Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Wysoki lot Orła w Pucharze Polski

$
0
0
Trzy lata minęły od ostatniego meczu Pucharu Polski rozgrywanego w grudniu. Wówczas rewanżowy ćwierćfinałowy mecz Śląska Wrocław z Zawiszą Bydgoszcz był jedynym rozgrywanym w ostatnim miesiącu roku. Obecnie dopiero w grudniu rozstrzygały się, kto będzie walczył w ćwierćfinale. W 65.edycji, w porównaniu z ostatnimi rozgrywkami, w decydującej fazie zabraknie dwumeczów, o awansie rozstrzygnie jeden mecz. Powoduje to wzrost szans zespołów z niższych klas rozgrywkowych.
W ostatnich pięciu latach na miano rewelacji Pucharu Polski zasłużyli:
2013/14 - Sandecja Nowy Sącz (1.liga) - ćwierćfinalista
2014/15 - Błękitni Stargard Szczeciński (2.liga) - półfinalista
2015/16 - Zagłębie Sosnowiec (1.liga) -półfinalista, Chojniczanka (1.liga) - ćwierćfinalista
2016/17 - Wigry Suwałki (1.liga) - półfinalista, GKS 1962 Jastrzębia (3.liga), Puszcza Niepołomice (2.liga) - ćwierćfinaliści,
2017/18 - Bytovia Bytów (1.liga), Chojniczanka Chojnice (1.liga) - ćwierćfinaliści.
W bieżącym sezonie na miano niespodzianki zapracował tercet pierwszoligowców. Odra Opole, Puszcza Niepołomice, Raków Częstochowa. W dwóch z nich grają byli piłkarze Górnika Wałbrzych, ale tylko jeden z nich pojawia się regularnie na boisku. Mowa o Marcinie Orłowskim z Puszczy, który już dwa lata temu był jednym z bohaterów sensacyjnego awansu do ćwierćfinału PP drużyny z Niepołomic. Wówczas w 6 meczach strzelił jednego gola, ale za to w 1/4 przeciwko Pogoni Szczecin, w bieżącej edycji Marcin w pucharze na boisku pojawił się zaledwie dwa razy: w I rundzie przeciwko występującemu w A klasie KS Paradyż nie wpisał się na listę strzelców, choć jego koledzy uczynili to aż siedmiokrotnie. W II rundzie w Starogardzie Gdańskim przeciwko trzecioligowemu KP przesiedział na ławce rezerwowych, a bohaterem był Krzysztof Drzazga autor hat-tricka (3:1). W walce o ćwierćfinał do Małopolski zawitała Wisła Płock. Orłowski wystąpił od 1.minuty, a już w 12 wpisuje się na listę strzelców - po znakomitym dograniu Huberta Tomalskiego uciekł defensorom i strzałem przy słupku pokonał Bartłomieja Żynela. Tradycyjnie oprócz zaangażowania w ofensywie Marcin dużo napracował się w obronie, m.in. głową wybił bardzo groźne uderzenie z wolnego Stilića. W 49.minucie po dograniu Drzazgi trafia w słupek, później wraz z kolegami stworzył kilka groźnych sytuacji, by w samej końcówce meczu ustąpić miejsca Słowakowi Markowi Kuzmie. Puszcza ogrywając 3:1 Wisłę sprawiła bodaj największą sensację tego etapu rozgrywek.
Postawę Orłowskiego docenił związkowy portal Łączy Nas Piłka wybierając Marcina do Jedenastki 1/8 Finału Pucharu Polski.
Drugim zawodnikiem, który świętował awans do najlepszej ósemki bieżącej edycji pucharowej jest Rafał Figiel. Popularny Figo 12 miesięcy temu świętował wybór najlepszego pomocnika 1.ligi, a dziś mocno walczy o powrót do podstawowej jedenastki. Aktualny sezon zaplecza ekstraklasy to totalna dominacja Rakowa Częstochowa, który w 21 meczach wypracował aż 10 punktową przewagę na drugim w tabeli zespołem Sandecji Nowy Sącz i przegrał do tej pory jedno spotkanie. Jedyne niepowodzenie (1:2 w Chojnicach) miało miejsce w 3.kolejce i na długo zapamiętał je Figiel, bowiem boisko opuścił na urazu, a później ciężka choroba wyeliminowała go praktycznie z całej rundy. Dopiero w listopadzie powrócił na boisko, w ostatniej kolejce 4.ligi śląskiej zagrał w rezerwach Rakowa. W grudniowym pierwszoligowym meczu w Opolu przesiedział na ławce rezerwowych, a w Suwałkach, gdzie Raków łatwo pokonał Wigry 3:0 wszedł na boisko w 88.minucie. We wcześniejszych pucharowych meczach częstochowian - przeciwko Victorii Sulejówek i Lechowi Poznań Rafała zabrakło w meczowej kadrze.
Igor Łasicki w starciu z Marcinem Orłowskim.
[foto:puszcza-niepolomice.pl]
Orłowski i Figiel mogli świętować awans do kolejnej fazy rozgrywek, na tym szczeblu wystąpił Igor Łasicki, ale on nie miał powodów do radości. 23-letni środkowy obrońca Wisły Płock w bieżącej edycji zagrał po raz drugi, wcześniej pokazał się w meczu przeciwko drugoligowej Olimpii w Grudziądzu. Wówczas Nafciarze wygrali pewnie aż 7:2, a Igor zobaczył żółtą kartkę. W Niepołomicach wystąpił od pierwszej minuty, nie potrafił w pełni załatać dziur, naprawić błędów kolegów i znów zobaczył żółtą kartkę. Trener płocczan zmienił go w 78.minucie przy stanie 0:2, jego zmiennik napastnik Giorgi Merebaszwili rozruszał nieco kolegów, którzy szybko zdobyli kontaktową bramkę, ale ostatecznie Wisła przegrała 1:3. Łasicki z dwoma występami zaznaczonymi dwoma napomnieniami zakończył występy w 1/8 finału. Według regulaminu rozgrywek Pucharu Polski, po dwóch żółtych kartkach czeka go kara dyskwalifikacji jednego meczu.
W okręgu wałbrzyskim najwięcej emocji wywołała pucharowa przygoda Lechii Dzierżoniów. Zdobywca Pucharu Polski na szczeblu DZPN. 998 kibiców oklaskiwało ambitną postawę trzecioligowców, którzy dzielnie stawiali opór Jagiellonii Białystok, która wygrała skromnie 1:0. Nic dziwnego, że w Dzierżoniowie ściskają kciuki za sukces Jagi. Dodatkowym smaczkiem jest gra w białostockim zespole byłego gracza Lechii, pochodzącego z Żarowa Patryka Klimali. 20-latek nie pojawia się regularnie w ekstraklasie, za to w 3 meczach pucharowych opuścił tylko końcowe minuty meczu w Dzierżoniowie. 120 minut w Katowicach i 90 w Gdyni, gdzie ostatnie minuty grał z kontuzją, a mimo to w 86.minucie celnym strzałem ustalił wynik rywalizacji z Arką na 2:0.
W Dzierżoniowie nie tak dawno seryjnie gole strzelał Damian Niedojad, od lata piłkarz drugoligowego Rozwoju Katowice. Jesienią bilans w 3 meczach pucharowych, co prawda bez gola, przedstawia się następująco: w Koszalinie (3:1 po dogrywce) wszedł w 58.minucie, w Puławach (1:0 z Wisłą) zagrał 66 minut, przeciwko Górnikowi Zabrze (1:4 po dogrywce) 101 minut.
W ćwierćfinale za hit okrzyczano pojedynek Rakowa z Legią. Czy Figiel dojdzie do dawnej dyspozycji i zagra pod koniec lutego przeciwko mistrzom Polski? Górnik Zabrze podejmować będzie Lechię Gdańsk, Odra Opole Jagiellonię Białystok, a Marcin Orłowski zagra przeciwko swojej byłej drużynie z Legnicy. Orzeł grał w Miedzi w latach 2007-2011. Legniczanie w 1/8 niespodziewanie ograli we Wrocławiu Śląsk 1:0, który pod koniec października zmiótł Miedziankę w lidze aż 5:0 i to w Legnicy. Od kilkunastu dni z I zespołem wrocławian trenuje Michał Bartkowiak, ale jeszcze ani razu nie załapał się do meczowej kadry. Gdyby wystąpił w PP przeciwko Miedzi, podobnie jak w przypadku Orłowskiego, byłby to występ przeciwko byłemu klubowi.
A jak w bieżącej edycji pokazali się inni zawodnicy, którzy w przeszłości reprezentowali kluby z okręgu wałbrzyskiego?
W Śląsku Wrocław świdniczanin Arkadiusz Piech był bohaterem meczu w Elblągu z Olimpią (3:0), gdzie zdobył 2 gole. W Bytowie (również 3:0) zagrał 77 minuty, a przeciwko Miedzi pojawił się po przerwie. Z kolei pochodzący z Kotliny Kłodzkiej Kamil Dankowski zaliczył cały mecz w Elblągu i ławkę rezerwową przeciwko Miedzi.
W II rundzie występy zakończył wychowanek UKS Baszta Wałbrzych Bartosz Biel. Pomocnik GKS Bełchatów w pierwszym meczu przeciwko Garbarni Kraków pojawił się dopiero w dogrywce (w 99.minucie),która nie przyniosła rozstrzygnięcia. Rzuty karne wygrali bełchatowianie 7-6, ale Bielowi nie dane było wykonywać jedenastki. W przegranym meczu z Miedzią (0:1) pojawił się na ostatnie 7 minut, ale nie udało mu się odwrócić losów meczu.
Dawid Kubowicz pucharową przygodę z Siarką
zakończył meczem z Wisłą Płock (1:4).
[foto: nadwsila24.pl]
Paweł Oleksy (Podbeskidzie Bielsko-Biała) zagrał tylko w II rundzie, gdy bielszczanie sensacyjnie odpadli z trzecioligową Wisłą Sandomierz 2:3 po dogrywce. Olo zagrał 120 minut i zobaczył żółtą kartkę. Identyczny bilans ma Miłosz Trojak - pomocnik Stomilu Olsztyn: poza meczową kadrą w I rundzie, w drugiej porażka 2:3 w wyjazdowym meczu (w Suwałkach) plus żółta kartka.
Dominik Bronisławski z GKS Katowice wyeliminował w I rundzie Pogoń Szczecin, co było jedną z niespodzianek I rundy. Deco zmieniony został dopiero w trzeciej minucie dogrywki, a koledzy wygrali po serii rzutów karnych. Dramatyczne, bo zakończone po dogrywce spotkanie z Jagiellonią (0:1) Bronisławski oglądał z ławki rezerwowych.
Świdniczanin Janusz Gol do Cracovii dołączył pod koniec sierpnia, gdy już rozegrano I rundę PP. W drugiej zagrał cały mecz w Niecieczy, gdzie Bruk-Bet Termalica sensacyjnie ograła Pasy 2:0.
W I rundzie odpadł Dawid Kubowicz - kapitan tarnobrzeskiej Siarki, która musiała uznać wyższość grającej dwie klasy wyżej Wisły Płock. Niespodzianki nie sprawiła Elana Toruń, która znakomicie radzi sobie w 2.lidze. Do grodu Kopernika przyjechała Bytovia Bytów i wygrała pewnie 3:1, mimo niewykorzystania rzutu karnego. Michał Nowak był na ławce rezerwowych, a cały mecz zaliczył Damian Lenkiewicz, dla którego byl to jedyny występ jesienią od pierwszego gwizdka arbitra. Tylko jeden mecz rozegrał w tej edycji ŁKS Łódź, który uległ po dogrywce Lechowi Poznań 0:1. Cały mecz zagrał Kamil Juraszek, syn Piotra, byłego ligowca KP Wałbrzych.
Na tym etapie największą sensację sprawiła ekipa trzecioligowego Huraganu Morąg, która ograła Zagłębie Lubin 3:2. Były już trener lubinian, Mariusz Lewandowski postawił na zmienników, co nie przyniosło sukcesu. Cały mecz zaliczył wałbrzyszanin Paweł Żyra, natomiast Dawid Pakulski nie załapał się do meczowej kadry.
Mecze ćwierćfinałowe rozegrane zostaną 26-28 lutego oraz 5-14 marca 2019 roku.

Bartosz Szepeta wciąż śrubuje swój rekord

$
0
0
Były piłkarz Górnika Wałbrzych Bartosz Szepeta wciąż śrubuje swój oryginalny rekord w ilości klubów, które reprezentował podczas wciąż trwającej przygody z futbolem.
36-letni pomocnik swego czasu na swoim facebookowym profilu ogłosił zakończenie kariery. Ubiegły sezon zakończył z sukcesem, bowiem wraz z TOR Dobrzeń Wielki wygrywając klasę okręgową powrócił do 4.ligi. Latem jednak nie podjął treningu w podopolskim zespole, by w listopadzie odnaleźć się na Pomorzu. Nowym klubem Szepety został bowiem GKS Przodkowo, spadkowicz z 3.ligi, który podczas historycznego, czteroletniego pobytu na tym szczeblu został zapamiętany z drugiego miejsca w sezonie 2015/16. Wówczas, jako jedyna drużyna w lidze, GKS nie przegrał u siebie meczu, a pierwsze miejsce przegrał z Vinetą Wolin o punkt. Miniony sezon to katastrofalna postawa na wyjazdach (1 punkt w 17 meczach) i spadek do 4.ligi pomorskiej mającego sponsora tytularnego w RWS Invesment Group. Po 18 jesiennych meczach przodkowscy piłkarze są na 4.miejscu za Gryfem Słupsk, Gromem Nowy Staw i rezerwami Lechii Gdańsk. Trener GKS Piotr Wnuk Lipiński w 16.kolejce, w meczu z liderem ze Słupska, który Przodkowo wygrało 3:1, dał Szepecie szansę debiutu desygnując go do gry w 84.minucie. Drugi występ, dłuższy o 10 minut, Bartosz zaliczył tydzień później w meczu z Jaguarem w Gdańsku (6:1).
Bartosz Szepeta w Górniku Wałbrzych rozegrał
12 spotkań w 2.lidze.
[foto:Dariusz Gdesz]
Biorąc pod uwagę dane poprzednie kluby, w których Szepeta występował to pomorski klub jest nr 31 w jego piłkarskim CV:
1. Metal Kluczbork
2. SMS Wrocław (1997-99)
3. Odra Opole (1999j)
4. UKS SMS Łódź (2000w)
5. Polar Wrocław (2000-01)
6. Inkopax Wrocław (2001j)
7. LZS Kuniów (2002w)
8. Astra Krotoszyn (2002j)
9. MKS Kluczbork/Kuniów (2003w)
10. Hetman Zamość (2003-2005)
11. Świt Nowy Dwór Mazowiecki (2006w)
12. Miedź Legnica (2006j)
13. PÓ Xylotýmbou (2007w)
14. Frénaros FC 2000 (2007j)
15. MKS Kluczbork (2008w)
16. Ethnikós Ássias (2008j)
17. Gawin/Ślęza Wrocław (2009w)
18. Ślęza Wrocław (2009j)
19. Ruch Zdzieszowice (2010w)
20. Oderka Opole (2010/11)
21. Rozwój Katowice (2011j)
22. Start Bogdanowice (2012w)
23. Calisia Kalisz (2012j)
24. Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp. (2013-2014)
25. Górnik Wałbrzych (2014j)
26. Wisła Sandomierz (2015-2016)
27. Livadiakós/Salamína Livadión (2016j)
28. GKS 1962 Jastrzębie (2016j)
29. Agroplon Głuszyna (2017w)
30. TOR Dobrzeń Wielki (2017/18)
31. GKS Przodkowo (2018j)
MKS Kluczbork/Kuniów to protoplasta dzisiejszego MKS Kluczbork, podobnie jak Gawin/Ślęza przeistoczył się w Ślęzę, z kolei w cypryjskim Livadiakós nie rozegrał tam żadnego oficjalnego spotkania?
Bartoszowi Szepecie należy pogratulować przede wszystkim zdrowia i formy, bo wielu ludzi w jego wieku już dawno zakończyła karierę, a on wciąż gra, swoją dyspozycją przekonuje, że kolejni trenerzy dają mu szansę w trzeciej czy czwartej lidze. Czy wiosną nadal będzie reprezentował GKS Przodkowo?

Młodzieżowcy w okręgu wałbrzyskim

$
0
0
Uchwałą Polskiego Związku Piłki Nożnej, od sezonu 2019/20  każda z drużyn ekstraklasy będzie musiała wystawić w składzie przynajmniej jednego młodzieżowca. Ta zapowiadana mała rewolucja wywołała szeroką dyskusję wśród dziennikarzy, trenerów, futbolowych ekspertów. O ile na najwyższym szczeblu jest to nowość, to obowiązek gry młodzieżowca funkcjonuje na wielu niższych szczeblach. 
Na Dolnym Śląsku przez wiele lat obowiązywał przepis o młodzieżowcach, jednak związek wyszedł na przeciw oczekiwaniom klubów, które od 2017 nie muszą martwić się o obowiązkową grę młodzieżowców. Jednak kto wie, czy za jakiś czas przepis o "M"-kowiczach,jak popularnie nazywa się młodzieżowców, wróci do rozgrywek DZPN.
A jak obecnie wygląda sytuacja w klubach okręgu wałbrzyskiego? Czy ewentualny obowiązek gry młodzieżowca stanowiłby problem dla klubów?
Zgodnie z § 13 pkt. 1.  Regulaminu Rozgrywek DZPN sezonu 2018/19 zawodnikami młodzieżowymi w sezonie 2018/2019 są zawodnicy urodzeni w roku 1998 i młodsi (którzy w roku kalendarzowym, w którym następuje zakończenie danego sezonu rozgrywkowego ukończyli 21 rok życia, oraz zawodnicy młodsi). Przyjmuje się, że zawodnikiem młodzieżowym jest wyłącznie zawodnik posiadający obywatelstwo polskie. 
Pro Junior System w grupie III 3.ligi.
Najwyżej grającą drużyną z OZPN Wałbrzych jest trzecioligowa Lechia Dzierżoniów i trzeba obiektywnie zauważyć, że wprowadzanie młodzieży do zespołu seniorów w MZKS przebiega wręcz wzorcowo. W klasyfikacji Pro Junior System wyżej od podopiecznych Zbigniewa Soczewskiego są jedynie rezerwy ligowców z Zabrza, Legnicy i Lubina, gdzie funkcjonują akademie piłkarskie, a kadry drugich zespołów seniorów oparte są na młodych zawodnikach. W Dzierżoniowie nie ma takiego komfortu, a mimo to aż 7 młodzieżowców zaliczyło jesienią występy w 3.lidze. Co ciekawe, komplet 17 jesiennych meczów zaliczyło 2 młodzieżowców: Bartosz Tomkiewicz (1998) i 17-letni Michał Orzechowski (2001). Trudno wyobrazić sobie skład Lechii bez bramkarza Dominika Spaleniaka (2001, 15 meczów), który już od pewnego czasu jest w orbicie zainteresowań klubów z wyższych klasa rozgrywkowych.
W rozgrywkach czwartej ligi i klasy okręgowej nie ma obowiązku gry młodzieżowca. Kluby jedynie rywalizują w klasyfikacji wspomnianej Pro Junior System, gdzie punktują juniorzy (rocznik 2000 i młodsi) i wychowankowie (3 pełne sezony w klubie), dlatego ilość młodzieżowców na boiskach nie przekłada się na miejsce w klasyfikacji. Dla przykładu w grupie zachodniej AKS Strzegom jest w szóstce zespołów, które w ogóle nie zapunktowały w Pro Junior System, choć Robert Bubnowicz skorzystał z 4 młodzieżowców - jednak żaden z nich nie spełniał powyższych warunków. Wśród młodych strzegomian prym wiodą bramkarz Kacper Słowik (1998, 12 meczów na 14 możliwych) i Wojciech Durajczyk (1998, 12/1 gol). 
Bartosz Paszkowski (Bielawianka)
[foto: infoddz.pl]
W grupie wschodniej w podobnej sytuacji jest Śląsk II Wrocław, znajdujący się wśród drużyn nie punktujących w Pro Junior System. W tym gronie jest jeszcze Unia Bardo (jedyny młodzieżowiec - Andrzej Malik r.1999, pojawił się 3 razy na boisku) i Zjednoczeni Żarów (rodzynek w osobie Kacpra Hruszowca - r.1998 -10 meczów). Liderem klasyfikacji jest z kolei Bielawianka, gdzie głównym punktującym jest Bartosz Paszkowski, któremu zabrakło 39 minut, by zaliczyć komplet minut w rundzie jesiennej! W ekipie Piotra Pietrewicza oglądaliśmy łącznie 7 młodzieżowców, aż 4 urodzonych w latach 2000 i młodszych, a 3 występy zaliczył zaledwie 15-letni Bartłomiej Higi!
O ile wspomniane zespoły z Barda i Żarowa najwyraźniej miałyby problem z obowiązkiem gry młodzieżowców, to w pozostałych czwartoligowych zespołach z okręgu wałbrzyskiego zauważalny jest udział młodzieży w jesiennych dokonaniach ligowych. Tomasz Oleksy w Orle Ząbkowice Śl. dał szansę gry aż 12 młodzieżowcom, w tym dwóm bramkarzom. 8 zdobytych przez nich goli to zasługa eksplozji skuteczności Mateusza Łaszczewskiego (rocznik 2001 6 goli w 9 meczach). Po 8 młodzieżowców oglądaliśmy w meczach Górnika Wałbrzych i Piasta Nowa Ruda. Dla wicelidera w systemie Pro Junior System punktował duet Miłosz Rodziewicz (2000, 9 meczów/2 gole) i Patryk Rękawek ( 2001,3 mecze/1 gol), a naprawdę trudno sobie wyobrazić skład biało-niebieskich bez Szymona Tragarza(1999), który zagrał we wszystkich 15 jesiennych spotkaniach.
Polonia-Stal Świdnica i Nysa Kłodzko skorzystały z sześciu młodzieżowców. W świdnickim zespole pewniakami byli Sebastian Białasik (1998) i Krystian Jagieła (1998), aż 13 meczów zaliczył 17-letni Jakub Filipczak, który, mimo gry w ofensywie, nie zanotował żadnego trafienia. W Kłodzku z kolei występuje najskuteczniejszy młodzieżowiec pośród czwartoligowców Maksymilian Fryczkowski (1999, 8 goli), który podobnie jak Paszkowski i Tragarz, wystąpił we wszystkich jesiennych ligowych spotkaniach swojego zespołu. Udanie wprowadził się do Nysy 17-letni Kamil Dymek (2 gole), który należy do grona zauważonych przez trenerów związkowych i zaproszony został na konsultację kadry Regions Cup. W Legnicy oprócz Dymka na początku grudnia wśród wałbrzyskich młodzieżowców sprawdzani byli: Dominik Spaleniak, Michał Orzechowski (Lechia), Kacper Słowik (AKS), Szymon Tragarz, Szymon Stec, Patryk Rękawek (Górnik), Bartosz Paszkowski (Bielawianka), Jakub Filipczak (Polonia-Stal).
W zdecydowanej większości zespołów 4.ligi nie ma problemów z grą młodzieżowców. Podobnie jest w wałbrzyskiej klasie okręgowej:
Najlepiej praca z młodzieżą wychodzi w zespole lidera z Pieszyc, gdzie aż 5 z 9 młodzieżowców wpisało się na listę strzelców, a Bartosz Rzepski, Dominik Morawski z 7 trafieniami są najskuteczniejszymi w Pogoni. Odmłodzenie kadry nie idzie w parze z wynikami ostatnich 5 drużyn w tabeli. W Boguszowie Marian Bach skorzystał z rekordowej liczby 18 młodzieżowców, w tym sporej grupy zawodników z roczników 2002-03. Jednak dopiero powrót do treningów i gry doświadczonych zawodników przełożyła się na bramki i punkty.
Praktycznie z młodzieżowców nie korzystają zespoły, które nie mają wielkich tradycji z pracą z młodzieżą, z małych ośrodków.
Reasumując, w klubach okręgu wałbrzyskiego, w zdecydowanej większości nie potrzebują regulaminowych wymogów, sukcesywnie wprowadzają do składów I zespołów młodych zawodników. Na pewno na wyobraźnię klubów działają success story Lechii i nazwiska Krzysztofa Piątka czy Jarosława Jacha.

Jesień'18 wałbrzyszan w wyższych ligach

$
0
0
Dwa dni przed wigilią zakończyło się ligowe granie w ekstraklasie. Nieco wcześniej finiszowały pierwsza, druga i trzecia liga. Cóż, najwyżej grającą drużyną z okręgu wałbrzyskiego jest Lechia Dzierżoniów, która w tabeli 3.ligi wyprzedza jedynie Stilon Gorzów. Podopieczni Zbigniewa Soczewskiego jesienią tragicznie zaprezentowali się przed własną publicznością - 3 punkty dzięki wygranej z Foto-Higieną Gać (3:1) w 9 spotkaniach! Na wyjazdach 8 punktów i cenne wygrane nad sąsiadami w tabeli Stilonem i Agroplonem. Przed rundą wiosenną zapowiadane są transfery mające pomóc w walce o utrzymanie, ale póki co jedynie pojawiają się nazwiska w rubryce ubyli. 17 meczów, strata 5-6 punktów do bezpiecznego miejsca - przy dotychczasowej polityce kadrowej, pracy sztabu szkoleniowego Lechii wydaje się, że można mieć nadzieję na powodzenie misji Trzecia liga w Dzierżoniowie.
W grupie 3 III ligi mogliśmy oglądać sporo zawodników w przeszłości grających w klubach okręgu wałbrzyskiego:
liderem tabeli jest Górnik Polkowice, który w czerwcu powrócił do historycznej nazwy, a jesienią zanotował komplet 9 domowych zwycięstw i aż 16 punktów w delegacji. W każdym meczu zagrał Dominik Radziemski, który zdobył 3 gole.
Drugie w tabeli są rezerwy Zagłębia Lubin, gdzie grali m.in. wałbrzyszanie Paweł Żyra (12/2 gole), Dawid Pakulski (2/2 gole). Natomiast wychowanek Victorii Wałbrzych Dominik Więcek w Zagłębiu II zagrał jedynie w Pucharze Polski, a regularnie grywał za to w CLJ.
Trzecia Ślęza Wrocław prowadzona przez Grzegorza Kowalskiego z Maciejem Tomaszewskim - 20-letnim wychowanku Gryfa Świdnica, który latem przyszedł z Lechii Dzierżoniów (14/1 gol), Maciejem Matusikiem - wych. Śnieżnika Domaszków (14/3 gole), Kamilem Mańkowskim -byłym graczem drugoligowego Górnika Wałbrzych (2 mecze), Marcinem Wdowiakiem - wych. Polonii Bystrzyca Kłodzka (16 meczów).
Dominik Radziemski
[foto: Dawid Sołtys]
Na solidnym ósmym miejscu jesień zakończył Piast Żmigród, gdzie drugi sezon gra Mateusz Jaros - swego czasu 3 lata w Świdnicy i dwie nieudane próby zahaczenia się w drugoligowym wówczas Górniku Wałbrzych.
W Zdzieszowicach grał były junior Orła Ząbkowice 20-letni dziś Michał Sypek (17/2 gole)
W rezerwach Miedzi zadebiutował 17-letni Rafał Adamski, wychowanek Zielonych Łagiewniki, który do Legnicy trafił z Lechii Dzierżoniów. 3 mecze i gol w trzeciej lidze, dobra gra w juniorach zaowocowały zaproszeniem na treningi I zespołu Miedzianki. Jego rówieśnik Igor Lewandowski, wychowanek UKS Baszta Wałbrzych również zaliczył 3 epizody.
12.miejsce Stali Brzeg to jedna z największych sensacji sezonu, najskuteczniejszym strzelcem zespołu z 11 bramkami jest Damian Celuch, swego czasu grał w Świdnicy, podobnie jak Amin Stitou (10 meczów/1 mecz z czystym kontem)
W beniaminku Foto-Higienie Gać prowadzonej przez Marcina Dymkowskiego, który na tym szczeblu rozgrywek prowadził Polonię-Stal Świdnica znajdziemy nazwiska byłych zawodników świdnickiego klubu: Igora Wargina (2 mecze), Ukraińca Yehora Tarnova (13/1 gol).Ostoją defensywy gacian jest Filip Barski - wychowanek Championa Bielawa, 7 sezonów gry w Dzierżoniowie -15 pełnych spotkań. 18-letni Szymon Krocz, syn byłego zawodnika Orła Ząbkowice, nie przebił się ani w Zabrzu, ani we wrocławskim Śląsku - w Gaci zaliczył 14 mecze i 2 gole.
W zespole lubuskiego beniaminka Warcie Gorzów Wlkp. w 5 meczach bronił 21-letni wychowanek Włókniarza Głuszyca Kacper Majchrowski, który latem przyszedł z MKS Kluczbork.
W zespole outsidera z Gorzowa w 17 meczach (1 gol) zagrał Ukrainiec Myrosław Taranenko, który w sierpniu'17 zagrał 5 meczów w barwach Lechii Dzierżoniów.
Patryk Woźniak - MKS Ełk.
[foto: Paweł Godlewski]
W gr.1 III ligi liderem jest Sokół Aleksandrów Łódzki, który o 7 punktów wyprzedza Polonię Warszawa. Po zakończeniu rundy głośno o problemach finansowych w m.in. w Lechii Tomaszów Mazowiecki i czy przedostatnim MKS Ełk, gdzie występuje wałbrzyszanin Patryk Woźniak. 17-latek opuścił Górnika Wałbrzych 3 lata temu na rzecz Miedzi Legnica, gdzie dostrzeżony został przez skautów AKS SMS Łódź. Z łódzkiego zespołu został wypożyczony do Ełku, gdzie jesienią zaliczył swoje pierwsze seniorskie trafienia (11/2 gole).
W połowie stawki plasuje się Pelikan Łowicz, gdzie w obornie gra Krystian Stolarczyk, który wiosną 2015 grał w drugoligowym Górniku. Stolarczyk latem przeniósł się z Orląt Radzyń Podlaski, jesienią w 15 meczach strzelił 2 gole i zobaczył aż 7 żółtych kartek.
W grupie 2 III ligi głośno o niedawnym rywalu wałbrzyskiego Górnika z drugiej ligi Jarocie Jarocin, który najprawdopodobniej wycofa się z rozgrywek ligowych. W ósmej Kotwicy Kołobrzeg gra urodzony w Wałbrzychu 29-letni wychowanek Bielawianki Mateusz Peroński, który latem przeniósł się dwie klasy rozgrywkowe niżej z Odry Opole. Mateusz jesienią zagrał w 14 meczach.
W drugiej lidze najprawdopodobniej w końcu promocję wywalczy Radomiak, nie ma wiele osób, które by nie wierzyły również w awans łódzkiego Widzewa. Zimę na trzecim, premiowanym awansem,miejscu spędzi beniaminek z Torunia. W Elanie drugi sezon spędza wychowanek Górnika Wałbrzych, bramkarz Michał Nowak.21-latek zaliczył w 13 meczach aż 7 bez straty bramki,wyśrubował serię aż 500 minut bez przepuszczonego strzału, Piłka Nożna wybrała go do drużyny miesiąca. Rok dłużej od Nowaka w Elanie gra Damian Lenkiewicz, ale jesienią pełnił rolę zmiennika - 7 meczów. Torunianom wiosną będzie piekielnie trudno obronić wysoką pozycję, bowiem chrapkę na powrót do 1.ligi mają GKS Bełchatów czy Górnik Łęczna. W Bełchatowie znakomitą rundę rozgrywa 24-letni Bartosz Biel, który w 19 meczach 6 razy wpisał się na listę strzelców dorzucając 2 asysty. Zimą działacze GKS będą mocno pracować, by zatrzymać Bartka w zespole, bowiem zdaniem fachowców znajdą się chętni na zakontraktowanie skutecznego pomocnika.
Bartosz Biel - GKS Bełchatów.
[foto:gks.net.pl]
Po kiepskim początku rundy na ósmym miejscu finiszowała Resovia, gdzie 3 mecze zaliczył 27-letni Daniel Pawlak, który 2 lata temu grał w Świdnicy. Rzeszowscy działacze po zakończeniu rundy pożegnali się jednak z nim kończąc półtoraroczną współpracę. W strefie spadkowej zimę spędzi Siarka Tarnobrzeg, chwalona na stawianie na młodych zawodników. Jednym z bardziej doświadczonych zawodników jest 30-letni Dawid Kubowicz - 17 meczów 2 bramki, 3 asysty, 8 żółtych kartek, 1 czerwona. Tyle samo punktów co Siarka zdobył Rozwój Katowice,  gdzie zadebiutował wychowanek Pogoni Pieszyce Damian Niedojad. 24-letni napastnik po 7 latach gry w Lechii Dzierżoniów opuścił Dolny Śląsk, a w Rozwoju strzelił 3 gole w 19 meczach i pokazał się w Pucharze Polski, gdzie odpadł z kolegami dopiero w 1/8 finału.
Pierwszoligowe jesienne zmagania toczyły się pod dyktando Rakowa Częstochowa, gdzie z powodu kontuzji marginalną rolę odgrywał niedawny kapitan i lider zespołu Rafał Figiel (jesienią zaledwie 4 mecze, ale i 2 asysty). Wysokie czwarte miejsce wywalczył beniaminek ŁKS Łódź, gdzie 7 meczów rozegrał Kamil Juraszek. Mimo skromnego dorobku łodzianie o rok przedłużyli wygasającą w czerwcu umowę. Za ŁKS uplasował się zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała z Pawłem Oleksym w składzie (14 meczów/1 gol). Puszcza Niepołomice to rewelacja rozgrywek pucharowych, ale i czołowy zespół zaplecza ekstraklasy, który niespodziewanie legitymuje się ujemnym bilansem bramkowym. Trzeci sezon w małopolskim zespole rozgrywa Marcin Orłowski (liga - 19 meczów, 2 gole, 1 asysta) i wychowanek AKS Strzegom Mateusz Bartków (11 występów w lidze, 3 w PP i 1 gol). Na chwilę obecną z 1.ligą pożegnałyby się dwa zespoły z wałbrzyszanami w składzie. Stomil Olsztyn wciąż z ogromnymi problemami finansowymi, Miłosz Trojak zagrał w 19 meczach strzelając 1 bramkę. O postawie GKS Katowice, który miał bić się o awans, a tymczasem tuła się na końcu tabeli, napisano tony artykułów. 22-letni Dominik Bronisławski zaliczył 10 meczów (1 gol), ale po za kadencji obecnego szkoleniowca Dariusza Dudka pojawił się na murawie zaledwie raz.
Wreszcie Lotto Ekstraklasa, gdzie tylko Patryk Klimala zajmuje z klubowymi kolegami miejsce w górnej połówce tabeli. Dla Jagiellonii zagrał 11 meczów w lidze (1 asysta), raz w eliminacjach Ligi Europy, 3 razy (1 gol) w Pucharze Polski. Najbliżej górnej ósemki jest Cracovia, gdzie po 5 latach gry w Rosji wrócił do ojczyzny świdniczanin Janusz Gol (14 meczów, 2 asysty). Rozczarowujące 11.miejsce zajęło Zagłębie Lubin, gdzie na początku sezonu raz pojawił się w składzie Paweł Żyra, a później Dawid Pakulski, który skompletował 8 występów i zdobył piękną bramkę w meczu ze Śląskiem Wrocław. Obaj grali w drugiej linii, choć Dawid później ustawiany był w roli prawego wahadłowego obrońcy. Beniaminek z Legnicy uniknął strefy spadkowej i wciąż jest w grze w PP. Udaną rundę zalicza obrońca Paweł Zieliński. Wychowanek ząbkowickiego Orła zaliczył w lidze 16 meczów (1 gol+1 asysta) i 2 pucharze, a także raz pojawił się w trzecioligowych rezerwach. O wiele więcej obiecywano sobie po z kolei po Mateuszu Piątkowskim, który imponował wiosną skutecznością w 1.lidze, a poziom wyżej 34-letni napastnik trafił zaledwie raz w 14 meczach.
O utrzymanie będzie walczył Śląsk Wrocław. Głośno było o wybrykach świdniczanina Arkadiusza Piecha, który był odsunięty od I zespołu przez byłego szkoleniowca Tadeusza Pawłowskiego. Piech w lidze wystąpił 13 razy, strzelił 1 gola, przy 3 asystował, za czerwoną kartkę w meczu z Legią pauzował 3 mecze i musiał zapłacić 10 tysięcy złotych, natomiast w PP w 3 meczach zdobył 2 gole. Z kolei kłodzczanin Kamil Dankowski jesień stracił z powodu kontuzji, pomimo tego zagrał w młodzieżówce, a w lidze zaliczył 9 meczów.

30-20-10 lat temu

$
0
0
W mediach społecznościowych króluje zabawa 10yearschallenge, czyli wrzucanie zdjęć sprzed dekady i obecnych. W wielu przypadkach jest to bardzo ciekawe porównanie, nie tylko dotyczące ludzi, ale i stowarzyszeń, klubów czy drużyn sportowych. W przypadku wałbrzyskich zespołów piłkarskich o wiele ciekawsze jest porównanie nie tylko z wydarzeniami sprzed dekady, ale również sprzed dwudziestu, a przede wszystkim trzydziestu lat.
1989
Górnik Wałbrzych w 1.lidze. Był to najwyższy szczebel rozgrywkowy, czyli futbolowa elita. Zespół Henryka Kempnego niespodziewanie wygrał rywalizację w barażach o utrzymanie z Zagłębiem Lubin, a przed sezonem 1988/89 stracił właśnie na rzecz Miedziowych Andrzeja Wójcika, a oficjalnie karierę zakończył Krzysztof Truszczyński. Nową twarzą był pozyskany z Sosnowca Jan Janiec, znany z wcześniejszego etapu kariery w Zagłębiu Wałbrzych. Sezon Górnik rozpoczął tragicznie - pierwsze zwycięstwo dopiero w ósmej kolejce (2:0 z Jagiellonią), a jesień kończy na przedostatnim miejscu z 7 punktami, tyle co ostatni Śląsk Wrocław i czternasty GKS Jastrzębie, do dwunastej Olimpii Poznań zaledwie 3 punkty straty. Górnik wygrał jesienią 4 mecze, ale przegrał aż 9, w tym 3 za minus jeden. Wiosną biało-niebieskich prowadził już Ryszard Mordak. Zespół opuścili Trojak, Spaczyński, a w ich miejsce przyszli Lakus, Stępień, Warzocha, Frelek czy Radomski. Czy takimi transferami można było uratować ligę? Górnik również przegrał 9 spotkań, wygrał zaledwie 3, ale za to jakże cenne zawsze nad stołeczną Legią 1:0. Drużynie brakowało szczęścia, bo pomimo dobrych recenzji przyszły porażki z pogrążonym w kryzysie Widzewem, słabiutkim Jastrzębiem, najgorsza drużyna tamtego sezonu, czyli Szombierki remisują w Wałbrzychu po golu w 89 minucie.
Górnik Wałbrzych przed ostatnią rundą w 1.lidze wiosna 1989.
W tabeli wiosny Górnik wyprzedził właśnie bytomian i Pogoń Szczecin. Paradoksalnie dzięki ówczesnemu regulaminowi premiującemu wygrane trzema lub więcej bramkami wałbrzyszanie o utrzymanie walczyli do ostatniej kolejki. W 30.kolejce gościli na boisku Ruchu Chorzów walczącego o mistrzostwo Polski. Gdyby Górnik wygrał przy Cichej za 3 punkty, wówczas na mecie miałby tyle samo punktów co GKS Jastrzębie, ale dzięki lepszemu bilansowi bramek zająłby 14.miejsce dające możliwość grania w barażach o miejsce w 1.lidze z drugoligowcem. Cud w Chorzowie nie miał miejsce - wygraną za 3 punkty zgarnął Ruch i świętował ostatnie do dnia dzisiejszego mistrzostwo Polski. Jak życie pokazało - porażka za minus jeden nie zaszkodziłaby Niebieskim.
Górnik w swoim ostatnim sezonie w 1.lidze wygrał 7 spotkań (5 u siebie oraz 2 na boiskach gwardyjskich klubów z Poznania i Krakowa). Nielicznymi zawodnikami, którzy nie zawiedli byli bramkarz Gerard Marszałek, pomocnik Zenon Przybysz, przyprószony siwizną defensor Adam Bąk, no i oczywiście Leszek Kosowski, który wraz z Mariuszem Sobczykiem nieprzerwanie grał przez wszystkie sześć sezonów w 1.lidze.
Rok 1989 był ostatnim, w którym na zapleczu ekstraklasy występował Piast Nowa Ruda. Zespół po przegranych barażach z Jastrzębiem o awans do 1.ligi uchodził za jednego z faworytów do promocji w czerwcu 1989. Dla przypomnienia, po sezonie 1988/89 nastąpiła reorganizacja rozgrywek drugoligowych, w wyniku której z dwóch powstała jedna grupa. Zaledwie rok trwał pobyt na tym szczeblu spadkowicza Zagłębia Lubin, drugie miejsce przypadło Zawiszy Bydgoszcz, który przekładał mecze z powodu ...zatrucia salmonellą. Bydgoszczanie awans wywalczyli wygranych barażach z Jastrzębiem.Trzecie miejsce przypadło Gwardii Warszawa, w której jesienią szalał Roman Kosecki. Czwarte przypadło niespodziewanie Zagłębiu Wałbrzych trenowanemu przez Horsta Panica. Zimą Thorez traci na rzecz Śląska Wrocław będącego wówczas zaledwie rezerwowym Adama Matyska, a do Francji wyjechał Gerard Śpiewka. Wciąż uznanymi nazwiskami byli Waldemar Nowicki, Roman Gawrych, Robert Gałkowski, Jerzy Sinkiewicz, Grzegorz Szymczak, Mirosław Gniewek, Michel Nykiel czy Wiesław Latała. Zielono-czarni grali bardzo efektownie, więcej od nich bramek i zwycięstw za 3 punkty osiągnął imiennik z Lubina. Wałbrzyszanie zanotowali jedyną porażkę za minus jeden właśnie w Lubinie (1:4). Wiosną cennym nabytkiem okazał się Kazimierz Mikołajewicz, który przez kibiców szybko został ochrzczony wałbrzyskim Gullitem z racji bujnej fryzury i podobieństwa ówczesnych koszulek Zagłębia do trykotów AC Milan.
W sezonie 88/89 ostatnie górnicze derby noworudzko-wałbrzyskie na zapleczu 1.ligi. Jesienią Piast wygrał 2:0 po trafieniach Jerzego Sokołowskiego i Andrzeja Świerczyńskiego, ale wiosną górą na Stadionie 1000-lecia było Zagłębie, które rozgromiło gości za trzy punkty aż 6:1 (Wiesław Latała, Robert Gałkowski po 2, Kazimierz Mikołajewicz, Marek Wierzbicki - Andrzej Świerczyński).
Jeśli chodzi o organizację to wówczas wałbrzyszanie mogli pozazdrościć warunkom, które towarzyszyły w Piaście, o czym mówił blogowi poświęconemu historii klubu, m.in. pozyskany przed rundą wiosenną'89 z pierwszoligowej Pogoni Szczecin Robert Prokopowicz. Niestety, wynik sportowy nie poszedł w ślady organizacji. Piast kończy sezon na 7.miejscu - pierwszym barażowym i niestety, jako jedyny z grupy I nie rozstrzygnął na swoją korzyść dwumeczu z trzecioligowcem. W Nowej Rudzie w meczu ze Stalą Stocznia Szczecin padł sensacyjny remis 2:2 (2:0) po golach Świerczyńskiego i Owczarka, natomiast goście wyrównali w ciągu dwóch minut, w tym po samobójczym trafieniu Szymańskiego. W rewanżu, w obecnie zaledwie trzystu widzów, noworudzianie również prowadzili po kapitalnym strzale Fudaliego, ale wykorzystany karny przed przerwą dał gospodarzom remis 1:1, a w sumie awans do drugiej ligi.
Degradacja Piasta była największą sensacją drugoligowego sezonu. Wówczas takich piłkarzy jak bramkarz Opuszewicz, obrońcy Białczak, Owczarek (później Olimpia Poznań, Amica Wronki), pomocnicy Marchewka, Ulatowski, Lubieniecki, Sokołowski, czy w końcu legendarny Andrzej Świerczyński, zazdrościli nie tylko bardziej znani sąsiedzi z Wałbrzycha, ale zespoły i innych regionów.
1999
W ciągu 10 lat najwyżej grającymi drużynami z okręgu wałbrzyskiego zostali... czwartoligowcy. Tak źle nie było do tamtej pory od czasów powojennych. W Wałbrzychu w międzyczasie upadły oba największe kluby, które próbowały ratować się fuzją. Powstały Klub Piłkarski przemianował się w Sportową Spółkę Akcyjną "Górnik", co nie uchroniło przed finansową klapą. Wiosną 1999 Górnik łatwo wygrał czwartą ligę, choć 12 miesięcy wcześniej z powodzeniem grał dwie klasy wyżej w drugiej lidze! Po wycofaniu rozpoczął sportową odbudowę pod wodzą duetu trenerów Wiesław Walczak - Ryszard Mordak, który zimą przejął inne obowiązki w klubie. Bracia Radziemscy, Wojtarowiczowie, Solarz, Matuszak, Murawski, niedawni juniorzy Morawski, Jeziorski, Domagała, Jaworski, Smoczyk - tak wyglądał trzon zespołu. W 4.lidze występowały jeszcze inne zespoły z okręgu wałbrzyskiego: Bielawianka (prowadzona przez wałbrzyszanina Zbigniewa Góreckiego z królem strzelców ligi Robertem Samkiem), Orzeł Ząbkowice Śląskie, Lechia Dzierżoniów, Polonia Świdnica, Piast Nowa Ruda, Sparta Ziębice, Polonia Bystrzyca Kłodzka i Kryształ Stronie Śląskie.
Obietnice bez pokrycia... Wałbrzych na grę na zapleczu
ekstraklasy czeka już 21 lat
 Oprócz awansu do 3.ligi Górnik wywalczył okręgowy Puchar Polski. Mimo zapowiedzi zarządu dotyczących rychłego powrotu na drugi poziom rozgrywek, do dnia dzisiejszego nie udało się tego osiągnąć...
2009
Kolejna dekada to dla wałbrzyskich kibiców prawdziwa próba charakteru. Po awansie do 3.ligi szybki spadek, a czwartoligowy sezon nie dokończony z powodów finansowych. W 2002 roku klub Górnik/Zagłębie Wałbrzych odbudowuje się od A klasy, czyli szóstego poziomu rozgrywek. W mieście wyżej gra choćby zespół Czarnych Wałbrzych. Reaktywowana drużyna seniorów rok po roku awansuje wyżej, by ugrzęznąć w 4.lidze. Z czasem znów porzuca częściowo korzenie i do dnia dzisiejszego występuje jako Górnik. Najlepszą ekipą w okręgu w tym czasie jest Orzeł Ząbkowice, który gra w 3.lidze. Sezon 2008/09 to prawdziwie nowe rozdanie Górnika w 4.lidze, która od tej pory jest piątym poziomem rozgrywkowym. Nazwiska zawodników, którzy przybyli przed sezonem (Jaroszewski, Janik, Morawski, Wepa, Rytko, Tobiasz, Konarski) musiały zrobić wrażenie na każdym i nic dziwnego, że na wałbrzyszan nie było mocnych. Pewny awans z 15-punktową przewagą na drugą w tabeli Polonią Trzebnica i jedną porażką na koncie, dodatkowo wygrany PP OZPN Wałbrzych i przegrana w finale dolnośląskim z Motobi Kąty Wrocławskie.
Po latach hibernacji niczym feniks z popiołów odradza się Zagłębie Wałbrzych. Niełatwy jest żywot sympatyka zielono-czarnych: sztandarowy klub Wałbrzycha nie dość, że gra na obiekcie Zagłębia, w miejsce Zagłębia to z czasem działacze zmieniają DWUKROTNIE nazwę na Górnik, wyrzucając na śmietnik zapomnienia jednego z protoplastów Klubu Piłkarskiego.
2008/09 to pierwszy sezon po reaktywacji seniorów
Zagłębia Wałbrzych
Najpierw była strona internetowa, później start drużyny juniorów w terenowej klasie (2006), Memoriał im.Józefa Urbanowicza, awans juniorów do klasy okręgowej i wreszcie zgłoszenie zespołu seniorów do rozgrywek sezonu 2008/09. Premierowy mecz przypadł w Zagórzu Śląskim 24 sierpnia 2008 roku, a w 14 minucie celnym strzałem z rzutu wolnego bramkę dla Zagłębia zdobywa Mirosław Otok. Otok był jedynym z bardziej rozpoznawalnych postaci, która przewinęła się w tamtym sezonie. Ciekawostką jest, że jesienią grał również Dariusz Stawowy, wcześniej jeden z najlepszych sędziów okręgu wałbrzyskiego (prowadzenie meczów zaplecza ekstraklasy), a dziś radny miasta Wałbrzycha. Premierowy sezon po reaktywacji zespołu seniorów Zagłębie w B klasie kończy na czwartym miejscu, za nieistniejącym dziś LZS Grodno Zagórze, Iskrą Witków i Górnikiem Nowe Miasto. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Mariusz Nowak (8 trafień), a ten premierowy sezon pamiętają z obecnej kadry Thoreza Paweł Nyklasz i Krzysztof Ślisz.
W międzyczasie w mieście z piłkarskiej mapy znika Koksochemia Wałbrzych, w której miejsce przy ulicy Jagiellońskiej z powodzeniem gra Gwarek Wałbrzych, futbol zniknął z Poniatowa (dawniej grał A-klasowy Budrol), ale za to wrócił na Podgórze.
2019
Górnik Wałbrzych podczas ostatniej dekady awansował do drugiej ligi, która jako trzeci poziom rozgrywek ewoluowała jako szczebel centralny. Spore koszty, brak wsparcia przez największe firmy, długi, spowodowały, że zespół spadł najpierw do trzeciej, a później z ogromnym hukiem do czwartej ligi. Obecnie zespół, mimo niezwykle udanej rundy jesiennej zakończonej bez porażki, przygotowuje się do rundy rewanżowej, gdzie czeka walka o awans z rezerwami Śląska. Najwyżej grającym zespołem z okręgu jest trzecioligowa Lechia Dzierżoniów, która plasuje się w strefie spadkowej, a zimą słychać jedynie o ubytkach z zespołu. W 4.lidze z OZPN Wałbrzych grają AKS Strzegom, Polonia-Stal Świdnica, Bielawianka, Orzeł Ząbkowice Śląskie, Unia Bardo, Nysa Kłodzko, Piast Nowa Ruda i Zjednoczeni Żarów. Ostatni kwartet jest bezpośrednio zagrożony spadkiem.
W samym Wałbrzychu nie ma już Juventuru Wałbrzych, którego pogrążyły perturbacje z boiskiem, Czarni Wałbrzych od dawna nie grają na swoim mateczniku przy ul.Wrocławskiej, tylko przy Dąbrowskiego, tam gdzie Zagłębie. Górnik Nowe Miasto, Podgórze uzupełniają A-klasowy kwartet wałbrzyskich drużyn. Gwarek wycofał drużynę seniorów, ale ani na chwilę nie zapomniał o juniorach i być może jesienią 2019 ponownie zobaczymy ich w B klasie.

Ruszyły zimowe przygotowania

$
0
0
W zdecydowanej większości drużyn trwają już przygotowania do piłkarskiej rundy wiosennej. Oczywiście oprócz sparingów najbardziej interesującymi informacjami są te dotyczące transferów. O ile w najwyższych klasach rozgrywkowych nazwiska zawodników testowanych są podawane do mediów, to w niższych praktycznie dopiero po podpisaniu umowy znane są personalia nowych graczy.
Wałbrzyskie drużyny rozpoczęły treningi i przygotowują się do nadchodzących sparingów. Największe zmiany zaszły w MKS Szczawno Zdrój, gdzie Tomasza Porosa w roli szkoleniowca I zespołu zastąpił Piotr Borek. Nowe władze klubu, wśród których znaleźli się zawodnicy drużyny rezerw Krzysztof Twardijewicz i Paweł Pilarczyk, stawiają sobie za cel utrzymanie zespołu w klasie okręgowej. Biorąc pod uwagę frekwencję i zaangażowanie na treningach wydaje się, że piłkarze z uzdrowiska tanio wiosną skóry nie sprzedadzą.
W 4.lidze najwcześniej regularne treningi zaczął outsider z Żarowa. Zjednoczeni zamykają ligową tabelę, 14 z 15 wiosennych spotkań rozegrają na własnym obiekcie, gdzie muszą nadrobić 11 punktów do bezpiecznego dwunastego miejsca. Futbolową mission impossible poprowadzi wałbrzyski trener Maciej Jaworski. Wiosną minionego roku zrezygnował z funkcji szkoleniowca Górnika, ale trzeba też pamiętać w jakich uwarunkowaniach finansowych i organizacyjnych musiał przygotowywać wówczas spadkowicza z 3.ligi. Dziś podjął się misji ratowania ligi dla beniaminka, w pierwszych meczach żarowianie ograli Górnika Nowe Miasto Wałbrzych (10:4) i Kuźnię Jawor (5:4). Dotychczasowy trener Adam Łagiewka skupia się na kreowaniu gry, a póki co nie widać nowych twarzy w zespole.
Oprócz Zjednoczonych trenera zmieniono również w Nowej Rudzie - za wyniki Piasta będzie odpowiadał świdniczanin Przemysław Malczyk. Głównie znany z pracy w Polonii-Stali, a także w Dzierżoniowie, jesienią pracował w Zachodzie Sobótka. Walka o utrzymanie w grupie wschodniej zapowiada się niezwykle frapująco. Natomiast o prymat w tej klasie rozgrywkowej walczyć będą Śląsk II i Górnik. Wrocławianie są w korzystniejszej sytuacji od wałbrzyszan, bowiem mogą liczyć na wsparcie graczy z kadry I zespołu. Nowy szkoleniowiec Śląska Czech Vitezslav Lavička dał szansę kilku graczom rezerw, ale po treningach oraz dwóch sparingach nie zabrał na zgrupowanie w Turcji m.in. kapitana Adriana Sobczaka czy doskonale znanego w Wałbrzychu Michała Bartkowiaka. Michał jesienią odbudował się w rezerwach, strzelił 13 bramek, dołączył do I zespołu, niedawno się ożenił i wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, by wrócić na ekstraklasowe boiska. Śląsk wiosną będzie walczył o utrzymanie się w lidze i nowy trener póki co nie widzi w Bartkowiaku zawodnika dającego gwarancję odpowiedniej jakości w najtrudniejszym momencie. Nie jest to dobra wiadomość dla wałbrzyszan, bowiem oznacza to wzmocnienie kadry Śląska II, gdzie trafił również Pałaszewski.
Jan Jakacki w koszulce Foto-Higieny.
[foto: foto-higienagac.pl]
Sztab szkoleniowy Górnika powtarza, że najważniejsze jest zwycięstwo w najbliższym meczu, gdy przyjdą kolejne, to oczywiście przełoży się na ligową tabelę. Na chwilę obecną Jacek Fojna wie, że w pierwszych meczach nie będzie mógł skorzystać z wykartkowanych Michała Oświęcimki i Jana Rytko, nie wiadomo czy zdrowy będzie na 100% na inaugurację rozgrywek Mateusz Sawicki. Na chwilę obecną blisko odejścia do 3-ligowej Foto-Higieny Gać jest Jan Jakacki. Popularny Prezes jesienią debiutował w I zespole biało-niebieskich i z każdym meczem coraz lepiej się prezentował, w 9 meczach strzelił jedną bramkę. Podobnie jak latem ubiegłego roku, ponownie próbuje sił w zespole spod Oławy. Inną sprawą jest, czy będzie miał częste okazje do regularnej gry. Foto-Higiena blisko jest strefy spadkowej, rywale się wzmacniają. Z grupy młodzieżowców gacian do Śląska II wrócił Szymon Krocz, ale o miejsce rywalizować będą obrońcy Bujakiewicz, Piórecki, pomocnicy Hawryło, Stachowski, Tylki.
Za nowym klubem ogląda się również inny młodzieżowiec Miłosz Rodziewicz. W sobotę wziął udział w meczu testowym rozegranym w Milanówku. Organizatorem spotkania pod hasłem Ty też masz szansę była grupa futbolowych entuzjastów prowadzących projekt skautingowy non-profit. Dzięki nim do Górnika Zabrze trafił Daniel Smuga. W sobotę młodych zawodników podzielono na drużyny czarnych i żółtych, który oglądali skauci kilkunastu klubów polskich jak i zagranicznych. Szansę otrzymali zawodnicy od A klasy po czwartoligowców, a kilku z nich mogło trafić do notesów pracujących dla Legii, Widzewa, Miedzi, Rakowa czy Czernomorca Odessa lub Crowley Town.
Dla przypomnienia 19-letni Rodzyn jesienią,mimo bolesnej kontuzji kolana, w 4.lidze 9 razy pojawił się na boisku strzelając dwie bramki, do tego dorzucił 4 bramki w 4 meczach A klasy, 4 mecze i 1 gol w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych.
Tymczasem przy Ratuszowej wicelider 4.ligi rozegrał pierwszy sparing z LZS Starowice. Wyniki w sparingach nie mają większego znaczenia, aczkolwiek zwycięstwa zawsze są budujące. Wiadomo, że w klubie nie ma co liczyć na taką ilość transferów jak miało to miejsce przed sezonem, w przerwie letniej. Po pierwsze trudno oczekiwać rezygnacji z zawodników, którzy jesienią nie przegrali żadnego meczu, a po drugie ograniczenia finansowe powodują, że wśród ewentualnych nabytków będą młodzi zawodnicy, głodni gry, za których nie trzeba będzie płacić odstępnego. Na pewno sensacyjnymi doniesieniami jest obecność w Górniku kilku zawodników z Brazylii. Nie od dziś wiadomo, że w rejonie funkcjonuje kilka grup z zagranicznymi młodymi zawodnikami, których celem jest
Po lewej były piłkarz Górnika, dziś w LZS Starowice
 Przemysław Cichocki,a po prawej potencjalny nowy
 zawodnik biało-niebieskich z Brazylii.
[foto:walbrzych24.com]
wypromowanie swoich podopiecznych poprzez grę w polskich zespołach. W ubiegłym sezonie z usług Brazylijczyków skorzystała Bielawianka, w bieżącym Polonia-Stal Świdnica. W spotkaniu z opolskim czwartoligowcem udanie pokazał się ofensywny zawodnik, który jeśli potwierdzi w kolejnych meczach, treningach swą przydatność, z pewnością otrzyma ofertę gry w Górniku. Czy uda się wygospodarować środki finansowe, czy nikt nie przebije ewentualnie oferty wałbrzyszan - o tym przekonamy się w niedalekiej przyszłości. Z meczów sparingowych Górnika bardzo ciekawie zapowiada się ten, który ma być rozegrany za trzy tygodnie, gdy pod Chełmcem zmierzy się z dolnośląską kadrą przygotowującą się do rozgrywek Regions Cup. Smaczku dodaje fakt, że dwaj piłkarze Jacka Fojny Szymon Stec i Szymon Tragarz zagrają w kadrze okręgu.
Najwyżej grająca drużyna z OZPN Wałbrzych, czyli Lechia Dzierżoniów powoli przygotowuje się do walki o utrzymanie. Piłkarze Zbigniewa Soczewskiego do bezpiecznego miejsca tracą 5 punktów, ale biorąc pod uwagę rozmach transferów odchodzących z zespołu, wydaje się, że na chwilę obecną strata może okazać się nie do odrobienia. Na chwilę obecną odeszło lub blisko opuszczenia Lechii jest 5 podstawowych jesienią zawodników, z kapitanem Marcinem Buryło na czele. Testowani są zawodnicy z niższych lig i szybko wracają do domu. Ciekawostką jest, że blisko kolejnego powrotu do Lechii jest były zawodnik Górnika Wałbrzych i Polonii-Stali Świdnica Kamil Śmiałowski, który po raz ostatni na boisku pojawił się w ... kwietniu 2018 w barwach A klasowego KS Walim.
W 3.lidze, w utrzymaniu MKS Kluczbork ma pomóc były zawodnik tego klubu, obieżyświat 37-letni Bartosz Szepeta, który jesienią grał GKS Przodkowo. Szepeta wystąpił w sparingu ze Stalą Brzeg i strzelił z rzutu wolnego bramkę. Podobny cel na wiosnę ma Warta Gorzów, która pożegnała się co prawda z wychowankiem Włókniarza Głuszyca Kacprem Majchrowskim, ale testuje wałbrzyszanina Sebastiana Surmaja, który jesienią grał w województwie lubuskim, w 4-ligowej Carinie Gubin. W rezerwach Zagłębia Lubin 12 meczów zaliczył Paweł Żyra, a Miedziowi zdecydowali wypożyczyć do do pierwszoligowej Chojniczanki, gdzie ma dostawać szansę regularnej gry.
Jeśli chodzi o zimowe transfery w 1.lidze, to Miłosz Trojak zakończył swój półroczny związek ze Stomilem. W Olsztynie od dawna są problemy finansowe, Miłosz był bliski powrotu na Górny Śląsk, jednak GKS Jastrzębie nie był w stanie spełnić jego oczekiwań finansowych. Ostatecznie Miły trafił do Odry Opole.

Galant, Warzycha, Pyrdoł, czyli jak to było z wałbrzyskimi zimowymi transferami

$
0
0
Hitem transferowym stycznia było na pewno przejście Krzysztofa Piątka do AC Milan. Mimo, że w styczniu polskie kluby zakontraktowały już wielu zawodników, to krajowe okienko transferowe otworzyło się pierwszego lutego. Zimowe okienka transferowe nie są tak emocjonujące w Polsce, jak letnie. W Wałbrzychu również najważniejsze transfery przeprowadzane były z reguły po zakończeniu sezonu, a nie rundy jesiennej. Jakie najbardziej znaczące postaci trafiali pod Chełmiec przed rundą wiosenną?
Zagłębie Wałbrzych lata świetności przeżywało na przełomie lat 60 i 70-tych ubiegłego stulecia. Największy sukces, czyli trzecie miejsce zielono-czarni osiągnęli w sezonie 1970/71. Przed rundą wiosenną zespół Antoniego Brzeżańczyka zasilił kwartet zawodników: Zbigniew Augustyniak (Stal Chocianów), Jerzy Odsterczyl (Garbarnia Kraków), Jan Nowak (Śląsk Wrocław) i Andrzej Głuch (Fablok Chrzanów). Pierwszych trzech szybko wywalczyło sobie miejsce w podstawowej jedenastce, gole Nowaka i Odsterczyla dały zwycięstwo w ostatniej kolejce z Ruchem Chorzów (2:0) co oznaczało brązowe medale MP. Z kolei debiut Głucha nastąpił dopiero w pucharowym meczu z UT Arad, a w lidze debiutował dopiero w 10.kolejce sezonu 71/72. Powrócił do Chrzanowa latem 1973 roku po rozegraniu 19 ligowych meczów. Śp. już Jerzy Odsterczyl grał w Thorezie do końca sezonu 1975/76 a w 1.lidze zaliczył okrągłe 50 meczów i 12 goli, Jan Nowak w kadrze I zespołu był do końca rundy jesiennej sezonu 1976/77, Zbigniew Augustyniak, również już nieżyjący, trafił w Pucharze UEFA, po sezonie 71/72 przeszedł do Miedzi Legnica, by po kilku miesiącach wrócić do ... Wałbrzycha, ale już do Górnika Wałbrzych, z którym spadł z 2.ligi, powrócił do niej i był bliski awansu do 1.ligi w 1978. Później grał jeszcze z powodzeniem m.in. w Krysztale Stronie Śląskie.
Zimowy nabytek Zagłębia z 1973 Marian Galant
trafił później do reprezentacji Polski.
[foto:lks1998.com]
Dwa lata później, zimą 1973 na Ratuszową trafiło kilku zawodników, którzy zapisali w historii Zagłębia i nie tylko. 23-letni Ryszard Martyniuk to najskuteczniejszy strzelec w historii Sparty Ziębice, w Zagłębiu już w trzecim swoim występie wpisał się na listę strzelców. W ciągu 2 sezonów w 1.lidze zdobył jednak tylko 3 gole w 23 meczach, a karierę przerwała kontuzja w 1974 roku. 18-letni Marian Galant przyszedł z BKS Bolesławiec. Wychowanek GKS Węgliniec w ciągu 3 lat gry w Thorezie zagrał w 71 meczach (17 goli), zadebiutował w reprezentacji Polski juniorów, w spadkowym sezonie 73/74 19-latek był najskuteczniejszym i najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem wałbrzyszan. Po nieudanej walce o powrót do 1.ligi latem'75 odchodzi do ŁKS Łódź, gdzie w latach 75-83 rozegrał blisko dwieście ligowych spotkań. Galant, który w Łodzi został defensorem, może pochwalić się 1 występem w kadrze A, 2 w reprezentacji olimpijskiej, 8 w młodzieżowej i 16 w repr. juniorów. Później był trenerem w ŁKS, Starcie, Włókniarzu Łódź oraz Górniku Łęczyca. O 2 lata starszy od Galanta Wiesław Walczak, wyłowiony z Olszy Olszyna, choć wg Przeglądu Sportowego z Chojnika Cieplice.  Wbrew krążącej opinii Walczak na ligowy debiut doczekał się dopiero jesienią sezonu 74/75 już w 2.lidze za trenera Józefa Forejta. Wieloletni defensor Thoreza zapracował swoją grą na zastrzeżenie numeru 3, zakończył przygodę z grą latem 1987, gdy wygrał 3.ligę z Zagłębiem i powrócił do 2.ligi. Później pracował z juniorami Zagłębia, a także z seniorami. Oprócz ekipy z Ratuszowej trenował m.in.Łużyce Lubań i MKS Szczawno Zdrój. Przed wiosną 1974, gdy Zagłębie miało ratować się przed spadkiem, do zespołu Józefa Forejta dołączyli - obrońca Sprotavii Szprotawa Ryszard Chaberek i bramkarz Ryszard Madeja ze Śląska Wrocław. Chaberek w 1.lidze zagrał 13 razy, wyróżniając się ...samobójczym golem w przegranym meczu z Szombierkami. W 2.lidze 27 razy pojawił się w ciągu sezonu 74/75. Później grał w Chrobrym Głogów, Motorze Lublin i ponownie w Chrobrym. Zmarł w 2007 roku. Madeja miał zastąpić legendarnego Mariana Szeję, debiutował w trzeciej kolejce wiosennej, gdy rywali nie potrafili zatrzymać ani Zdzisław Kostrzewa, ani Jan Matysek. Wystąpił 4 razy, ale aż trzykrotnie zachował czyste konto, pokonany został jedynie w swoim występie nr 3 (0:2 w Zabrzu). Podobnie jak Chaberek, Madeja Wałbrzych opuścił po sezonie 75/76 (łącznie 10 drugoligowych występów), gdy przeniósł się do Polonii Świdnica.
Wałbrzych do pierwszoligowych występów musiał czekać od 1974 do 1983 roku. W międzyczasie do najciekawszych zimowych zmian barw klubowych należałoby wymienić:
1975/76 Waldemar Rowiński z Victorii Baryt Boguszów do Zagłębia
1976/77 Jan Janiec z Unii Złoty Stok do Zagłębia, Marian Kowalski i Gerard Śpiewak z Bielawianki do Górnika
1978/79 Stanisław Paździor powrót z USA do Górnika
1979/80 Sławomir Majewski z Pogoni Szczecin do Górnika
1980/81 Tadeusz Bzunek z PKS Odra Wrocław do Zagłębia, Leszek i Ryszard Spaczyńscy ze Zjednoczonych Żarów do Górnika
1982/83 Mirosław Rusiecki z Gwardii Szczytno do Górnika, Sylwester Wandzel z Włókniarza Kudowa do Zagłębia.
Źródło - program Górnika Wałbrzych
Sezon 1983/84 historyczny dla Górnika, który jesienią okazał się najlepszą drużyną w Polsce. Pod Chełmcem zaczęto przebąkiwać o europejskich pucharach, a po letnich udanych transferach Ciołka, Stelmasiaka, Gawryszewskiego czy Łukaszewskiego spodziewano się, że działacze z Nowego Miasta sprowadzą kolejne głośne nazwisko. Niemałym rozczarowaniem były więc nazwiska Zenona Przybysza i Jacka Drapińskiego, którzy zostali dostrzeżeni w Wielimiu Szczecinek. Obaj nie tylko nie doprowadzili biało-niebieskich do pucharów, ale trudno określić ich jako kluczowymi zawodnikami zespołu. Przybysz co prawda grał w Górniku aż do jesieni'89 kompletując 106 meczów i 3 gole w 1.lidze oraz 3 w drugiej, po czym wrócił w rodzinne strony, Drapiński z kolei po rozegraniu 13 spotkań w 1984 roku na ligowych boiskach pojawiał się już poza Wałbrzychem - w Starcie Łódź, GKS Bełchatów, Stali Stalowa Wola, Ślęzie Wrocław, czy Petrochemii Płock. Nowym graczem został również 18-letni wówczas Józef Trojak, którego, niestety, pożegnaliśmy 5 lat temu.
Przed wiosną 1985 kadrę Górnika uzupełnił bramkarz Gerard Marszałek. 22-letni bramkarz pozyskany z BKS Stal Bielsko-Biała musiał początkowo pogodzić się z rolą zmiennika niezniszczalnego Ryszarda Walusiaka. Ligowy debiut zanotował dopiero po 2 latach, w marcu'86 wygrywając rywalizację z Ziębą i Grzywaczem. Przez 3,5 sezonu zaliczył równą liczbę 50 pierwszoligowych występów zapracowując na bardzo dobrą opinię, w zgodnej opinii najlepszego zawodnika ostatniego sezonu Górnika w 1.lidze. Po spadku odszedł do GKS Jastrzębie, a potem grał w BKS Stali, Sokole Zabrzeg oraz zespole bielskich oldbojów.
Zimą sezonu 85/86 przeprowadzono bodaj najbardziej wartościowe transfery podczas gry Górnika w ekstraklasie. Z niższych klas wyłowiono bowiem dwie futbolowe perełki. Z Warty Sieradz przybył Robert Warzycha, wychowanek Budowlanych Działoszyn, dopiero w przedostatniej kolejce tego sezonu zadebiutował w meczu z Ruchem Chorzów, by w następnym eksplodować formą: 30 meczów, 5 goli, debiut w reprezentacji olimpijskiej. A potem był transfer do Górnika Zabrze (mistrzostwo Polski), gra w europejskich pucharach, reprezentacji Polski (47A/7 goli), transfer do Evertonu, puchar Węgier z Honvedem i wylot do USA, gdzie zapisał się w historii Columbus Crew w roli zawodnika (krajowy puchar), jak i trenera. Kilka lat temu wrócił do Zabrza, gdzie pełnił rolę dyrektora sportowego i trenera I drużyny. Z kolei rok młodszy od niego Małachowski przyszedł, podobnie jak Przybysz i Drapiński, z Wielimia Szczecinek i debiutował wcześniej od Warzychy w pierwszoligowym Górniku, bo już w marcowym meczu z Motorem w Lublinie (3:2). Barw biało-niebieskich bronił od wiosny'86 do jesieni'91 w 165 spotkaniach (80/3 w 1.lidze i  85/8 w tym 3 z rzutów wolnych w 2.lidze). Później wrócił do Wielkopolski, gdzie zaliczył awanse do 1.ligi z Wartą Poznań i Amiką Wronki. We wronieckim zespole, gdzie pełnił rolę kapitana zespołu, zaliczył 118 mecze, strzelił 4 gole, a przede wszystkim dwukrotnie zdobył Puchar Polski. Potem grał jeszcze m.in. w Dyskobolii i KP Konin.
Wiosną'87 nie było nowych twarzy w porównaniu z rundą jesienną. Rok później Henryk Kempny dokooptował do zespołu trójkę młodych zawodników, których najzagorzalsi kibice niezbyt dziś kojarzą. Adam Wróbel (20 lat Zjednoczeni Żarów - 8 meczów, później grał m.in. w Świebodzicach i Żarowie), Sławomir Bącal (20 lat - 20 minut w meczu z Pogonią, potem grał w zespołach okręgu jeleniogórskiego), Jarosław Musiał (19 lat - Ostrovia, w Górniku do jesieni 1991 5/2 gole, wrócił później do Ostrowa Wielkopolskiego).
Krzysztof Lakus
[foto:walbrzyszek.com]
30 lat temu Ryszard Mordak przygotowywał Górnika do walki o utrzymanie statusu pierwszoligowca. Z kadry I zespołu zniknęły nazwiska Spaczyńskiego, Trojaka, Dębskiego, a sięgnięto po raz kolejny po niedoświadczonych zawodników. Z Victorii Wałbrzych przybyli Krzysztof Lakus i Mieczysław Stepień. Ten pierwszy, popularny Laki, na najwyższym szczeblu zawiódł jeśli chodzi o skuteczność (0 goli w 10 meczach), na niższych szczeblach szło mu lepiej, choć z czasem poprzez drugą linię zakotwiczył w defensywie. Oprócz gry w Śląsku, Lechii Dzierżoniów, Kuźni Jawor, Prochowiczance, Włókniarzu Głuszyca, Piaście Nowa Ruda czy Białym Orle Mieroszów, JAKO JEDYNY WAŁBRZYSZANIN MOŻE POCHWALIĆ SIĘ GRĄ W WAŁBRZYSKICH ZESPOŁACH NA SZEŚCIU KOLEJNYCH SZCZEBLACH ROZGRYWEK - 1.Górnik, 2.Górnik, Zagłębie, KP. 3.Victoria, Górnik, 4.5.6.Górnik/Zagłębie. Z kolei Mieczysława Stępnia pożegnaliśmy niespełna dwa lata temu, grał w ekstraklasowym Górniku w 9 meczach, po spadku grał w 2.lidze (22 mecze i 1 gol), by wyjechać w 1990 roku do Francji. Nie sprawdził znaleziony w Olimpii Grudziądz Tomasz Frelek (2 mecze w 1.lidze i 29/1 gol w 2.lidze), który wrócił w 1991 na północ kraju. Z Jezioraka Iława kupiono Dariusza Radomskiego, który miał zdobywać bramki, ale w 1.lidze w 12 spotkaniach nie trafił ani razu, po spadku trener Mirosław Jabłoński wymyślił mu pozycję prawego obrońcy, gdzie nieźle sobie radził (65 meczów/1 gol)- grał do końca 1991 roku. Po dłuższej przerwie sięgnięto po zawodnika Piasta Nowa Ruda. Gdy spodziewano się zawodnika pokroju Świerczyńskiego, czy Marchewki, to na Nowe Miasto trafił Tomasz Warzocha, który w 5 występach oprócz irytowania niczym się nie wyróżnił.
Po degradacji Górnika kibice wałbrzyscy czekają na grę na najwyższym szczeblu ligowym. W międzyczasie pod Chełmcem oglądaliśmy naprawdę ciekawych piłkarzy, a to subiektywne zestawienie najciekawszych zimowych transferów przeprowadzonych w tych ostatnich trzech dekadach:
1990 - Bogdan Łopatyński (Kryształ Stronie Śląskie - Zagłębie)
1991 - Mieczysław Gwiżdż (Olimpia Kamienna Góra - Zagłębie)
1992 - Robert Bubnowicz, Krzysztof Lakus, Grzegorz Gruszka (Górnik Wałbrzych - Zagłębie Wałbrzych)
Zdzisław Pyrdoł dwukrotnie trafiał
na Ratuszową przed rundą
wiosenną [foto:rti24.pl]
1996 - Marek Siemiątkowski, Ireneusz Adamski (Śląsk Wrocław - KP Wałbrzych)
1997 - Paweł Murawski (Ravia Rawicz - KP), Dariusz Zawalniak (Moto Jelcz Oława - KP)
1998 - Janusz Jelonkowski (Nysa Kłodzko - Górnik Wałbrzych), Rafał Tragarz (Polonia Świdnica - Górnik), Emil Nowakowski (AS Matera - Górnik), Rafał Klajnszmit (Śląsk Wrocław - Górnik)
2001 - Zdzisław Pyrdoł (Skalnik Czarny Bór - Górnik/Zagłębie Wałbrzych), Krzysztof Radziemski (Miedź Legnica - Górnik/Zagłębie)
2003 - Sławomir Radziemski (B71 Sandur - Górnik/Zagłębie), Robert Cyrta (Bielawianka - Górnik/Zagłębie)
2005 - Robert Borkowski (Woskar Szklarska Poręba- Górnik/Zagłębie), Zdzisław Pyrdoł (Olimpia Kamienna Góra- Górnik/Zagłębie), Piotr Broszkowski (Odra Opole- Górnik/Zagłębie), Robert Kubowicz (Kotwica Kołobrzeg- Górnik/Zagłębie)
2006 - Łukasz Bębeniec (Czarni Wałbrzych - Górnik/Zagłębie)
2007- Marcin Masiel (Olimpia Kamienna Góra- Górnik/Zagłębie)
2008 - Rafał Majka (Górnik Polkowice - Górnik PWSZ Wałbrzych), Maciej Udod (FK Nachod - Górnik PWSZ Wałbrzych)
2009 - Wojciech Ciołek (MKS Szczawno Zdrój - Górnik)
2010 - Damian Misan (Cracovia - Górnik), Daniel Zinke (FK Nachod- Górnik)
2011- Michał Zawadzki (Warta Poznań - Górnik), Roman Maciejak (Piast Gliwice - Górnik)
2012 - Marcin Orłowski (Miedź Legnica - Górnik)
2013 - Michał Oświęcimka (Okocimski Brzesko - Górnik)
2014 - Kamil Śmiałowski (Lechia Dzierżoniów - Górnik)
2015 - Kamil Czapla (Lech Poznań - Górnik), Łeonid Musin (FSK Dolgoprudnyi-Górnik), Krystian Stolarczyk (GKS Bełchatów - Górnik), Seweryn Derbisz (Ruch Chorzów - Górnik), Damian Lenkiewicz (Miedź Legnica - Górnik), Rafał Figiel (Chrobry Głogów - Górnik)
2016 - Mateusz Krawiec (Grom Wolsztyn - Górnik)
2017 - Dominik Bronisławski (Raków Częstochowa - Górnik), Kamil Sadowski (Victoria Świebodzice - Górnik)
2018 - Mateusz Wroczyński (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych - Górnik Wałbrzych), Kamil Drąg (Karolina Jaworzyna Śląska - Górnik), Dawid Marut (Górnik Boguszów Gorce - Górnik).

Tradycyjny zimowy problem z rywalem

$
0
0
O ile aura pozwoli to dokładnie za miesiąc, rozgrywając zaległe spotkania z pierwszej rundy, rusza ligowe granie na szczeblu czwartej ligi. Wszystkie zespoły ostro trenują, niektóre nawet wyjechały na zgrupowania, rozgrywane są mecze, sprawdzani ewentualni nowi zawodnicy. W Wałbrzychu piłkarze Górnika trenują regularnie od 7 stycznia, podobnie jak kilka innych zespołów, zorganizował testy dla chętnych gry w czołowym zespole piątego szczebla rozgrywek. Sztab szkoleniowy bacznie przyglądał się kilkunastu pretendentom, a wybór padł na dwójkę Brazylijczyków, których personalia zapewne poznamy po załatwieniu wszelkich formalności.
Póki co, próbowany w napadzie, zawodnik z kraju kawy wpisał się na listę strzelców już trzykrotnie. Po dublecie przeciwko LZS Starowice w sobotę pokonał bramkarza Ślęzy Wrocław Łukasza Palmowskiego.  Ostatni test wałbrzyszan sprawił ogromne zamieszanie z prawidłowym określeniem ... przeciwnika! Powoli staje się zimową tradycją pod Chełmcem, gdzie nie do końca wiadomo, z kim Górnik zagrał. Rok temu problemem była potyczka z FC Slavia Hradec Kralove, ale tegoroczna sytuacja już nie jest tak oczywista jak 12 miesięcy temu.
Już trzy miesiące temu wałbrzyski sztab szkoleniowy podał plan zimowych przygotowań, gdzie został awizowany mecz pod Chełmcem z dolnośląską kadrą przygotowującą się do finałów Regions Cup. Trenerzy Grzegorz Kowalski i Jacek Opałka po grudniowych konsultacjach, w których brało 55 piłkarzy, w mijającym tygodniu przyglądało się dwudziestu dwóm wybrańcom, wśród których był duet Szymonów z Górnika - Stec i Tragarz. Kowalski od kilku lat z powodzeniem prowadzi Ślęzę Wrocław, która po jesieni zajmuje wysokie trzecie miejsce w gr. III 3.ligi. Nie może dziwić, że od lat kadra DZPN na rozgrywki Regions Cup oparta jest w większości na graczach wrocławskiego I KS. Nie inaczej było na zakończonym właśnie zgrupowaniu w Centrum Aktywnego Wypoczynku Aqua Zdrój w Wałbrzychu, na które powołania otrzymało ośmiu piłkarzy Ślęzy: Kajetan Łątka, Łukasz Palmowski, Adrian Repski, Maciej Tomaszewski, Kornel Traczyk, Mateusz Kluzek, Jakub Bohdanowicz i Adrian Niewiadomski. Tak miało być, a w rzeczywistości ...
Podczas zgrupowania kadra Regions Cup miała rozegrać dwa spotkania - w piątek przeciwnikiem wybrańców selekcjonera DZPN była trzecioligowa Lechia Dzierżoniów. Jedynak z wałbrzyskiego okręgu przegrał 0:1. Bramka padła w pierwszej odsłonie meczu, ponadto gola nie uznano Tragarzowi. Po zmianie stron piłkarze prowadzeni przez Zbigniewa Soczewskiego grali de facto przeciwko ... Ślęzie Wrocław. Świadczy o tym grafika zamieszczona przez prezesa DZPN na twitterze. Pod egidą związkowej kadry możliwość gry zyskali m.in. Korytek, Olejniczak, Wdowiak, Berkowicz czy Stempin, na co dzień piłkarze Ślęzy, którzy nie byli powoływani nawet na grudniowe konsultacje w Legnicy.
Brazylijski testowany zawodnik Górnika kontra
Filip Olejniczak (Ślęza Wrocław).
[foto: walbrzych24.com]
Dzień później, również na obiektach Aqua Zdrój, zagrali piłkarze, których prowadził Grzegorz Kowalski. Tym razem nie było żadnych wątpliwości co do identyfikacji rywala, zwłaszcza, że o tym sparingu pisała oficjalna strona Ślęzy Wrocław. Przeciwko Górnikowi wybiegli piłkarze już w żółto-czerwonych koszulkach wrocławskiego klubu, grający w trzeciej lidze. Z kolei wałbrzyskie media były od tygodni przygotowywane na mecz biało-niebieskich z kadrą Regions Cup. Nie może więc dziwić z tego powodu brak czujności, że w relacjach przewija się właśnie komunikat, że podopieczni Jacka Fojny zagrali z kadrą DZPN. Obserwatorów nie zaskoczył też fakt, że to po stronie wałbrzyskiej zagrali Stec z Tragarzem, którzy, powołani przecież do kadry DZPN, powinni zagrać po drugiej stronie barykady.
Tak naprawdę nie jest ważne z kim sparował Górnik, ważne, że rywalami byli solidni zawodnicy, którzy mają przećwiczone swoje schematy, są zgrani. Oczywiście, co zauważa strona wrocławskiego klubu, piłkarze Grzegorza Kowalskiego są po ciężkim etapie przygotowań, musiało im brakować świeżości, szybkości. Wyniki sparingów są sprawą wtórną, aczkolwiek pewne elementy muszą trenerów, jak i kibiców cieszyć - to przede wszystkim skuteczność pod bramką mocnego rywala. Przed Górnikiem pozostało jeszcze kilka gier, w których kibice powinni oczekiwać nie tylko zwycięstw, ale i kilku zdobytych bramek, bowiem rywalami będą zespoły niżej sklasyfikowani: Kuźnia Jawor, Odra Ścinawa czy Orla Wąsosz. Na początku marca, więc tuż przed ligą mocnym przetarciem będą mecze z Miedzią II Legnica i AKS Strzegom.

Konferencja zarządu Górnika

$
0
0
O ile bohaterowie kultowej komedii z lat 70-tych ubiegłego stulecia nie lubili poniedziałku, tak piłkarze i kibice wałbrzyskiego Górnika mogą od ubiegłego tygodnia powiedzieć "nie lubię czwartku". Najpierw w czwartkowy wieczór 21 lutego, najpierw piłkarze, a po nich czytelnicy portalu walbrzych24.com, dowiedzieli się o ... niezbyt optymistycznej sytuacji finansowej klubu. Chodzi głównie o I drużynę biało-niebieskich, która jesień w czwartej lidze zakończyła bez przegranej, z realną szansą na awans do 3.ligi. Braki w budżecie spowodowały zmianę warunków zaoferowanych futbolistom, którzy nie będą mogli liczyć na takie finanse jak jesienią. Szok, niedowierzanie, pomieszane z atakiem wku...zdenerwowania kibiców, którym jak żyw stanął po raz kolejny obrazek z przeszłości, gdy w Wałbrzychu nie raz wycofywano z rozgrywek zespół seniorów.
Po tygodniu, również w czwartek, zarząd Klubu Piłkarskiego Górnik zwołał konferencję prasową, na której przedstawił obecnie sytuację w klubie. Konferencję szeroko została opisana przez media:
 Całość konferencji na swoim profilu facebookowym wyświetlał sportowy-walbrzych.tv.
Prezes Górnika Czesław Grzesiak w blisko godzinnym wystąpieniu ani nie uspokoił kibiców, ani też nie ogłosił totalnego upadku klubu. 
Na początku swojego wystąpienia całkiem słusznie wrócił do początku kadencji obecnego zarządu. Dla przypomnienia, po rezygnacji ze stanowiska prezesa Tomasza Jakackiego przez dłuższy czas klub funkcjonował na wariackich papierach - bez prezesa, bez osoby, która by odpowiadała za całokształt funkcjonowania największego w ponad stutysięcznym mieście klubu piłkarskiego. Chętnych brakowało, aż trudnej misji podjęły się osoby od lat będący blisko klubu jak i I drużyny Górnika - Czesław Grzesiak, bracia Michalakowie oraz najmniej znany w tym gronie Marcin Korba. Dzięki nim, o czym zresztą prezes Grzesiak wspomniał na początku czwartkowej konferencji, klub nie ogłosił upadłości, podpisano umowy z wierzycielami, zaczęto spłacać zadłużenie. Odbiło się to oczywiście na wynikach sportowych, po spadku z trzeciej ligi, zespół seniorów został czwartoligowym średniakiem. Latem ubiegłego roku, korzystając niejako z okazji, ściągnięto ponownie na Ratuszową byłych piłkarzy Górnika, udało się przekonać do gry młodych świdniczan, a jesienią zespół prowadzony przez Jacka Fojnę, oprócz punktów, zbierał pochlebne recenzje za styl. Wracając do sytuacji finansowej - w ciągu dwóch lat zarząd Górnika zredukował o blisko 2/3! A warte podkreślenia, że za swoją działalność nie pobierają ani złotówki. Redukcja zadłużenia to nie tylko spłacanie wierzycieli, ale i obniżka kosztów funkcjonowania klubu. Stąd taką, a nie inną kadrą mógł dysponować w ubiegłym sezonie Maciej Jaworski, który zapewne wywalczyłby o wiele lepszy wynik, gdyby mógł zaprosić do współpracy zawodników z lepszą jakością niż ci którzy pojawili się wówczas przy Ratuszowej. Również z powodów finansowych pojawiły się zmiany na Stadionie 1000-lecia- mobilna jedna kasa i wyłączona trybuna od strony Chełmca. Dla niektórych kibiców niedogodność, ale dla klubu uzasadniona oszczędność. Gdyby nie narzucona dyscyplina finansowa Górnik pogrążyłby się bardziej w długach, z których nie tylko trudno byłoby wyjść, ale i ciężko byłoby liczyć na pomoc gminy czy miasta Wałbrzych.
W swoim wystąpieniu Czesław Grzesiak przedstawił bardzo dokładnie koszty utrzymania klubu. Prezentowane na konferencji dane można znaleźć na nowej stronie razemdlagornika.pl. Nie jest to jedynie transparentność działalności zarządu, ale odpowiedź na liczne zarzuty, które pojawiły się w internecie po ubiegłotygodniowych informacjach na temat sytuacji finansowej. Niektórzy dopiero teraz mogli sobie uświadomić ile kosztuje funkcjonowanie klubu, mówi się i pisze o konieczności gry w co najmniej trzeciej lidze, a warto uzmysłowić sobie jakie sumy z klubu otrzymują nie tylko piłkarze, ale i szkoleniowcy (średnio 800 złotych brutto/miesiąc). Wysokość kwot na pewno wzbudza uśmiech wśród ekip nie tylko rywalizujących z Górnikiem, ale również niektórych z klas niższych.
Na konferencji przedstawiono sytuację finansową, której podsumowaniem był brak 200 tysięcy do spięcia budżetu. Według wyliczeń zarządu tę dziurę może zasypać wykupienie 4 tysięcy karnetów na rundę wiosenną. 50 złotych za 5 meczów to nie jest fortuna, nie jest to również powalająca kwota, nie do uzbierania. Kibic oprócz wykupienia karnetu  może pomóc Górnikowi odliczeniem 1% podatku na rzecz klubu oraz wpłacić darowiznę.
Tyle konkretów co do konferencji. Z jednej strony ogromny pozytyw za sprawą szybkiej redukcji zadłużenia, a z drugiej niedosyt, że jedyną formą pomocy ma okazać się aktywność kibiców. Redaktor Bogdan Skiba od lat, z uporem maniaka, nawołuje do zapełniania trybun i mimo, że naocznie widzi, że wybredny wałbrzyski kibic przyjdzie na mecz dopiero jak będzie wynik. Od lat nie było frekwencji ponad tysięcznej, jesienna wizyta Śląska II spowodowała obecność blisko 800-900 kibiców, spośród których było wielu, starszych fanów, po części mieszkających obecnie za granicami Polski. Licząc na wpływy z biletów czy karnetów klub może bardzo się przeliczyć. Zwłaszcza, że komfort oglądania meczów na Stadionie 1000-lecia odbiega od tych, które są na innych obiektach szczebla centralnego.
Na konferencji poruszona została kwestia wsparcia przez gminę i miasto. Odniósł się do tego zarówno prezes Grzesiak jak i jeden z obecnych radnych. Na pewno nie jest tak, jak część kibiców uważa, że Wałbrzych zostawił Górnika samemu sobie. W przeszłości były rozpisywane specjalne konkursy, a obecnie wciąż klub może liczyć na dotacje.



Ile w ubiegłym sezonie Górnik otrzymał z gminy Wałbrzych przedstawia raport opracowany przez firmę Statystyka Sportowa, a który udostępnił na twitterze prezes DZPN Andrzej Padewski. W 4.lidze ze względów proceduralnych piłkarze nie mogą liczyć na stypendia, co również nie jest bez znaczenia dla funkcjonowania klubu. Niektórzy, tak jak red. Skiba, nawołują do zmiany uchwał, ale nie byłoby to fair w stosunku do innych dyscyplin. Miasto, gmina poruszają również w ograniczonych ramach finansowych, chętnych do dotacji jest sporo klubów, a porównując zasięg terytorialny, w których grają ligowe zespoły z Wałbrzych to piłkarski Górnik zdecydowanie przegrywa z piłkarkami, siatkarzami, koszykarzami, którzy dodatkowo grają w wyższej niż piąty szczebel rozgrywkowy. 
Na pewno kontrowersyjną sprawą są wysokie opłaty za użytkowaniu obiektu przy Ratuszowej. Idealnym rozwiązaniem byłoby ... sponsorowanie przez spółkę Aqua Zdrój klubu użyczając darmowo boiska, biura itd., co jest praktykowane w niektórych miastach. Ale spółka również ze względów finansowych nie może pozwolić sobie na taki luksus, by odpuścić kilkaset tysięcy w skali roku.
Mimo, że w powszechnej opinii piłka nożna jest najbardziej popularnym sportem, to frekwencja na meczach Górnika nie pomaga w rozmowach z miastem, które i tak stara się jak najbardziej sprawiedliwie podzielić finansowy tort dla wszystkich chętnych dotacji. Frekwencja byłaby większa, gdyby były wyniki, a tych nie ma, bo nie ma pieniędzy - i tak wygląda błędne koło.
Górnik wykazał, że na marketing wydał rocznie blisko 15 tysięcy. Taka kwota na pewno wzbudza uśmiech w klubach ekstraklasy czy 1.ligi. W profesjonalnych klubach są odpowiednie komórki zajmujące się marketingiem, współpracą z kibicami, szukaniem sponsorów itp. W wąskim personalnie zarządzie, dodatkowo pracującym za darmo nie można się spodziewać spektakularnych akcji. A w tym obszarze, zdaniem wielu, klub ma spore niewykorzystane rezerwy. 
Prezes Grzesiak wprost powiedział, że Wałbrzych jest trudnym dla klubów sportowych miastem, chodzenie od firmy do firmy nie przynosi skutku. Są oczywiście sponsorzy wspomagający Górnika drobnymi sumami, ale nie stanowią one mocnego fundamentu budżetu. Jeśli nie ma przedsiębiorstwa, który może stać się głównym sponsorem klubu to należy poszukać, kreatywnie zaprosić do współpracy kilka mniejszych podmiotów. 
W dzisiejszych czasach siłą jest internet. Na dzień dzisiejszy klubowy profil Górnika obserwuje niewiele ponad 1400 osób - i jak tu liczyć na 4 tysiące sprzedaży karnetów? Wśród obserwujących są oczywiście rodziny obecnych, jak i byłych piłkarzy, ale i kibice z całego praktycznie świata. Medium nie do końca wykorzystane, dzięki któremu sporo można zyskać. Strona nie jest prowadzona na bieżąco, a tak zachwalany przez Czesława Grzesiaka na konferencji sklep ma naprawdę ubogą ofertę ograniczającą się jedynie do strojów meczowych i treningowych. Inwestycja w inny asortyment, gdzie można dorzucić logo sponsora, proporczyki, odznaki, artykuły dla dzieci zapewne zwiększyłaby nie tylko sprzedaż, ale i odwiedziny klubowej strony, gdzie można wyeksponować potencjalnych sponsorów. Social media, internet - gdyby klub współpracował z którąś ze szkół media mogłaby prowadzić osoba/osoby praktycznie bezkosztowo (w ramach stażu, praktyki, zaliczenia przedmiotu), współpraca z kolei z wałbrzyską telewizją (Wałbrzych TV lub Dami) to kolejne pole do ekspozycji potencjalnych sponsorów po internecie. Pomysłów jest sporo, co zauważył pod jednym z postów na profilu klubowym były piłkarz, jeszcze z czasów Górnika/Zagłębia Wałbrzych- Łukasz Jaworski, realizujący się obecnie jako wykładowca Wyższej Szkoły Handlowej, a co najważniejsze oferujący swoją pomoc w tym obszarze. Pomysły można czerpać nie tylko z wyższych klas rozgrywkowych, ale wystarczy rozejrzeć się po sąsiadach. W Szczawnie Zdroju nowe rozdanie-nie tylko nowy zarząd, nowy trener, ale i nowe otwarcie w sieci. Niebawem nowa strona internetowa, newsy ze sparingów w większości wałbrzyskich witryn, a poza tym mocna ekspozycja nawet najmniejszych sponsorów na profilu facebookowym- to jest właśnie potężny argument marketingowy.
Ważna jest historia,tradycja górnicza do której również odwoływał się na konferencji prezes Grzesiak w kontekście odliczenia 1% podatku. Wiele klubów odwołuje się do nich w działalności marketingowej, wystarczy spojrzeć w stronę Lubina i akcji #MiedziowaTożsamość. W Wałbrzychu jedynie po awansie do 2.ligi były pozowane zdjęcia przy wózku z węglem. Może nawiązywanie do tradycji górniczych przyciągnęło by wałbrzyskie firmy do finansowania piłkarzy?
Piłkarze po ubiegłotygodniowym szoku trenują w komplecie, póki co nikt nie opuścił zespołu, co nie znaczy, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Co więcej, wciąż trenują Brazylijczycy, choć trudno liczyć, by w obecnej rzeczywistości finansowej stać było klub na ich usługi wiosną. Najbliższe dni na pewno będą nerwowe i niepewne co do przyszłości nie tylko I zespołu, ale i rezerw, których byt w A klasie jest również zagrożony.

Startują kolejne ligi

$
0
0
O ile rozgrywki Lotto Ekstraklasy powoli wchodzą w decydującą fazę rozstrzygnięć - kto będzie walczył o europejskie puchary, a kto o utrzymanie- to dwie kolejne klasy rozgrywkowe dopiero co wystartowały.
Paweł Żyra udanie zadebiutował w
Chojniczance.
[foto:mkschojniczanka.pl]
W Fortuna 1.liga trudno sobie wyobrazić, by promocji nie uzyskał Raków Częstochowa, zwłaszcza, że w pierwszym tegorocznym ligowym starciu ograli Chrobrego Głogów 1:0, a w drugim ograli gładko GKS Katowice. Były rozgrywający Górnika Wałbrzych Rafał Figiel, jesienią pauzował z powodu urazu, a obecnie zaliczył zaledwie epizodzik w pierwszym meczu. O ile Figo w ubiegłym sezonie był pierwszoplanową postacią częstochowian, teraz przegrywa rywalizację z Igorem Sapałą. O drugie miejsce premiowanym awansem będzie walczył ŁKS Łódź z Kamilem Juraszkiem.. Niezbyt udane premiery zaliczyli Paweł Oleksy (pomimo gola w Poznaniu - 3:4 z Wartą, a wcześniej domowa porażka ze Stalą Mielec), Marcin Orłowski i Mateusz Bartków (1 punkt w 2 meczach) a przede wszystkim Dominik Bronisławski (dwie porażki z GKS Katowice). Miłosz Trojak- po jesieni spędzonej w bankrutującym Stomilu Olsztyn stał się podstawowym graczem Odry Opole - wiosną zagrał w 2 z 3 meczów ligowych, a pauzował jedynie za nadmiar żółtych kartek. Z kolei udany debiut w nowej drużynie zanotował Paweł Żyra. Wypożyczony z Lubina do Chojnic pomocnik rozegrał dobre zawody w Niepołomicach, gdzie Chojniczanka wygrała 2:0. Paweł wg InStat Index był jednym z najlepszych zawodników na boisku (piąty wynik ze wszystkich graczy, którzy pojawili się na placu gry), w dodatku zaliczył najwięcej odbiorów i najczęściej próbował dryblingów (choć z 11 prób zanotował 55% skuteczność). Gorzej było już w drugim meczu, gdy w Opolu chojniccy piłkarze polegli aż 0:3. Do Tychów z Legnicy przeprowadził się Mateusz Piątkowski, który w drugim swoim występie (3:1 w Krakowie z Garbarnią) wpisał się na listę strzelców.
W drugiej lidze z wysokiego C rozpoczęli Bartosz Biel i Damian Niedojad, solidarnie trafiając do Jedenastki Kolejki tygodnika Piłka Nożna. Wałbrzyski skrzydłowy zanotował asystę przy jedynej bramce w spotkaniu GKS Bełchatów - Ruch Chorzów. W 2.kolejce wygrana nad Górnikiem Łęczna dała drużynie Biela miejsce nr 3 w tabeli, które na mecie sezonu oznaczać będzie awans do 1.ligi.
Z kolei były goleador Lechii Dzierżoniów Damian Niedojad zagrał znakomite zawody mimo, że nie wpisał się na listę strzelców. W meczu z Siarką Tarnobrzeg zaliczył aż 3 asysty i wypracował rzut karny, jego Rozwój wygrał aż 6:0. Pogromu w Katowicach osobiście nie zaliczył pauzujący za kartki defensor tarnobrzeżan Dawid Kubowicz, który w drugim meczu zobaczył dwie żółte kartki i po raz drugi w tym sezonie zobaczył czerwoną kartkę. Rewelacją rozgrywek jest beniaminek z Torunia, który wiosną wygrał w Rybniku (w końcówce pojawił się na boisku Damian Lenkiewicz), ale u siebie musiał uznać wyższość Resovii (0:1 - w bramce zagrał Michał Nowak).
W miniony weekend trzy z czterech grupy rozpoczęły walkę o ligowe punkty. W grupie III coraz bardziej dramatycznie wygląda sytuacja jedynaka z okręgu wałbrzyskiego Lechii Dzierżoniów. Zespół Zbigniewa Soczewskiego zimą opuściło aż 8 zawodników, w tym kapitan Marcin Buryło. W ich miejsce sprowadzono 2 juniorów Wisły Płock, 2 z Piasta Żmigród, Miazgę z rezerw Miedzi, Kuśnierza z juniorów Śląska, a także dwójkę znaną w Wałbrzychu - bramkarza Majchrowskiego, wychowanka Włókniarza Głuszyca oraz Śmiałowskiego, który wznowił treningi po kilkumiesięcznej przerwie po grze w KS Walim. W pierwszym meczu w Brzegu przeciwko Stali na boisku nie pojawił się jedynie Śmiałowski, który nie załapał się do meczowej kadry. Lechia zagrała słabo, zasłużenie przegrała 0:2 i spadła na ostatnie miejsce. Na chwilę obecną traci już 5 punktów do 15.miejsca, ale biorąc pod uwagę sytuację w 2.lidze, gdzie zagrożonych spadkiem do gr.III 3.ligi jest  kilka zespołów, to utrzymanie może gwarantować dopiero 12-13.miejsce.
Sebastian Surmaj
[foto: Warta Gorzów]
Gorzów Wielkopolski, obok Warszawy, Koszalina, Szczecina, może pochwalić się trzecioligowymi derbami. Zarówno Stilon, jak i o wiele mniej znana, debiutująca na tym szczeblu Warta, wiosną będą walczyć o utrzymanie w lidze. Kalendarz rozgrywek gorzowskim kibicom futbolu zafundował derby w pierwszej kolejce - jesienią był remis (1:1), a wiosną górą był Stilon (1:0), który mimo tego nadal ogląda plecy lokalnego rywala. W Warcie, zmieniając po godzinie gry Kopcia, zadebiutował wałbrzyszanin Sebastian Surmaj, który kontynuuje swoją przygodę w województwie lubuskim, bowiem jesienią grał w czwartoligowej Carinie Gubin, by zimą przenieść się do gorzowskiego beniaminka.
Lubuski duet o utrzymanie będzie walczył m.in. z MKS Kluczbork, który za wszelką cenę będzie chciał uniknąć trzeciego spadku z rzędu. Wiosną, już po raz trzeci w swojej długiej karierze, koszulkę kluczborskiego klubu zakładać będzie 37-letni Bartosz Szepeta. Popularny Szepi jesienią grał w czwartoligowym GKS Przodkowo, zimą zdobył błysnął formą w sparingach MKS, zdobył dwie bramki, w tym jedną po rzucie wolnym. Na inaugurację kluczborscy piłkarze zawiedli, bowiem zaledwie zremisowali 1:1 u siebie z Piastem Żmigród tracąc bramkę w 89.minucie gry. Zaraz po stracie bramki na boisku zameldował się najstarszy na placu Szepeta, ale nie udało mu się odwrócić losów meczu. W Foto-Higienie Gać cały mecz na ławce rezerwowych spędził Jan Jakacki, podobnie jak Dominik Radziemski. Radziem nie brał tym samym aktywnego udziału w pogromie lidera, bowiem Górnik Polkowice został upokorzony na boisku wicelidera Zagłębia II w Lubinie (6:3). Na chwilę obecną polkowiczanie mają dwa punkty przewagi nad rezerwami Zagłębia i aż 9 punktów nad Ślęzą Wrocław, która doznała pierwszej domowej porażki w tym sezonie (0:1 z Ruchem Zdzieszowice).

Górnik przed startem 4.ligi

$
0
0
Już dawno nie było tak głośno o piłkarskim Górniku Wałbrzych, jak to ma miejsce w ostatnich kilku tygodniach. Gdy pod koniec lutego zarząd klubu ogłosił sytuację finansową zagrażającą funkcjonowaniu I zespołu odezwały się demony przeszłości. Jednak akcja #RazemDlaGórnika szybko się rozkręciła nie tylko w Wałbrzychu, ale i regionie, a także sięgnęła poza granice województwa jak i kraju. Sprzedaż karnetów, przelewy darowizn, akcja ratowania klubu wciąż trwa.
Oczywiście sytuacja nie mogła pozostawać bez wpływu na przygotowania drużyny Jacka Fojny, ale na dzień dzisiejszy zespół jest pełen nadziei przed sobotnią ligową premierą. A oto jak przebiegały zimowe przygotowania Górnika Wałbrzych:
➤7 stycznia - pierwszy trening piłkarzy, kilka dni później test-mecz, w którym sztab szkoleniowy przyglądał się kilkunastu młodym zawodnikom. W tym gronie było 5 Brazylijczyków, spośród których zdecydowano się na dwójkę, która towarzyszyła do finiszu przygotowań. Oczywiście klub tożsamości testowanych nie ujawniał z wiadomych względów. Trener Fojna w wywiadzie dla skibasport.pl ujawnił, że biało-niebieskich będzie mógł wzmocnić tylko jeden z nich. Ostatecznie wybór padł na 21-letniego Allana Cristiana De Paula, o czym kibice mogli się dowiedzieć z związkowego portalu Łączy Nas Piłka. W ojczyźnie grał Korytybie, Paranie, a od ubiegłego roku trenuje w FD Managments Sports - szkółce piłkarskiej, która ma wypromować zawodników w Polsce. Allan latem był testowany przez trzecioligowca i być może latem będzie mu dane zagrać na tym szczeblu, oby miało to miejsce w barwach Górnika Wałbrzych. Z Górnikiem nie trenował Jan Jakacki, który skutecznie przekonał do siebie trenerów trzecioligowej Foto-Higieny Gać.
Trener Jacek Fojna i Brazylijczyk Allan.
[foto:walbrzych24.com]
➪₁LZS Starowice 3:2 (Allan 2, Bogacz)- pierwszy sparing z czwartoligowcem spod Opola, gdzie występuje były gracz Górnika Przemysław Cichocki. W Górniku brakowało Smoczyka, co było szansą dla Michała Zaremby. Nieobecny był również Miłosz Rodziewicz, który brał udział w test-meczu projektu Ty też masz szansę - niestety dla Miłosza, nie znalazł się on w notesie licznych skautów.
➪₂Zagłębie II Lubin 0:3 - jedyny wyjazdowy sparing podczas przygotowań. Zabrakło ponownie Smoczyka, Sobiesierskiego, rekonwalescenta Sawickiego i Rytko. Powrócił do klubu Rodziewicz, ponownie Zaremba na środku obrony, ale wicelider 3.ligi był bezlitosny dla wałbrzyszan. Warto dodać, że trener Adam Buczek wśród najstarszych miał graczy z rocznika 1997, trzech 18-latków, a w bramce wystąpił 17-letni Matoga.
➪₃Żalgiris Kowno 0:1 - niespodziewany mocny sparing partner, który gościł na zgrupowaniu w Aqua Zdroju. Piąta siła litewskiej ekstraklasy miała za sobą dwa mecze z pierwszoligowcami (1:0 z Wartą Poznań i 0:2 z Chrobrym Głogów), a w powrocie do ojczyzny jeszcze gładko ograła Wigry Suwałki 3:0. Wałbrzyszanie tymczasem postawili trudne warunki, mieli swoją szansę Piotra Krawczyka, a gola stracili dopiero w doliczonym czasie gry. Niestety, kontuzji nabawił się Michał Oświęcimka, który już nie zagra w sparingach do końca okresu przygotowawczego.
➪₄Orkan Szczedrzykowice 1:1 (Wepa) - kibice więcej sobie obiecywali po tym meczu, jeśli chodzi o wynik. W meczu pojawili się Smoczyk, Sobiesierski, Kokoszka, Rękawek. Gości prowadzi były ekstraklasowy zawodnik Wojciech Grzyb, który zastąpił Jarosława Gambala. Gambal z kolei został koordynatorem pionu sportowego w Zagłębiu Lubin, ale wciąż gra w Orkanie i w Wałbrzychu pokonał Jaroszewskiego. Bramkę dla biało-niebieskich zdobył uderzeniem z rzutu wolnego Tomasz Wepa.
➪₅Ślęza Wrocław 5:2 (Chajewski 2, Allan, Młodziński, Rodziewicz) - pierwotnie rywalem wałbrzyszan miała być dolnośląska kadra Regions Cup, ale ostatecznie zagrała Ślęza Wrocław prowadzona przez Grzegorza Kowalskiego. Czołowy trzecioligowiec był po ciężkim obozie, a ponadto po zmianach kadrowych, co jest pewnym usprawiedliwieniem na wysoką porażkę. Dla Górnika wygrana nad Ślęzą jest najbardziej efektownym wynikiem przygotowań.
➪₆Kuźnia Jawor 5:0 (Młodziński, Bogacz, Chajewski, Krawczyk, Allan) - przedstawiciel legnickiej okręgówki prowadzony przez doskonale znanego pod Chełmcem Piotra Przerywacza i mający w składzie 40-letniego Rafała Majkę. Górnik w obu połowach zagrał dwoma jedenastkami. Ponownie gol z rzutu wolnego. Cieszy powrót na boisko po jesiennej kontuzji Pawła Tobiasza.
➪₇Górnik II Zabrze 0:2 - po tym jak nie doszedł do skutku mecz z Odrą Ścinawa, wałbrzyszanie, podobnie jak w przypadku Żalgirisu, skorzystali z faktu, że przy Ratuszowej przygotowywał się zespół rezerw Górnika Zabrze. Trzecioligowcy to młody zespół (najstarszy Konrad Zaradny z r.1997, pozostali 1998-2001), ale jedną z bramek zdobył 37-letni asystent trenera Piotra Gierczaka Arkadiusz Przybyła, który w sezonie 2016/17 rywalizował z Górnikiem w 3.lidze w barwach Pniówka Pawłowice Śląskie.
➪⁸Orla Wąsosz 0:0 - czwartoligowiec prowadzony przez byłego obrońcę pierwszoligowego Górnika Wałbrzych Andrzeja Wójcika wydawał się łakomym kąskiem dla biało-niebieskich. Niestety, mecz rozegrano dwa dni po hiobowej dla piłkarzy wieści o kłopotach finansowych. Niepewność, wątpliwości, słabsza dyspozycja - stąd zaledwie bezbramkowy remis.
➪⁹Miedź II Legnica 2:2 (Allan, Rodziewicz) - niepewność jutra, a mimo tego wałbrzyszanie wciąż trenujący i grający w komplecie, również z dwójką Brazylijczyków. Czwarty mecz z trzecioligowcem i pierwszy remis. Do przerwy Górnik prowadzi 2:0, po przerwie coraz więcej do powiedzenia mają rywale, Kamil Reczulski broni rzut karny, ale ostatecznie legniczanie doprowadzają do wyrównania.
➪₁₀Górnik Złotoryja 1:0 (Rodziewicz) - złotoryjanie pauzowali w grupie wschodniej dlatego mogli rozegrać mecz w Wałbrzychu, a dokładniej na Nowym Mieście, gdzie po raz pierwszy wałbrzyszanie mogli sparować na naturalnej nawierzchni.
Reasumując 10 meczów 4 zwycięstwa - 3 remisy - 3 porażki, bramki 17:13. Strzelcy bramek: 5 - Allan, 3-Chajewski, Rodziewicz, 2-Bogacz, Młodziński, 1 - Krawczyk, Wepa.
Czy możemy spodziewać się rewolucji w grze Górnika wiosną? W pierwszych meczach zabraknie wykartkowanych Rytko i Oświęcimki. Sawicki, Tobiasz dopiero dochodzą do pełnej dyspozycji po kontuzji. Mało grał w sparingach Sobiesierski, który wydawało się nie tak dawno, że będzie odgrywał większą rolę w zespole. Oprócz wspomnianego wcześniej Jakackiego na wypożyczenie odeszli Szymon Krupczak (Zjednoczeni Żarów) i Dominik Woźniak (Victoria Świebodzice). W defensywie alternatywą dla doświadczonych obrońców może być Michał Zaremba, który jesienią grał głównie w juniorach. W drugiej linii sporo grali Bogacz czy Borowiec, ale zdecydowanie bliżej składu jest ten pierwszy. Rękawek i Wiśniewski przekonali się, że ciężką pracą na treningach mogą liczyć na grę w 4.lidze. W ataku, gdzie były największe problemy antidotum ma być skuteczność Allana, zapewne na więcej stać Miłosza Rodziewicza, który ma dopiero 19 lat.
Póki co grupa wschodnia stopniowo nadrobiła jesienne zaległości. Rezerwy Śląska skorzystały z okazji, nie dość, że mogli grać wyjazdowy mecz z GKS Mirków na własnym obiekcie to jeszcze sięgnięto po 5 piłkarzy I drużyny (bramkarz Wrąbel, kadrowicze młodzieżówki Dankowski, Gąska, doświadczony Pawelec oraz napastnik Szczepan). Nie może więc dziwić 5:0 i zwiększenie przewagi nad Górnikiem do 6 oczek. W dwóch pozostałych meczach rywalizowały zespoły z okręgu wałbrzyskiego. Polonia-Stal Świdnica ograła Piasta Nowa Ruda 2:1, choć goście prowadzili 1:0. Piasta prowadzi znany w Świdnicy trener Przemysław Malczyk, który wiosną prowadził Zachód Sobótka skąd za sobą ściągnął bramkarza Kokotta i grającego swego czasu w Wałbrzychu Norberta Pierzgę. Znakomity debiut w Zjednoczonych Żarów zaliczył trener Maciej Jaworski, którego podopieczni wygrali w Bardzie z Unią 2:1. W żarowskim zespole zadebiutowało dwóch byłych juniorów Górnika Wałbrzych - bramkarz Gracjan Błaszczyk (jesienią grał w Świdnicy) i Szymon Krupczak. Bardzian prowadził również nowy szkoleniowiec Damian Okrojek, który zmienił Tomasza Zielińskiego.
Jeśli chodzi o przygotowania czwartoligowców z grupy wschodniej to skutecznością imponować mogli wspomniani Zjednoczeni Żarów, którzy dwukrotnie strzelili rywalom po 10 goli (Górnik Nowe Miasto 10:4, MKS Szczawno Zdrój 10:0). Z kolei z trzecioligowcami sparowały zespoły Śląska II (Ślęza Wrocław 4:1,Foto-Higiena Gać 3:2), Orzeł Prusice (Piast Żmigród 1:1, Foto-Higiena Gać 2:5), Sokół Wielka Lipa (Foto-Higiena 1:2,Piast Żmigród 1:1), Sokół Marcinkowice (Foto-Higiena 2:5), Nysa Kłodzko (Ślęza 0:5), GKS Mirków (Ślęza 0:7). Jeśli chodzi i transfery to wyższej ligi trafili: Jan Jakacki (Górnik Wałbrzych →Foto-Higiena Gać), Szymon Kuśnierz (Śląsk II→Lechia Dzierżoniów), Sebastian Zagórski (Orzeł Prusice→Piast Żmigród).Natomiast z trzeciej ligi do czwartej trafili Kamil Mańkowski i Tobiasz Jarczak (Ślęza→GKS Mirków), Patryk Bobkiewicz (Piast Żmigród→MKP Wołów), Maciej Aleksiuk (Lechia→Bielawianka), Łukasz Sakwa, Adam Lasota (Ślęza→Orzeł Prusice), Szymon Krocz (Foto-Higiena→Śląsk II). Oczywiście może się okazać,że w ostatniej chwili doszło do zatwierdzenia kolejnych zawodników, którzy jesienią pożegnali się ze swoimi klubami.

300 meczów Damiana Jaroszewskiego

$
0
0
11 marca minęło dokładnie 19 lat od debiutu w ligowym meczu seniorów Damiana Jaroszewskiego. Osiągnięciami boiskowymi popularny Jogi nie ma co się równać do Karweckiego, Jareckiego, Walusiaka, Zięby, Grzywacza, Marszałka czy Wideckiego, ba - grał co najwyżej na trzecim poziomie rozgrywkowym. Ale rozgrywając 300 ligowych meczów dołączył do grona klubowych legend.
Dokładne liczby w wałbrzyskim zespole Damiana przedstawia poniższa grafika, gdzie obok ilości meczów są kolejno - puszczone bramki, mecze z czystym kontem oraz rzuty karne (niewykorzystane przez rywali/suma):
Mecz z Sokołem Wielka Lipa, przed którym zarząd klubu jak i kibice wręczyli jubilatowi okolicznościowe prezenty z okazji trzystu meczów, był spotkaniem nr 301. Górnik, a w sezonie 2000/01 Górnik/Zagłębie, z Jaroszewskim w bramce wygrał 136 meczów, 61 zremisował, a 104 przegrał. Damian przepuścił 318 strzałów, ale w ponad 1/3 występów zachował czyste konto (116 razy).
A to krótki przegląd sezonów Jaroszewskiego w klubie z ulicy Ratuszowej.
Damian jest wychowankiem Skalnika Czarny Bór i wiosną 2000 roku debiutuje w "starej" 3.lidze w Zielonej Górze w meczu przeciwko Lechii. Górnik te spotkanie wygrał 2:1, a debiutanta pokonał Wojciech Pochylski w 86 minucie z rzutu karnego, którego zresztą młodzian był bliski obrony. W tamtym sezonie, w drużynie prowadzonej przez Wiesława Walczaka, Jaroszewski najgorzej będzie wspominał Arkadiusza Miklosika z poznańskiej Warty, który pokonał go zarówno z rzutu karnego jak i wolnego. Najlepszym występem był przeciwko Kotwicy Kołobrzeg (0:0) za który katowicki Sport wybrał go do Jedenastki Kolejki.
2000/01 - wałbrzyszanie przeżywający kłopoty finansowe zmieniają nazwę na Górnik/Zagłębie, ale jesienią zbierają dobre recenzje za ambitną grę. Jaroszewski miałby o wiele więcej występów, gdyby nie kontuzja odniesiona w Zawierciu przed meczem z Wartą. Gdy ją wyleczył nie wrócił do bramki poprzez powrót z Wysp Owczych Waldemara Nowickiego. Wiosną miał gorszy okres - późniejszy reprezentant Polski Andrzej Niedzielan (Chrobry Głogów) pokonuje go bezpośrednio z rzutu rożnego. Gdyby nie kontuzja zapewne przez większość rundy broniłby Rafał Wodzyński. Wałbrzyszanie spadają z 3.ligi, ale Damian trafia do Śląska Wrocław. We Wrocławiu gra głównie w rezerwach, z którymi zresztą przyjeżdża do Wałbrzycha już wiosną'01. W 2002 wypożyczony jest do estońskiej FC Levadii Maardu, z którą zdobywa wicemistrzostwo kraju. W stolicy Dolnego Śląska gra do czerwca 2005 zaliczając spadek z drugiej ligi i awans z trzeciej. W latach 2005-08 zalicza 3 sezony w zielonogórskiej Lechii, by latem 2008 w wieku 26 lat wrócić do Wałbrzycha.
2008/09 - jedyny gracz Górnika Wałbrzych, który zaliczył komplet występów w pełnym wymiarze czasowym. Sezon rozpoczął od passy 508 minut bez puszczonej bramki, później od 11.kolejki zaliczył lepszą serię, która zakończyła się na 534 minutach bez straty gola. Wiosną 2009 obecny szkoleniowiec Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot powołał go do kadry DZPN przygotowującej się do Regions Cup.
2009/10 - po awansie do 3.ligi opuścił jeden mecz z powodu ślubu, ale był to wyjątkowe spotkanie, bowiem prestiżowy pojedynek z Chrobrym w Głogowie (1:4). W tym sezonie zobaczył również pierwszą żółtą kartkę w wałbrzyskich barwach.
2010/11 - druga liga i ponownie komplet meczów w pełnym wymiarze czasowym.
12.09.2012 Jarocin - Damian Jaroszewski bliski zdobycia
historycznej pierwszej bramki.
2011/12 - w meczu w Żaganiu ogląda za faul taktyczny ogląda pierwszą czerwoną kartkę w barwach Górnika. Po odcierpieniu kary musiał pauzować w spotkaniu z Rakowem, bowiem trener Bubnowicz musiał postawić na młodzieżowca Kamila Jarosińskiego przez kontuzję innego młodzieżowca Mateusza Sawickiego. W 13.próbie obrony rzutu karnego w końcu Jogiemu udaje się obronił uderzenie egzekutora (Szymon Kaźmierowski z Chojniczanki)! Na trzy próby aż dwukrotnie wychodzi obronną ręką, bowiem odbija jeszcze uderzenie Zbigniewa Grzybowskiego (Chrobry). Tygodnik Piłka Nożna dwukrotnie wybiera go do Jedenastki Kolejki.
2012/13 - aż połowę rzutów karnych rywale nie wykorzystują, gdy broni Jaroszewski. który broni strzały Wieczorka (ROW) i Grobosza (Ruch Zdzieszowice), a Bobiński (Ruch) nie trafia w bramkę. Aż trzykrotnie pokonują go rywale z rzutów wolnych - Białożyt (Jarota), Lachowski (Zagłębie) czynią to w doliczonym czasie gry, co oznacza stratę punktu przez Górnika. W Jarocinie z kolei Damian staje przed szansą zdobycia bramki podejmując się wykonania rzutu karnego - jego uderzenie odbija się jednak od słupka.
2013/14 - broni jedną jedenastkę (Okińczyc - UKP Zielona Góra). Przepuszcza aż 4 strzały po rzutach wolnych - najgorzej mu poszło w Bytowie, gdzie z tego stałego fragmentu gry pokonali go Ambroziak i Pietroń. Katowicki Sport trzykrotnie, a Piłka Nożna dwukrotnie wybiera go do Jedenastki Kolejki. Polski Związek Piłkarzy nominował go w kategorii Najlepszy Bramkarz 2.ligi w 2013 roku (ostatecznie wybrali go internauci - 50% głosów), w głosowaniu internautów Gazety Wrocławskiej zajął 15.miejsce w Plebiscycie na Sportowca Dolnego Śląska. W grudniu'13 pojawia się news o zainteresowaniu Damianem Zagłębia Lubin.
2014/15 - sezon spadkowy Górnika, w którym Damian mało zagrał przez kontuzje. Najpierw w pucharowym meczu w Ostrowie Wielkopolskim w Pucharze Polski, kontuzja łokcia na rozgrzewce przed meczem w Kołobrzegu (złamanie nasady dalszej kości ramienia oraz złamanie główki kości ramiennej lewej), kilka dni później diagnoza - złamanie panewki kości w ramieniu.Co ciekawe PZP nominował Jaroszewskiego do plebiscytu na najlepszego bramkarza 2.ligi. W styczniu na zgrupowaniu w Wągrowcu (ściągnięto Kamila Czaplę) Jaroszewski zagrał w sparingu z Jagiellonią Białystok, ale po nim na treningu doznał kontuzji stawu łokciowego. Do pełnego treningu wróci po zabiegu dopiero w sierpniu'15.
2015/16 - po spadku do 3.ligi podstawowym bramkarzem jest Kamil Jarosiński. Jaroszewski gra tylko w Pucharze Polski, a jedyne minuty zalicza w barażowym meczu w Trzebnicy przeciwko KS Polkowice, gdy w 82 minucie kontuzji doznał Jarosiński.
2016/17 - rekordowa liczba puszczonych bramek 49, a mimo to w 1/3 spotkań zachował czyste konto. Zalicza z wałbrzyskim klubem spadek nr 3 w swojej karierze.
2017/18 - w ponad połowie pojedynków z 11 metrów wychodzi obronną ręką, choć rywale potrafią nie wcelować w bramkę. Prześladowcą jest Mateusz Magusiak, który dwukrotnie w barwach Piasta Żerniki i raz jako gracz Sokoła Marcinkowice pokonuje Damiana z rzutu karnego. Ciekawostką jest fakt, że w pucharowym meczu z Boguszowie Gorcach w końcówce meczu wszedł na boisko za Marcina Smoczyka grając w polu.
2018/19 - połowa spotkań zakończona z czystym kontem.
Damianowi życzymy przede wszystkim zdrowia, jak najwięcej zwycięskich meczów, udanych interwencji oraz wychowania godnego następcy, który osiągnąłby więcej niż on sam 😉

Udana inauguracja przy Ratuszowej

$
0
0
Na inaugurację ligową w Wałbrzychu czekano z pewnymi obawami. Zamieszanie związane z kłopotami finansowymi ostatecznie pokazało, że Górnik może liczyć na kibiców, którzy są rozsiani na całym świecie, obojętni na kłopoty klubu nie pozostaje miasto, ani lokalne firmy, choć zapewne wsparcie mogło być większe. Niestety, w głównej mierze aura, bowiem, gdyby była taka jak 24 godziny później, zapewne frekwencja byłaby o wiele lepsza. Wśród kibiców wielu było posiadaczy karnetów, a mimo to kupowali bilety (w tym niżej podpisany). Pewną niepewność wzbudzał również fakt, że trener Jacek Fojna po raz pierwszy przygotowywał zimą zespół seniorów. W przeszłości często bywało, że piłkarze Górnika gorzej spisywali się w rundzie rewanżowej, choć mieli o wiele lepsze warunki do przygotowań niż obecny sztab szkoleniowy. Pomimo kłopotów zespół wicelidera nie opuścił żaden z piłkarzy, którzy trenowali przez ostatnie dwa miesiące razem z Górnikiem. Najbardziej żal Jana Jakackiego, który jesienią powoli przebijał się do I składu, dawał dobre zmiany, ale zimą zdecydował się na trzecioligowca z Gaci. Debiutował w drugiej kolejce, w sobotę wchodząc na ostatnie 25 minut gry. Dominik Woźniak był na początku sezonu nr 1 wśród wałbrzyskich napastników, później z różnych względów, również przez kontuzję, jego sytuacja zmieniła się i wiosnę spędzi na kolejnym wypożyczeniu, po raz drugi w Świebodzicach. Nie będziemy mogli zobaczyć Krupczaka i Winiarskiego, którzy jednak w ligowych meczach nie zagrali nawet minuty. Nowymi twarzami mają być Brazylijczycy, którzy w sobotnie popołudnie wymarzli się na trybunach Stadionu 1000-lecia,bowiem ewentualną grę w Górniku stopuje brak certyfikatów, które ma przesłać brazylijska federacja.
Sokół Wielka Lipa jako pierwszy wiosenny rywal wydawał się niełatwą przeszkodą, bowiem w dotychczasowych spotkaniach z wałbrzyszanami, pomimo braku zdobycia nawet punktu, potrafili postawić trudne warunki, grali skutecznie, a dodatkowo w bieżącym sezonie w delegacjach ani razu nie przegrali! Zespół Marcina Foltyna zimą pożegnał się przede wszystkim skuteczny Kamil Pyzłowski (8 goli jesienią), a także Bagiński, Binkiewicz, a w Wałbrzychu zabrakło rosłych stoperów w osobach Ozgi i Sudoła. Debiutował z kolei pomocnik rodem z Ukrainy Wołodomyr Leshchuck, który w tym sezonie gościł już przy Ratuszowej z GKS Mirków. Największe zagrożenie groziło ze strony duetu napastników  - 37-letniego już Michała Wróbla oraz Artura Kierata. Oni w I połowie powinni solidarnie wpisać się na listę strzelców. Znakomity strzał Wróbla obronił kapitalnie Damian Jaroszewski, a Kieratowi brakowało centymetrów, by po zagraniu z lewej strony dosięgnąć futbolówki i wpakować ją do bramki.
Szymon Tragarz (nr 17) otwiera wynik rywalizacji Górnika
z Sokołem Wielka Lipa.
[foto:walbrzych24.com]
Jacek Fojna z kolei nie mógł skorzystać z pauzujących za kartki Rytko i Oświęcimki. W drugiej linii zadebiutował Damian Bogacz,który wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce po dobrze przepracowanej zimie. Najbardziej wysuniętym zawodnikiem był 19-letni Miłosz Rodziewicz, ale tradycyjnie okazało się, że najgroźniejszą formacją ofensywną biało-niebieskich jest druga linia. Piłkarzem meczu śmiało można nazwać Szymona Tragarza. Filigranowy pomocnik zwłaszcza do przerwy ośmieszał młodziutkiego Adriana Korytkowskiego. Pięknym strzałem w samo okienko otworzył wynik, a później wypracował strzeleckie sytuacje Rodziewiczowi i Bogaczowi, którym niewiele brakło, by wpisać się na listę strzelców. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0, a trener gości Marcin Foltyn postanowił zostawić w szatni nieszczęsnego Korytkowskiego. Na niewiele to się jednak zdało, bowiem roszadę personalną dokonuje również Jacek Fojna. Za Krzymińskiego wchodzi Kamil Młodziński, który gra w pomocy, w miejsce Krzymińskiego w bloku obronnym delegowany zostaje Sawicki, którego z kolei na prawej stronie zastępuje Tragarz. Początek drugiej odsłony meczu również należy do gospodarzy - szarżę Tragarza w polu karnym przerywa faulem Karol Frątczak i decyzja arbitra może być tylko jedna. Podobnie jak w Wielkiej Lipie bramkarza Sokoła pokonuje Dariusz Michalak. Po stracie drugiej bramki goście niemrawo ruszyli do ataku, ale to wałbrzyszanie powinni podwyższyć rezultat. Groźnie strzela Chajewski, Frątczaka z bliska nie może pokonać z kilku metrów Młodziński. Wreszcie w 71 minucie po rzucie rożnym piłka trafia do Tomasza Wepy, który z 25 metrów kapitalnie uderza piłkę, która ląduje w samym okienku bramki rywala. Kapitan wałbrzyszan tym samym zrehabilitował się za swoje bezmyślne zachowanie kilka minut wcześniej, gdy zobaczył jedną z najgłupszych kartek w karierze: gwizdek sędziego, piłka poza boiskiem, a Wepa jeszcze na dawnej bieżni odkopuje bezsensownie futbolówkę. W końcówce trener Fojna daje szansę gry młodzieży, pojawiają się na placu gry Rękawek, Borowiec, Krawczyk i Zaremba. Dla tego ostatniego jest to premierowy mecz w I zespole w tym sezonie, popularny Boryna z kolei zagrał po raz drugi, ale zdążył złapać żółtą kartkę, Rękawek błysnął kilkoma sztuczkami technicznymi, na nim kartkę wyłapał bezradny Wargin. Goście w tej odsłonie nie stworzyli sobie klarownej sytuacji, indywidualne błędy defensorów Górnika szybko naprawiali koledzy z obrony. Końcowy gwizdek sędziego przyjęto pod Chełmcem z ulgą, bowiem po pierwsze mocno zacinający zimny deszcz nie sprzyjał w oglądaniu widowiska, a po drugie wałbrzyszanie dopisali do swojego dorobku 3 punkty, obyło się bez kontuzji.
Przed Górnikiem tydzień prawdy, dwa derbowe, wyjazdowe spotkania, po których strata punktowa do Śląska II może się powiększyć do nie odrobienia. W środę zaległy mecz w Nowej Rudzie, gdzie Piast prowadzony przez Przemysława Malczyka po niespodziewanym triumfie w Trzebnicy aż 3:0 opuścił strefę spadkową. Przed meczem z wiceliderem nikogo w noworudzkim zespole nie trzeba będzie mobilizować, Górnik poradził sobie z Piastem jesienią w Pucharze Polski, który w lidze niezbyt pewnie czuł się na własnym obiekcie - w 9 meczach tylko 2 wygrane i aż 7 niepowodzeń. W sobotę z kolei Bielawianka będzie chciała zrewanżować się za sierpniową przegraną przy Ratuszowej. O potencjale wiosennym może świadczyć wywieziony punkt z ciężkiego boiska w Marcinkowicach, gdzie gola w debiucie zdobył Maciej Aleksiuk, jesienią grający w trzecioligowej Lechii Dzierżoniów.

Przegrany najważniejszy mecz sezonu Górnika

$
0
0
Biorąc pod uwagę stawkę meczu, to niedzielne spotkanie Śląska II Wrocław z Górnikiem Wałbrzych, dla gości było jednym z  najważniejszych spotkań w obecnym stuleciu. Podobnie jak pamiętne baraże o powrót do 2.ligi w 2016 roku ze stołeczną Polonią, rezultat rywalizacji miał nie tylko sportowy wymiar, ale niebagatelne znaczenie dla przyszłości piłkarskiego Górnika. 3 lata temu powrót na szczebel centralny miał być magnesem dla potencjalnych sponsorów, większej dotacji miejskich, a przegrany dwumecz z Czarnymi Koszulami spowodował powolny upadek odczuwalny do dziś. Po odejściu kluczowych zawodników, braku finansów,by uzupełnić kadrę wartościowymi następcami, Górnik nie był w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji w 3.lidze, co skończyło degradacją do 4.ligi. Obecnie Górnik spłaca długi z przeszłości, ewentualny awans do 3.ligi, podobnie jak 3 lata temu promocja do drugiej ligi, otwierałby ewentualnie drzwi do nowych dobroczyńców,  byłby mocnym argumentem w pozyskiwaniu środków z miasta czy gminy. Brak sukcesu w obecnej, trudnej finansowo sytuacji klubu, stawia duży znak zapytania, co do przyszłości obecnej kadry I zespołu. Trener Jacek Fojna już w minionym sezonie udowodnił, że ma pomysł na zespół, solidnie zapracował na swoje nazwisko i być może latem odejdzie do klubu, który nie tylko da szansę dalszego rozwoju, ale przede wszystkim doceni finansowo. W podobnej sytuacji znajdzie się kilku zawodników, dla których kolejny sezon przy Ratuszowej mógłby być straconych, zwłaszcza, gdyby pojawiły się propozycje gry w trzeciej lidze za większe pieniądze, które funkcjonują w większości czwartoligowych klubów.
W sezonie 2018/19 rywalizacja w 4.lidze dolnośląskiej przypomina z ubiegłego sezonu - dwie ekipy mocno odskoczyły reszcie stawki, między sobą decydując o prymacie w grupie. Rok temu na zachodzie AKS Strzegom bił się nieskutecznie z Apisem Jędrzychowice, a rezerwy Śląska uznać wyższość musiały Foto-Higieny Gać. Przegrani z czerwca'18 w bieżącej kampanii przeżywają istne deja vu - strzegomianie łeb w łeb idą z rezerwami Chrobrego Głogów, a wrocławski team długo musiał oglądać się na wyniki Górnika Wałbrzych. 
Drużyna z Oporowskiej spadła dwa lata temu wraz z wałbrzyszanami z 3.ligi. Od tamtej pory na własnym boisku rozegrała 26 meczów, w których 25 razy schodziła w glorii zwycięzców, a jedyny mecz przegrała 7 października 2017 roku z Foto-Higieną Gać 1:3. Te niepowodzenie miało kluczowe znaczenie na mecie sezonu, bowiem wiosenne zwycięstwo 1:0 w Gaci okazało się niewystarczające i w barażach wystąpił zespół spod Oławy. W bieżącym sezonie Śląsk II uniknął do tej pory wpadek, jakie miały miejsce w poprzednim sezonie i wygrał wszystkie spotkania za wyjątkiem meczu w Wałbrzychu. Górnik przez dłuższy czas przewodził ligowej stawce, ale remisy spowodowały, że pomimo braku porażek ekipa Jacka Fojny traciła dystans do wrocławian. Wiosną Śląsk II rozgromił GKS Mirków 5:0 przy Oporowskiej (choć był to teoretycznie mecz wyjazdowy), ograł ambitnie walczącego wiosną beniaminka Zjednoczonych w Żarowie 4:1, 3:0 u siebie Orła Prusice i 4:0 w Marcinkowicach.  Takie wyniki musiały wzbudzać szacunek. Górnik rozpoczął równie efektownie, bo 3:0 z Sokołem Wielka Lipa, a przede wszystkim 5:1 w Nowej Rudzie. Później w ciągu tygodnia biało-niebiescy stracili aż 4 punkty po dwóch remisach. W Bielawie obijana była poprzeczka, Górnik prowadził 1:0, ale stracony gol w doliczonym czasie gry bolał niemiłosiernie mocno. Tydzień później w Bardzie prawdziwy rollercoster od 1:0, przez 1:2 po wywalczony w samej końcówce remis 2:2. Nadmiar żółtych kartek spowodował, że na megahit sezonu do Wrocławia wałbrzyszanie jechali bez Dariusza Michalaka (ostatniego gracza Górnika, który trafił przy Oporowskiej) i Michała Oświęcimki. Śląsk II w środę poprzedzającą mecz z wiceliderem odpadł z okręgowego Pucharu Polski, ulegając Sokołowi Wielka Lipa 1:2. W tym meczu zabrakło zawodników z bezpośredniego zaplecza I zespołu. Co prawda trener Piotr Jawny w ciągu całego sezonu korzystał z usług Czecha Vaćka, Serbów Srnića i Cotry, Irańczyka Farshada, obrońcy Pawelca, pomocników Dankowskiego, Cholewiaka, Gąski, napastników Szczepana czy Piecha, ale wielkim nadużyciem byłoby stwierdzenie, że to jest główna siła zespołu lidera. W niedzielne przedpołudnie zabrakło jakiegokolwiek z ww. zawodników, dodatkowo urazy wyeliminowały udział w meczu Bartkowiaka i Scaleta - najskuteczniejszych strzelców rezerw.
7 punktów straty - z takim bagażem wałbrzyszanie przystępowali do pojedynku kategorii BYĆ ALBO NIE BYĆ. Co ciekawe nawet zwycięstwo nie gwarantowało sukcesu Górnika, bowiem niwelowało różnice punktową do 4 oczek, by w 10 pozostałych meczach liczyć na komplet zwycięstw przy jednoczesnych potknięciach wrocławian, które po prostu się nie zdarzają w tym sezonie. Goście z Wałbrzycha nie tracili jednak wiary i odważnie rozpoczęli spotkanie. Do Wrocławia wybrało blisko trzy setki szalikowców, którzy zaczęli wchodzić na obiekt około 15 minuty gry. Niestety,nie zobaczyli najlepszego okresu gry wałbrzyszan w całym sezonie. Początek meczu w wykonaniu Górnika był kapitalny. Już po pierwszej minucie goście mieli za sobą dwa rzuty rożne, dwukrotnie od utraty bramki miejscowych ratuje bramkarz Dariusz Szczerbal, rocznik 1995 - nestor zespołu Piotra Jawnego, pozostali zawodnicy są z roczników 1997-2000. Wreszcie w 5 minucie po kolejnym rożnym zamieszanie pod bramką Śląska II, piłka trafia pod nogi Szymona Tragarza, który z bliska otwiera wynik meczu. Szok wśród wrocławskich kibiców mógł szybko minąć, bo po 3 kolejnych minutach powinien być remis, gdy Szymon Krocz minął już Jaroszewskiego, a z pustej bramki na rzut rożny piłkę wybił Sławomir Orzech.
Z czasem wrocławianie opanowali sytuację, mecz się wyrównał, ale i tak najwięcej mówiło się o pracy sędziego Kamila Wieliczko z Jeleniej Góry, którego decyzje zaważyły o losach meczu. Kwadrans po stracie bramki rezerwy Śląska wyrównały. Przysnęli wałbrzyszanie na swojej lewej stronie, 19-letni Bartosz Boruń znakomicie zagrał na siódmy metr, gdzie Krocz przepchał Rytkę i pokonał Jaroszewskiego. 10 minut później mieliśmy pierwszą i nie jedyną kontrowersyjną sytuację w meczu. Sprytne przerzucenie piłki nad wałbrzyskimi obrońcami do wybiegającego Kotowicza przeczytał Jaroszewski, który wybiegł na 10-11 metr. Wybiegł w swoim stylu, kierując się doświadczeniem wysuwając nogę do przodu. Siłą rozpędu zderzył się w biegnącym zawodnikiem Śląska II, a po gwizdku arbitra oczekiwać można było równie dobrze rzutu wolnego dla gości jak i rzutu karnego. Jeleniogórski sędzia postawił na "jedenastkę", którą obronił Jogi odbijając strzał Mateusza Młynarczyka. Ostatni kwadrans I połowy to już okres przewagi optycznej miejscowych, którzy udokumentowali ją golem z kolejnego problematycznego karnego. W 39 minucie po lewej stronie szarżującego przy końcowej linii rywala przytrzymywał lekko Jan Rytko. Gdy rywal wbiegł w pole karne, Janek go już nie dotykał, a zawodnik ani nie stracił piłki, szansy na odegranie, oddanie strzału itp, a mimo to pan Wieliczko przerwał grę dyktując karnego. Decyzja oczywiście zbulwersowała obóz wałbrzyszan, za protesty żółtą kartkę zobaczył Tomasz Wepa, ale zadziwiła również wrocławską ławkę, bowiem gospodarze ze swojej perspektywy nie wiedzieli za co przerwana została gra. Podyktowanie rzutu karnego w takim momencie, w tak ważnym gatunkowo meczu to nie była odwaga, lecz brak doświadczenia. Odwagi, a raczej konsekwencji sędziemu zabrakło już kilkadziesiąt sekund później po drugiej stronie boiska, gdy po dośrodkowaniu Sawickiego staranowany przez obrońców został Miłosz Rodziewicz.
Wrocławian uradował Paweł Kucharczyk,choć jego strzał z 11 metrów wyczuł Jaroszewski. Jogi błysnął jeszcze w 45 minucie, kiedy piękną robinsonadą uchronił Górnika od utraty bramki.
W drugiej odsłonie oczekiwano, że Górnik nie mając czego bronić ruszy frontalnie do ataku, będzie szukał zwycięstwa. Tak się nie stało, bowiem sytuacji pod bramką Szczerbala było jak na lekarstwo.A i kolejnych kontrowersji nie zabrakło. W 52 minucie ładną szybką akcję zainicjował Rytko uruchamiając Tragarza, ten idealnie w tempo zagrał do wbiegającego w pole karne Damiana Chajewskiego (zdjęcie nr 1), który nie był w momencie podania na spalonym. Przy mijaniu obrońcy został przez niego lekko przytrzymywany, stracił równowagę i upadł (zdjęcie nr 2), gwizdek arbitra nie oznaczał rzutu karnego jak w 41' przy drugim karnym, nie oznaczał również odgwizdania próby wymuszenia karnego, lecz ... spalony - o czym świadczy sylwetka pana Wieliczko (zdjęcie nr 3) odwróconego twarzą do środka boiska z ręką podniesioną wysoko:
Za protesty Chajewski zobaczył żółtą kartkę, która oznacza pauzę w najbliższym meczu. Niewiele wniósł do gry Brazylijczyk Allan, ktory zastąpił Rodziewicza. Więcej od Szczerbala pracy miał Jaroszewski. W 62 minucie jedyna w meczu żółta kartka dla Mikołaja Łazarowicza, który w ubiegłym sezonie ustrzelił hat-tricka w barwach Nysy Kłodzko w meczu z Górnikiem. Defensor po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pod wałbrzyską bramką ostro potraktował Sawickiego w sytuacji bez piłki. Szukając na siłę argumentów przeciwko sędziemu, można byłoby doszukiwać się w tej sytuacji wykluczenia dla Łazarowicza. W 77 minucie sędzia powinien odgwizdać faul na Młynarczyku, którego ostro zatrzymał Smoczyk. Wieliczko nie widział przewinienia tuż przed polem karnym (na pewno na żółtą kartkę), a poturbowany wrocławski napastnik musiał opuścić boisko. 5 minut później było już jednak po meczu. Orzech niedokładnie próbował zagrać do kolegów, strata, szybka kontra i faul w polu karnym na Izydorczyku. Ponownie Jaroszewski odgadł w który róg strzeli Kucharczyk, ale mocny strzał jest nie do obrony. W końcówce meczu drugą żółtą kartkę za niepotrzebne komentarze decyzji arbitra ogląda Wepa i podobnie jak wcześniej Czesław Zapart musiał udać się wcześniej do szatni.
Emocje wzięły górę - Czesław Zapart i Tomasz Wepa.
[foto: Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl]
Śląsk II wygrał zasłużenie, bo strzelił więcej bramek od rywala, ale wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania i jest za wysoki. Wałbrzyszanie byli nie tylko równorzędnym rywalem, ale okresami to oni prowadzili grę, a gdyby Chajewski z Tragarzem, zwłaszcza na początku spotkania, mieli więcej szczęścia pod bramką Szczerbala, to rezultat byłby odwrotny.
Nie miał najlepszego dnia sędzia Kamil Wieliczko, który swoimi decyzjami wyprowadził z równowagi wałbrzyszan. Nadużyciem byłoby napisać, że wrocławianie wygrali dzięki sędziemu. Piotrowi Jawnemu wyboru w napadzie trener Fojna może zazdrościć. Rodziewicz mógł się przekonać ile mu brakuje do piłkarzy, którzy wcześniej grali w CLJ czy mogli trenować z I zespołem grającym w ekstraklasie. Kibice czekają na eksplozję skuteczności Allana, widoczny był brak w II linii walecznego Oświęcimki czy solidnego w defensywie Michalaka. Gdyby doświadczeni Jaroszewski, Rytko czy Orzech lepiej się zachowali przy sytuacjach z karnymi, mogło inaczej się zakończyć. Gdyby...
Po tym meczu we Wrocławiu powoli mogą szykować się do barażu o 3.ligę, natomiast w Wałbrzychu duży niedosyt. Za kilka tygodni nikt nie będzie już pamiętał o pięknej passie bez porażki, o dobrej postawie w meczu z liderem. Liczy się tylko zwycięstwo, a tego Górnikowi zabrakło w niedzielę, choć nie była to mission impossible. Zespół miał swoje szanse, z których wykorzystał zaledwie jedną. Nie bez wpływu na grę pozostawały dyskusyjne, niejednoznaczne decyzje sędziego, które mogły być zinterpretowane w inny, niż w niedzielne południe, sposób. A były to decyzje dla obu drużyn, tyle, że te kluczowe akurat przyniosły bramki dla wrocławian. Rozbici psychicznie Górnicy nie byli w stanie w drugiej odsłonie odwrócić losów meczu.
Co dalej Górniku? Odpowiedź przyniesie już najbliższy mecz z MKP Wołów. Bez wykartkowanych Wepy i Chajewskiego, jak zareagują po utraconej szansie na wygranie 4.ligi? Tak naprawdę to pytań jest więcej dotyczących I drużyny. Czy latem trenerzy i wszyscy piłkarze zdecydują się po raz kolejny powalczyć z Górnikiem o 3.ligę, czy te zadanie spadnie na barki nowej ekipy?

MKP Wołów rozgromiony

$
0
0
Sobotni mecz piłkarzy Górnika to jedna z organizacyjnych porażek działaczy wałbrzyskich, którzy nie potrafili pogodzić dwóch imprez, których terminy się nakładały. Piłkarskich ligowych meczów jest wiosną'19 jak na lekarstwo, a mimo to, w sobotę 13 kwietnia, wielu kibiców biało-niebieskich wybrało o wiele bardziej prestiżowy pojedynek play-off koszykarzy, który zaczynał się 60 minut po rozpoczęciu zmagań futbolistów. Dlaczego nie doszło do porozumienia, by przełożyć mecz piłkarski (na wcześniejszą godzinę) lub koszykarski (choćby na godz.18.00)? Co więcej, pierwsi kibice, którzy zdecydowali się marznąć na czwartoligowym meczu mocno musieli się zdziwić, że jedyna brama prowadząca na koronę Stadionu 1000-lecia była zamknięta i droga na trybuny prowadziła przez tunel i bramkę z bieżni. Kwadrans przed pierwszym gwizdkiem udało się w końcu opanować problem z kłódką i większość z niewiele ponad setki kibiców, weszła normalnie na trybuny.
Oba zespoły przystępowały do spotkania w nie najlepszych nastrojach. Gospodarze w ostatnim meczu doznali pierwszej porażki w tym sezonie mecz i strata do prowadzącego Śląska II wynosiła aż 10 punktów. Poza tym trener Jacek Fojna nie mógł skorzystać z usług pauzujących za kartki Tomasza Wepy, Damiana Chajewskiego - pewniaków w środku pola. Jako zmiennik Jaroszewskiego w meczowej kadrze debiutował 18-letni bramkarz Patryk Bińkowski. Szymon Stec, etatowy rezerwowy bramkarz doznał w środowym meczu pucharowym w Żarowie kontuzji wykluczającej go z występu ligowego. Z kolei MKP Wołów początek wiosennych zmagań nie będzie miło wspominał, bo dotychczasowe mecze zakończył porażkami i w tabeli wiosny 2019 wyprzedza jedynie Polonię Trzebnica, która również wszystko przegrywa, tyle, że w wyższym stosunku. Wołowianie musieli uznać wyższość m.in. beniaminków z Mirkowa, Żarowa, z którymi czekać będzie ciężka walka o utrzymanie w lidze. Zimą, co prawda prezesem klubu został Robert Sadowski, wcześniej pracujący w Zagłębiu Lubin, ale na efekty pracy przyjdzie jeszcze poczekać. Zimą do Lechii Dzierżoniów odszedł najskuteczniejszy jesienią strzelec Oskar Majbroda, zdobywca 5 trafień. Nie udało się przekonać do gry Patryka Bobkiewicza (Piast Żmigród), który 3 lata temu był w orbicie zainteresowań 3-ligowego wówczas Górnika Wałbrzych szukającego młodzieżowca. W sobotnim meczu trener Piotr Bolkowski ponownie zaprezentował zespół mieszankę młodości z rutyną. Przedstawicielami tej drugiej byli przede wszystkim kapitan, były szkoleniowiec MKP 41-letni Konrad Tabak, czy 37-leni Michał Sikorski, który rywalizował z Górnikiem w przeszłości w barwach MKS Oława, Pogoni Oleśnica i Stali Brzeg. 
Z kolei skład wałbrzyszan musiał zaskoczyć obserwatorów dotychczasowych meczów wicelidera. Wobec braku w środku pola Chajewskiego i Wepy trener Fojna postawił na Daniela Borowca i Jana Rytko. Dla 20-latka ze Świebodzic był to debiut w wyjściowej jedenastce, a wcześniej zaliczył zaledwie 3 epizody wchodząc z ławki rezerwowych.
W podobnej sytuacji co popularny Boro znalazł się Brazylijczyk Allan de Paula, który po raz pierwszy zaprezentował się od pierwszego gwizdka sędziego i był to bardzo obiecujący występ. Praktycznie po 6 minutach gry było już po meczu, bowiem wałbrzyszanie prowadzili już 2:0. Pierwsza ofensywna akcja miejscowych zakończyła się bramką. Akcję rozpoczął i zakończył Borowiec. Piłka trafiła na lewą stronę, gdzie wbiegający Mateusz Krzymiński miękko wrzucił na przedpole bramki Przemysława Harwata, gdzie Borowiec głową otworzył wynik meczu. Kilka minut później Rytko zagrał tym razem na prawą stronę do Mateusza Sawickiego, który łatwo minął rywala i nie dał szans bramkarzowi w sytuacji jeden na jeden. Zziębnięta publiczność rozgrzana została szybko, ale na kolejne bramki przyszło jej jeszcze poczekać. Wałbrzyszanie nie forsowali tempa, ale koronkowe akcje mogły się podobać. Pod obserwacją znalazł się Allan, który oprócz tradycyjnego dla swojej nacji wyszkolenia technicznego, imponował wyszkoleniem, a także zaangażowaniem w grze defensywnej.
Trio strzelców bramek w I połowie dla Górnika:
od lewej Sawicki, Borowiec i Allan.
[foto:walbrzych24.com]
Goście długo nie mogli stworzyć jakiejkolwiek akcji pod bramką Górnika, a Jaroszewski po raz pierwszy piłkę dotknął, gdy otrzymał ją rzuconą przez partnera z autu. Mimo to, bramkarz gospodarzy musi najmocniej uderzyć się w pierś za stratę bramkę - MKP przejął wybijaną piłkę przed polem karnym,a strzał z około 20 metrów wpadł pod rękami właśnie Jogiego do siatki. Goście jednak nie mieli pomysłu, by zepchnąć wałbrzyszan do defensywy, czy nękać szybkimi kontratakami. Z drugiej strony, zastępujący Wepę w roli kapitana, Dariusz Michalak łatwo nawinął sobie obrońcę spokojnie wrzucił, gdzie kapitalnie głową akcję sfinalizował Allan podwyższając wynik na 3:1. Po przerwie wszelkie wątpliwości, o ile ktoś miał, szybko rozwiał Borowiec. Znów koronkowa akcja z lewej strony, znakomite dogranie wzdłuż końcowej linii Allana, a nadbiegający pomocnik Górnika nie miał problemów z wpakowaniem piłki do bramki. Dokonywane zmiany przez Jacka Fojnę nie zdezorganizowały gry, choć zapewne kibice woleliby jeszcze oglądać w akcji brazylijskiego napastnika. W roli egzekutora skutecznie zastąpił go Miłosz Rodziewicz, który po rzucie rożnym głową zdobył piątą bramkę. Dla Rodzyna było to trzecie trafienie w sezonie w roli zmiennika - w całej lidze tyle samo ma na koncie w roli jokera niegrający już w rezerwach Śląska Czech Kamil Vacek i Paweł Gryz z Orła Prusice. Warto również zauważyć, że już dawno Górnik nie zdobył aż 3 goli w jednym meczu po uderzeniach głową - ostatni raz miało to miejsce 26.09.2015, gdy trzecioligowy Górnik rozgromił Budowlanych Lubsko 7:1 Ostatecznego dzieła zniszczenia dokonał Szymon Tragarz, który strzałem zza pola karnego ustalił wynik na 6:1. Szymon zanotował już piąte trafienie w rundzie wiosennej (skuteczniejszy z 7 golami w tym roku jest Bartosz Chabrowski z Piasta Nowa Ruda), mimo to nie znalazł uznania w oczach trenerów Grzegorza Kowalskiego i Jacka Opałki, którzy odpowiadają za dolnośląską  reprezentację na Regions Cup.
Po raz pierwszy od 1 września ostatnie miejsce w tabeli grupy wschodniej opuścił zespół Zjednoczonych Żarów. Piłkarze Macieja Jaworskiego sukcesywnie punktują na własnym boisku, wiosną zdobywając w sumie więcej punktów niż Górnik! W dotychczasowych ligowych meczach w 2019 roku najlepiej prezentuje się Polonia-Stal Świdnica 16 punktów (5-1-0), a za nią:
Śląsk II -15 (5-0-1),
GKS Mirków i Zjednoczeni -12 (4-0-2)
Górnik -11 (3-2-1).
Najgorzej idzie zdobywanie punktów Nysie Kłodzko (1 punkt w 5 meczach), a przede wszystkim wspomnianym wcześniej Polonii Trzebnica i MKP Wołów (komplet 5 porażek). Sensacyjnie zakończył się sobotni mecz w Świdnicy, gdzie Śląsk II zakończył passę  15 kolejnych zwycięstw. Porażka sprawiła powrót do status quo sprzed tygodniowego meczu przy Oporowskiej - lider ma 7 punktów przewagi nad Górnikiem. Różnica polega, że okazji do straty punktów jest coraz mniej - pozostało 9 meczów, a przed rezerwami mecze z Trzebnicą (d), Żernikami, Piastem Nowa Ruda (d), Ząbkowicami, Sokołem Wielka Lipa (d), Bielawianką, Unią Bardo, Nysą (d) i MKP Wołowem.
Przed Górnikiem kolejne mecze, zarówno pucharowe jak i ligowe. Na chwilę obecną są jeszcze szanse na wygranie grupy wschodniej, poza tym optymizmem powiało ze względu na grę, skuteczność zawodników, którzy do tej pory byli w głębokim cieniu bardziej doświadczonych kolegów. 

Świąteczna wygrana z GKS Mirków

$
0
0

Górnik Wałbrzych po przegranym finale Pucharu Polski po ligowe punkty pojechał do Mirkowa. GKS, beniaminek 4.ligi jesienią grał głównie na wyjeździe, podobnie jak Zjednoczeni Żarów i Unia Bardo. Wywiezione zwycięstwa z okręgu wałbrzyskiego (Nowa Ruda, Kłodzko, Bardo) wystarczyły jedynie do wyprzedzenia w tabeli Zjednoczonych Żarów. Nic dziwnego, że po zakończeniu rundy trenera Bartosza Mazura zmienił Grzegorz Dorobek. Zimą dokonano kilku transferów, których śmiało mogą zazdrościć ligowi rywale. Kamil Mańkowski, znany również w Wałbrzychu z epizodu ze spadkowego sezonu, czy Tobiasz Jarczak z powodzeniem grali w czołowym trzecioligowcu Ślęzie Wrocław. Z Karkonoszy Jelenia Góra przyszedł Paweł Pytel, a dziury w defensywie ma załatać doświadczony Artur Monasterski ostatnio reprezentujący barwy Orła Prusice. Wiosnę GKS rozpoczął od "domowych" meczów przy Oporowskiej we Wrocławiu (0:5 ze Śląskiem II) i Łozinie (3:2 z MKP). Pierwszy historyczny mecz w Mirkowie zakończył się zwycięstwem nad Nysą Kłodzko 4:1, a tydzień później z jedynego wiosną wyjazdu w Żarowie mirkowianie przywożą 3 punkty co oznaczało opuszczenie strefy spadkowej.  Dwa kolejne mecze rozegrano już na obiekcie przy ul. Kiełczowskiej vis a vis marketu Leroy Merlin i GKS po rozgromieniu Orła Prusice 5:1 uległ Sokołowi Marcinkowice 0:1.
Grzegorz Dorobek w meczu z Górnikiem nie mógł skorzystać z pauzujących za kartki: Kacpra Tarki, Artura Monasterskiego, Dariusza Górala oraz bramkarza Sebastiana Bralewskiego, któremu na udział w meczu nie pozwoliły sprawy zawodowe. Z kolei wałbrzyszanie przyjechali bez Marcina Smoczyka, Michała Oświęcimki, Miłosza Rodziewicza, a po raz pierwszy w tym sezonie Denis Dec, który dotychczas pomagał zespołowi rezerw grającemu w A klasie. Debiut w wyjściowej jedenastce zalicza 18-letni Patryk Rękawek, od pierwszego gwizdka ponownie rozpoczynają grę Daniel Borowiec i Allan. Na ławce rezerwowych ewentualnym zmiennikiem Jaroszewskiego Szymon Stec, a ciekawostką jest fakt, że w pucharowym meczu przeciwko Lechii drugim bramkarzem biało-niebieskich był ledwie 16-letni wychowanek UKS Baszty Wałbrzych Oskar Bilejszys.
W świąteczną Wielką Sobotę na stadion przybyła około setka widzów, kilkunastu pracowników ochrony bezskutecznie oczekiwało przyjazdu zorganizowanej grupy kibiców Górnika.
Początek meczu to przede wszystkim walka w środku pola i szukanie szansy przez gości atakami skrzydłami. Brakuje jednak dobrego końcowego podania. Wałbrzyszanie nie potrafią wykorzystać niepewnej dyspozycji bramkarza GKS. Mirków odgryzł się strzałem z dystansu Tobiasza Jarczaka. Wychowanek słynnego Marcinki Kępno, gdzie swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiali m.in. Rafał Kurzawa, Patryk Tuszyński, czy Kamil Drygas, strzelał już w 3.lidze w Ślęzie Wrocław, a wiosną wpisał się na listę strzelców już sześciokrotnie (w meczu z Górnikiem gol numer 7). Najbliżej zdobycia bramki był jednak Jarosław Gołda, któremu centymetrów zabrakło, by przejąć piłkę zagraną tyłem, głową przez Dariusza Michalaka do Jaroszewskiego. W Górniku szybko opuścił boisko kontuzjowany Tomasz Wepa, którego zastąpił Mateusz Sawicki. Sawka przeszedł na prawą obronę, skąd do środka powędrował Jan Rytko, który zanotował kilkanaście przechwytów lub przerwań akcji rywala. W 25 minucie znakomicie pomiędzy obrońców zagrał piłkę Damian Chajewski, a Szymon Tragarz wykorzystał sytuację sam na sam wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Wałbrzyszanie powinni szybko podwyższyć, ale brakowało precyzji. Allan posłał co prawda piłkę do siatki, ale uczynił to ze spalonego. Brazylijczyk sam był zszokowany, jak mógł spudłować w 32 minucie, gdy zamiast bramki sędzia był zmuszony wskazać na rzut rożny. Na szczęście po nim było 2:0. Krótkie rozegranie kornera, Chajewski spod pola karnego wrzuca na przedpole, gdzie gapiostwo obrońców i bramkarza wykorzystuje Sławomir Orzech głową pakując piłkę do bramki. Końcówka I połowy należała jednak dla GKS, a szczególnie do Jarczaka. Bombę z rzutu wolnego z odległości ponad 30 metrów Jaroszewski ładnie odbił na rzut rożny. Kilka minut później napastnik Mirkowa składał się do uderzenia przewrotką, a przy wybiciu piłki głową najbardziej ucierpiał Mateusz Sawicki. Groźnie to wyglądało, na szczęście skończyło się jedynie faulem i żółtą kartką dla Jarczaka. On z kolei powetował sobie w 42 minucie. Niezdecydowanie w kole środkowym wałbrzyskich pomocników wykorzystuje natychmiast Grzegorz Zygadło, który prostopadłym podaniem uruchamia Jarczaka. Michalak wślizgiem nie sięga piłki, a Jaroszewski w sytuacji sam na sam jest bez szans i do przerwy GKS Mirków przegrywał 1:2.
Po przerwie nie było wiele składnych akcji. Wałbrzyszanie szybciej operowali piłką, ale zawodzili skrzydłowi. Rękawek bardzo szybko zgasł, a Tragarz, za wyjątkiem bramki, był praktycznie niewidoczny. O ile w destrukcji goście radzili sobie bezproblemowo to z kreowaniem sytuacji bramkowych było trudno. Najgroźniejszą akcję w II połowie stworzył rezerwowy … Marcin Siwek, który niedokładnym zagraniem do tyłu puścił w bój Allana, którego szarżę faulem przerwał kapitan gospodarzy Damian Żminkowski. Z dystansu ładnie i celnie uderzali Michalak i Rytko, jednak 19-letni bramkarz Przemysław Rak efektownymi paradami wyłapał futbolówkę. Miejscowych kibiców zdenerwowała zmiana Macieja Gędaja za Jarosława Gołdę. Rezerwowy raził nieporadnością i pasywnością, nic dziwnego, że zmianę powrotną publika przyjęła oklaskami. Rozczarowany takim obrotem sytuacji Gędaj szybko udał się do szatni. Ciekawostką jest fakt, że następcą nieszczęśnika z nr 13 był niejaki Damian Błoński, którego poczynania obserwował ojciec – Wojciech, były koszykarz Śląska Wrocław, reprezentacji Polski, a później radny i dyrektor sportowy piłkarskiego Śląska. Im bliżej końca meczu tym oba zespoły zaczęły preferować ataki z pominięciem drugiej linii. Odpowiednio zareagował trener Fojna, który wprowadzając rosłych zmienników w osobach Damiana Bogacza i Denisa Deca narobił sporo problemów drużynie GKS. W końcówce Mirków nie rzucił się do huraganowych ataków, a bramkę mogli zdobyć wałbrzyszanie. Po kiksie Kamila Mazurkiewicza piłkę przed polem karnym przejął Chajewski, ale szybko został zablokowany. Doliczony czas nie zmienił obrazu ostatnich minut i Górnik jak najbardziej zasłużenie wygrał w Mirkowie 2:1.

Wygrana na Gregorek Stadium po raz drugi

$
0
0
Maj piłkarze Górnika Wałbrzych rozpoczynali wyjazdowym meczem z Orłem Prusice. Beniaminkiem, który utrzymuje wysoką czwartą pozycję i jedyną drużyną, której do środy zespół Jacka Fojny w tym sezonie nie strzelił bramki. Mecz rozegrano na boisku w Wielkiej Lipie, gdzie na co dzień gra inny czwartoligowiec Sokół. Informacja o miejscu rozegrania meczu nie pojawiła się w żadnym wałbrzyskim portalu, czy gazecie. O Wielkiej Lipie nie można przeczytać ani na 90minut.pl, ani na portalu związkowym Łączy Nas Piłka, nie znajdziemy też wzmianki o tym, gdy prześledzimy obsadę sędziowską na stronie DZPN.
A największym skandalem jest błędne podanie miejsca rozgrywania meczu przez oficjalny profil wałbrzyskiego klubu!
Faktem jest, że wyjazdowe spotkania biało-niebieskich, oczywiście poza tymi prestiżowymi dla szalikowców, nie cieszą się wiosną nawet przeciętnym zainteresowaniem. Mimo tego obowiązkiem klubu jest zachęcanie do wspierania piłkarzy nie tylko przy Ratuszowej, ale i na wyjazdach. A tutaj mamy nawet wprowadzenie w błąd, choć o miejscu meczu klub wiedział z wyprzedzeniem.
 Na mecz udałem się pierwotnie do Prusic, gdzie trafił również inny zmotoryzowany wałbrzyszanin. Obiekt Orła to sympatyczny obiekt z krytą trybuną, z wydzielonymi aż trzema parkingami: dla oficjeli, dla kibiców gospodarzy i dla kibiców gości. Na boisku pracowały urządzenia nawadniające, które były ponoć przedmiotem reklamacji remontu prusickiego stadionu. Orzeł wiosną domowe mecze rozgrywał w oddalonej o 20 km Wielkiej Lipie, gdzie ograł Unię Bardo 1:0 i MKP Wołów 2:1. Na wyjazdach już tak różowo nie było - najpierw 3 przegrane 0:3 ze Śląskiem II, 1:5 z GKS Mirków i 2:4 w Żarowie, ale ostatnie delegacje przyniosły komplet punktów. 3:1 w Kłodzku i 2:1 w Marcinkowicach to kolejne trafienia najskuteczniejszego snajpera całej ligi Grzegorza Rajtera. Podobnie jak jesienią, również teraz Rajter nie zagrał przeciwko wałbrzyskiej drużynie. Figurował co prawda w meczowym protokole, ale jego nazwisko bardziej służyło jako straszak. Trener Adrian Bergier konstrukcję swojej jedenastki opiera na doświadczonym kręgosłupie uzupełnionym młodymi zawodnikami. W bramce 36-letni Karol Buchla, defensywę trzyma w ryzach rok młodszy Dariusz Zalewski, tempo gry regulować ma były ligowiec m.in. Śląska czy Widzewa Krzysztof Ostrowski - rocznik 1982, a w ataku rówieśnik Buchli Przemysław Stasiak. Lasota, Kuczer, Sakwa, Olikiewicz grali już w wyższych klasach rozgrywkowych w innych klubach.
Trener Jacek Fojna nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych, ale obecnych z zespołem, Tomasza Wepy i Michała Oświęcimki. Nie przyjechał Damian Bogacz, ale za to po raz drugi pojawił się Denis Dec. Debiut z kolei w zespole seniorów zalicza 18-letni Adam Niedźwiedzki, najskuteczniejszy snajper juniorów dołujących w Wojewódzkiej Lidze Juniorów (10 bramek z 23 zdobytych przez Górnika).
Mecz rozpoczął się od walki w środku pola, ale animuszu miejscowym na równorzędną walkę starczyło na kilkanaście minut. Szybko piłka trafia do siatki Orła, ale arbiter słusznie odgwizduje spalonego. Bramkę powinni zdobyć jako pierwsi gospodarze, gdy Mateusz Olikiewicz w wydawało się niegroźnej sytuacji kapitalnie zauważył wyjście z bramki Jaroszewskiego i przelobował go z około 30 metrów. Na szczęście dla wicelidera piłka odbiła się na poprzeczce. Górnik grał szybciej, dokładniej od gospodarzy. Potrafili zamknąć Orła w taki sposób, że prusiccy piłkarze tracili piłkę na 30-40 metrze od bramki Karola Buchli. Szczęścia nie mieli Chajewski, Tragarz i wyjątkowo w środę ofensywnie usposobiony Michalak. Na trybunach szmer podziwu było słychać po indywidualnych popisach Allana, ale jego uderzenie również padło łupem Buchli. Wreszcie pod koniec drugiego kwadransa gry wynik został otwarty przez wałbrzyszan. Piłkę nieudolnie wybijaną przez defensorów Orła przejął na 20 metrze Allan, który sprytnie posłał prostopadłą piłkę do Chajewskiego. Zagubienie obrońców spowodowało, że najskuteczniejszy gracz Górnika znalazł się w sytuacji sam na sam i lekkim strzałem po ziemi zdobył prowadzenie. Wynik powinien podwyższyć Szymon Tragarz, który w idealnej wydawało się sytuacji nieudanie próbował przelobować Buchlę. Dynamiczna akcja Sawickiego prawą stroną z kolei mija centymetry bramkę Orła. Tuż przed przerwą faulowany przed polem karnym jest Chajewski, na którego nie mogli znaleźć sposobu rywale. Do piłki podszedł poszkodowany, którego dośrodkowanie przerwał stojący w murze Olikiewicz. Decyzja arbitra Tarnowskiego mogła być tylko jedna - jedenastka oraz żółta kartka dla gracza Orła. Karnego na bramkę zamienił pewnie Dariusz Michalak i Górnik schodził na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem. Co ciekawe, podczas poprzedniej wizyty na tym obiekcie, w sierpniowym meczu z Sokołem wygranym przez biało-niebieskich 4:2, duet Chajewski-Michalak również wpisał się na listę strzelców.
Jak się zmienił obiekt od poprzedniej wizyty Górnika?
Przede wszystkim na środkowym kole pojawił się napis SOKÓŁ, który nie jest wysypany wapnem, lecz miejscem pozbawionym trawy. Ponadto nad tablicą wyników (w sierpniu działającą, tym razem - nie) pojawiła się budka spikera, który był najbarwniejszą postacią środowego meczu. Widzów powitał na Gregorek Stadium, bowiem obiekt w Wielkiej Lipie rozwija się dzięki energii prezesa miejscowego Sokoła Leszka Gregorka, który dwa dni wcześniej sensacyjnie złożył rezygnację z zajmowanej funkcji. Wracając do spikera to najbardziej go zapamięta go Szymon Tragarz, który usłyszał dwukrotnie komentarz pod swoim adresem. Po niewykorzystanej szansie w I połowie: 17 to we Włoszech pechowa liczba - diciasette. A przy zmianie, gdy opuszczał boisko wolnym truchtem ustępując miejsca Kamilowi Młodzińskiemu - moja prababcia szybciej biegała. Z kolei docenił Damiana Chajewskiego przypominając jego skuteczną grę w Olimpii Kowary i bramki strzelane Sokołowi. Karol Buchla usłyszał, że występuje w jaskrawym stroju, by był widoczny na drodze i na boisku, w przerwie meczu zachęcał do śpiewania hitów królowej Shazzy oraz Greka Zorby. Dokładnie policzył widzów: 122, w tym kobiety i dzieci.Na pewno daleko było do profesjonalizmu, ale za to sporo humoru.
Tuż po przerwie goście z Wałbrzycha powinni zamknąć mecz. Znów "ten niesamowity Chajewski" pokręcił obrońcami na prawej stronie i został powalony przed polem karnym przez Zalewskiego. Doświadczony stoper zobaczył żółtą kartkę, a uderzenie Damiana odbite od wyskakującego obrońcy poszybowało tuż nad poprzeczką. Rzut rożny, który wykonuje Chajo i główka Michalaka minimalnie mija bramkę Orła. Tymczasem pierwszy zryw po przerwie podopiecznych Adriana Bergiera przynosi im kontaktową bramkę. Znakomicie za pola karnego przymierzył kapitan Orła Krzysztof Ostrowski i piłka ląduje po długim rogu w bramce Jaroszewskiego. Gra nieco się wyrównała, ale groźniejsze sytuacje stwarzali goście. Tragarz po raz trzeci przegrywa sytuację sam na sam z bramkarzem, 5 minut później kapitalne uderzenie Chajewskiego wybija obrońca z pustej bramki. Prusice rzadko dochodzili na przedpole bramki Górnika, a jak zawodnicy dochodzili do strzeleckiej sytuacji to posyłali piłkę daleko i wysoko od bramki. W końcówce meczu trenerzy zaczęli wprowadzać rezerwowych, z tą różnicą, że po wałbrzyszanach nie widać było obniżenia jakości gry. Wreszcie po dalekim wybiciu Mateusz Sawicki w pełnym biegu uderzył kapitalnie z woleja ustalając wynik meczu na 3:1.
Z pewnością więcej można było spodziewać się po grze Orła, który jesienią mocno i twardo postawił się Górnikowi w Wałbrzychu. Tymczasem teoretycznie osłabiony zespół wałbrzyski był bezapelacyjnie lepszy. Szkoda głupiej kartki za opóźnianie gry Jana Rytko, który po raz ósmy zobaczył z tym sezonie żółtą kartkę i czeka go pauza. Słabiej zaprezentowali się Borowiec z nieskutecznym Tragarzem. Szymon mógł przeżywać rozczarowanie brakiem powołania na kolejną konsultację na kadrę DZPN przygotowującą się do Regions Cup.
Co ciekawe, że zaledwie część wałbrzyskich mediów zauważyła w pomeczowych relacjach, że spotkanie odbyło się w Wielkiej Lipie (a nie w Lipie, jak niestety twierdzi oficjalny profil Górnika Wałbrzych). Przykładowo wałbrzyszek.com upiera się, że mecz odbył się w Prusicach.

Coraz mniej niewiadomych. Kolejny dramat AKS

$
0
0
Ligowe rozgrywki są już na finiszu. Na szczeblu centralnym wiadomo już coraz więcej - trójka Legia, Piast, Lechia walczy o mistrza, o 4.miejsce premiowane udziałem w eliminacjach LE pozostało trio Cracovia, Jagiellonia, Zagłębie Lubin, z ligi spada beniaminek z Sosnowca, a w ciągu tygodnia poznamy drugiego spadkowicza z kwartetu Arka, Śląsk, Miedź, Wisła Płock. Do ekstraklasy z kolei po długiej nieobecności wracają Raków i ŁKS, spadła Garbarnia, a spośród trójki GKS Katowice, Wigry, Bytovia zostanie wyłoniona dwójka spadkowiczów. W drugiej lidze awans wywalczyły Radomiak i Olimpia Grudziądz, spadł Ruch Chorzów i Rozwój Katowice - do rozstrzygnięcia pozostały kwestie awansu trzeciej drużyny (GKS Bełchatów czy Elana) oraz degradacji dwóch kolejnych zespołów (Olimpia Elbląg, Siarka, ROW). Spadek górnośląskich zespołów do 3 grupy III ligi powoduje zwiększenie liczby zespołów, które pożegnają się z tym szczeblem. Obecnie z dolnośląskich ekip w najgorszej sytuacji jest Lechia Dzierżoniów - 16.miejsce i aż 10 punktów do 12.miejsca, które najprawdopodobniej da utrzymanie. Na chwilę obecną tę pozycję
Sebastian Surmaj - piłkarz meczu
Warta Gorzów-Ruch Zdzieszowice.
[foto: Patryk Pyrlik]
zajmuje Foto-Higiena Gać, dla której premierowe trafienie po zimowym transferze zaliczył Jan Jakacki. W podobnej co dzierżoniowianie sytuacji jest duet drużyn z Gorzowa Wielkopolskiego. W tamtejszej Warcie, wzorem Jakackiego, pierwsze trafienie zaliczył wałbrzyszanin Sebastian Surmaj, którego uderzenie w doliczonym czasie gry dało niezwykle ważne zwycięstwo 2:1 nad Ruchem Zdzieszowice. Do końca sezonu w 3.lidze pozostało 6 kolejek, w teorii 18 punktów do zdobycia.
W 4.lidze wiadomo, że mistrzowie obu grup rozegrają pomiędzy sobą baraż o jedno miejsce przysługującemu dolnośląskiemu czwartoligowcowi. Na 4 kolejki przed zakończeniem rozgrywek najprawdopodobniej parę barażową będą tworzyć rezerwy Chrobrego Głogów i Śląska Wrocław. W grupie zachodniej po jesieni głogowianie liderowali po tym jak odnieśli 13 zwycięstw w 14 meczach przegrywając jedyny mecz w Strzegomiu 0:5. AKS trenowany przez Roberta Bubnowicza to największy przegrany ubiegłego sezonu, gdy 1.miejsce zespół przegrał remisując w ostatniej kolejce na boisku zdegradowanego już Górnika Boguszów-Gorce. W tym sezonie, gdy jesienią chwilowa niemoc dopadła ubiegłorocznego mistrza grupy z Jędrzychowic, wydawało się, że nic nie zatrzyma AKS. Po pierwszej rundzie podopieczni Bubnowicza nie przewodzili w tabeli jedynie dlatego, że w 3 meczach tylko zremisowali. Zimą zespół opuścił doświadczony ligowiec Marcin Kokoszka, ale trafił były podopieczny spod Chełmca Marcin Gawlik. Skuteczny Emeka, dostrzeżeni przez trenerów Regions Cup Domaradzki, Sadowski, Słowik, wiecznie młody Morawski, szybki Migalski - wydawało się, że strzegomianie mają kadrę na miarę awansu. Wiosenny wyścig o 1.miejsce rozpoczął hat-trickiem Damiana Migalskiego w meczu z Prochowiczanką. Rywalizacja w grupie zachodniej jest bliźniacza do tej ze wschodniej - duet rezerwy ligowca i zespół z okręgu wałbrzyskiego z dużą przewagą nad resztą stawki. Przełom nastąpił w 19.kolejce, gdzie sensacyjnie Sparta Rudna ogrywa Chrobrego II aż 4:2. Równocześnie AKS wygrywa w Mirsku, zrównuje się punktami z dotychczasowym liderem, ale mając o wiele lepszy bilans bramkowy obejmuje przodownictwo. Dwa tygodnie później szok dla kibiców śledzących wyniki w grupie zachodniej - o ile premierową w sezonie przegraną AKS w Jędrzychowicach z rozpędzonym Apisem (1:3) można było przewidzieć, to już porażka Chrobrego II w Wąsoszu (1:2 z Orlą) to sporego kalibru niespodzianka. Tydzień później rewelacja wiosny, czyli Apis miażdży w Głogowie wicelidera aż 5:2, co po zwycięstwie AKS ze Stalą Chocianów 3:0 i przewadze 3 punktów wydawało się, że autostrada z przystankiem końcowym z napisem baraże stoi przed strzegomianami szerokim otworem.
Trener Robert Bubnowicz
[foto: jg24.pl]
Paradoksalnie wówczas nastąpiło zaciąganie hamulca przez punktujących do tej pory piłkarzy AKS. Remis w Grębocicach przy zwycięstwie rezerw Chrobrego spowodował, że przewaga stopniała do punktu. W 24.kolejce obaj faworyci zgodnie wygrali, ale to co wydarzyło się w mijającym tygodniu ma kolosalne znaczenie dla całej rywalizacji. Głogowianie wygrali pewnie w Jeleniej Górze i nasłuchiwali wyniku ze Strzegomia, gdzie w roli gospodarza wystąpił Orkan Szczedrzykowice dodatkowo osłabiony nieobecnością trenera Wojciecha Grzyba.Sensacyjne 2:1 dla Orkana spowodowało, że do niedzielnego megahitu w Głogowie Chrobry II przystępował z przewagą dwóch punktów. Stadion w Głogowie dla trenera Roberta Bubnowicza nie kojarzy się zbyt dobrze. W pamiętnym, co prawda zakończonym awansem, sezonie 2009/10 trenowany przez popularnego Bubę Górnik został rozbity przez Chrobrego aż 1:4, a wizyta już w ramach rozgrywek drugoligowych zakończyła się porażką 1:2. Niedzielny pojedynek AKS musiał wygrać. Opady deszczu spowodowały, że pierwotnie przygotowana na ten mecz druga płyta głogowskiego obiektu nie nadawała się do gry i mecz przeniesiono na główną płytę. I zespół Chrobrego dzień wcześniej grał ważny pierwszoligowy mecz w Bytowie, gdzie remis 1:1 zapewnił im ligowy byt. Ze znanych zawodników wystąpił jedynie potężny defensor mierzący 196 cm wzrostu Marek Wasiluk (mistrz Polski ze Śląskiem, ligowiec Jagiellonii, Cracovii, Widzewa), który w I zespole wystąpił po raz ostatni w grudniu'18. Bohaterem meczu był 19-letni Konrad Flis, który strzelił dwie bramki. Wynik otworzył z kolei doświadczony Konrad Kaczmarek, którego Bubnowicz i Morawski pamiętają z meczów Chrobrego z Górnikiem Wałbrzych. Wynik 4:0 ustalony został po godzinie gry przez Daniela Wajsaka. Kolejna wizyta trenera Bubnowicza w Głogowie, kolejny niezwykle ważny mecz i kolejna bezdyskusyjna porażka ze stratą 4 bramek.
Klęska w Głogowie oznacza, że Chrobry II ma 5 punktów przewagi nad AKS na 4 kolejki przed końcem. Rozkład jazdy do końca rozgrywek wygląda następująco:
27.kolejka - AKS pauzuje, Chrobry II gra z Orkanem Szczedrzykowice
28.kolejka - Chrobry II pauzuje, AKS jedzie do Bolesławca
29.kolejka - Chrobry II - BKS Bolesławiec, AKS - Górnik Złotoryja
30.kolejka - Górnik Złotoryja - Chrobry II, Victoria Ruszów - AKS.
Nieprawdopodobne wydaje się, żeby głogowianie w 2 z 3 pozostałych im meczach stracili punkty.
Na chwilę obecną spadek z grupy zachodniej przypada Victorii Ruszów, Włókniarzowi Mirsk, Sparcie Grębocice i BKS Bolesławiec. O tym jednak kto spadnie rozstrzygnie się po zakończeniu procesu licencyjnego, bowiem nie jest tajemnicą, że sporo klubów zajmujące czołowe miejsca z klas okręgowych nie spełnia podstawowych licencyjnych warunków, jeśli chodzi o infrastrukturę. Jednym z najbardziej zainteresowanych poprawą stadionowej infrastruktury powinien być lider wałbrzyskiej okręgówki Pogoń Pieszyce. Decyzja w sprawie Pieszyc i innych zespołów z okręgu wałbrzyskiego i wrocławskiego będzie kluczowa dla zespołów z grupy wschodniej. Matematyczne szanse na utrzymanie straciła Nysa Kłodzko, która uległa u siebie aż 0:6. Zespół Artura Oczkosia w tegorocznych meczach wywalczył zaledwie punkt i to w czasach, gdy drużynę trenował jeszcze Krzysztof Konowalczyk. Ciekawostką jest, że Górnik Wałbrzych po raz pierwszy w historii swoich ligowych występów strzelił 5 bramek do przerwy na wyjeździe. Po raz ostatni 6 bramkami na wyjeździe wygrał jesienią 2008 (6:0 w Chojnowie). Ligowy występ w wałbrzyskiej ekipie nr 200 zaliczył Marcin Smoczyk, który jubileusz uświetnił zresztą golem. Biorąc pod uwagę brak ligowej rywalizacji pomiędzy obiema drużynami oraz fakt, że w sezonie 2003/04 oba mecze rozegrane pomiędzy Górnikiem/Zagłębiem a Nysą rozegrane zostały na Stadionie 1000-lecia, to wałbrzyszanie odnieśli ligowe zwycięstwo na boisku w Kłodzku po raz pierwszy od 1961 roku!
Wałbrzyszanie mają co prawda matematyczne szanse na wygranie grupy wschodniej, ale do tego potrzebny jest komplet zwycięstw w pozostałych 4 meczach przy równoczesnych stratach aż w 3/4 spotkań Śląska II, którego rywalami będą Bielawianka, Unia Bardo, Nysa Kłodzko i MKP Wołów. Cudów nie ma co oczekiwać.
Matematyczne jedynie szanse na utrzymanie mają Zjednoczeni Żarów, którzy wiosenne mecze rozgrywają wyłącznie u siebie. Gdyby punktowali tak jak będąca w identycznej sytuacji Unia Bardo, być może Maciej Jaworski okrzyczany zostałby cudotwórcom. Handicap własnego boiska wiosną znakomicie wykorzystuje GKS Mirków, który opuścił na tę chwilę strefę spadkową, w której coraz bardziej zadomawiają się Orzeł Ząbkowice i Piast Nowa Ruda.
Ilość spadających drużyn zależy od wielu czynników: zwycięzca której grupy wygra baraże o 3.ligę, ile spadnie zespołów z 3.ligi, kto otrzyma licencję na sezon 2019/20 z beniaminków, czy drużyna z grupy wschodniej uzupełni grupę zachodniej.

Świdnicka twierdza

$
0
0
Derbowe mecze Polonii Świdnica z Górnikiem Wałbrzych w przeszłości przynosiły sporo emocji. Nie miało znaczenia, która drużyna była na topie, jaka obowiązywała wówczas nazwa klubu, niespodzianki można było się spodziewać. Nawet biorąc obecną dekadę, w której o wiele lepiej wiedzie się wałbrzyszanom, to rywale zza miedzy potrafili napsuć sporo krwi. Końcówka sezonu 2009/10 to niespodziewane zgubione punkty w Świdnicy (0:0) przez podopiecznych Roberta Bubnowicza, co spowodowało, że Górnik wywalczył awans do 2.ligi w doliczonym czasie ostatniego meczu sezonu. 6 lat później, również 3.liga, a tym razem pod Chełmcem świdniczanie sensacyjnie wygrywają 2:1, co spowodowało, że wałbrzyszanie ostatecznie prymat w lidze musieli zdobyć po barażowym meczu z KS Polkowice.
W zdecydowanej większości meczów nie było nudy, sporo się działo na murawie, sędziowie musieli kartkami temperować zapędy zawodników.Tymczasem w sobotnie południe atmosfera meczu była o wiele spokojniejsza niż na pikniku organizowanym w sąsiedztwie stadionu przez Świdnickie Bractwo Rycerskie.  Choć pojedynek świdniczan z biało-niebieskimi był pierwszym w historii, gdy obie drużyny okupowały ligowe podium.
Mija 8 miesięcy od oddania do użytku Stadionu im. Janusza Kusocińskiego, pięknego obiektu lekkoatletycznego, z krytą trybuną, ale i również z piękną murawą. Mecz Polonii-Stali z Górnikiem był dziesiątym ligowym z udziałem świdniczan i do tej pory zaledwie w 2 meczach nie sięgnęli po komplet punktów. Co więcej, wiosną podopieczni Rafała Markowskiego dopiero przed tygodniem po raz pierwszy przegrali (1:3 w Marcinkowicach), a przed sobotnimi derbami gospodarze pojedynku mieli identyczny bilans co Górnik: 8 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka. Lepiej wiosną, jak i w przekroju całego sezonu lepiej prezentuje się Śląsk II, który zresztą obie ligowe porażki doznał właśnie z duetem wałbrzysko-świdnickim, a w 21.kolejce właśnie na murawie nowego stadionu.
Składy obu zespołów nie zaskoczyły, choć wałbrzyscy kibice spodziewali się zapewne zobaczyć na boisku Wojciecha Szubę w ekipie gospodarzy. Górnik, gdzie aż roi się od zawodników i trenerów, którzy w przeszłości reprezentowali barwy biało-zielonych (Fojna, Stec, Orzech, Smoczyk, Tragarz, Rytko), wciąż nie może liczyć na rekonwalescenta Michała Oświęcimkę. Zmiennikiem Jaroszewskiego w bramce nie był świdniczanin Szymon Stec, ale 18-letni Patryk Binkowski. Z kolei Jacek Fojna próbował miejscowych zaskoczyć ustawieniem zespołu – Dariusz Michalak rozpoczął mecz w drugiej linii, Jan Rytko biegał na skrzydle, ale nie dało to wymiernego efektu. Już w 4 minucie instynktownie nogami Jaroszewski broni strzał Sebastiana Białasika, a dobitkę kapitana Polonii-Stali Wojciecha Sowy zablokował Chajewski. Po początkowej przewadze gospodarzy gra się wyrównała, a z posiadania piłki przez wałbrzyszan niewiele wynikało. Najgroźniejszą sytuację goście stworzyli w 23 minucie, gdy sam na sam z Bartłomiejem Kotem wyszedł Allan Cristian de Paula, ale przy próbie minięcia znakomicie świdnicki bramkarz wyłuskał piłkę spod nóg napastnika. Strzały z dystansu Rytko czy Chajewskiego mijały bramkę w bezpiecznej odległości. Szansę bramkową miał Marcin Smoczyk, który po dośrodkowaniu Chajewskiego z kilku metrów fatalnie skiksował. Poloniści w swoim składzie oprócz wychowanków mają duet Brazylijczyków i grającego asystenta Ukraińca Kozachenko. On też popisał się kapitalnym podaniem prostopadłym do Alefe Lima Santosa. Brazylijski napastnik samotnie pognał na bramkę Jaroszewskiego, którego minął i posłał piłkę do bramki, z której nie zdołał wybić futbolówki Tomasz Wepa nienadążający zresztą za szybkim napastnikiem. W 35 minucie gospodarze prowadzili 1:0. Chwilę później Jaroszewski udanie wybija dośrodkowanie Łukasza Kota. Do końca I połowy wałbrzyszanie nie potrafili oddać ani jednego celnego uderzenia na bramkę Bartłomieja Kota. Sporo nerwowości wprowadziły w tej części meczu decyzje arbitra, a pokłosiem tego był niepotrzebny faul Allana, który kosztował go zasłużoną żółtą kartkę.
Najważniejszy moment meczu - Alefe Lima Santos zdobywa jedyną bramkę.
foto: Paweł Gołębiewski [walbrzych.naszemiasto.pl]



























Po przerwie kibice zgromadzeni na pięknych trybunach efektownego Stadionu im. Janusza Kusocińskiego oglądali już inne oblicze wałbrzyszan. Michalak grał już w defensywie, Sawicki zaczął grać wyżej, a Rytko przesunięty został do środka. Pierwszy celny strzał wicelidera odnotowano w 59 minucie – Kot łapie strzał Chajewskiego. Świdnicki bramkarz wcześniej popisał się nie lada refleksem wygarniając spod nóg piłkę Allanowi i Tragarzowi, którzy szarżowali w polu karnym Polonii-Stali. Ponadto umiejętnie kradł cenny czas niespiesznie wracając na boisko z piłką, by wznowić grę. Szczęścia z dystansu próbował tradycyjnie Chajewski, którego uderzenia mijały jednak bramkę. Michalak, który się zapędził na pole karne uderzył z kolei bardzo słabo. Przewaga Górnika niby była widoczna, ale nie było klarownych sytuacji podbramkowych. Im bliżej końca meczu wydawać się z kolei mogło, że to świdniczanie udanie skontrują i dobiją rywala. W 75 minucie szybką kontrę przerywa faulem taktycznym Szymon Tragarz, który jest do Górnika wypożyczony z Polonii-Stali. 4 minuty później bliźniaczo podobna sytuacja jak z I odsłony – prostopadłe podanie po ziemi, gapiostwo wałbrzyskiego defensywy i Alefe Santos samotnie biegnący w kierunku bramki gości. Tym razem kapitalnie zachował się Damian Jaroszewski, który wyciągnął Brazylijczykowi piłkę spod nóg. Kolejne zmiany w obu zespołach nie przynoszą zmiany gry – goście częściej przy piłce, ale bez żadnej sytuacji strzeleckiej. Arbiter dolicza 5 minut, a w tym czasie meczową piłkę ma Szymon Tragarz, który wbiegł w pole karne, mijał kolejnych rywali, ale zamiast strzelić w światło bramki posłał piłkę obok niej, jakby szukał lepiej ustawionego rywala w polu bramkowym.
Końcowy gwizdek sędziego oznacza drugą porażkę Górnika w tej rundzie, jak i całym sezonie i przekreślenie nawet matematycznych szans na zajęcie 1.miejsca w grupie wschodniej.
Druga porażka w sezonie Górnika Wałbrzych stała się faktem, twierdza Świdnica ma się dobrze. Ale derby ogólnie rozczarowały. Emocji nie było, składnych akcji podbramkowych jak na lekarstwo. Więcej roboty miał Jaroszewski, choć to Górnik częściej był przy piłce. Czy Alefe Lima Santos przyćmił Allana? Mimo zdobycia bramki, więcej swojemu zespołowi dawał wałbrzyski Brazylijczyk, inna sprawa, że nie miał odpowiedniego wsparcia. Zawiódł manewr z Michalakiem w drugiej linii, na pewno było twardo, ale odbiło się to na szybkości akcji, kreatywności. Więcej można było się spodziewać również po Tragarzu, który zagrał przeciwko niedawnym kolegom. Tragi kilka razy szarpnął, a najszybszą szarżę przeprowadził, gdy faulem przerwał akcję Polonii-Stali. Z perspektywy trybun gra podopiecznych Jacka Fojny wyglądała niezbyt ciekawie, brak dynamiki, agresji boiskowej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Polonia-Stal nie grała wielkiego meczu, wygrała wykorzystując jedną z kilku bramkowych sytuacji. Zbierający dobre recenzje za skuteczną grę w poprzednich meczach Rafał Myrta w sobotę bezsilny w walce z doświadczonymi defensorami wicelidera. 
Pod względem emocji boiskowych były to jedne z najsłabszych derbów wałbrzysko-świdnickich od lat. Oba zespoły swoich pozycji w tabeli już nie poprawią, być może w nadchodzącym sezonie będą się biły o pierwsze miejsce. Warunkiem niezbędnym będzie jednak zatrzymanie kluczowych zawodników, a o to może być trudno, zwłaszcza w perspektywie udziału kilku zawodników w rozgrywkach Regions Cup.

Waterpolo przy Ratuszowej

$
0
0
Przedostatni domowy mecz w tym sezonie piłkarze Górnika Wałbrzych rozgrywali w dość niefortunnym terminie, w czasie trwania Dni Wałbrzycha. Biało-niebieskim nie grozi zmiana pozycji w tabeli już do końca rozgrywek, nie liczy się również w klasyfikacji Pro Junior System, by liczyć na kilkunastotysięczną gratyfikację finansową. Na trybunach Stadionu 1000-lecia pojawiła się dosłownie garstka fanatyków futbolu, gdzie liczbę podaną przez redaktora Skibę należy podzielić przez 4 i tak będzie ona zawyżała sobotnią frekwencję. Na pewno wpływ miały opady deszczu, które pojawiły się zaledwie kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Mimo to spowodowały, że murawa stadionu przy Ratuszowej była niczym gąbka, a wznowienie intensywnych opadów spowodowało, że gra bardziej przypomniała zabawę czy uda się trafić/przyjąć piłkę w tych anormalnych warunkach. Topniejąca w przerwie liczba kibiców z pewnością z ulgą przyjęła informację, którą z szatni sędziowskiej dostarczył kierownik wałbrzyskiej drużyny Czesław Zapart o odwołaniu dalszego grania.
Nie był to pierwszy przypadek w historii wałbrzyskiego futbolu, gdy mecz został przerwany. Oto kilka takich przypadków z przeszłości:
1947 - na początku października w Wałbrzychu drużyna Julii Biały Kamień (dzisiejsze Zagłębie Wałbrzych) rywalizowało w trzecioligowych rozgrywkach z OMTUR ze Strzelina. Organizacja Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego to protoplasta dzisiejszej Strzelinianki. Goście prowadzili 2:0, gdy w 67 minucie sędzia z powodu zapadających ciemności przerwał mecz. Mecz dokończono (grano brakujące minuty) po 6 tygodniach i wynik się nie zmienił
 1971 - mecz na Stadionie 1000-lecia w ramach Pucharu Intertoto  Zagłębia ze szwedzkim Malmö FF zapisał się w historii polskiego futbolu nie tylko z racji jednego z nielicznych triumfów w rywalizacji polskich klubów ze szwedzkimi, ale i ostatnim w roli I trenera wałbrzyskiego zespołu Antoniego Brzeżańczyka, który doprowadził do 3.miejsca w lidze, co jest do dnia dzisiejszego największym sukcesem wałbrzyskiego futbolu. Pierwszy mecz Zagłębia w europejskich pucharach przyciągnął zaledwie 5 tysięcy widzów, ale było to spowodowane przede wszystkim fatalną pogodą. Spotkanie prowadził jeden z najlepszych wówczas polskich arbitrów Marian Kustoń z Poznania, który w 18 minucie zdecydował się przerwać mecz z powodu ogromnej ulewy. Po kwadransie grę wznowiono, a zaraz zielono-czarni po uderzeniu Jerzego Odsterczyla objęli prowadzenie. Mecz zakończył się zwycięstwem Zagłębia 2:0, a od tamtej pory wielu kibiców zaczęło twierdzić, że deszczowa pogoda jest wręcz stworzona dla wałbrzyszan.
1983 - mecz z 17 sierpnia w ramach 3.kolejki 1.ligi obrósł w legendę identyczną do meczu na wodzie we Frankfurcie nad Menem podczas niemieckiego mundialu'74. Beniaminek ekstraklasy Górnik gościł Wisłę Kraków, na trybunach ponad 25 tysięcy widzów z całego Dolnego Śląska chcących na żywo zobaczyć gwiazdy polskiego futbolu w osobach Iwana, Skrobowskiego, Motyki, Nawałki czy byłego bramkarza Zagłębia Wałbrzych Jerzego Zajdy. Kilka godzin przed meczem nad Wałbrzychem przechodzi ulewa, która kończy się dokładnie o 17, czyli porze rozpoczęcia meczu. Boisko przypomina bajoro, które osuszyć próbują trzy jednostki straży pożarnej. Nie chcą grać piłkarze, nie chce rozpocząć meczu łódzki arbiter Wiesław Karolak. Kibice cierpliwie czekają, spiker Marian Kuster puszcza popularną wówczas piosenkę Bajmu Nie ma wody na pustyni co wywołuje salwy śmiechu. Po pracy motopomp udaje się doprowadzić jedną z połów do miejsca zdolnego do gry. Dzięki sugestii obserwatora PZPN Władysława Mołodeckiego z Wrocławia o godz. 18:19 rozbrzmiewa pierwszy gwizdek sędziego. Zalaną połowę wybrała Wisła, która szybko przeliczyła się. Mimo objęcia prowadzenia po strzale Andrzeja Iwana do przerwy Górnik prowadzi 3:1 po hat-tricku Włodzimierza Ciołka, który dwa razy celnie trafia z rzutów karnych. Po przerwie rozpędzony beniaminek dobija krakowian po golach Stelmasiaka i Ciołka, który strzelając 4 gole otrzymuje od katowickiego Sportu notę marzeń, czyli 10. Warto dodać, że swoje szanse mieli jeszcze Stelmasiak, Spaczyński, Kosowski czy Rusiecki. Po latach te spotkanie również pamięta Andrzej Iwan, który w swojej biografii poświęcił wiele krytycznych zdań na temat rzekomo stronniczej postawy sędziego Karolaka.
1995 - sobotnie przedpołudnie, końcówka maja, rozgrywki 3.ligi zbliżają się do końca. Przy Ratuszowej ósmy w tabeli KP Wałbrzych podejmuje Obrę Kościan, która jest na spadkowym 16.miejscu, ale z małymi stratami do sąsiadów z tabeli - do jedenastej Stali Chocianów dzieli zaledwie 3 punkty! Gospodarze, spadkowicz z 2.ligi, jesienią długo nie mogli odnieść zwycięstwa i dopiero po powrocie do zespołu doświadczonych zawodników w osobach Marka Wierzbickiego, Waldemara Nowickiego i Jacka Sobczaka zespół opuścił spadkową strefę zimując na 12.miejscu, podczas, gdy beniaminek z Kościana okupował ostatnią 18.lokatę. Po dobrze przepracowanej zimie oba zespoły zaczęły wiosną wreszcie punktować. W Wałbrzychu zaczęto spoglądać w górę tabeli, choć za granicę wyjechali Nowicki z Wierzbickim, a w Polskę ruszył utalentowany Cieśla. Mecz z Obrą nie miał być trudnym dla KP, a mimo to do przerwy niespodziewanie piłkarze z Kościana prowadzili 2:1. Tuż po wznowieniu gry przechodzi nad Stadionem 1000-lecia ogromna ulewa, sędzia przerywa mecz. Oczekiwanie na decyzję trwa 40 minut. Orędownikiem dalszego grania po ustaniu ulewy była Obra, dla której bezcenne byłoby zwycięstwo. Tymczasem po wznowieniu podopieczni Zbigniewa Góreckiego zagrali bardzo ambitnie i po celnych uderzeniach dwóch Jacków - Sobczaka i Michałowskiego odwrócili losy meczu. Jak się później Obrze do utrzymania zabrakło jednego punktu...
1998 - Górnik Wałbrzych w czerwcu po niezwykle udanym sezonie w 2.lidze wycofał się z rozgrywek, by wznowić rywalizację na poziomie 4.ligi. W 14.kolejce z pozycji wicelidera (2 punkty za ... Śląskiem II!) pojechał do spadkowicza z 3.ligi BKS Bolesławiec, który mocno kadrowo, a przede wszystkim finansowo ucierpiał po wycofaniu się firmy Rulimpex ze sponsorowania. Do przerwy bez bramek, a na drugą połowę wyszli tylko piłkarze z Wałbrzycha. Co się stało, że w szatni zostali piłkarze z Bolesławca? Zapis w protokole meczowym brzmiał: Drużyna BKS Bolesławiec nie wyszła na II połowę i nie chciała kontynuować gry, nie mogąc zagwarantować bezpieczeństwa sędziom i piłkarzom. Za Górnikiem przyjechała ponad setka kibiców, za którymi ciągnęła się fatalna opinia awanturników. Również podczas I połowy nie obyło się bez przeskakiwania małego płotku, biegania po bieżni, uszkodzenia siedzisk na kwotę 2,5 złotych. Mimo, że za bezpieczeństwo odpowiada gospodarz zawodów BKS nie został ukarany walkowerem, bowiem zdecydowano na ponowne rozegranie meczu, a nie dogranie drugich 45 minut. Do powtórki doszło jednak tuż przed rundą wiosenną - BKS zdążył osiąść na dnie tabeli, a Górnik mimo rozegrania jednego meczu mniej od Śląska II prowadził z przewagą 4 punktów. 07 marca 1988 w Bolesławcu pojawiło się 78 widzów, którzy oglądali bezproblemowe zwycięstwo lidera 4:0 po dubletach 19-letniego wówczas Marcina Morawskiego i Pawła Murawskiego.
Wodne granie Górnika z Polonią Trzebnica.
[foto: Bartłomiej Nowak/walbrzych24.com]
Oczywiście to nie wszystkie przypadki przerwania meczu, czy odwołania ze względów złych warunków. W sobotnie popołudnie skromna liczba kibiców liczyła na podreperowanie bilansu bramkowego. Polonia jesienią była jedną z rewelacji sezonu kończąc I rundę na wysokim czwartym miejscu. Wiosną z kolei gorzej punktuje jedynie Nysa Kłodzko. Po 7 kolejnych porażkach podopieczni Andrzeja Ignasiaka 3 mecze zakończyli bez porażki, by przegrać w minionej kolejce u siebie z Sokołem Marcinkowice. Po zimowej zawierusze organizacyjnej trzebnicki klub tytułuje się jako GKS (Gminny Klub Sportowy), choć w strukturach DZPN nie odnotowano żadnego nowego podmiotu i wciąż w rozgrywkach gra TSSR (Trzebnickie Stowarzyszenie Sportowo Rekreacyjne) Polonia. Początek sobotniego meczu zwiastował wysoką wygraną wicelidera. Wałbrzyszanie zamknęli rywala nie tyle co na ich połowie, ale wręcz na 20-25 metrze od bramki. Szczęścia nie mieli Allan, Rytko, Sawicki czy Chajewski, choć wynik został otwarty już w 8 minucie. Murawa Stadionu 1000-lecia, jakże chwalona dzięki drenażowi w 1995 po meczu z Obrą, po 24 latach przypominała gąbkę, która szybko się nasącza. Piłkarze wielokrotnie gubili piłkę, która sprawiała nie lada psikusy na takiej nawierzchni. Allan pędził w 17 minucie w towarzystwie 3 partnerów na bramkę Polonii, ale piłkę zgubił, bo zatrzymała się w kałuży. Goście z kolei nie mogli z podobnych powodów skutecznie skontrować rywali, czy wykorzystać kiksy Orzecha, który nie najlepiej czuł się na tej nawierzchni. W końcu pierwsza składna akcja trzebniczan przynosi dośrodkowanie z lewego skrzydła i kapitalną główkę 19-letniego Jakuba Czternastka, po której piłka wpada do bramki tym razem strzeżonej przez Szymona Steca, dla którego był to debiut przed wałbrzyską publicznością.
Według redaktora Skiby obie drużyny przychylają się do decyzji, by nie dogrywać drugich 45 minut i utrzymać wynik z przerwanego meczu. Byłby to swego rodzaju ewenement, a z drugiej strony dla obu ekip to oszczędności (koszty organizacji meczu, koszty dojazdu z Trzebnicy). Decyzja w sprawie meczu zapewne zapadnie w DZPN w tym tygodniu, a za kilkanaście dni wałbrzyscy kibice poznają decyzje co do przyszłości I zespołu seniorów i oby tytuł relacji z portalu WałbrzychDlaWas.info nie okazał się proroczy.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live