym prezesem piłkarskiego Górnika został Czesław Grzesiak. Nie jest to anonimowa postać w klubie. Grzesiak pojawił się w zarządzie klubu z ul.Ratuszowej po rundzie jesiennej sezonu 2003/2004, kiedy na Walnym Nadzwyczajnym Zebraniu Klubu Piłkarskiego Górnik/Zagłębie został dokooptowany do zarządu (wraz z R.Kabatem, D.Barańską, Z.Grzymajło) kierowanego przez Andrzeja Zibrowa. W czerwcu 2004, po wywalczeniu awansu przez seniorów do 4.ligi, a rezerwy do A klasy Zibrow składa rezygnację, a nowym prezesem klubu zostaje Czesław Grzesiak.
Czesław Zapart i Czesław Grzesiak latem 2004
[foto:Bartłomiej Nowak/walbrzych24.com]
Zdjęcie, które okrasza informację nt. wyboru w lutym 2017, ma już blisko 13 lat! Związany wówczas z siecią hipermarketów Tesco miał być gwarantem współpracy firmy z klubem. Pojawiały się plotki o zatrudnieniu w niej piłkarzy i sponsorowaniu klubu. Początek pracy Grzesiaka w roli prezesa klubu był niezwykle efektowny, bowiem beniaminka wzmacnia aż siedmiu zawodników - bracia Wojtarowiczowie, Bubnowicz, Weirauch, Wodzyński, Borek i Grzegorz Michalak. Górnik/Zagłębie stał się jednym z faworytów rozgrywek, ale wówczas były ekipy silniejsze nie tylko sportowo, ale i organizacyjnie. Zarządzany przez niego klub zajmował następujące pozycje:
2004/05 - 4.liga - 3.miejsce
2005/06 - 4/liga - 5.miejsce
2006/07 - 4.liga - 4.miejsce
2007/08 - 4.liga - 11.miejsce (reorganizacja rozgrywek - spadek)
2008/09 - 4.liga - 1.miejsce - awans
2009/10 - 3.liga - 1.miejsce - awans
2010/11 - 2.liga - 10.miejsce
2011/12 - 2.liga - 6.miejsce
2012/13 - 2.liga - 14.miejsce
Prawie 9 sezonów, bowiem w lutym 2013 Grzesiaka w roli prezesa już Górnika -w styczniu 2008 klub wychodząc ku oczekiwaniom kibiców zmienił nazwę pozbywając się Zagłębia - zmienia Grzegorz Kuliński. Kulińskiego stosunkowo szybko zmienił Mariusz Gawlik, a od czerwca 2014 do lipca 2016 to era Tomasza Jakackiego.
W nowych uwarunkowaniach społecznych, organizacyjnych czas zarządzania Stowarzyszeniem Górnik Wałbrzych przez Grzesiaka jest naprawdę wyjątkowy. Podsumowując:
1. Za jego kadencji Górnik z piłkarskiej prowincji (z całym szacunkiem do ligi dolnośląskiej) awansował na szczebel centralny. Drużyna robiła systematyczne postępy, co również jest jego zasługą. Podczas kadencji w roli trenera pracowało zaledwie trzech szkoleniowców! Bogdan Przybyła, Ryszard Mordak i Robert Bubnowicz. Do zmian dochodziło dopiero w naprawdę trudnych sytuacjach. Wielki plus za kredyt zaufania dla Bubnowicza - trenera, który pracę z seniorami zaczął właśnie z Górnikiem i na dzień dobry spadł z czwartego na piąty poziom rozgrywkowy, a mimo to pozostał na stanowisku i wdrapał się z IV do II ligi.
2. Współpraca z miastem- Górnik nie jest właścicielem obiektu przy Ratuszowej, ale sukcesy piłkarzy spowodowały, że miasto, OSiR musiało w końcu zacząć remontować Stadion 1000-lecia. Obiekt, który w latach 60- i 70-tych ubiegłego stulecia był obiektem zazdrości wielu większych miast, obecnie jest jednym z przestarzałych, archaicznych. Wiadomo, że lifting polegał jedynie na wymianie siedzisk, ale gdyby Górnik nie grał w drugiej lidze, to przy budowaniu Aqua Zdroju śmiałoby można byłoby ominąć jakiekolwiek remonty głównego obiektu. Gdyby nie było dobrej współpracy z miastem, byłoby wstydliwe rozgrywanie meczów poza ponad stutysięcznym Wałbrzychem. Ponadto sporo pieniędzy z miasta otrzymał klub na szkolenie młodzieży.
3. Biorąc pod uwagę transfery za jego kadencji, a nabytki gdy klubem zarządzali jego następcy - to Gawlik bije ich na głowę. Owszem, nie każdy ma takie szczęście, że do Wałbrzycha wracają wychowankowie, a takie fale powrotu za Gawlika były dwie: wspomniana w 2004 oraz lato 2008 (Morawski, Wepa, Rytko, Janik, Jaroszewski, Konarski, Tobiasz), ale również przyjścia Przerywacza, Majki, Zinke, Bartośa, Zawadzkiego, Kłaka, Orłowskiego. Na minus można wrzucić Pasiuta, Protasewicza, Maciejaka, ale porównując zakupy ery Andrzeja Polaka to szala niepowodzeń na wadze transferów przechyla się wyraźnie.
4. Finanse - zarówno za Grzesiaka jak i jego następców owiane tajemnicą. Wiadomo, że piłkarze nie grali i nie grają za darmo. Awans wywalczony do drugiej ligi kosztował, koszty utrzymania zawodników miejscowych są o wiele mniejsze niż przyjezdnych, dla których trzeba zapewnić zakwaterowanie lub zwrot kosztów przyjazdu. Zarówno Mariusz Gawlik jak i Tomasz Jakacki wspominali o długach poprzedniego zarządu. Wiadomo, że były problemy, były protesty zawodników, brak wartościowych wzmocnień, choć przyjeżdżali zawodnicy znajdujący uznanie u trenera Bubnowicza (choćby Biżew, Ledienew  jesienią 2011). Ale mimo wszystko nie było takiej katastrofy jak za kadencji Jakackiego, gdzie powiększono dwukrotnie dług...
5.Współpraca z PWSZ - przez pewien okres klub funkcjonował jako Górnik PWSZ. Kibiców irytowała absencja piłkarzy, którzy zamiast walczyć o awans w Pucharze Polski czy ligowe punkty musieli rywalizować w mistrzostwach akademickich. Kooperacja z PWSZ to wymierne korzyści finansowe dla klubu, wizerunkowe, bowiem o wiele aktywniej działała wówczas strona internetowa niż obecnie.
Biorąc pod uwagę to jak funkcjonował klub za jego następców, ta 9-letnia kadencja Czesława Grzesiaka musi być oceniana pozytywnie. Warto dodać, że Grzesiak był regularnie widywany na trybunach Stadionu 1000-lecia w czasach, zarówno podczas udanych rund w 2.lidze jak i gdy Górnik spadał z 2.ligi, czy męczył się jesienią tego roku. Nie ukrywał, że klub leży mu na sercu. Oferował jesienią pomoc ewentualnemu następcy Jakackiego. Czas pokazał,że nie znalazł się chętny, by wyprowadzić klub znad krawędzi. Blisko Grzesiaka zawsze był Włodzimierz Michalak, który nie tylko jest ojcem piłkarzy Górnika, ale doświadczonym działaczem, również w przeszłości zarządzającym klubem z Ratuszowej. Obecnie w misji ratunkowej Gawlika będą wspomagać synowie Michalaka - Piotr, Krzysztof i Grzegorz, przy wsparciu Marcina Korby.
Miejmy nadzieję, że kierunki działania nowego zarządu zostaną niebawem przez niego przedstawione. Dla większości wałbrzyskich kibiców najważniejsze są losy trzecioligowców. Póki co  oprócz przyjścia Sadowskiego ze Świebodzic wiadomo, że odszedł Norbert Pierzga, który woli grać w Zachodzie Sobótka.

Karta z historii - Tuptuś w Korei

$
0
0
W czasach głębokiego PRL kluby sportowe miały nieporównywalnie lepiej niż obecnie. Dzięki patronackim zakładom pracy sportowcy mogli liczyć na etaty, pobierając pieniądze z kasy, choć nie przepracowali choćby minuty. Nie było problemów z utrzymaniem stadionów. Na arenie międzynarodowej dochodziło do regularnych spotkań towarzyskich pomiędzy krajami z bloku wschodniego. Pseudozawodowstwo skutkowało m.in. tym, że piłkarskie turnieje olimpijskie wygrywali przedstawiciele demoludów. Od 1952 aż do 1980 zaledwie trzykrotnie doszło do przypadku, by wśród medalistów był przedstawiciel z krajów kapitalistycznych (srebro Danii 1960, brąz dla Szwecji w 1952 i Japonii w 1968). Wiadomo, że kraje zachodnie, z Ameryki Południowej wystawiały reprezentacje bez swoich największych gwiazd, które grały w klubach europejskich mając podpisane kontrakty zawodowe.
Kraje demokracji ludowej nie pozostawały jednak nic przypadkowi. W latach 60-tych ubiegłego stulecia ruszył cykl turniejów Nadziei Olimpijskich Krajów Demokracji Ludowych. W październiku 1969 w trzeciej edycji do dalekiej Korei Północnej w składzie reprezentacji Polski trenowanej przez Jerzego Słaboszewskiego znalazł się reprezentant Zagłębia Wałbrzych Marek Skurczyński. mistrz Polski z Lechem Poznań, w seniorach zielono-czarnych debiutował dopiero w 1970 roku, ale już grając w juniorach wpadł w oko selekcjonerom. Do dalekiego Phenianu poleciał m.in. z Januszem Sybisem (Śląsk), Mirosławem Bulzackim (ŁKS), Zbigniewem Nowackim (Bałtyk), czy Jerzym Kraską (Gwardia Warszawa). Najpierw krótkie zgrupowanie w Warszawie, przelot via Moskwa do Korei, trzydniowa aklimatyzacja i wreszcie start III Turnieju Nadziei Olimpijskich Krajów Demokracji Ludowych. W pierwszym dniu turnieju nie ma na miejscu jeszcze ekip z ZSRR, NRD, Bułgarii i Rumunii, dlatego też na wypełnionym po brzegi 60-tysięcznym stadionie rozegrane zostaje jedynie mecz KRLD - Polska. Wygrali pewnie gospodarze 3:0. Biało-czerwoni później ograli Wietnam 2:1, zremisowali z Węgrami 1:1, Rumunią 0:0 i zajęli w grupie I trzecie miejsce za KRLD I (gospodarze wystawili dwie drużyny),którzy wygrali wszystkie spotkania i Rumunią. O ostatecznej kolejności miały decydować mecze z rywalami z drugiej grupy. Polacy o 5.miejsce pokonali Kubę 1:0. Trzecie miejsce przypadło KRLD II (1:0 z Rumunią), a pierwsze KRLD I (2:0 w finale z ZSRR).
Późniejszy
Polska reprezentacja zwana Orlikami mogła się pochwalić jedną z najmłodszych ekip, bowiem Azjaci czy Kuba wystawiła reprezentacje seniorów. Skurczyński należał do podstawowych zawodników kadry, grając najczęściej w drugiej linii z Fliśnikiem (Wisła) i Czernickim (Lublinianka). Relacjonujący przedstawiciel PZPN ocenił grę Polski w sposób następujący: bardzo dobra gra obrońców, dobra bramkarza, przeciętna pomocników i dostateczna napastników. Udział naszej reprezentacji uznać jednak należy za za udany i bardzo pożyteczny.
Wielkiej kariery w kadrze Skurczyński nie zrobił. Trzy lata później reprezentacja Polski zdobyła złoty medal olimpijski. Z wybrańców na III Turniej NOKD do Monachium poleciał jedynie Jerzy Kraska. W kadrze A zagrali jeszcze Bulzacki, Sybis, Płaszewski, uznanymi ligowcami zostali Nowacki, Grzywaczewski czy Frenkiel, a kilku pozostało już anonimowymi piłkarzami.
Marek Skurczyński grał w Wałbrzychu do 1978 po czym przeszedł do Lecha Poznań. Z powodu charakterystycznego sposobu poruszania zyskał sympatyczny pseudonim Tuptuś. W stolicy Wielkopolski grał do 1982 przechodząc do historii klubu jako strzelec pierwszego gola na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Po wyjeździe z Polski z powodzeniem grał w szwedzkich klubach.

Nieudany debiut Trojaka w ekstraklasie

$
0
0
Do końca 2016 roku Miłosz Trojak mógł się jedynie pochwalić pięciokrotnym udziałem w meczach ekstraklasy w roli rezerwowego. Niestety, ani Jan Kocian, ani Waldemar Fornalik nie zdecydowali się na wpuszczenie wałbrzyskiego giganta (mierzy 191 cm) na boisko. Sytuacja zmieniła się w miniony piątek.
Ruch Chorzów do rundy wiosennej sezonu 2016/17 przystępuje z ostatniej pozycji. Spowodowane jest to karą odjęcia punktów za zaległości finansowe. Dzięki takiej sankcji zaległe pieniądze odzyskał z klubu m.in. Adrian Mrowiec. Ponadto wciąż wisi nad chorzowskim klubem widmo zakazu transferowego, sprawa być zostanie wyjaśniona w nadchodzącym tygodniu, bowiem interpretacje związku oraz prawników klubowych nieco się różnią.  Zespół trenowany przez byłego selekcjonera, grono młodych zdolnych zawodników, których wielu widziałoby w silniejszych klubach (Lipski, Mazek, Niezgoda, Konczkowski czy Moneta) na pewno stanowią atuty pozwalające wierzyć, że popularni Niebiescy utrzymają ligowy byt. W sukurs idzie Ruchowi regulamin, który dzieli dorobek punktowy po 30 seriach na pół. Mimo tego handicapu drużyna Fornalika chciała odbicie od dna zacząć już od pierwszego meczu, a okazja była nie byle jaka, bowiem przyjechała drużyna, która jedyna w tym sezonie nie wygrała na swoim stadionie. Cracovia w bieżącym sezonie rozczarowuje, a wyjazdowe fatum pokonała właśnie w Chorzowie.
Miłosz Trojak
[foto:uksruchchorzow.pl]
Piątkowa inauguracja ligowego grania w 2017 roku rozczarowała swoim poziomem. Nie było widać ani determinacji, ani wielu sytuacji bramkowych. Wałbrzyszanie w ekipie gospodarzy - Paweł Oleksy i Miłosz Trojak usiedli na ławce rezerwowych, podobny los spotkał Krzysztofa Piątka z Cracovii. Ten ostatni pojawił się na murawie po godzinie gry, by w 88 minucie celnym strzałem zapewnić trzy punkty Pasom. W tym momencie przy linii środkowej do wejścia na murawę szykował się już Miłosz Trojak. Popularny Miły zastąpił po stracie gola Kamila Mazka i tym samym zaliczył swój ligowy debiut.
Niestety, ani Trojakowi, ani żadnemu z jego kolegów nie udało się zdobyć choćby wyrównującej bramki. Wałbrzyszanin na boisku łącznie przebywał 6 minut podczas których dwukrotnie zagrał piłkę.
Trojak został 477.zawodnikiem w historii Ruchu, który zagrał dla Niebieskich w ekstraklasie. Nie tylko on jest rozczarowanym przebiegiem, a przede wszystkim wynikiem piątkowego pojedynku z Cracovią. Przed chorzowianami niezwykle ciężkie zadanie w nadchodzącej kolejce - wizyta przy Łazienkowskiej.Czy przeciwko mistrzowi kraju znów Waldemar Fornalik da szansę Miłoszowi?

Parol zadebiutował, Łasicki czeka

$
0
0
Patryk Parol w końcu zadebiutował w CD Eldense. W Elde rozegrano derbowy mecz miejscowej prowincji z Herculesem Alicante, który walczy o awans na drugi poziom rozgrywkowy Hiszpanii, czyli Segunda División. Gospodarze zajmują ostatnią lokatę i po niedzielnym meczu z Herculesem swojej lokaty nie poprawią - po 25 kolejkach (na 38) do bezpiecznej lokaty tracą aż 15 punktów, ba do dziewiętnastego Atletico Levante 9 punktów. Z kolei Hercules, w którym w latach 1981-82 12 razy wystąpił Jan Tomaszewski, dzięki potknięciu CF Baladona wskoczył na czwartą lokatę premiowaną już awansem.
Wałbrzyski napastnik od czasu przeprowadzki z Włoch ani razu nie załapał się nawet do meczowej kadry, a tymczasem w premierowym występie zaliczył pełne 90 minut.
Na debiut w zespole seniorów w sezonie 2016/17 wciąż czeka Igor Łasicki. Jesienią nie było mu dane zagrać ani w SSC Napoli, które rywalizowało na trzech frontach - Serie A, Coppa Italia oraz Liga Mistrzów. 6 razy w lidze i 2 razy w krajowym pucharze Igor znalazł się w meczowej kadrze, ale nie wszedł na murawę ani na minutę. Po wypożyczeniu do drugoligowego Capri FC 1909 jego zespół zaliczył 3 kolejne porażki: 0:3 z Beneventio Calcio, u siebie niespodziewanie z dołującą AC Cesena 1:2 i w sobotę w Frosinone 0:1. Za każdym razem trener Fabrizio Castori nie zdecydował się desygnować do gry Igora. Może kolejne niepowodzenia spowodują optykę szkoleniowca co do bloku defensywnego Capri i w końcu Łasicki zadebiutuje w Serie B?
Jeśli chodzi o inne zagraniczne transfery byłych wałbrzyskich zawodników, to portal 90minut.pl podaje, że barwy klubowe zmienia Sławomir Orzech. Popularny Orzi opuszcza polską kolonię w Bad Muskau i dołącza do ASV Worthington Kienberg/Gaming, gdzie jesienią grali Paweł i Radosław Matuszakowie, Łukasz Kalka. Zespół ASV zajmuje drugą lokatę - punkt za Aschbach, które jednak rozegrało mecz więcej. Sławek zapewne wzmocni defensywę, która jest najlepsza w swojej lidze (2.klasse - grupa Ybbstal).
Viewing all 967 articles
Browse latest View live