Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Złoty but OZPN Wałbrzych 2018/19

$
0
0
22 bramki w Serie A, 8 goli w Pucharze Włoch, 4 bramki w reprezentacji Polski - tak wygląda bilans Krzysztofa Piątka, najbardziej rozpoznawalnego zawodnika pochodzącego z okręgu wałbrzyskiego. A kto był najskuteczniejszym zawodnikiem grającym w minionym sezonie w klubie naszego okręgu?
Najwyżej grającą ekipą była Lechia Dzierżoniów, która niestety z hukiem spadła z 3.ligi. Jednym z powodów był brak następcy, nawet nie Piątka, ale i Damiana Niedojada, który dzięki skuteczności trafił do drugoligowego Rozwoju Katowice. Jesień zapowiadała solidny wynik strzelecki Marcina Buryło, który zaliczył 6 trafień, ale zimą przeszedł do Foto-Higieny Gać, gdzie dorzucił 2 bramki. Najskuteczniejszymi zawodnikami Lechii byli więc Michał Orzechowski i Oskar Trzepacz, którzy zdobyli po 7 goli. 18-letni Orzechowski to nominalny obrońca, latem już zmienił barwy klubowe przechodząc do 1-ligowego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Z kolei Trzepacz, jesienią zanotował jedno trafienie w barwach Piasta Żmigród, a wiosną wypożyczony do Dzierżoniowa napastnik dorzucił 6 bramek, choć mógłby być okazalszy rezultat,bowiem w ostatnim meczu nie wykorzystał rzutu karnego (wcześniej notując 3 celne próby).
W czwartej lidze, w grupie zachodniej najlepszy okazał się AKS Strzegom, który w barażu musiał uznać wyższość Śląska II Wrocław. Najskuteczniejszym okazał się Nigeryjczyk Roland Emeka, zdobywca 22 goli, więcej od niego zdobył Mariusz Baszak z Apisu Jędrzychowice, który drugi rok z rzędu został królem strzelców grupy zachodniej. W grupie wschodniej najwięcej trafień zaliczył napastnik beniaminka Orła Prusice Grzegorz Rajter (30 bramek), a na drugim miejscu w klasyfikacji snajperów uplasował się napastnik wałbrzyskiego beniaminka z Nowej Rudy, Bartosz Charbowski - 17 goli. Najskuteczniejszymi wałbrzyskich czwartoligowców byli:
Górnik Wałbrzych - Damian Chajewski - 13 goli,
Polonia-Stal Świdnica - Rafał Myrta - 12 goli
Bielawianka - Bartłomiej Cegiełka, Daniel Chmielewski - 7 goli,
Unia Bardo - Dawid Kuriata - 12 goli,
Orzeł Ząbkowice Śląskie - Tomasz Piątkowski - 10 goli,
Zjednoczeni Żarów - Damian Uszczyk - 7 goli,
Nysa Kłodzko - Maksymilian Fryczkowski - 8 goli.
A oto poczet królów strzelców w rozgrywkach prowadzonych przez OZPN Wałbrzych. Dane wg portalu Łączy Nas Piłka, więc przyjąć margines błędu, bowiem w wielu przypadkach sędziowie wpisują do systemu błędnych strzelców lub nawet nie pojawiają się żadni strzelcy jak w przypadku kilku spotkań najniższych klas rozgrywkowych.
klasa okręgowa - 34 goli Mateusz Poświstajło (Kryształ Stronie Śląskie)
A klasa gr. I - 39 goli Krzysztof Musiał (Orzeł Lubawka)
A klasa gr. II - 27 goli Mariusz Żyłka (Bielawianka II Bielawa)
A klasa gr. III - 42 gole Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój)
B klasa gr. I - 24 gole Patryk Matuszak (Sokół Kostrza)
B klasa gr. II - 40 goli Wael Mouaddeb (Gryf Burkatów)
B klasa gr. III - 25 goli Marcin Stachura (Wieża Rudnica)
B klasa gr. IV - 24 goli Mateusz Gnojnicki (LUKS Czermna).
Dla Poświstajło jest to drugi triumf z rzędu na szczeblu klasy okręgowej. Bardzo ciekawie zapowiada się jesienią sąsiedzka rywalizacja Mateusza z Jackiem Stępniem z Trojana. W Lądku Zdrój mając wsparcie dwóch przedstawicieli z rodu Poświstajło Marcina i Michała po raz drugi z rzędu strzelił najwięcej bramek w OZPN Wałbrzych!
Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój)
[foto:lkszamekgorzanow.futbolowo.pl]
27-letni kapitan Trojana rok wcześniej na szczeblu B klasy strzelił aż 65 goli, teraz szczebel wyżej o zdobywanie bramek było trudniej, ale i tak rezultat 42 trafień musi budzić szacunek. Karetę ustrzelił w spotkaniu z Sudetami Międzylesie, hat-tricka zanotował w obu meczach z Odrodzeniem Szalejów Dolny, a także z Interem Ożary i KS Polanicą Zdrój. Trafiał w 23 z 30 meczów, w których występował.
Poważnym konkurentem był goleador Gryfu Burkatów Wael Mouaddeb, który miał aż 6 możliwości mniej na podreperowanie swojego dorobku bramkowego. Inna sprawa, że w świdnickiej B klasie byli o wiele mniej wymagający rywale niż dla zespołu Trojana Lądek Zdrój. Mouaddeb zdobył blisko połowę bramkowego dorobku swej drużyny (40 z 87 goli), a rekordowym okazał się mecz z outsiderem Spartą Przełom Pastuchów (14:2), gdzie strzelił aż 9 bramek. Tunezyjczyk spod Świdnicy już dwa lata temu był najskuteczniejszym graczem z Afryki grającym w Polsce - w 2016/17 w 23 meczach zanotował 30 trafień. W tym roku zapewne nie będzie miał sobie równych.
Dla przypomnienia najskuteczniejsi drużyn OZPN Wałbrzych w poprzednich sezonach:
2016/17 - Paweł Rak (LKS Gilów, B klasa) - 69 goli
2017/18 - Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój, B klasa) - 65 goli
2018/19 - Jacek Stępień (Trojan Lądek Zdrój, A klasa) - 42 gole.
O ile Stępień nie zawiódł, to Paweł Rak nie zaliczył udanego sezonu. W A klasie jesienią'18 grał w Unii Złoty Stok, gdzie zaledwie raz trafił do bramki rywala, zimą wrócił do Gilowa, gdzie wiosną'19 strzelił 9 bramek. Niestety, nie uchroniło to zespołu LKS przed degradacją, bowiem w gr. II A klasy gorsza okazała się jedynie Klubokawiarnia Roztocznik. Może w B klasie znów rekordy strzeleckie będzie kontynuował Paweł Rak?

Dolny Śląsk wygrywa Regions Cup!

$
0
0
12 lat temu dolnośląska ekipa trenowana przez Janusza Kudybę i Romualda Kujawę wygrała w Bułgarii rozgrywki Regions Cup. O tym wydarzeniu DZPN wydał nawet okolicznościową książkę. Podobną sposobność ma po czerwcowym turnieju w Bawarii, gdzie dolnośląscy amatorzy okazali się najlepsi w Europie!
Była to 11.edycja Pucharu Regionów, turnieju pod egidą UEFA, bardziej znanego pod nazwą Regions Cup.W pierwszych czterech edycjach Polskę reprezentowała drużyna Małopolskiego ZPN, która nie odegrała znaczącej roli. Po wspomnianym triumfie w 2007, DZPN musiał w trzech kolejnych edycjach uznać wyższość w kraju Wielkopolskiego, Małopolskiego i Kujawsko-Pomorskiego ZPN. W 2015 rozpoczęła się kolejna era Dolnego Śląska, który po wygraniu krajowego finału dotarł do turnieju finałowego w Irlandii, gdzie ekipa prowadzona przez Grzegorza Kowalskiego i Mirosława Drączkowskiego zajęła ostatnie miejsce w grupie. W tamtej ekipie grali m.in. Jarosław Krawczyk, Grzegorz Borowy, Marcin Buryło, Jakub Bohdanowicz, którzy kilka dni temu świętowali tytuł mistrzowski. 2 lata później dolnośląscy futboliści odpadli w turnieju eliminacyjnym na boiskach OZPN Legnica mając w składzie wspomnianych już Krawczyka, Bohdanowicza, Buryło, a także Adriana Repskiego, Dawida Pożaryckiego, Adriana Niewiadomskiego i Mateusza Kluzka.
Początek drogi do bawarskiego złota zaczął się 18 kwietnia 2017 na boisku TOR Dobrzeń Wielki. Wówczas w I rundzie krajowych eliminacji DZPN ograł gospodarzy z Opolskiego ZPN aż 5:1. Grzegorz Borowy dwukrotnie, Paweł Wyżga, Maciej Firlej i Dawid Pożarycki strzelcami bramek, a trener Kowalski postawił wówczas na następującą jedenastkę:
Krawczyk - Buryło, Gołębiewski, Pożarycki, Łątka - Tomaszewski, Borowy, Domaradzki, Szabat - Wyżga, Niedojad.
Dwa miesiące później na tym samym obiekcie DZPN ogrywa Śląski ZPN 2:1 po kolejnym dublecie Grzegorza Borowego i po tygodniu melduje się w Małopolsce, gdzie w Niepołomicach i Grabiach rozgrywany był krajowy finał eliminacji do Regions Cup. Po dwóch z trzech serii spotkań, dzięki korzystnym rezultatom DZPN mógł świętować awans. 3:2 z Zachodniopomorskim przyniósł trzeci z rzędu mecz z dwoma trafieniami Borowego (trzeciego gola dorzucił Bohdanowicz). 2:1 z gospodarzami po trafieniach niezawodnego Borowego i Jakóbczyka. Na pożegnanie przyszła klęska 0:4 z Mazowieckim ZPN, która nie miała znaczenia. Z tamtej ekipy warto wspomnieć o takich zawodnikach jak Maciej Firlej, który później ze Ślęzy Wrocław trafi do Korony Kielce, czy zawodnikach z wałbrzyskich drużyn - Dawid Domaradzki (AKS Strzegom), Piotr Gembara (Unia Bardo), Hubert Górski (Orzeł Ząbkowice Śl.), Damian Niedojad (Lechia Dzierżoniów, ostatnio Rozwój Katowice) czy Marcin Bałut (Karolina Jaworzyna Śląska, ostatnio Granit Roztoka).
Jesienią 2018 na włoskich boiskach reprezentujący Polskę wybrańcy Grzegorza Kowalskiego najpierw ograli Szwajcarów z regionu Vaud 3:1 (gole Magdziaka, Traczyka i Buryło), Mołdawian z Ialoveni 4:0 (Traczyk, Galas, Bońkowski, Kluzek) i nie przeszkodziła porażka, tradycyjna z gospodarzami, z Toskanii 1:2 (trafienie Jarosa). W turnieju trzon oparty był tradycyjnie na graczach Ślęzy (Łątka, Repski, Tomaszewski, Repski, Kluzek, Bohdanowicz, Niewiadomski, Jakóbczyk), Górnika Polkowice (Magdziak, Galas, Ciupka) i Lechii Dzierżoniów (Spaleniak, Borowy, Buryło).
Przez 7 miesięcy trenerzy Kowalski, Opałka, Drączkowski mieli kapitalne warunki zagwarantowane przez DZPN. Kilka konsultacji, zgrupowań, gdzie sprawdzonych zostało kilkudziesięciu zawodników. Dodatkowo zespół musiał się zmierzyć w krajowych eliminacjach do kolejnej edycji.
Paweł Słonecki strzelił Kastylii gola
w 95 minucie. Najważniejsze trafienie
w karierze dzierżoniowskiego
obrońcy. [foto:uefa.com]
W Żaganiu ograno Lubuski ZPN 4:1, a w Dobrzeniu Wielkim Śląski ZPN dopiero po serii karnych.
O bawarskim turnieju już napisano i pokazano w dolnośląskich mediach prawie wszystko. Dla przypomnienia wyniki:
1:0 z rosyjskim regionem Czajka po golu Mateusza Jarosa, remis z Hiszpanami z Kastylii de Leon 1:1 po trafieniu Pawła Słoneckiego w 90+5 minucie, remis z sąsiadami za południowej granicy Hradec Kralove 2:2 po golach duetu ze Ślęzy Adriana Niewiadomskiego i Kornela Traczyka oraz stracie bramki w 95 minucie gry.
Wreszcie finał. Znów mecz z gospodarzami turnieju, gdzie w tej edycji DZPN już dwukrotnie musiał mierzyć się z organizatorami krajowego finału oraz turnieju półfinałowego i za każdym razem przegrywał. Inna sprawa, że te niepowodzenia były bez konsekwencji. 26 czerwca na stadionie w Burghausen oglądaliśmy niecodzienny pojedynek, w którym rumuński arbiter Sebastian Coltescu podyktował aż 5 rzutów karnych! W 35 min. bawarski napastnik Ugur Türk z 11 metrów pokonuje Krawczyka, po tym jak Buryło faulował Friesa. Po 5 minutach, również z wapna, szansę ma Mateusz Jaros, gdy w szesnastce faulowany był Traczyk. Uderzenie zawodnika Piasta Żmigród odbija Dominic Dachs, ale jest bezradny wobec celnej dobitki. Do przerwy remis 1:1.
Druga połowa rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Tym razem zamiana ról - faulowany Jaros, a egzekutorem karnego Traczyk. 1:2 i miejscowi muszą gonić wynik. Na bohatera wyrasta nestor zespołu Jarosław Krawczyk, który broni groźne strzały. W 70 minucie kapitan Bawarii Michael Kraus za dwie żółte wylatuje z boiska, a za moment Traczyk marnuje doskonałą okazję. Wreszcie w 80 minucie biało-czerwoni, w takich trykotach grał DZPN, dopingowany przez sporą grupę przybyłych z Polski kibiców, podwyższa prowadzenie na 3:1. Oczywiście z rzutu karnego - faulowany Traczyk, strzelcem Bohdanowicz. Nerwową końcówkę zafundował rumuński arbiter dyktując w 90 minucie piątą jedenastkę. Pewnym strzelcem był rezerwowy Arif Ekin, ale mimo dłużących się doliczonych minut wynik nie ulega zmianie. Regions Cup trafia do Dolnoślązaków!
Na koniec złoci medaliści, których prowadzili trenerzy: Grzegorz Kowalski, Jacek Opałka, Mirosław Drączkowski i odpowiadający za bramkarzy Marcin Herc.

#1 Jarosław KRAWCZYK - 34-letni weteran kadry Regions Cup. Bronił reprezentując barwy Sokoła Wielka Lipa, Ślęzy i obecnie Orkana Szczedrzykowice. Kto wie, czy by bronił, gdyby nie gwałtowna obniżka formy Spaleniaka z Dzierżoniowa (finał krajowy PL -0 meczów/0 bramek, turniej półfinałowy w Toskanii ITA - 0/0, turniej finałowy w Bawarii GER -4/0)
#2 Grzegorz BOROWY - 30-letni kapitan zespołu, na co dzień grający asystent trenera dzierżoniowskiej Lechii. Najskuteczniejszy w krajowej fazie eliminacji - 7 bramek. (PL -2/3 gole, ITA -3/0, GER-4/0)
#3 Adrian NIEWIADOMSKI - 23 lata, Ślęza Wrocław, wychowanek Bielawianki. (PL-2/0, ITA-2/0, GER-4/1 gol)
#4 Dawid POŻARYCKI - 28 lat, grający w drużynie z ... Opolskiego ZPN - Stali Brzeg, gdzie trafił z Foto-Higieny Gać. (PL-3/0, ITA-2/0, GER-4/0)
#5 Paweł SŁONECKI - 27 lat, po spadku Lechii, chyba czas na zmianę klubu.Bohater meczu z Hiszpanami,gdzie strzelił gola w doliczonym czasie gry. (PL-0/0, ITA-0/0,GER-4/1 gol)
#6 Kornel TRACZYK - 23 lata, po zaliczeniu kilku wrocławskich akademii piłkarskich, w Ślęzie oszlifowany został przez Grzegorza Kowalskiego.  Komplet meczów w turniejach półfinałowych i finałowych, gdzie zdobył 3 bramki. (PL-0/0, ITA 3/1. GER-4/2)
#7 Mateusz KLUZEK - 23 lata, wychowanek MKS Oława, obecnie Ślęza Wrocław. (PL-0/0, ITA 3/1, GER 3/0)
#8 Jakub BOHDANOWICZ -23 letni wychowanek Ślęzy, z najdłuższym stażem w kadrze DZPN Regions Cup. Nic dziwnego - trener Kowalski nie zawodzi się na nim, podobnie jak w klubie. Jedyny zawodnik z kompletem spotkań we wszystkich turniejach finałowych edycji 2017-19. (PL -3/1, ITA 3/0, GER-4/0)
#9 Adam BOŃKOWSKI - 22 letni wychowanek Nysy Kłodzko, po którego grze nie widać, że gra w outsiderze 4.ligi. Latem powinien zmienić klub. (PL-0/0, ITA-2/0, GER-3/0)
#10 Mateusz BASZAK - 21 lat, ostatnie sezony w 4.lidze kończył z największą ilością bramek w grupie zachodniej. W kadrze w zakończonej edycji bez gola. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-3/0)
#11 Marcin BURYŁO - 29 lat, wychowanek Unii Jaroszów, podobnie jak były trener Górnika Wałbrzych Jacek Fojna. Oszlifowany w Lechii Dzierżoniów, obecnie grający w Foto-Higienie Gać. Komplet meczów w turniejach w Toskanii i Bawarii,jeden z najdłuższym stażem w kadrze.(PL-0/0, ITA-3/1, GER-4/0)
#12 Bartłomiej KOT - 24 lata, bez meczu w Regions Cup, jedynie w obecnie trwających eliminacjach się pokazał, zostając bohaterem meczu z ŚZPN broniąc aż 3 rzuty karne! (PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#13 Adrian REPSKI - 25 lat, wychowanek Śląska, z powodzeniem grający w Ślęzie, w Bawarii 2 razy na boisku. (PL-1/0, ITA-0/0, GER-2/0)
#16 Adrian PUCHAŁA - 21 lat, Polonia Trzebnica, bez minuty gry na boisku.(PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#17 Mateusz JAROS - 26 lat, najskuteczniejszy podczas turniejów w Toskanii i Bawarii - 3 gole w 7 meczach. (PL-0/0, ITA-3/1, GER-4/2)
#18 Patryk CALIŃSKI - 22 lata, po powrocie ze Ślęzy do rezerw Śląska trener Kowalski nie stracił do niego zaufania. W bawarskim turnieju komplet 4 meczów. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-4/0)
#19 Szymon TRAGARZ - 20 lat, jedynak z Górnika Wałbrzych, najmłodszy w drużynie. Podobnie jak Kot,Puchała i Jarczak - bez minuty w turniejach we Włoszech i Niemczech, za to z grą w krajowych eliminacjach kolejnej edycji. Oprócz Tragiego trener Kowalski na konsultacjach sprawdzał z wałbrzyskiej drużyny Kamila Sadowskiego, Szymona Steca i Patryka Rękawka. (PL-0/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#20 Tobiasz JARCZAK - 22 lata, zimą zmienił Ślęzę na czwartoligowy GKS Mirków/Długołęka i stał się jedną z największych rewelacji rundy. Spowodowało to powrót do kadry Regions Cup, ale bez minuty gry w turnieju finałowym. (PL-3/0, ITA-0/0, GER 0/0)
#23 Paweł NIEMIENIONEK - 23 lata. Wypatrzony przez trenera Kowalskiego w słabiutkim Włókniarzu Mirsk radzi sobie w wymagającej 3.lidze, a w Bawarii 3 występy. (PL-0/0, ITA-0/0, GER-3/0)

Podsumowanie sezonu 2018/19 Górnika Wałbrzych

$
0
0
Sezon 2018/19 przeszedł już dawno do historii. Czas na zaległe podsumowania.
Wałbrzych reprezentowany był przez piłkarzy Górnika na piątym szczeblu rozgrywkowym i najbliższe dni zdecydują, czy czwarta liga będzie najwyższym poziomem, na którym kibice będą mogli oglądać mecze wałbrzyszan.
Przed pierwszymi treningami trener Jacek Fojna sam wystąpił w oldbojach Górnika w Memoriale imienia Mariana Szei, gdzie w jednym zespole występował z członkami zarządu klubu, czyli braćmi Michalakami. Lipiec to nie tylko sparingi, ale i doniesienia o powrocie w rodzinne strony byłych piłkarzy biało-niebieskich. Kolejno zespół wzmacniali Tomasz Wepa, Mateusz Sawicki, Michał Oświęcimka, Sławomir Orzech, a także wypożyczeni młodzieżowcy, doskonale znani Fojnie z pracy w Gryfie Świdnica - Szymonowie Stec i Tragarz. Do tego ze Świebodzic przyszedł 19-letni Daniel Borowiec, a z Legnicy Oskar Winiarski. Rywalizację mieli wzmocnić powracający z wypożyczeń Piotr Rojek (z Karoliny Jaworzyna Śląska), Dominik Woźniak (z Górnika Gorce). Z testowanych ostatecznie nie trafili m.in. Bartosz Chabrowski i Maciej Majorowicz.
W letnich sparingach wałbrzyszanie grali kolejno z:
FK Nachod 2:0 (bramki Rodziewicza i Sawickiego), Ślęzą Wrocław 0:3, Lechią Dzierżoniów (Chajewski), Orkanem Szczedrzykowice 2:2 (D.Woźniak, Michalak), Karkonoszami Jelenia Góra 3:1 (Wepa, Tragarz, Woźniak), Moto-Jelczem Oława 5:0 (Młodziński 2, Michalak 2, Rytko).
Wśród ubytków znalazły się nazwiska Kamila Drąga (KS Walim), Dawida Maruta (powrót do Gorc), Mateusza Wroczyńskiego (powrót do Górnika Nowe Miasto), Adriana Mrowca (skupił się na grze w rezerwach), a Rojek, Ziobro, Jakubas wypożyczeni zostali do MKS Szczawno Zdrój.
Sezon Górnik rozpoczął od ogrania Orła Ząbkowice Śląskie 3:1. Pierwszą w sezonie bramkę zalicza Damian Chajewski po zagraniu Szymona Tragarza. Jak się na mecie rywalizacji okaże obaj będą liderami klubowej rywalizacji - Chajo strzelił najwięcej goli wśród Górników - 13, a Tragi zaliczył największą liczbę asyst - 14. Mecz ten zapamięta na długo Paweł Tobiasz, który po godzinie gry pojawił się na boisku, a przed końcem doznał paskudnej kontuzji. W tym meczu zobaczyliśmy sztandarowe ustawienie Górnika:
                                                             JAROSZEWSKI
RYTKO                          MICHALAK                  SMOCZYK              KRZYMIŃSKI
                                                    WEPA             OŚWIĘCIMKA
SAWICKI                                                                                                TRAGARZ
                                                                CHAJEWSKI
                                                                WOŹNIAK
W trakcie spotkania Sawicki z Tragarzem zamieniali się stronami. Podczas absencji (nadmiar kartek, kontuzje) któregoś z zawodników oczywiście następowały korekty. Po dojściu do pełnej dyspozycji do bloku defensywnego wskoczył Orzech, a Rytko grywał w środku polu. Na boku obrony grywał również Michalak. Największe problemy były z obsadzeniem pozycji jedynego napastnika. Poprawnie prezentujący się w sparingach Dominik Woźniak nie potrafił sprzedać swych umiejętności w lidze i jesień zakończył ze wstydliwym zerowym bilansem po stronie trafień. Zimą wypożyczony został do Świebodzic, gdzie w rundzie wiosennej strzelił aż 17 bramek (łącznie w A klasie -22). Na tej pozycji próbowani byli Rodziewicz, Sobiesierski, Bogacz, Jakacki czy Dec.
A oto szczegółowy bilans piłkarzy I zespołu Górnika w sezonie 2018/19
Górnik rozpoczął sezon od mocnego uderzenia - 8 kolejnych zwycięstw, takiego otwarcia nikt się nie spodziewał. Wielce pomocny okazał się terminarz, bowiem na 8 meczów, zaledwie 2 były wyjazdowe, a przy Ratuszowej gościł najgroźniejszy rywal Śląsk II Wrocław. W październiku przyszedł sensacyjny domowy bezbramkowy remis z Orłem Prusice, co mogło zwiastować kryzys. Jednak podopieczni trenerów Fojny i Stepnowskiego odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób - najpierw ograli w Nowej Rudzie w pucharowym meczu Piasta 2:0, a potem w niecodziennych okolicznościach wywieźli komplet punktów z Marcinkowic 3:2 (0:2). Niestety, kolejny mecz na Stadionie 1000-lecia przyniósł kolejne rozczarowanie w postaci podziału punktów ze słabiutką Nysą Kłodzko 1:1. Goście grający już od 10 minuty w 10 bronili się dzielnie, by stracić gola dopiero w 83 minucie po uderzeniu Patryka Rękawka, a w doliczonym czasie gry Nigeryjczyk Sule Ayinla doprowadził gospodarzy do rozpaczy. Ostatecznie zimę wałbrzyszanie spędzili na drugim miejscu - niepotrzebne czerwone kartki Oświęcimki, Rytko, remis po słabej grze w rewanżu w Ząbkowicach to dało 3 punkty straty do niesamowicie skutecznych rezerw Śląska, którzy za wyjątkiem meczu z Górnikiem wygrali wszystkie spotkania, a błyszczał w nich Michał Bartkowiak, który z 13 bramkami ustępował jedynie Grzegorzowi Rajterowi (22 gole). Zimą Michał niestety, doznał kontuzji, a mimo, że piłkarze Piotra Jawnego pobili wszelkie ligowe rekordy skuteczności, żadnemu z wrocławian nie udało się strzelić tylu goli co Bartkowiak.
Wałbrzyszanie wiosną mieli do rozegrania jeszcze do rozegrania zaległy mecz w Nowej Rudzie z Piastem, za który najpierw DZPN przyznał walkower Górnikowi, bowiem gospodarze nie byli w stanie zapewnić odpowiednich środków bezpieczeństwa, ale po odwołaniu zapadła decyzja o sportowym rozstrzygnięciu pojedynku na boisku.
W Wałbrzychu nie ukrywano, że celem jest awans. Ale w lutym spadła na trenerów, piłkarzy oraz kibiców prawdziwa hekatomba w postaci informacji o długach i możliwości wycofania się zespołu. Akcja #RazemDlaGórnika stała się głośna w kraju i za granicą. Uspokoiło to na ponad 2 miesiące sytuację, ale niczym bumerang temat wrócił na finiszu rozgrywek. W międzyczasie trener Jacek Fojna testował kilku zawodników, z których ostatecznie trafił jedynie 21-letni Brazylijczyk Allan Cristian dos Santos de Paula. Zimą Górnik sparował z:
LZS Starowice 3:2 (bramki Allana 2, Bogacza), Zagłębiem II Lubin 0:3, Żalgirisem Kowno 0:1, Orkanem Szczedrzykowice 1:1 (Wepa), Ślęzą Wrocław 5:2 (Chajewski 2, Allan, Młodziński, Rodziewicz), Kuźnią Jawor 5:0 (Młodziński, Bogacz, Chajewski, Krawczyk, Allan), , Górnikiem II Zabrze 0:2, Orlą Wąsosz 0:0, Miedzią II Legnica 2:2 (Allan, Rodziewicz), Górnikiem Złotoryja 1:0 (Rodziewicz).
Wiosną zespół rozpoczął od efektownych zwycięstw z Sokołem Wielka Lipa 3:0, 5:1 w Nowej Rudzie. Niestety, w Bielawie Górnik traci 2 punkty po remisie 1:1 i stracie bramki w doliczonym czasie gry - strata do Śląska II urosła aż do 5 oczek. Tydzień później wizyta w Bardzie, gdzie wynikowy rollercoaster 1:0 - 1:2 -2:2 po golu Allan w końcówce meczu. 07 kwietnia na wrocławskim stadionie przy Oporowskiej Górnik przystępował do meczu sezonu z 7 punktową stratą i nawet sukces nie oznaczał odwrócenie rywalizacji o prymat w grupie wschodniej. Porażka 1:3 oznaczała deficyt aż 10 punktów do lidera. Biało-niebiescy nie załamali się i grali do końca sezonu o jak najlepszy wynik. Niestety, informacje o kłopotach finansowych musiały się odbić na dyspozycji w końcówce sezonu, stąd porażka w Świdnicy czy remis z Trzebnicą.
Oto liczby związane z Górnikiem w minionym sezonie:
341- tyle ligowych występów w wałbrzyskim zespole ma na chwilę obecną 29-letni Dariusz Michalak, który pod nieobecność Tomasza Wepy pełnił funkcję kapitana.
67- tyle razy wałbrzyszanie oglądali żółte kartki. Tradycyjnie rekordzistą był Jan Rytko - 9 napomnień, tyle samo zobaczył kapitan Górnika Tomasz Wepa. Zaledwie dwa mecze zespół kończył bez kary indywidualnej. 4 razy natomiast biało-niebiescy byli wykluczeni z gry - Smoczyk (w meczu z Orłem Prusice), Wepa (Śląsk II Wrocław) w wyniku 2 żółtych kartek, Oświęcimka (Piast Żerniki) za niesportowe zachowanie, Rytko (Orzeł Ząbkowice Śląskie) za brutalny faul.
61 - tylu zawodników wg danych związkowego portalu Łączy Nas Piłka zagrało w A klasie w rezerwach Górnika. Najstarszymi byli przedstawiciele rocznika 1983 Adrian Mrowiec - 36 lat 24/12 goli i Wojciech Błażyński, który wystąpił jesienią w 1 meczu (1 gol), by wiosną pomagać w Górniku Nowe Miasto, a najmłodszymi z rocznika 2003 - Szymon Woźniak, Michał Woźniak i Marcin Hertmanowicz.
34 - tylu zawodników dostało szansę od sztabu szkoleniowego w I zespole Górnika Wałbrzych w meczach ligowych i pucharowych minionego sezonu. Bramkarze Reczulski, Bińkowski (którym w rezerwach zdarzyło się grywać również w polu i to z bramkowymi sukcesami), zawodnicy z pola Biskup, Kokoszka,Winiarski, Krupczak figurowali w meczowych ligowych protokołach, ale nie zagrali ani minuty. 15-letni Oskar Bilejszys był rezerwowym tylko w Pucharze Polski.
17 - tyle kolejnych ligowych meczów ze zdobytą co najmniej jedną bramką, tylko Orłowi Prusice jesienią w Wałbrzychu oraz Polonii-Stali wiosną w Świdnicy udało się zachować czyste konto w meczu z biało-niebieskimi.
14 - tyle goli strzelił w Wojewódzkiej Lidze Juniorów najskuteczniejszy w Górniku Adam Niedźwiedzki. Podobnie jak Patryk Rękawek i Michał Zaremba zaliczył występy w pierwszym, drugim zespole seniorów, jak i zespole juniorów. Niestety, juniorzy po zajęciu 12.miejsca żegnają się z WLJ.
7 - tylu zawodników debiutowało w ligowym meczu I zespołu seniorów Górnika w minionym sezonie. Byli to Szymon Tragarz, Daniel Borowiec, Jan Jakacki, Patryk Rękawek, Szymon Stec, Allan, Adam Niedźwiedzki.
5- tyle bramek z rzutów karnych zdobył Michalak, Darek pomylił się w meczu z Unią Bardo (2:0), gdy jego uderzenie obronił Piotr Gembara. 5 to również liczba uzyskanych dubletów - Chajewski z GKS Mirków, Tragarz z Piastem Nowa Ruda i Nysą Kłodzko, Borowiec z MKP Wołów, Allan ze Zjednoczonymi Żarów. Niestety, żadnemu z wałbrzyszan nie udało się strzelić w minionym sezonie hat-tricka.
4 - tylu zawodników zdobyło w minionym sezonie więcej bramek niż najskuteczniejszy piłkarz Górnika, czyli Damian Chajewski. Chajek zaliczył 13 trafień, a w lidze bezkonkurencyjny był Grzegorz Rajter (Orzeł Prusice - 30 goli), natomiast Bartosz Chabrowski (Piast Nowa Ruda) i Jarosław Gołda (GKS Mirków/Długołęka) pochwalić się mogą 17 bramkami, a Rafał Rybiński (Sokół Marcinkowice)-16.
3 - w tylu meczach z rzędu wpisywali się na listę strzelców jesienią Mateusz Sobiesierski, a wiosną Allan. Brazylijczyk grał tylko rundę, ale w 14 meczach aż 9 krotnie zdobywał bramki - średnio półtora bramki na mecz.
1- tyle razy na boisku wystąpił Paweł Tobiasz, który zdobył 1 bramkę i 1 raz był rezerwowym w Górniku w minionym sezonie. Tobi wiosną bronił barw MKS Szczawno Zdrój, gdzie z 7 golami był najskuteczniejszym strzelcem, co nie uchroniło MKS przed degradacją.

Awanse, spadki - jak wiodło się wałbrzyszanom w innych klubach

$
0
0
Coraz bliżej rozpoczęcia nowego sezonu 2019/2020, niektóre kluby już trenują, kompletują kadry, inne odpoczywają, a jeszcze inne oczekują ostatecznych decyzji.
Na trzech najwyższych szczeblach rozgrywkowych występowało kilkunastu zawodników wywodzących się, bądź grających w klubach z okręgu wałbrzyskiego.
W Lotto Ektraklasie najwięcej powodów do radości miał świdniczanin Janusz Gol (30 meczów/3 asysty), który z Cracovią sięgnął po 4.miejsce i powoli sposobi się do dwumeczu z FC DAC 1904 Dunajska Streda w ramach eliminacji do Ligi Europy. W minionym sezonie w Europie pokazał się wychowanek Zjednoczonych Żarów i były gracz Lechii Dzierżoniów Patryk Klimala - zagrał 6 minut przeciwko Rio Ave FC, poza tym w lidze w 22 meczach trafił zaledwie raz mając skromny udział w wywalczeniu 5.miejsca w lidze. Lepiej było w Pucharze Polski (3 gole w 6 meczach i finał na Stadionie Narodowym), ale tam obowiązywał obowiązek gry młodzieżowca, który Klimala spełniał w sezonie 2018/19. Swoje małe cegiełki do szóstej lokaty Zagłębia Lubin dorzucili Dawid Pakulski (16/1 gol) i Paweł Żyra (1/0). Ten drugi ponadto ma na koncie kompromitację w PP (1 mecz), grę w trzecioligowych rezerwach (12/2 gole), a wiosnę spędził wypożyczony w 1-ligowej Chojniczance (10.miejsce - 10 meczów/1 asysta). Pakulski w rezerwach zagrał 7 razy i strzelił 2 gole, niedawno przedłużył kontrakt w Lubinie, ale głośno pisze się o ewentualnym wypożyczeniu do Głogowa.
Śląsk Wrocław nie ma powodów do radości,bowiem 12.miejsce to znacznie poniżej oczekiwań. Były piłkarz Zagłębia Wałbrzych w latach 1971-74 Tadeusz Pawłowski prowadził drużynę w 18 meczach i został zwolniony, gdy okupowała ostatnie miejsce w tabeli. Świdniczanin Arkadiusz Piech (liga 24/2gole/3 asysty, PP 3/2 gole) został latem pożegnany przez klub, natomiast wychowanek Nysy Kłodzko Kamil Dankowski (11/0 w lidze, 1/0 w PP) walczy o powrót do formy, którą prezentował rok wcześniej. Obrońca Igor Łasicki utrzymał się z Wisłą Płock (14.miejsce) w ektraklasie (27/1 gol liga, 2/0 PP), ale latem przeniósł się do Pogoni Szczecin. Z kolei w spadkowiczu Miedzi Legnica grali Paweł Zieliński (31/3 gole/2 asysty, 2/0 PP) i Mateusz Piątkowski (14/1 gol, 2/0 PP). Zieliński latem podpisał nową umowę, a Piątkowski już zimą przeniósł się do GKS Tychy - 11/2 gole w 1.lidze.
Rafał Figiel -  4 sezony w Rakowie,
2 awanse, 100 meczów ligowych, 16 bramek
[foto: Norbert Barczyk]
Do ekstraklasy z kolei awansowali: Rafał Figiel (Raków Częstochowa - 10/0 3 asysty) i Kamil Juraszek (ŁKS Łódź - 14/0). Figo jesienią długo leczył kontuzję, a wiosną przegrał rywalizację o miejsce w składzie, niedawny kapitan Medalików w czerwcu przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którego właśnie odszedł Paweł Oleksy. Wychowanek Skalnika Czarny Bór (20/3 gole) przeszedł do BrukBetu Termaliki Nieciecza, który ma ambicje awansowe. W Puszczy Niepołomice, ćwierćfinaliście Pucharu Polski pewniakami w składzie był wychowanek AKS Strzegom Mateusz Bartków (21 liga, 4/1 gol w PP) i były kapitan Górnika Wałbrzych Marcin Orłowski (31/3 gole, 3/1 gol w PP). Miłosz Trojak jesień spędził w Stomilu Olsztyn, a wiosnę w Odrze Opole - łącznie w 31 meczach strzelił 1 gola. Sensacją rozgrywek był spadek GKS Katowice, gdzie Dominik Bronisławski strzelił 1 bramkę w 12 występach.
W 2.lidze awans wywalczył Bartosz Biel, który strzelił 7 bramek dla GKS Bełchatów. Blisko promocji z Elaną Toruń był duet ekspiłkarzy Górnika Wałbrzych Michała Nowaka (22 mecze - 7 z czystym kontem bramkowym) i Damiana Lenkiewicza (25/0). Kacper Czajkowski (wychowanek Championu Bielawa) zaliczył 12 spotkań w siódmej Stali Stalowa Wola, a były gracz Polonii-Stali Świdnica Daniel Pawlak (3 mecze) po jesieni pożegnał się z Resovią. Spadek zaliczyli Dawid Kubowicz (Siarka - 28/2gole/3 asysty) i Damian Niedojad (Rozwój Katowice -27/3gole/6 asyst), ale obaj nadal będą występować w drugiej lidze - Kubowicz przeszedł do Resovii, a były snajper Lechii Dzierżoniów do Skry Częstochowa.
W 3.lidze największe powody do radości miał Dominik Radziemski, który z Górnikiem Polkowice awansował do drugiej ligi. W 29 meczach trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. W zespole wicemistrza Ślęzy Wrocław trenowanej przez Grzegorza Kowalskiego, jesienią 2 razy wystąpił Kamil Mańkowski i zimą przeszedł do GKS Mirków. W Zagłębiu II Lubin wystąpiło ponad pół setki zawodników, oprócz wspomnianych wyżej Pakulskiego i Żyry grał również 19-letni Dominik Więcek (8/1 gol), 18-letni świdniczanin Damian Kasprzak (7/1 gol). Na 10.miejscu finiszowały rezerwy legnickiej Miedzi - 19-letni kamiennogórzanin Szymon Cukier (2/0) rozpoczął po sezonie treningi z I zespołem, wychowanek Gryfa Świdnica Michał Pojasek w 27 meczach zdobył 2 gole, 18-letni wałbrzyszanin Igor Lewandowski zagrał 14 razy. Zimą z Wałbrzycha do Foto-Higieny Gać (11.miejsce) przeszedł Jan Jakacki, który w 11 meczach strzelił 1 gola. Ogromną niespodzianką jest spadek MKS Kluczbork (13.miejsce), gdzie zimą powrócił 37-letni Bartosz Szepeta, który był jedną z kluczowych postaci zespołu (17/2 gole). Popularni Szepi pojawił się również na pierwszym letnim treningu MKS, więc można podejrzewać, że będzie kontynuował tam karierę. Kłopoty finansowe spadkowicza Rozwoju Katowice dają nadzieję klubowi z Kluczborka, że trzeci z rzędu spadek jednak nie stanie się faktem. Pochodzący z Głuszycy bramkarz Kacper Majchrowski zapisuje sobie po minionym sezonie aż dwie degradacje z 3.ligi, bowiem jesienią bronił w Warcie Gorzów (5 meczów), a wiosną w Lechii Dzierżoniów (13). W gorzowskim zespole wiosną grał wałbrzyski Kaka, czyli Sebastian Surmaj (14/1 gol), jesienią grający w lubuskim czwartoligowcu Carinie Gubin (3.miejsce). Przedostatnie miejsce Lechii Dzierżoniów oznacza nie tylko spadek do 4.ligi, ale i rewolucję kadrową. Już zimą odeszła połowa podstawowego składu, a latem przyszła już kolej na Orzechowskiego i Terpiłowskiego, którzy wypatrzeni zostali przez działaczy z Niecieczy, Majbroda i Trzepacz wracają z wypożyczenia do Piasta Żmigród.
W pierwszej grupie 3.ligi solidnie zaprezentował się Krystian Stolarczyk (Pelikan Łowicz, 9.miejsce 31/3 g), ale już 18-letni Patryk Woźniak (22/2 gole) spadł z MKS Ełk (16.miejsce).
Przemysław Cichocki - kapitan Starowic
w 25 meczach zdobył 5 bramek
[foto:nto.pl]
Na szczeblach regionalnych nie sposób zliczyć wszystkich zawodników, którzy w przeszłości grali, trenowali w zespołach z samego Wałbrzycha, czy okolic. Kilku z nich natomiast miało powody do radości z powodu awansów. Słodko-gorzki sezon zaliczył Michał Bartkowiak - najskuteczniejszy strzelec najlepszego dolnośląskiego czwartoligowca, czyli Śląska II Wrocław. 13 bramek zdobył występując jedynie w rundzie jesiennej. Potem kontuzja i niepewność, bowiem nic nie słychać, by klub podpisał nową umowę z kontuzjogennym, acz błyskotliwym pomocnikiem. Przemysława Cichockiego w Wałbrzychu oglądaliśmy w lutym, gdy gościł z LZS Starowice, a w czerwcu świętował awans do 3.ligi. Co prawda Starowice zajęły drugie miejsce, ale mistrz opolskiej 4.ligi Polonia Głubczyce, zrezygnowały z awansu. Klub byłego obrońcy drugoligowego Górnika Wałbrzych ma wiele do zrobienia w obszarze infrastruktury, mecze zakwalifikowane jako podwyższonego ryzyka, czyli możliwością przyjazdu kibiców gości, będą rozgrywane w Grodkowie.
Dopiero przegrane baraże zadecydowały o braku awansu AKS Strzegom. Zespół trenowany przez Roberta Bubnowicza wiosną wydawało się, że roztrwonił jesienną zaliczkę w postaci zera po stronie porażek i rozgromienia najgroźniejszego rywala Chrobrego II 5:0. W Głogowie gospodarze wzięli rewanż, w pewnym momencie mieli 5 punktów przewagi, a mimo to strzegomianie zdołali odwrócić losy rywalizacji. 13 bramek dorzucił Damian Migalski, 9 Kamil Sadowski, 6 Marcin Morawski, 1 Adrian Zieliński, a wiosną pojawił się jeszcze Marcin Gawlik. Niestety, w dwumeczu ze Śląskiem II (1:3, 1:4) AKS był już bez szans.
Z 4.ligi spadły na tę chwilę aż 3 drużyny z okręgu wałbrzyskiego. Rozczarowaniem była postawa Orła Ząbkowice Śląskie, gdzie występowało sporo młodzieży, również z przeszłością w Wałbrzychu. Radosław Ryl strzelił nawet 2 bramki, Kamilowi Popkowi przypadł rola zmiennika. 13.miejsce na chwilę obecną oznacza spadek, ale w Ząbkowicach Śląskich liczą na kłopoty organizacyjne w Wałbrzychu czy klubach potencjalnych beniaminków z wałbrzyskiej klasy okręgowej. Wiosna na własnym boisku - taki układ gier kapitalnie wykorzystano w Mirkowie czy Bardzie, ale już nie udało się w Żarowie, gdzie za powodzenie misji odpowiadał trener Maciej Jaworski. Najskuteczniejszym strzelcem był próbowany swego czasu przy Ratuszowej Damian Uszczyk z 7 bramkami, a wiosną grali również byli wałbrzyszanie bramkarz Gracjan Błaszczyk i obrońca Szymon Krupczak.
Z klasy okręgowej awans do dolnośląskiej 4.ligi wywalczyły aż 3 zespoły prowadzone przez byłych piłkarzy wałbrzyskich ligowców. Lotnik Jeżów Sudecki prowadzi Artur Milewski, były pierwszoligowiec Górnika, dla którego praca na tym szczeblu nie będzie pierwszyzną,bowiem prowadził z powodzeniem Karkonosze Jelenia Góra czy Chrobrego Nowogrodziec. Pogoń Pieszyce i to w roli beniaminka wprowadził Sebastian Gorząd, który dorzucił jeszcze 2 gole, jego brat bliźniak Sławomir zanotował 14 bramek. Z legnickiej okręgówki awansowała Kuźnia Jawor prowadzona przez Piotra Przerywacza, a jego podopiecznym był 42-letni Rafał Majka, który swego czasu był jego partnerem defensywy w Górniku Wałbrzych. Majka zdobył 3 gole.
Grzegorz Gruszka (Orzeł Lubawka)
[foto:walbrzych24.com]
Z kolei spadek z klasy okręgowej zaliczył Górnik Gorce, który zalicza tym samym drugą degradację z rzędu. Jesienią zespół grał 16-17 letnią młodzieżą, wiosną wrócili do zespołu doświadczeni zawodnicy z Kornelem Dusiem czy Dawidem Marutem na czele. Niestety, nie udało im się nawiązać skutecznej rywalizacji o utrzymanie - wiosną Górnik zdobył zaledwie punkt. Wiosną pasjonującą walkę o utrzymanie stoczył Zdrój Jedlina Zdrój,który w rundzie rewanżowej doznał zaledwie 3 porażek, ustępując w tabeli wiosny tylko Victorii Tuszyn i Pogoni Pieszyce. Nie udała się podobna misja MKS Szczawno Zdrój, która wiosną u siebie straciła najwięcej bramek. Powrót trenera Piotra Borka oraz doświadczonych zawodników, wypożyczenia z Górnika nie przyniosły skutku i Mineralni spadli do A klasy. Tacy piłkarze jak Starczukowski, Tobiasz, Olejnik, Rojek na pewno posiadają potencjał na wyższy niż 6 poziom rozgrywkowy. Ciekawostką jest jeden występ Marcina Wojtarowicza, 41-letniego trenera B klasowych rezerw MKS.
Z A klasy awans uzyskały m.in. zespoły weteranów. W Orle Lubawka mogliśmy oglądać 47-letniego bramkarza Grzegorza Gruszkę, pamiętającego grę Górnika Wałbrzych na stadionie na Nowym Mieście. Partnerem w obronie był Rafał Grzelak były defensor Górnika/Zagłębia czy Białego Orła Mieroszów. Z kolei do wrocławskiej okręgówki awansował dream team Orzeł Marszowice, gdzie gra 3 lata młodszy od Gruszki Jacek Sorbian. Były etatowy kadrowicz reprezentacji juniorów, pomocnik m.in. Ślęzy, Śląska, Górnika Wałbrzych w latach 1997-98, wystąpił we wszystkich ligowych meczach i zdobył 2 bramki. Na tym szczeblu występował również partner Sorbiana z drugoligowego wówczas Górnika Dariusz Filipczak - 45-latek strzelił 13 goli dla wicemistrza gr.II Cukrownika Pszenno.
W B klasie mistrzostwo swojej grupy wywalczył Dominik Grzesiak, gracz najbardziej medialnej ekipy ósmej ligi, czyli KTS Weszło Warszawa. O Dominiku było głośno, po wykluczeniu za przekleństwa po brutalnym faulu przeciwnika, który ukarany pierwotnie został przez MZPN łagodniej niż Grzesiak.

Agonia Górnika

$
0
0
Rok 2019 zapisze się najprawdopodobniej jako najczarniejszy w historii piłkarskiego Górnika. W przeszłości dochodziło do wycofywania I drużyny seniorów z rozgrywek, ale tym razem najprawdopodobniej klub postawiony będzie w stan upadłości, co wiąże się również z problemami pozostałych najmłodszych wiekowo drużyn, gdzie gra wałbrzyski narybek.
W lutym bieżącego roku zarząd Klubu Piłkarskiego Górnik poinformował na konferencji o sytuacji klubu, która nie napawała optymizmem. Akcja #RazemDlaGórnika odbiła się szerokim echem w całej Polsce, włączyli się do niej nie tylko ludzie sportu, ale również i wałbrzyscy radni. Nie zebrano co prawda całej brakującej kwoty, ale optymizm prezesa Czesława Grzesiaka uspokoił na chwilę zarówno samych piłkarzy, jak i kibiców. Jak się okazało,mimo szerokiego odzewu, umiarkowanego sukcesu akcji, sytuacja finansowa klubu zrobiła się dramatyczna. Pod koniec sezonu z klubu zaczęły wyciekać plotki, które później znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, o narastających długach i niepewnej przyszłości I zespołu seniorów. W czerwcu na kolejnych Walnych Zebraniach Stowarzyszenia KP Górnik do dymisji podali się Czesław Grzesiak, Marcin Korba, a później bracia Michalakowie. Prokurentem, czyli przedstawicielem, który ma dokończyć sprawy bieżące,reprezentować klub, został Marcin Korba. W teorii na jego głowie pozostały sprawy aż 10 zespołów Górnika - dwóch seniorów i ośmiu młodzieżowych.
Narracja całej sytuacji idzie dwutorowo:
1) głos klubu reprezentuje jedynie w swoich felietonach redaktor Bogdan Skiba, a w podobnym tonie wypowiadają się kibice - miasto daje za mało pieniędzy na klub, za duże opłaty za użytkowanie obiektów, jedynym ratunkiem dla Górnika jest zwiększenie dotacji.
2) miasto - wskazuje w jaki sposób wspomaga klub, ile dało, podkreślając odpowiedzialność prawną i finansową zarządu klubu za obecną sytuację.
Czy obie strony mają rację? Czy obie nie są bez winy, a prawda leży po środku?
Dla przypomnienia zarząd stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych musiał się zmierzyć z ogromnym zadłużeniem wypracowanym przez poprzedników z prezesem Tomaszem Jakackim na czele. Wspomniany biznesmen miał być gwarantem pozyskania przez klub sponsorów z Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Niestety, nic z tego nie wyszło- klub finansowo jak i sportowo zaczął upadać. Po rezygnacji Jakackiego przez długie miesiące Górnik funkcjonował na wariackich papierach bez zarządu, co już było ewenementem na skalę krajową. W końcu w lutym 2017 roku powołano nowy zarząd, który oprócz uporządkowania spraw organizacyjnych podjął się zadania obniżenia ponad milionowego zadłużenia. Klubu miasto nie pozostawiło samemu sobie wciąż wspierając dotacjami. Najwięcej klub mógł zaoszczędzić na I zespole seniorów, stąd też takie a nie inne wyniki - spadek z 3.ligi i przeciętny sezon w czwartej (2017/18). Zarząd w ciągu dwóch lat zredukował zadłużenie z ok. 1,2 mln do 300 tysięcy, co jest prawdziwym majstersztykiem, którego postronni kibice nie potrafią docenić.
Miniony sezon 2018/19 miał być przełomowym dla I zespołu seniorów, a w perspektywie również klubu. Liczono na awans do 3.ligi,który mógłby stać sporym magnesem dla potencjalnych sponsorów. Sztab szkoleniowy zbudował mocną jak na ten poziom rozgrywkowy kadrę opartą na zawodnikach z Wałbrzycha, Świdnicy i okolic. Pechowo dla Górnika, w minionej kampanii nie było mocnych na rezerwy ekstraklasowego Śląska Wrocław, choć przez długi czas wałbrzyszanie liczyli się w grze o 1.miejsce w grupie wschodniej.
Klub na chwilę obecną posiada zadłużenie, jakiej wielkości - trudno się dowiedzieć, zdaniem wiceprezydent Bielawskiej wg przedstawionym jej dokumentacji klub zalega opłatami za użytkowanie obiektów w wysokości ponad 100 tysięcy. Z kolei w mediach krążyła kwota 70 tysięcy, której miało brakować, by zespół seniorów wystartował w 4.lidze. I komu wierzyć?
10 lipca, w przeddzień zapowiedzianej akcji kibiców, miejski ratusz zrobił ruch wyprzedzający organizując krótką konferencję prasową,zwaną obecnie briefingiem, nt. finansowania klubu przez miasto. W tabelkach ładnie widać, że Górnik dostaje najwięcej z klubów sportowych w Wałbrzychu, porównano z dotacjami innych miast. Same cyfry mogą wyglądać imponująco, ale przede wszystkim zabrakło analizy pod kątem liczby zawodników, którzy trenują w poszczególnych klubach, a także jaki jest koszt wynajmu dla wszystkich trenujących boisk, sal itp. Padł argument osiągnięć sportowych - jeśli piłka nożna mężczyzn jest najpopularniejszym sportem w kraju, to trudno oczekiwać sukcesów wałbrzyszan na skalę krajową w porównaniu z kolarzami MTB czy bokserami z Imperium Boxing. Zostały podkreślone spadki drużyn juniorów i młodzieżowych Górnika, tylko żaden inny klub nie miał zespołu juniorów w Wojewódzkiej Lidze Juniorów Starszych czy w kategorii juniora młodszego w 2.lidze.
Wiceprezydent w briefingu towarzyszyli Sebastian Raciniewski (Górnik Nowe Miasto Wałbrzych) i Mirosław Furmaniak (PUKS Victoria Wałbrzych). Ten pierwszy został namaszczony na głównego dysponenta środków finansowych na szkolenie młodych piłkarzy w Wałbrzychu. Mowa była o programie, który ma odbudować wałbrzyski futbol. Na chwilę obecną ŻADNA drużyna trampkarzy czy młodzików nie rywalizuje na najwyższym szczeblu wojewódzkim, skąd więc nadzieja, że na Nowym Mieście będą robić to najlepiej?
11 lipca wałbrzyskie media polowały na ostre materiały z kibicami. Pojawiła się ponad setka sympatyków Górnika w różnym wieku i różnej płci. Środki bezpieczeństwa, czyli policji, było aż nadto. Punkt do programu sesji rady miasta dotyczący piłkarskiego Górnika został odrzucony. Za głosowało 6 radnych, ale aż 13 było przeciw, w tym kilku przyjaciół piłkarskiego Górnika, którzy w większości wykupili karnety w ramach akcji #RazemDlaGórnika. Kibiców swojego klubu nie chciał wysłuchać radny Rafał Glapiński, kapitan koszykarzy ... Górnika Wałbrzych. Na szczęście dla kibiców, prowadząca obrady przewodnicząca Maria Romańska postanowiła wysłuchać przedstawicieli kibiców po ostatnim punkcie obrad.
Kilkadziesiąt minut, po wystąpieniach kolejnych mówców, nic konkretnego nie ustalono. Przedstawiciele kibiców podkreślali historię, tradycje, potencjał wizerunkowy, promocję miasta przez sport, a także wypomnieli miastu wysokie opłaty za użytkowanie obiektów (wyższe niż w innych cytowanych dzień wcześniej miastach) oraz zmniejszenie dotacji w porównaniu z rokiem ubiegłym, co spowodowało rezygnację zarządu.
Wiceprezydent Sylwia Bielawska powtórzyła argumenty, które dzień wcześniej przedstawiła dziennikarzom. Podkreśliła problem prawny: klub Górnik nie posiada zarządu, tylko prokurenta, który nie może podejmować samodzielnie decyzji odpowiedzialnych finansowo, więc nie tylko wstrzymana została dotacja na szkolenie młodzieży, ale tak naprawdę potencjalny sponsor, menedżer nie ma z kim rozmawiać. Ponadto przypomniała, że stowarzyszenie ma (miało) swój zarząd, który odpowiada za finanse oraz wyniki sportowe, a nie urząd miasta. Miasto dotuje sport w takim a nie innym wymiarze, a Górnikowi pomaga od wielu, wielu lat, stając się po wycofaniu Zakładów Koksowniczych Victoria praktycznie najważniejszym sponsorem dzięki kolejnym dotacjom czy stypendiom. Bielawska wyjaśniła również, że kwota zależna jest od uzyskiwanych wyników sportowych - nie był to jednak przytyk do obecnej sytuacji wśród juniorów, jedynie wyjaśnienie braku stypendiów dla futbolistów.
Głos zabrał poseł Maciej Badora z frakcji opozycyjnej w stosunku do zdecydowanej większości w Ratuszu. Przypomniał, że zapewnienie warunków do propagowania kultury fizycznej jest po stronie miasta. Ale czy miasto tego nie zapewnia? Badora nieco się zagalopował marząc o ekstraklasie piłkarskiej w Wałbrzychu. Pytanie, które nasuwa się, czemu pan poseł, który niedawno był prezesem WSSE nie wspomógł futbolistów?
Radny Mariusz Kalinowski, aktywnie grający w rozgrywkach oldbojów, więc można podejrzewać, że zna temat sportowy, wypunktował koszty, które przedstawił zarząd w lutym bieżącego roku.
Prowadząca obrady, która wykazała się i tak sporą cierpliwością, bowiem przez większą część dotycząca klubu to powtarzanie tych samych argumentów, zakończyła obrady proponując wrześniowy termin kolejnej debaty już z udziałem prezydenta Romana Szełemeja, który mimo nieobecności śledzi z uwagą sytuację w Górniku Wałbrzych.
Kibice opuścili rozżaleni. Nie można się im dziwić, bo na chwilę obecną wszystko wskazuje, że piłkarski Górnik Wałbrzych przechodzi do historii. Brak zarządu powoduje brak konkretów, niewiadomo czy seniorzy wystartują, niewiadomo co juniorami.
Do kibiców nie trafia argument miasta dotyczący nieudolności zarządu stowarzyszenia KP Górnik Wałbrzych. Nie jest prawdą, to co można zobaczyć w TV Wałbrzych czy przeczytać na walbrzych24.com, że to KOLEJNY zarząd, który nie może dogadać się z miastem i składa rezygnację. Po pierwsze - żaden z poprzednich zarządów (za samodzielnej prezesury Czesława Grzesiaka, potem Mariusza Gawlika) nie narzekał na współpracę z miastem, które wspomagało jak mogło. Dla przypomnienia, dzięki zaangażowaniu miasta Górnik przeszedł proces licencyjny i mógł rozgrywać swoje mecze na remontowanym Stadionie 1000-lecia, a nie przykładowo w Polkowicach, bo i taka była ewentualność. Obecny, a raczej od końcówki czerwca były, zarząd działający od lutego 2017 w niezmienionym składzie, funkcjonował w jasno określonych ograniczeniach finansowych - miasto dokłada ile może, klub szuka sponsorów, których pieniądze idą na układ restrukturyzacyjny spłacając wierzycieli sprzed lat. Jeszcze raz trzeba podkreślić kapitalną ekonomicznie pracę wykonaną przez zarząd stowarzyszenia KP Górnik, ale należy zauważyć szereg niedociągnięć:
 - sprawa wysokich opłat za użytkowanie obiektów - czemu klub nie wystąpił z wnioskiem do Rady Sportu, nie zorganizował okrągłego stołu z innymi klubami w tej kwestii? W chwili obecnej, dla nieinteresującego się sportem, sytuacja wygląda tak, że wszystkie kluby płacą za boiska, ale tylko Górnik narzeka.
- marketing - wielokrotnie pisałem o tym obszarze, gdzie klub nie wykorzystał potencjału, jaki zaprezentowali choćby w czwartkowe przedpołudnie kibice. Pamiątki, gadżety, promocja ligowych meczów, widoczność w mediach - wystarczy się cofnąć nawet nie do czasów drugoligowych, ale o dekadę, gdzie Górnik PWSZ walczył w 4.lidze. Spoty w wałbrzyskiej telewizji, relacje z meczów. Wykorzystać potencjał uczelni wałbrzyskich - ogarnięcie mediów w sieci, czy nawet eventów dodatkowych związanych z meczem (np. kącik małego kibica, sektor rodzinny - budowanie tożsamości lokalnej z klubem). Marketing ściśle powiązany jest pozyskiwaniem reklamodawców, a tych nigdy nie za wiele.
- sponsoring - o mecenat finansowy nad klubem poważnej firmy jest ciężko, o tym wiadomo od lat. Nie wypalił Klub 100, bo skromne wpłaty zostały przejedzone, choć na takiej inicjatywie są budowane kadry I zespołów w mniejszych miejscowościach. W drugiej, trzeciej lidze są drużyny, które nie mają takiej historii, zaplecza czy potencjału ludzkiego jak Górnik, a mimo to funkcjonują na poziomie o którym w Wałbrzychu można pomarzyć. Wiadomo, że chodzi o pieniądze,mimo braku wielkich firm ściągani i opłacani są solidni zawodnicy - w wielu przypadkach ciężar opłacania jednego czy dwóch zawodników od klubu przejmuje mniejszy przedsiębiorca. Czy triumwirat biznesmenów Grzesiak&Michalakowie mieli podobny zamysł?
- szkolenie - nie ma co się oszukiwać nazwiskami, które podaje Bogdan Skiba, zdecydowana większość zawodników grających na szczeblu centralnym faktycznie terminowała w zespołach młodzieżowych, ale futbolu uczyła się w bardziej renomowanych miejscach (Lubin, SMS itp.). Nie została wyłowiona dzięki dobrej grze w Górniku, tylko sami spróbowali sił w nowych klubach. Zarząd nie miał pomysłu na podniesienie jakości szkolenia, nawiązania współpracy z innymi szkółkami/akademiami (czyli to co ma mieć miejsce w niedalekiej przyszłości, a głównym beneficjentem ma być imiennik z Nowego Miasta). Wypominanie przez wiceprezydent spadków drużyn juniorów było nieeleganckie, ale dla postronnej osoby to znak ostrzegawczy - skoro większość zespołów juniorów spada, czyli jest źle szkolona. Nikt nie patrzy, że na poziomie juniorów wynik jest sprawą drugorzędną.
 - kibice - nie ma co pisać o potencjale dwóch tysięcy widzów na domowym meczu Górnika,bo to póki co mrzonka. Fani z różnych powodów omijali Ratuszową (zamknięty sektor C, poziom rozgrywek, nieatrakcyjni fani, cena biletów itp.), ale ich siłę można było zauważyć podczas lutowo-marcowej akcji Razem Dla Górnika, gdzie pieniądze płynęły od sympatyków rozsianych po całym świecie. Są wśród nich tacy, którzy nie byli na meczu biało-niebieskich grających na Stadionie 1000-lecia. No i po 3 miesiącach wygląda na to, że ich wpłaty, lokalnie patriotyczny zryw poszedł na marne. Wielu z nich czuje się oszukanych, wielu nie przyjdzie już na mecz, wielu powróci na trybuny dopiero po latach.
- rezygnacja w czerwcu Grzesiaka&Michalaków oznacza, że jedynie ostał się Marcin Korba, bodaj najmniej znany z członków zarządu. Obecnie czeka go ogrom pracy organizacyjnej - czy to związanej z nadzorem nad zgłoszeniem 9-10 zespołów do rozgrywek, czy też związanych z upadłością klubu. Żadnego z tych panów z zarządu nie było 11 lipca, gdzie głos kibiców był o wiele mocniejszy niż ciche narzekanie i rezygnacja powodująca upadek klubu. Działając w zarządzie stowarzyszenia każdy członek powinien mieć świadomość, że rezygnacja pociąga za sobą pewne skutki prawne (w przypadku Górnika prokurent →wstrzymanie dotacji miejskich→upadek klubu). Prokurent jest pozbawiony decyzyjności w sprawach finansowych, a paradoksem może okazać się sytuacja o której wspomniała p.Bielawska - pojawia się potencjalny sponsor i nie ma z kim rozmawiać z klubu. A ewentualny, na chwilę obecną najbardziej prawdopodobny, upadek klubu to kłopot z dziesiątkami dzieciaków, które trenowali w Górniku, a dziś nie wiedzą w jakiej koszulce będą grać od rundy jesiennej. Skoro nie udało się z I zespołem, to należałoby robić wszystko, by uratować klub - zorganizować konferencję prasową (tak jak w lutym), rozliczyć wydatki, przedstawić ewentualny plan. W lutym zarząd Górnika przedstawił cele krótkoterminowe:
ŻADEN z tych celów nie został zrealizowany, co również świadczy o zarządzie. Zwalanie tylko i wyłącznie na obniżenie dotacji i wysokie opłaty za użytkowanie boisk jest nie fair. Prawdą jest to co podkreślała Sylwia Bielawska - klub nie należy do miasta, ma własną autonomię i miasto nie odpowiada za finanse czy wyniki sportowe. Ze swoich zadań statutowych, czyli zapewnienie uprawiania kultury fizycznej się wywiązuje miasto, inna sprawa to wysokość dotacji czy opłat.
Zarząd powinien wydeptywać ścieżki do każdego mogącego pomóc finansowo, nawet nie patrzeć na opcję polityczną. Skoro przed wyborami zawsze znajdują się chętni do pomocy, może akurat się okazać, że właśnie teraz trafia się kandydat skutecznie organizujący sponsora. Jeśli miasto obcięło dotację w porównaniu z rokiem poprzednim, a budżet nie pozwala na normalne funkcjonowanie - zarząd powinien nękać radnych, tych, którzy wcześniej deklarowali sympatię do klubu, by jeszcze raz pochylili się nad wnioskiem. Inna sprawa, że budowanie budżetu na wirtualnych pieniądzach (nieprzyznane dotacje) czy liczenie głównie na miejską forsę nigdy nie prowadzi do stabilnego budżetu.
Zapewne kilu radnych dopiero podczas wystąpienia kibiców uświadomiło sobie jaką rolę w społeczeństwie Wałbrzycha i okolic (bowiem nie brakowało na sali obrad fanów ze Świdnicy czy Kamiennej Góry), jaka jest rola Górnika w szkoleniu młodzieży, dla których magnesem jest nazwa, tradycja, marka klubu. Czemu do nich nie trafili członkowie zarządu, dlaczego nie działali na zasadzie wyrzucili cię drzwiami, wchodzę oknem?  Próby być może były podejmowane, ale na chwilę obecną wygląda tak, że zarząd zrezygnowany zawinął się pozostawiając klub samemu sobie, który najprawdopodobniej upadnie.
Do końca bieżącego tygodnia DZPN ma otrzymać jasną deklarację do występów w 4.lidze Górnika Wałbrzych. W te chyba po czwartku nikt nie wierzy.
Pytanie co dalej nie z seniorami, ale z klubem Górnik?

Wałbrzyskie naginanie historii

$
0
0
Kłopoty największego obecnie klubu piłkarskiego w Wałbrzychu mogą spowodować kolejne zmiany na sportowej mapie miasta. Mogą, a nie muszą. Zdecydowana większość fuzji, likwidacji klubów spowodowana była ekonomią, choć bywało, że nie pieniądze były głównym tego powodem. Brak Juventuru Szczawienko/Podzamcze to pokłosie kłopotów boiskiem, które zmieniało swoją lokalizację, aż w końcu na największym osiedlu miasta przestało nadawać się do gry.
Każdy z klubów, obojętnie jakie by miał tradycje, sukcesy zasługuje na szacunek, zapisanie w historii. Nawet te kluby wręcz osiedlowe, jakże ważne dla lokalnych społeczności, wypełniających czas, najczęściej w niedziele, zasługują na miejsce w pamięci, niewymazywanie z historii sportowej całego miasta.
Wiadomo, że przykładowo Koksochemia, czy Czarni Wałbrzych nie mają szans w porównaniu z Górnikiem Wałbrzych - nie ten rozmiar kapelusza. Choć cofając się 20 lat wstecz, to czwartoligowe mecze Czarnych przy ul.Wrocławskiej przyciągały więcej osób na trybuny niż spotkania na Stadionie 1000-lecia. Spowodowane było nie tyle grą, wynikami zespołu, ale bliskością obiektu, gdzie mieszkańcy Piaskowej Góry (i nie tylko) mogli spędzić blisko dwie godziny zapominając o troskach dnia codziennego. Każdy klub pełni(ł) funkcję społeczną, dlatego ciężko się zgodzić z tym co ostatnio napisał redaktor Bogdan Skiba.
Portal skibasport.pl jest najdłużej działającym nieprzerwanie na rynku wałbrzyskim. Biorąc pod uwagę zasięg, a przede wszystkim dostęp do dyscyplin, newsów z pierwszej ręki witryna mogła być naprawdę potężnym hegemonem informacyjnym. Po ostatnim krachu piłkarskiego Górnika, o którym pisały wszystkie bez wyjątku strony związane z miastem, obecnie praktycznie tylko Skiba pisze co się dzieje wokół klubu. Zainteresowanie tematem kibiców, mieszkańców nie zmalała, wręcz przeciwnie, bowiem początek sezonu coraz bliżej, a ludzie nie wiedzą co biało-niebieskimi. Trudne tematy, zwłaszcza w relacjach klub-miasto, kto ponosi odpowiedzialność - to wszystko pan Bogdan poruszał na swojej stronie, choć sobotnie (27.07.2019) wpisy dotyczące historii futbolu w mieście rozmijają się z prawdą, za co również odpowiedzialny jest pan redaktor.
Historia gry piłkarskiego Górnika, zwłaszcza na szczeblu centralnym, to dla niektórych nie lada łamigłówka - wystarczy przyjrzeć się tabeli wszechczasów obecnej 1.ligi. Powstały w lutym 1993 Klub Piłkarski Wałbrzych przejął miejsce w drugiej (dziś zwaną pierwszą) lidze po Zagłębiu Wałbrzych - niektórzy wyniki KP przypisywali Zagłębiu, inni tylko nowopowstałemu tworowi. Problem zrobił się w 1998, kiedy powołanie Sportowej Spółki Akcyjnej Górnik spowodowało jednocześnie porzucenie nazwy KP. Statystycy nagle zapomnieli o istnieniu Klubu Piłkarskiego, czyli kontynuatora tradycji Górnika i ZAGŁĘBIA, przypisując wszystkie wyniki sezonu 1997/98 pod konto Górnika Wałbrzych. Historia zaledwie po 3 latach zakpiła z nich, gdy Górnik zmienił nazwę na Górnik/Zagłębie.
Redaktor Skiba słusznie pisze, że przed piłkarzami z Wałbrzycha jest sezon nr 74, tyle, że nie jest prawdą, że historia klubu jest kontynuowana i rozpoczyna swój 74.sezon ligowy. Gdyby opracować tabelę wszechczasów na podstawie wyników uzyskanych sezon po sezonie od 1947 roku szybko można zweryfikować rzekome 74 sezony gry. Sezon 1991/92 - 2.liga wycofanie się po rundzie jesiennej i anulacja wszystkich wyników z meczów z udziałem Górnika. Sezon następny - 92/93 biało-niebiescy grają w 3.lidze, by zimą połączyć się z Zagłębiem, wyniki z rywalizacji trzecioligowej również anulowane. Nie jest więc prawdą również to, co podawane jest w profilu klubu na Wikipedii. W końcu sezon 2001/02 4.liga i wycofanie się przed rundą wiosenną piłkarzy Górnika/Zagłębia, których wyniki przypisuje sobie Górnik. Jesienne wyniki anulowane.
Skoro anulowane to należy liczyć je czy nie?
Inna sprawa - czemu akurat wyniki KP czy później Górnika/Zagłębia są przypisywane tylko Górnikowi, a nie Zagłębiu, które zapewniło w 1993 roku nowemu klubowi zarówno miejsce w drugiej lidze, jak i ćwierćfinale Pucharu Polski? Na ten jak najbardziej logiczny argument statystycy nabierają wody w usta. Dlatego też niezrozumiały jest drugi sobotni artykuł Bogdana Skiby dotyczący bezpośrednio Zagłębia Wałbrzych:
Historia nie zapomniała o Zagłębiu, bo to wciąż NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY PIŁKARSKI KLUB WAŁBRZYCHA. Oczywiście w kategoriach seniorów, bo w juniorach dwa mistrzostwa Górnika przechylają szalę. W seniorach oba kluby zaliczyły po 6 sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywek, ale to Zagłębie wywalczyło medal mistrzostw Polski i reprezentowało kraj, miasto w europejskich pucharach. Do Zagłębia przysyłane były powołania do pierwszej reprezentacji Polski dla 3 zawodników, którzy ostatecznie zagrali w koszulce z białym orłem na piersi (Marian Szeja, Joachim Stachuła, Stanisław Paździor), do Górnika - dwóch (Włodzimierz Ciołek, Tadeusz Dolny). Ciągłość działania klubu przerwano dopiero w 1993, kiedy z ekonomicznych powodów, wychodząc ku oczekiwaniom władz miasta, Thorez połączył się z Górnikiem grającym klasę niżej. Górnikiem, który po raz drugi, rok po roku przerwał swoja działalność na szczeblu seniorów.  Nie jest również prawdą, że o meczach Zagłębia wspominał jedynie śp. Marian Szeja, a obecnie starsi panowie z Piaskowej Góry.  O sukcesach, historii zielono-czarnych pamięta o wiele więcej ludzi, również w wieku reprodukcyjnym i z innych dzielnic niż wyżej wymieniona. To z inicjatywy kibiców, fanatyków doszło do reaktywacji Zagłębia Wałbrzych, w formie stowarzyszenia, które w nazwie ma GKS Zagłębie przypominający o górniczym rodowodzie klubu. Dla przeciwstawienia Górnik w nazwie stowarzyszenia nie ma historycznego KS tylko KP - drobiazg, ale znaczący dla zainteresowanych. O historię klubu Zagłębia, ucieczkę od zapomnienia dbają również oldboje, którzy w przeciągu ostatniej dekady o wiele częściej występowali niż ich biało-niebiescy koledzy. Organizacja turniejów juniorów, młodzików (Memoriał Józefa Urbanowicza), a także udział w organizowanych turniejach przez inne kluby - również przypominają wszystkim o Zagłębiu. Przyglądając się historii wałbrzyskiego futbolu w XXI wieku to należy zauważyć, że na początku stulecia największy klub miasta Górnik/Zagłębie, mimo największego zainteresowania kibiców, szalikowców, cierpiał jednocześnie na ... tożsamość historyczną. Stąd w sierpniu 2004 powołanie Górnika Nowe Miasto Wałbrzych, a w kwietniu 2006 Zagłębia. Klub z Nowego Miasta nie dość, że powstał przede wszystkim po to, by ratować legendarny stadion jak i kultywować pamięć po słynnym imienniku, to w herb ściśle nawiązuje do herbu oryginalnego Górnika - z dodaniem jedynie roku 2004 i wyróżnika Nowe Miasto. Również sympatycy Zagłębia nie czuli, by klub mający siedzibę w mateczniku Thoreza, czyli przy Ratuszowej 6, był kontynuatorem zielono-czarnych. Podobnie jak na Nowym Mieście klub powołał najpierw grupy młodzieżowe, potem seniorów i do tej pory może pochwalić się jedynie grą na dwóch najniższych szczeblach w okręgu (A i B klasy).
Problemy największego klubu nie mogą przesłaniać rzeczywistości, historii, tradycji mniejszych obecnie klubów. Być może za kilka(naście) lat to nie Górnik z Ratuszowej, a inny klub stanie się największym, wiodącym, może bardziej popularnym w mieście?
O historii powinni również pamiętać dziennikarze, którzy współtworzą świadomość czytelników, słuchaczy, widzów. Dlatego dziwne, że słowa o tym, że historia Zagłębia poszła rzekomo w zapomnienie padły spod pióra Bogdana Skiby, będącego w wałbrzyskim futbolu od lat 80-tych, ba nawet swego czasu z dumą noszącym trykot Zagłębia na zagranicznych wojażach.

Kolejne rozmowy, nadal impas

$
0
0
W poniedziałek doszło do spotkania urzędników miasta z działaczami, kibicami Górnika Wałbrzych oraz rodzicami młodych adeptów futbolu trenujących w klubie. Trwające  godziny rozmowy nie spowodowały pojawienia się uśmiechu w drugim obozie. Miasto reprezentowane było przez prezydenta Romana Szełemeja, wiceprezydent Sylwię Bielawską, a więc potraktowało sprawę poważnie. Ze strony klubu był niedawny prokurent Marcin Korba, powracający do zarządu Czesław Grzesiak oraz trener Mirosław Otok. Obie strony przedstawiły swoje argumenty, które już dawno opinia publiczna poznała. Stowarzyszenie KP Górnik ma swój zarząd, który odpowiada za organizację szkolenia, również za finanse, na które składają się również miejskie dotacje. Dotacje, które są coraz mniejsze,a usprawiedliwiane są przez miasto nie tylko coraz trudniejszą sytuacją budżetową, ale coraz gorszymi wynikami sportowymi. Zarząd poniekąd sam sobie strzelił w kolano rezygnacjami poszczególnych członków, bowiem pociągnęło za sobą konsekwencje w postaci zablokowania obiecanych i przyznanych środków na szkolenie młodzieży. Nie posiadające zarządu stowarzyszenie nie mogło otrzymać pieniędzy z powodów proceduralnych. Brak pieniędzy, brak zarządu oznaczał również brak treningów nie tylko seniorów, ale i juniorów, młodzików czy trampkarzy. Bezwład organizacyjny groził całkowitym upadkiem klubu, o który głośno zaczęli walczyć kibice, co nagłośniły regionalne media z TVP Wrocław na czele. Na chwilę obecną największy pożar został ugaszony, bowiem Górnik nie znika z piłkarskiej mapy.
By otrzymać obiecane pieniądze musiał zostać powołany nowy zarząd i taki obecnie składa się z duetu Grzesiak - Korba oraz Krzysztofa Michalaka. Problemem jest jednak czas, bowiem zmiany w Krajowym Rejestrze Sądowym nie następują automatycznie czy z dnia na dzień. A więc formalnie, "na papierze", dla ewentualnych dobroczyńców Stowarzyszenie KP Górnik wciąż nie ma zarządu. Środki, mimo, że są zabezpieczone, nie mogą być przelane. Klub jednak ogłasza upadłości, więc najmłodsi będą nadal trenować w Górniku. Pytanie jednak pozostaje, gdzie będą trenować i przez kogo? Wiadomo, że brak pieniędzy spowoduje odejście zapewne kilku szkoleniowców, poza tym dodatkowe zaległości w opłatach za użytkowanie boisk kompleksu Aqua Zdrój powoduje, że najprawdopodobniej Górnik będzie musiał szukać tańszych, a co za tym idzie, mniejszych placów do treningów.  Zresztą taki wniosek końcowy wykluł się po poniedziałkowych debatach. Pozostaje jeszcze kwestia transportu na mecze, który przecież nie jest darmowy. Zmiana w KRS może potrwać nawet kilka miesięcy,czy pozbawiony środków klub będzie dalej zadłużał się, by przetrwać najgorszy czas?
Reasumując:
Górnik raczej nie zginie - nadal będzie funkcjonował, choć już nawet nie na takim poziomie jak dwa miesiące temu. To jest jeden plus. Drugi, że wciąż są ludzie, którzy chcą ciągnąć ten wózek. Mimo wielu wad, niedociągnięć, to należy oddać im, że przede wszystkim podjęli się w 2017 misji prowadzenia klubu, po drugie zredukowali mocno zadłużenie, a po trzecie, mimo nieprzychylnej opinii publicznej, wytykania błędów przez miasto po raz kolejny podjęli się tego trudnego zadania prowadzenia klubu, który ma same długi i niezbyt różowe perspektywy. Odbudowa klubu to przede wszystkim drużyna seniorów, z którą utożsamia się rzesza kibiców z Wałbrzycha, okolic, jak i z różnych miejsc w Polsce i na świecie. To sukcesy seniorów napędzają marketing, są magnesem dla narybku marzącego o występach w jak najwyższej lidze w barwach ukochanego klubu. Póki co I zespół nie przystępuje do rozgrywek 4.ligi, zajmuje miejsce rezerw w A klasie. Na dzień dzisiejszy, na półtora tygodnia przed  pierwszym oficjalnym meczem sezonu (11.08. pucharowy mecz z Pogonią Pieszyce) zespół nie zagrał żadnego sparingu, gdzie wszyscy ligowi rywale nie tylko trenują, ale z powodzeniem sparują - dla porównania Zagłębie Wałbrzych ma za sobą już 4 sparingi. 
 Exodus rozczarowanych piłkarzy Górnika ma szeroką skalę i naprawdę będzie trudno zorganizować kadrę, która ma odbudować markę Górnika. Najprawdopodobniej misji prowadzenia seniorów podejmie się Marcin Domagała, prowadzący ostatnio zarówno drużynę juniorów starszych i drużynę rezerw. Pytanie, które musi też paść - czy istnieje ryzyko nie przystąpienia seniorów do rozgrywek, co w trudnej sytuacji finansowej klubu oznaczałoby oszczędności? Na chwilę obecną w grupie zgłoszonych zawodników do A klasy są głównie juniorzy, a z seniorów G.Michalak, K.Michalak, Mrowiec, Rosicki, Winiarski, Ziobro, Rojek, Jędras, Malczewski, natomiast z kadry I zespołu ostali się na chwilę obecną jedynie Smoczyk, Młodziński, Krawczyk, Sobiesierski,
Egzystencja juniorów i młodszych zespołów raczej nie jest zagrożona, aczkolwiek trudno sobie wyobrazić treningi np. na orlikach, a rozgrywanie meczów na pełnowymiarowych boiskach. A nawet taka wizja pojawiła się po poniedziałkowym spotkaniu. Ceny za obiekty AZ przy Ratuszowej są wysokie, miasto i sama spółka nie widzi na tę chwilę możliwości obniżenia cen, preferencyjnego udostępniania. 
ROLA MIASTA
Miasto nie zostaje obojętne na kłopoty klubu, tak jak niektórzy próbują prowadzić narrację w sprawie sytuacji Górnika. Dotacje, konkursy nie omijały klub, zgrzyt nastąpił dopiero w roku bieżącym, gdzie zostały one obniżone. Do klubu miały również trafić pieniądze z programu na rozwój sportu (ok.100 000), ale w chwili złożenia wniosku Górnik miał czwartoligową drużynę, a w chwili obecnej A klasową, której de facto wniosek nie dotyczył. Najprawdopodobniej więc do klubu te pieniądze nie trafią. Logicznie tłumacząc - czemu miałaby być dotacja na siódmoligową drużynę, skoro o podobną, ze względów proceduralnych, nie mogą liczyć na Nowym Mieście, w Czarnych czy Zagłębiu? 
Największe pretensje kierowane są do prezydenta Szełemeja, który cierpliwie odpowiada na zarzuty, ale tak naprawdę zastanawia bierność wałbrzyskiej rady sportu, którą prezydent powinien zaktywizować. Skoro nie jest głuchy na problemy mieszkańców, to czemu nie użyje swojego tematycznego narzędzia złożonych ze specjalistów?
O tym, że z futbolem pod Chełmcem jest coraz gorzej nie świadczy obecna sytuacja Górnika, ale wystarczy rzut oka na tabele rozgrywek seniorów i juniorów. Po upadku biało-niebieskich okazuje się, że najwyżej grającym zespołem w powiecie jest Zdrój z Jedliny Zdrój. To prawdziwy wstyd dla całego środowiska piłkarskiego ponad stutysięcznego miasta! Biernie przyglądano się i nie wyciągano wniosków, gdy znikały z futbolowej mapy zarówno kluby (Juventur Podzamcze) czy boiska (ul.Blankowa, ul.Wrocławska). Dopiero w tym roku powstała idea konsolidacji środowiska piłkarskiego, która polegać ma na wskazaniu klubu wiodącego w szkoleniu dzieci i młodzieży (wszystko wskazuje, że będzie to Górnik Nowe Miasto Sebastiana Raciniewskiego), który byłby największym (jedynym?) beneficjentem dotacji miejskich. 
Pytanie jak to ma wyglądać, bo na chwilę obecną przedstawione zostało to tylko w ten sposób, że młodzi futboliści szkolą się w swoich klubach i  raz/tydzień trening najzdolniejszych. Czy pozostałe kluby nie będą mogły liczyć na żadne dotacje miasta? Co dalej z tą grupą utalentowanych wałbrzyszan? Czy docelowo będą grać w jednym klubie (Górnik Nowe Miasto?), jeśli tak to od którego rocznika? Co z chwilą wejścia w wiek seniora? Wyjazd z Wałbrzycha? Jeśli wiodącym klubem w tym programie ma być inny podmiot niż w kategorii juniorów to pojawi trudność przy przeskoku do seniora (przykład: junior w Górniku Nowe Miasto, który seniorów ma na poziomie A klasy, a przechodzi do seniorów np. Czarnych Wałbrzych grających w 4.lidze)? Nikt nie pyta o kwestie sportowe - czy faktycznie trener Raciniewski jest najlepszym szkoleniowcem w obszarze szkolenia dzieci i młodzieży? Wystarczy rzut okana listę licencjonowanych trenerów wałbrzyskich, że jest kilku z wyższymi kwalifikacjami niż Raciniewski (UEFA B): UEFA A mają przykładowo Maciej Jaworski, Marian Bach, Marcin Gryka, Tomasz Poros, nie wspominając o trenujących nie tak dawno ligowców z Ratuszowej Bubnowicza, Fojnę czy Stepnowskiego. Skoro dla miasta w piłce nożnej ma być priorytetem szkolenie młodzieży to czemu nie znajdziemy nazwiska z licencją UEFA Elite Youth A - szanowaną w całej Europie uprawnienie dla pracujących z młodzieżą. 
Miasto przed zarzutami broni się nie tylko wskazując na dotacje, ale przede wszystkim, że zapewnia miejsca dla uprawiania sportu. W tym momencie należy językiem pokerzystów powiedzieć stanowcze sprawdzam:
kompleksem Aqua Zdrój możemy się chwalić w kraju, ale czy każdy klub/akademię stać na wynajęcie boiska na treningi, mecze wg obowiązującego cennika? Spółka AZ nie może sobie pozwolić na ukłon w stronę wałbrzyszan, czyli preferencyjne warunki. No chyba, że stałaby się sponsorem, przykładowo Górnika. Ale to spółce w chwili obecnej nie opłaca się, bo co to za reklama na koszulkach zespołu grającego w A klasie. Pozostają więc inne boiska, a tych nie ma zbyt wiele. O obiektach użytkowanych dawniej przez seniorów, juniorów, trampkarzy Juventuru czy Czarnych już było wyżej. Stadion przy Dąbrowskiego jest eksploatowany ponad miarę, z Piaskowej Góry przenieśli się Czarni, którzy byli blisko statusu klubu osiedlowego Piaskowej Góry - największego, obok Podzamcza osiedla miasta. Warunki dalekie są od idealnych. Podobnie jak na wałbrzyskim Estadio da Gruz, czyli obiekt na Nowym Mieście. Przy Jagiellońskiej znakomicie swoim sumptem oraz wiernymi sponsorami radzi sobie Gwarek i Akademia Piłkarska Diament. PUKS Victoria Wałbrzych trenuje na Piaskowej Górze przy Kusocińskiego, gdzie przecież jest niewymiarowe boisko, które do zajęć i meczów najmłodszych wystarczą, ale mecz seniorów już nie. Podgórze to stadion zapomnianego Semafora, ale głównie arena seniorów Podgórza, które spadło z A klasy. W ponad 100-tysięcznym mieście zielonych, pełnowymiarowych boisk jest szokująco mało. Gdzie są w tym przypadku radni miejscy? Gdzie rada sportu? Piłka nożna to nie tylko turnieje na orliku, memoriały na których warto się politycznie pokazać, ale i cotygodniowe mecze, którymi żyją nie tylko rodzice grających, ale krewni, znajomi, sąsiedzi, mieszkańcy, a więc i wyborcy oraz podatnicy miasta Wałbrzycha.
POLITYKA
Niestety, polityka jest coraz bardziej widoczna w sporcie, w piłce nożnej. Na trybunach kibice zauważają aktywność kandydatów przed wyborami, piłkarze odwiedzani byli nawet podczas treningów, a swego czasu byli tłem na plakatach wyborczych (casus Zibrow). Dramatyczna sytuacja Górnika to również pretekst do zaistnienia niektórych polityków. W sławnej sesji RM 11 lipca zabrał głos poseł Maciej Badora, który również w swoim wywiadzie mówił ogólnikowo o problemach Górnika i samego sportu w Wałbrzychu. Tak naprawdę oprócz ogólników, typu miejsce sportu wyczynowego miasta jako filar rozwojowy Wałbrzycha, nie mogliśmy usłyszeć, również o ewentualnym sponsorowaniu sportu na wysokim poziomie. Zmienił się również prezes WSSE, są poważni, mocno rozpoznawalni w całej Polsce politycy na listach jesiennych wyborów, którzy deklarują zainteresowanie sprawami wałbrzyszan. Może zarząd Górnika powinien powiedzieć "sprawdzam" i usłyszeć jak oni mogą tu i teraz pomóc klubowi, który jest ważny dla mieszkańców, wyborców.  Rzeczywistość w Wałbrzychu jest trudna, bo przecież Górnik najbardziej zadłużył ten, który miał wyprowadzić klub na finansową i organizacyjną prostą - Tomasz Jakacki z WSSE. Ale czas nie stoi w miejscu, może akurat kolejne próby zainteresowania problemami klubu, który nie składa się z drużyny seniorów, ale głównie z drużyn dzieci i młodzieży, przyniosą skutek w postaci zainteresowania wałbrzyskiej firmy?
ASPEKT SPOŁECZNY
Nie trzeba być zadeklarowanym kibicem wałbrzyskiego klubu, ale każdy sympatyk futbolu spod Chełmca mówiąc o tym, że w Wałbrzychu, mieście, gdzie była ekstraklasa, europejskie puchary, mecze międzypaństwowe, tłumy na trybunach dwóch nowoczesnych na ówczesne czasy stadionów, obecnie jest najwyżej A klasa to musi się czerwienić ze wstydu. Wałbrzych nie ma obecnie stadionu, który można pokazać z dumą w telewizji, tak jak choćby halę Aqua Zdroju. Najbliżej remontu jest ruina na Nowym Mieście, o której bywa głośno od czasu do czasu. Kończy się jedynie na pudrowaniu trupa, czyli bardzo kosztownym zabezpieczeniu przed katastrofą budowlaną. Nie mamy drużyn i najprawdopodobniej przez najbliższe lata nie będziemy mieli zespołu, który będzie walczył o coś więcej niż prymat w powiecie czy okręgu wałbrzyskim. Nie mamy nie tylko systemu szkolenia, ale nie ma mody na piłkę nożną. Z różnych powodów żaden z licznych zakładów, firm nie chce zainwestować w najpopularniejszy sport. To, że na niskim poziomie sportowym i w naszym regionie można coś zorganizować świadczy ostatnie działanie Piasta Nowa Ruda, organizatora Śniadania Biznesowego, na którym było ponad 40 firm! Czy sytuacja obojętności biznesu z WSSE związana jest z bierną postawą zarządów klubów, sympatiami/antypatiami osobistymi, a może po prostu brak menedżera chcącego sprawdzić się na rynku sportowym? 
Mimo różnych deklaracji od lat piłka nożna nie ruszyły klasy sportowe na każdym szczeblu. Owszem na niższym poziomie edukacyjnym (szkoła podstawowa) próbuje Sebastian Raciniewski, natomiast start w starszych klasach storpedowały ostatnie tarapaty Górnika.
Czemu w dużym mieście, gdzie zdecydowana większość sympatyzuje z piłką nożną, nie można czegoś zbudować trwałego, z czym wałbrzyszanie mogliby się utożsamiać, kibicować, być dumnym?

Powrót Górnika Wałbrzych na Nowe Miasto

$
0
0
Liczba dnia - 9778. Tyle dni minęło od ligowego meczu Górnika Wałbrzych na swoim stadionie przy ul. Chopina 1a. Wielu kibiców nie pamięta zamierzchłych czasów z początków ostatniej dekady XX wieku.
22 listopada 1992 w ostatniej kolejce dolnośląskiej grupy III ligi Górnik Wałbrzych rozgrywał mecz z outsiderem tabeli Stalą Chocianów. Gospodarze planowali zakończyć zwycięstwem przeciętną rundę jesienną, a tymczasem przyszło spore rozczarowanie. Najlepiej na łamach Trybuny Wałbrzyskiej redaktor Bogdan Skiba podsumował: czy mogło coś gorszego spotkać Górnika w tej rundzie jak taka kompromitująca porażka z ostatnią w tabeli Stalą? Gorszego już nic nie mogło być. Na trybunach niespełna 100 (!) osób, zimno jak diabli, pada śnieg z deszczem, słaby przeciwnik, Kosowski przestrzela karnego, a goście w końcówce zdobywają zwycięską bramkę. Zapewne nikt z tej garstki kibiców nie przepuszczał, że Górnik przestanie istnieć, a na mecz biało-niebieskich na Nowym Mieście przyjdzie czekać blisko 30 lat!
Po fuzji w 1993 Klub Piłkarski Wałbrzych krótko grywa jeszcze przy Chopina, ale później przeprowadza się na Biały Kamień na Stadion 1000-lecia. Stadion niszczeje, na początku pierwszej dekady XXI wieku pojawiają się dzielnicowi fascynaci futbolu, powołany zostaje Górnik Nowe Miasto. O ile użytkowana jest główna płyta, a czasami również górna, to obiekt zmienia się z dnia na dzień: znikają ławki z trybun, pawilon prasa - radio - telewizja, znika trybuna od strony basenu, kasy gdzie kupowano bilety na mecz, a nie tak dawno rozebrano boiskowy zegar. KP w międzyczasie zmienia swoje struktury, zmienia nazwę, by funkcjonować ostatecznie jako Górnik. Pierwsza drużyna rozgrywa na tym obiekcie część sparingów, kilka razy wystąpiła drużyna rezerw. Stadion stał się jednym wielkim wspomnieniem najlepszego w historii Górnika okresu jednocześnie strasząc katastrofą budowlaną. Pomysł ratunku obiektu pojawił się kilka lat temu, gdyby optymistyczny wariant z rozpoczęciem budowy w 2014 roku ziścił się to kto wie, czy dziś nie mielibyśmy perełkę lekkoatletyczną z oświetleniem i płytą piłkarską.
Jeśli kibice Górnika w listopadzie 1992 mogli czuć się rozczarowani wynikiem sportowym, to dzisiejsi sympatycy biało-niebieskich mogą jedynie ... im zazdrościć. 27 lat temu siódme miejsce na trzecim poziomie rozgrywek było wstydliwym rezultatem dla niedawnego drugoligowca, a dziś pod Chełmcem można pomarzyć o takich kłopotach, bowiem Górnika dzielą od trzeciej ligi (dziś czwarty poziom rozgrywek) jeszcze dwie klasy rozgrywkowe.
Po czerwcowo-lipcowym tąpnięciu, rezygnacji i powrocie zarządu, obojętnością władz i radnych miasta realne było niezgłoszenie się seniorów Górnika do rozgrywek sezonu 2018/19. Pierwszym czerwonym światełkiem dla kibiców było wstydliwe oddanie walkowerem pucharowego meczu z Pogonią Pieszyce. Info o inauguracji A klasy nie przyjęto z entuzjazmem, o który było bardzo trudno po zakończeniu meczu w Dziećmorowicach (1:7). Kibice obserwujący jedynie mecze I zespołu mogli kojarzyć jedynie nowego kapitana Mateusza Sobiesierskiego i Adama Niedźwiedzkiego najlepszego snajpera juniorów starszych w ubiegłym sezonie. W dwóch kolejnych meczach doszli doświadczeni Adrian Mrowiec i Grzegorz Michalak, ograny w 4.lidze 19-letni Miłosz Rodziewicz, a w bramce pojawił się Kamil Reczulski. Rywale nie byli wymagający i podopieczni Marcina Domagały oprócz kompletu 6 punktów podreperowali bilans bramkowy (15:0).
Mimo braku możliwości skorzystania z dawnych trybun
kibice oglądali mecz również zza okalającego
płotu
Niedzielne przedpołudnie 1 września 2019 roku to nie tylko 80.rocznica wybuchu II wojny światowej, ale historyczny powrót I drużyny Górnika Wałbrzych na stadion na Nowym Mieście. Przy Chopina pojawiło się nadspodziewanie sporo kibiców, wielu z nich było po raz pierwszy. Wejście i pierwsze chwile na zdewastowanej sportowej ruinie są przygnębiające. Na koronie pełno krzewów, rozbitych butelek, na które trzeba uważać, zwłaszcza dla spacerujących z dziećmi czy psami. Na dawne, owiane ekstraklasową sławą trybuny nie można wejść, bo grozi to wypadkiem. Co więcej, trybuny, podobnie jak samo boisko okala druciane ogrodzenie, więc ci co zdecydowali się obserwować mecz z wysokości to musieli robić to "zza krat". Prowizoryczne dwie trybunki, które zostały postawione jedynie po to, by spełnić warunki licencyjne mogą pomieścić kilkadziesiąt osób i były wypełnione w całości. Pod szkieletem dawnego stadionowego zegara pojawili się najwierniejsi fani, którzy w tygodniu najpierw wykarczowali drzewka i krzewy, by wygospodarować miejsce, z którego przez cały mecz zagrzewali głośnym dopingiem piłkarzy. Była okolicznościowa oprawa dotycząca 1 września, był odśpiewany hymn, były podziękowania dla trenerów Jacka Fojny i Marka Stepnowskiego oraz masażysty Janusza Wodzyńskiego, były słowa otuchy dla walczących A klasowców, ale i "pozdrowienia" dla Sebastiana Raciniewskiego, który stał się głównym beneficjentem miejskiego rozdania w sprawie futbolu młodzieżowego w Wałbrzychu. W piękną słoneczną pogodę pojawiło się sporo kibiców Górnika, którzy są z klubem na dobre i na złe, również ci pamiętający ekstraklasowe mecze, ale i A klasowe mecze sprzed 17 lat. Niektórzy byli po raz pierwszy, ale chłonąc atmosferę z tego meczu zapewne wrócą. Można było kupić pamiątki klubowe, a przedstawiciel kibiców był zaskoczony pełną banknotów puszką po spontanicznej kweście. Na najbardziej kolorowym sektorze oprócz wałbrzyszan byli zaprzyjaźnieni fani z Kamiennej Góry, Świebodzic, Świdnicy, a nawet dalekiej Bydgoszczy. Odnosi się nieodparte wrażenie, że to właśnie kibice są na chwilę obecną największą szansą na odbudowanie Górnika. Na chwilę obecną mecz A klasowego Górnika na Nowym Mieście zgromadził o wiele większą frekwencję niż rywale (Zagłębie, Czarni, Górnik Nowe Miasto czy nawet MKS Szczawno Zdrój). Gdyby do tego dodać marketing, jakiego na tę chwilę muszą pozazdrościć choćby Czarnym czy MKS, bardziej zdeterminowany zarząd to odbudowa marki nie musi być drogą cierniową tak jak jest w chwili obecnej.
Stadion na Nowym Mieście z jednym "sektorem" przygotowanym przez kibiców...
A jak Górnik wypadł sportowo? O wiele gorzej niż kibice. Trener Marcin Domagała mógł liczyć na kolejnych zawodników mających za sobą grę w ubiegłych sezonach w 4.lidze. Piotr Krawczyk, Patryk Rękawek mecz zaczęli jednak na ławce rezerwowych, a Michał Zaremba obserwował poczynania kolegów "w cywilu". Skład identyczny jak przed tygodniem w Głuszycy, gdzie wałbrzyszanie spacerkiem wygrali 5:0. Kamil Reczulski w bramce - w rezerwach często grywał nawet w polu i w ciągu 2 ostatnich sezonów zdobył 6 goli! W I zespole zadebiutował dopiero przed dwoma tygodniami i zachował czyste konto. Mecz z Walimiem był okazją do przegonienia rekordzisty pod względem zerowych strat od debiutu w bramce - Patryka Janiczaka. Obecny bramkarz Sokoła Marcinkowice 255 minut zachowywał czyste konto. Defensywa to dziś największy potencjał Górnika, bo dwóch panów z rocznika 1983 Adrian Mrowiec i Grzegorz Michalak szerzej nie trzeba przedstawiać. Gorzej w ofensywie. W drugiej linii nowy kapitan biało-niebieskich Mateusz Sobiesierski musiał liczyć na wsparcie 18-letnich Patryka Rzeszotko i Adama Niedźwiedzkiego i o rok starszego Mateusza Biskupa. W napadzie osamotniony Miłosz Rodziewicz, który nie mógł liczyć na wiele sytuacji stworzonych przez partnerów. Goście z kolei to nie tylko rekordzista w ilości zmian klubowych 50-letni Robert Rzeczycki, ale duet byłych graczy Górnika Wałbrzych Artur Słapek - Kamil Drąg.
31 lat różnicy: z lewej Rodziewicz
rocznik 2000, obok Rzeczycki
rocznik 1969.
[foto: B.Nowak/walbrzych24.com]
Obaj grali jeszcze w sezonie 2017/18. Słapek kilka razy próbował czarować na prawym skrzydle, ale prócz efektownych, ale niezbyt efektywnych zwodów nic nie pokazał. Z kolei Drąg to jak na tę ligę zawodnik wyróżniający się. Jego gra w Górniku to była przede wszystkim destrukcja, a w Walimiu nie tylko przerywa, ale i inicjuje ataki i strzela bramki (w ub.sezonie 15 goli, w obecnym już 2). W niedzielnym meczu wyróżnił się jednak głównie twardą, a czasem brutalną grą, na którą młodzi wałbrzyszanie jeszcze nie są gotowi.
Mecz zaczął się od przewagi gospodarzy, KS Walim uważnie skupił się na obronie i to wystarczyło by Górnik miał w ofensywie kłopoty. Wynik powinien otworzył Rodziewicz, ale strzał w sytuacji sam na sam odbił Łukasz Gut. Jak to w futbolu bywa niewykorzystane sytuacje się mszczą i po kilku minutach niegroźna akcja przynosi prowadzenie gościom.W 15 minucie Adrian Kraus poradził sobie z pilnującym go Radosławem Marciniakiem, Reczulski wyszedł z bramki i został przelobowany. Tym samym passa bez straty bramki Kamila zakończyła się na 195 minutach. Wałbrzyszanie ruszyli do odrabiania strat, ale na nierównym boisku młodzi skrzydłowi mieli problemy z przyjęciem piłki czy dokładnym dośrodkowaniem. Na szczęście mogą liczyć na doświadczenie starszych kolegów. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Adriana Mrowca, który wystawił piłkę Dawidowi Rosickiemu, który mocnym strzałem po ziemi, przy słupku wyrównał stan meczu. Mimo, że częściej piłka była w posiadaniu Górnika, to sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.
Tak padła pierwsza bramka - Adrian Kraus pokonuje
Kamila Reczulskiego.
[foto: B.Nowak/walbrzych24.com]
W drugiej połowie trener Domagała postawił na Piotra Krawczyka w miejsce Rodziewicza. Niestety, widać było po nim zaległości treningowe i był całkiem niewidoczny. O wiele więcej dał 18-letni Patryk Rękawek, który w lipcu próbował szczęścia na treningach Piasta Nowa Ruda. On w końcówce meczu mógł zdobyć zwycięską bramkę, ale jedynie obił poprzeczkę. Na pewno więcej spodziewano się od Adama Niedźwiedzkiego, który w pierwszym domowym meczu Górnika trafił aż 4 krotnie do bramki rywala. Przeciwko KS Walim zagrał po prostu bardzo słabo. Wałbrzyszanie, podobnie jak w I odsłonie byli częściej przy piłce, ale bliżej bramki byli zdecydowanie goście. W 54 minucie Adrian Kraus minął już wybiegającego z bramki Reczulskiego i miał przed sobą tylko pustą bramkę, a mimo to posłał futbolówkę ponad poprzeczką! W końcówce meczu wyraźnie zabrakło sił i koncentracji wałbrzyszanom. Po rzucie rożnym sprytnie przyblokowano Reczulskiego i centymetrów zabrakło Łukaszowi Młockowi, by posłać piłkę do siatki. W 89 minucie sam na sam z bramkarzem o mały włos nie znalazł się napastnik gości, którego przed polem karnym sfaulował Frączek, za co zobaczył żółty kartonik. Techniczny strzał z wolnego Drąga odbił się od muru.
Po meczu kibice podziękowali piłkarzom Górnika za walkę. Na pewno atmosfera "na trybunach", a dokładniej poza boiskiem, była lepsza niż w większości spotkań trzecio- czy czwartoligowych w ostatnich sezonach. Przed piłkarzami sporo pracy, bo nie ma co się oszukiwać, obecny Górnik to grupa zawodników dopiero zgrywająca się, ucząca się tej ligi, bowiem indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników nie przekładają się na punkty w rywalizacji z ogranymi, doświadczonymi wygami, którzy wiedzą kiedy przytrzymać za koszulkę, sfaulować. Dlatego niezbyt się kibicom podobało zachowanie wałbrzyskiego szkoleniowca Marcina Domagały, który w drugiej połowie niecenzuralnymi słowami strofował rezerwowych piłkarzy Górnika, by zmienili miejsce rozgrzewki. Mimo wysłuchania nerwowego trenera nastolatkowie nie przenieśli się tam gdzie chciał Domagała...
Kolejne mecze Górnika to nie tylko walka o punkty, ale sprawdzian dla kibiców, czy w podobnej liczbie będą wspierać zespół mimo niezbyt efektownej gry, braku zwycięstw w każdym meczu.

Letnie okienko transferowe po wałbrzysku

$
0
0
Sezon 2019/20 jest jak do tej pory najczarniejszym w historii wałbrzyskiego futbolu i nie chodzi tu tylko o drużyny z samego miasta. Jeszcze w historii nie zdarzyło się, żeby najwyżej grający zespół z okręgu (dziś już podokręgu) wałbrzyskiego grał na piątym poziomie rozgrywek. Tymczasem po spadku Lechii Dzierżoniów z 3.ligi możemy się jedynie radować ligowymi występami co najwyżej 4.ligi. 
Koniec sierpnia to w większości krajów koniec letniego okienka transferowego. Jak to wyglądało z wałbrzyskiej perspektywy? 
Na trzech najwyższych poziomach kilku piłkarzy z przeszłością z naszego okręgu zmieniło barwy klubowe.Igor Łasicki opuścił Wisłę Płock, z którą walczył o utrzymanie w ekstraklasie. Mimo, że dyrektor sportowy Nafciarzy zapowiadał walkę o wykupienie z SSC Napoli Igora ostatecznie zrezygnowano z tego rozwiązania, co skrzętnie wykorzystała Pogoń Szczecin. Portowcy zanotowali znakomity początek rozgrywek i Łasicki póki co, do tej pory zaliczył niecałe 2 mecze i tylko dlatego, że kontuzji doznał Austriak Benedikt Zech. Wrocławski Śląsk latem opuścił Arkadiusz Piech, który do chwili obecnej nie znalazł nowego klubu, choć wydawało się, że kolejnym przystankiem będzie grecka AS Lamía. W Lubinie po wypożyczeniu do Chojnic pojawił się Paweł Żyra, który w tym sezonie gra jedynie w trzecioligowych rezerwach. Jego rówieśnik Dawid Pakulski najpierw przedłużył umowę z klubem do 30 czerwca 2022 roku i gdy wydawało się, że zostanie wypożyczony do Chrobrego Głogów systematycznie może liczyć na miejsce w meczowej kadrze I zespołu. Do tej pory jednak udało mu się jedynie zaliczyć 10 minut w meczu z Cracovią plus 2 mecze w -ligowych rezerwach.
Z beniaminkiem ekstraklasy Rakowem Częstochowa pożegnał się Rafał Figiel, który przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała nie kryjącego ambicje awansowe. Rozminął się z Pawłem Oleksym, który wyemigrował do Małopolski do BrukBetu Termialiki Nieciecza. Popularne Słoniki z Lechii Dzierżoniów ściągnęły dwóch 18-latków: Ernesta Terpiłowskiego i świdniczanina Michała Orzechowskiego. Z Orzechowskim w Gryfie Świdnica grał jego rówieśnik Dominik Piła, który od 2 lat terminuje w Chrobrym Głogów - latem dołączył do I zespołu i już ma za sobą debiut w 1.lidze. Doświadczony Dawid Kubowicz spadł z Siarką Tarnobrzeg, ale szybko podpisał kontrakt z Resovią, podobna sytuacja była z Damianem Niedojadem (Rozwój Katowice - Skra Częstochowa). Wychowanek Championu Bielawa 21-letni obrońca
Wałbrzyscy piłkarze w Foto-Higienie
Gać, od lewej: Michał Bartkowiak,
Mateusz Sawicki i Jan Jakacki.
[foto:foto-higienagac.pl]
Kacper Czajkowski po 5 latach wrócił na Dolny Śląsk. Opuścił Stal Stalowa Wola na rzecz Foto-Higieny Gać.Do Gaci trafił nie tylko trenerski duet Jacek Fojna - Marek Stepnowski z Górnika Wałbrzych, ale i Mateusz Sawicki. Po wyleczeniu kontuzji nie zaproponowano nowej umowy w Śląsku Wrocław Michałowi Bartkowiakowi i on również trafił do F-H.
Trzecią grupę 3.ligi opuściła Lechia Dzierżoniów, z której oprócz wymienionych wcześniej Orzechowskiego i Terpiłowskiego odeszli: Kacper Majchrowski,Damian Szydziak (obaj LZS Starowice), Oskar Trzepacz, Oskar Majbroda (obaj powrót do Piasta Żmigród), Łukasz Szukiełowicz (MKS Kluczbork),Patryk Paszkowski (Polonia-Stal Świdnica), Szymon Kuśnierz (Orzeł Ząbkowice Śląskie), Filip Januszczak (Świt Staroźreby), Mateusz Tomaszewski (powrót do Wisły Płock).
ROZBIÓR GÓRNIKA WAŁBRZYCH
Szerokim echem, nie tylko w regionie wałbrzyskim, odbiły się problemy wicemistrza grupy wschodniej 4.ligi Górnika Wałbrzych. Wycofanie się z rozgrywek spowodował prawdziwy exodus piłkarzy i trenerów. Najdalej wyemigrował duet pomocników Tomasz Wepa i Michał Oświęcimka. Kapitan został ponownie partnerem klubowym Adriana Moszyka w austriackim ASKÖ Lunz am See. Jest to już drugie podejście Wepy do gry pod Alpami, bowiem 4 lata temu przed emigracją uratowało go podpisanie umowy z Odrą Opole. Natomiast Cimek również nie będzie narzekał na samotność, bowiem w UFC Volksbank Mariazell/St. Sebastian spotkał byłego napastnika Górnika Romana Maciejaka. Nie udała się kolejna wyjazdu do Niemiec Sławomira Orzecha, który miał dołączyć do wałbrzyskiej kolonii (Dominik Dudek, Jarosław Piątek, Michał Bartkowiak) w SV Fortuna Trebendorf 1996. Ostatecznie Orzi trafił, podobnie jak Damian Chajewski, do Polonii-Stali Świdnica, a wspominane trio wróciło do Zdroju Jedlina Zdrój. 
W teorii na upadku Górnika zyskała trójka zawodników, która trafiła do 3.ligi. Mateusz Sawicki dołączył do Foto-Higieny Gać, gdzie spotkał nie tylko duet trenerów Fojna-Stepnowski, ale znanych ze wspólnej gry przy Ratuszowej Michała Bartkowiaka i Jana Jakackiego. Szymon Tragarz mistrz Europy z Dolnym Śląskiem w Regions Cup dołączył do selekcjonera wspomnianej kadry Grzegorza Kowalskiego i gra obecnie dla Ślęzy Wrocław. Z kolei bramkarz Szymon Stec został zawodnikiem beniaminka LZS Starowice, gdzie o miejsce w bramce rywalizuje z wychowankiem Włókniarza Głuszyca Kacprem Majchrowskim.
W czwartej lidze w grupie zachodniej wydaje się, że walka o prymat znowu rozstrzygnie się pomiędzy tymi samymi zespołami AKS Strzegom, Apisem Jędrzychowice i Chrobrym II Głogów. Ekipa Roberta Bubnowicza staje się coraz bardziej wałbrzyska - do Morawskiego, Migalskiego, Sadowskiego, Gawlika, Zielińskiego dołączyli bowiem Damian Jaroszewski, Damian Bogacz, Daniel Borowiec, Mateusz Krzymiński, Jan Rytko. 
Rekordzista pod względem występów w I zespole Górnika 29-letni Dariusz Michalak zdecydował się na pierwszą w swojej piłkarskiej biografii zmianę barw klubowych. Nowym miejscem gry jest beniaminek wrocławskiej okręgówki WKS Wierzbice. Drużyna istnieje od 2001, trenerem jest Grzegorz Podstawek, były ekstraklasowy napastnik, a szkoleniowiec m.in. trzecioligowego Piasta Żmigród. Wśród partnerów Michalaka są m.in. znani ze złotego okresu Polonii/Sparty Świdnica w 3.lidze Konrad Hajdamowicz i Mateusz Kopernicki, Mateusz Fedyna (Śląsk II Wrocław, Miedź Legnica, Piast Żmigród), Rafał Gorczyca, Patryk Gołębiewski, Jakub Matlak (Piast Żmigród) czy Rafał Rybiński jeden z najskuteczniejszych 4-ligowców z Sokoła Marcinkowice. 
AKS Strzegom jest największym beneficjentem kłopotów Górnika
Wałbrzych, od lewej Damian Migalski, Jan Rytko, Damian Bogacz,
Mateusz Krzymiński i Kamil Sadowski.
[foto:e-legnickie.pl]
Z kolei Denis Dec postanowił swoją przyszłość związać z wojskiem i został artylerzystą w Bolesławcu. W wolnych chwilach od służby trenuje i gra dla A klasowego Twardego Świętoszów, gdzie w obecnym sezonie legitymuje się dorobkiem 2 bramek w 2 meczach. Niedawni juniorzy Dawid Kokoszka i Kacper Wiśniewski powiększyli wałbrzyską kolonię w Victorii Świebodzice (A klasa). Wciąż nie wiadomo co z dalszą grą Kamila Młodzińskiego, Marcina Smoczyka.
Górnika opuścili również niektórzy juniorzy i tak Bartosz Okupny wraz z Piotrem Wujdą przeszli do Chrobrego Głogów, Michał Jaworski wrócił do Gorc, podobnie jak jego imiennik Krynicki, który po powrocie do Unii Bogaczowice z miejsca stał się najskuteczniejszym strzelcem swojego zespołu w A klasie.Bartłomiej Ziobro wiosną grający w Szczawnie Zdrój latem wraz z Patrykiem Rękawkiem próbował zahaczyć się do Piasta Nowa Ruda, ale ostatecznie trafił do A klasowego Słowianina Wolibórz
CIEKAWIE W NIŻSZYCH LIGACH
W czwartej lidze drużyny z wałbrzyskiego podokręgu dokonały naprawdę ciekawych transferów. Nabytki świdnickiej Polonii-Stali (Chajewski, Paszkowski, Orzech, Emeka z AKS Strzegom) pozwalają ich notować wśród faworytów do 1.miejsca. Przybycie niezwykle skutecznego Mateusza Poświstajło (Kryształ Stronie Śląskie), utalentowanych młodzieżowców Jakuba Filipczaka (Polonia-Stal Świdnica) i Adriana Jeziorskiego (SMS Łódź, wcześniej m.in. Miedź, Lech), powrót obrońcy Wojciecha Rzeczyckiego sprawiły, że kibice Piasta Nowa Ruda raczej nie będą drżeć o ligowy byt. Orzeł Ząbkowice Śląskie utrzymał się dzięki kłopotom wałbrzyszan, a wśród nowych graczy to głównie młodzi zawodnicy Adam Drąg (Victoria Tuszyn), Konrad Maciak (Śląsk II), Szymon Kuśnierz (Lechia Dzierżoniów). Odmłodziła kadrę Unia Bardo, która w minionych sezonach legitymowała się plejadą najstarszych ligowców. Tymczasem do Unii trafili utalentowani 18-letni Kamil Dymek (Nysa Kłodzko) i Mateusz Łaszczewski (Orzeł Ząbkowice Śl.), dodatkowo wzmocnieniem jest Mateusz Śleziak ostatnio grający w opolskiej 4.lidze (Polonia Nysa, LZS Starowice). Bielawianka co prawda straciła Jakuba Gucwę (Pogoń Pieszyce), ale za to zakontraktowała mistrza Europy Adama Bońkowskiego (Nysa Kłodzko), a także Patryka Drożyńskiego (Zachód Sobótka, wcześniej m.in. Bystrzyca Kąty Wrocławskie, Śląsk II) i Mateusza Spychalskiego (KS Opatówek), którzy już wpisali się na listę strzelców. Przed sezonem sporo pisało się o szansach powrotu do 3.ligi Lechii Dzierżoniów, gdzie straty kadrowe próbuje się zrekompensować pozyskaniem Brazylijczyków Aldeira (Victoria Tuszyn), Eltona (LZS Starowice), powrotem Domaradzkiego z AKS Strzegom, a także przyjściem Kierkiewicza (Śląsk II), Knyrka (Świt Szczecin), Uszczyka (Zjednoczeni Żarów), Guźniczaka (Mechanik Brzezina).
W niższych ligach również mieliśmy kilka ciekawych zmian klubowych. Maksymilian Fryczkowski (rocznik 1999) jeden z bardziej utalentowanych młodych napastników w okręgu po spadku Nysy przeszedł do A klasowej Polonii Bystrzyca Kłodzka. Beniaminek klasy okręgowej Orzeł Lubawka szykuje zmianę warty w bramce, gdzie do tej pory bronił 47-letni Grzegorz Gruszka. Do roli zmiennika kandydują nowi bramkarze, obaj z przeszłością w Górniku Wałbrzych: 36-letni Damian Michno (wiosną Victoria Świebodzice) i 20-letni Marcin Malczewski (Górnik Boguszów-Gorce). Najskuteczniejszy snajper Darboru Bolesławice Antonio Gomes Camacho junior z A klasy przeskoczył o dwie klasy rozgrywkowe do AKS Strzegom. Doświadczony Paweł Rak,który potrafił zdobyć w sezonie kilkadziesiąt bramek po raz kolejny trafia do Ślęży Ciepłowody. W ubiegłym roku w Ciepłowodach jesienią grał wałbrzyszanin Wojciech Ciołek. Po wiosennej grze w Orle Sadowice latem przeszedł do ligowego rywala Solnej Galakticos. Z nowym zespołem póki co Wojtek wygrał oba mecze, w których wpisał się na listę strzelców. O powrocie do A klasy myślą w Czarnym Borze, gdzie grającym trenerem został Piotr Kałoń (ostatnio Unia Bogaczowice), który będzie mógł skorzystać m.in. z byłego reprezentanta Polski juniorów Kornela Dusia (ostatnio Górnik Boguszów-Gorce). Wciąż barwy Skalnika będzie reprezentował doświadczony Zdzisław Pyrdoł, którego syn latem przeszedł z Czarnego Boru do Olimpii Kamienna Góra. W wałbrzyskiej B klasie, w rezerwach MKS Szczawno Zdrój nowymi zawodnikami zostali urodzeni w latach 70-tych ubiegłego stulecia Piotr Smoczyk (wznowił treningi po kilkuletniej przerwie) i Tomasz Sobota (ostatnio Unia Bogaczowice).

Najgorszy sezon w historii

$
0
0
Wałbrzyscy kibice futbolu przeżywają najgorszy w historii sezon. Nigdy nie doszło bowiem do sytuacji, że najwyżej grający zespół Wałbrzycha rywalizował dopiero na siódmym poziomie rozgrywkowym. Do tej pory najbardziej dramatyczne były lata w pierwszej połowie dekady XXI wieku, gdy najwyższym szczeblem dla wałbrzyskiego futbolu był piąty, czyli ówczesna klasa okręgowa. W latach 2002-03, gdy Górnik/Zagłębie wycofywał się z 4.ligi dolnośląskiej i odradzał się w A klasie, w popularnej okręgówce rywalizował Akropol (dzisiejsi Czarni) Wałbrzych. W sezonie 2003/04 byliśmy świadkami derbów na poziomie 5 klasy rozgrywkowej, gdy Górnik/Zagłębie dwukrotnie ograł Akropol (1:0, 4:0). Po 4 latach gry w 4.lidze, w wyniku reformy rozgrywek wspomniana liga stała się piątym szczeblem, na którym wałbrzyski ligowiec, już jako Górnik, grał w sezonach 2008/09 i 2017/18-18/19.
Jest to również czternasty sezon, w którym z okręgu wałbrzyskiego najwyżej grająca drużyna nie jest z miasta spod Chełmca. Taki okres bezkrólewia drużyny z Wałbrzycha miał miejsce w latach 1947-50, 1959, 1994-95, 2002-05, 2008/09 i od 2017 do dzisiaj.
Lata powojenne to przede wszystkim powstawanie kolejnych klubów w Wałbrzychu oraz regionie. W pierwszej ligowej rywalizacji pomiędzy lokalnymi zespołami najlepsze wyniki osiągała Victoria Sobięcin, która była lepsza nie tylko od Lustrzanki, Lenu, OMTUR-u czy Górnika Zamek Wałbrzych, ale i zespołów z Kamiennej czy Jeleniej Góry. Z kolei w skali ogólnokrajowej prymat w okręgu wałbrzyskim (który powołany zostanie za 30 lat) w latach powojennych należał jednak do piłkarzy Polonii Świdnica.
Tabele na półmetku
rywalizacji w 1947
na Dolnym Śląsku
W 1947 świdniczanie byli o krok od awansu do 1.ligi. W grupie kwalifikacyjnej rywalizowali z Wisłą Kraków (1:0, 0:5), Polonią Warszawa (2:2, 1:3), Polonią Bytom (2:5, 2:2), Lechem Poznań (0:4, 4:2), Szombierkami Bytom (5:2,0:1), Skrą Częstochowa (1:2, 11:2), Ognisko Siedlce (3:0, 4:2) i Motorem Białystok (2:0, 9:0). Promocję do powstałej na nowo pierwszej ligi uzyskały 4 najlepsze zespoły, a świdniczanie zostali zapamiętani z zamieszania i protestami po meczu w Poznaniu. W tymże roku o wiele gorzej poszło Victorii Wałbrzych,która nie zdobyła nawet punktu w rywalizacji z Ruchem Chorzów, Sarmatią Będzin i Piastem Gliwice.
W 1948 grała już 1.liga, natomiast o awans do niej rywalizowano w 4 grupach. Po wygraniu rywalizacji na Dolnym Śląsku znów walczyła Polonia Świdnica. Biało-zieloni u siebie wygrali Radomiakiem i Ostrovią, plus walkower za mecz z Arkonią Szczecin, niestety, gorzej było w delegacjach,skąd wrócono z zerowym kontem.
W 1949 roku w drugiej lidze, zwaną wówczas drugą klasą państwową, były dwie grupy, a do południowej zakwalifikowała się Polonia Świdnica. Premierowy sezon zakończyła na 7.miejscu na 10 zespołów,co jest do dnia dzisiejszego największym osiągnięciem świdnickiego futbolu. 6 zwycięstw- 2 remisy-10 porażek w 18 meczach. Mistrz grupy Górnik Radlin jedną z trzech porażek, które poniósł w trakcie sezonu, zaliczył w Świdnicy (1:3). Wciąż szwankowała u Polonistów gra na wyjeździe, bowiem zaledwie jedno spotkanie nie zakończyli porażką (4:3 w Przemyślu z Polonią).
źródło:1liga.org
W 1950 Polonia w 2.lidze rywalizuje m.in. z Lechią Gdańsk, Widzewem Łódź, Zagłębiem Sosnowiec. O ile na wyjazdach świdniczanie zdobyli 4 punkty (wygrana na boisku ostatniej Ostrovii 4:3, remisy w Toruniu z Pomorzaninem, Lechią w Gdańsku), ale za to u siebie zaledwie 2 zwycięstwa przy 5 porażkach. Ostatecznie Polonii zabrakło punktu do Radomiaka, który utrzymał się w lidze. Ciekawostką jest, że świdniczanie,podobnie jak większość polskich klubów w związku z wcieleniem ich do zrzeszeń sportowych, zmienili nazwę i występowali jako Budowlani.
Rok później w 1951 drugi poziom rozgrywek był podzielony na 4 grupy, gdzie znów Dolny Śląsk reprezentowany był przez zespół z okręgu wałbrzyskiego, a konkretnie Górnik Wałbrzych, a także OWKS (późniejszy Śląsk) Wrocław. Biało-niebiescy w debiutanckim sezonie zaprezentowali się znakomicie, bowiem w 14 kolejkach doznali zaledwie 2 porażek (2:3 w Opolu z Odrą i 0:4 w Lipinach z Naprzodem). W swojej grupie o punkt Górnik był lepszy od imiennika z Zabrza (2:1, 2:4)., ale w decydującej rozgrywce, czyli w barażach o 1.ligę w 6 meczach wałbrzyszanie wygrali jedno (2:1 z gdańszczanami) i musieli uznać wyższość Budowlanych Gdańsk i OWKS Kraków, które awansowały, a także Gwardii Warszawa.
Górnik Wałbrzych na zapleczu 1.ligi grał przez osiem sezonów podczas których blisko awansu był w 1952 (punkt za Budowlanymi Opole), a w 1958 ligowych rywalem został sąsiad z Nowej Rudy. Mimo korzystniejszego bilansu ligowego dwumeczu (4:1,1:3) z Piastem, Górnik nie mógł zaliczyć sezonu do udanych, bowiem w tabeli udało mu się wyprzedzić jedynie Marymont Warszawa, co oznaczało degradację. Piast zajął 9.miejsce (na 12 zespołów), a blisko awansu był Śląsk Wrocław, który wyprzedzony w tabeli został jedynie przez Pogoń Szczecin.
W 1959 roku sezon Piast Nowa Ruda zakończył zaledwie z 3 wygranymi. O ile 2:1 z wicemistrzem Lechem Poznań było sukcesem, to 4:0 z dziesiątą Wartą Poznań i 2:1 na boisku outsidera Pomorzanina Toruń takiej chluby już nie przyniosły. 11.miejsce tyleż punktów (aż 6 do Warciarzy) oznaczały degradację. Najlepszy zespół województwa, czyli Śląsk, tym razem finiszował na 4.miejscu. W 1959 najwyżej grającym zespołem z Wałbrzycha był Górnik (2.miejsce w lidze okręgowej).
Kolejne lata to reformy drugiego frontu - z dwóch 12 zespołowych grup powstała jedna 18 drużynowa.Później kadłubowy sezon związany z przejściem z systemu wiosna-jesień na jesień-wiosna. W 1960 ligę okręgową zdominowały zespoły z późniejszego okręgu wałbrzyskiego (6 na 12) zajmując czołowe 4 miejsca, gdzie Górnik wyprzedził Lechię Dzierżoniów o 3 punkty.
1960/61 - to prymat w lidze okręgowej Bielawianki przed Thorezem Wałbrzych
1961/62 - triumf Thoreza w lidze 5 punktów przed Górnikiem. Zielono-czarni w eliminacjach do 2.ligi musieli uznać wyższość Dębu Katowice, gdzie w decydującym meczu rzutu karnego nie wykorzystał Joachim Stachuła i Thorez tylko zremisował 1:1. Tego punktu zabrakło w końcowym rozrachunku, choć żal również remisu z Pogonią Prudnik w Wałbrzychu 1:1, dla której był to jedyny wywalczony punkt.
1962/63 - zamiana ról, na finiszu rozgrywek okręgówki Górnik wyprzedza o punkt Thorez Wałbrzych! Podobnie jak sezon wcześniej w barażach uczestniczy Olimpia Poznań i Pogoń Prudnik, ale największym rywalem był MGKS Mikulczyce. Górnicy z Wałbrzycha i Mikulczyc zgromadzili po tyle samo punktów, ale to dolnośląscy piłkarze świętują awans dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu.
1963/64-64/65 - przez 2 sezony Górnik Wałbrzych samotnie gra w 2.lidze.
1965/66 - na zaplecze 1.ligi melduje się Thorez Wałbrzych, który kończy sezon na czwartym miejscu (Górnik piąty)
1966/67 - Górnik trzeci, zaledwie punkt za Gwardią Warszawa i Odrą Opole, Thorez ósmy
1967/68 - Thorez staje się Zagłębiem i wygrywa drugą ligę! Po raz pierwszy Wałbrzych ma pierwszą ligę. Górnik na dziewiątym miejscu.
1968/69 - 73/74 - 6 sezonów Zagłębia na najwyższym szczeblu rozgrywek.Dziesiątki kapitalnych widowisk zarówno na nowo otwartym Stadionie 1000-lecia, jak i poza Wałbrzychem. Do kadry trafiają Marian Szeja (złoty medal IO Monachium'72), Stanisław Paździor, Joachim Stachuła. W 1971 zespół finiszuje na 3.miejscu co daje udział w Pucharze UEFA. Zespół kolejno zajmował 10, 11, 3, 8, 11 i 16.miejsce.
1974/75 -75/76 po spadku do drugiej ligi Zagłębie zajmuje 4.miejsce, a następnie szóste.
1976/77 - 77/78 ponownie wałbrzyski duet w 2.lidze, ale bez derbowych meczów, bowiem trafili do różnych grup. Zagłębie zajmuje drugie miejsce w grupie północnej przegrywając awans z Zawiszą Bydgoszcz bilansem bezpośrednich spotkań (1:1, 1:2). Górnik natomiast w grupie południowej był ósmy. Rok później,nie po raz pierwszy w historii, zamiana ról - Górnik w gr.południowej drugi za GKS Katowice, Zagłębie czwarte.
1978/79-82/83 - Górnik i Zagłębie w jednej grupie drugiej ligi i ponowne derbowe spotkania. W 79' nieco mylące jest 4.miejsce Zagłębia, bowiem zespół prowadzony przez Mariana Jabłońskiego bardzo długo liczył się w walce o awans (ostatecznie stracił do Zawiszy i Bałtyku 3 punkty), Górnik zajął 8.miejsce. Rok później Zagłębie było drugie (3 pkt za Bałtykiem), Górnik czwarty. W 80/81 Zagłębie piąte,Górnik dopiero dwunasty dzięki zwycięstwu w Stroniu Śląskim. Właśnie beniaminek Kryształ zaliczał wówczas historyczny sezon w drugiej lidze, a OZPN Wałbrzych jedyny raz mógł się pochwalić aż 3 zespołami na zapleczu ekstraklasy! 81/82 - 5.Zagłębie, 8.Górnik, 82/83 - 1.Górnik, 6.Zagłębie.
1983/84 - 88/89 - kolejny złoty okres wałbrzyskiego futbolu. Górnik najpierw po rundzie jesiennej prowadzi w ligowej stawce, by finiszować na 6.miejscu. W następnych 5 sezonach zajmuje kolejno 8, 6, 10, 14 (wygrane baraże o utrzymanie z Zagłębiem Lubin 2:1, 2:2) i 15. Do kadry prócz Włodzimierza Ciołka powoływani byli Tadeusz Dolny oraz Krzysztof Truszczyński. W kadrze olimpijskiej grali Leszek Kosowski, Robert Warzycha. W 1988 Górnik odpadł dopiero w półfinale Pucharu Polski. W tym samym okresie w drugiej lidze grało Zagłębie z przerwą na sezon 86/87 (w 3.lidze) oraz Piast Nowa Ruda w latach 86/87 - 88/89. Noworudzianie byli również blisko awansu do 1.ligi, gdy odpadli w barażach o awans z GKS Jastrzębie 0:0, 0:1.
1989/90 - 91/92 -powrót do gry wałbrzyskiego duetu w 2.lidze.5.Zagłębie, 8.Górnik, 90/91 - 10.Górnik, 16.Zagłębie, 91/92 to wycofanie się Górnika po rundzie jesiennej, a Zagłębie -11
1992/93 - Zagłębie jesienią rewelacją jest w PP awansując do 1/4, ale wiosną gra już jako Klub Piłkarski Wałbrzych po lutowej fuzji z trzecioligowym Górnikiem Wałbrzych. W 2.lidze derby okręgu, bowiem beniaminkiem jest Lechia Dzierżoniów (14.miejsce).
1993/94 - Lechia trzecim klubem po Polonii Świdnica i Piaście Nowa Ruda najwyżej sklasyfikowanym z okręgu wałbrzyskiego. Dzierżoniowianie finiszują na wysokim 9.miejscu, a KP spada do 3.ligi
1994/95 - Lechia Dzierżoniów zalicza trzeci, ostatni sezon w 2.lidze. W 3.lidze KP Wałbrzych dopiero siódme, a wyżej plasują się m.in. Polonia Świdnica (4) i Bielawianka (5).
1995/96 - po raz pierwszy od 1963 wałbrzyski okręg nie ma zespołu na co najmniej drugim szczeblu rozgrywek. KP Wałbrzych wygrywa jednak 3.ligę i powraca po 2 sezonach banicji na zaplecze ekstraklasy.
1996/97-97/98 - KP, a później przemianowany na Górnik SSA Wałbrzych z powodzeniem gra w 2.lidze, ale następuje po raz drugi wycofanie zespołu z rozgrywek 2.ligi.
1998/99 - po raz pierwszy w historii okręg wałbrzyski nie ma swojego przedstawiciela na 3 najwyższych poziomach rozgrywkowych. Górnik wygrywa rozgrywki 4.ligi i awansuje do 3.ligi
1999/00 - 00/01 - wałbrzyski jedynak jako beniaminek zajmuje 8.miejsce, by latem znów zmienić nazwę, tym razem na Górnik/Zagłębie (16.miejsce i spadek)
2001/02 - drugi w historii sezon bez wałbrzyskich zespołów w 3 najwyższych klasach rozgrywkowych. Spadkowicz Górnik/Zagłębie wycofuje się po rundzie jesiennej, a sezon najlepiej kończy Orzeł Ząbkowice Śląskie (3.miejsce). Lechia Dzierżoniów była 6, Sparta Świdnica 9, Nysa Kłodzko 11, Piast Nowa Ruda 15, a Sparta Ziębice 19.
Stadion 1000-lecia gościł mecze ligowe Zagłębia, KP,
Górnika/Zagłębia, Górnika. Grały drużyny w europejskich
pucharach, od pierwszej ligi aż po A klasę. Dziś arena
zmagań ekstraligowych pań AZS PWSZ Wałbrzych.

[foto:stadiony.net]
2002/03 - Wałbrzych bez przedstawiciela na 4 najwyższych szczeblach. Akropol Wałbrzych, kontynuator tradycji Czarnych w klasie okręgowej (5.poziom) zajmuje 9.miejsce. W 4.lidze najlepiej spisał się Orzeł Ząbkowice Śląskie (7.miejsce), Sparta Świdnica była 10, Bielawianka 12, Lechia Dzierżoniów 13, Polonia Bystrzyca Kłodzka 15, a Nysa Kłodzko 17.
2003/04 - piątoligowe derby Wałbrzycha Akropol vs. beniaminek Górnik/Zagłębie, który wygra klasę okręgową. W 4.lidze Orzeł Ząbkowice Śląskie tuż za mistrzem Inkopaksem Wrocław, Sparta Świdnica 9, Piast Nowa Ruda 12, Bielawianka 17, a Lechia Dzierżoniów 18.
2004/05- 06/07- beniaminek z Wałbrzycha najwyżej sklasyfikowaną drużyną z okręgu w 4.lidze. Orzeł Ząbkowice zdobył tyle samo punktów, ale o czwartej lokacie zdecydował bilans bezpośrednich spotkań 3:0,1:1 na korzyść Górnika/Zagłębia. W sezonie 05/06 - zdecydowanie lepiej radzili sobie już ząbkowiczanie nie tylko od wałbrzyszan (3:0, 1:2), którzy finiszowali na 5.miejscu, ale promocję do 3.ligi Orzeł przegrał z rezerwami Zagłębia Lubin bezpośrednim bilansem (0:1, 1:1). Wreszcie w 2007 ząbkowiczanie ze średnią ponad 3 gole/mecz wygrywają dolnośląską 4.ligę awansując do 3.ligi. Górnik/Zagłębie tradycyjnie w czołówce - czwarte miejsce
2007/08 - sezon reformy ligowej. Orzeł w 3.lidze zajmuje solidne dziewiąte miejsce, ale by grać w nadchodzącym sezonie w nowej 2.lidze - de facto trzecim poziomie rozgrywek, zabrakło zaledwie punktu do Lechii Zielona Góra. W 4.lidze znakomity sezon Polonii/Sparty Świdnica, która w barażach o awans do nowej 2.ligi przegrywa z Czarnymi Żagań (2:3,1:2). Wałbrzyszanie, którzy zimą powrócili do nazwy Górnik, zajmują dalekie 11.miejsce i zostają w 4.lidze, która będzie piątym poziomem rozgrywkowym, czyli tak naprawdę zanotowali spadek.
2008/09 - 3.liga dolnośląsko-lubuska, czyli 4.poziom rozgrywek, to drugie miejsce Polonii/Sparty Świdnica i przegrane baraże o 2.ligę z Zagłębiem Sosnowiec. Orzeł Ząbkowice Śląskie na 11.miejscu, a 4.ligę wygrywa Górnik Wałbrzych
2009/10 - triumf w 3.lidze beniaminka z Wałbrzycha
2010/11 - 14/15 - Górnik Wałbrzych w drugiej lidze, czyli trzecim poziomie rozgrywkowym. Zajmuje kolejno 10, 6, 14, 6, 17 miejsce. W sezonie 13/14, teoretycznie najtrudniejszym,bowiem w wyniku kolejnej reformy ligę opuszczało aż połowa zespołów, Górnik do rundy wiosennej przystępował z drugiego miejsca!
2015/16 -16/17- najpierw kolejny trudny sezon w 3.lidze dolnośląsko-lubuskiej, gdzie spadało aż 11 zespołów. Górnik wygrywa ligę, by przegrać walkę o 2.ligę w barażach z Polonią Warszawa. W 3.lidze utrzymuje się jeszcze Lechia Dzierżoniów (5), a degradacja spotyka Polonię-Stal Świdnica (13.miejsce). Później bardzo przeciętny w grupie lubusko-dolnośląsko-opolsko-śląskiej. Lechia kończy na 14.miejscu, a Górnik na spadkowym 17.
2017/18 - 18/19 - okręgowy jedynak Lechia Dzierżoniów, opromieniony sławą wychowania kadrowiczów i bohaterów zagranicznych transferów Jarosława Jacha i Krzysztofa Piątka najpierw zajmują 11.miejsce, a w czerwcu przedostatnie 17.miejsce. W tym czasie Górnik Wałbrzych w 4.lidze (5.poziom) najpierw zajmuje 5.miejsce (również za trzecią w tabeli Bielawianką), by w następnym finiszować na drugim za plecami Śląska II Wrocław.

Wałbrzyszanie widoczni w Pucharze Polski

$
0
0
W sezonie 2081/19 wałbrzyscy kibice nie mają wiele powodów do radości w rozgrywkach pucharowych, bowiem drużyn z miasta spod Chełmca już dawno nie ma wśród rywalizujących. Górnik oddał mecz z Pogonią Pieszyce walkowerem, juniorzy Gwarka ulegli KS Walim 0:2, Zagłębie po dramatycznej końcówce przegrało z Górnikiem Boguszów-Gorce 2:3, Górnik Nowe Miasto uległo beniaminkowi okręgówki Orłowi Lubawka 3:6, a Czarni zostali zmiażdżeni przez Polonię-Stal Świdnica w stosunku 11:1! W ostatnią środę poznaliśmy ćwierćfinalistów, wśród których jest duet A-klasowców, którzy w niecodziennych okolicznościach wywalczyli awans. Łomniczanka przegrywała już z ligowym rywalem ze Ścinawki Średniej 0:3, by odwrócić losy meczu w ciągu 40 minut na 5:3, a Śnieżnik Domaszków ograł Włókniarza Kudowa Zdrój 4:2, choć do 59 minuty przegrywał 0:2. Przedwczesnym finałem wydaje się być mecz w Świdnicy, gdzie Polonia-Stal podejmować będzie AKS Strzegom. Świdniczanie śrubują w tej edycji rekordy strzeleckie: 11:0 w Dziećmorowicach, 11:1 z Czarnymi, 6:1 w Lubawce i 9:0 w Szczawnie Zdrój. AKS to z kolei największy beneficjent kłopotów Górnika Wałbrzych, bowiem trener Robert Bubnowicz może obecnie wystawić nawet jedenastkę składającą się z byłych graczy biało-niebieskich.
Damian Bogacz i Mateusz Krzymiński
(AKS Strzegom)
W pozostałych parach 1/4 LKS Bystrzyca Dolna podejmować będzie Bielawiankę, Skałki Stolec dzierżoniowską Lechię, a siódmoligowcy ze Starej Łomnicy i Domaszkowa sprawę awansu rozstrzygną między sobą.
Zdobywca PP na szczeblu podokręgu wałbrzyskiego będzie walczył o trofeum na poziomie DZPN, by móc wystartować na szczeblu centralnym sezonu 2020/21. W minionym tygodniu rozegrano 1/32 finału obecnej edycji i oglądaliśmy wiele emocjonujących spotkań, gdzie większymi, bądź mniejszymi bohaterami byli wałbrzyszanie. W 32 spotkaniach I rundy kibice oglądali już zespoły z ekstraklasy i mimo, że najgłośniej było po ekscesach na trybunach w Wejherowie i Łodzi to na boisku działo się wiele interesujących rzeczy. W 4 przypadkach o promocji decydowały konkursy rzutów karnych, w dwóch dogrywka, aż 14 bramek zdobyto w ostatniej minucie,bądź doliczonym czasie do regulaminowych 90 czy 120 minut gry.
Jednym z bohaterów meczu Hutnika Kraków z Resovią był wałbrzyszanin Dawid Kubowicz reprezentujący barwy rzeszowskiego drugoligowca. Goście przegrywali, po wyrównaniu nie strzelili karnego, a w dogrywce ponownie stracili bramkę. Gdy popularna Sovia wyrównała w doliczonym czasie gry szykowano się już do rzutów karnych, ale w ostatniej akcji meczu dośrodkowanie z rzutu rożnego Kubowicz strzałem głową zamienia na bramkę i wprowadza swój zespół do 1/16.
O wiele większe emocje były w dolnośląskich derbach pomiędzy Zagłębiem II, a Miedzią Legnica. Trzecioligowcom wyjątkowo nie idzie w lidze, a tymczasem w pucharze zaskoczyli spadkowicza z ekstraklasy prowadząc po 9 minutach 2:0. W ostatnich minutach meczu do remisu doprowadził rosły obrońca Byrtek, a w karnych dopełnił się dramat gospodarzy, którzy zaledwie raz trafili na 4 próby z 11 metrów. Wśród pokonanych całe spotkanie zaliczył wychowanek Górnika Wałbrzych 19-letni Dominik Więcek,który zapewne marzy o I składzie Zagłębia, gdzie obecnie są inni wałbrzyszanie Paweł Żyra i Dawid Pakulski. Duet 21-latków pojechał na mecz pucharowy do Kielc - Żyra wyszedł w podstawowym składzie zaliczając pierwszy w tym sezonie występ w I zespole. Zagrał 59 minut, natomiast Pakulski pojawił się na boisku po przerwie za Roka Sirka, w 67 minucie zdobył jedyną bramkę meczu i w 82 minucie zszedł z boiska z urazem.
Radość Miłosza Trojaka po golu dla Odry Opole.
[foto: Michał Chabior]
Trzecim wałbrzyszaninem, który wpisał się na listę strzelców w I rundzie PP był Miłosz Trojak. Jego celny strzał w 8 minucie doliczonego czasu gry zadecydował o niespodziewanej wygranej outsidera 1.ligi Odry Opole z Arką Gdynia.
Oprócz wyżej wymienionych byłych piłkarzy wałbrzyskiego Górnika z awansu cieszył się 16-letni Radosław Cielemęcki. Legia II pokonała Wigry 2:0, Radek zagrał 5 kwadransów, zobaczył żółtą kartkę, a 3 dni później podpisał nową umowę ze stołecznym klubem.
Żółtym kartonikiem ukarany został również Bartosz Biel, którego GKS Bełchatów przegrał u siebie z GKS Tychy 0:2. Niespodziewanie w Siedlcach przegrało Podbeskidzie Bielsko-Biała (0:1), a wyniku nie zmieniło wprowadzenie do gry Rafała Figla na ostatnie 25 minut gry. Natomiast z perspektywy ławki rezerwowych porażki swoich zespołów oglądali: Michał Nowak (Elana 1:2 z Radomiakiem), Marcin Orłowski (Puszcza 0:1 z Legią), Paweł Oleksy (BrukBet 0:1 z GKS Jastrzębie). Urazy spowodowały brak nawet w meczowych protokołach Damiana Lenkiewicza (Elana), Igora Łasickiego (Pogoń) i Dominika Bronisławskiego (GKS Katowice).
Mecze 1/16 finału rozegrane zostaną pod koniec października. W Ząbkach, gdzie swoje mecze rozgrywają rezerwy Legii Warszawa może dojść do spotkania Cielemęckiego z Trojakiem,bowiem gościć będzie Odra Opole. Wałbrzyszanie w Zagłębiu Lubin zagrają w Gorzowie Wielkopolskim z czwartoligowym Stilonem. Dawid Kubowicz będzie starał się powstrzymać piłkarzy poznańskiego Lecha, Bronisławski będzie trzymał kciuki za kolegów z katowickiej Gieksy w rywalizacji ze Stalą w Stalowej Woli, a Łasicki być może wystąpi przeciwko innej Stali w Mielcu.

Wybory a futbol w Wałbrzychu

$
0
0
Nieuchronnie zbliżają się kolejne wybory, więc kandydaci, przedstawiciele ugrupowań partyjnych stają się niezwykle aktywni. Czasem wyborcy dopiero na plakatach, spotach wyborczych poznają twarz chętnego do przeprowadzenia zmian na poziomie czy to miasta, powiatu, kraju czy nawet Europy. Nieodzownym elementem kampanii są rozmowy z wyborcami, wręczanie ulotek czy wyborczych gadżetów na targowiskach, miejscach, gdzie można się pokazać, dać się zapamiętać. Doskonałym miejscem jest stadion i z tego zawsze korzystano również w Wałbrzychu. Poprzednicy Romana Szełemeja pokazywali się przy Ratuszowej bardzo rzadko, jedynie przed wyborami, Andrzej Zibrow piastując funkcję prezesa piłkarskiej drużyny, w swojej kampanii wyborczej kilkanaście lat temu wykorzystał do plakatu drużynę juniorów Górnika/Zagłębia, Patryk Wild przekazał kibicom pieniądze na kupno flagi. W tym roku kampania w Wałbrzychu nie unika futbolu, choć nie w takim wymiarze jak miało to w przeszłości. Patronat i wręczenie nagród na turniejach branżowych czy zespołów juniorów to nie jest to samo co pokazanie się na trybunach meczu seniorów, gdzie można być zauważony przez o wiele większą grupę wyborców, dodatkowo być sfotografowanym na wypełnionym sektorze. Tymczasem na chwilę obecną w Wałbrzychu nie jest to możliwe. Piłka nożna sięgnęła dna, na największym obiekcie miasta, czyli Stadionie 1000-lecia, gra jedynie kobieca drużyna AZS PWSZ, której zmagania ogląda coraz mniej kibiców. Grę panów oglądać możemy w mniej ekskluzywnych warunkach, bo obiektami Aqua Zdrój przy Dąbrowskiego na Białym Kamieniu i Chopina na Nowym Mieście nie można się pochwalić. Są w Wałbrzychu oczywiście radni, politycy, którzy na co dzień wspierają kluby bezinteresownie poza blaskiem fleszy.
W tegorocznej kampanii nie zabrakło tematów sportowych, ale tak naprawdę z perspektywy kibica futbolu nic ciekawego nie zostało zaproponowane.
Poseł Maciej Badora w lipcu tego roku, gdy kibice Górnika Wałbrzych walczyli o wysłuchanie podczas sesji rady miasta,zabrał głos w temacie klubu, o potrzebie sportu wyczynowego w mieście,który może być kołem zamachowym rozwoju miasta. Temat ten stał się jednym z jego postulatów w kampanii.
W niedawnym spotkaniu, z którego skróconą transmisję można zobaczyć powyżej, z posłem wzięli udział obecnie rządzący piłkarskim Górnikiem oraz kibice. Tłumów nie było, konkretów niestety też. Z jednej strony sensowne zdania, że nie można poprzestać na bylejakości, potrzeba opracowania przez zarząd klubu planu na co najmniej 5 lat, który ma być argumentem w rozmowach z potencjalnymi sponsorami, a z drugiej tezy, które dyskredytują pana Badorę jako wiarygodnego rozmówcę. Jeśli mówi się, że kłopoty Górnika zaczęły się z chwilą przenosin na stadion Zagłębia przy Ratuszowej to świadczy o całkowitym braku znajomości historii nie tylko klubu, ale i sportu w Wałbrzychu. Drugim,niezbyt poważnie brzmiącym wnioskiem jest stawianie sobie celu, aby klub Górnik miał docelowo znaleźć się nie tylko w ekstraklasie, ale i walczył ... w Lidze Mistrzów. Oczywiście od razu poseł mówi, że tylko poważny cel może spowodować rozmowy o poważnych pieniądzach. Duże rzeczy,duże tematy, ale generalnie konkretów brak. Na ogólnikach typu opracowanie planu, zaangażowanie się miasta, potrzeba obiektu spełniającego licencyjne wymogi się skończyło. Na dzień dzisiejszy poseł Badora jest jedynym, który zainteresował się losem Górnika, ale nie zaoferował nic prócz powtórzenia tego co w lipcu (sport wyczynowy najważniejszym elementem promocji i rozwoju Wałbrzycha), bez konkretów w postaci sfinalizowania tego postulatu.
Kolejną sprawą jest, czemu będąc przez 3 lata prezesem Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nie wsparł wyczynowego sportu w mieście, by ten stał się faktycznie kołem zamachowym rozwoju miasta?
Podobnie jak w przypadku posła Badory, również prezydent Roman Szełemej powtórzył sprzed kilku miesięcy to co mówił w temacie piłki nożnej w Wałbrzychu.
Jednak w przeciwieństwie do byłego prezesa WSSE nie stanowi to element kampanii wyborczej, tylko przypomnienie o problemie finansowania miejskiego dla wszystkich klubów. Integracja środowiska piłkarskiego to trudny temat i nie można go porównać do innej dyscypliny, tak jak próbuje to robić prezydent Roman Szełemej. Przypomina w swoim krótkim wystąpieniu dla TV Wałbrzych o sytuacji środowiska koszykarskiego, ale trudno mówić o analogii z futbolem biorąc pod uwagę choćby ilość podmiotów szkolących narybek, biorących udział w rozgrywkach seniorów, a przede wszystkim boisk do gry. Portal walbrzych24.com przypomina komu w 2019 roku gmina Wałbrzych udzieliła wsparcia, ale jest to dokument publikowany już w lipcu przy dyskusjach nt. sytuacji w Górniku Wałbrzych. Wykaz obejmujący 8 podmiotów nie obejmuje wszystkich szkółek, akademii, ani też klubów prowadzących zespoły seniorów.  Ponadto portal powinien wyjaśnić, że w największej dotacji, której beneficjentem miał być Górnik, lwia część poświęcona jest na opłatę za użytkowanie obiektów. Prezydent Szełemej podkreśla, że miasto nie może być ani inspiratorem ani organizatorem zmian organizacyjnych w klubach, stowarzyszeniach sportowych, czyli organizacjach pozarządowych. Słusznie podkreśla, że jest gotów wesprzeć tą inicjatywę, stworzyć warunki. Tylko co z tego wynika na chwilę obecną?
Motorem napędowym w zdecydowanej większości klubów są zespoły seniorów - do nich docelowo mają trafić juniorzy, którzy identyfikują się ze starszymi kolegami. Obecnie pod Chełmcem nie ma z kim się identyfikować, bo trudno wybierać pomiędzy, nic nie ujmując, siódmoligowcami. Nie jest na miejscu porównywanie z siatkarzami czy koszykarzami, gdzie klas rozgrywkowych jest zdecydowanie mniej, a i samych adeptów oraz seniorów nieporównywalnie mniej. Punkt widzenia z perspektywy ratusza jest jak najbardziej logiczny - scentralizowanie wydatków na jeden podmiot, który by skupiał najzdolniejszych,najlepszych wałbrzyskich piłkarzy. Problemem jest jak pogodzić interesy wszystkich zainteresowanych. Większość klubów ma swoje większe czy mniejsze tradycje, ale i również ambicje. Wciąż największym klubem piłkarskim Wałbrzycha jest Górnik, ale nie jest powiedziane, że byłby on wiodącym klubem projektu pod nazwą integracja środowiska piłkarskiego Wałbrzycha.  Ogólną ideą jest przepływ najzdolniejszych piłkarzy z wałbrzyskich klubów do wiodącego w dyscyplinie - w ratuszu najwyżej akcje stoją Górnika Nowe Miasto, gdzie prężnie działa Sebastian Raciniewski widzący wałbrzyskich juniorów nawet w Centralnej Lidze Juniorów. A czemu wiodącym klubem w juniorach nie może być, na przykład Górnik Wałbrzych, szkolący największą ilość piłkarzy? To nie jest jedyne pytanie, na które trzeba znaleźć odpowiedź,by poprawić sytuację futbolu w mieście.
Kto miałby być wiodącym klubem w kategorii seniorów w Wałbrzychu - czy wybrany klub mógłby ewentualnie liczyć na dotację miejską również grając w niższych klasach rozgrywkowych?
Co z obecnym zadłużeniem Górnika Wałbrzych?
Na jakie wsparcie, prócz dotacji miejskich,będzie mógł liczyć klub wiodący?
Co dalej ze stadionem na Nowym Mieście? 
Czy integracja środowiska piłkarskiego połączona będzie w poprawą infrastruktury do gry?
Czy z chwilą wyboru wiodącego klubu szkolącego piłkarską młodzież pozostałe kluby będą mogły liczyć na miejskie wsparcie, np. na organizację cyklicznych turniejów?
Co z klasami sportowymi (podstawówki, szkoły średnie), o których od lat się jedynie mówi, a jest to niezbędny element w budowaniu silnego ośrodka na miarę ambicji miasta.
Czemu, w czasie najgorszym w historii wałbrzyskiego futbolu wałbrzyska, rada sportu nie wyjdzie z inicjatywą okrągłego stołu z udziałem przedstawicieli klubów - jeśli same kluby nie widzą, a może nie chcą widzieć, nawarstwiających problemów, to może wybrańcy społeczeństwa będą inicjatorami spotkania?
Prezydent Roman Szełemej nie chowa głowy w piasek, widzi problem, ale też nie może rozwiązywać problemów organizacji pozarządowych, o co wielu oskarża go w kontekście kłopotów Górnika. Nie jest rolą miasta,by zarządzać klubem, szukać za zarząd sponsorów itp. Temat został zasygnalizowany w gorącym czasie przed wyborami, a jaki będzie odzew?

Pomiędzy derbami

$
0
0
 Minęły dwa miesiące rywalizacji ligowej na siódmym poziomie rozgrywek, czyli najwyższym szczeblu, gdzie grają wałbrzyskie zespoły. Największe zainteresowanie przypada poczynaniom piłkarzy Górnika Wałbrzych, którzy jeszcze wiosną bili się o trzecią ligę, a w wyniku krachu finansowego, zawirowań organizacyjnych bieżący sezon rozpoczęli w A klasie. Paradoksalnie, mimo spadku poziomu sportowego i opuszczenia Stadionu 1000-lecia, spotkania biało-niebieskich cieszą się sporą popularnością, niekiedy większą niż część spotkań w udanym ubiegłym sezonie w 4.lidze. Drużynę prowadzi Marcin Domagała, wychowanek klubu, członek pamiętnej drużyny juniorów Wiesława Walczaka, która w 1998 roku była czwarta w kraju. Do tej pory trenował głównie zespoły juniorów, a także rezerwy Górnika w minionym sezonie. Wielu spodziewało się, że znając specyfikę A klasy, mając do dyspozycji graczy mających za sobą grę w rezerwach plus ci z I drużyny, którzy nie opuścili Wałbrzycha Domagała będzie o tej porze mógł o sobie powiedzieć, że jest trenerem lidera A klasy. Niestety, rzeczywistość okazała się nad wyraz brutalna. Pierwsze mecze sezonu potwierdziły, że na Górnika będą się spinać zespoły, ale bez żadnego respektu. Z kolei wałbrzyszanie do końca nie wiedzieli na którym boisku będą grać ligowe mecze, a przede wszystkim w jakim składzie personalnym będą rywalizować o ligowe punkty. Premierowe 1:7 w Dziećmorowicach było szokiem dla kibiców piłki nożnej nie tylko w Wałbrzychu. Co prawda zaraz przyszło 10:0 z Orłem Witoszów Dolny, ale kolejne mecze pokazały, że łatwo i przyjemnie nie będzie Górnikowi w A klasie. Zespół wrócił po po blisko trzech dekadach na zrujnowany stadion na Nowym Mieście, co spotkało się z entuzjazmem jedynie fanatycznych kibiców, którzy sami przygotowali sobie miejsce prowadzenia dopingu. Powrót nie szedł jednak w parze ze zwycięstwami, bowiem na 4 spotkania w roli gospodarza zaledwie raz Górnik kończył w roli zwycięzcy. Do tego należy dodać porażkę w derbowym spotkaniu z imiennikiem z Nowego Miasta 2:4. Było to prestiżowe spotkanie biorąc pod uwagę przedsezonowe dyskusje o konsolidacji wałbrzyskiego środowiska, których jednym z orędowników był szkoleniowiec z Nowego Miasta Sebastian Raciniewski - dziś jeden z największych "ulubieńców" szalikowców Górnika, obwiniających go za obecną sytuację klubu. Górnik NM do tej pory, podobnie jak Darbor Bolesławice i Herbapol Stanowice, legitymuje się kompletem domowych zwycięstw. Wykorzystuje już nabyte doświadczenie na tym szczeblu oraz wartościowe letnie transfery. Przybycie doświadczonego obrońcy Patryka Marszałka czy powrót z wypożyczenia do Zagłębia 18-letniego Jakuba Fijałkowskiego okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Na wyjazdach musiał uznać wyższość najlepszych ekip w lidze, czyli Victorii Świebodzice i MKS Szczawno Zdrój, a trzecie miejsce w tabeli odzwierciedla bardzo dobrą jesienną dyspozycję zespołu, który z ławki rezerwowych prowadzi Wojciech Błażyński.
Wyników, pozycji w tabeli imiennikowi może zazdrościć niedawny czwartoligowiec, który dzieli zresztą stadion przy ul.Chopina. Nowym doświadczeniem jest ilość spotkań derbowych. Terminarz ligowy spowodował, że w I rundzie wszystkie mecze z lokalnymi rywalami Górnik rozegra na wyjeździe, a z Czarnymi i Zagłębiem w październiku. Wysoka frekwencja, zwłaszcza najbardziej głośnej grupy fanów biało-niebieskich, spowodowała, że na meczach pojawiają spore siły policji, których nie było choćby na meczach trzeciej czy czwartej ligi, za wyjątkiem oczywiście meczów o podwyższonym ryzyku. O ile obecność na derbach dwóch Górników mogła być usprawiedliwiona niechęcią kibiców do Raciniewskiego, którego notabene nic złego nie spotkało oprócz cotygodniowych wyzwisk, to wzmożone środki ostrożności w innych spotkaniach mogą zaskakiwać. Na spotkanie z Czarnymi zamknięto dla ruchu ulicę Dąbrowskiego, przemarsz kibiców Górnika spod Aqua Zdrój przy Ratuszowej na stadion (chodnikiem, bez żadnych efektów świetlnych) był eskortowany. Liczba radiowozów i funkcjonariuszy musiała budzić respekt, ale czy były powody by takie siły i środki angażować? Oprócz mundurowych byli również policjanci w cywilu dyskretnie filmując sporą grupę fanów Górnika, których odwiedziła z aparatami fotograficznymi grupa niemieckich blogerów Los Misenas, których fotorelacja z meczu ukazała się na stronie Stadionowi Oprawcy. Może miała to być próba generalna przed zbliżającym się meczem z Zagłębiem?
Z kolei niedzielny mecz na Nowym Mieście Górnika z MKS Szczawno Zdrój również zmobilizował bodajże 3 radiowozy, które dość szybko oceniły sytuację, że ich obecność na koronie stadionu jest po prostu zbędna. Paradoksalnie własnie na meczu z Mineralnymi doszło do incydentu, który mógłby posłużyć przeciwko kibicom, jak i samemu klubowi. W doliczonym już czasie gry doszło do przepychanki na boisku, w którą zaangażowanych było kilku zawodników obu drużyn, ale najbardziej nerwy puściły kibicowi, który siedział na pobliskich trybunkach wraz z partnerką oraz małym dzieckiem. Niepotrzebne wtargnięcie na boisko zostało szybko spacyfikowane, ale spory niesmak pozostał. Na meczach Górnika nie widać oznaczonych porządkowych, najbardziej zainteresowanymi osobami oprócz piłkarzy, trenerów był nieodzowny w takich sytuacjach były kierownik I drużyny Czesław Zapart. Kibice w szalikach, którzy mobilizują się, wspierają klub nie tylko dopingiem na meczach, ale też finansowo, bo odzew obecnych na zbiórki pieniężne, które są cyklicznie przesyłane na konto klubu muszą robić wrażenie i wypracowywany wizerunek mógł zostać zrujnowany przez ten bezmyślny występek.
Niestety, nadchodzący mecz Zagłębia z Górnikiem odbędzie się bez udziału publiczności. Pierwsze zespoły dwóch wałbrzyskich legend po raz ostatni o ligowe punkty grały w sezonie 1991/92 (przy Ratuszowej zwycięstwo 2:0 gości z Nowego Miasta), natomiast przy Dąbrowskiego to już w połowie lat 60-tych ubiegłego stulecia.  
Do tej pory od czasu reaktywacji Zagłębia doszło do 6 ligowych meczów z rezerwami Górnika. W sezonie 2011/12 w A klasie dwa pogromy Thoreza 0:5 i 0:9, w 2017/18 (B klasa) Górnik II wygrywa przy Ratuszowej 2:0 i bezbramkowo zremisować przy Dąbrowskiego, ale zweryfikowano na 3:0 dla Zagłębia. W minionym sezonie w A klasie Górnik II wygrał dwukrotnie 4:0, 2:1. Bilans w tej dekadzie to 6 meczów i zaledwie jedno zwycięstwo i w dodatku walkowerem oraz tylko jedna strzelona bramka zdobyta przez Sebastiana Sabiniarza.
Nie dochodziło do chuligańskich ekscesów, a największą awanturą miała miejsce po reaktywacji Thoreza, gdy na Dąbrowskiego rodziny piłkarzy Zagłębia zaatakowani byli przez zamaskowanych bandytów przy okazji meczu z Karoliną Jaworzyna Śląska. Niedzielny mecz Zagłębia z Górnika mógłby być znakomitą okazją nie tylko do wspomnień, czy sportowej rywalizacji, ale być może do początku budowania osławionej przez wałbrzyski ratusz integracji środowiska piłkarskiego. Niestety, zaprzepaszczono szansę. Kibice Górnika mobilizowali się od kilku tygodni, przyjazd na mecz zapowiadali kibice emigranci, w mediach społecznościowych okraszając zapowiedzi niezbyt wyszukanymi grafikami, a nastawienie do rywala wykrzyczane były również z trybun. Zdecydowana większość z obecnie dopingujących nie pamięta meczów derbowych, kiedy to oba zespoły mogły się pochwalić barwnymi ekipami, którzy wspierali nie tylko gardłem, ale i pięściami swój zespół. Od tamtej pory minęły dekady, choć Zagłębie reaktywowali kibice, to żadne zgody, kosy, czy inne aspekty ruchu kibicowskiego od samego początku ich nie interesowały. Mecz z Górnikiem od wielu tygodni przysparzał problemów sąsiadowi zza miedzy - pojawiały się nawet plotki o przeniesieniu meczu na stadion przy Chopina. Zagłębie obserwując media społecznościowe związane z kibicami Górnika, wystąpiło do DZPN o zgodę na rozegranie meczu z Górnikiem bez udziału publiczności, na co związek w poniedziałek wyraził zgodę. Pytanie czy to słuszna decyzja? Biorąc pod uwagę to co się działo przy okazji meczu z Czarnymi policja doskonale poradziłaby sobie z kibicami. Trudno wyobrazić sobie również, by biało-niebiescy szalikowcy obdzierali z szalików starszych sympatyków Thoreza. Poza tym znając życie na Biały Kamień i tak przyjadą kibice Górnika by za płotu oglądać mecz i również będzie prewencyjnie policja. Na takim rozwiązaniu ucierpią jedynie kibice obu drużyn.
 
Adrian Mrowiec najskuteczniejszy w tym
sezonie zawodnik Górnika Wałbrzych.
[foto: walbrzyszek.com]
Sportowo faworytem derbów będą goście, dla których czas pracuje na ich korzyść. Obserwując mecze Górnika widać, że ile dają regularne treningi, zgranie, których brakowało na początku sezonu. W chwili obecnej można śmiało napisać, że znany jest trzon zespołu. W bramce Kamil Reczulski, w defensywie obok Dawida Rosickiego duet 36-latków Smoczyk-Mrowiec, którzy co najciekawsze nie tworzą duetu stoperów, bowiem wymiennie jeden z nich gra również w II linii. Partnerem na środku jest Michał Zaremba, któremu debiut w 4.lidze umożliwił trener Jacek Fojna już półtora roku temu. Na lewej obronie gra 19-letni Radosław Marciniak, który stał się etatowym egzekutorem stałych fragmentów gry. W drugiej linii na bokach Adam Niedźwiedzki i Piotr Krawczyk, w środku twardo grający Michał Biskup, filigranowy Patryk Rzeszotko oraz kapitan zespołu Mateusz Sobiesierski, natomiast rywalizację o miejsce w napadzie na chwilę obecną wygrywa 17-letni Bartłomiej Siwiński. W rezerwie pozostaje doświadczony Grzegorz Michalak oraz młodzież (Rodziewicz, Rękawek, Grudziński, Budzyński, Binkowski). Biorąc pod uwagę, że żaden z wymienionych zawodników nie debiutował w A klasie w bieżącym sezonie, a zdecydowana większość ma za sobą grę na wyższych szczeblach od ekstraklasy (Mrowiec) poprzez drugą (Michalak, Smoczyk), czy nawet trzecią (Rosicki, Sobiesierski) ligę, to wydawać się może, że trenerowi Domagale pozostaje jedynie wpisać jedenaście nazwisk do meczowego protokołu i spokojnie oczekiwać na dopisanie 3 punktów do dorobku. Tymczasem żaden przeciwnik nie kładzie się na samą nazwę Górnik czy znane w okolice nazwiska, doświadczonym zawodnikom przydarzają się błędy, młodszym czasem brakuje sprytu, boiskowego cwaniactwa, a przede wszystkim brak skuteczności pod bramką rywala i stąd tylko 5 wygranych Górnika w dotychczasowych 11 meczach.
Po meczu z Czarnymi mocno niepocieszony po II połowie był trener Marcin Domagała. Górnik już do przerwy powinien spokojnie zamknąć mecz strzelając kilka bramek, a tymczasem po zmianie stron posucha pod bramką Bartłomieja Rudnickiego,a nonszalancja w środku polu spowodowała, że podopieczni Leszka Dereweckiego coraz częściej gościli pod bramką Reczulskiego. Z kolei mecz z MKS Szczawno Zdrój był w teorii najpoważniejszym sprawdzianem Górnika w tej rundzie w A klasie. Mineralni prowadzeni przez Piotra Borka to przecież spadkowicz z plejadą zawodników nie tylko mających za sobą przeszłość w Górniku, ale przede wszystkim wiele lat gry na szczeblu klasy okręgowej. I to było widać. Co z tego, że częściej przy piłce byli gospodarze, skoro gdy piłkę otrzymał ktoś z tria Filip Brzeziński - Tomasz Czechura - Paweł Tobiasz od razu zaczęło być ciekawie w okolicach pola karnego gospodarzy. Wspomniane trio grało w Górniku i z pewnością obecnie mieliby niepodważalną pozycję w składzie. MKS prowadził po szybkiej kontrze, gdzie wałbrzyszanie zastawili nieudaną pułapkę ofsajdową i naprzeciw Reczulskiego nagle stanęło 3 graczy MKS. Wyrównanie to efekt indywidualnego zrywu Smoczyka, który sam był chyba zaskoczony jak łatwo udało mu się przedrzeć na pole karne i udanie zagrał swoją słabszą prawą nogą - bramkarza Mariusza Gratkowskiego niefortunnie obrońcy MKS zaskoczyli a czujnemu Niedźwiedzkiego pozostało posłać piłkę do siatki. Podobnie po przerwie groźniejsze sytuacje Górnika były spowodowane niefrasobliwością w defensywie obrońców (za wyjątkiem minimalnie niecelnej główki Rodziewicza po centrze z wolnego). Ale nawet takiego prezentu jak podanie z rzutu od bramki Gratkowskiego wprost pod nogi Sobiesierskiego nie potrafili Górnicy wykorzystać. A MKS w końcówce powinien zdobyć zwycięskiego gola, ale zabrakło skuteczności.
Praca sędziów w meczu Górnika z MKS wzbudziła
wiele pretensji z obu stron.
[foto: Paweł Danielak]
Parę słów odnośnie sędziowania. W ostatnich kilkunastu dniach przez sportowe media głośno o sytuacji arbitrów w niższych klasach, pobiciach, poniżaniu, przemilczanych ekscesach, ruszyła akcja #szacunekdlarbitra. W meczu Czarnych z Górnikiem klasę pokazał trener Domagała, który potrafił zachować stoicki spokój czy w kulturalny sposób zwrócić się do asystenta sędziego, który popełniał ewidentne błędy (pokazanie autu, gdy piłka nie opuściła placu gry, nie pilnowanie linii piłki czy linii spalonego itp). Natomiast w rywalizacji biało-niebieskich z MKS sędzia doprowadził do sytuacji, gdzie oba zespoły miały pretensje do niego, mimo, że nie wypaczył wyniku meczu. Abstrahując od sytuacji bramkowej dla gości, wiele nerwowości wprowadzało początkowe przymknięcie oka na zbyt ostrą grę co poniektórych zawodników, co musiało się skończyć awanturą w doliczonym czasie gry z chuligańskim wbiegnięciem na murawę na czele. Bezpardonowe potraktowanie młodych zawodników przez doświadczonych Tobiasza czy Kumora, staranowanie napastnika MKS przez Reczulskiego pod koniec meczu kwalifikujące się na jedenastkę bez reakcji sędziego, spowodowały nerwową sytuację nie tylko na trybunach czy ławkach rezerwowych, ale przełożyło się na boisko. Dobrze, że obyło się bez kontuzji czy samosądów. Co do postawy piłkarzy wobec sędziów to nie można mieć do nich zastrzeżeń,mimo, że dość często byli świadkami błędów rozjemców. Wiadomo, że na tym poziomie ani sędziowanie ani sama gra nie będzie taka jak choćby w meczach z oglądanych w telewizji. Jednak emocje, ambicje i zaangażowanie jest nie mniejsze, stąd niekiedy pojawiają się nerwy nad którymi powinien sędzia zapanować a nie swoją postawą prokurować.

Wałbrzyskie boiska - wczoraj i dziś

$
0
0
Ponad stutysięczny Wałbrzych piłkarsko dogorywa, trudno być dumnym sympatykiem najpopularniejszego sportu w Polsce, jeśli najwyższa liga seniorów jaką można w byłym wojewódzkim mieście oglądać to siódmy poziom rozgrywkowy. Również w rywalizacji juniorów nie ma powodów do dumy. Z roku na rok sytuacja się pogarsza, również jeśli chodzi o infrastrukturę. Dwadzieścia, trzydzieści lat temu było o wiele więcej drużyn seniorów inaczej wyglądała sytuacja z boiskami. A jak dziś się prezentują boiska na których grano jeszcze w ostatniej dekadzie XX wieku? 
PODZAMCZE/SZCZAWIENKO
Największa dzielnica Wałbrzycha zamieszkiwana przez około 20 tysięcy mieszkańców, czyli 1/5 populacji miasta. Blokowisko wybudowane w latach 70-tych ubiegłego stulecia do dnia dzisiejszego nie może pochwalić się ani drużyną seniorów, ani boiskiem z prawdziwego zdarzenia. Na upartego można wspomnieć o Uczniowskim KS "Baszta", ze względu na wychowanków, którzy trafiali później nawet do reprezentacji Polski juniorów (Bartosz Biel, Patryk Parol, Jan Rytko). Mieszkańcy dzielnicy, nie licząc oczywistych wizyt na stadionach Górnika i Zagłębia, najczęściej dopingowali zmagania LZS Szczawienko, który miał swoje boisko w miejscu dzisiejszego marketu Castorama.
Na miejscu dawnego boiska LZS Szczawienko dziś stoi hieprmarket Castorama (foto:polska-org.pl)
Charakterystyczne boisko nie trzymające poziomu (jedna bramka wyraźnie położona wyżej od przeciwległej) może i miało swój urok, ale po awansie do klasy okręgowej OZPN nie wyraził zgody na rozgrywanie meczów przy Wieniawskiego,m.in. na brak chociażby ogrodzenia. Z czasem klub, w którym grało wielu policjantów zmieniał nazwę ze względu na sponsora (Polanex, Juventur), a decyzję o budowie marketu wykorzystano w kwestii budowy nowego boiska już w granicach administracyjnych Podzamcza. Właściciel hipermarketu w zamian za działki zobowiązał się do przeniesienia boiska oraz zakupu kontenerów na szatnie. Nie bez problemów koniec końców boisko powstało pomiędzy ul. Blankową a Al.Podwale wybudowane nie przez firmę, ale gminę Wałbrzych. Niestety, zamiast ziemi jako podkład posłużyła głównie glina oraz gruz z wyburzonej mleczarni zawierające pręty zbrojeniowe. Powstało boisko nie pochłaniające wody, stanowiące niebezpieczeństwo dla grających, gdzie nie chciała rosnąć trawa. Boisko zamknięto, sprawa trafiła do prokuratury, a także do CBA. Oczywiście nie znaleziono winnych, wybudowany obiekt za 660 tysięcy stał się najdroższą w Polsce łąką,która ma się niebawem stać parkiem dla mieszkańców Podzamcze. Na tym wszystkim najbardziej stracił Juventur Wałbrzych,którego działacze stracili wiele czasu, wysiłków,a przede wszystkim cierpliwości w walce o boisko. Klub przestał ostatecznie istnieć.
Boisko Juventuru na Podzamczu podczas meczu ligowego (z lewej) oraz obecnie. (foto: polska-org.pl)
Brak klubu seniorów na Podzamczu nie przeszkadza młodzieży,która trenuje na boiskach przyszkolnych, orlikach.
PIASKOWA GÓRA
Dzielnica w swojej historii miała kilka boisk, gdzie np. tuż po wojnie grała Lustrzanka Wałbrzych. W ostatnich latach były dwa stadiony, gdzie można było grać w piłkę nożną. Czarni Wałbrzych był klubem przy zakładach WAMAG, DśZUG, a charakterystyczny obiekt ulokowany pomiędzy rzeką Pełcznicą a działkami cieszył się sporą popularnością, zwłaszcza w latach 90-tych ubiegłego stulecia. Wówczas był najlepszy sportowo okres w historii klubu, bowiem Czarni z powodzeniem grali w 4.lidze. Sukces sportowy wymusił zmiany w infrastrukturze - postawiono płot od strony rzeki, pojawiły się szatnie (wcześniej piłkarze gości przebierali się w autokarze,a gospodarze w szatni umiejscowionej przy zakładach, czyli około kilometra), doprowadzono wodę, prąd, na trybunach pojawiły się krzesełka. XXI wiek przyniósł Czarnym kłopoty nie tylko sportowe, ale i organizacyjne, co spowodowało, że krótko zmieniono nazwę na Akropol. W obiekt nie inwestowano, a w ostatnich latach doszły problemy z szalejącymi po murawie ... dzikami. Od kilku lat Czarni grają przy Dąbrowskiego, na zdewastowany, a powstały jeszcze przed II wojną światową obiekt można dostać się dziś jedynie od strony rzeki lub działek, bo główny wjazd z ul.Wrocławskiej prowadzi do siedziby i parkingów firmy Auto-Plus. Nic nie wskazuje, by jeszcze w tym miejscu były jeszcze rozgrywane mecze piłkarskie.
Sympatyczny obiekt Czarnych przy ul.Wrocławskiej obecnie tylko niszczeje... (foto:polska-org.pl)
Na Piaskowej Górze w wielu miejscach grano w piłkę, ale dzikie boiska (przy szkole muzycznej, skwer przy skrzyżowaniu ul. 15-lecia i Prymasa S.Wyszyńskiego czy w miejscu obecnych parkingów przy Kościele pw. św.Wojciecha) istniały już w latach 30-tych XX wieku. Przedwojenne mapy wskazują na istnienie sportplatz w miejscu gdzie ulica Kusocińskiego łączy się z ul.Wyszyńskiego. Nieopodal tego miejsca w latach 60-tych w ramach PRL-owskiego czynu społecznego został wybudowany stadion. Nie został on jednak gospodarzem spotkań ligowych, choć rywalizacja sportowa gościła tam od początku. Głównie za sprawą zmagań uczniów. Niestety, obiekt ma podstawowy feler - płyta boiska nie spełnia minimalnych regulaminowych wymogów do rozgrywania meczów seniorów. Dlatego też oprócz treningów i rywalizacji najmłodszych adeptów szkółek czy wszelkiego rodzaju akademii piłkarskich, to wśród seniorów to grano jedynie w ...lidze zakładów pracy. W tym roku modernizacja stadionu została ujęta w propozycjach do Wałbrzyskiego Budżetu Obywatelskiego i zebrała najwięcej głosów (1848). W ramach 620 tysięcy projekt o nazwie "FlowPark, siłownia, biegi, rolki i rowery - odnowienia stadionu dla wałbrzyszan". Dziś nazywający się oficjalnie Stadion Sportowy Aqua Zdrój na Piaskowej Górze w kwestii piłki nożnej będzie mógł liczyć na "Zakup i montaż niezbędnych 2 wiat piłkarskich (każda dla 13 osób) oraz usytuowanie ich przy boisku piłkarskim (C) – według założeń projektu, przy boisku piłkarskim, za bramkami, zamontowane zostaną specjalne zadaszone wiaty". Reasumując po renowacji obiektu najprawdopodobniej nie będzie można wciąż rozgrywać meczów ligowych seniorów. Chyba, że ktoś się obudzi i Piaskowa Góra zyska JEDYNE wymiarowe boisko piłkarskie...
Stadion przy ul.Kusocińskiego na Piaskowej Górze (fot. polska-org.pl)
Dla mieszkańców stadion głównie kojarzył się z festynów, czy organizowanych nie tak wcale dawno koncertów. Mając w pamięci jaką formę relaksu dla wałbrzyszan tworzył stadion Czarnych przy ul.Wrocławskiej wydawać się by mogło, że przeprowadzka dwa kilometry dalej, na Kusocińskiego jest sprawą naturalną. Niestety, piłkarze nie mogą tam występować nie tylko ze względu wymiarów boiska, ale braku ogrodzenia płyty. 
PONIATÓW
Dzielnica Wałbrzycha, która ma jeszcze przedwojenne piłkarskie tradycje. Przy dzisiejszej ulicy Jodłowej znajdowało się boisko (dziś tylko na mapie) SV Preußen Altwasser. Klub założony w 1915 funkcjonował aż do zakończenia II wojny światowej. Z kolei w czasach współczesnych Poniatów futbolowo kojarzy się z Ludowym Klubem Sportowym Budrol, który grał wiele lat w B klasie, którą w końcu wygrał w sezonie 1990/91 po pasjonującej walce z Białym Orłem Mieroszów (na mecie różnica zaledwie punktu). Budrol grał w A klasie do sezonu 95/96, ale Poniatów nie pożegnał się z tą klasą rozgrywkową, bowiem od sezonu 96/97 na tym boisku grał Akropol Wałbrzych, drużyna, która wzięła nazwę od sponsora, właściciela pobliskiej restauracji. Pod taką banderą poniatowski zespół grał 2 sezony,by przed 98/99 doszło do fuzji ze spadającymi z 4.ligi Czarnymi Wałbrzych. Nowy klub pod nazwą Akropol przeprowadził się na obiekt Czarnych przy ul.Wrocławskiej, co w praktyce oznaczało koniec futbolu na Poniatowie. Nieużytkowane boisko zaczęło zarastać, w międzyczasie powstały w poprzek boiska małe bramki.
Obecny wygląd boiska na Poniatowie.
Podobnie jak stadion przy ul.Kusocińskiego znalazł się wśród propozycji do Wałbrzyskiego Budżetu Obywatelskiego (https://wbo.walbrzych.eu/projekt/5657) Zamiast trawiastego boiska będzie boisko wielofunkcyjne, ściany wspinaczkowe, stoły do gry w ping-ponga, kącik dla najmłodszych. Biorąc pod uwagę brak zainteresowania tym miejscem wśród futbolistów projektowi należy jak najbardziej przyklasnąć. Co ciekawe budżet projektu wynosi tyle samo co w przypadku projektu związanego ze stadionem na Piaskowej Górze.
NOWE MIASTO
O stadionie Górnika na Nowym Mieście napisano już wiele. Obiekt wybudowany w 1926 gościł I reprezentację Polski (sparing kadry Kazimierza Górskiego z Chemie Halle w 1971), zgromadził największą w mieście oraz regionie publiczność na ligowym meczu (ok.45 000 widzów, dopiero wrocławski stadion pobił ten rekord). W 1992 roku stadion gościł zarówno piłkarzy trzecioligowego Górnika, jak i drugoligowego wówczas Zagłębia. Po fuzji w 1993 grali piłkarze Klubu Piłkarskiego Wałbrzych, którzy dość szybko przeprowadzili się na Biały Kamień. Zaczęło brakować środków na utrzymanie obiektu, który w zastraszającym tempie zaczął niszczeć, w czym pomagali mu kolekcjonerzy złomu, drewnianych ławek i innych elementów konstrukcyjnych. Wyburzono północną trybunę, charakterystyczny budynek radio - prasa - telewizja, budynki kas, zdemontowano zegar, który był jednym z pierwszych elektronicznym na Dolnym Śląsku. Mimo, że otoczenie samej murawy to przestrzeń zakwalifikowana jako zagrożenie katastrofą budowlaną to obiekt za sprawą powrotu I drużyny Górnika i jej kibiców powoli ożywia. Przez ostatnie kilkanaście lat grały tam jedynie drużyny Górnika Nowe Miasto, rezerwy i drużyny Górnika, mimo, że ten urzędował oficjalnie przy Ratuszowej. Obecnie boisko, bo trudno obiekt nazwać stadionem, spełnia wymogi licencyjne - są trybunki z osobnymi siedziskami, murawa ogrodzona, no i szatnia, która nie jest powodem do zachwytu...
Dolna płyta i ogrodzenie trybun stadionu na Nowym Mieście
W latach świetności na stadionie była druga, górna płyta, w pobliżu nieistniejących już kas od strony ul. Żwirki i Wigury. Płyta twarda, rzadko zazieleniona gościła przede wszystkim juniorów, a seniorzy grali jedynie sparingi. Co więcej jeszcze na początku obecnej dekady piłkarze Górnika rozgrywali w ramach przygotowań do rundy wiosennej 2.ligi sparingi w śniegu.
Dawna górna płyta stadionu na Nowym Mieście
Obecnie nie ma nawet bramek, pojawiła się miejscami zieleń, a płyta głównie służy spacerowiczom z czworonożnymi przyjacielami.
Jedną z największych miejskich atrakcji był odkryty basen przy stadionie, a na przeciw znajdowało się kolejne boisko. W zależności od źródła było ono usytuowane przy ul.Olimpijskiej bądź prostopadłej do niej ul.Żytniej, ale dla zdecydowanej większości piłkarzy, trenerów, sędziów było to boisko przy Żytniej. Charakteryzowało się dobrą, zieloną murawą. Boisko miało swój klimat - długa droga od szatni, zejście po schodkach, otoczenie drzew, działek.
Obecny wygląd boiska przy Żytniej na Nowym Mieście
Dziś boisko przy Żytniej nie posiada bramek, aczkolwiek pozostaje wrażenie, że gdyby znaleźli się chętni mogliby spokojnie jeszcze ten odzyskać dla piłki nożnej.
PODGÓRZE
Podgórze wg historyków miało przed wojną najwięcej miejsc do gry w piłkę nożną. Przy ul. Jagiellońskiej znajduje się stadion KP Gwarek. Dla starszych kibiców jednoznacznie kojarzy się ten obiekt z nazwą Koksochemia. Trybuny z jednej strony i charakterystyczna, wielokrotnie przeklinana płyta boiska. W lecie piach, dziesiątki zdarć skóry, kontuzji, po opadach błoto. Przemiany ustrojowe, odwrócenie się zakładów od klubów sportowych spowodował powolny upadek klubów. Los nie oszczędził również ZKS Koksochemii, która wycofała się przed sezonem 1998/99, mimo, że w czerwcu'98 finiszowała na solidnym 7.miejscu klasy okręgowej. Po 4 latach na Jagiellońską wróciły mecze ligowe za sprawą Klubu Piłkarskiego Gwarek, który szybko wygrał B klasę i przez kolejne 9 lat grał w A klasie, a po jesieni 2015 wycofał się z rozgrywek seniorów. Nie spowodowało to jednak opustoszenia murawy, bowiem najpierw ją wyremontowano dzięki budżetowi partycypacyjnemu. Postawiono na szkolenie dzieci i młodzieży. KP Gwarek, Akademia Piłkarska Diament, obiekt żyje, dzięki dotacjom, drobnym sponsorom pojawiają kolejne elementy niezbędne do szkolenia, rozwoju i stadion jest ważnym elementem w piłkarskim Wałbrzychu.
Stadion Gwarka przy ul. Jagiellońskiej
Jadąc blisko 4 kilometry na południe, w kierunku dworca Wałbrzych Główny na Podgórzu trafiły na stadion przy ul.Nowy Dom. Wybudowany w latach 20-tych XX wieku w malowniczym miejscu, po wojnie był areną zmagań kolejowego klubu sportowego Semafor. Lata świetności przypadały na lata 60-te i 70-te, było zawieszenie działalności i nieudana reaktywacja seniorów w połowie lat 80-tych. Po latach posuchy w 1999 roku powstaje Klub Piłkarski Podgórze Wałbrzych, który regularnie odrestaurowuje obiekt i na dzień dzisiejszy jest bodaj najlepszym obiektem użytkowanym przez zespół seniorów w Wałbrzychu!
Stadion Podgórza Wałbrzych
Seniorzy obecnie po spadku walczą dzielnie o powrót do A klasy, a w porównaniu z obiektami obecnie użytkowanymi przez wałbrzyskich A-klasowców jest ogrodzenie boiska w regulaminowych odległościach, spora liczba siedzisk, gdzie wykorzystano zdemontowane przez wałbrzyskie MZK wiaty przystankowe na których zamontowano siedziska, sędziowie przebierają w osobnym budynku, a nad częścią boiska jest oświetlenie. Klub wykonuje kapitalną pracę uchodząc za wzór w mieście w charakterze klubu osiedlowego. W grudniu ubiegłego roku obchodzono 20-lecie klubu i przy takim zaangażowaniu kolejny jubileusz obchodzony z pewnością będzie w o wiele lepszych nastrojach jeśli chodzi o wyniki sportowe.
SOBIĘCIN
Stadion przy ul.Sportowej na Sobięcinie powstał w 1925 roku, choć w większości wydawnictw funkcjonuje jako stadion GKS Victoria, to dla wielu kibiców był to obiekt Górnika, który użytkował po przeprowadzce Victorii do Gorc. Był to pierwszy stadion w Wałbrzychu posiadający oświetlenie. Minęły dekady a w ponad stutysięcznym mieście o takim "luksusie" kibice wałbrzyscy mogą jedynie pomarzyć... Na stadionie oprócz piłkarzy Victorii, Górnika występowali uczniowie w zawodach gimnastycznych, lekkoatletycznych czy kolarskich. Bieżnia uchodziła za jedną z najlepszych w regionie
Stadion posiadał charakterystyczny drewniany budynek, trybunę główną, a także dobrze utrzymaną drugą płytę znajdującą się równolegle do głównej, ale w małej niecce. W latach 80-tych i początku 90-tych grali głównie juniorzy Górnika, choć w popularnym rozgrywanym w styczniu turnieju Białej Piłki w drugiej połowie lat 80-tych grały tu drużyny z ekstraklasy i za granicy. Po upadku Górnika, a raczej fuzji z Zagłębiem nikt nie był zainteresowany remontem niszczejącego z roku na rok stadionu.
Stadion przy ul.Sportowej obecnie.
Niszczejący stadion przejął wałbrzyskie stowarzyszenie Motochełmiec. Do ogrodzenia obiektu wykorzystano płot ze stadionu Juventuru na Podzamczu. Pojawiły się plany budowy toru żużlowego, ale skończyło się na organizacji zawodów motocrossowych oraz mistrzostwa i Puchar Polski enduro cieszących się sporą popularnością.
Dolna płyta stadionu na Sobięcinie,tu miał powstać tor motocrossowy
Organizacja zawodów motocrossowych spowodowała, że obiekt był wówczas porządkowany, na górnej płycie organizowany był parking, a na dolnej płycie najciekawszy etap rywalizacji. Dziś tor zarośnięty jak na powyższym zdjęciu, a na górnej płycie o patronacie stowarzyszenia przypomina jedynie płot i ewentualnie opony pod drzewami.
BIAŁY KAMIEŃ
Jeszcze 30 lat temu dzielnica była prawdziwym bastionem Zagłębia Wałbrzych, a dziś jest najbardziej piłkarskim rejonem miasta jeśli weźmie się pod uwagę rywalizację wśród seniorów. Przy Ratuszowej mamy Stadion 1000-lecia, oddany do użytku w 1966, służący najpierw Górnikowi Thorez, później przemianowanemu na Zagłębie. Tutaj świętowano największe futbolowe sukcesy Wałbrzycha - 3.miejsce w 1971 i grę w Pucharze UEFA. Murawa uchodziła za jedną z najlepszych w całej Polsce. W latach 80-tych gościła reprezentacja olimpijska, a od 1993 siedziba KP, potem Górnik SSA, Górnik/Zagłębie i Górnik PWSZ Wałbrzych. Jeśli weźmiemy pod lupę XXI wiek to sportowo były awanse od A klasy do II ligi, 4.miejsce juniorów w mistrzostwach Polski w 2001 roku. Sam obiekt z czasem nie zyskiwał pod względem infrastruktury - lifting murawy, wymiana krzesełek, budowa zadaszenia spowodowana była przede wszystkim wymogami licencyjnymi. Ale za to zniknęła budka spikera, charakterystyczny napis z nazwą stadionu oraz godłem od strony północnej, a ostatnio wycięte zostały drzewa. Oszczędności przy budowie Centrum Aktywnego Wypoczynku Aqua Zdrój są widoczne, bowiem stadion nie był priorytetem. Na dzień dzisiejszy mecze na głównej płycie mogą oglądać sympatycy kobiecej Ekstraligi, gdzie mecze AZS PWSZ są transmitowane przez związkowy portal PZPN w internecie. Po kłopotach organizacyjno-finansowych Stadion 1000-lecia opuścili piłkarze Górnika Wałbrzych, których działacze głośno krytykowali wysokie koszty użytkowania obiektu. Cena za godzinę to blisko 500 złotych/h (bez udostępnienia trybun), a biorąc pod uwagę, że mecz trwa półtora godziny, trzeba wynająć szatnię, opłacić sędziów to nie może dziwić decyzja o rozgrywaniu meczów na innych boiskach.  Pozostają jeszcze użytkowane dwie płyty, które służą zespołom juniorów.
Stadion przy ul.Dąbrowskiego zwany jest Starym Zagłębiem, bowiem Thorez grywał tutaj w latach 50. i 60-tych ub.wieku. Co prawda już niewielu kibiców pamięta czasy gry takich tuzów jak Szeja, Cieszowiec czy Stachuła, ale legenda wciąż jest pamiętana.
Początek lat 60-tych ub.wieku na stadionie przy ul.Dąbrowskiego. (foto:polska-org.pl)
Powyższe historyczne zdjęcie może szokować jeśli porówna się z obecnym widokiem stadionu (zdjęcie z portalu polska-org.pl):
Na tym boisku grali głównie piłkarze rezerw i juniorów Zagłębia. Po fuzji z Górnikiem była to głównie arena zmagań juniorów.Na tym boisku w 1998 roku juniorzy Górnika świętowali 4.miejsce w MPJ. Po reaktywacji Zagłębia w 2006 nastąpił powrót zielono-czarnych do matecznika, choć właścicielem obiektu jest spółka Aqua Zdrój, czyli dawny OSiR. Od kilku sezonów swoje domowe mecze rozgrywają również Czarni Wałbrzych. Dlatego też biorąc pod uwagę ilość drużyn korzystających z tej murawy śmiało można stwierdzić, że jest najbardziej eksploatowaną w mieście. Sam obiekt budzi nieco ...kontrowersji, bowiem zastanawiać musi jak przeszedł on proces licencyjny. Licencje są wymagane praktycznie na każdym szczeblu rywalizacji seniorów. W uzupełnieniu do podręcznika licencyjnego na sezon 2019/20 dla klubów 4.ligi i klas niższych czytamy, że pojemność stadionu klubu A klasy to minimum 100 miejsc siedzących indywidualnych. Poprzez miejsce siedzące indywidualne należy z kolei rozumieć siedziska przytwierdzone na stałe do podłoża, oddzielone od innych miejsc, wygodne (anatomicznie wyprofilowane), wykonane z materiału łatwopalnego - tak czytamy z kolei w podręczniku licencyjnym. Od wielu lat przy Dąbrowskiego nie było żadnego siedziska! Co więcej, czytając dalej ww.podręcznik w rozdziale dotyczącym pola gry w pkt 4  - pobocze co najmniej 5 m za linią bramkową i 3 m za liniami bocznymi.
Czy ogrodzenie na stadionie przy ul.Dąbrowskiego spełnia licencyjne wymogi? (foto:stadionowioprawcy.net)
Na powyższym zdjęciu wyraźnie widać, że za bramką ogrodzenie znajduje się w odległości raczej niebezpiecznej dla zawodników, którzy rozpędzeni narażeni są na kontuzję. Podobne wątpliwości dotyczy ogrodzenie wzdłuż bocznych linii. Co więcej, bardzo niekomfortowa dla zawodników i sędziów jest droga z/do szatni,która prowadzi nie dość przez wąskie schody (ciekawe jak będą np.oblodzone) to jest również JEDYNA droga dla kibiców chcących wejść/zejść na mecz. To z kolei niespełnienie wymogu I.09 - dostęp do obszaru gry. W czasach gdy stawia się bezpieczeństwo infrastruktura stadionu nie dość, że jest archaiczna to nie spełnia wymogów licencyjnych.

PODSUMOWANIE

Jesienna odyseja po wałbrzyskich stadionach miała nie tylko charakter wspomnień, ale porównanie boisk i stadionów piłkarskich na których rozgrywa się mecze seniorów. W latach prosperity miasta Wałbrzych mógł się pochwalić dwoma pięknymi, funkcjonalnymi obiektami na Nowym Mieście i przy Ratuszowej, a przecież nic nie brakowało stadionowi na Sobięcinie. Była to prawdziwa sportowa wizytówka miasta. Dziś możemy sportowo pochwalić się halą Aqua Zdrój, a jeśli chodzi o obiekty piłkarskie to praktycznie możemy pokazać kompleks Aqua Zdrój, gdzie przyjeżdżają zespoły na zgrupowania. Hotel, basen, siłownia plus 3 płyty do treningów i gry. Tylko co z tego wynika dla wałbrzyskich piłkarzy w wieku seniora? Kluby liczą każdą złotówkę i nie stać by wynająć płytę główną Stadionu 1000-lecia. Na chwilę obecną 5 zespołów seniorów w Wałbrzychu w roli gospodarza korzysta raptem z 3 boisk (Dąbrowskiego, Nowe Miasto,Podgórze), gdzie trudno zakwalifikować te miejsca jako stadiony nowoczesne czy funkcjonalne. 
Nie można oczekiwać od klubów, że wyremontują trybuny, boiska, postawią oświetlenie, bo po pierwsze to nie ich rola, a po drugie nie dysponują takimi finansami. Władze miasta podczas letnich dyskusji nt. ligowego wówczas Górnika Wałbrzych podkreślały, że ich rolą jest zapewnienie warunków do trenowania i gry, z czego się wywiązują. Owszem biorąc pod uwagę trampkarzy czy juniorów. Seniorzy teoretycznie też mają gdzie grać, tylko czy warunki oglądania występów A klasowców są na miarę Wałbrzycha, byłego miasta wojewódzkiego? Nie biorąc pod uwagę trybun Stadionu 1000-lecia, gdy zsumuje się siedziska wokół obu boisk Aqua Zdroju, stadionów na Nowym Mieście i Podgórzu to nie będzie nawet 250!!! 
Może warto zwrócić uwagę radnym, władzom, żeby zainwestować w infrastrukturę, która jest podstawą najpierw do zachęcenia do treningów, potem poważniejszego traktowania piłki nożnej,bądź co bądź najbardziej popularnej dyscypliny sportu. Nie można żyć historią, dawnymi sukcesami, bo te w futbolu są tak zamierzchłe jak ruiny i pozostałości co niektórych wałbrzyskich boisk.

Czaki

$
0
0
Z Rawicza napłynęły bardzo smutne wiadomości, walkę z nowotworem przegrał były napastnik wałbrzyskiego Górnika Paweł Murawski.
Pod Chełmcem Paweł znany był jako Czaki, ale w macierzystym regionie miał pseudonim Burek. Urodził się 24.06.1972, a futbolowe pierwsze kroki stawiał w Bojanowie. W wieku 16 lat trafił do Rawii, z którą osiągnął pierwsze znaczące sukcesy, jakimi były awanse z klasy okręgowej aż do 3.ligi w 1993 roku. W inauguracyjnym meczu na tym szczeblu zdobył  bramkę na wagę zwycięstwa wpisując się do historii klubu. Wówczas był to trzeci poziom rozgrywkowy,czyli obecna druga liga. W sezonie 94/95 rawiczanie rywalizowali z wałbrzyskim Klubem Piłkarskim remisując przy Ratuszowej 1:1 i przegrywając u siebie 0:1. W sezonie 95/96, czyli awansowym dla KP, w Rawii coraz głośniej było o 23-letnim szybkim, walecznym Murawskim. Wizytówką zespołu z Rawicza byli przede wszystkim rówieśnik Pawła- pomocnik Krzysztof Kendzia, który wcześniej grał w Miedzi czy Chrobrym, a później był grał z powodzeniem w Kościanie, Kanii Gostyń, Piaście Kobylin, Orli Wąsosz oraz Radomir Roztocki, rocznik 1969, gracz wielu klubów dolnośląskich (Miedź, Bielawianka), a przede wszystkim lubuskich (m.in. Promień Żary, Piast Iłowa, dziś wciąż na boiskach A klasy w Mirostowiczance Mirostowice). Rawia po jesiennej porażce pod Chełmcem 0:4 wiosną niespodziewanie zremisowała 1:1 z KP, ale w tym meczu miał za kartki pauzować Kendzia i ostatecznie mecz zweryfikowano na walkower. Rawiczanie sezon zakończyli na ostatnim bezpiecznym miejscu, a Murawski strzelił 6 bramek. W następnym sezonie zanotował najlepszą rundę w barwach Rawii - 11 goli w 15 meczach. Gdyby nie krewki charakter, który powodował, że Burek równie często oglądał żółte i czerwone kartki goli mogło być więcej, KP Wałbrzych z kolei, rewelacja na zapleczu ekstraklasy, traci Piotra Włodarczyka, którego kupuje Legia Warszawa. Zimą'97 mając gotówkę wałbrzyski klub dokonuje transferów płatnych, co w obecnych czasach wydaje się fantastyką. Dziurę po Włodarczyku mają wypełnić czołowi snajperzy z 3.ligi, czyli Paweł Murawski oraz kupiony z Oławy Dariusz Zawalniak.
Paweł debiutuje w wałbrzyskim KP 22.03.1997 w przegranym meczu z Chrobrym Głogów 1:2. Runda wiosenna jest katastrofalna w wykonaniu wałbrzyszan i zamiast walki o czołowe lokaty z czasem kibice musieli drżeć o ligowy byt. Bilans obu napastników na koniec kampanii 96/97 to zero bramek.
W sezonie 1997/98 nastąpił przełom, choć początek był trudny. Pierwsza kolejka i słabiutki występ w Opolu (0:2), co spowodowało, że Paweł usiadł na ławce rezerwowych. W czwartym meczu rundy zalicza tylko ostatnie 10 minut. Indolencja strzelecka powoduje, że redaktor Bogdan Skiba w Tygodniku Wałbrzyskim nawołuje Włodarczyk wróć! W 5.kolejce KP Wałbrzych zostaje zmiażdżone w podczęstochowskim Myszkowie aż 1:7! Goście tracą bramkę już w 54 sekundzie, w 29 minucie kontuzjowanego Sebastiana Matuszaka zmienia Paweł Murawski, a pierwszym zagraniem było wznowienie gry po stracie gola na 2:0 dla Krisbutu. Kilkanaście sekund później dobijając strzał Sorbiana Czaki zdobywa kontaktową bramkę. Pierwszy gol w swoim szesnastym meczu w barwach KP. Tydzień później trafia pod Chełmcem, ale gol z Miedzią nie przynosi nawet punktu (1:2). Później wałbrzyszanie dokonali kilku transferów, zespół Grzegorza Kowalskiego zaczął coraz lepiej grać, a klub przemieniając się w Sportową Spółkę Akcyjną zmienił nazwę na Górnik. Ostatni mecz w Wałbrzychu pod szyldem KP zespół rozegrał z Naprzodem Rydułtowy i wygrał aż 5:1, wynik ustalił Murawski wykorzystując wybicie piłki przez bramkarza Lubiatowskiego. Pierwszy mecz pod nazwą Górnik to wygrana przy Ratuszowej z Elaną aż 5:0. Spotkanie było popisem Pawła, który aż trzykrotnie pokonuje Hilschera! Za pierwszego gola (na 1:0) otrzymał od przedsiębiorcy z Hamburga Tadeusza Kawali 200 marek. Gola uzyskanego efektownym szczupakiem wspominał na najładniejszego strzelonego w tamtej rundzie.Gazeta Wyborcza wybrała go Piłkarzem Kolejki, krakowskie Tempo wyceniła jego występ na "9", a zespół opuścił w końcu strefę spadkową. Na listę strzelców wpisał się w ostatniej kolejce (4:0 z Chemikiem Police), gdzie Kamińskiego pokonał efektownym lobem. Jesień kończy jako najlepszy strzelec wałbrzyszan z 7 golami, choć niektóre źródła błędnie przypisują mu jeszcze trafienie w meczu z Vartą Namysłów.
Wiosna'98 była jedną z najlepszych w wykonaniu wałbrzyskiej drużyny w historii po połączeniu Górnika i Zagłębia. Murawski nie był tak skuteczny, ale walecznością wiele dawał drużynie. Celne trafienie w Rydułtowach dało zwycięstwo 3:2, mimo, że miejscowi prowadzili już 2:0. W Toruniu wszedł dopiero, gdy kontuzji doznał Emil Nowakowski, ale zalicza trafienie i Górnik pokonuje Elanę 3:2. Sezon kończy z bilansem 29 meczów na 32 możliwe, w tym 12 w pełnym wymiarze czasowym, 9 goli (najwięcej w Górniku) i 4 asysty.
Latem 1998 pozostał w zespole, który wycofał się z rozgrywek 2.ligi. Sezon w 4.lidze to wygrana wałbrzyszan w prawdziwym maratonie: 20 zespołów, 38 meczów. Zespół Górnika wyprzedził w tabeli drugi Śląsk II Kobierzyce o 21 punktów. Najwięcej bramek dla biało-niebieskich zdobył Paweł Murawski - 22. Nie dało mu to korony króla strzelców, która przypadła Robertowi Samkowi z Bielawianki, który w ostatniej kolejce zaliczył aż 4 trafienia w meczu z KP Brzeg Dolny (4:1).
Sezon 1999/2000 to 3.liga i ósme miejsce beniaminka Górnika Wałbrzych. Najlepszym strzelcem jest 20-letni Marcin Morawski, a Paweł Murawski dorzuca 8 goli w 29 meczach.
Ogółem w latach 1997 - 2000 w trakcie 7 rund Czaki zagrał 106 ligowych meczów w barwach KP/Górnika Wałbrzych, w tym 43 w pełnym wymiarze czasowym. Zdobył 39 bramek, zobaczył 12 żółtych kartek i raz został wykluczony - w przegranym meczu z Górnikiem Polkowice (0:4), gdzie kopnął przeciwnika bez piłki.
Paweł Murawski w barwach Korony Piaski.
Po wypełnieniu kontraktu nic Pawła w Wałbrzychu nie trzymało, zwłaszcza, że klub popadł w ogromne kłopoty finansowe, co spowodowało kolejną nazwę zmiany z Górnika na Górnik/Zagłębie. Murawski wrócił do Rawicza, gdzie Rawia grała już w 4.lidze. Po dwóch sezonach gry przechodzi do Korony Piaski, która w sezonie 2002/03 grała w leszczyńskiej klasie okręgowej. 30-letni Burek był jednym z architektów niespodziewanego awansu do 4.ligi. W sezonie 2003/04 Korona zajmuje szóste miejsce w 4.lidze, a Paweł kończy kampanię z 7 trafieniami.
Po sezonie, w wieku 32 lat Murawski przechodzi do grającego w okręgówce Ruchu Bojanowo, gdzie z powodzeniem grał do 2010 roku. Mimo upływu lat nie brakowało mu dynamiki, boiskowego sprytu, co na tym szczeblu.
W 2015 z okazji jubileuszu Ruchu Bojanowo rozegrano mecz oldboje vs. zespół seniorów Ruchu, w którym Paweł w zespole starszych panów wpisał się na listę strzelców, a za zasługi dla miejscowego klubu uhonorowany został Srebrną Odznaką OZPN Leszno.
Ostatnie lata to niestety choroba Pawła. zachorował na nowotwór - białaczkę. By moc wyzdrowieć potrzebny był przeszczep szpiku kostnego. Na terenie powiatu ruszyła akcja pomocy. Na plakacie zachęcających mieszkańców na spotkanie informacyjne w Bojanowie potencjalnych dawców znajdowała się fotografia Pawła z czasów gry w Górniku Wałbrzych. W miniony piątek w Rawiczu rozegrano halowy Piłkarski Turniej Charytatywny pod hasłem Gramy dla "Burka".
Niestety, w nocy dwa dni  temu w szpitalu Paweł przegrał walkę z rakiem.
Pogrzeb odbędzie się w czwartek o godz. 12.00 w Bojanowie.

Jesień'19 - byli wałbrzyszanie na szczeblu centralnym

$
0
0
Mimo, że w wałbrzyskim regionie ligowe mecze możemy oglądać jedynie na co najwyżej piątym poziomie rozgrywkowym, to na wyższych szczeblach sporo zawodników z przeszłością w klubach podokręgu wałbrzyskiego.
PKO Ekstraklasa grać będzie jeszcze przez dwa tygodnie i wiele może się wydarzyć w ligowej tabeli. Na pewno in plus to postawa Śląska Wrocław, wcześniej walczącego w dolnej ósemce a dziś będącego w ścisłej czołówce. Na prawej obronie, wobec kontuzji Łukasza Brozia, ostatnio wskoczył KAMIL DANKOWSKI (wych. Nysy Kłodzko), którego dni w WKS wydawały się, jeszcze niedawno, policzone. Kadrowicz młodzieżówki za dyrektorowania Adama Matyska zapracował na wysoki kontrakt, który w tej rundzie był niewspółmierny do roli Danka w I zespole. Być może nadchodzące mecze, okres przygotowawczy zmieni pozycję defensora w zespole Vitezslava Lavićki. Znakomite recenzje zbiera Pogoń Szczecin, gdzie latem zameldował się IGOR ŁASICKI (wych. Górnika Boguszów-Gorce, później junior Górnika Wałbrzych), ale póki co w defensywie Portowców wyżej akcje stoją Bartkowskiego, Steca, Triantyfyllopoulosa, Zecha czy Matynii. Cracovia w tym sezonie mierzy wysoko, zarówno w lidze jak i Pucharze Polski, a centralną postacią jest JANUSZ GOL (wych. Polonii Świdnica). Nic dziwnego, że w październiku klub postanowił przedłużyć umowę z 34-letnim już pomocnikiem do 2022 roku. Na chwilę obecną największym ligowym rozczarowaniem jest Jagiellonia Białystok, gdzie sezon życia rozgrywa PATRYK KLIMALA (wych. Zjednoczonych Żarów, Lechia Dzierżoniów). 21-letni napastnik nie tylko trafia i asystuje w lidze, ale również w młodzieżowej reprezentacji Polski. Pochodzący w Kalna napastnik w kilku udzielonych wywiadach wspomina o piłkarskich tradycjach w rodzinie, że ojciec grywał w 1.ligowym Górniku Wałbrzych, co niestety, nie jest prawdą. Biorąc pod uwagę formę, wiek popularnego Diabła, są to najprawdopodobniej ostatnie miesiące w rodzimej lidze. Ciężki los beniaminka poznaje z autopsji KAMIL JURASZEK (wych. Piławianki Piława Górna, Polonia/Sparta Świdnica, Lechia Dzierżoniów), który zalicza 4.sezon w  ŁKS Łódź.W drugim z beniaminków, Rakowie Częstochowa, pokazał się z kolei JAROSŁAW JACH (wych. Pogoni Pieszyce, Lechia Dzierżoniów), który ostatnie półtora roku spędził za granicą (Crystal Palace Londyn, Rizespor, Sheriff Tiraspol). W Zagłębiu Lubin znikomy do tej pory bilans mają wałbrzyszanie: DAWID PAKULSKI (wych. Górnika Wałbrzych) w ekstraklasie w 2 występach skompletował 13 minut i to za kadencji poprzedników obecnego szkoleniowca Słowaka Martina Seveli. Z kolei PAWEŁ ŻYRA (wych. Górnika Wałbrzych) do tej pory nie zaliczył ani minuty na ekstraklasowych boiskach, choć pięciokrotnie był rezerwowym.
FORTUNA 1.liga w tym sezonie jest niezwykle ciekawa, bowiem awans przypadnie aż 3 zespołom. Dwa najlepsze promocję wywalczą bezpośrednio, a o trzecie miejsce w PKO Ekstraklasie walczyć będą w barażach zespoły z miejsc 3-6. Do 2.ligi spadną 3 najsłabsze zespoły. Po 20 kolejkach przodownictwo w tabeli należy do Warty Poznań i Stali Mielec. W strefie barażowej Podbeskidzie Bielsko-Biała, Radomiak, Olimpia Grudziądz i Miedź Legnica. W bielskim klubie nie ukrywają aspiracji awansowych, a pomóc ma RAFAŁ FIGIEL (Górnik Wałbrzych w 2015), uznana marka w tej lidze, zaliczył komplet występów w pełnym wymiarze czasowym dorzucając dwa celne trafienia.  Z kolei dopiero szóste miejsce legnickiego spadkowicza i 7 punktów straty do 2.miejsca jest sporym rozczarowaniem.Nastroje poprawiły wygrane w derbach regionu w Głogowie w ostatnim meczu ligowym z Chrobrym (2:0) oraz awans do 1/4 PP. Pewniakiem w przebudowanej defensywie jest 29-letni PAWEŁ ZIELIŃSKI (wych. Orła Ząbkowice Śląskie, Bielawianka). Co prawda GKS Tychy zajmuje dopiero ósme miejsce, ale zaledwie punkt od miejsca barażowego, a biorąc pod uwagę awans do ćwierćfinału PP, to można uznać jesień tyszan za udaną. 35-letni już napastnik MATEUSZ PIĄTKOWSKI (wych. Orła Piława Dolna, Lechia Dzierżoniów, Piławianka Piława Górna) w 17 meczach zdobył 5 bramek. Na pewno rozczarowaniem jest 10.lokata BrukBetu Termaliki Nieciecza, gdzie trafiło kilku zawodników z przeszłością w podokręgu wałbrzyskim. PAWEŁ OLEKSY (wych. Skalnika Czarny Bór, juniorzy Górnika/Zagłębia Wałbrzych) zagrał zaledwie 4-krotnie, MICHAŁ ORZECHOWSKI (wych. Gryfa Świdnica, juniorzy Polonii-Stali Świdnica, Lechia Dzierżoniów) - 3 epizody łącznie ponad 80 minut, ERNEST TERPIŁOWSKI (wych. Lechii Dzierżoniów) 9 meczów.
Bartosz Biel indywidualnie zaliczył udaną jesień.
[foto:gksbelchatow.com]
Po 3 sezonach niebytu w 2.lidze, na zaplecze ekstraklasy powrócił GKS Bełchatów, przed którym dramatyczne dni związane z niepewną przyszłością po ogłoszeniu braku dalszego sponsoringu przez PGE. Jednym z kluczowych graczy trzynastej drużyny Fortuna 1.ligi był BARTOSZ BIEL (wych. Baszty Wałbrzych, juniorzy Górnika/Zagłębia Wałbrzych), który w 20 meczach strzelił 5 bramek i dorzucił 1 asystę. Najmniej w 1.lidze porażek na wyjeździe doznała Puszcza Niepołomice (0:1 w Legnicy), a mimo to uplasowała się przed zimową przerwą dopiero na 14.miejscu. Nie może to dziwić skoro drużyna Tomasza Tułacza w 10 domowych meczach aż 8 razy schodziła pokonana, odnosząc ledwie jedno zwycięstwo. Powiększyła się wałbrzyska kolonia w małopolskim klubie, bowiem latem dołączył 19-letni bramkarz MATEUSZ GÓRSKI (wych. Orląt Krosnowice, juniorzy Nysy Kłodzko), który ostatnie 2 lata trenował w Ajaksie Amsterdam. Górski zagrał 3 razy w lidze, raz w pucharze, ani razu nie zachowując czystego konta, a mimo tego został zauważony przez trenera Jacka Magierę, który powołał go na mecze Elite League U-21 dając szansę debiutu w meczu z Norwegią w Bytowie (1:1). Obrońca MATEUSZ BARTKÓW (wych. AKS Strzegom) w 15 meczach raz wpisał się na listę strzelców, o czym tylko pomarzyć może MARCIN ORŁOWSKI (Górnik Wałbrzych 2012, 2014-16). Popularny Orzeł zapamiętany pod Chełmcem ze skuteczności, korony króla strzelców w sezonie 15/16, jesienią zaliczył ZERO trafień, co na grę na pozycji środkowego napastnika jest wstydliwym rezultatem. Nie może więc dziwić najmniejsza liczba trafień w lidze Puszczy (15 w 20 meczach). W kwartecie zamykającym tabelę na ostatnim bezpiecznym miejscu jest Chrobry Głogów, gdzie zadebiutował 18-letni DOMINIK PIŁA (wych. Gryfa Świdnica, juniorzy Polonii-Stali Świdnica). Świdniczanin zaliczył 6 występów, w tym 3 wychodząc w podstawowym składzie, a w meczu z Olimpią Grudziądz wpisał się na listę strzelców. Tyle samo punktów co Chrobry ma Odra, która katastrofalnie rozpoczęła sezon (11 meczów ligowych bez wygranej!). Posadą za wyniki zapłacił trener Mariusz Rumak.
meczów. Pewnym punktem w drugiej linii był wyróżniający się przede wszystkim wzrostem MIŁOSZ TROJAK (wych. Górnika Wałbrzych), który w 16 meczach zdobył jedną bramkę, a w PP jego trafienie w 90.minucie gry dało sensacyjną wygraną z Arką Gdynia 1:0. Niestety, po zakończeniu rundy Miły stał się bohaterem mediówz niezbyt chlubnego zachowania, za które grozi mu do 5 lat ograniczenia wolności. Sprawa jest rozwojowa i być może klub ze względów wizerunkowych niebawem pożegna się z Trojakiem.Z kolei doświadczony napastnik ARKADIUSZ PIECH (wych. Polonii Świdnica) latem pożegnał się ze Śląskiem Wrocław i po nieudanych próbach znalezienia klubu za granicą w połowie października rozpoczął treningi w zespole Piotra Plewni.Jego jesienny bilans to 6 meczów i 1 gol.
Zmiana zasad awansów i spadków dotyczy również drugiej ligi, gdzie podobnie jak szczebel wyżej 2 miejsca awansowe zapewniają sobie dwa najlepsze zespoły (po jesieni Widzew i Górnik Łęczna), a o trzecie walczyć w barażach będzie kwartet ekip z miejsc 3-6. Na miejscu barażowym jest spadkowicz GKS Katowice, gdzie wałbrzyszanin Dominik Bronisławski kuruje się po zerwaniu więzadła krzyżowego w lipcu i jeszcze nie wrócił do treningów. Udaną jesień zaliczyła Resovia - 4.miejsce barażowe, 4 punkty do wicelidera. Podporą defensywy jest DAWID KUBOWICZ (wych. Górnika/Zagłębia Wałbrzych, Górnik Wałbrzych 2012), który latem odszedł ze zdegradowanej Siarki Tarnobrzeg. Kuba zagrał w 18 na 20 możliwe spotkania, strzelił 2 gole. Dwukrotnie za dwie żółte kartki wyleciał z boiska, co jest rekordem w lidze. Elana Toruń rozgrywa drugi sezon po powrocie do 2.ligi i zmaga się z syndromem kolejnego sezonu po awansie. MICHAŁ NOWAK (wych. Górnika Wałbrzych) po tym jak za trenerem Rafałem Górakiem do Katowic przeniósł się rywal do bramki Bartosz Mrozek mógł się spodziewać, że zostanie bramkarzem nr 1. Tymczasem Nowak zagrał w 7 meczach (ani razu nie zachowując czystego konta) przegrywając rywalizację z Jakubem Knutem rocznik 2000. DAMIAN LENKIEWICZ (Górnik Wałbrzych 2015) zagrał 11 meczów i w wygranym meczu na boisku wicelidera z Łęcznej zdobył bramkę - pierwszą od czerwca 2018.
Dominik Radziemski po 2 latach powrócił
na boiska drugiej ligi.
[foto: Ewa Jakubowska]
Dolnośląski beniaminek Górnik Polkowice uplasował się na 12.miejscu, dwa punkty przewagi nad miejscem spadkowym. Wałbrzyszanin DOMINIK RADZIEMSKI (wych. Baszty Wałbrzych, Górnik Wałbrzych) zagrał w 18 meczach raz wpisując się na listę strzelców. Warto dodać, że Radziem obecnie występuje na boku bloku obronnego. Na miejscu spadkowym (16) jest obecnie Skra Częstochowa z 22 punktami. Zaledwie 3 punkty więcej ma jedenasta Garbarnia Kraków, a dwa Górnik Polkowice, co świadczy jaki tłok jest w dole tabeli. Pod Jasną Górą liczą na skuteczność DAMIANA NIEDOJADA (wych. Pogoni Pieszyce, Lechia Dzierżoniów). Damiana po skutecznej grze w Dzierżoniowie zaczęto porównywać z Krzysztofem Piątkiem, ale w swoim premierowym sezonie w 2.lidze w Rozwoju Katowice zaledwie trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Po letniej przeprowadzce do Skry w 17 meczach strzelił 2 gole i musi nastąpić poważny progres w skuteczności, by częstochowianie nie drżeli o ligowy byt.
Trzecia liga, czyli czwarty poziom rozgrywkowy. Cztery grupy podzielone według klucza geograficznego. W grupie I prowadzi Sokół Ostróda z 4 punktami przewagi nad trójką zespołów: Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Legia II Warszawa, Sokół Aleksandrów Łódzki. Faworytem są rezerwy Legii, czyli stołeczna młodzież plus 33-letni Radosław Pruchnik i oczywiście "spady" z I zespołu. Drugą już rundę w legijnej dwójce zalicza RADOSŁAW CIELEMĘCKI (wych. Górnika Wałbrzych, juniorzy Gryfa Świdnica, Polonii/Sparty Świdnica, Górnika Nowe Miasto Wałbrzych). 16-latek aż 15-krotnie pokazał się na boiskach 3.ligi (2 gole), a do tego 3 mecze w Pucharze Polski, gdzie zespół Piotra Kobiereckiego zakończył grę w 1/8. Sporo pisało się o jesiennym debiucie Szymona Włodarczyka (1 mecz w PP - 20 minut i asysta przeciwko Odrze Opole 1:0 oraz 21 minut w Łowiczu w lidze). Włodar jr, podobnie jak jego ojciec Piotr, były gracz Zagłębia i KP Wałbrzych, urodził się w Wałbrzychu, ale ani nigdy nie trenował w żadnej wałbrzyskiej drużynie.
Tuż za czołową piątką znajduje się Pelikan Łowicz, gdzie występuje KRYSTIAN STOLARCZYK (Górnik Wałbrzych 2015). Jego jesienny bilans to 7 meczów i aż 5 żółtych kartek.
W grupie II lideruje KKS 1925 Kalisz przed Radunią Stężyca (jedyna drużyna bez porażki w całej trzeciej lidze!), Świtem Skolwin i Kotwicą Kołobrzeg. Tabelę zamyka z kolei Bałtyk Gdynia, który padł ofiarą oszusta pochodzącego z ... Kotliny Kłodzkiej.
W grupie III przoduje Śląsk II Wrocław, który kilka miesięcy temu o awans walczył z Górnikiem Wałbrzych. Za kilka miesięcy być może oba zespoły będą dzielić 4 poziomy rozgrywkowe... W zespole lidera (6 punktów przewagi nad zasłużonym duetem Ruch Chorzów - Polonia Bytom) grali m.in. KAMIL DANKOWSKI - 8 meczów, MIKOŁAJ ŁAZAROWICZ (wych. Nysy Kłodzko) - 1 mecz (16 minut), SZYMON KROCZ (wych. Orła Ząbkowice Śl.) - 9/2 gole. Po dwóch kolejnych degradacjach wydawało się, że MKS Kluczbork dopisze kolejny spadek w czerwcu br., ale przez wycofanie się Rozwoju Katowice zespół przystąpił do rozgrywek i jesień zakończył na solidnym piątym miejscu. Wśród zawodników MKS byli - piłkarski obieżyświat, 37-letni już BARTOSZ SZEPETA (Górnik Wałbrzych 2014) czy o 17 lat młodszy ŁUKASZ SZUKIEŁOWICZ (wych. Piasta Nowa Ruda, juniorzy Nysy Kłodzko, Lechia Dzierżoniów).
Dominik Więcek (Zagłębie II Lubin)
[foto: e-legnickie.pl]
Oprócz rezerw Śląska w czołowej 10 próżno szukać dolnośląskich ekip, choć dobre okresy miały Foto-Higiena czy tradycyjnie Ślęza.  Zespół Grzegorza Kowalskiego przez całą jesień oscylował pomiędzy ósmym a czwartym miejscem, by wylądować na 11. Ale zaledwie 3 punkty dzielą od piątego Kluczborka. W bramce debiut zaliczył KACPER KOZIARZ (wych. Polonii-Stali Świdnica) młodzieżowiec z rocznika 2000, 13/2 gole to bilans filigranowego MACIEJA MATUSIKA (wych. Śnieżnika Domaszków), 15/1 gol i rekordowe 8 żółtych kartek - MACIEJ TOMASZEWSKI (wych. Gryfa Świdnica, Lechia Dzierżoniów). Blado wygląda bilans SZYMONA TRAGARZA (wych. FILIP BARSKI (wych. Championu Bielawa, Lechia Dzierżoniów), KACPER CZAJKOWSKI (wych. Championu Bielawa, Bielawianka) 16/1 gol, MICHAŁ BARTKOWIAK (wych. Górnika Wałbrzych) 15/3 gole, MARCIN BURYŁO (wych. Unii Jaroszów, AKS Strzegom, Lechia Dzierżoniów) 16/5 goli, JAN JAKACKI (wych. Górnika Wałbrzych) 3/0, WIKTOR NAHREBECKI (wych. Gryfa Świdnica) 16/0, MATEUSZ SAWICKI (wych. Górnika Wałbrzych) 7/0, Ukrainiec JEHOR TARNOV (Polonia-Stal Świdnica 2015-16) 15/3 gole. Czternaste miejsce Stali Brzeg musi dziwić wobec przedsezonowych zapowiedzi walki o awans, w październiku zmiana trenera i Stal opuściła dno tabeli. Bramkarz AMIN STITOU (wych. Polonii/Sparty Świdnica, Lechia Dzierżoniów) opuścił jesienią tylko jeden mecz i to z powodu kontuzji, w obronie MARIUSZ KRUPNIK (wych.Granitu Roztoka, Victoria Świebodzice, AKS Strzegom, Lechia Dzierżoniów) zagrał 10 razy, z kolei DAMIAN CELUCH (Polonia/Sparta Świdnica 2012) został najskuteczniejszym zawodnikiem z 5 trafieniami. Ostatnie bezpieczne miejsce, czyli 15 zajmują rezerwy Miedzi, co jest sporym rozczarowaniem biorąc pod uwagę potencjał zespołu, w którym oglądaliśmy obok Wojciecha Łobodzińskiego, Grzegorza Bartczaka, Marcina Warcholaka m.in. FILIPA SAMKA (UKS Lechia, Lechia Dzierżoniów) rocznik 2001 - 3 występy, ALEKSANDRA ROKOSZA (wych. Górnika Wałbrzych) - 4/0, MICHAŁA POJASKA (wych. Gryfa Świdnica) 15/1 gol, IGORA LEWANDOWSKIEGO (wych. Baszty Wałbrzych) 6/0, RAFAŁA ADAMSKIEGO (wych. Zielonych Łagiewniki, Lechia Dzierżoniów) 4/0. Trio spadkowe tworzą zespołu z Żmigrodu, Lubina i Starowic Dolnych. Piast już po rundzie pożegnał brazylijskiego trenera Ediego. Jeden z bohaterów Regions Cup 2019 MATEUSZ JAROS (Polonia/Sparta Świdnica 2013-16) zdobył tylko jedną bramkę, powracający z półrocznego wypożyczenia z Lechii Dzierżoniów OSKAR MAJBRODA 9/0 i OSKAR TRZEPACZ 12/0 nie mają również powodów do zadowolenia. Jedno zwycięstwo, aż 10 remisów i 6 punktów straty do bezpiecznego miejsca to bilnas wstydu rezerw Zagłębia. PAWEŁ WITSANKO (1998, wych. Orła Ząbkowice Śl.) -10/0, JAKUB SYPEK (2001, Orzeł Ząbkowice Śl.) 16/2 gole, DAMIAN KASPRZAK (2001 wych. Gryfa Świdnica, Polonia-Stal Świdnica) 3/0, DAWID PAKULSKI (1998, wych. Górnika Wałbrzych) 3/0, DOMINIK WIĘCEK (wych. Górnika Wałbrzych) 16/1 gol,  PAWEŁ ŻYRA (1998, wych. Górnika Wałbrzych) 7/2 gole.
Gryfa Świdnica, Polonia-Stal Świdnica, Górnik Wałbrzych), który w 16 występach nie potrafił ani razu pokonać bramkarza rywali. Tyle samo punktów co Ślęza zdobyła Foto-Higiena Gać, która do połowy rundy plasowała się na pozycji wicelidera! 5 ostatnich meczów bez zwycięstwa zespołu Jacka Fojny spowodowały, że gacianie przezimują na 12.miejscu. W drużynie spod Oławy aż roiło się od zawodników z klubów wałbrzyskich:
Szymon Stec
Z kolei beniaminek z Opolszczyzny LZS Starowice Dolne boleśnie przekonał się, że trzecioligowe granie to za wysokie progi dla nich. Nie pomogło sprowadzenie aż 13 nowych graczy. O obsadę bramki zadbać miał duet z wałbrzyskimi korzeniami: KACPER MAJCHROWSKI (ur.w Wałbrzychu wych. Włókniarza Głuszyca, Lechia Dzierżoniów 2019) i SZYMON STEC (wych. Gryfa Świdnica, Górnik Wałbrzych 2018/19). Abonament zdobył ten pierwszy - efekt w 17 meczach 43 puszczone bramki. Młodszy o 2 lata Stec zaliczył jedynie 3 mecze w okręgowym PP (2 puszczone strzały w meczu z LZS Skorogoszcz) i 4 spotkania w A klasowych rezerwach. Po zakończeniu rundy LZS nie przedłużył wypożyczenia Steca z Zagłębia Lubin. W poprzednich sezonach ostoją defensywy był PRZEMYSŁAW CICHOCKI (Górnik Wałbrzych 2015/16), ale jesienią z powodu urazu zaliczył jedynie 3 ostatnie mecze, w których Starowice straciły aż 17 bramek! Oprócz ww. zawodników w ekipie outsidera grali m.in. MARCIN RZEPKA (wych. Orła Ząbkowice Śl., Lechia Dzierżoniów) 3/0, DAMIAN SZYDZIAK (Orzeł Ząbkowice Śl. 2011-13, 2015-16, Unia Bardo 2016, Lechia Dzierżoniów 2017-19) 16/0.
Z kolei w IV grupie 3.ligi toczyć się będzie najbardziej zażarta walka o awans. Po rundzie jesiennej na prowadzeniu Korona II Kielce, Hutnik Kraków i Motor Lublin, a o kolejności decyduje tzw.mała tabela oparta na wynikach bezpośrednich meczów pomiędzy zainteresowanymi zespołami. Co więcej czwarta Wólczanka Wólka Pełkińska ma zaledwie punkt straty.

Jesień byłych wałbrzyszan w czwartych ligach

$
0
0
W powojennej historii ligowego futbolu drużyny z podokręgu wałbrzyskiego nie były jeszcze tak nisko jak w bieżącym sezonie. Piąty poziom, czwarta liga, ale są nadzieje, że w czerwcu będzie można świętować awans do 3.ligi.
W grupie zachodniej 4.ligi dolnośląskiej zimę w fotelu lidera spędzi jedynak z PodZPN Wałbrzych AKS Wałbrzych Strzegom. Drużyna prowadzona przez wałbrzyszanina Roberta Bubnowicza już trzeci sezon bije się o prymat w 4.lidze. Dwa lata temu pierwsze miejsce przegrała w ostatniej kolejce remisując na boisku opuszczającego ligę Górnika Boguszów-Gorce, rok później już w barażach lepszy okazał się Śląsk II Wrocław. W bieżącym sezonie AKS zrobił się jeszcze bardziej wałbrzyski i popularny Buba  może wystawić jedenastkę złożoną z byłych graczy wałbrzyskich klubów:
Damian Jaroszewski - Marcin Gawlik, Jan Rytko, Dawid Stanuszek, Mateusz Krzymiński - Kamil Młodziński, Marcin Morawski, Adrian Zieliński, Damian Migalski - Kamil Sadowski, Damian Bogacz. A jest jeszcze najrzadziej grający Daniel Borowiec, a przecież są inni zawodnicy jak Wojciech Durajczyk, Antonio Gomes Camacho junior, który po snajperskich popisach w A klasie latem dołączył do AKS, utalentowany Szymon Cukier (przybył z Miedzi Legnica) czy Ukrainiec Dmytro Shevchenko. Strzegomianie w lidze mają najlepszą defensywę, ale już 4 zespoły były bardziej skuteczne. Łupem bramkowym jesienią podzielili się: 9 - Bogacz, 8 - Morawski, 5- Sadowski, 4- Migalski, 3- Shevchenko,Durajczyk, 2-Cukier, Młodziński, 1-Krzymiński, Zieliński. Zespół Bubnowicza znakomicie radził sobie na wyjazdach, gdzie na boisku odniósł komplet zwycięstw, ale w Szczedrzykowicach przeprowadził za dużo zmian i zamiast 5:0 zrobiło się po walkowerze 0:3. W Strzegomiu AKS przegrał z Apisem 1:2 i sensacyjnie z Górnikiem Złotoryja aż 0:3.
Dekadę temu wprowadzali Górnika Wałbrzych do trzeciej,
a później do drugiej ligi, a obecnie wciąż są kluczowymi
zawodnikami swoich drużyn. Po lewej 39-letni Marcin
Morawski (AKS Strzegom), a obok o 3 lata starszy Rafał
Majka (Kuźnia Jawor). [foto: e-legnickie.pl]
O awans strzegomianie wiosną będą się bić aż z 3 zespołami, co jest odmianą do poprzednich sezonów, gdzie toczył się bój praktycznie między duetem zespołów. Tyle samo punktów co lider zgromadziły Karkonosze Jelenia Góra legitymujące się kompletem 8 domowych zwycięstw. Defensywę scementował niedoszły szkoleniowiec, były ligowiec z Górnika  Zabrze Ukrainiec Oleksandr Szeweluluchin, udanym transferem było sprowadzenie z Piasta Żerniki Mateusza Czerwińskiego autora 11 goli. Punkt mniej mają rezerwy Chrobrego Głogów, które przegrały zaledwie dwukrotnie (2:5 w Strzegomiu i 0:3 w Jeleniej Górze), a 3 Apis Jędrzychowice mający w swoim składzie najskuteczniejszego w lidze Mateusza Baszaka autora aż 20 bramek. W Chrobrym II mogliśmy oglądać byłych zawodników klubów podokręgu wałbrzyskiego: 18-letnich Michała Czekietę, Adama Moczurada i Szymona Kwietnia oraz rok młodszego Łukasza Mola (Lechia Dzierżoniów), Marcela Galasa i Bartosza Górskiego (obaj 17 lat, Piast Nowa Ruda, Orzeł Ząbkowice) oraz 18-letniego Dominika Palę (Gryf Świdnica, Polonia-Stal Świdnica). Ten ostatni,który jesienią zadebiutował już w I zespole, jesienią w 4.lidze strzelił 7 goli, w tym 4 w meczu przeciwko KS Legnickie Pole zakończone rekordowym w 4.lidze wynikiem 10:1.
Jaworską Kuźnię do 4.ligi wprowadził Piotr Przerywacz, który prowadził beniaminka przez 13 kolejek aż do niechlubnego meczu w Jeleniej Górze, przegranym aż 0:9. Zmiana trenera spowodowała, że jaworzanie w 3 ostatnich meczach dorobek punktowy powiększyli aż o 7 punktów finiszując na 11.miejscu. W Kuźni wciąż oglądać możemy 42-letniego już Rafała Majkę. Inny trener doskonale znany w Wałbrzychu Artur Milewski jesień z Lotnikiem Jeżów Sudecki zakończył z kolei na 13.miejscu będąc jednocześnie najgorzej grającą drużyną u siebie (zaledwie 6 punktów w 8 meczach). Na półmetku rozgrywek wyraźnie od reszty stawki odstaje trio Prochowiczanka, Stal Chocianów i Gryf Gryfów Śląski.
O ile dla AKS walka o pierwszą lokatę w grupie zachodniej stała się tradycją to w grupie wschodniej doszło do poważnych zmian. Awans Śląska II Wrocław i wycofanie się z rozgrywek Górnika Wałbrzych spowodowały, że przed sezonem trudno było wytypować jednoznacznego faworyta. Jak się okazało najlepszą okazała się Polonia-Stal Świdnica, która miniony sezon zakończyła na 3 miejscu (strata 4 punktów do Górnika, 19 do Śląska II, przewaga aż 13 punktów nad Orłem Prusice i 19 nad Sokołami z Wielkiej Lipy i Marcinkowic). Początek rundy należał do Sokoła Marcinkowice, który rozpoczął od 3 zwycięstw, ale później było już nieco gorzej, a twierdzę zespołu Marcina Krzykowskiego zdobyli świdniczanie (2:0) i niespodziewanie Piast Nowa Ruda (5:1). Zawiódł skuteczny w poprzednim sezonie Mateusz Magusiak (2 gole), ale godnie zastąpił go 19-letni Krzysztof Bialik (11 bramek). W 4.kolejce na fotel lidera wskoczył inny Sokół, z Wielkiej Lipy, którego śmiało można uznać za rewelację rundy. Drużyna Marcina Foltyna u siebie straciła zaledwie punkt (0:0 z Marcinkowicami), od 3.kolejki tylko przez 2 tygodnie nie znajdowała się na miejscach 1-2! Niespodziewanie najskuteczniejszym strzelcem Sokoła był Artur Kierat z 11 golami. Po 7 meczach liderem został Piast Żerniki, którego szybko zastąpił Piast Nowa Ruda.
Mateusz Poświstajło z Piasta Nowa Ruda był jednym
z najciekawszych zawodników grupy wschodniej dolnośląskiej
4.ligi. [foto: Karol Fester]
Przemysław Malczyk latem otrzymał kilku nowych zawodników, a Piast z zespołu walczącego o utrzymanie stał się drużyną grającą ofensywną piłkę. Duetu napastników mogliby zazdrościć również trzecioligowcy. Do skutecznego Bartosza Chabrowskiego (jesienią 13 bramek) dołączył Mateusz Poświstajło, który w przeszłości seryjnie trafiał dla Trojana Lądek Zdrój i Kryształu Stronie Śląskie. Król strzelców wałbrzyskiej okręgówki jesienią strzelił 9 bramek trafiając do notesów skautów i po rundzie zaliczył sparing w barwach pierwszoligowego GKS Tychy, gdzie wpisał się na listę strzelców! Udanie wprowadził się 19-letni Adrian Jeziorski (5 goli), który zimą być może trafi do wyższej ligi. Powracający z Holandii Wojciech Rzeczycki zaliczył 2 gole, podobnie jak Brazylijczyk Deiverson, a po 1 golu zaliczyli "weterani"Piasta w osobach Ernesta Polaka i Marcela Schmidta. Z jednej strony efektownie 6:1 z Orłem Prusice, 6:2 w Ząbkowicach Śląskich czy 5:1 w Marcinkowicach, a z drugiej 0:3 w Oławie, 0:4 u siebie z Polonią-Stalą czy 0:5 w Trzebnicy. Zbyt duża huśtawka formy, ale mimo wszystko jesień należy ocenić w wykonaniu noworudzian na duży plus,mimo, że zimę spędzą na 6.miejscu.
Od 9.kolejki, gdy Piast potknął się u siebie z Wiwą (1:1) pozycję lidera objęła Polonia-Stal Świdnica, która wyrosła na faworyta nr 1 w grupie wschodniej. Biorąc pod uwagę wygraną w Pucharze Polski z AKS Strzegom 4:3 po kapitalnym widowisku (2:0 do przerwy, po kwadransie drugiej odsłony 2:3 i w końcowy triumf świdniczan) to w podopiecznych Rafała Markowskiego należy upatrywać faworyta w barażowym pojedynku o awans do 3.ligi. Do już solidnej kadry dołączył duet z Górnika Wałbrzych Damian Chajewski - Sławomir Orzech, z Lechii Dzierżoniów Patryk Paszkowski, a  ofensywę wzmocnił snajper AKS Strzegom Roland Emeka. Lider zaliczył komplet domowych zwycięstw, gorzej szło na wyjazdach, gdzie świdniczanie trzykrotnie znaleźli pogromców: w Bardzie (0:3), w Oławie 1:2 i niespodziewanie w ostatnim meczu w  Długołęce 0:1. Najskuteczniejszymi zawodnikami Polonii-Stali byli: 8 - Rafał Myrta, 7 - Wojciech Szuba, 5-Damian Chajewski, 4 - Edil de Souza Barros.
Trzecie miejsce na mecie jesiennych zmagań przypadło Bielawiance, której, podobnie jak Polonii-Stali i Piastowi, udało się przeprowadzić ciekawe transfery. Z Nysy Kłodzko przyszedł Adam Bońkowski,który dorzucił 8 trafień, a z Zachodu Sobotka Patryk Drożyński. 23-latek, wychowanek Śląska głównie znany był z gry w 3-ligowej Bystrzycy Kąty Wrocławskie, ale nie był tak skuteczny jak w minionej rundzie. 15 trafień daje mu przodownictwo w klasyfikacji najskuteczniejszych przed , Chabrowskim (13, Piast Nowa Ruda), Januszem Garncarczykiem (12 goli, Moto-Jelcz Oława) i Dawidem Kuriatą (12, Unia Bardo). Na solidnym 5.miejscu finiszowała Unia Bardo,która latem zaskoczyła obserwatorów czwartoligowych zmagań zakontraktowaniem dwóch utalentowanych 18-latków. Bardzianie do tej pory znani byli z najstarszej wiekowo kadry meczowej, więc Kamil Dymek (Nysa Kłodzko, jesienią 2 gole), Mateusz Łaszczewski (Orzeł Ząbkowice Śląskie,jesienią 3 gole) stanowią miłą niespodziankę. 3 gole zanotował wychowanek Górnika Wałbrzych stoper Michał Łaski. 9.miejsce i aż 14 punktów straty do lidera to wstydliwy dorobek Lechii Dzierżoniów, którą upatrywano jako jednego z faworytów do walki o awans. Po 3.kolejce i dwóch kolejnych porażkach z funkcją trenera pożegnał się Łukasz Kabaszyn, którego zastąpił pełniący obowiązki prezesa klubu Paweł Sibik. Dzięki sukcesom Piątka czy Jacha wynikom Lechii przyglądają się w wielu zakątkach kraju.Latem do Niecieczy powędrował Orzechowski z Terpiłowskim. Po odejściu armii zaciężnej do Dzierżoniowa latem trafili m.in. Chrapek i Domaradzki (AKS Strzegom), Uszczyk (Zjednoczeni Żarów),Knyrek (powrót na Dolny Śląsk po grze w dalekim Szczecinie). Gdy dodamy do nich Borowego, Słoneckiego gwiazd Regions Cup, a także duet Brazylijczyków, to śmiało można powiedzieć, że miejsce w środku tabeli to prawdziwe rozczarowanie. Najjaśniejszym momentem był bodaj derbowy mecz w Bielawie wygrany po trafieniu Patryka Chrapka.
Orzeł Ząbkowice Śląskie czwartoligowy status zachował dzięki wycofaniu się Górnika Wałbrzych. Dwunaste miejsce odzwierciedla obecne możliwości Orła, na plus trzeba zapisać skuteczność Łukasza Maciejewskiego.Popularny Elber zaliczył 10 trafień. Tuż za nim plasuje się Polonia Trzebnica i ubiegłoroczny beniaminek z Prusic. Orzeł z ośmiu wyjazdów przywiózł zaledwie punkt, zawiódł ubiegłoroczny król strzelców Grzegorz Rajter, który jesienią trafił 9 razy, a błysnął w meczu z LKS Bystrzyca Górna popisując się 4 golami. Niestety, ligową tabelę zamyka duet beniaminków z wałbrzyskiej klasy okręgowej. Pogoń Pieszyce w 16 kolejkach uzbierała 11 punktów, dramatycznie punktując u siebie (4 punkty w 8 meczach), LKS Bystrzyca Górna z kolei ma na koncie skromne 7 oczek wywalczonych jedynie na własnym obiekcie, z 9 wyjazdów nie przywiózł nawet punktu strzelając ledwie 4 bramki. Wśród strzelców 10 jesiennych goli dla Bystrzycy najwięcej zdobył Łukasz Żygadło 3, z kolei dla Pogoni Bartosz Rzepski -5, Adrian Jasiński - 4, Sławomir Gorząd -3. Grający trener pieszyczan Sebastian Gorząd raz się wpisał na listę strzelców. Obu beniaminków wiosną czeka ciężka walka o utrzymanie.
Sebastian Surmaj (Warta
Gorzów). [foto: Stefan Kasprzyk]
W innych czwartych ligach oczywiście nie brakuje również wałbrzyszan. 18-letni Patryk Woźniak, wychowanek Górnika Nowe Miasto Wałbrzych spadł z Mazurem Ełk z 3.ligi, a jesień w warmińsko-mazurskiej forBET IV lidze zajmuje 8.miejsce, ale do lidera GKS Wikielec (komplet 17 wygranych!) tracą aż 30 punktów. Patryk opuścił jeden mecz, a strzelił tylko dwie bramki. O wiele lepsze humory ma Sebastian Surmaj, który podobnie jak Woźniak pozostał w zespole spadkowicza z 3.ligi. Warta Gorzów w lubuskiej 4.lidze doznała tylko jednej porażki, u siebie z byłym klubem Surmaja, Cariną Gubin, ale na półmetku prowadzi z przewagą 3 punktów nad lokalnym rywalem Stilonem Gorzów, którego pokonała w derbach 1:0. 9 bramek wałbrzyskiego pomocnika to rezultat więcej niż przyzwoity. Mniej udany był powrót do ligowego grania Bartosza Tyktora, który wznowił treningi w macierzystej Pogoni Skwierzyna. Początek sezonu to 4 kolejne mecze z żółtą kartką i pauza.Jesienią Tyktor ukarany w ten sposób był 8 żółtych kartek, raz zobaczył w konsekwencji czerwoną kartkę, ale i zdobył 2 gole. Pogoń jesienną rundę zakończyła na 6.miejscu ze stratą 17 punktów do gorzowskiej Warty.
Na Górnym Śląsku w gr.I 4.ligi śląskiej gra 17-letni Jakub Długosz. Wychowanek Szczytu Boguszów trenował później w Górniku Wałbrzych, Lechii Dzierżoniów, a 3 lata temu wypatrzony został przez Piast Gliwice. Obecnie wypożyczony jest do GKS Gwarka Ornontowice, gdzie jesienią w 4.lidze zaliczył 10 epizodów, do tego dorzucił 4 mecze/1 gol w Pucharze Polski podokręgu Zabrze, a także w występujących w C klasie rezerwach - 2 mecze/3 gole.
W łódzkiej 4.lidze w rezerwach Pelikana Łowicz pojawił się Krystian Stolarczyk, który grał w Górniku Wałbrzych wiosną 2015 - po wykluczeniu w I zespole w 3.lidze szczebel niżej zaliczył dwa występy, oba zakończone wygranymi i zdobytą bramką (4:2 z Orłem Nieborów). W podobnej sytuacji, brak miejsca w I zespole i gra w czwartoligowych rezerwach, znalazł się Kamil Juraszek,który jesienią w ŁKS II Łódź zaliczył identyczny bilans co Stolarczyk: 2 mecze i 1 gol.
W Małopolsce w grupie wschodniej 4.ligi w barwach rezerw BrukBetu Termaliki Nieciecza oglądaliśmy Pawła Oleksego (4 mecze), Michała Orzechowskiego (3 mecze) i Ernesta Terpiłowskiego (7 meczów/2 gole).

Jesień 2019 wałbrzyskich stranieri

$
0
0
Wiele lig zagranicznych jeszcze nie zakończyło rywalizacji w 2019 roku. Należy do nich Serie A, gdzie grają najbardziej znani zawodnicy pochodzący z byłego województwa wałbrzyskiego, czyli Krzysztof Piątek (AC Milan) i Piotr Zieliński (SSC Napoli). Ale emocje futbolowe z udziałem Polaków to również rywalizacja w mniej eksponowanych ligach. A jak grali mniej znani koledzy wspomnianych reprezentantów Polski?
We Włoszech występuje również wałbrzyszanin Patryk Parol. Rosły (193 cm wzrostu) 23-letni wychowanek Baszty Wałbrzych od wielu lat występuje na Półwyspie Apenińskim, gdzie grał PGS Concordia Verona, AC Chievo Verona, Novara Calcio, później grał w hiszpańskim CD Eldense i szwajcarskiej AC Bellinzona, by poprzedni sezon spędzić ponownie w Italii w czwartoligowym ASD Vilafranca. Latem przeszedł do CPC San Lazzaro występującego w regionalnej lidze (5.poziom rozgrywkowy) Lombardii. Po 14 meczach zespół Patryka zamyka ligową tabelę zdobywając zaledwie 2 punkty i strzelając 7 bramek. Wśród strzelców próżno jednak szukać nazwisko Polaka...
Za kilka dni 30-te urodziny obchodzić będzie Michał Masłowski. Nieco już zapomniany były reprezentant Polski w podokręgu wałbrzyskim występował przez 2 sezony. O ile pobyt w Zielonych Łagiewniki nie był może zbyt okazały, to dobra gra w Lechii Dzierżoniów w sezonie 2010/11 była przepustką do Zawiszy Bydgoszcz, z którym wywalczył awans do ekstraklasy, a potem Puchar Polski. Mimo zdobycia dubletu z Legią pobyt Michała w Warszawie nie jest dobrze oceniany, a od 2 lat gra w chorwackim HNK Gorica, który po rundzie jesiennej zajmuje 6.miejsce. Masłowski zdobył zaledwie jedną bramkę i to w premierowej kolejce.
W drugiej lidze norweskiej w Hamar z powodzeniem broni 31-letni Łukasz Jarosiński.W 2019 roku bronił w 28 meczach (na 30 możliwe), a jego klub Hamarkameratene finiszował na 10.miejscu. Łukasz ośmiokrotnie zachował czyste konto, przepuścił 44 bramki (średnia 1,6/mecz).
Na Wyspach Owczych swego czasu była spora kolonia wałbrzyskich piłkarzy, bowiem z sukcesami krajowymi oraz występami w europejskich pucharach występowali m.in. Marek Wierzbicki, Andrzej Pacek,bracia Radziemscy,Tomasz Resel,Mirosław Otok, a przede wszystkim Waldemar Nowicki. Ten ostatni osiadł na Wyspach i do dziś czynnie bierze udział w życiu B71 Sandoy,jest członkiem sztabu szkoleniowego I zespołu oraz można go zobaczyć również w okolicznościowych występach oldbojów. W jego ślady poszedł syn Dawid, który w styczniu skończy dopiero 17 lat. B71 obecnie występuje na drugim poziomie rozgrywkowym Wysp Owczych, czyli 1.lidze zwanej po farersku 1.deild.
Na drugim planie bramkarz Dawid Nowicki w swoim
ligowym debiucie w seniorach B71 
Sezon 2019 Sandoy zakończyło na 7.miejscu (na 10 drużyn). W 27 meczach zespół stracił aż 72 gole, gorszą defensywą mógł się pochwalić jedynie outsider rezerwy EB/Streymur - 92. Najwyższą klęską było w ostatnim meczu sezonu 2:10 z drugim zespołem NSI Runavik, a oprócz rekordowego rezultatu mecz był wyjątkowy dla Dawida Nowickiego, dla którego był to premierowy występ w zespole seniorów.
Innego bramkarza z ziemi wałbrzyskiej Dominika Muchę mało kto kojarzy. 22-latek urodzony w Świdnicy treningi rozpoczął w Płomieniu Makowice, a później kontynuował je w Rawie Boleścin. Kolejnymi etapami w Polsce były juniorskie zespoły Śląska Wrocław, rezerwy Miedzi Legnica, Górnik Łęczna, Lublinianka Lublin i Kłos Gmina Chełm, a najwyższym szczeblem rozgrywkowym była 4.liga. Niespodziewanie latem postanowił przygodę z futbolem kontynuować w Niemczech na szóstym poziomie rozgrywkowym. FC Mecklenburg Schwerin po jesieni zajmuje 4.miejsce, a Dominik wystąpił tylko w jednym meczu - zremisowanym 1:1 z FSV Einheit Ueckermuende, gdzie pokonał go ... Polak Hubert Bylicki.
Dominik Mucha w barwach FC Mecklenburg
[foto:fupa.net] 
Michał Protasewicz futbolu uczył się w Holandii i Niemczech, a w ojczyźnie nie potrafił przebić się do ekstraklasy. Największym sukcesem jego to 45 minut w PP w barwach Górnika Zabrze oraz gra w 1.ligowej Flocie Świnoujście. Jesienią 2010 rozegrał 9 meczów w drugoligowym Górniku Wałbrzych, ale oprócz 4 żółtych i 1 czerwonej kartki niczym szczególnym nie wyróżnił się. Od kilku lat, z półroczną przerwą na grę w Świnoujściu, gra w niższych klasach rozgrywkowych za zachodnią granicą. FC Insel Usedom występuje w II Landesklasse, a Protas w 10 występach trzykrotnie wpisał się na listę strzelców.
Czwarty sezon w barwach SpVgg Hankofen-Hailing gra Mateusz Krawiec. Syn byłego napastnika, bądź ofensywnego pomocnika Victorii i Górnika Wałbrzych Grzegorza, w 14 meczach czterokrotnie wpisał się na listę strzelców i dorzucił jedną asystę. Jego zespół w grupie południowej BayernLidze po jesieni zajmuje spadkowe 15.miejsce ze stratą zaledwie punktu do bezpiecznego miejsca. Pierwszy wiosenny występ będzie dla Mateusza setnym ligowym w barwach Hankofen-Hailing.
Na 5.poziomie rozgrywkowym (NOFV Oberliga Sud) gra Kamil Popowicz, w barwach VfL 05 Hohenstein-Ernstthal. Co prawda jego zespół zajmuje dopiero 14.miejsce (barażowe), ale on sam zalicza udaną rundę,bowiem w 14 występach 7-krotnie wpisywał się na listę strzelców
Na ósmym szczeblu rozgrywkowym, Kreisliga Schwaben-Ost, w SV Blau-Weiss Murg odnalazł się inny syn byłego piłkarza Górnika Wałbrzych Mariusza Sobczyka - Adrian. Popularny Sopel ma już 34 lata, jesienią dwukrotnie wchodził z ławki w wygranych wysoko meczach Niebiesko-białych. Jego drużyna po rundzie jesiennej zajmuje drugie miejsce.
Bardzo popularnym kierunkiem dla wałbrzyskich piłkarzy była i jest wciąż Austria. Oczywiście z powodów ekonomicznych, bowiem wciąż można liczyć na większe profity pod Alpami niż grając i trenując w kraju.
Paweł Matuszak od lat gra i strzela bramki w Austrii.
[foto:meinfussball.at]
Na 5.poziomie (2.Landesliga) występuje Paweł Matuszak. 25-latek w 8 meczach trafił pięciokrotnie dla SV Purgstall, który na półmetku po 13 kolejkach przewodzi ligowej stawce
W Gebietslidze (6.poziom) występuje dwójka zawodników z przeszłością w wałbrzyskim Górniku. Napastnik Roman Maciejak w Austrii gra już 3 lata, a latem dołączył do UFC Volksbank Mariazell/St.Sebastian. Jesienią w 9 meczach ośmiokrotnie wpisał się na listę strzelców. Klubowym kolegą Romana jest Michał Oświęcimka, który w 9 spotkaniach zdobył 6 bramek i raz został wykluczony. Na półmetku, po 11 spotkaniach zespół Polaków zajmuje 10.miejsce i dopiero po  ostatnim meczu zespół opuścił ostatnie miejsce. Polacy wysoko znajdują się w klasyfikacji strzelców:Maciejak jest czwarty (strata 4 goli), a Cimek siódmy.
Na 8.poziomie (2.klasse) odnajdziemy więcej nazwisk związanych z futbolem wałbrzyskim. W ASKO Lunz am See już od 4 lat występuje Adrian Moszyk. Wcześniej kamiennogórzanin 7 lat reprezentował barwy Górnika Wałbrzych, z którym awansował z 4 do 2.ligi.W bieżącym sezonie popularny Adek trafił do bramki rywali 11 razy a potrzebował na to komplet 10 występów. Od lipca ponownie klubowym kolegą jest były kapitan Górnika Tomasz Wepa (3 gole), a trzecim Polakiem jest Paweł Garyga (wychowanek Śląska, były gracz m.in. Moto-Jelcza, Polkowic, Odry Opole, Legionovii i Pogoni Siedlce). Drużyna Polaków w swojej grupie zajmuje 5.miejsce ze stratą 8 punktów do lidera. Na 8.miejscu w tej samej grupie jest ASV Kienberg Gaming, gdzie od lat grają Polacy. Tym razem polonię tworzą Łukasz Bieńkowski, który wcześniej grał z Moszykiem w ASKO,a jesienią strzelił 1 bramkę, podobnie jak pochodzący z Głuszycy Łukasz Kalka. Latem oprócz Bieńkowskiego zespół ASKO opuścił inny były gracz pochodzący z Kamiennej Góry Damian Misan, który w austriackim klubie w ciągu w ciągu 6 sezonów strzelił aż 141 bramek! Nie zmienił co prawda poziomu rozgrywkowego tylko region, ale strzelać bramek nie zapomniał. 14 bramek dla Goestling an der Ybbs daje mu pozycję lidera w klasyfikacji najskuteczniejszych, a drużyna zajmuje czwarte miejsce ze stratą 5 punktów do lidera. Wraz z Misanem w zespole występują inni Polacy:Mateusz Szczur, były gracz Polonii/Sparty Świdnica w latach 2008/09-2010/11 (11 meczów/1 gol), Bartosz Sobota wychowanek Górnika Wałbrzych,od lat grający w Austrii (11 meczów/1 gol), pochodzący z Lubania Łukasz Staroń.
W SV Erlauf występuje świdniczanin Roman Pawłowski, który pod Alpami gra już 16 lat.W 9 występach raz wpisał się na listę strzelców, a jego zespół w swojej grupie zajmuje wysokie trzecie miejsce.
Oczywiście nie są to wszyscy byli wałbrzyscy piłkarze, bowiem wielu występuje również w niższych ligach, amatorskich rozgrywkach Irlandii czy Anglii.
Przed nami przerwa zimowa, w której zapewne wielu piłkarzy zmieni barwy klubowe, a być może niektórzy zdecydują się wyjechać za granicę kontynuować swoją przygodę z futbolem.

Jesień'19 w klasie okręgowej

$
0
0
Klasa okręgowa to w większości OZPN piąty ligowy szczebel rozgrywek. Wzorem wielu krajów zachodnich, gdzie drabinka ligowa jest różna w zależności od regionu, landu, w Wielkopolsce funkcjonuje V liga, która jest poziomem pośrednim pomiędzy klasą okręgową,a czwartą ligą. W piątej lidze wielkopolskiej obecnie występują takie zespoły jak Sokół Pniewy, Rawia Rawicz, Tur Turek czy Sparta Złotów, gdzie występuje bramkarz Kamil Czapla, 23-letni bramkarz, który z powodzeniem grał w drugoligowym Górniku Wałbrzych (3 mecze wiosną 2015, obroniony rzut karny). Wielkopolska klasa okręgowa, podzielona na 6 grup, to dopiero szósty poziom rozgrywkowy, a ciekawostką jest, że po powrocie z Anglii w Spójni Strykowo gra wychowanek Górnika Wałbrzych, później piłkarz m.in. MKS Szczawno Zdrój czy Juventuru Wałbrzych Edward "Eddie" Chałupka (w 3 jesiennych meczach strzelił 1 bramkę).
Na Dolnym Śląsku okręgówka to wciąż piąty poziom rozgrywek, gdzie zajęcie dwóch najwyższych miejsc w tabeli jest przepustką do klasy okręgowej. Chyba, że zespół nie spełnia wymogów licencyjnych. Właśnie sprawy organizacyjne były powodem rezygnacji z awansu wicemistrza wałbrzyskiej okręgówki 18/19 Victorii Tuszyn, która w październiku wycofała się również z rozgrywek. Awans przy padł ostatecznie czwartemu na mecie LKS Bystrzyca Górna,którego 4.liga dość brutalnie weryfikuje. Wśród faworytów przed sezonem 2019/20 śmiało można było wymienić Zamek Kamieniec Ząbkowicki (3.miejsce w 2018/19), Granit Roztoka (5) oraz tradycyjnie spadkowiczów Nysę Kłodzko, Zjednoczonych Żarów, którym raczej nie groził rozpad i szybko spadek, który nie tak dawno przeżywano w Świebodzicach czy Boguszowie-Gorcach.
Pierwszym liderem wałbrzyskiej okręgówki była Sparta Ziębice, która do końca minionego sezonu drżała o utrzymanie.Ale już po drugiej kolejce nastąpił szybki powrót do normalności, bo po pokonaniu ziębiczan 7:2 przodownictwo objął Granit Roztoka z kompletem zwycięstw, podobnie jak Nysa Kłodzko i Orzeł Lubawka. Te trio nadawało ton jesiennej rywalizacji. Po 3.kolejce fotel lidera objęła Nysa, którą latem objął ceniony w środowisku szkoleniowiec Arkadiusz Albrecht, wcześniej pracujący m.in. w Ząbkowicach Śląskich czy Kamieńcu Ząbkowickim. Pierwszą stratę punktów Nysa poniosła w 5.kolejce, gdzie zremisowała w Kudowie 3:3, choć prowadziła 2:0,3:1,a decydującą bramkę straciła w 93 minucie! Mimo, że później przytrafiły się porażki ze Zjednoczonymi Żarów (0:2 w Kłodzku) i 0:1 w Lubawce kłodzczanie łatwo sięgnęli po prymat w lidze i obecnie mają 9 punktów przewagi nad trzecim w tabeli Gromem Witków.
Krzysztof Musiał
(Orzeł Lubawka)
Wiceliderem został niespodziewanie beniaminek Orzeł Lubawka, który zbudował małą twierdzę na własnym obiekcie (w 8 meczach 7 zwycięstw i porażka ze Zdrojem Jedlina Zdrój 1:2). Klasą dla siebie niedawny król strzelców A klasy Krzysztof Musiał - 19 bramek w 14 występach to wizytówka aktualnie najskuteczniejszego piłkarza wałbrzyskiej okręgówki.
Przewaga aż 6 punktów pozwala marzyć piłkarzom z Lubawki o awansie do 4.ligi. Ale o to może być trudno, bowiem Grom Witków, trzeci po jesieni, wiosną po zakończeniu remontu obiektu 13 z 14 meczów rozegra u siebie co jest ogromnym handicapem. Witkowianie to nie tylko doświadczony 36-letni stoper Jarosław Solarz, ale pozyskany latem z Żarowa bramkarz Piotr Janikowski, skuteczny pomocnik Jakub Smutek (12 goli), Oskar Łuszkiewicz grający wcześniej w czwartoligowcach ze Świdnicy i Ząbkowic Śląskich.
W środku tabeli znalazły się zespoły: beniaminka Trojana Lądek Zdrój, gdzie skutecznością ligę miał zmiażdżyć duet Stępień-Poświstajło. Ten pierwszy w ostatnich dwóch sezonach zdobywał najwięcej bramek w całym OZPN Wałbrzych, ale było to na niższych szczeblach, w kl.O - 9, Marcin Poświstajło z kolei wpisał się 16-krotnie na listę strzelców. Ciekawe czy 26-letni napastnik pójdzie w ślady młodszego brata, który udanie pokazał się w 4.lidze w Nowej Rudzie?
Z kolei w Granicie Roztoka skuteczny był doświadczony Paweł Wojdyła (8 goli), a pod tym względem zawiódł okrzyczany przed laty wielkim talentem Marcin Bałut (2 gole). Na pewno ciekawym zawodnikiem jest Przemysław Grosiak (wcześniej AKS Strzegom, a także juniorzy GKS Katowice), a w 2 meczach mogliśmy oglądać doświadczonego ex-ligowca (Odra Wodzisław, Olimpia Grudziądz) Marcina Kokoszkę.
Jarosław Lato (Venus Nowice)
Zjednoczeni Żarów, wciąż prowadzeni przez wałbrzyszanina Macieja Jaworskiego otrząsnęli się po spadku, ograli dwie najlepsze ekipy okręgówki, wygrali w Ziębicach aż 8:0, ale po drodze pogubili kilka punktów stąd 6.miejsce. Odeszli wypożyczeni zawodnicy, którzy nie uratowali 4.ligi, po Damiana Uszczyka sięgnęła Lechia Dzierżoniów. Udanym posunięciem było namówienie do gry doświadczonego Rafała Wilka (ostatnio Orzeł Ząbkowice Śl.), który poukładał grę w defensywie. Venus Nowice, Zdrój Jedlina Zdrój,Karolina Jaworzyna Śląska, Włókniarz Kudowa Zdrój i Kryształ to mocna grupa mogąca z jednej strony sprawić niespodziankę, a z drugiej przegrać u siebie z teoretycznie słabszą ekipą. Klasycznym przykładem jest Zdrój, który po kapitalnej wiośnie, letnich powrotach z Niemiec Bartkowiaka, Dudka, Piątka, powinien zaatakować czołową piątkę. Tymczasem mimo poprawy gry na wyjeździe (jedna porażka 3:4 w Nowicach) z Jedliny Zdrój 3 punkty wywiozły dołujący Zamek czy Płomień Makowice. W Nowicach występuje bodaj najbardziej rozpoznawalny zawodnik klasy okręgowej - Jarosław Lato.42-latek, zdobywca PP w barwach Dyskobolii i Jagiellonii, ligowiec w barwach Śląska, Widzewa, Polonii Warszawa, 186 meczów/15 goli, uczestnik europejskich pucharów. W rundzie jesienną strzelił 5 goli, tyle samo co Damian Roman i Maksym Filipow najskuteczniejsi gracze Venus.
Do wyróżniających się zawodników w Kudowie Zdrój trzeba zaliczyć Patryka i Pawła Myrdaczów,Czecha znanego z gry w Jedlinie Vaclava Pohla. W Karolinie skuteczny był Brazylijczyk Italo Rocha, skuteczny w ub.sezonie w A klasie w Herbapolu Marcin Stolarz strzelił tylko 2 gole. Stoper Patryk Salamon, który w Świdnicy z powodzeniem grał w 3.lidze,a w okręgówce rozmienia się na drobne mimo 27 lat.
Jednym z największych rozczarowań rundy jest postawa Zamka Kamieniec Ząbkowicki. W czerwcu trzecie miejsce na mecie, zaledwie dwa punkty mniej od wicemistrza z Tuszyna, a jesienią 17 oczek i dopiero 12.miejsce. Na pewno nie bez wpływu na wyniki było odejście Piotra Satanowskiego do Skałek Stolec. Co ciekawe Satanowski był jedynym jasnym punktem outsidera, bowiem strzelił aż 16 bramek, w dwie przeciwko niedawnym kolegom w wygranym 6:0 meczu. Skałki dramatycznie grały w delegacjach - komplet porażek. Tuż przed nimi (10 punktów) jest beniaminek Płomień Makowice, gdzie wydawałoby się kadrowo zespół powinien sobie poradzić. Doświadczony 37-letni Adam Łagiewka, z doświadczeniem pierwszoligowym zapewnia jakość w II linii, utalentowany 20-letni obrońca Maciej Podgórski (wych. Gryfa Świdnica) poradziłby sobie w każdej drużynie ligi, rok starszy Kacper Matwiejko grał już w 3.lidze w Miedzi II, Szymon Krupczak był wchodzącym w 4-ligowym Żarowie i Wałbrzychu, Radosław Piech i Michał Morawski byli postrachem defensyw A klasy, po awansie łącznie strzelili 8 goli, choć stać ich na zdecydowanie więcej.
Marcin Poświstajło (Trojan Lądek Zdrój)
Sparta Ziębice - podobnie jak Skałki bezkompromisowy zespół ligi,bez remisu- rozpoczęła od efektownego 7:2 w Stolcu, by później przegrać wszystkie wyjazdowe mecze. Ziębiczanie strzelili najmniej bramek (17), z czego ponad połowę zdobył Krzysztof Trepka (9).
Oto najskuteczniejsi zawodnicy wałbrzyskiej klasy okręgowej:
19 bramek - Krzysztof Musiał (Orzeł Lubawka),
16 bramek - Marcin Poświstajło (Trojan Lądek Zdrój), Piotr Satanowski (Skałki Stolec)
13 bramek - Italo Rocha De Oliveira (Karolina), Kamil Kowalski (Nysa Kłodzko)
12 bramek - Jakub Smutek (Grom Witków)
10 bramek - Mateusz Kałwak (Zdrój Jedlina Zdrój).
Nie brakuje obcokrajowców wśród piłkarzy wałbrzyskiej okręgówki. Oprócz wymienionych już wcześniej Italo czy Pohla. Na listę strzelców wpisywali się:
13- Italo Rocha (Karolina),  8- Luis Henrique Sena de Souza (Włókniarz Kudowa Zdrój), 5- Roman Khvostenko (Zjednoczeni), Maksym Filipow (Venus), 3 - Jonatan dos Santos Pereira (Zdrój), Wagner Silva (Płomień),2- Serhii Radevych (Karolina), 1- Oleh Ivanenko (Venus), Sousa Matheous (Nysa), Melis Shaveddinov (Zamek).
Trener Iskry Księginice Andrzej Wójcik
[foto:e-legnickie.pl]
A jak wygląda sytuacja w innych dolnośląskich klasach okręgowych? W legnickiej podobna sytuacja jak w wałbrzyskiej, gdzie po inauguracji wycofała się jedna z drużyn. Po 2 meczach wycofała się Huta z Przemkowa, gdzie od pewnego czasu trwał konflikt pomiędzy działaczami obu miejscowych klubów a władzami miasta. Nie wyszło to dobrze dla przemkowskiej piłki - Huta zniknęła z futbolowej mapy, a Zamet z 4 punktami zamyka ligową stawkę. Na czele tabeli Mewa Kunice (z 1 porażką) z 3 punktami przewagi nad Konfeksem Legnica trenowanym przez byłego obrońcę Górnika Wałbrzych czy Miedzi Legnica Andrzeja Kisiela. Jego były partner z defensywy, Andrzej Wójcik prowadzi z kolei Iskrę Księginice, jedyną drużynę w lidze, która nie zremisowała meczu. Na półmetku Iskra jest ósma. Wśród piłkarzy w GKS Męcinka (6.miejsce) zgłoszonych do rozgrywek jest dwóch byłych piłkarzy Górnika Wałbrzych - 48-letni Zbigniew Wójcik jeszcze w czerwcu nawet strzelił bramkę w okręgówce, a jesienią już nie trenował z zespołem, z kolei Daniel Główka dawniej bramkarz, a obecnie wciąż dobrze się bawi w roli pomocnika. W Zrywie Kłębanowice (9.miejsce) z powodzeniem radzi sobie Adam Kłak,były zawodnik Piasta Nowa Ruda i Górnika Wałbrzych,który dwukrotnie wpisał się jesienią na listę strzelców.
Jeden z weteranów dolnośląskich
boisk - Jacek Sorbian (r.1975) na
tle Ślęży.
W jeleniogórskiej kl.O również drużyna się wycofała - po 5.kolejce Stella Lubomierz. Liderem po jesieni jest beniaminek Leśnik Osiecznica, który o 5 punktów więcej zgromadził niż spadkowicz z 4.ligi Victoria Ruszów. Degradacji ciężko będzie uniknąć Lechii Piechowice (komplet wyjazdowych porażek), Nysie Zgorzelec, Olimpii Kamienna Góra czy Włókniarzowi Mirsk, a więc drużynom, które nie tak dawno jeszcze z powodzeniem radziły sobie w 4.lidze.
Z kolei wrocławska okręgówka może pochwalić się nie tylko kompletem 16 zespołów, ale najwyższym poziomem sportowym. Co prawda czwórka zespołów (Energetyk Siechnice, GKS Kobierzyce, KS Żórawina, Parasol Wrocław) wyraźnie odstają od reszty stawki, to kwestia awansu rozstrzygnie się pomiędzy kwartetem zespołów. Na półmetku identyczny bilans (13-1-1) wywalczyły ekipy MKP Wołów i Mechanika Brzezina, ale zaledwie dwa punkty mniej ma beniaminek WKS Wierzbice, a 6 punktów Baryczy Sułów nie wydaje się stratą nie do drobienia.W barwach rewelacyjnego beniaminka z Wierzbic znajdziemy kilka znanych nazwisk. Dariusza Michalaka, pracującego dotychczas na miano grającej legendy Górnika Wałbrzych, do opuszczenia macierzystego klubu zmusiły problemy finansowe klubu. Darek doznał jesienią kontuzji ręki, stąd tylko 6 meczów ligowych (1 żółta kartka) i 2 pucharowe. W Świdnicy w 3.lidze z powodzeniem grali Mateusz Kopernicki (dziś z 6 golami jeden z najskuteczniejszych graczy WKS) oraz Konrad Hajdamowicz.
W Orle Marszowice (8.miejsce) wciąż gra 44-letni Jacek Sorbian, który jesienią strzelił 1 bramkę. W Zachodzie Sobótka mogliśmy oglądać m.in. Piotra Sztabińskiego (wych. Polonii/Sparty Świdnica), Dawida Januszewicza (Bielawianka, Lechia Dzierżoniów, Victoria Tuszyn), Jakuba Bolisęgę (Lechia Dzierżoniów), Ernesta Balickiego (Orzeł Ząbkowice Śl., Polonia/Sparta Świdnica).

Zdjęcia z profili klubowych na facebook.com

Wałbrzyski TOP 2019

$
0
0
Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań.Dla wałbrzyskiej piłki nożnej był to rok trudny, zapamiętany głównie ze sportowych niepowodzeń. A oto subiektywny WAŁBRZYSKI FUTBOLOWY TOP 2019 ROKU.
TOP WYDARZENIA
 1.Triumf w Regions Cup
Od lewej Paweł Słonecki, Grzegorz Borowy (obaj Lechia
Dzierżoniów) i Patryk Caliński podczas Regions Cup 2019
Po 12 latach Dolny Śląsk ponownie triumfuje w rozgrywkach Regions Cup. Wówczas z wałbrzyskich zespołów powołani byli: Ernest Balicki, Adrian Szymczak, Tomasz Szczepek,Mariusz Sadowski (Orzeł Ząbkowice Śląskie),Piotr Broszkowski(Górnik/Zagłębie Wałbrzych), Arkadiusz Piech,Janusz Gol(Polonia/Sparta Świdnica). Teraz w bawarskim turnieju finałowym wystąpili: Grzegorz Borowy (Lechia Dzierżoniów – 4 mecze), Paweł Słonecki (Lechia Dzierżoniów – 4 mecze/1 gol), Adam Bońkowski (Nysa Kłodzko – 3), na ławce rezerwowych byli Bartłomiej Kot (Polonia-Stal Świdnica) i Szymon Tragarz (Górnik Wałbrzych), a wałbrzyskie kluby reprezentowali we wcześniejszych fazach rywalizacji Marcin Buryło (Foto-Higiena Gać, wcześniej Lechia), Maciej Tomaszewski (Ślęza Wrocław, wcześniej Lechia). Swoje małe cegiełki za udział w krajowych eliminacjach i finałach dołożyli również Michał Szabat i Piotr Gembara (Unia Bardo), Hubert Górski (Orzeł Ząbkowice Śl.), Dawid Domaradzki (w barwach AKS), Marcin Bałut (w barwach Karoliny Jaworzyna Śl., dziś Granit Roztoka), Damian Niedojad i Dominik Spaleniak (w barwach Lechii).
2. Upadek Górnika Wałbrzych
Wiosną’19 wałbrzyszanie jako jedyni byli w stanie nawiązać rywalizację z rezerwami Śląska Wrocław w 4.lidze. Ostatecznie Górnik finiszował na drugim miejscu, ale finansowo przypominał kolosa na glinianych nogach. Mimo sukcesu akcji #RazemdlaGórnika, nagłośnieniu organizacyjnych problemów, wsparciu z całego świata klub nadal był zadłużony, nie mógł liczyć na kolejną pomoc z miasta. Po sezonie Górnika zaczęli opuszczać kolejni zawodnicy, trenerzy, nie wznawiano treningów zarówno wśród seniorów jak i juniorów. Klub wycofał zespół z rozgrywek 4.ligi sezonu 2019/20 przystępując (w miejsce klubowych rezerw) w A klasie. Mecze rozgrywane są na dawnym stadionie na Nowym Mieście, gdzie przychodzi więcej kibiców, niż na większość meczów w 4.lidze. Dzięki grupie zapaleńców klub wciąż egzystuje, choć droga do normalności, powrotu na ścieżkę triumfów jeszcze daleka.
3. Spadek Lechii Dzierżoniów
Wałbrzyski jedynak w 3.lidze do rundy wiosennej przystępował z przedostatniej (17) lokaty ze stratą 7 punktów do miejsca 13, które ostatecznie dało utrzymanie. Po sukcesach Krzysztofa Piątka o Lechii zrobiło się głośno w całym kraju, wielu trzymało kciuki w walce o 3.ligę. Tymczasem zespół opuszcza jeden z filarów zespołu Marcin Buryło, podobnie uczynili Bolisęga, Juźwik, a w ich miejsce pozyskano anonimowych zawodników rezerw Wisły Płock, niewyróżniających się graczy z Żmigrodu, rezerw Śląska, Miedzi. Wiosną Lechia poprawiła jedynie … defensywę w domowych meczach (nie licząc ostatniego meczu ze Ślęzą). Wygrywając ledwie 3 mecze w rundzie trudno myśleć o zachowaniu ligowego bytu. Problemy ligowych rywali Lechia nie potrafiła wykorzystać, a o końcówce sezonu (0:7 w Zabrzu czy domowe 1:5 ze Ślęzą) najlepiej zapomnieć. Po degradacji liczono, że dzierżoniowianie włączą się do walki o awans, a tymczasem zespół stał się czwartoligowym średniakiem.
DRUŻYNA ROKU
Teoretycznie wystarczyłoby stwierdzenie – tabela prawdę ci powie. Dolnośląski serwis piłkarski dolfutbol.pl pokusił się o zestawienie regionalne podsumowujące dorobek punktowy najlepszej setki zespołów województwa. Na 50. Górnik Wałbrzych, 49. Nysa Kłodzko, 46. LKS Bystrzyca Górna, 44. Pogoń Pieszyce, 41. Zjednoczeni Żarów, 33. Orzeł Ząbkowice Śl., 25. Bielawianka, 24. Piast Nowa Ruda, 23. Unia Bardo, 14. AKS Strzegom, 13. Polonia-Stal Świdnica i wreszcie najwyżej sklasyfikowana Lechia Dzierżoniów na dwunastej pozycji.
Gdyby wziąć pod uwagę dorobek punktowy, bez uwzględniania poziomu rozgrywek, to w 2019 roku najlepszą drużyną była Victoria Świebodzice. Prowadzony przez Daniela Ganderę zespół jako jedyny nie przegrał ligowego meczu w 2019 roku! 84 punkty w 30 meczach daje średnią 2,8 pkt/mecz. Tylko w trzech meczach Victoria nie schodziła jako zwycięzca: 04.05. u siebie z Herbapolem Stanowice (2:2), 24.08. również na własnym obiekcie z MKS Szczawno Zdrój (1:1) i 03.11. w Wałbrzychu z Górnikiem (1:1).
Doliczony czas meczu Victoria Świebodzice - MKS Szczawno Zdrój i bramka
Błażeja Gromniaka na 1:1 uchroniła miejscowych od jedynej ligowej porażki
w 2019 roku. [foto:Paweł Danielak]
Najwięcej punktów zdobywano w niższych ligach, więc nie mogą dziwić nazwy drużyn, które niewiele ustępowały świebodziczanom w mijającym roku:
2. Kłos Lutomia – 2,79 pkt/mecz
 3. Zryw Gola Świdnicka – 2,62 pkt/mecz
 4. ATS Wojbórz – 2,48 pkt/mecz
 5. Darbor Bolesławice – 2,43 pkt/mecz
 6. Polonia-Stal Świdnica – 2,41 pkt/mecz.
Najskuteczniejszą drużyną roku była również świebodzicka Victoria – 128 goli, z czego aż 40 to autorstwa Dominika Woźniaka. Popularny Binio zimą trafił z Górnika Wałbrzych z miejsca stając się topowym napastnikiem A klasy. Ponad sto trafień w ligowych rozgrywkach 2019 roku zanotowały również zespoły:
114 – Darbor Bolesławice, Słowianin Wolibórz
111 – Śnieżnik Domaszków
109 – MKS II Szczawno Zdrój
106 – Zryw Gola Świdnicka
104 – Orzeł Lubawka
103 – Sudety Kątki
102 – Kłos Lutomia.
 Z kolei na drugim biegunie GLKS Kamiennik stracił w kalendarzowym roku aż 140 goli – wiosną w B klasie 23, a po awansie przegrał wszystkie 15 spotkań tracąc aż 117 bramek. Górnik Boguszów-Gorce stracił 126 bramek, o jedną mniej obecny ligowy rywal z gr.I A klasy - Unia Jaroszów. Powyżej setki bramek straciły również Gryf Burkatów (104), Zjednoczeni Ścinawka Średnia (102), Unia Bogaczowice (100), Ślęża Ciepłowody (100).
TOP TRANSFERY
Mateusz Poświstajło wyróżniał się skutecznością od dłuższego czasu seryjnie trafiając do bramki rywali reprezentując barwy Trojana Lądek Zdrój i Kryształu Stronie Śląskie. Nie tak dawno podchody pod niego robiła trzecioligowa wówczas Lechia Dzierżoniów, ale dopiero latem dał się skusić Piastowi Nowa Ruda. 9 goli w 15 meczach, 4 żółte kartki i pauza w ostatnim meczu to bilans 24-letniego zawodnika, który już zaliczył test-mecz w barwach pierwszoligowego GKS Tychy. Jak na snajpera przystało zdobył w nim jedyną bramkę meczu i kto wie, czy zimą nie opuści 4.ligi dolnośląskiej by grać wyżej.
 Damian Chajewski w Górniku Wałbrzych był jednym z kluczowych zawodników, który ubiegły sezon zakończył ze znakomitymi liczbami – 13 goli (najwięcej w drużynie) i 9 asyst. Po upadku klubu dość szybko znalazł nowego pracodawcę przenosząc się po sąsiedzku do Świdnicy. W Polonii-Stali z miejsca wywalczył sobie pozycję podobną jak w Wałbrzychu – w 16 ligowych meczach 5 trafień, w Pucharze Polski 5 mecze i 1 gol. Co prawda nie ma już monopolu na stałe fragmenty gry tak jak w Górniku, ale przegląd pola gry, technika, mocne uderzenie to wciąż pozwala mu by być czołowym graczem w całej lidze.
Adam Bońkowski – kapitan Nysy Kłodzko po spadku swej drużyny trafił do Bielawianki. Podobnie jak w przypadku Chajewskiego nie tylko potwierdził opinię o solidnym zawodniku, ale został czołowym piłkarzem nowej drużyny. 16 meczów, 8 bramek, sporo asyst w lidze oraz znakomita postawa w Pucharze Polski, gdzie dorzucił 5 goli. 22 lata, wciąż się rozwija i być może czwartoligowa Bielawa nie jest szczytem jego piłkarskich możliwości.
TOP MECZE 2019
1. 09 października 2019 – ¼ PP Polonia-Stal Świdnica – AKS Strzegom 4:3 (2:0) Roland Emeka 25, Wojciech Sowa 44, Marcos Pauli Baumgarten 80, Edil 82 (k) - Szymon Cukier 47, 53, Antonio Gomes Camacho Junior 59.
Druga bramka dla świdniczan, ale największe emocje były dopiero
po zmianie stron.[foto: swidnica24.pl]
Mecz z wieloma podtekstami, oba zespoły liderowały w swoich grupach 4.ligi i w zgodnej opinii jeśli nie wystąpią w dwumeczu barażowym o 3.ligę będzie to spora niespodzianka. Miejscowi podbudowani wygraną w derbach z Bielawianką 3:0, a strzegomianie gładko ograli w Wąsoszu Orlę 5:0. Bohaterem pierwszej odsłony był Nigeryjczyk Roland Emeka, który latem przeniósł się ze Strzegomia do Świdnicy. Mocnym uderzeniem otworzył wynik meczu, a potem powinien podwyższyć na 2:0. Udało się to tuż przed przerwą Sowie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Pierwszy kwadrans po przerwie wstrząsnął polonistami, którzy wydawało się mają mecz pod całkowitą kontrolą. Na bohatera wyrasta Szymon Cukier – 19 latek, który trafił do zespołu Roberta Bubnowicza z zespołu juniorów Miedzi Legnica i skopiował swój wyczyn z ostatniego ligowego meczu strzelając dublet. Fatalny błąd Chajewskiego, który zagrywa niedokładnie do Bartłomieja Kota i kolejny letni nabytek, z A klasowego Darboru Gomes Camacho jr wyprowadza gości na prowadzenie 3:2! Końcówka przynosi niespotykane emocje. Najpierw bramkarz AKS Jaroszewski taranuje Myrtę, ale sędzia nie decyduje się na odgwizdanie rzutu karnego, ale na szczęście miejscowych piłkę przejmuje Marcos Baumgarten i fantastycznym strzałem doprowadza do remisu. Mija kilka minut i ponownie Rafał Myrta faulowany w polu karnym. Tym razem rzut karny na gola zamienił brazylijski stoper Edil De Souza Barros. Końcówka to pogoń za dogrywką w wykonaniu gości, sporo nerwów i grad żółtych kartek, co dla Paszkowskiego i Shevchenko oznaczało wykluczenia.
2. 18 sierpnia 2019 – A klasa gr.III – Czermna Kudowa Zdrój – Słowianin Wolibórz 4:4 (1:0) Mateusz Gnoiński 31,51, Jędrzej Śliwa 61, Karol Stępień 81 – Grzegorz Dereń 60, 75, 90+4, Łukasz Kamiński 90+2.
Premierowy mecz A klasy LUKS Czermna to jedyna strata punktów przez
lidera z Woliborza. [foto: luksczermna-facebook]
Ludowy Uczniowski Klub Sportowy Czermna z Kudowy Zdrój w czerwcu świętował największy sukces w swojej krótkiej 16-letniej historii, czyli awans do A klasy. W swoim pierwszym domowym meczu gościli Słowianin Wolibórz – piąty zespół minionego sezonu, ale po letnich transferach słusznie uchodzącego za faworyta rozgrywek. Bartłomiej Ziobro (MKS Szczawno Zdrój), Marcin Skarbiński, Mateusz Adamczyk (Pogoń Duszniki), Patryk Korotusz (Sudety Międzylesie), Kacper Fedorec i Grzegorz Dereń(Nysa Kłodzko), a przede wszystkim zaciąg z Piasta Nowa Ruda:Łukasz Kamiński, Michał Górski, Marcin Torbusiński, Dawid Mańczyk, Rafał Lis dołączyli do obecnych już w Słowianinie byłych piłkarzy Piasta: Radosława Osieckiego, Sławomira Osickiego, Krzysztofa Czarnowskiego, Gabora Budai. Niesieni entuzjazmem beniaminka Czermna zaskoczyła rywali i sensacyjnie wyszła na prowadzenie 2:0 po trafieniach najskuteczniejszego swego zawodnika Mateusza Gnoińskiego. Na kontaktowy gol Derenia, który nie tak dawno strzelał gole w 4.lidze szybko odpowiedział Śliwa. Sytuacja powtórzyła się po kwadransie i gdy wydawało się, że faworyt ligi, lider po 1.kolejce przegra, w doliczonym czasie dwukrotnie pokonali ostoję w bramce gospodarzy 40-letniego Dawida Maszczaka. Jak się później okazało ten dramatyczny pościg gości pozwolił uniknąć jedynej porażki w tej rundzie, ale był jedyną stratą punktów jesienią.
Dwie bramki w doliczonym czasie gry odmieniające losy meczu? W klasie okręgowej w 7.kolejce Venus Nowice przegrywał od 85 minuty z Zdrojem Jedlina 2:3, by w 90+1 wyrównać na 3:3, a po 120 kolejnych sekundach samobójcze trafienie Dominika Dudka dało zwycięstwo gospodarzom.
TOP REMONTADY
Najbardziej spektakularne odrobienia strat w 2019 roku? Brawa należą się dla piłkarzy Unii Złoty Stok, którzy potrafili odrobić aż 4 bramkową stratę.
A klasa (2.kolejka) Unia Złoty Stok - Zamek Gorzanów 4:4 (0:2) Krzysztof Niziołek 68, Mateusz Stwora 72,90+4, Dawid Rychter 83 - Konrad Matusik 14,33,51, Maciej Dymek 55.
Wielokrotnie zdarzało się odrobić deficyt 3 goli, ale tylko raz przyniosło to zwycięstwo. Autorem tego wyczynu byli piłkarze Gromu Panków, którym w 2019 roku dwukrotnie udało się dogonić rywala, który prowadził trzema bramkami.
klasa okręgowa (4.kolejka) Zamek Kamieniec Ząbkowicki - Grom Witków 4:4 (4:1) Krystian Burczak 9, Karol Zalewski 16, Wojciech Brzózka 29, Łukasz Ścigaj 44 - Przemysław Kloc 18,64, Jakub Smutek 75 karny, Łukasz Cegielski 81.
A klasa (5.kolejka) Polonia Ząbkowice Śl. - Cukrownik Pszenno 4:4 (1:3) Damian Mikulski 27, Mateusz Ferenc 62, Łukasz Lisiecki 72, Przemysław Madej 90+2 - Mateusz Kozłowski 2, Michał Rosiak 20,59, Bartosz Bobrowski 29.
B klasa (6.kolejka) Grom Panków - LKS Piotrowice Świdnickie 4:3 (1:3) Mateusz Adamski 39, Paweł Cholewiński 48, Jacek Koblowski 61, Patryk Prześlica 72 - Mateusz Malina 11,25, Jakub Sas 33.
B klasa (7.kolejka) Spartakus Byczeń - Victoria Dębowiec 4:4 (3:0) Patryk Tomaszewski 25,40,86 - Marcin Komar 73, Paweł Giza 85,88, Jan Harasimowicz 90+1.
B klasa (8.kolejka) Grom Panków - Iskra Witków Śl. 3:3 (0:2) Piotr Bajczewski 65, Patryk Prześlica 69, Oskar Rusin 79 - Adrian Mastej 7,53, Piotr Groń 28.
A klasa (10.kolejka) Bielawianka II Bielawa - Kłos Lutomia 3:3 (3:1) Daniel Gongało 24, Dawid Włodek 26, Adam Włodek 28 - Adam Tyc 37, Grzegorz Tyc 55,86.
A klasa (14.kolejka) Orzeł Witoszów Dolny - Włókniarz Głuszyca 3:3 (0:2) Grzegorz Furmankiewicz 60, Dawid Ślusarczyk 69, Sylwester Konieczny 81 - Sebastian Kosior 13, Bartosz Iwanidis 31,53.
TOP SNAJPERZY
Wael Mouaddeb (Gryf Burkatów) - 10 goli
w jednym meczu, to ligowy rekord 2019 roku
[foto:burkatow.com]
Im niższa klasa tym łatwiej o popisy snajperskie. Hat-tricki czy strzeleckie karety (4 gole) praktycznie co tydzień były odnotowane w protokołach meczowych. 5 bramek w jednym meczu? Ta sztuka udała się w 2019 roku 12 zawodnikom - trzykrotnie wiosną, dziewięciokrotnie jesienią. Dwukrotnie miało to miejsce w klasie okręgowej, a w przypadku wspomnianego już Mateusza Poświstajło dało koronę króla strzelców ligi i było przepustką do przejścia do wyższej klasy rozgrywkowej. Biorąc pod uwagę dane z serwisu Łączy Nas Piłka to sześć bramek w trakcie 90 minut udało się strzelić 4 piłkarzom: w wałbrzyskiej A klasie Marcin Traczykowski rozstrzelał się w Boguszowie Gorcach (11:0), a Filip Brzeziński, jak na kapitana MKS Szczawno Zdrój przystało, poprowadził zespół do wygranej 10:0 z Unią Jaroszów. W B klasie skutecznością błysnęli Jarosław Najdek (Sparta Oleszna i 11:2 z Dąbem Mościsko) i Daniel Kruk (Sparta Stary Waliszów - 6:1 w Dzikowcu).
Dominik Brzeźny ze Sparty Oleszna jest rekordzistą w ilości bramek w jednym meczu wyjazdowym - bramkarza Sparty Przełom Pastuchów pokonał aż siedmiokrotnie, a jego zespół wygrał 16:2. Mimo tego dwóch zawodników było jeszcze bardziej bezlitosnych dla przeciwnika. Dawid Molęda z rezerw Skałek Stolec w meczu z Przedborowianką (10:1) zdobył 8 bramek, a rekord 2019 roku należy do Tunezyjczyka Waela Mouaddeba. Grający od kilku lat w Gryfie Burkatów, w meczu świdnickiej B klasy 10 bramek zdobył w meczu ze Spartą Przełom Pastuchów (14:2).
Z ciekawostek snajperskich należy zauważyć, że rekordowa wygrana to 15:0 (8:0) Zielonych Łagiewniki nad GLKS Kamiennik (A klasa). Ale najwięcej bramek (17) padło w świdnickiej B klasie - 12 maja, kiedy to  Sparta Przełom Pastuchów przegrała u siebie ze Spartą Oleszna 2:16 (0:6).
KTO NAJLEPSZY W WAŁBRZYCHU?
Na koniec podsumowanie ligowych derbowych meczów w 2019 roku. Jak się okazało wśród seniorów tylko w Wałbrzychu kibice mogą pasjonować się meczami derbowymi. Oczywiście bliskość miejscowości pozwalają wyszukać wiele rywalizacji, które można śmiało nazwać derbami, ale z tego samego miasta w jednej klasie rozgrywkowej grano jedynie w Wałbrzychu. Być może w przyszłości dojdzie do derbów Ząbkowic Śląskich (dziś Orzeł 4.liga, Polonia A klasa), Żarowa (Zjednoczeni klasa okręgowa, Silesia B klasa), Kudowy Zdrój (Włókniarz klasa okręgowa, LUKS Czermna A klasa) czy Bolesławic (Darbor A klasa, Tęcza B klasa).
Viewing all 967 articles
Browse latest View live