Quantcast
Channel: Addicted to football
Viewing all 967 articles
Browse latest View live

Marek Skurczyński - symbol z ul.Bułgarskiej

$
0
0
Wielu ma problem z prezentem świątecznym - co kupić, albo za co kupić. Książka jest jeszcze oryginalnym prezentem, choć za kilka lat może całkowicie przejść do lamusa. Może niektórzy otrzymają jakąś piłkarską książkę o którą paradoksalnie nie jest ostatnimi czasy trudno. Rynek książek futbolowych, w porównaniu choćby z brytyjskim, jest wciąż ubogi, ale asortyment jest sukcesywnie rozszerzany. O samym Robercie Lewandowskim możemy kupić bodajże 3-4 książki, a przecież Lewy ma dopiero 25 lat! Oprócz cyklicznych roczników, monografii, czy biografii na rynku księgarskim pojawiły się książki o polskich stadionach. Wrocławski obiekt nie wypracował sobie historii, więc nic dziwnego, że tegoroczna pozycja strzelcem pierwszego gola na stadionie przy ul. Bułgarskiej.
Marek Skurczyński wg Jarosława Czyża
Michała Leina pt."Stadion Wrocław.Nieopowiedziana historia" niezbyt dobrze się sprzedaje i cena spada w dół. Bogatszą póki co historię mają inne obiekty wrocławskie. O wiele ciekawszą pozycją jest książka napisana przez poznańskiego dziennikarza - Józefa Djaczenko "Stadion. Magia Bułgarskiej". To nie tylko zarys historyczny, ale mnóstwo ciekawostek dotyczących ewolucji kształtu architektonicznego, wyceny, problemów przy budowie obiektu, który jednoznacznie kojarzy się ze złotym okresem w historii Lecha Poznań.  Mało kto wie, ale w historii stadionu przy ul.Bulgarskiej (obecnie znanego jako Inea Stadion) zapisał się wałbrzyszanin - Marek Skurczyński, który jest
Jeśli chodzi o biografię "Skóry" czy "Tuptusia" - jak ochrzczono Skurczyńskiego w Wielkopolsce to bodaj najdokładniej opisał swego czasu Jan Rędzioch - jeden z najbardziej wybitnych historyków Kolejorza:
W polskiej ekstraklasie debiutował jako dziewiętnastolatek w marcu 1971 roku w Rzeszowie przeciw miejscowej Stali (1:1), a rozstawał się z ligą 11 lat później w dniu swoich 31 urodzin w meczu z Cracovią (2:1) przy Bułgarskiej. Nie należał do piłkarzy tuzinkowych, inteligencją i profesjonalizmem odbiegał od wielu pierwszoligowców. Nie ograniczał się tylko do sportu wyczynowego, o czym świadczą jego dalsze zawodowe osiągnięcia.
Marek Kazimierz Skurczyński urodził się w Wałbrzychu 21 sierpnia 1951 w usportowionej rodzinie. Jego ojciec Mieczysław po mało znaczącej karierze piłkarskiej postanowił zostać nadal przy futbolu. Jako trener pracował z młodzieżą wałbrzyskiego Zagłębia, ale w końcu trafił i do pierwszej drużyny w roli masażysty, cały czas pozostając oddanym działaczem klubowym. Był też pierwszym nauczycielem i doradcą utalentowanego syna. Początkowo Marka zadawalał podwórkowy futbol, ale gdy w domu tak często poruszano tematy piłkarskie, latem 1962 roku postanowił samemu zapisać się do prawdziwego klubu. Wyboru wielkiego nie miał, bo na Zagłębie był zwyczajnie skazany, a lokalny rywal –Górnik - nigdy nie wchodził w rachubę. Do pierwszej drużyny trafił w 1969 roku, ale na oficjalny debiut w niej musiał czekać rok. Być może miała na to jakiś wpływ osoba ojca, ale „Skóra” nigdy koleżeńskiej zawiści nie odczuwał, bo piłkarsko nie odstawał od zespołu. Początkowo prezentowano go na łamach prasy centralnej z przekręconym nazwiskiem Skurczyński, ale tak to bywa z nieznanymi graczami i przekłamaniami telefonicznymi. Gwiazdą wałbrzyskiej piłki w tamtym okresie był Marian Szeja – znakomity bramkarz, złoty medalista olimpijski z 1972, który to właśnie jako pierwszy wróżył Markowi ligową karierę, jeszcze oglądając go w grupie juniorskiej. Skurczyński z racji wzrostu (188 cm) od początku grywał na obronie, z czasem przesunięty został do pomocy, a na koniec swego pobytu w rodzinnym mieście do ataku. U schyłku kariery znów powrócił do defensywy. Jego popisowym zagraniem był strzał z główki, większość bramek zdobywał właśnie w ten sposób. Seniorski debiut w Zagłębiu zaliczył 29 listopada 1970 w ćwierćfinale PP w wyjazdowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. Mimo porażki 0:3 należał do najlepszych w swej ekipie, ale do ligowej swej premiery musiał czekać do wiosny 1971, bo liga już nie grała. Z czasem stał się pewnym punktem zespołu, wręcz niezbędnym jego ogniwem.
W Wałbrzychu w jednym klubie spędził 16 lat i czuł coraz bardziej, że chcąc coś więcej osiągnąć w futbolu, musi koniecznie zmienić otoczenie. Nie bardzo chciał opuszczać rodzinne strony, a do wrocławskiego Śląska jakoś specjalnie go nie ciągnęło. Zdecydował się na Poznań i nigdy swego wyboru nie żałował. Po wielce udanym sezonie 1977/78, gdy Lech zakwalifikował się do Pucharu UEFA, poszukiwano w Poznaniu wzmocnień, m.in. skutecznego napastnika. Często nie widoczny, ledwie truchtający po murawie, zdobywał ważne bramki. Od sposobu niecodziennego poruszania się poznańscy kibice nazwali go „Tuptusiem”. Był kimś bardzo ważnym w drużynie, z którego zdaniem liczyli się wszyscy – trenerzy, działacze i koledzy. Nic więc dziwnego, że szybko został kapitanem zespołu. Nie wywoływał skandali, nie utrudniał życia trenerom, był przykładnym mężem i ojcem, profesjonalistą na boisku i poza nim. Jeszcze jako zawodnik Zagłębia Wałbrzych ukończył Politechnikę Wrocławską z tytułem inżyniera elektryka. Także pobyt w stolicy Wielkopolski wykorzystał na dalszą edukację, studiując na kierunku trenerskim na AWF, a później pracując tam jako adiunkt w Zakładzie Gier Zespołowych. Po latach stwierdził, że właśnie ta akademicka placówka czasem przyciąga go jeszcze.
Marek Skurczyński z Pucharem Polski
Taki biogram pojawił się w programie meczowym, a także winternetowej encyklopedii klubu. W historii stadionu zapisał się bramką strzeloną Motorowi Lublin - 23.08.1980. Ogółem to miał szczęście do jubileuszowych bramek, bo trafił w pięćsetnym meczu Lecha w 1.lidze. W Kolejorzu grał przez 5 sezonów (115/24 gole w ekstraklasie, 3/0 w europejskich pucharach, 10/2 w Pucharze Polski). W maju 1982 pierwsze klubowe trofeum - Puchar Polski, wywalczony we Wrocławiu wzniósł właśnie Marek Skurczyński, który wówczas pełnił role kapitana. Za rok Lech sięgnął po mistrzostwo Polski, a za dwa po krajowy dublet, wówczas w lidze występował już Górnik Wałbrzych, ale Markowi nie było dane wystąpić przeciwko zespołowi z rodzinnego miasta. Dla wychowanka Zagłębia były to swego rodzaju derby. Z Lechem pożegnał się jesienią 1982 w pucharowym meczu Pucharu Zdobywców Pucharów z islandzkim IBV Vestmannaeyjar i przeniósł się do szwedzkiego Trelleborga, gdzie z powodzeniem grał do 1987. W ostatnim okresie jego klubowym kolegą został znany z gry w Lechu, a także wśród kibiców Górnika Wałbrzych Zbigniew Stelmasiak. Skurczyński w Trelleoborgu rozpoczął pracę trenerską, którą kontynuował w Gefle IF, Kristianstad IF, Nosaby IF oraz Szkole Mistrzostwa Sportowego w Kristianstad.
W przeciwieństwie do wielu piłkarzy potrafił odnaleźć się po zakończeniu czynnej kariery w obcym kraju.
Marek Skurczyński obecnie
Skurczyński został doceniony przez klub z okazji 90-lecia Lecha, które obchodzono w 2012 roku. Znalazł się w zacnym gronie 90 najwybitniejszych postaci związanych z klubem.
W tym roku z kolei Józef Djaczenko pokusił się o napisanie książki pt. "Alfabet Lecha Poznań". Nie jest to jakaś wybitna pozycja, bo dla szanującego się kibica Kolejorza nic nowego w tej publikacji się nie znajdzie. Każdej postaci została poświęcona jedna strona wspomnień autora okraszona portretem autorstwa Jarosława Czyża. Wśród 210 postaci znalazło się miejsce dla Marka Skurczyńskiego. Oprócz znanych i wspomnianych powyżej faktów można się dowiedzieć, że transfer do Szwecji klub nie otrzymał żadnych pieniędzy tylko sprzęt sportowy. Dewizy zamiast do klubu trafiły do instytucji państwowych, przeliczano je po oficjalnym, często zaniżonym kursie, pobierając oczywiście prowizje, a za to co zostało klub mógł sobie pozwolić jedynie na kupno nowego kompletu strojów.
Skurczyńskiego niewielu dziś już kojarzy, choć wielu parających się historią Lecha z chęcią przystałoby na pomysł zaproszenia Marka na mecz w Poznaniu przy Bułgarskiej. 

Rok Bartkowiaka i Jaroszewskiego

$
0
0
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych newsów dotyczących spotkań przedświątecznego weekendu jest występ niejakiego Jairo Riedewalda. Mistrz Holandii amsterdamski Ajax gościł na boisku Rody Kerkrade. W zespole gospodarzy cały mecz zaliczył bramkarz Filip Kurto i przez większość spotkania wraz z kolegami miał duże powody do radości, bowiem Roda po celnym strzale Henka Dijkhuizena prowadziła 1:0. Niewiele wskazywało, by wynik uległ zmianie. Na 10 minut przed końcem meczu trener Ajaxu De Boer za kontuzjowanego Christiana Poulsena wprowadza debiutanta 17-letniego (ur.09.09.1996) Jairo Riedewalda, który dotychczas zagrał jedynie w UEFA Youth League. Nastolatek w 88’ i 90’ dwukrotnie pokonuje polskiego bramkarza zapewniając zwycięstwo i utrzymanie fotelu lidera potentatowi z Amsterdamu. Brzmi znajomo? Jak najbardziej – zwłaszcza, gdy w Wałbrzychu przypomni się pierwszy ligowy mecz 2013 roku. Górnik Wałbrzych po udanej jesieni podejmował Chojniczankę Chojnice, która w czerwcu będzie świętować awans do 1.ligi. Gospodarzom idzie jak po przysłowiowej grudzie – już do przerwy grają w debecie po dwóch żółtych kartkach dla Dominika Radziemskiego. Sytuacja nie poprawia się po wprowadzeniu debiutujących Michałów – Oświęcimki (powracającego po latach gry poza Wałbrzychem) i 16-letniego Bartkowiaka. Pod koniec meczu Górnik gra w dziewiątkę, bo los Radziemskiego podzielił Grzegorz Michalak, a w 89’ z rzutu karnego gości wyprowadza
Gol i asysta z Chojniczanką - debiut marzenie
Daniel Feruga. To co potem się wydarzyło nie można racjonalnie wytłumaczyć – w doliczonym czasie gry po akcji dwóch rezerwowych (podanie Bartkowiaka, strzał Sobczyka) osłabieni wałbrzyszanie wyrównują, a później Bartkowiak pokonuje Konrada Jałochę i Górnik wygrywa 2:1. Takiego przebiegu meczu dawno nie widziano i pewnie długo nie będzie się oglądać, a takiego debiutu, jaki miał Michał należy życzyć każdemu kto gra w piłkę.
Po takiej inauguracji rundy nie było chyba osoby, która spodziewała się regresu formy wałbrzyszan, którzy po … miesiącu zdobyli kolejną bramkę i to w przegranym meczu! Po pokonaniu Chojniczanki podopieczni Roberta Bubnowicza nie potrafili strzelić bramki w 5 kolejnych spotkaniach. Porażkę u siebie z Bytovią (0:2) można było jeszcze przełknąć, podobnie jak w Kluczborku (0:2), ale bezbramkowe remisy u siebie ze słabiutkimi zespołami Ruchu Zdzieszowice i Elany Toruń i klęskę w Turku (0:3) już trudno zrozumieć. Derby w Polkowicach to pogrom (1:5), a jak się okazało początek maja miał przynieść gorsze wieści – w Wałbrzychu gospodarzy upokorzył Jarota (0:3), a z Sosnowca Górnik przywiózł kolejny bagaż z pięcioma bramkami (0:5). Po 9 wiosennych meczach wałbrzyszanie mieli zaledwie 5 punkty, 3 strzelone bramki! Wtedy nastąpiło lekkie przesilenie, nastąpiła zmiana trenera – Roberta Bubnowicza zmienił Maciej Jaworski. Ale „na dzień dobry” u siebie przegrał z przeciętnym Gryfem (1:2) oraz aspirującym do awansu Energetykiem ROW Rybnik (0:2). Pod wałbrzyskim zespołem zaczął się palić grunt pod nogami, a widmo degradacji zaczęło rzeczywiście zaglądać Górnikowi głęboko w oczy. Jaworski próbował szukać wyjścia z impasu sadzając na ławkę Marcina Morawskiego i Daniela Zinke, nie wypalił pomysł z juniorem Kamilem Misiakiem. Najważniejszym bodaj wiosennym meczem dla drużyny prowadzonej przez Jaworskiego był bezbramkowy remis w Katowicach z Rozwojem – Górnik, po 5 porażkach z rzędu wywalczył remis, pierwszy wiosenny punkt na wyjeździe. Z pomocą w sytuacji przyszły walkowery z Lechem Rypin i MKS Oława. Piłkarze z Kujaw wiosną nie przystąpili do rozgrywek, a w Oławie obawiano się awantur kibiców. Drugi wyjazdowy mecz pod wodzą Jaworskiego Górnik kończy z punktem (1:1 w Częstochowie), ale pożegnalny mecz ze Stadionem 1000-lecia w sezonie 2012/13 kończy się przykrą porażką 1:2 z Calisią, gdzie goście przyjechali w 14. Te wszystkie wiosenne niepowodzenia poszły jednak w niepamięć w piątkowy wieczór 14 czerwca – Górnik ogrywa w Głogowie Chrobrego w derbowym pojedynku 2:0 po kolejnym superwejściu Michała Bartkowiaka – najpierw zdobywa prowadzenie, a potem asystuje przy golu Oświęcimki. Wiosna to aż 6 wykluczeń (G.Michalak, Sawicki za faule, G.Michalak, Radziemski, D.Michalak, Moszyk za 2 żółte kartki), w 15 rozegranych meczach zaledwie 8 bramek (2 – Bartkowiak, 1- D.Michalak, G.Michalak, Oświęcimka, Radziemski, Sobczyk, Wepa) i tylko DWA zwycięstwa, oprócz debiutantów wspomnianych powyżej (Bartkowiak, Oświęcimka, Misiak), wiosną zaczął normalnie trenować ciężko kontuzjowany jesienią Jan Rytko, a swoje mecze w sezonie 2012/13 przez kontuzje Jaroszewskiego zaliczył Kamil Jarosiński.
Po mocno przeciętnej wiośnie nic nie zapowiadało rewelacyjnej jesieni. Kadrę zespołu opuścił wieloletni lider Marcin Morawski, kontuzję barku postanowił w końcu zaleczyć Michał Oświęcimka, a nowymi twarzami zostali Marcin Folc – doświadczony napastnik z ekstraklasową przeszłością, Wojciech Szuba – młodzieżowiec ze Świdnicy. Dodatkowo do dyspozycji był Jan Bartoś, z kolei młodzieżowy bramkarz Patryk Janiczak miał zastąpić Kamila Jarosińskiego (który wyemigrował do Norwegii) w roli zmiennika Jaroszewskiego. Początkowe mecze, w perspektywie degradacji aż połowy stawki drugoligowców, mocno zatrwożyły fanów piłki nożnej pod Chełmcem. Tym co marzyła się ubiegłoroczna przygoda w Pucharze Polski brutalnie ściągnięci na ziemię zostali przez rezerwy trzecioligowej Skry Częstochowa (1:2), a potem na inaugurację nadspodziewanie łatwo z wałbrzyszanami poradził sobie beniaminek ze Stargardu Szczecińskiego (0:2). Jak twierdzi trener Maciej Jaworski wwywiadzie dla Słowa Sportowegoprzełomowym momentem była długa podróż ze Stargardu oraz drugi mecz w Wejherowie, który Górnik dość niespodziewanie wygrał 1:0. Był to początek siedmiu kolejnych meczów bez porażki, gdzie wałbrzyszanie pokonali m.in. faworyzowane zespoły z Bytowa, Sosnowca, rozgromili w Kaliszu Calisię aż 4:0. W spotkaniu, które śmiało można nazwać hitem jesieni przy Ratuszowej wszystkie braki obnażył Chrobry Głogów, który zrewanżował się za wiosenną porażkę wygrywając pewnie 2:0. Gdy tydzień później Górnik przegrał w Polkowicach 0:1 pesymiści prorokowali szybki spadek z wysokiej pozycji i przesunięcie się do „czerwonej” – spadkowej strefy. Po raz kolejny w tej rundzie piłkarze zagrali na nosie wszelkiej maści fachowców – Górnik po raz drugi notuje passę siedmiu meczów bez porażki, gdzie z Wałbrzycha bez punktów wyjeżdżali Polonia Bytom, UKP, Warta, a punktu na swoim boisku nie potrafili zdobyć z piłkarzami Jaworskiego MKS Kluczbork czy Odra Opole. I jak tu nie wierzyć w magię szczęśliwej siódemki? Udaną rundę zwieńczyła druga porażka z Błękitnymi – bolesne 1:4. Mimo tego biało-niebiescy przezimują na drugim, awansowym miejscu. We wszystkich jesiennych meczach wystąpili Damian Jaroszewski (w pełnym wymiarze czasowym) i Marcin Folc, jeden mecz opuścili Sławomir Orzech, Adrian Moszyk, Mateusz Sawicki, Wojciech Szuba, Tomasz Wepa i Daniel Zinke, dwa – Marek Wojtarowicz.
Zdaniem wielu - Jogi to najlepszy bramkarz ligi
Pauzy spowodowane były nadmiarem kartek, który zespół zobaczył najwięcej w lidze. Wykluczeni jesienią byli: Orzech (2 żółte), Wojtarowicz (faul taktyczny), Rytko (2 żółte), G.Michalak (faul bez piłki), Szuba (niesportowe zachowanie), Chajewski (2 żółte w 3 minuty!), Łaski (faul taktyczny). Strzelcami 24 bramek byli:
 6 - Grzegorz Michalak, 5 - Marcin Folc, 3 - Dariusz Michalak, Sławomir Orzech, 2 - Michał Bartkowiak, Adrian Moszyk, Daniel Zinke, 1 - Dominik Radziemski. Warto dodać, że trener Jaworski obracał się wśród 19 nazwisk co jest najskromniejszym rezultatem w lidze. W bramce Damian Jaroszewski był pewniakiem, co po zakończeniu rundy docenili bezstronni obserwatorzy nominując Jogiego w przeróżnych plebiscytach.  Obrona to przede wszystkim duet Orzech i Wojtarowicz. Ten pierwszy to podstawowy młodzieżowiec, który oprócz środka defensywy grywał na jej boku. Pewniakiem był również Dariusz Michalak, który zaliczyłby więcej spotkań, gdyby nie kontuzja dłoni. Zaledwie 7 meczów zaliczył Jan Bartoś, którego również zmógł uraz. Na lewej stronie grywał również Mateusz Sawicki, który w razie potrzeby przesuwany był do przodu. Na tej pozycji oraz defensywnego pomocnika grał debiutujący w seniorach junior Mateusz Krzymiński. W pomocy na środku grywali Tomasz Wepa, który przejął po Morawskim opaskę kapitańską, Wojciech Szuba (drugi podstawowy młodzieżowiec) oraz Grzegorz Michalak. Wepa z konieczności grywał również na środku obrony, a „Dzikiego” mogliśmy oglądać również na boku pomocy. Rzucany na różne pozycje był Jan Rytko, który nie może nawiązać do dyspozycji przed kontuzją. Adek Moszyk grał dużo, wykonywał większość rzutów wolnych i rożnych i strzelił dwa gole z 11metrów, gdzie w przeszłości z wykonywaniem karnych był problem, ale ogólnie nie pozostawił po swojej grze tak dobrego wrażenia jak ogólnie zespół. Daniel Zinke w tym roku kalendarzowym strzelił raptem dwa gole i oba jesienią, a przecież w ub.sezonach był to najskuteczniejszy strzelec zespołu. Czech jest aktywny na skrzydle, szarpie, ale brakuje mu szczęścia pod bramką rywala i miejmy nadzieję, że przełamie się wiosną. Górnik grał najczęściej z jednym wysuniętym napastnikiem, którym był Marcin Folc. Często z trybun krytykowany za rzekomy brak skuteczności, ale jego rola w drugim miejscu jest nieoceniony. Oprócz pięciu bramek, sporo pracy w defensywie przy stałych fragmentach gry rywala, dobra gra głową i pierwszy obrońca, próbujący przejąć piłkę od przeciwnika. Cztery epizody zaliczył Damian Migalski, któremu nie udało się tak udanie wskoczyć do drużyny seniorów jak Michałowi Bartkowiakowi, bodaj najbardziej rozpoznawalnemu w tej chwili zawodnikowi Górnika.
Grzegorz Michalak w 2013 r. -
7 goli
,12 żółtych i 3 czerwone kartki
Michał zagrał w 13 meczach, ale tylko w 4 wychodził w podstawowej jedenastce. Miejsce stracił po wyjeździe na kadrę, później przyplątała się kontuzja, a i Jaworski nie próbował kombinować ze składem, gdy ten dobrze funkcjonował i zdobywał punkty. Bartkowiak wiosną strzelił dwie bramki, podobnie jak jesienią, gdy jego bramki były jedynymi w meczu i dały 6 punktów w meczach z Zagłębiem i Odrą. Wniosek nasuwa się jeden – gdy trafia Bartkowiak Górnik sięga po komplet punktów.

Jesienią młodzieżowcami nie byli już Damian Chajewski i Dominik Radziemski, którzy musieli pogodzić się z rolą rezerwowych i nie tych co pierwsi wchodzą na boisko z ławki. Aż 10 razy na boisko wchodził Chajewski, ale były to zaledwie epizody, gdzie np. przeciwko UKP tak był nabuzowany, że w ciągu 3 minut zaliczył dwie żółte kartki. W ostatnim meczu wybiegł po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce, ale z powodu kiepskiego wyniku zszedł po dwóch kwadransach. Radziemski miał mniej piłkarskiego szczęścia – zagrał tylko trzy mecze, ale za to w pełnym wymiarze czasowym i strzelił bramkę UKP. Ale grał jedynie dlatego, że kontuzję leczył D. Michalak, za kartki pauzował G.Michalak. Po wyzdrowieniu Michała Oświęcimki, ewentualnych wzmocnieniach (ponoć Kamil Śmiałowski jest w kręgu zainteresowań drugoligowca) ich sytuacja z pewnością nie ulegnie poprawie, choć być może w przerwie zimowej powalczą o miejsce w składzie.

Jesień byłych wałbrzyszan w 3.lidze.

$
0
0
Oto bilans byłych graczy wałbrzyskich klubów w 3.lidze:
trener bramkarzy Grzegorz Żmija (Skra Częstochowa 1.miejsce)
Paweł Oleksy (Zagłębie II Lubin 2.miejsce - 2 mecze)
Adrian Mrowiec (Ruch II Chorzów 3.miejsce - 4 mecze 1 żółta kartka)
Miłosz Trojak (Ruch II Chorzów 3.miejsce - 9 meczy 1 bramka, 2 żółte kartki)
trener Grzegorz Kowalski (Ślęza Wrocław  3.miejsce)
Jacek Sorbian (Foto Higiena Gać 6.miejsce - 18 meczy 1 bramka, 3 żółte kartki)
Dawid Kubowicz (Arka II Gdynia 8.miejsce - 2 mecze)
Paweł Tobiasz (Lechia Dzierżoniów 9.miejsce - 18 meczy, 4 żółte kartki)
Marcin Morawski (Polonia/Sparta Świdnica 12.miejsce - 18 meczy 2 gole, 2 żółte kartki)
Jacek Fojna (Polonia/Sparta Świdnica 12.miejsce - 17 meczy 5 goli, 6 żółtych kartek)
Józef Kwit (Polonia/Sparta Świdnica 12.miejsce - 11 meczy 4 gole, 1 żółta kartka)
Dawid Rosicki (Bielawianka 13.miejsce - 16 meczy 1 gol, 4 żółte kartki)
Damian Olejnik (Bielawianka 13.miejsce - 13 meczy, 4 żółte kartki)
Marcin Matysek (Bielawianka 13.miejsce - 8 meczy, 1 żółta kartka)
Piotr Przerywacz (GKS Kobierzyce 15.miejsce -1 mecz).
M.Morawski i J.Fojna - razem w Górniku, teraz w Świdnicy.
Jeśli chodzi o trzecią ligę to najwięcej byłych graczy wałbrzyskich grało oczywiście w lidze dolnośląsko-lubuskiej.  Liga została powiększona o dwa zespoły by mogły zagrać rezerwy ekstraklasowych reprezentantów naszego regionu - Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin. Oczekiwano, że wykorzystując ligowców obie drużyny będą nadawać ton rozgrywkom, a tymczasem jedynie w Lubinie mogą cieszyć się z wysokiej pozycji rezerwistów.  Zagłębie II strzeliło najwięcej bramek w lidze, a wśród piłkarzy, którzy zaliczyli grę w najwyższej klasie rozgrywkowej i 3.lidze byli m.in. Słowak Boris Godal, Bułgar Paweł Widanow, Nigeryjczyk David Abwo, ale również Polacy, w tym Paweł Oleksy, który zagrał 80 minut przeciwko Formacji 2000 Mostki i połówkę meczu przeciw MKS Oława. Ciekawe jak sytuacja będzie wyglądała wiosną - I zespół będzie walczył o utrzymanie, a rezerwy tracą póki co punkt do Stilonu Gorzów, który ma rozegrany mecz mniej.
Jacek Sorbian
W tym 38 wiosen minęło Jackowi Sorbianowi, który kapitanuje drużynie Foto-Higieny Gać. Z podoławskiej drużyny wielu kpi tymczasem piłkarze niewiele sobie z tego robią i zaledwie bilansem bramkowym ustępują lokalnemu rywalowi MKS Oława. W derby był remis 1:1, ale już wiosną MKS może odskoczyć rywalom, bowiem 15 z 17 meczów rozegra u siebie. Wracając do Foto-Higieny to Sorbian był podstawowym graczem, wystąpił we wszystkich spotkaniach i wielu młodszym rywalom pokazał jak powinna wyglądać gra w środku pola.
Paweł Tobiasz grał z powodzeniem w Lubinie, Prochowicach, Wałbrzychu, by po rocznym pobycie w Świdnicy drugi sezon gra w dzierżoniowskiej Lechii.  O ile w minionym sezonie trafiał do bramki rywali, to obecnie zaspokoić ambicje może jedynie asystami. Zimą spekuluje się, że opuści Dzierżoniów i być może ponownie zawita w Świdnicy. Na pewno w Polonii/Sparcie przyda się doświadczony zawodnik, bowiem gra drużyny jest bodaj największą niespodzianką in minus rundy jesiennej. Po przybyciu Marcina Morawskiego z Górnika Wałbrzych, Juliana Kwita powracającego z Norwegii, kilku utalentowanych graczy ze Stali Świdnica wielu upatrywało świdniczan w gronie walczących o awans. Tymczasem pierwszy gol Polonia/Sparta strzeliła w sezonie po 355 minutach, pierwsze zwycięstwo w 6.kolejce. Jako komentarz niech posłuży przypomnienie bilansu pierwszych 6 domowych spotkań: 6 porażek bramki 2:15 - po m.in. 0:4 ze Ślęzą i 1:6 z Mostkami. Pożegnano bez żalu trenera Damiana Błaszczyka, którego zastąpił Jarosław Lato debiutujący w roli szkoleniowca seniorów.
Za Polonią/Spartą uplasowała się w tabeli Bielawianka, która mimo wąskiej kadry, kłopotów ze zdobywaniem bramki nie zamyka tabeli tylko dlatego, że całkowicie rozbite są drużyny z Rzepina i Prochowic. W Bielawie nie przelewa się w ofensywie, a w defensywie ogrywa się trójka młodych wałbrzyszan: Rosicki - Olejnik - Matysek. Najmniej gra ten o najgłośniejszym nazwisku - bratanek słynnego Adama Matyska, któremu przypadła rola zmiennika. Rosicki, jako młodzieżowiec, zdobywa doświadczenie, kto wie, czy zimą nie zostanie sprawdzony przez macierzysty klub.
Pierwszy z prawej Piotr Przerywacz
Poniżej oczekiwań gra GKS Kobierzyce, z którego odszedł po starcie sezonu Wojciech Ciołek. Jeden 45-minutowy epizod w meczu z rezerwami Śląska zaliczył 41-letni Piotr Przerywacz, który grywa w Kobierzycach w zespole oldbojów. Przeryw to prawdziwy człowiek-orkiestra: trenuje juniorów Górnika Wałbrzych, asystuje Maciejowi Jaworskiemu, grywa w oldbojach, zagrał w 3.lidze, gdzie podczas jego pobytu GKS nie stracił bramki, a gdyby wypaliłby transfer jego syna Patryka z Kuźni do Wałbrzycha (obrońca z Jawora latem gościł na treningu drugoligowca) to jeszcze mógłby dopisać do swego wachlarza zainteresowań skauting. Trudno przypuszczać by wiosną powtórzył swój występ w trzeciej lidze, bowiem może dojść do konfliktu terminów i zapewne w Kobierzycach wolą stawiać na młodszych.
W innych grupach trzeciej ligi duet wałbrzyszan występował w grupie północnej ligi opolsko-śląskiej, gdzie pewnie do drugiej ligi podąża dobry znajomy wałbrzyszan z Pucharu Polski Skra Częstochowa.  Mowa tu o graczach Ruchu Chorzów Adrianie Mrowcu i Miłoszu Trojaku, którzy w rezerwach pomogli wywalczyć trzecie miejsce. Mrowiec nękany był przez kontuzje i w rezerwach dochodził do meczowej formy. Trojak z kolei ogrywał się po udanej grze w juniorach. Dobra dyspozycja zaowocowała powołaniem na krótko do ekstraklasowej kadry. Oboje na miejsce w kadrze na mecz w T-Mobile Ekstraklasie mogli liczyć za kadencji Jacka Zielińskiego, a gdy zespół objął Jan Kocian sytuacja nieco się skomplikowała. Kto wie czy zimą Mrowiec, z którego trudno być zadowolonym, gdy więcej się leczył niż grał, nie będzie musiał szukać sobie klubu. Do takiego ruchu już szykuje się Dawid Kubowicz, który zagrał trzy połówki w rezerwach Arki.

Jesień wałbrzyszan na szczeblu centralnym

$
0
0
Kontynuując podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu byłych graczy wałbrzyskich klubów pora nadeszła na graczy reprezentujących kluby szczebla centralnego. Jest to skromna liczba zawodników i nie mogą się oni zbytnio czym pochwalić.
Mateusz Krawiec
W drugiej lidze zadebiutował Mateusz Krawiec - rocznik 1993 będący ostatni sezon w statusie młodzieżowca. Przy Ratuszowej grał jedynie w juniorach, potem za namową ojca postanowił rozwijać swój talent poza Wałbrzychem. Pobyt w Lubinie, Wronkach i Poznaniu zaowocował grą w reprezentacji Polski juniorów, medalem mistrzostw Polski juniorów oraz grą w Młodej Ekstraklasie wraz z reprezentantami kraju (w Lechu - S.Gancarczyk, G.Wojtkowiak, P.Bereszyński). Nie udało mu się jednak pójść w ślady kolegów z Kolejorza (Kędziora, Drewniak) dołączając do I drużyny. W drugiej lidze mógł zadebiutować już dwa lata temu, ale nie spodobał się trenerom Zagłębia Sosnowiec. Z Poznania trafił do trzecioligowej Unii Swarzędz, ale trudno nazwać ten transfer krokiem naprzód. Szansą na zaistnienie w poważnym futbolu dla Mateusza jest niewątpliwie gra w Odrze Opole, do której dołączył latem. Bilans indywidualny nie wygląda najgorzej - zagrał w 16 z 18 spotkań, z czego dwukrotnie tylko wchodził w roli rezerwowego. Nie udało mu się co prawda strzelić bramki, ale zanotował kilka asyst. Odra zimę spędzi na spadkowym 13.miejscu, ale 5 punktów straty do ósmego miejsca, nowy trener Petr Nemec, daje nadzieję opolskiemu beniaminkowi na skuteczną walkę o utrzymanie.
Roman Maciejak to jedna z najbardziej aktywnych postaci podczas okresu przygotowawczego -
Roman Maciejak (KS Polkowice)
utalentowany napastnik w Niemczech dość długo szukał nowego klubu po opuszczeniu SV Waldhof Mannheim, a ostatecznie w połowie września z Polkowic wyszedł news o zakontraktowaniu Romana. Dość długo trwała droga do ponownego debiutu na polskich boiskach, a jak już się pokazał na nich to wiele nie zawojował. Bilans to 7 meczy - 1 w pełnym wymiarze, dwa razy w wyjściowej jedenastce - łącznie blisko 270 minut bez zdobytej bramki. Jeszcze 4 lata temu Maciejak był jednym z najskuteczniejszych strzelców ligi (14 goli w Nielbie Wągrowiec) co było przepustką do ekstraklasy (Piast Gliwice). Potem już zjazd w dół. Od lata 2009 napastnik (?!) RM strzelił ...sześć ligowych bramek, w tym 5 dla Górnika Wałbrzych. Wszystko wskazuje, że kolejnej szansy na przełamanie Romek nie otrzyma w Polkowicach. Już od pewnego czasu dochodzą głosy, że nadchodzą ciężkie finansowo czasy dla tamtejszych piłkarzy. Pisało o tym Słowo Sportowedwa tygodnie temu, a teraz w Polskę news puściło90minut.pl. Póki co nie ma co skreślać polkowiczan, doliczać sobie punkty, bowiem w ubiegłym sezonie o wiele dramatyczniejsza sytuacja była choćby w Wejherowie, czy Kaliszu, a kluby jak grały tak dalej grają w 2.lidze.
Dzięki awansowi Chojniczanki Marcina Orłowskiego do 1.ligi oraz przejściu Bartosza Biela z Tura do Puszczy powiększyła się liczba pierwszoligowców z wałbrzyskim rodowodem. Dołączyli oni do Dawida Kubowicza, dla którego sezon 2013/14 jest szóstym na zapleczu ekstraklasy. Wcześniej reprezentował barwy na tym szczeblu Tura Turek, Floty Świnoujście i Termaliki Nieciecza. Po półrocznej grze w Górniku Wałbrzych od wiosny 2013 gra w Arce Gdynia. Dzięki uniwersalności może grać na różnych pozycjach, ale jak sam twierdzi najlepiej czuje się na prawej obronie. Latem odszedł z Gdyni jego konkurent do gry na tej pozycji Damian Krajanowski (do GKS Tychy). Nic dziwnego, że trener Paweł Sikora, który Dawida pamięta jeszcze ze współpracy w Świnoujściu, postawił na niego w defensywie.
Dawid Kubowicz żegna się z Gdynią
Początek sezonu był udany, bowiem do dobrej grze w lidze doszły sukcesy w Pucharze Polski, gdzie Arka wyeliminowała Ruch Chorzów 3:2 po dogrywce. Po 5 kolejce, kiedy to żółto-niebiescy pokonali w Nowym Sączu Sandecję 3:0 nikt nie spodziewał się kryzysu. W sześciu następnych spotkaniach Arka wygrała zaledwie jeden mecz, jeden zremisowała a aż 4 zakończyła porażką. Trener Sikora próbował znaleźć antidotum na ligowy marazm. Nastąpiły zmiany w bloku defensywy, gdzie na ławkę rezerwowych powędrowali m.in. młodziutki Marcjanik i Kubowicz. Po tych zmianach gdynianie znowu wstąpili na zwycięski szlak i porażki doznali dopiero w ostatnim meczu roku. Oprócz udanego ligowego finiszu (4.miejsce ze stratą 4 punktów do strefy awansowej) Arka po rozgromieniu Korony Kielce 5:1 w PP sposobić się będzie do ćwierćfinału. Dawid w pucharowej przygodzie na boisku uczestniczył w dwóch pierwszych meczach, w lidze zagrał łącznie w 11 meczach (7 pełnych), w których zaliczył dwie żółte kartki. W międzyczasie, w listopadzie dwukrotnie wspomagał kolegów z drużyny rezerw w 3.lidze. Udane wyniki były spowodowane udanym wycofaniem na prawą obronę ofensywnie usposobionego Adriana Budki, który przed sezonem przyszedł z Pogoni Szczecin, a wcześniej próbowany był nawet w kadrze. Udany okres zaliczył Kamil Juraszek, który przyszedł z wrocławskiego Śląska i warto przypomnieć, że jest synem byłego gracza m.in. KP Wałbrzych Piotra. Gdy w grudniu pisano o ewentualnym angażu pozostającego bez klubu Marcina Kikuta czy poszukiwaniach prawoskrzydłowego, nie mogła zdziwić informacja przedświąteczna, że Kubowicz znalazł się w gronie piłkarzy, którym zarząd klubu dał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.
Marcin Orłowski (Chojniczanka)
Rówieśnik Kuby - Marcin Orłowski, który jesienią 2012 rozminął się w Wałbrzychu z Dawidem, w pierwszej lidze dopiero debiutował, podobnie jak jego klub z Chojnic. Po odpadnięciu z PP ligowa premiera przyniosła Chojniczance 3 punkty po zwycięstwie 3:1, a trzecią bramkę zdobył właśnie Orzeł. Potrzebował na to zaledwie trzech minut - zmienił Tomasza Mikołajczaka w 74 min., by w 77 pokonać bramkarza Kolejarza Stróże. Nie było to jednak przepustką do podstawowego składu, bowiem największym zaufaniem trenera Mariusza Pawlaka cieszyli się Tomasz Mikołajczak i Maciej Ropiejko, który przyszedł przed sezonem. Marcinowi pozostawała gra w końcówkach meczów. Przełomem okazał się mecz 8.kolejki z płocką Wisłą (2:0), kiedy to Orłowski co prawda gola nie strzelił, ale wypracował rzut karny. Sport ocenił go na siódemkę i nominował do Jedenastki Kolejki. Do końca ligowego grania Marcin wybiegał w podstawowym składzie i jedynie w ostatniej kolejce wszedł z ławki rezerwowych. W 12.kolejce z GKS Katowice strzelił drugiego ligowego gola, który przyniósł jedynie remis. Indywidualny bilans Orłowskiego to 17 (6) meczy, 2 bramki, 3 żółte kartki. Niestety, wiosną Marcin nie będzie miał okazji powiększyć swojego dorobku w Chojniczance, która zimę spędzi na 11.miejscu. Klub postanowił póki co pożegnać się z kilkoma zawodnikami i na pierwszy ogień poszedł kwartet, w którym znalazł się Orzeł. Obok niego ten przykry los spotkał Ropiejkę. Na ich miejsce klub planuje ściągnąć skutecznego w Rybniku Ferugę lub napastnika Lechii Gdańsk Dudę.
Bartosz Biel
Bartosz Biel to wciąż łakomy kąsek dla wielu ligowców, bowiem urodzony w maju 1994 pomocnik jako młodzieżowiec może być realnym wzmocnieniem zespołu. W sferze marzeń jest póki co jego powrót do Wałbrzycha, a sam zawodnik spróbował skonfrontować swoje umiejętności w 1.lidze. Jego przystanią jest beniaminek Puszcza Niepołomice, którą trenuje Dariusz Wójtowicz, prowadzący swego czasu kadry juniorskie PZPN i zespoły w SMS Łódź - skąd zna zapewne Bartka. Biel debiut ligowy w Puszczy nie zapamięta dobrze - nie dość, że zespół przegrał w Bełchatowie (0:1) to Bartek musiał z powodu kontuzji opuścić boisko już po 26 minutach. Przez to musiał opuścić kilka spotkań i na dobre ligowe granie Biel rozpoczął od 8.kolejki - bowiem wtedy powrócił do wyjściowego składu. Puszcza poziomem odbiega od większości pierwszoligowców, przegrała najwięcej w lidze spotkań i straciła najwięcej bramek. Sam trener Wójtowicz obiketywnie twierdzi, że obecna kadra nie gwarantuje walki o utrzymanie. Po takich deklaracjach niepołomicka drużyna niespodziewanie zanotowała trzy kolejne zwycięstwa: w Rybniku, u siebie z Dolcanem i w Stróżach. Na tę chwilę Puszcza jest szesnasta, ale ze Stomilem (14.miejsce) przegrywa miejsce w tabeli jedynie bilansem spotkań. Bartosz Biel, który wypadł z kadry swego rocznika, jesienią w lidze zagrał 15 (5) meczy, nie strzelił żadnej bramki, ale może pochwalić się kilkoma asystami.
W T-Mobile Ekstraklasie Wałbrzych miał swoich przedstawicieli wśród piłkarzy w Ruchu Chorzów i Zagłębiu Lubin. O posadę mógł drżeć Jerzy Cyrak asystent Mariusza Rumaka w Lechu Poznań. Po przegranej przygodzie w europejskim i krajowym pucharze posada Rumaka w Kolejorzu zdaniem dziennikarzy wisiała na włosku. Zarząd wytrzymał ciśnienie i wiosną Cyraka na ławce poznańskiego klubu ponownie będziemy oglądać. W chorzowskim Ruchu była szansa na oglądnięcie dwóch wałbrzyszan. Miłosz Trojak kilkakrotnie zasiadł na ławce rezerwowych, ale nie zaliczył debiutu ligowego. Defensywę Niebieskich miał wzmocnić 30-letni Adrian Mrowiec, który latem przyszedł z niemieckiego Chemnitzer FC.
Adrian Mrowiec (Ruch Chorzów)
W najwyższej klasie rozgrywkowej Adrian więcej meczów rozegrał w Szkocji niż w Polsce, gdzie występował w Arce Gdynia przez sezon (2009/10). Póki co przygoda w chorzowskim klubie nie przebiega tak jakby sobie życzył zarówno Ruch jak i sam zawodnik. Na początku sezonu złapał kontuzję mięśnia uda.  Mrowiec początkowo siedział na ławce rezerwowych, z której wskoczył od razu do podstawowego składu na derby w Zabrzu (2:2), kiedy to trener Jacek Zieliński posadził Dziwniela i Stawarczyka po kompromitacji w PP z Arką (2:3). Adrian zagrał w kolejnym meczu - niesławnym w Białymstoku (0:6), kiedy to Zieliński pożegnał się z posadą trenera. Nowy trener Słowak Jan Kocian początkowo postawił na nowe nazwiska co później okazało się udanym posunięciem, bowiem Ruch stopniowo podnosił się z dna tabeli ostatecznie plasując się na piątym miejscu.  Mrowiec w rytm meczowy wchodził w trzecioligowych rezerwach. Kocian dał mu szansę w 3 spotkaniach, w których dwukrotnie meldował się na boisku ... w doliczonym czasie gry!  Gdy w Poznaniu zagrał kwadrans dopadł go pech - kontuzja kolana wymagająca artroskopowego czyszczenia stawu. Po rehabilitacji wróci do treningów, Jan Kocian twierdzi, że liczy na niego. Póki co jesienny ekstraklasowy dorobek Mrowca to 5 (2) meczy + 4 w 3.lidze.
Paweł Oleksy
O degrengoladzie Zagłębia Lubin napisano już chyba wszystko. Od lat po ciekawie zapowiadających się transferach wielkie nadzieje, a potem jeszcze większe rozczarowanie. Wśród nabytków tegorocznych był Paweł Oleksy, który powrócił do Lubina po trzyletniej tułaczce na wypożyczenia (Głogów, Polkowice, Bydgoszcz, Gliwice). Z Piastem wywalczył prawo gry w eliminacjach Ligi Europejskiej, został uznany za jednego z najzdolniejszych lewych defensorów, ale w Zagłębiu zapewniono mu większe pieniądze i kuszono większymi perspektywami. Zarówno czeski szkoleniowiec Pavel Hapal, jak i jego zmiennik Adam Buczek stawiali na Oleksego. Buczek znakomicie pamiętał Pawła jeszcze z juniorów. Najgorzej wypadł w Bydgoszczy (0:2) przeciwko byłym kolegom z Zawiszy, gdy opuścił boisko po pierwszej połowie i z żółtą kartką na koncie. Gdy zespół objął Orest Lenczyk Oleksy w lidze wybiegł tylko czterokrotnie, a znów gwoździem do trumny okazał się występ przeciw byłym partnerom - 0:2 w Lubinie z Piastem Gliwice. Większym zaufaniem póki co cieszy się Serb Dorde Cotra, a bilans jesienny Pawła to 13 (8) meczów i 2 żółte kartki. Na pocieszenie może być fakt, że jedyny pucharowy mecz w drodze do ćwierćfinału (1:0 z GKS Tychy) Oleksy zagrał za kadencji Lenczyka. Zimą czeka wychowanka klubu z Czarnego Boru ciężka praca by wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.

Lewandowski piłkarzem 2013 roku, a teraz Bayern

$
0
0
W 1996, w roku olimpijskim, w którym Polacy przywieźli z olimpiady aż siedem złotych medali, po 5 srebrnych i brązowych najlepszym sportowcem w telewizyjnym audiotele okazał się piłkarz - Marek Citko. Z czasem plebiscyt nazwano złośliwie idiotele, a najlepszego sportowca przechrzczono na najpopularniejszego. Citko w 1996 z Widzewem Łódź wywalczył tytuł mistrza kraju, awansował z nim do Ligi Mistrzów, gdzie strzelił bramkę Borussi Dortmund i Atletico Madryt (pamiętny lob z ponad 40 metrów), w kadrze strzelił bramkę Anglii na słynnym stadionie Wembley (1:2). W porównaniu jednak z olimpijczykami te osiągnięcia wyglądają bardzo blado. Skromny, aż do przesady, piłkarz plątał się w rozmowie  podczas odbierania nagród, a naród i tak go wtedy kochał. Bo od lat piłka nożna jest najpopularniejszym sportem w kraju. Od tamtej pory minęło sporo czasu, rozwinęły się inne media, a wciąż futboliści przykuwają uwagę nie tylko kibiców, ale mediów mainstreamowych. Losy siatkarek w eliminacjach MŚ, skoczków podczas Turnieju Czterech Skoczni czy Roberta Kubicy w Janer Rally zostały usunięte w cień przez transfer piłkarza. Ba, podpisanie kontraktu z monachijskim Bayernem przez Roberta Lewandowskiego było podawane jako pierwszy news w większości serwisów informacyjnych w radiu i telewizji. Jest to oczywiście bez precedensu, gdy polski piłkarz przechodzi do klubu z najwyższej półki, ba, w tej chwili bodaj najlepszego na świecie.
05.08.2007 Znicz-Kmita Zabierzów - Robert Lewandowski
ustala wynik na 4:0. Był to pierwszy z 21 goli w tamtym sezonie
kiedy Lewy sięgnął po koronę króla strzelców 1.ligi
[foto:kartofliska.pl]
Robert Lewandowski zapracował sobie na ten transfer grą w Dortmundzie, gdzie swego czasu potrafił w meczu z bawarską drużyną strzelić 3 gole (finał Pucharu Niemiec). W minionym roku oprócz niemieckich i polskich kibiców zaczęli go kojarzyć w całej Europie - po pamiętnym występie przeciwko Realowi Madryt, kiedy to czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Ten występ dał nie tylko zwycięstwo, ale i przybliżył do awansu do finału do LM, gdzie Borussia uległa Bayernowi. W Niemczech dortmundczycy musieli również uznać wyższość bawarskiego hegemona zarówno w lidze jak i pucharze. Jedynie w przedsezonowym meczu o Superpuchar pokonali Bayern 1:0. Na występy Roberta w kadrze należy spuścić zasłonę milczenia, zresztą podobnie jak i jego partnerów. W kadrze Lewandowski w 2014 strzelił skromne 3 gole (2 z San Marino, 1 z Czarnogórą), oprócz liczenia meczów bez gola, podsumowano jego bardzo skromny procent skuteczności (ilość goli/ilość oddanych strzałów), dyskutowano o sporze zawodnika (a raczej jego menedżerów) z PZPN dotyczących praw do wizerunku, zachowaniu napastnika uciszającego wiwatujące trybuny po golu z Czarnogórą.
Wiadomo było, że kontrakt Roberta z Borussią wygasa z końcem sezonu 2013/14, więc letnie okienko AD 2013 było w praktyce ostatnim, w którym Dortmund mógłby zarobić na jego transferze. Wymieniano w tym kontekście największe angielskie, hiszpańskie, włoskie kluby i oczywiście Bayern. Parafrazując klasyka - zaczęto bać się otworzyć lodówkę by nie usłyszeć o transferze Lewandowskiego. Przy okazji skompromitował się w mediach jego menedżer - były piłkarz, dziś poseł PO Cezary Kucharski,który w tvn24 zakomunikował w maju'13 przejście do Bayernu na przestrzeni kilku tygodni ! Wszyscy pamiętamy co było dalej - ogłoszono, że sezon 13/14 Lewy spędzi w Dortmundzie, potem klub dał nawet zawodnikowi sporą podwyżkę. Polak zrewanżował się kilkunastoma bramkami w lidze, współudziałem w awansie do fazy grupowej LM. Z dniem 1 stycznia mógł podpisać obowiązujący od lipca kontrakt z dowolnym klubem. Nie było dla większości obserwatorów futbolowych wydarzeń niespodzianką, że po przejściu badań lekarskich Lewandowski podpisał kontrakt z Bayernem. Nie mogły zmylić newsy o rzekomej megaofercie Realu Madryt dla samego zawodnika i odszkodowaniu dla ... Bayernu.
Piłkarz Roku wg World Soccer
Robert Lewandowski we wszelkich plebiscytach za 2013 rok na Piłkarza Roku bezdyskusyjnie wygra(ł), bo tak naprawdę zabrakło spektakularnego sukcesu odniesionego przez innego polskiego piłkarza. Pojawiły się nominacje w światowych plebiscytach. Był brany pod uwagę przy Złotej Piłce FIFA, Jedenastce Roku UEFA. Znalazł się w czołówce na Piłkarza Roku 2013 wg World Soccer, gdzie swoje głosy oddawali współpracujący z miesięcznikiem ludzie futbolu (z Polski są to Boniek, Dudek i Kurowski). La Gazetta dello Sport i  Marca wybrali go do Drużyny Roku. A przecież nie wszystkie plebiscyty zostały rozstrzygnięte. W Polsce największą estymą cieszy się plebiscyt na Sportowca Roku organizowany przez Przegląd Sportowy - tutaj Lewandowski jest wśród nominowanych, a niektóre redakcje widzą piłkarza wśród najlepszej trójki.
Z Bayernem w drodze po kolejne trofea?
[foto:deviantart]
Polscy dziennikarze prześcigają się teraz w newsach o Robercie. Plotkarskie o jego zarobkach, te niby poważniejsze prześcigają się w tym kto pierwszy podał, że piłkarz trafi do Bawarii. Tak naprawdę jako pierwszy Polaka z Bayernem połączyłAlex Ferguson w kwietniu ub.roku.Szkot nie ukrywał, że z chęcią widziałby go na Old Trafford, ale takie same zamiary mieli menedżerowie choćby Chelsea, Arsenalu czy ManCity. Transfer wewnątrzniemiecki spowodował, że żaden z byłych polskich klubów Lewandowskiego nic nie dostanie dzięki tzw. "solidarity contribution" - Varsovia, Delta Warszawa, Znicz Pruszków czy Lech Poznań niestety nic nie dostaną.
Jest jednak z transferem Polaka pewien moralny problem o czym pisze K.Stanowski naportalu weszlo.com. Prowadzenie rozmów z nowym klubem mogło nastąpić dopiero od 1 stycznia 2014r. i chyba najbardziej naiwni mogli liczyć, że Kucharski i spółka skontaktowali się po sylwestrowej nocy z włodarzami Bayernu i w dwa dni ustalili warunki kontraktu. Nie jest to odosobniona praktyka i z pewnością łowcy sensacji nie doszukają się międzynarodowego skandalu. Teraz oczywiście będzie wysyp artykułów we wszelkiej maści mediach na temat Lewy w Bawarii. Pozostaje kilka pytań: czy Lewandowskiego monachijczycy będą chcieli ściągnąć już na rundę wiosenną i tym samym osłabić jednego z ligowych rywali? Czy w przypadku pozostania w Dortmundzie na Roberta będzie czekać "kocia muzyka" z trybun Signal Iduna Park tak jak w przypadku Mario Goetze? Wreszcie czy piłkarz poradzi sobie z tak wielkim klubie. Guardiola zdaniem kilku mediów nie był za transferem Polaka latem, więc czy teraz będzie stawiał zdecydowanie na Polaka kosztem Mandżukicia?
Poza tym Robert musi pamiętać, że jest już Lewandowski w Bayernie Monachium. Chodzi o amerykańską piłkarkęGinę Lewandowski.

Przygotowania do wiosny rozpoczęte

$
0
0
7 stycznia, dzień po święcie Trzech Króli większość ligowych zespołów rozpoczęła przygotowania do rundy wiosennej. Dotyczy to nie tylko drużyn ekstraklasy, ale i tych z niższych lig. W Lubinie walczyć o miejsce w składzie będzie Paweł Oleksy, w Ruchu Chorzów na pełnych obrotach trenują wałbrzyszanie Adrian Mrowiec i Miłosz Trojak, w Chojnicach nie ma już Marcina Orłowskiego, a w Gdyni Dawida Kubowicza, a w Niepołomicach Bartek Biel będzie walczył z kolegami o utrzymanie. W drugiej lidze przygotowania będą na pewno ciekawe - wiosenna stawka jest największa w krótkiej historii tej ligi: spadać będzie aż połowa stawki. W grupie zachodniej na czele dolnośląski duet Chrobry-Górnik póki co przez najbliższe kilka tygodni będzie spoglądał z góry na resztę stawki, ale od marcowych bojów nastroje mogą się diametralnie zmienić w obu klubach. Historia zna różne przypadki - dla wałbrzyszan świeżo w pamięci tkwi runda wiosenna 2013 roku, która delikatnie mówiąc do udanych nie należała. Teraz konsekwencje podobnej dyspozycji mogą mieć opłakane skutki. Dlatego dla tria szkoleniowców biało-niebieskich (Jaworski, Przerywacz, Wierzbicki) najważniejszą sprawą jest wyeliminowanie błędów z ubiegłorocznych zimowych przygotowań. Podobnie jak rok temu będzie ładowanie akumulatorów w Jagniątkowie. Będą sparingi, wśród których już kibice szykują się na sprawdzian z ekstraklasowych Podbeskidziem Bielsko-Biała, które na krajowe zgrupowanie wybrało obiekt przy Ratuszowej. Kibicom marzy się walka o awans, ale włodarze, trenerzy tonują huraoptymistyczne nastroje. Po prostu mierzą siły na zamiary. Pieniędzy na transfery nie ma i trudno oczekiwać głośnych transferów. Przewijają się w różnych spekulacjach nazwiska Kamila Śmiałowskiego czy Dawida Kubowicza, ale na konkrety jeszcze za późno. Wzmocnieniem kadry na pewno jest powrót do treningów zdrowych Jana Bartośa i Michała Oświęcimki, co wzmocni rywalizację w defensywie i drugiej linii.
Sławomir Truszczyński w Łomiankach
grał w defensywie
Nową twarzą na treningu był natomiast Sławomir Truszczyński (rocznik 1991). Wychowanek UKS Baszty Wałbrzych, gdzie grał m.in. z Janem Rytko czy Dominikiem Radziemskim, piłkarskie ostrogi zdobywał w MKS Szczawnie Zdrój. W sezonie 2008/09 z zespołem juniorów trenowanym przez Tomasza Resela doszedł aż do półfinału PP OZPN Wałbrzych, z seniorami awansował do IV ligi. Ostatnie dwa lata z kolei spędził na Mazowszu, gdzie grę łączył ze studiami. Jego klubem była najpierw stołeczna Olimpia grająca w okręgówce, a ostatnią rundę spędził w KS Łomianka, grającym w czwartej lidze mazowieckiej. Czy trafi do zespołu? Na pierwszym treningu pojawił Adrian Sobczyk - gracz niemieckiego FSV Hollenbach, ale był to raczej gościnny występ.
W Wałbrzychu rewolucji kadrowej nie będzie, ale w innych klubach spokoju mogą Górnikowi pozazdrościć. W Polkowicach nie będzie już drugoligowych meczów i wiosną drużyny, które miały zagrać z tamtejszym KS doliczą sobie trzy punkty za walkower. Dramatyczne newsy dochodzą ze Zdzieszowic, gdzie nie ma już ani trenera (Ryszard Okaj objął juniorów Kluczborka), ani najbardziej doświadczonych - Fecia, Lachowskiego, Bukowca, Pajączkowskiego, solidnego stopera zza wschodniej granicy Dubiny ani młodego Baraniaka po którego sięga lider z Głogowa. W Kaliszu działacze czarują wizją budowy wielkiego zespołu, który ma się utrzymać, aw niedalekiej przyszłości walczyć o ... ekstraklasę! Ma to zapewnić współpraca z agencją menedżerską, której przedstawicielem jest znany na Dolnym Śląsku Ernest Konon (wych. Karkonoszy Jelenia Góra). Troszkę śmiesznie to wygląda, zwłaszcza, że trener Mirosław Dymek został nowym szkoleniowcem ŁKS Łomża. Wielkich transferów celu ratunku ligowego bytu nie widać w Jarocinie - ba, odeszli czołowi gracze Karolowie Szymański i Danielak. Ten ostatni przeszedł do Chrobrego, gdzie bodaj najszybciej zrobiono czystkę w kadrze. Największym ubytkiem jest transfer Bartosza Machaja, jednego z najlepszych młodzieżowców ligi, do legnickiej Miedzi. Znając operatywność działaczy lidera można spodziewać się jeszcze kilku ruchów kadrowych. Sporo zawodników tradycyjnie przetestuje Bytovia, która w grudniu testowała już ośmiu graczy. Defensywę ekipy Janasa wzmocnił już b.pierwszoligowiec Andrzej Niewulis z Ząbek.
Jeśli chodzi o ławkę trenerską drugoligowców to oprócz odejścia wspomnianego Dymka to dość długo trwały spekulacje kto poprowadzi Polonię Bytom. Artur Skowronek złożył rezygnację, by kilka dni temu objąć Widzew Łódź. Legendarny górnośląski klub, targany problemami finansowymi, miał ponownie trenować Jacek Trzeciak, pojawiło się nazwisko Piotra Rzepki, a ostatecznie zespół objął Grzegorz Kurdziel. Opolską Odrę objął Czech Petr Nemec, doskonale znany w kraju, prowadził ostatnio Flotę Świnoujście i Arkę Gdynia. W Opolu zapewne będzie ciekawie pod względem transferów. Nie wiadomo natomiast kto poprowadzi Ruch Zdzieszowice. Właśnie Zdzichy, sukcesywnie osłabiany UKP Zielona Góra, wielkopolski duet Calisia-Jarota wydają się pewniakami do spadku. Ale boisko zweryfikuje papierowe spekulacje.

Polkowice żegnane bez żalu

$
0
0
Niestety, drugi sezon z rzędu grupa zachodnia drugiej ligi rundę wiosenną będzie rozgrywać w okrojonym składzie. Tym razem rywalizacji nie dokończy KS Polkowice, które nie tak dawno uchodził za stabilny finansowo i organizacyjnie klub. Z racji rozegrania więcej niż polowy kolejek wyniki meczów z udziałem
W Polkowicach wywieszono białą
flagę ...
polkowiczan nie zostaną anulowane, a za wiosenne pojedynki rywale będą dopiszą sobie trzy punkty za walkower. Najbardziej poszkodowanym zespołem jest więc Gryf Wejherowo, który w pierwszym rewanżowym meczu zremisował z KS 1:1.
Futbol w Polkowicach istnieje od końca lat 40-tych ubiegłego stulecia, ale tak naprawdę przez ponad 4 dekady swojego istnienia nie dał powodów by na dłużej zagościł w pamięci kibiców czy kartach historii.  Ciekawostką jest, że w latach 70-tych trenerami ówczesnego TKS Górnik byli: Alojzy Sitko, który nieco wcześniej wprowadził wałbrzyskie Zagłębie do 1.ligi i zdobył historyczne 3.miejsce w lidze czy były defensor Thoreza - Krzysztof Pawlica, którego w Polkowicach wybrano na Trenera 65-lecia. Pod koniec lat 80-tych zespół awansował do trzeciej ligi, ale trudno powiedzieć, że odgrywał w niej kluczową rolę. W regionie były wówczas możniejsze i silniejsze zespoły Zagłębia Lubin, Miedzi Legnica i Chrobrego Głogów. Z tychże zespołów, nie łapiący się do składu zawodnicy zasilali Górnika, ale do sukcesów była długa droga. Przełomowym momentem był dla historii piłki nożnej w Polkowicach powtórny awans do 3.ligi w 1997 roku. Zespół objął Mirosław Dragan, były piłkarz a potem trener Zagłębia Lubin. W klubie zmieniono politykę - miasto będące w jednej z najbogatszej w kraju gminie nie mogło sobie pozwolić na szarzyznę i grę na prowincji, zwłaszcza, że w sąsiedztwie stadionu wyrósł bodaj pierwszy na Dolnym Śląsku aquapark. Pojawiły się pieniądze w Górniku, a co za tym idzie do klubu trafili piłkarze z nazwiskami już rozpoznawalnymi w regionie. Po 3 latach gry w 3.lidze polkowiczanie wywalczyli awans do 2.ligi. O sile polkowiczan boleśnie przekonał się wówczas imiennik z Wałbrzycha. Podopieczni Wiesława Walczaka nie mieli najmniejszych szans w obu spotkaniach przegrywając z kretesem 1:4 na wyjeździe i 0:4 u siebie! Już wtedy imponował szkielet zespołu: obronę trzymał doświadczony Andrzej Słowakiewicz, który w Lechu Poznań grał przeciwko słynnej Barcelonie, w pomocy brylował znany w Wałbrzychu Sebastian Gorząd, piłkę rozgrywał znany z gry w Lubinie i Wrocławiu Lesław Grech, błyskotliwy Henryk Cackowski, a gole strzelał Mariusz Ujek, który lata później sięgnie po wicemistrzostwo kraju w Bełchatowie. Górnik Polkowice na mecie sezonu 1999/2000 wyprzedzili drugą w tabeli Pomeranię Police/Koszalin aż o 22 punkty! Zaledwie rok mogła trwać przygoda w drugiej lidze, bowiem polkowiczanie załapali się do baraży o miejsce w 1.lidze! Spotkanie barażowe ze Stomilem Olsztyn oglądały tłumy (w tym również niżej podpisany). Dwa razy po 0:0 i wygrane 5:4 prolongowały olsztynian.  W sezonie 2001/02 nieco rozbici polkowiczanie kończą  sezon na 12.miejscu (grało wówczas w lidze 20 zespołów), kolejny jednak już należy do podopiecznych Dragana - 1.miejsce w stawce 18 drugoligowców - komplet 17 zwycięstw u siebie! Wyniki mogły budzić szacunek, jednak po latach okaże się, że zaledwie promil z nich nie był kupiony! Mirosław Dragan - ukarany i zdyskwalifikowany za korupcję poukładał drużynę bazując na graczach z regionu, którzy nie mieli co szukać w Zagłębiu Lubin czy Śląsku Wrocław. W bramce pewniakiem był znany również w Wałbrzychu Jacek Banaszyński, w obronie grał nieśmiertelny (szkoda, że nie można było o nim powiedzieć nieskazitelny) Słowakiewicz czy Ireneusz Adamski, w pomocy bliźniacy Gorządowie, ekslegionista Jacek Kacprzak, kapitan zespołu Tomasz Salomoński, który po uzyskaniu awansu sensacyjnie wybierze Lubin, który opuścił właśnie ekstraklasę, drugą młodość przeżywał na skrzydle filigranowy Zbigniew Szewczyk, a strzelanie bramek odpowiadali Tomasz Moskal (wcześniej Śląsk, GKS, Polonia Warszawa) i Radosław Jasiński (Zagłębie). Publiczność dopisywała, trudno mówić o jakimś ruchu kibicowskim, ale wyniki robiły swoje i frekwencja oscylowała pomiędzy 2 a 4 tysiącami. Do Polkowic wybierali się fani futbolu z okolicznych miasteczek jak i również z odległego Wałbrzycha, gdzie panowała futbolowa posucha i na trybunach widywałem znajome twarze. Piłkarze przed meczem podbiegali pod trybuny wybijali piłki dla kibiców, rzucali szaliki - w taki sposób próbowali zachęcić kibiców do powrotu na stadion. Sezon 2003/04 był historycznym wydarzeniem w Polkowicach, które dziś wspominane jest w świetle oskarżeń prokuratora, zeznań świadków. Debiut w ekstraklasie z Wisłą Kraków (0:2) oglądało ledwie 3500 widzów ze względu na remont obiektu, wówczas grupa widzów z Wałbrzycha była nieco większa, bowiem w miejscowej drużynie debiut zaliczał Marcin Wojtarowicz, który przeszedł z Łużyc Lubań. Młodszy Wojtar zapisał się na trwale w historii Górnika strzelając dwa tygodnie później historyczną pierwszą bramkę w ekstraklasie (1:0 z Amiką). Niestety, ten jeden sezon w Polkowicach Marcinowi odbija się czkawką do dziś. Zresztą nie tylko jemu, bo lista oskarżonych, skazanych i zdyskwalifikowanych przez PZPN zawodników jest bardzo długa. Mimo dziesiątek prób skorumpowania czy to sędziów, czy zawodników drużyn przeciwnej Górnikowi udało się wywalczyć 12.miejsce, które gwarantowało jedynie baraże. Dwukrotne 0:4 z Cracovią oznaczało zasłużoną degradację. Sportowego wyniku nie uratowała ani zmiana trenera (Wiesław Wojno), ani sprowadzenie zawodników (Nawotczyński, Dubicki, Pater, Krzyżanowski, Żelasko, Narwojsz). Później były 3 sezony w 2.lidze, gdzie proceder korupcyjny nie przynosił takich efektów, a w składzie debiutowali młodzi Dolnoślązacy (bracia Gancarczykowie, Wacławczyk, Kocot). W 2007 ręka sprawiedliwości dosięgła Górnika i decyzją PZPN zespół został zdegradowany o dwie klasy rozgrywkowe do IV ligi. Polkowice opuściło wielu zawodników (m.in. Marcin Morawski do Gorzowa), a Górnik mimo dodatkowej kary minus 6 punktów, czwartoligowy sezon 2007/08 kończy na 4.miejscu co daje możliwość gry w nowej trzeciej lidze, co nie udało się choćby Górnikowi/Zagłębiu Wałbrzych prowadzonemu przez Roberta Bubnowicza. Rok później polkowiczanie świętują awans do nowej drugiej ligi po wygraniu 3.ligi z przewagą aż 16 punktów nad drugim w tabeli zespołem Polonii/Sparty Świdnica. 2010 - drugie miejsce za Ruchem Radzionków i awans do 1.ligi, 2011- 10.miejsce w 1.lidze, 2012-17.miejsce i spadek do drugiej ligi. Na początku tego spadkowego sezonu odszedł trener Dominik Nowak, który wprowadził polkowiczan z 4 do 1 ligi. Jego następcom (Bartłomiej Majewski, Janusz Kudyba) nie udało się uratować bytu. Od 2011 klub zmienił nazwę by odciąć się od niechlubnej przeszłości Górnika na KS Polkowice. Ostatnie półtora roku w drugiej lidze to odmłodzenie kadry. Na mocy porozumienia z Zagłębiem do klubu trafiają na ogranie
Krecik - maskotka polkowiczan
żegna drugoligowych kibiców
młodzi utalentowani zawodnicy. Trenerem został były szkoleniowiec juniorów Zagłębia Adam Buczek. Oparty na zawodnikach z roczników 1990-91 zespół zajął solidne 6.miejsce, Szymon Skrzypczak został królem strzelców i podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze. W obecnym sezonie KS Polkowice prowadzili Janusz Kubot, a potem Zbigniew Mandziejewicz. Polityka kadrowa klubu mówiła o zatrudnianiu jedynie młodych zawodników. Pozbawieni doświadczenia piłkarze grali poniżej oczekiwań - jesień zakończyli na spadkowym 15.miejscu ze stratą 9 punktów do bezpiecznego miejsca. Polkowicki stadion doczekał się modernizacji, jest oświetlony, w części zadaszony i jeden z najbezpieczniejszych w regionie, za co klub był wyróżniany przez PZPN. Mimo grającej młodzieży brakuje jednak wychowanków (jesienią grywali jedynie D.Wacławczyk, Bancewicz) co powoduje brak identyfikacji publiki z grającymi. Na trybunach trudno oczekiwać choćby części takiej frekwencji jak za czasów, gdy Górnik na potęgę kupował mecze. Klub dotowany głównie przez gminę Polkowice pieniądze podatników przeznaczał na łapówki, wielu polkowiczan mogło czuć się oszukanych, a w regionie długo reputacja klubu nie była najlepsza. Polkowice doskonale wiedzą, że sport to również znakomita promocja. Kolarze CCC czy grające pod ta samą nazwą koszykarki dają więcej niż piłkarze, którzy grę w Polkowicach traktują jako etap w przygodzie z futbolem. W klubie nastąpiła zmiana również w zarządzie, pożegnano ludzi związanych z korupcyjną przeszłością działaczy, a obecni ... Cóż, zapamiętani zostaną jako grabarze ligowej piłki w Polkowicach. Jeszcze w 2012 roku KS był z gminnej kasy otrzymał aż 5,5 mln złotych, ba w połowie 2013 roku dokapitalizowano klub kwotą dwóch milionów. Przyzwyczajeni do takich sum działacze byli zapewne w szoku, gdy radni postanowili przeznaczyć zaledwie milion. Sami działacze oceniająorganizację wszystkich domowych spotkań na ponad 300 tysięcy, a co z wyjazdami, pensjami dla pracowników klubu, zawodników? Pojawiają się głosy, że prezes klubu Paweł Wechta realizuje tylko to co chce właściciel, czyli gmina Polkowice. Początkowo groźbę wycofania zespołu z 2.ligi traktowano jako formę walki o wyższy budżet, a potem okazało się, że klub nie ma zbytnio argumentów, więc po zmniejszeniu dotacji wysłano pismo do PZPN o rezygnacji.
W czerwcu KS Polkowice mógłby wystartować od IV ligi, a jednak ci co zostaną w klubie wzmocnią grające w okręgówce rezerwy (3.miejsce i 5 punktów straty do Chojnowianki) i celem będzie wywalczenie awansu do IV ligi. Ponoć mecze rezerw przyciągały więcej kibiców niż mecze drugoligowe, na które czasami przychodziło zaledwie kilkudziesięciu kibiców.
Klub bez własnych piłkarzy, bez wsparcia kibiców opuszcza szczebel centralny. Znając jednak potencjał finansowy i organizacyjny Polkowic, po zmianie władz czy to w mieście czy w klubie może nastąpić kolejne dokapitalizowanie i ponowny marsz w górę.

Zimowe granie oldbojów

$
0
0
Czas przerwy zimowej to aktywność organizatorów rożnego rodzaju turniejów halowych. Dużą popularnością cieszą spotkania z udziałem głośnych nazwisk, piłkarzy, którzy zawiesili buty na kołku, a wciąż funkcjonują w pamięci kibiców. Miło zauważyć, że oldboje Górnika Wałbrzych pojawiają się na różnego rodzaju imprezach z udziałem "starszych panów".
Tomasz Resel z pucharem burmistrza Dzierżoniowa.
W połowie grudnia w Dzierżoniowie rozegrano I Turniej Oldbojów o puchar burmistrza miasta Dzierżoniowa.  Starsi zawodnicy spotkali się przy okazji turnieju mikołajkowego dla młodych zawodniczek i zawodników. Oprócz dwóch drużyn oldbojów gospodarzy -dzierżoniowskiej Lechii, zagrali również futboliści Bielawianki, Pogoni Pieszyce i wałbrzyskiego Górnika. Rywalizację wygrali walbrzyszanie, którzy zremisowali 2:2 z Lechią II, pokonali Lechię I 5:4, Pogoń 1:0 i Bielawiankę 2:1.  Kto reprezentował biało-niebieskich? W bramce grał Dariusz Ilski - wychowanek Górnika z czasów, gdy ten grał na Nowym Mieście, ale nie dane było mu zadebiutować w seniorach, choć w Wałbrzychu popularny Willy kojarzony jest z gry w Koksochemii, Czarnych czy Szczawnie Zdroju. Kapitanem zespołu i najskuteczniejszym graczem zespołu był Tomasz Resel - jedna z legend ... Lechii Dzierżoniów. Co ciekawe Resel nigdy nie grał w Górniku, bowiem w Wałbrzychu zaczynał w Zagłębiu, a ponownie trafił na Ratuszową trafił do KP Wałbrzych. Po jednej bramce w turnieju zdobyli Andrzej Dębski (ma za sobą grę w ekstraklasowym Górniku), Piotr Borek i Maciej Jaworski - dwaj koledzy z juniorów biało-niebieskich rocznika 1973. Zespół uzupełnił Thoreziak Mirosław Otok (grał w KP, które przemianował się na Górnika, a potem szkolił juniorów Górnika) oraz legendy Włókniarza Głuszyca Grzegorz Rydzewski i Mirosław Kalka. Ktoś mógłby wybrzydzać co do składu personalnego, ale ... zwycięzców się nie sądzi. Trzeba przyznać, że w innych zespołach nie zabrakło znanych nazwisk, również związanych z Wałbrzychem.  Rywalizację strzelców z 5 bramkami (wespół z Bukowskim z Lechii) wygrał Sebastian Gorząd z Pogoni Pieszyce. Aktualny trener zespołu z Pieszyc grał w Zagłębiu i KP Wałbrzych, a w ekstraklasie grał w Polkowicach. Silną "na papierze" kadrę zaprezentowała Bielawianka, w której bronił aktualny trener bramkarzy Górnika Wałbrzych Wojciech Wierzbicki. Wierzba bronił w Bielawie w latach 2009-2012, gdzie święcił awanse z klasy okręgowej do 3.ligi. Wreszcie w zespołach Lechii pojawił się Zbigniew Wójcik, który grał w wielu klubach, w tym Górniku Wałbrzych (1997-98), a na szersze piłkarskie wody wypłynął w Lechii pod okiem znanego również pod Chełmcem trenera Wiesława Pisarskiego.
Piotr Włodarczyk po raz pierwszy w życiu w koszulce Górnika.
W miniony weekend w Twardogórze rozegrano II Memoriał Ireneusza Maciasia. Znany na Dolnym Śląsku redaktor po raz kolejny doczekał upamiętnienia w postaci turnieju halowego, który zaszczycili swoją obecnością znane nazwiska (Kamil Kosowski, Marcin Kuźba, Janusz Sybis, Werner Liczka, Remigiusz Jezierski). Do grona futbolowych VIP-ów organizatorzy zaliczyli również Piotra Włodarczyka, który po latach znów zagrał dla wałbrzyskiej drużyny! Włodek po raz pierwszy założył koszulkę Górnika Wałbrzych, ponieważ wcześniej reprezentował pod Chełmcem barwy Zagłębia i KP Wałbrzych.  W Górniku znów zagrali Resel, Ilski, Dębski, Borek, a nowymi twarzami, obok wspomnianego Włodarczyka, byli Marcin Żydek i Piotr Leśniowski. Wałbrzyszanie w tym silnie obsadzonym turnieju zajęli szóste miejsce (na 9 drużyn), a wyprzedzili Górnika Oldboje Śląska Wrocław(zwycięzcy memoriału), drużyna Fabryki Mebli Bodzio, Sportklub, Oldboje Górnika Zabrze oraz drużyna policjantów.
Ireneusz Adamski (Oldboje Śląska)
Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Chorzowie odbywał się również na sportowo. Nie zabrakło w nim wałbrzyskiego akcentu. Ireneusz Adamski grał w Wałbrzychu zaledwie jedną rundę, ale zaowocowała ona awansem Klubu Piłkarskiego Wałbrzych do drugiej ligi. Futbolowe losy rzucały popularnego Adamsa po różnych klubach, w ekstraklasie grał w Śląsku Wrocław, Górniku Polkowice i Ruchu Chorzów. Na Górnym Śląsku osiadł na stałe, gdzie z poważnym graniem żegnał się grając w takich klubach jak Leśnik Kobiór, LZS Piotrówka czy Nadwiślan Góra. Równocześnie aktywnie grał w halówce w barwach Mitsubishi Zabrze. Od jakiegoś czasu grywa również w Reprezentacji Śląska Oldbojów, która szczęścia próbuje w Pucharze Polski. Z okazji WOŚP na bocznym boisku Stadionu Śląskiego rozegrano spotkanie RŚO z drużyną Trenerów Śląskich Drużyn.  Wielkie nazwiska - z jednej strony Jan Furtok, Radosław Gilewicz czy Mariusz Śrutwa, a z drugiej Jan Kocian, Marek Wleciałowski, Jan Woś - przyciągnęły czterysta widzów. W tym spotkaniu lepsi okazali się Oldboje, którzy wygrali  7:2, a wśród strzelców bramek znalazło się nazwisko Ireneusza Adamskiego, który strzelił na 2:0.
Jakby było mało Adamski w tym dniu wziął również udział w halowym charytatywnym turnieju "Gramy dla Orkiestry -od Juniora do Seniora", gdzie z dawnymi kolegami z drużyny Niebieskich pojawił się na parkiecie.

Łzy złota - Złota piłka dla C.Ronaldo

$
0
0
Kontuzja Messiego, spektakularne występy Cristiano Ronaldo w barażach do brazylijskiego mundialu, brak takowych meczów w wykonaniu Ribery'ego spowodowały, że elektorzy Złotej Piłki nie mieli kłopotów z wyborem najlepszego piłkarza 2013 roku. Futbol jest grą zespołową i jeśli by przyjąć kryterium sukcesów z drużyną to zwycięzcą powinien być francuski skrzydłowy Bayernu Monachium, który w 2013 roku wygrał prawie wszystko co było do wygrania. Jedynie Superpuchar Niemiec wygrała Borussia Dortmund. Ronaldo z Realem okazał się gorszy w Hiszpanii od Barcelony Messiego, ale obaj nie zawojowali europejskich pucharów przegrywając z niemieckimi drużynami. Ronaldo strzelił w tym roku jednak najwięcej bramek, Messiemu zabrakło argumentów, by po raz piąty sięgnąć po Balon d'Or.
Jedenastka roku wg FIFA przedstawia się następująco
Jedenastka 2013 r.
Neuer-Dani Alves, Thiago, Sergio Ramos, Lahm - Ribery, Xavi, Iniesta - Messi, Ibrahimović, Ronaldo. Czemu aż czterech graczy Barcelony? Dziwić musi obecność Xavi Hernandeza, jednego z najbardziej krytykowanych graczy Barcy.
Nagroda im. Ferenca Puskasa za bramkę roku uzyskał Zlatan Ibrahimović za gola strzelonego w ... 2012 roku! Pamiętna przewrotka w meczu z Anglią (4:2) Szwedowi nie mogła dać zwycięstwa w ub. roku, więc nagrodzona została teraz. Kontrkandydatami były gole Neymara (z Japonią w Pucharze Konfederacji) i Serba Nemanji Matića w meczu Benfiki z Porto.
Trenerem roku został Jupp Heynckes, który wygrał Ligę Mistrzów, mistrzostwo i puchar Niemiec. W pokonanym polu zostawił Alexa Fergusona i Jurgena Kloppa.
Piłkarką roku została Niemka Nadine Angerer. Nagroda FAIR PLAY trafiła do Piłkarskiej Federacji Afganistanu, specjalna nagroda prezydenta FIFA dla byłego szefa MKOl-u Jacquesa Rogge. Honorową Złotą Piłkę otrzymał najsłynniejszy piłkarz wszechczasów, czyli Pele. Blisko 74-letni Brazylijczyk odebrał nagrodę ze łzami w oczach. W ogóle łez nie brakowało na uroczystości, bo wzruszył się również CR7. Czy była to tylko gra, chwyt marketingowy czy rzeczywiste wzruszenie Ronaldo - tego nigdy się nie dowiemy. Faktem jest, że łzy podczas ceremonii wręczenia były głównym tematem wśród mediów po uroczystości.
A jak głosowali uprawnieni Polacy?  Głosy oddać można było na trzech piłkarzy przyznając 5, 3 i 1 punkt. Wśród kapitanów Jakub Błaszczykowski 5 punktów przyznał Ronaldo, 3 - Messiemu, a jeden Robertowi Lewandowskiemu! Wielka klasa pomocnika Borussii Dortmund, którym tym samym zadał kłam o wielkiej niechęci do Lewego. Prywatnie mogą się nie lubić, ale w kadrze oraz w takich sportowych zabaw Robert może liczyć na Kubę. Trener Adam Nawałka 5 punktów przyznał Lewandowskiemu, 3 - Edenowi Hazardowi (Belgia, Chelsea), 1- Lionel Messi. Wśród przedstawicieli mediów głosował dziennikarz TVP Maciej Iwański, który jako zdobywcę Ball d'Or widział Francka Ribery'ego przed Ronaldo i Lewandowskim. Nasz napastnik został ostatecznie sklasyfikowany na 13.miejscu. A kto jeszcze na Polaka głosował? Wśród kapitanów drużyn reprezentacyjnych 5 pkt - Wai Ho Chan (Hongkong), 3 pkt - Alexandru Epureanu (Mołdawia), 1 pkt - Christopher Nurse (Gujana), Kairat Nurdauletov (Kazachstan), Dario Ivan Khan (Mozambik), Alisher Tuychiev (Tadżykistan). Wśród trenerów: 5 pkt Winfried Schafer (Jamajka), 3 pkt Marc Wilmots (Belgia), Ljubosław Penew (Bułgaria), Myung Bo Hong (Korea Płd), 1 pkt Berti Vogts (Azerbejdżan), Niko Kovac (Chorwacja), Carlos Juan Buzzetti (Fidżi), Wayne Dover (Gujana), Cesare Prandelli (Włochy). Wśród dziennikarzy: 3 pkt Ernst Hasler (Liechtenstein), 1 pkt Victor Duasso (Andora), Paolo Condo (Włochy), Charles Nyende (Kenia), Charles Mabika (Zimbabwe).
Ciekawe skąd taka popularność Lewandowskiego na Gujanie?

Idzie idzie Podbeskidzie

$
0
0
Połowa stycznia przynosi historyczne, bo pierwsze zgrupowanie na obiektach Aqua Zdrój. Na Ratuszową przyjeżdża ekstraklasowy zespół Podbeskidzia Bielsko-Biała, który zajmuje do tej pory przedostatnią lokatę, ale wszyscy sympatycy Górali liczą na powtórką z ubiegłej wiosny, kiedy to skazani na degradację cudem uniknęli go dzięki skuteczności Słowaka Roberta Demjana. Nie ma już w Podbeskidziu ani uznanego za najlepszego piłkarza sezonu całej ligi Demjana, ani trenera Czesława Michniewicza. Jest za to Leszek Ojrzyński, kilku solidnych ligowców (Sokołowski, Pietrasiak, Iwański), znany doskonale w regionie świdniczanin Pawela, obcokrajowcy (Zajac, Kwame, Nwaogu) oraz najświeższe nabytki w osobach Pietruszki znanego z występów w Pogoni Szczecin oraz Lebedyński, który strzelał gole już w lidze holenderskiej (Roda) i szwedzkiej (Hacken). Bielszczanie w tym roku rozegrali już jeden sparing przegrywając w Sosnowcu z Zagłębiem 1:2 po celnym strzale Vladimira Miśinsky'ego, któremu już podziękowano za grę. W sobotę podopieczni Leszka Ojrzyńskiego będą piłkarze Górnika Wałbrzych. Ojrzyński grał przeciwko biało-niebieskim będąc szkoleniowcem Zagłębia Sosnowiec i wygrał pod Chełmcem wiosną 2011 1:0. Będzie to jedyny sparing Podbeskidzia podczas wałbrzyskiego obozu, a dla gospodarzy będzie to pierwszy test-mecz.
Dla dwóch wałbrzyszan będzie to swego rodzaju mecz wspomnień, bowiem Grzegorz Michalak i Marek Wojtarowicz wzięli udział w pucharowym meczu pomiędzy Górnikiem/Zagłębiem Wałbrzych (IV liga) a Podbeskidziem (II liga) w sezonie 2006/07. W sierpniowe popołudnie przedstawiciel zaplecza ekstraklasy wygrał 2:1 po celnych strzałach Krzysztofa Chrapka i Dariusza Kołodzieja z rzutu karnego. Co ciekawe obaj znajdują się po blisko 8 latach w obecnej kadrze na wałbrzyski obóz. Oprócz nich z bielszczan figuruje w kadrze Tomasz Górkiewicz. Goście z Bielska strzelili gole w przeciągu zaledwie 6 minut, a pomiędzy nimi trafili wałbrzyszanie, a konkretnie Piotr Broszkowski, nieco zapomniany dziś pomocnik, który wówczas zapowiadał się na gracza mogącego wybić się do klubu z wyższej klasy rozgrywkowej. Pod koniec meczu mogli miejscowi wyrównać i doprowadzić do niespodziewanej dogrywki, ale szczęścia zabrakło 18-letniemu wówczas Pawłowi Frasiowi, który przelobował bramkarza, ale piłka odbita od słupka nie znalazła drogi do siatki...
A propos Frasia. Oficjalna strona wałbrzyskiego drugoligowca poświęciła mu kilka zdańw artykule o byłych graczach Górnika. Czemu akurat jemu autor poświęcił uwagę? Trudno zrozumieć, podobnie jak całe zestawienie personalne, które jest bardzo chaotyczne oraz często mijające się z prawdą.  Po pierwsze były lewy obrońca Górnika z jesieni 2010 nazywa się Michał PROTASEWICZ a nie Protasiewicz. Protasiewicz to żużlowiec (Piotr), ewentualnie polityk PO (Jacek). Jeśli autor dwukrotnie mylnie pisze nazwisko to trudno mówiąc o literówce. Poza tym czy te 9 - nie oszukujmy się - niezbyt udanych występów to nie jest bilans by "Protas" zapisał się w pamięci walbrzyskich kibiców? Idźmy dalej - Bartosz Konarski nie broni barw SV Motzing tylkoTV Geiselhoering, gdzie w 20 meczach strzelił 13 bramek. Pisałem już o tym wsierpniu ubiegłego roku. Jego zespół jest wiceliderem, a Bartosch został nawetpiłkarzem ostatniej jesiennej kolejki. Nie ma ani słowa o Adrianie Sobczyku, który jesienią, podobnie jak Protasewicz i Konarski, grał w Niemczech. Dla FSV Hollenbach zagrał osiem razy raz trafiając do siatki rywali.
W Austrii Paweł Matuszak gra w ASV Kienberg/Gaming w lidze 2.klasse Alpenvorland, która na pewno nie jest 2 ligą jak twierdzi oficjalna strona klubu. Jest to dopiero siódmy poziom rozgrywek!!!
Rafał Jeziorski od pewnego czasu nie jest aktywny piłkarsko, jego sylwetkę strona oficjalna mogła przypomnieć przy okazji meczów z Błękitnymi Stargard Szczeciński, z którymi Jeziorski wespół z Markiem Wojtarowiczem wywalczyli awans do 3.ligi, a już bez Maro do drugiej ligi. Ponadto wypadałoby wspomnieć o udanych występach Jeziora na zapleczu ekstraklasy w Arce Gdynia. Z jego rocznika (1979) grał z powodzeniem w Wałbrzychu Adam Jaworski - później pomocnik Łużyc Lubań i niemieckiego NFV Gelb-Weiss Goerlitz.
Kornel Duś i Kamil Śmiałowski podczas gierki
czego oficjalna strona nie zauważyła...
[foto:walbrzych24.com] 
Również Damian Misan nie występuje już w SC Poggstall, ale wespół z kolegami z Kamiennej Góry (B.Sobota, Ł.Bieńkowski) gra obecnie w ASKO Lunz/See w lidze 2.klasse Ybbstal - co na pewno nie jest drugą ligą austriacką.
A na koniec Duś. Kornel Duś. Piłkarz z rocznika 1993, więc jeszcze będący młodzieżowcem, po raz kolejny będzie starał się przekonac szkoleniowców Górnika do swojej osoby. Zrezygnował z niego Robert Bubnowicz, może da mu szansę Maciej Jaworski? Póki co Kornel pojawił się na treningach drugoligowca, wystąpił w wewnętrznej gierce,zauważył to jeden z wałbrzyskich portali, a oficjalna strona klubu milczy...
Cóż, nie wystarczy wiedzę opierać tylko i wyłącznie na 90minut.pl, od oficjalnej witryny wicelidera drugiej ligi należy wymagać nieco więcej.  Jeśli już nie można liczyć na relację z meczu (live, bądź tuż po zakończeniu meczu), wywiady to niech wiadomości będą sprawdzone, wiarygodne.

Piłkarze wybrali - Bartkowiak najlepszym młodym graczem

$
0
0
Polski Związek Piłkarzy po raz siódmy wybierał najlepszych piłkarzy. Elektoratem byli sami zawodnicy. Po raz pierwszy wybierano pośród drugoligowców.Lista zwycięzców nie przyniosła większych niespodzianek, choć zapewne sami kibice mieli swoich faworytów. Najczęściej zapewne wątpliwości mogły dziwić triumfy piłkarzy, którzy zaliczyli gry tylko w rundzie jesiennej (Paixao, Brożek). W drugiej lidze okazało się po raz kolejny, że drugie miejsce Górnika Wałbrzych nie jest traktowane poważnie. Czemu po raz kolejny? Otóż w wywiadach z piłkarzami, trenerami innych zespołów grupy zachodniej wśród faworytów, drużyn, które mają walczyć o awans pojawiają się konsekwentnie zespoły Chrobrego, Bytovii, czy Zagłębia, a o
wałbrzyszanach cisza. Zresztą już nominacje w kilku przypadkach mogły budzić zdziwienie. Wicelider ligi miał zaledwie jednego przedstawiciela, ale za to mocnego i prawdę powiedziawszy bramkarz Damian Jaroszewski nie tylko na Dolnym Śląsku ma bardzo dobrą opinię. Niestety dla Jogiego, piłkarze wybrali Mateusza Sławika, który bronił tylko jesienią, ale puścił tylko siedem goli, a w dziesięciu zachował czyste konto. 34-letni Sławika wiosną nie zobaczymy na drugoligowych boiskach, bowiem został członkiem sztabu szkoleniowego Górnika Zabrze.
Wśród obrońców drugoligowcom najbardziej do gustu przypadła gra kwartetu Michał Szałek (Bytovia/Chrobry), Łukasz Ganowicz (MKS Kluczbork), Alain Ngamayama (Warta) i Przemysław Kocot (Warta). Wśród nominowanych byli Byrtek (jesienią Raków i powrót do Podbeskidzia po zakończeniu rundy), Gałecki (Rozwój), Ilków-Gołąb i Samiec (Chrobry), Jarczyk i Ninković (Zagłębie), Bartkowiak (Warta). Może dziwić brak przedstawiciela lidera z Głogowa, zwłaszcza, że kapitalną rundę miał Michał Ilków-Gołąb. Cóż, lepsze notowania miał duet poznański, mimo, że Warta straciła aż 12 bramek więcej niż Chrobry.
Najlepsi pomocnicy roku w grupie zachodniej to: Michał Ciarkowski (Warta), Rafał Niziołek (MKS Kluczbork), Bartosz Machaj (Chrobry, już po transferze do Miedzi Legnica). Uznania z kolei nie zdobyli: Bukowiec (jesienią Ruch, a dziś, podobnie jak wiosną Tychy), Marciniak i Scherfchen (Warta), Szatan (Zagłębie), Tkocz (Rozwój), Ulatowski (Chrobry). Już po nominacjach dziwi nadmierna sympatia dla piłkarzy Warty, którzy królowali w każdej formacji za wyjątkiem bramki.
Michał Bartkowiak - Najlepszy Młody Piłkarz gr.zach.
Najlepsi napastnicy to: Wojciech Okińczyc (UKP Zielona Góra), Grzegorz Rasiak (Warta Poznań) i Robert Hirsz (Bytovia), którzy okazali się lepsi od Burskiego (MKS), Gielzy (Rozwój), Kocura (Odra), Sędziaka (Chrobry), Surdykowskiego (Bytovia) i Skrzypczaka (KS Polkowice, jesienią Górnik Zabrze).
Najlepszym piłkarzem ligi został wybrany Grzegorz Rasiak (Warta), który wyprzedził Ł.Kowalczyka (Raków), Niziołka (MKS), Sędziaka (Chrobry) i Skrzypczaka (Polkowice).
Największym odkryciem ligi okrzyknięto Roberta Brzęczka (Raków), który uzyskał większe uznanie wśród kolegów ligowców niż Paweł Baraniak (Ruch, a dziś już Chrobry), Szymon Skrzypczak (Polkowice), Tomasz Swędrowski (MKS) czy wałbrzyszanin Michał Bartkowiak.
Na osłodę dla wicelidera Michał Bartkowiak został wybrany Najlepszym Młodym Piłkarzem Ligi. Kontrkandydatami byli Brzęczek, Baraniak, Machaj i Szymiński (Rozwój).
Tak wybrali piłkarze, alekibice mają troszkę odmienne zdanie. Tutaj internauci najlepszym bramkarzem wybrali Damiana Jaroszewskiego, który zebrał prawie połowę głosów! Wśród obrońców najlepszym został Michał Ilków-Gołąb, załapał się również Ninković z Sosnowca. Wśród pomocników zadziałała magia nazwisk dawnych sław, bo tak trzeba tłumaczyć obecność duetu Marciniak - Scherfchen z Warty, niewiele mniej głosów zebrał Tomasz Szatan (Zagłębie).Z kolei w ataku kibice widzą Rasiaka w otoczeniu bytowskiego duetu Surdykowski-Hirsz. Najlepszym piłkarzem internauci wybrali Sędziaka, odkryciem Swędrowskiego, a Młodym Piłkarzem Bartosza Machaja.
Wracając do Jaroszewskiego - to nie jest pierwszy plebiscyt, w którym zdobył uznanie internautów. Gazeta Wrocławska  po raz 61. organizuje Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Dolnego Śląska. Głosowanie za pomocą sms-ów zostało zakończone, a wyniki ogłoszone zostaną podczas Balu Sportu. Natomiast wśród głosowania internetowego najlepszy okazał się Damian Janikowski (zapasy), a Jogi zajął co prawda 15.miejsce, ale najlepsze wśród piłkarzy! W pokonanym polu zostały gwiazdy Śląska Wrocław, Zagłębia Lubin, Miedzi Legnica, Chrobrego i kobiecej drużyny z Lubina.

Lekcja Podbeskidzia

$
0
0
Piękna iście wiosenna pogoda, mocny rywal, tęsknota za Górnikiem spowodowały, że sporo kibiców udało się w sobotnie przedpołudnie na sparing wałbrzyszan z Podbeskidziem. Dla fanów była to okazja by zobaczyć z bliska piłkarzy znanych z ekranów telewizora, piłkarzy, którzy byli mistrzami Polski (Iwański, Chrapek, Pietrasiak), zdobywcami Pucharu Polski (Sokołowski, Telichowski). Oprócz wałbrzyskich kibiców mecz oglądali młodzi piłkarze Arki Gdynia trenowani przez znanego pod Chełmcem Roberta Prykę, mocna delegacja reprezentowała Świdnicę, gdzie grający trener Polonii/Sparty Jarosław Lato mógł zamienić kilka słów z byłymi kolegami z Dyskobolii Grodzisk Błażejem Telichowskim i Markiem Sokołowskim. Wynik 6:1 dla gości z Bielska-Białej mówi sam za siebie, ale czy mogło być inaczej? Jeśli chodzi o rozstrzygnięcie to raczej nie, bo za Góralami przemawiała nie tylko różnica klas rozgrywkowych, umiejętności indywidualne zawodników, ale i etap przygotowań. Wałbrzyszanie trenują dopiero od tygodnia, trudno mówić zgraniu, przygotowaniu. O wysokim wyniku zadecydowały głównie indywidualne błędy. Maciej Jaworski postanowił dać szansę nowym graczom tuż przed wyjazdem na zgrupowanie do Jagniątkowa. Nie mógł skorzystać z usług braci Michalaków, którzy gościli w innych klubach. O ile w przypadku Dariusza i jego pierwszoligowych przymiarkach (Okocimski Brzesko, Puszcza Niepołomice, Górnik Łęczna) było od dawna głośno to w przypadku Grzegorza była to raczej niespodzianka. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że "Dzikiego" zobaczymy wiosną w drugiej linii wicelidera - a jego nieobecność przeciwko Podbeskidziu była widoczna.
Sławomir Truszczyński - selekcja
negatywna
Trener Jaworski dał szansę w defensywie Sławomirowi Truszczyńskiemu, a na prawej stronie na ewentualnego następcę Dariusza Michalaka szykowany był Mateusz Sawicki. Truszczyński zagrał słabo i nie dziwi decyzja o rezygnacji z niego. Z kolei w linii pomocy cały mecz za rozprowadzenie piłek odpowiedzialni byli Wojciech Szuba i czeski playmaker Josef Krolop. Obaj wypadli mizernie, choć na usprawiedliwienie tego drugiego można dodać, że widoczne jest jego dobre wyszkolenie techniczne, piłka mu nie przeszkadza w grze, dobrze operuje lewą nogą, ale widoczny jest brak ogrania. Może po przepracowaniu okresu przygotowawczego, w konfrontacji z mniej wymagającymi od bielszczan przeciwnikami pokaże pełnie swoich atutów. W I połowie skrzydłowymi byli Daniel Zinke (na prawej stronie) i Kamil Śmiałowski (na lewej) i obaj byli aktywni. "Śmiały" nie zagrał po przerwie, ale wciąż będzie z zespołem biało-niebieskich. Jedyną bramkę strzelił po zagraniu Sawickiego Marcin Folc. Po przerwie na szpicy zagrał najpierw Daniel Zinke, a potem Damian Migalski.
Pierwsze minuty meczu z ekipą Leszka Ojrzyńskiego zapowiadały pogrom wałbrzyszan, bo pierwsze dośrodkowania, "wielbłądy" w kryciu defensorów Górnika i było 0:2. Gdy gospodarze złapali kontakt, szybko goście za sprawą Dariusza Kołodzieja wyszli ponownie na dwubramkowe prowadzenie. Warto dodać, że wspomniany "Kołek" asystował przy pierwszych bramkarz autorstwa Adama Deji i testowanego Litwina Arsenija Buinickija, a nieco później ostemplował poprzeczkę bramki Jogiego. W przerwie zgromadzeni kibice mogli usłyszeć słuszne pretensje Macieja Jaworskiego do swoich podopiecznych za fatalną postawę przy stałych fragmentach gry na początku spotkania. Budujące jest to, że sztab szkoleniowy świadomy jest błędów, a w takich meczach daje szansę również młodym graczom. Po przerwie obaj szkoleniowcy dokonali zmian, ale po personaliach można było spodziewać się kłopotów Górnika. W Podbeskidziu pojawili się doświadczeni Pietrasiak, Sokołowski, Chrapek czy Łatka, a Maciej Jaworski puścił w bój bramkarza Mateusza Gawlika, Kamila Misiaka, który niespodziewanie został partnerem Wojtarowicza na środku obrony, na lewą obronę Mateusza Krzymińskiego, rekonwalescenta Michała Oświęcimkę i jego imiennika Bartkowiaka.
Grę Sebastiana Surmaja przeciwko Podbeskidziu
 media nie zauważyły...
Po 20 minutach Jaworski puścił w bój Migalskiego, Chajewskiego, a później dał szansę gry Sebastianowi Surmajowi, którego wałbrzyskie media przeoczyły w swoich pomeczowych relacjach. A propos relacji - znów skompromitował się obecny na meczu red. Bogdan Skiba.W swojej relacji napisał, że strzelcem bramki dla miejscowych był Adrian Moszyk, który w ogóle nie pojawił się na boisku! Na nieszczęście tę rewelację początkowo rozpowszechnił portal 90minut.pl, co później zmienił. Adek nie był osamotniony w swoim braku gry, bowiem mimo rozgrzewania się przez cały mecz, nawet na minutę nie wszedł Kornel Duś. Do gry nie byli brani pod uwagę Dominik Radziemski (chyba powinien pomyśleć o wypożyczeniu) oraz Jan Bartoś, którego absencja w środku defensywy jest odczuwalna.
Drugą połowę znakomicie zaczął defensor bielszczan Frank Adu Kwame, który kapitalnym strzałem podwyższył na 4:1. Mateusz Gawlik, który zbiera znakomite recenzje w hali, najpierw popisał się dwoma znakomitymi interwencjami, po czym popełnił błąd, z którego skrzętnie skorzystał Krzysztof Chrapek i było 1:5. Wynik ustalił Marek Sokołowski, za którym nie wrócił Patryk Misiak - pomiędzy graczami jest różnica 18 lat, a wyglądało, że to popularny "Sokół" jest młodszym, bardziej witalnym graczem. Zapewne po przepracowanym okresie Misiak nie będzie takich błędów popełniał.
Oprócz indywidualnych błędów w defensywie martwi niemoc w rozgrywaniu piłki, stwarzaniu sobie sytuacji strzeleckich. Najgroźniej było po stałych fragmentach gry - bramka była po rozegraniu rzutu wolnego, w drugiej połowie szczęścia z wolnych próbował bezskutecznie Bartkowiak. Jedynie niecelny strzał Oświęcimki był po akcji z Zinke.
Czy warto było zagrać na tym etapie przygotowań z mocnym Podbeskidziem? Oczywiście odpowiedź może być tylko i wyłącznie twierdząca, nawet jak w Polskę pójdzie suchy, bardzo niekorzystny wynik. O wiele więcej da zawodnikom, trenerom gra przeciwko najlepszym niż rozklepanie drużyn z regionu, które skupiają się jedynie na przeszkadzaniu. Młodzi zawodnicy mogą zobaczyć ile brakuje im do znanych piłkarzy, że można z nimi powalczyć, zdobyć bezcenne doświadczenie.

Konfliktowy Cyrak ?

$
0
0
W sobotę podczas sparingu Górnika Wałbrzych z Podbeskidziem Bielsko-Biała można było wśród obserwatorów zobaczyć wychowanka wałbrzyskiego klubu Roberta Prykę. Ten filigranowy ongiś pomocnik od paru lat z różnym powodzeniem para się trenerką. Obecnie prowadzi grupę juniorów Arki Gdynia, z którą gościł na Dolnym Śląsku. Zapewne chciałby osiągnąć takie sukcesy jak jego kolega z drużyny juniorów Górnika Wałbrzych - Jerzy Cyrak. W przeciwieństwie do Roberta Cyrakowi nie dane było zadebiutować w seniorach wałbrzyskiego klubu, ale on zdecydowanie postawił na karierę szkoleniową i ma czym się pochwalić. Prowadził juniorów Amiki Wronki, Lecha Poznań, rezerwy Lecha, drużynę Młodej Ekstraklasy oraz był asystentem trenera gdańskiej Lechii, a od końca lutego 2012 pomaga Mariuszowi Ponoć był to "głos szatni", bowiem Cyrak nie był pozytywnie postrzegany również przez innych graczy. Dziś z kolei prasa ujawnia kolejne okoliczności incydentu -po imieninowej imprezie trenera Rumaka kilku graczy nie dostosowało się do ustaleń dotyczących powrotu do hotelowych pokojów, a reakcja Cyraka spotkała się z ripostą zawodników. Reasumując - sam Mariusz Rumak twierdzi, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy Cyraka z Murawskim i Ślusarskim. Kibice staną z pewnością po stronie piłkarzy będących symbolami Kolejorza.
R.Murawski i J.Cyrak
Rumakowi w prowadzeniu I zespołu Kolejorza. Po medalach mistrzostw Polski juniorów w ubiegłym roku na szyi Jerzego zawisł srebrny medal za wicemistrzostwo kraju seniorów. Ostatnie dni i newsy z obozu poznańskiego Lecha skierowały światła fleszy dziennikarzy na Cyraka. Poznański Lech do wiosennej rundy przygotowuje się poprzez m.in. obóz w Jarocinie. W poniedziałek w mediach aż huczało od plotek po suchym komunikacie, że Bartosz Ślusarski i Rafał Murawski zostali wyrzuceni ze zgrupowania i przesunięci do rezerw za rażące naruszenie dyscypliny. Sytuacja nabrała dynamiki: najpierw plotkowano o nadużyciu alkoholu, potem o grze klubu wobec tych graczy, którym kończą się w czerwcu kontrakty będące niebawem przedmiotem negocjacji (a od Murasia tylko Arboleda w klubie zarabia więcej). Dzień później głos zabrał trener Rumak, że od postawy zawodników zależy, czy zostaną przywróceni do zespołu. W końcu głos zabrał Ślusarski, który uciął wszelkie domysły ujawniając konflikt z II trenerem, czyli Cyrakiem. W przeszłości wiele razy dochodziło do różnicy zdań pomiędzy zawodnikiem a Jurkiem, a w niedzieli nastąpił wybuch co miało konsekwencje wobec tych dwóch graczy.
Debiut M.Orłowskiego w Radomiaku,
obok Marcin Kikut (Widzew)
Pozostając przy ekstraklasie to w miniony weekend wesołych min nie miał wałbrzyski duet w Ruchu Chorzów Adrian Mrowiec - Mateusz Trojak. Niebiescy, bowiem zostali rozgromieni przez GKS Tychy aż 5:0, co stanowi nie lada niespodzianka. Słowacki trener Jan Kocian nie robi z tego dramatu, bowiem drużyna jest po ciężkich treningach kondycyjnych. Wynik poszedł jednak w świat.
W 1.lidze nie zobaczymy ani Marcina Orłowskiego ani Dawida Kubowicza. "Kuba" nie był zainteresowany testami w drugoligowym Motorze Lublin, pozostał w Trójmieście, ale ćwiczy z rezerwami. W pierwszym sparingu drugiej drużyny Arki Dawid trafił do siatki rywala aż trzykrotnie ! Rezerwy zmiotły Olimpię Osowa aż 8:0.
Marcin Orłowski dość szybko znalazł sobie nowy klub - drugoligowy Radomiak. Radomscy piłkarze w grupie wschodniej wyprzedzają w tabeli jedynie Concordię Elbląg, a do bezpiecznej ósmej lokaty tracą 7 punktów. Nikt nie zamierza jednak poddawać się i stąd zespół trenowany przez byłego wicemistrza olimpijskiego z Barcelony Marcina Jałochę przeprowadził kilka transferów (oprócz Orłowskiego zespół pozyskał jeszcze 4 zawodników). W pierwszym występie w nowych barwach Orzeł musiał przełknąć gorycz porażki 0:4 z łódzkim Widzewem.
D.Michalak w barwach Okocimskiego przeciwko
S.Drewniakowi (Górnik Zabrze)
Odwrotną drogę, czyli z drugiej do pierwszej ligi, mógł przebyć Dariusz Michalak. Wałbrzyski defensor od kilku rund zwiedza kluby z wyższych lig, a tej zimy wydawało się, że uda mu się w końcu zrealizować marzenie o grze w lepszym zespole niż Górnik Wałbrzych. W grę wchodziły aż trzy kluby, najdłużej trenował w Brzesku, gdzie przebąkiwano o wycofaniu się zespołu z ligi, ale w końcu zamknięto (?) budżet i Okocimski ma walczyć o utrzymanie statusu pierwszoligowca. Obecnie Piwosze są na ostatnim miejscu, ale do bezpiecznego 14.miejsca tracą ledwie dwa punkty! Innym kandydatem do zatrudnienia Darka był inny małopolski potencjalny spadkowicz Puszcza Niepołomice, gdzie gra Bartosz Biel.  W obu przypadkach zabrakło konkretów ze strony działaczy klubu, którzy zapewne oczekiwali, że drugoligowiec spod Chełmca będzie grał za darmo. Zamiast "gruszek na wierzbie" Michalak wybrał sportową stabilizację przy Ratuszowej i na razie z Górnikiem przygotowuje się do rundy wiosennej.
Być może Włochy opuści Patryk Parol. Wychowanek UKS Baszta od blisko ośmiu lat mieszka we Włoszech, a siódmy rok gra w juniorach Chievo Verona, skąd trafił do reprezentacji Polski juniorów. Jego dorobek to sześć meczów i gol w debiucie z Litwą.  Rosły (193 cm) napastnik był ponoć bliski gry w Milanie czy Juventusie, ale dopiero w tym roku realnych kształtów może nabrać idea zmiany klubu. Kierunek Niemcy nie miał szczęśliwego początku, bowiem Patryk ... zgubił paszport. Początkowo miał zacząć testy w KSC Karlsruhe, ale ostatecznie nastąpiła zmiana planów i Paroltesty będzie przechodził w Bayerze Leverkusen.

Zmierzch kobiecej potęgi

$
0
0
Futbol kobiecy wciąż traktowany jest po macoszemu, ale kto wie, czy w przypadku, gdy nakłady byłyby porównywalne z tymi co dla mężczyzn, to nie mielibyśmy sukcesów międzynarodowych. W Wałbrzychu od kilku lat dziewczęta trenują i obecnie zajmują drugie miejsce w grupie dolnośląskiej 3.ligi pod egidą Victoria Aglomeracja Wałbrzyska prowadzona przez Jacka Grabowskiego. Grabowski piłkarskiego abecadła uczył się w Zagłębiu Wałbrzych, gdzie doszedł do etapu gry w rezerwach wałbrzyskiego ligowca. Potem łączył pracę dziennikarza w TV Twoja z pracą w Gwarku Wałbrzych. Od niedawna Wałbrzych ma nie tylko drużynę w czołówce 3.ligi, ale i w drugiej lidze. W grupie śląskiej - jednej z czterech - lideruje bowiem Szczyt Boguszów, który przejęty został przez wałbrzyską uczelnię i grać będzie jako AZS PWSZ Wałbrzych. Piłkarki prowadzone przez Marcina Grykę w 9 jesiennych spotkaniach nie poniosły porażki odnosząc przy tym 7 zwycięstw. Przewaga nad Tygryskami Świętochłowice wynosi obecnie 7 punktów i wiele wskazuje, że za kilka miesięcy będziemy świętować awans futbolistek do pierwszej ligi!
Na Dolnym Śląsku futbol w wykonaniu kobiet ma bogate tradycje. Jedną z pionierek były Karolinki z Jaworzyny Śląskiej, które w 1975 wywalczyły brązowe medale pierwszych mistrzostw Polski ulegając Checzowi Gdynia i ZA Puławy. Te osiągnięcie powtórzyły jeszcze trzykrotnie, a w 1979 sięgnęły po tytuł wicemistrza kraju ustępując gdyniankom.  Pierwsze oficjalne rozgrywki ruszyły w sezonie 1979/80 i niespodziewanie hegemonię Checzu przerwały Czarni Sosnowiec. Karolinki grały w lidze do 1985, ale w regionie pałeczkę w wyścigu po medale przejął Pafawag Wrocław z niesamowitą Iwoną Zienkiewicz. Niezwykle skuteczna zawodniczka ochrzczona została Zico po słynnym brazylijskim napastniku. Mijały lata, Pafawag poszedł w zapomnienie, a i tak do 2008 roku mistrzowskie tytuły podzieliły między sobą zaledwie pięć klubów: Czarni Sosnowiec (12 razy), AZS Wrocław (8), Stilon Gorzów (3), Pafawag, Zagłębianka Dąbrowa Górnicza, Piastunki Gliwice (po 2). W nowym tysiącleciu nie było mocnych na akademiczki z Wrocławia, które osiem lat z rzędu nie mogły znaleźć pogromczyń w walce o tytuł mistrza Polski. Wśród szkoleniowców AZS był również były piłkarz Górnika Wałbrzych Gerard Sobek, a jeszcze kilka lat wstecz piłkarki z Wrocławia prowadził również Mirosław Furmaniak - znany w wałbrzyskim okręgu szkoleniowiec.
Ostatnie pięć lat stały jednak pod znakiem dominacji Unii Racibórz. W 2000 powstała przy tym znanym śląskim klubie sekcja kobieca, która od 2003 po przejęciu zespołu RKP Rybnik rozpoczęła swój zwycięski marsz. W 2007 był awans do ekstraklasy, a w pierwszym roku występów trzecie miejsce. Nie było to trudne, bowiem rywalizowało ledwie 6 zespołów, grając ze sobą aż czterokrotnie. Rok później było już mistrzostwo i już tak do chwili obecnej, a raczej do końca ubiegłego roku. Unia kompletowała również tytuły w hali oraz w Pucharze Polski. Sukcesy raciborzanek definiuje jedna osoba - Remigiusza Trawińskiego. Najpierw był prezesem męskiej Unii, sekcję żeńską powołał dla córek, które chciały z koleżankami trenować futbol, a nie miały gdzie. Po założeniu sekcji przyszły z czasem sukcesy, a popularność rosła wraz z zainteresowaniem śląskich mediów. Od 2008 Unitki przestały być sekcją Unii Racibórz i utworzyły niezależny klub - Raciborskie Stowarzyszenie Piłkarskie "Unia" Racibórz. Za krajowymi sukcesami przyszła przeprowadzka na ładniejszy obiekt raciborskiego OSiR-u, mecze w europejskich pucharach, które oglądały tysiące widzów - frekwencja niespotykana na żeńskich meczach.
Unię prowadził Trawiński - człowiek orkiestra - prezes, sponsor, trener. Właściciel zakładu brukarskiego inwestował prywatne pieniądze tworząc krajowy dream-team. Tego czego czołowe pilkarki nie mogły otrzymać w AZS Wrocław czy Medyku Konin dostawały w Raciborzu. Do Unii trafił m.in. niezwykle
W Raciborzu raczej trudno będzie oczekiwać podobnych
sukcesów [foto:pzpn.pl]
skuteczne piłkarski z Wrocławia Anna Żelasko czy Patrycja Pożerska. W kadrze klubu pojawiły się również futbolistki zagraniczne - z Chorwacji, Słowacji czy egzotycznej Gwinei. Niestety, raciborskie eldorado powoli się kończy. Jesienią zespół nie miał sobie równych w lidze, ale w walce o Ligę Mistrzyń odpadły (1:2, 0:0) z tureckim Konak Belediyesi GSK. Rozczarowania nie krył Remigiusz Trawiński, który zaczął przebąkiwać o rezygnacji z angażowania się w klub. Jesienią w ekstraklasie lepsze okazały się piłkarki Medyka Konin (komplet 9 zwycięstw) z niesamowitą Ewą Pajor. Po zakończeniu rundy jesiennej sprawy w Raciborzu nabrały przyspieszenia: Trawiński odszedł definitywnie z klubu, tłumacząc brakiem wsparcia przy finansowaniu klubu. Nowy zarząd nie ma póki co pomysłu na ratowanie klubu. Najpierw pojawiła się idea połączenia z pierwszoligową Checzą Gdynia - zespół miałby przenieść się do Trójmiasta i tam grać pod nazwą Unia, czego nie zaakceptowano ostatecznie w Gdynii. Póki co zawodniczki szukają klubów zarówno w kraju jak i za granicą. Wszystko wskazuje, że w Raciborzu znajdą pieniądze na dogranie sezonu juniorkami - 22 punkty podczas gdy czwarte od końca piłkarki z Lubina mają 7 raczej gwarantują utrzymanie w ekstraklasie. Zarząd Unii ma tym samym sporo czasu na znalezienie wyjście z sytuacji. Mimo wszystko zapowiada się na najbardziej spektakularny zjazd w historii polskiej piłki nożnej kobiecej.

Transfer zimy

$
0
0
Zimowe okienko transferowe nie przyniosło spodziewanych hitów z udziałem polskich piłkarzy. Najgłośniej było o podpisaniu umowy Roberta Lewandowskiego, który do Bayernu Monachium przeniesie się dopiero latem. Utarło się, że najciekawszym dniem jest ten ostatni. Trafiają się przysłowiowe strzały w dziesiątkę lub też niewypały - tak jak w Arsenalu, gdzie mimo przymiarek podpisano umowę ze Szwedem Kimem Kallstromem, który na pierwszym treningu doznał kontuzji wykluczającej go z gry na dwa miesiące. Na rodzimym podwórku do rozmiaru epopei rozrasta się historia sprzedaży asa Górnika Zabrze Prejuce'a Nakoulmy, udanie zadebiutował we francuskim Rennes Kamil Grosicki, strzelający bramki w 2.lidze holenderskiej Piotr Parzyszek nie przeszedł ani do Benfiki ani do Nantes, a do Charltonu, Legię na Toulouse zamienił Dominik Furman, do dalekich Chin wyjechał świeżo upieczony kadrowicz z Zabrza Krzysztof Mączyński. Ale najbardziej zaskakującą zmianą barw klubowych było podpisanie umowy z pierwszoligowym FC Nantes Pawła Garygi, który jesienią biegał po drugoligowych boiskach.W grupie zachodniej występowali już przyszli reprezentanci Polski, bohaterowie zagranicznych transferów, ale to pierwszy przypadek kiedy drugoligowiec przechodzi bezpośrednio do zagranicznego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej! Palmę pierwszeństwa niektórzy mogą przyznać Michałowi Gruntowi, ale ostatecznie nie dane mu było zadebiutować w portugalskiej ekstraklasie. 21-letni dziś wychowanek Zagłębia Sosnowiec w 2.lidze zadebiutował w wieku 17 lat, a mogliśmy kilkadziesiąt sekund oglądać go w maju 2011 (1:0 dla Zagłębia) przy Ratuszowej, kiedy w ostatniej minucie gry zmienił strzelca zwycięskiej bramki Posmyka. W następnym sezonie został królem strzelców Młodej Ekstraklasy (14 goli dla stołecznej Polonii), ale nie była to przepustka do dobrego klubu. Po powrocie do Sosnowca, w drugiej lidze zaliczył 6 spotkań bez bramki i doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu. Tymczasem po sezonie, w lipcu niespodziewanie podpisał 4-letni kontrakt z ówczesną czwartą drużyną ligi portugalskiej SC Braga. O debiucie w Liga Zon Sagres musi jednak tylko pomarzyć, bo póki co gra w zespole rezerw Bragi.
Garyga - wczoraj przeciwko Wepie i Wojtarowiczowi
jutro przeciw Cavaniemu i Pastore?
Pawel Garyga z kolei to wychowanek wrocławskiego Śląska, który w sezonie 2011/12 mógł zawiesić brązowy medal na szyi za trzecie miejsce w Młodej Ekstraklasie. W następnym sezonie Orest Lenczyk dał mu szansę debiutu w ekstraklasie (co w teorii pozwala mu być członkiem trzeciej drużyny ub.sezonu) - w dwóch jesiennych meczach zaliczył całe 18 minut! Zimą przeszedł do pobliskiej Oławy, gdzie nie zdołał uratować drugiej ligi dla MKS (15 meczów i 2 gole). Latem ubiegłego roku nie udało mu się zahaczyć w MKS Kluczbork, ale za to przygarnął go KS Polkowice, gdzie w 18 meczach strzelił dwa gole, za każdym razem wybiegając w podstawowej jedenastce.  Z Wrocławia Paweł był wypożyczony na pół roku z opcją przedłużenia o kolejne 6 miesięcy, ale z powodu wycofania się polkowiczan z drugiej ligi musiał wrócić do Śląska. Tam nikt na niego nie czekał z otwartymi rękami i pod koniec stycznia rozwiązano z nim umowę co nie stanowiło wielkiej sensacji. Po kilkudziesięciu godzinach w mediach gruchnęła wiadomość o podpisaniu umowy Garygi z FC Nantes co wywołało falę komentarzy. Po pierwsze krytyka Śląska, że po raz kolejny spod nosa zostaje sprzątnięty utalentowany wychowanek (vide Kamil Biliński, który zawojował Litwę a teraz będzie starał się podbić Rumunię). W klubie odpierają zarzuty, że szkoleniowcy ocenili go jako nieperspektywicznego gracza. Calkiem odmienne zdanie ma autor transferu - Michel Thiry. Ten belgijski menedżer, mieszkający pod Twardogórą jest postacią doskonale znaną na Dolnym Śląsku. Swego czasu jawił się jako dobrodziej klubu z Oporowskiej, a później maczał palce za francuskie transfery do Auxerre Piotra Włodarczyka czy Marcina Kuźby. Ostatnio słychać było o nim przy okazji turniejów halowych w Twardogórze ku pamięci zmarłego red. Ireneusza Maciasia oraz dementowania ubiegłorocznych plotek o przejęciu udziałów w Śląsku przez dobrodzieja FC Nantes Waldemara Kitę. Zresztą kontakty tego ostatniego z Thirym zaowocowały właśnie transferem Garygi. Niektórzy podejrzewają kumoterstwo, zwykły szwindel. 22-letni wrocławski pomocnik podpisał z ósmym klubem Ligue 1 na 6 miesięcy, jeśli się sprawdzi to Kanarki przedłużyć mogą przedłużyć umowę o 2 lata. Zarówno Thiry jak i Kita potwierdzają, że Garyga podpisał umowę z FC Nantes, a nie jego rezerwami i tylko od zawodnika zależy czy zadebiutuje w jednej z najsilniejszych lig europejskich czy nie. O wiele bardziej znane postacie z polskich boisk wyjechały za granicę z większymi nadziejami (Stępiński - Norymberga, Kupisz - Chievo) nie debiutując jeszcze w I drużynie swojego zespołu. Garyga nie był w orbicie zainteresowań nie tylko macierzystego Śląska, ale i innych klubów z regionu. Po rozpadzie Polkowic Bartków testowany jest przez Cracovię, Ałdaś podpisał kontrakt z Koroną Kielce, Kamińskiego próbowała Chojniczanka, a doskonale znany w Wałbrzychu Maciejak chciałby grać w Świnoujściu, by poprzestać na wyższych od drugiej ligach. Niewielu wierzy w powodzenie Garygi we francuskiej lidze, ale kto może piłkarskie szczęście uśmiechnie się do wrocławianina?

Kiełbasa przy Ratuszowej najlepsza w lidze!

$
0
0
W dniu wczorajszym PZPN opublikował raport dotyczący organizacji i bezpieczeństwa na meczach ligowych rundy jesiennej 2013/14. Pod lupę wzięto trzy szczeble rozgrywek - od ekstraklasy po drugą ligę. Jest to drugie,po wiosennym ubiegłego sezonu, takie zestawienie. O ile 6 miesięcy temu próżno było szukać w czołówce wałbrzyskiego Górnika to po lekturze obecnego zestawienia czeka nas miłe rozczarowanie.
Jesienny mecz derbowym z Chrobrym, który oficjalnie oglądało 2370 widzów był rekordem frekwencyjnym rundy. W porównaniu z topowymi meczami pozostałych 4 lig liczba ta jest niezwykle skromna - dla porównania w grupie wschodniej spotkanie mieleckiej Stali z Wigrami Suwałki oglądało 4999 kibiców. Wałbrzyskie mecze Górnika przyciągnęły na trybuny łącznie 8509 kibiców, a w lidze więcej ludzi w trakcie rundy przyszło na obiekty Polonii Bytom (14292), Zagłębia, Odry, Warty i Chrobrego. Jeśli chodzi o średnią na 1 mecz to Wałbrzych legitymuje się cyfrą 945 widzów. Powyżej tysiąca osiągnęły Polonia (1588), Zagłębie, Odra, Warta i Chrobry. Najmniejszą z kolei Rozwój (211) i Polkowice (229). Średnio mecz przy Ratuszowej zabezpieczało 46 stewardów (tylko w Polkowicach, Bytomiu i Sosnowcu (75) więcej) oraz 60 policjantów (więcej w Sosnowcu i Bytomiu - ponad 70).
Jeśli chodzi o szczegóły organizacji spotkań to wciąż bardzo wysoko cenione są zdolności organizacyjne KS Polkowice, które po wycofaniu klubu przechodzą do historii. Miła dla oka jest z kolei obecność w kilku klasyfikacjach wałbrzyszan. W klasyfikacji BUFETY w grupie zachodniej Górnik został oceniony najwyżej w lidze! Organizacja, ilość, rozmieszczenie bufetów, przyjazna obsługa czy zarządzanie kolejkami ustawiającymi przed nimi - zostało ocenione na 4,78. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że za plecami wałbrzyszan znalazły się Chrobry (4,56) i KS Polkowice (4,50) , a na podium w ekstraklasie Śląsk, a w 1.lidze Miedź to śmiało można stwierdzić, że na Dolnym Śląsku element gastronomii stadionowej jest rozwinięty i zorganizowany najlepiej w kraju!
Podobnie rzecz się ma z parkingami, polityką informacyjną, sanitariatami, warunkami pracy dla mediów, ciągami komunikacyjnymi, organizacją wejść kibiców, ale w tych kategoriach próżno wałbrzyszan szukać w czołówce ligowej z różnych względów. Co ciekawe Górnik Wałbrzych wysoko został oceniony (4,67) w kategorii FURTKI EWAKUACYJNE. Obsługa wejść i wyjść stadionowych służących w celach ewakuacyjnych przez stewardów została oceniona wyżej jedynie w Chrobrym i Polkowicach, którzy byli w poprzednim zestawieniu. Równie wysoko została oceniona PROAKTYWNOŚĆ STEWARDÓW. Subtelne, delikatne wychodzenie naprzeciw określonym potrzebom kibiców, przez co kreowany jest pozytywny wizerunek klubu został oceniony na 4,56 - tak samo jak w Bytowie i Głogowie. Lepsze oceny otrzymały Polonia Bytom (4,67) i KS Polkowice (4,78).
Bogdan Skiba  wśród najlepszych spikerów
drugiej ligi wg PZPN!
 W kategorii SPIKER ZAWODÓW w grupie zachodniej aż 4 kluby zostały ocenione na 5,00. Obok mistrzów mikrofonu stadionów Calisii, Chrobrego i Polkowic tak wysoko został oceniony Bogdan Skiba ! Spiker jako członek służby informacyjnej podlega kierownikowi ds. bezpieczeństwa, przez co jednym z zadań jest więc dbanie o bezpieczeństwo uczestników meczu poprzez właściwe przekazywanie komunikatów informacyjnych. Na ocenę pracy wpłynęło styl i sposób współpracy spikera ze stanowiskiem dowodzenia, ton głosu oraz precyzyjność i charakter wygłaszanych komunikatów. Tyle o pracy i ocenie spikera możemy przeczytać w komunikacie. Jeśli bowiem wzięlibyśmy wiarygodność komunikatów dotyczących wydarzeń na boisku ocena pana Skiby zapewne nie byłaby tak wysoka. Niekiedy nie zauważył żółtej kartki (vide mecz z UKP) czy błędnie zapowiedział strzelca bramki czy przeprowadzoną zmianę. Mimo wszystko za całokształt należą się duże gratulacje!
W tej, jak i powyższych kategoriach ocen dokonywali Delegaci Meczowi PZPN, obserwatorzy sędziów, pełniący funkcję Delegatów Meczowych PZPN.
Jeśli chodzi o przyjmowanie gości GÓRNIK WAŁBRZYCH przyjął największą ilość kibiców drużyn przyjezdnych - 712. Wyprzedził m.in. Zagłębie (542) i Chrobrego (490). Ilość kibiców gości zależna była oczywiście od kalendarza rozgrywek. Prawdę powiedziawszy jesienią przyjeżdżały zespoły z największym potencjałem kibicowskim w lidze. Wiosną trudno będzie otrzymać pozycję lidera, choć na Stadion 1000-lecia zapewne przyjadą fani Rakowa czy Odry Opole, ale trudno oczekiwać autokaru z kibicami Jaroty, Rozwoju czy MKS Kluczbork. Jedynym klubem jesienią w drugiej lidze, który nie przyjmował gości była Ostrovia.
Dla zainteresowanych raport znajduje sięna stronie związkowej.
 Jakie nasuwają się wnioski po lekturze tego raportu? W Wałbrzychu jesienią, za wynikami sportowymi poszedł progres organizacyjny. Sami w Wałbrzychu wiemy, ile brakuje do normalności, w niektórych stadionowych kwestiach (trybuny z brudnymi siedziskami, problem podczas deszczu przy wejściu/wyjściu na trybuny itp) to pozytywna ocena jest podstawą do optymizmu. Miejmy nadzieję, że w raporcie po rundzie wiosennej Górnik Wałbrzych pojawi się w kilku innych kategoriach, a w obecnych utrzyma wysokie noty i pozycje.

Józef Trojak nie żyje

$
0
0
Nie wałbrzyskie media, a wielkopolskie podały tę smutną wiadomość jako pierwsze. Zaradiosud.pl podał portal 90minut.pl informację o odejściu Józefa Trojaka w miniony wtorek 4 lutego.
Trojak był graczem wałbrzyskiego Górnika, uchodzący swego czasu przez Przegląd Sportowy za jednego ze zdolniejszych w swoim roczniku. Ten potężnie zbudowany (187 cm i 90 kg) stoper przybył pod Chełmiec z LZS Jankowy. O pierwszoligowej grze w Wałbrzychu pisałem przy okazji jegosyna Miłosza - obecnie piłkarza Ruchu Chorzów. To on wyrósł na bohatera baraży o utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek w 1988 (2:1, 2:2 z Zagłębiem Lubin), kiedy w Lubinie pięknym strzałem dał prowadzenie skazanym na porażkę wałbrzyszanom. W następnym, spadkowym, sezonie grał w dwóch dolnośląskich klubach - Górniku i Śląsku Wrocław. Potem grał ponownie na Nowym Mieście w drugiej lidze od rundy wiosennej sezonu 1989/90 - 5 spotkań (3 od pierwszego gwizdka), gdzie przeciwko Gwardii Warszawa zdobył swego jedynego drugoligowego gola dla biało-niebieskich. W pojedynku z byłym klubem
ówczesnego szkoleniowca Górnika, Mirosława Jabłońskiego, biało-niebiescy objęli prowadzenie już w pierwszej minucie. Z kolei goście, trenowani wówczas przez Lesława Ćmikiewicza wyrównali przed przerwą. Druga odsłona była kiepskim widowiskiem, którą oglądała niespełna setka widzów (w tym niżej podpisany). Pod koniec meczu z rzutu wolnego stołecznych piłkarzy na prowadzenie wyprowadził przyszły Widzewiak Paweł Miąszkiewicz. Ale w ostatniej minucie Trojak w zamieszaniu w polu karnym gości ze szpica pokonał Rutkowskiego i piłka wylądowała w bramce (od strony zegara) dając jeden punkt gospodarzom.
W następnym sezonie 1990/91 zespół prowadził Ryszard Walusiak, który nie widział potężnie zbudowanego Józefa w bloku defensywnym biało-niebieskich. Trojak zagrał jedynie w pierwszej kolejce (0:3 w Gorzowie Wlkp.), gdzie paradoksalnie Sport wybrał go najlepszym piłkarzem wałbrzyszan. Potem w defensywie grywał Frelek, zadebiutował Bubnowicz. Zimą 1991 Józef Trojak opuścił Górnika przechodząc do LZS Jankowy, który z czasem przyjął nazwę sponsora Lignomat. Związał się w rejonem południowej Wielkopolski, w Jankowych rozpoczął pracę szkoleniową, którą kontynuował m.in. w Polonii Kępno, Przełomie Torzeniec czy Sokole Świba.
Jak sugeruje radiosud przyczyną mogły być kłopoty z krążeniem. Trojak zmarł w wałbrzyskim szpitalu.
Pogrzeb odbędzie się w najbliższą sobotę w Głuszycy, a nabożeństwa w intencji zmarłego odbędą się również w Grębaninie.

Odliczanie do wiosennego startu

$
0
0
Równo miesiąc dzieli drugoligowców od inauguracji ostatniej w historii dwugrupowej drugiej ligi. W Wałbrzychu piłkarze przygotowują się z pozycji wicelidera, ale do optymizmu równie daleko jak do awansu do pierwszej ligi.  Co historia mówi o liderach grupy zachodniej po jesiennych zmaganiach?
2008/09 - jesień -1.Gawin (40 pkt), 2.Kotwica Kołobrzeg (38 pkt), 3.MKS (37 pkt), 4.Pogoń (35 pkt);
koniec sezonu - 1.MKS Kluczbork (67 pkt), 2.Pogoń Szczecin (62 pkt), 3. Gawin/Ślęza (50 pkt - porażka w barażach o 1.ligę z GKP Gorzów 0:5, 0:1),.. 6.Kotwica (53 pkt).
2009/10 - jesień -1. Ruch Radzionków (40 pkt), 2. Zagłębie Sosnowiec (37 pkt), 3. Zawisza Bydgoszcz (37 pkt), 4. Górnik Polkowice (35 pkt);
koniec sezonu - 1. Ruch Radzionków (76 pkt), 2. Górnik Polkowice (68 pkt), 3. Zagłębie (62 pkt), 4. Zawisza (59 pkt).
2010/11 - jesień - 1.Olimpia Grudziądz (34 pkt), 2. Zawisza Bydgoszcz (33 pkt),...12. Górnik Wałbrzych (22 pkt);
koniec sezonu - 1.Olimpia Grudziądz (71 pkt), 2. Zawisza Bydgoszcz (66 pkt), ...10. Górnik Wałbrzych (48 pkt).
2011/12 - jesień - 1. GKS Tychy (39 pkt), 2. Chrobry Głogów (36 pkt), 3. Miedź Legnica (36 pkt), ...11. Górnik Wałbrzych (25 pkt);
koniec sezonu - 1. Miedź Legnica (64 pkt), 2. GKS Tychy (59 pkt), ...6. Górnik Wałbrzych (50 pkt), ...8. Chrobry (49 pkt).
2012/13 - jesień - 1. ROW Rybnik (34 pkt), 2. Bytovia (31 pkt), 3. Chojniczanka (30 pkt), ...6.Górnik Wałbrzych (26 pkt);
koniec sezonu - 1. ROW Rybnik (72 pkt), 2.Chojniczanka (71 pkt), 3.Bytovia (63 pkt),....14. Górnik Wałbrzych (42 pkt).
Reasumując - z pięciu sezonów tylko raz zdarzyło się, by prowadzący po jesiennych meczach duet przewagę utrzymał do mety sezonu. Biorąc pod uwagę sparingi, przeprowadzone transfery w Głogowie wydaje się, że tylko jakaś niespodziewana katastrofa pozbawi promocji Chrobrego.
Mocno zbroi się Bytovia, która tradycyjnie wyjeżdża do ciepłych krajów przygotowując się do sezonu, niepokonana jest poznańska Warta, która formę szlifowała w Wałbrzychu. Dyżurnym faworytem jest Zagłębie Sosnowiec, w Bytomiu ruszyło się do przodu pod względem organizacyjnym, dzięki czemu PZPN oddał 3 z 5 ujemnych punktów za zaległości finansowe. Raków wzmocnił (?) się Brazylijczykami, a wielkimi niewiadomymi są drużyny z zagrożonej spadkiem strefy od miejsca 9 w dół.  Spore zmiany w Opolu, gdzie Odrę do utrzymania ma poprowadzić czeski szkoleniowiec Petr Nemec. Zarówno w Zdzieszowicach jak i w Wejherowie powtórka z rozrywki - Ruch przed katastrofą ma ratować desant z Leśnicy, czyli trener Wróbel i jego zawodnicy, a nad Gryfem ponownie pojawiło się widmo wycofania z ligi! W Kaliszu, Jarocinie czy Zielonej Górze nie dopuszczają myśli o degradacji i zapewne tamtejsze zespoły będą zaciekle walczyć. W UKP wciąż grać będzie jeden z najskuteczniejszych snajperów jesieni Wojciech Okińczyc.
Kluby już przeprowadziły transfery, ale i testują oraz planują wzmocnienia, wiele wyjaśni się również po starcie dwóch najwyższych lig i kilku graczy zapewne będą chcieli załapać się na kilka miesięcy do drużyn z 2.ligi. W wałbrzyskim Górniku wielkiego ruchu w kadrze nie było, a apetyty wśród kibiców były duże. Ubiegłe zimowe przerwy pomiędzy rundami nie przynosiły rewolucji. A jak przebiegały sparingi i transfery Górnika w historii drugoligowej przygody?
Dwa lata temu zimą Mateusz Sawicki
walczył z Arkadiuszem Milikiem (Górnik
Zabrze), dziś  kadrowiczem i graczem
niemieckiego Augsburga. 
2010/11 - odeszli - Michał Protasewicz (Concordia Piotrków Trybunalski), Bartosz Konarski (AKS Strzegom), Rafał Majka (Orkan Szczedrzykowice), przyszli - Michał Zawadzki (Warta Poznań), Roman Maciejak (Piast Gliwice); sparingi: Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 7:2 (wśród testowanych był Kamil Śmiałowski!), NVL Gelb-Weiss Goerlitz (6.liga) 3:1, Piast Zawidów (4.liga) 4:0, Włókniarz Mirsk (kl. O) 6:0, Orzeł Ząbkowice (3.liga) 2:1, MKS Oława (3.liga) 1:2, Chrobry Głogów (3.liga) 1:0, FK Trutnov 3:1, Oderka Opole (3.liga) 4:3, Motobi Kąty Wrocławskie (3.liga) 4:0, Śląsk Wrocław (ME) 3:2.
2011/12 - odeszli - Dominik Janik, Kornel Duś, przyszedł - Marcin Orłowski(Miedź Legnica); sparingi: Górnik Zabrze (ekstraklasa) 1:3, Karkonosze Jelenia Góra (4.liga) 3:3, FK BAUMIT II Jablonec (4.liga czeska) 3:1, GKS Katowice (1.liga) 1:2, KS Polkowice (1.liga) 0:2, SK Hlavice 1:1, Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 9:2, MKS Szczawno Zdrój (kl. O) 8:1, Orzeł Ząbkowice (3.liga) 5:0, Bielawianka (3.liga) 5:1, MKS Oława (3.liga) 2:2.
2012/13 - przyszedł Michał Oświęcimka (Okocimski Brzesko), odszedł - Dawid Kubowicz(Arka Gdynia); sparingi: Nielba Wągrowiec (3.liga) 5:3, Olimpia Kowary (4.liga) 5:1, Karkonosze Jelenia Góra (4.liga) 10:0, KS Polkowice (2.liga) 0:3, GKS Kobierzyce (4.liga) 4:0, Śląsk Wrocław (Młoda Ekstraklasa) 3:0, Lechia Dzierżoniów (3.liga) 6:1, Polonia/Sparta Świdnica (3.liga) 2:1, Olimpia Kowary (4.liga) 5:2.
W tym roku wałbrzyszanie nie stracili nikogo z graczy podstawowego pierwszego składu. Co prawda nie widać na treningach oraz sparingach Patryka Janiczaka, ale był on zaledwie rezerwowym. Ciekawe co będzie, gdy (odpukać w niemalowane!) zaniemoże lub wykartkowany zostanie Damian Jaroszewski. Młody Gawlik nie gwarantuje spokoju w bramce co pokazują sparingi, liczyć, że do bramki wejdzie Wojciech Wierzbicki też nie ma co. Ciekawostką jest, że wspomniany wyżej Janiczak otrzymał stypendium sportowe - ciekawe czy Urząd Miasta zweryfikuje i te kilkaset złotych trafi do innego sportowca. Najprawdopodobniej wypożyczony zostanie Michał Łaski (też miejski stypendysta), który nie potrafił przekonać do siebie trenera Macieja Jaworskiego. Słychać było głosy o wypożyczeniu do Bielawianki, gdzie grają już wałbrzyszanie Olejnik, Rosicki i Matysek. Wbrew plotkom nie odszedł ani Michał Bartkowiak, ani Dariusz Michalak (który jak co rundę szukał klubu) czy Sławomir Orzech, który po udanej rundzie i konsultacji w kadrze znalazł się w kręgu zainteresowań pierwszoligowca. Wśród nabytków drugoligowego Górnika zawsze zimą byli gracze, którzy stanowili mocny punkt wiosną. Teraz do tego wąskiego grona może dołączyć 23-letni Kamil Śmiałowski, który na lewej stronie wygrywa rywalizację z Adrianem Moszykiem.
Wiosną zadebiutują w nowych zespołach - z lewej b.mistrz
kraju i kadrowicz Maciej Iwański (Podbeskidzie), z prawej
Kamil Smiałowski (Górnik Wałbrzych).
Nie przekonująco wypadł Sławomir Truszczyński, który szybko znalazł nową przystań w Świdnicy. Długo sprawdzany był 22-letni Josef Krolop, zaliczył obóz, strzelał w sparingach, ale zdecydowane "nie" zarządu przekreśliło jego angaż. Jeśli nie mieści się w polityce kadrowej klubu to czemu ponoszono koszty z jego pobytem na obozie? A może po prostu inne sprawy o tym zdecydowały (menedżer, finansowe oczekiwania)?
Górnik w sparingach zagrał w tym roku z Podbeskidziem (1:6 - Folc), Olimpią Kowary (2:0 - Krolop, Migalski), Wartą Poznań (0:2), Bystrzycą Kąty Wrocławskie (3:0 - G.Michalak, Moszyk, Krolop) i Sołą Oświęcim (1:1 - Folc). Do wyników nie ma co przywiązywać większej uwagi, bo jeszcze test-meczów Górnik do startu kilka rozegra. W Walentynki prestiżowe starcie z Miedzią Legnica, potem jeszcze mecze z trzecioligowcami (Bielawianka, Śląsk II, Polonia/Sparta Świdnica). Co do wyborów personalnych Macieja Jaworskiego to zweryfikują je mecze ligowe. W Wałbrzychu ciekawi jesteśmy, czy wyciągnięto wnioski z ubiegłorocznych przygotowań, po których nastąpił totalny wiosenny zjazd. Do tej pory mogą dziwić taktyczne nowinki biało-niebieskich: Misiak, Folc w defensywie czy wystawienie jedenastki bez ani jednego młodzieżowca! Jaki ma sens gra takim zestawieniem skoro nigdy o punkty Górnik tak nie będzie mógł zagrać?
Różnie zestawiona grywa defensywa, gdzie wciąż brakuje Jana Bartośa, który niby wyleczył kontuzje, ale w sparingach nie gra. O wiele lepiej wygląda sytuacja z Michałem Oświęcimką, który może okazać się największym wygranym zimowych przygotowań. W obronie na różnych pozycjach grywa Mateusz Sawicki, który popełnia coraz mniej błędów. Martwić może posucha wśród młodzieżowców. Orzech, Szuba, Bartkowiak, Krzymiński - najprawdopodobniej w tym gronie będzie Jaworski się poruszał w kwestii wyboru młodych graczy, Migalski, Misiak, Surmaj mogą się stać alternatywą, ale najprawdopodobniej dla nich priorytetem będzie gra w Dolnośląskiej Lidze Juniorów.

Startuje ekstraklasa

$
0
0
Zaledwie dwa miesiące trwała zimowa przerwa dla drużyn ekstraklasy. Dla Górnika Zabrze i Legii Warszawa nawet krócej, bowiem tuż przed świętami czekał ich pojedynek pucharowy. Przez niespełna dwa miesiące ligowcy rozegrają 9 kolejek sezonu zasadniczego, po którym górna połowa stawki będzie walczyć o mistrzostwo i europejskie puchary, a dolna połowa o utrzymanie. żeby było ciekawiej po tych 30 kolejkach dorobek punktowy będzie podzielony na pół co faworyzuje te słabsze zespoły. 7 decydujących kolejek będzie rozgrywanych od 26.04. do 01.06.  Zimowa przerwa nie przyniosła głośnych transferów - kluby obiecują większą aktywność w lecie. Największym gotówkowym transferem było przejście Patryka Małeckiego z Wisły do Pogoni. Najwięcej zarobiła Legia Warszawa na przejściu do ligi francuskiej Dominika Furmana, a i najwięcej wydała na sprowadzeniu napastnika Sa z cypryjskiego AEL Limassol. Fachowcy są zgodni, że na górze tabeli nie nastąpią większe zmiany mistrzostwo raczej obroni Legia, a o pozostałe medale mistrzostw powalczy tercet Lech, Górnik i Wisła.  Ciekawie powinno być jednak podczas walki o awans do grupy mistrzowskiej - do ósmej Jagiellonii dwunasta Korona traci ledwie 3 punkty! O górnej połówce tabeli marzą w obu dolnośląskich klubach. W Śląsku Wrocław jesienią wiele sobie obiecywano zarówno po pucharowych występach jak i po transferze Waldemara Soboty do Brugge. Dokonano zmian własnościowych - właściciela Polsatu zastąpił triumwirat ściśle związany z miastem, ale póki co nie poszło do wraz z przypływem gotówki na transfery. Wręcz przeciwnie - pożegnał się z Wrocławiem Mateusz Cetnarski (jeden z lepiej opłacanych graczy), odszedł Spahić, który mało grał, a i  niechciany w I zespole jest bramkarz Gikiewicz, którego ewentualne przejście zostało zablokowane z powodu wysokości transferu. W zamian o miejsce w bramce ma walczyć Wojciech Pawłowski, który nie zawojował Italii, Anglik Tom Hataley, który najbardziej znany jest z powodu swojego ojca Marka - b.reprezentanta Anglii i Paweł Zieliński z wrocławskiej Ślęzy. Wciąż nie wiadomo kiedy zatwierdzony zostanie Flavio Paixao, który ma problem z odzyskaniem certyfikatu z ostatniego klubu. Bilans strat i zysków jest raczej ujemny, biorąc pod uwagę kontuzje Pawelca podpory defensywy WKS. Marzenia wrocławian o czołowej ósemce opierają się na zaledwie pięciopunktowej stracie do Jagiellonii, z którą mają zresztą niekorzystny bilans obu spotkań (2:3, 1:3), a rozkład jazdy podopieczni Stanisława Levy'ego mają następujący: Lech (w), Ruch (d), Cracovia (w), Legia (d), Zagłębie (w), Górnik (d), Zawisza (w), Podbeskidzie (w), Lechia (d). Na papierze dobrze to nie wygląda, ale jak zwykle wszystko zweryfikuje boisko.
Paweł Oleksy (Zagłębie Lubin) podczas zimowego
ładowania akumulatorów.
Z kolei Zagłębie Lubin, co jest w ich przypadku tradycją, po kiepskiej jesieni znów musi walczyć o utrzymanie wiosną. Orest Lenczyk nie będzie musiał korzystać z usług największych hamulcowych (Jeż, Rakels, Gliwa), którzy ucierpieli w końcówce rundy ze strony chuligańskich wybryków. Udało się zakontraktować ciekawych zmienników: chorwackiego bramkarza Silvio Rodića, portugalskiego pomocnika Manuela Curto (11 lat temu mistrz Europy U-17 i król strzelców mundialu siedemnastolatków w 2003r., ale ostatnio bez klubu), obrońcę Słoweńca Elvedina Dzinića z bułgarskiego Botewu Płowdiw, szwedzkiego pomocnika Johana Bertilsona, Łukasza Janoszkę, któremu skończyła się umowa z Ruchem Chorzów. Te transfery plus potencjał obecnej kadry daje podstawy do wiary na awans w górę tabeli. Lubinianie póki co są na dalekim 14.miejscu ze stratą 12 punktów do ósmej lokaty. Czy 9 spotkań nie będzie zbyt małą liczbą do nadrobienia straty? Zagłębie będzie grać z: Górnikiem (d), Koroną (w), Zawiszą (d), Jagiellonią (w), Śląskiem (d), Widzewem (w), Wisłą (d), Lechią (w) i Legią (d). W Zagłębiu liczą przede wszystkim na skuteczność świdniczanina Arkadiusza Piecha. W Wałbrzychu przypatrywać się będziemy perypetiom byłego juniora wałbrzyskiego klubu Pawła Oleksego, który mimo 13 występom jesienią, nie może rundy zaliczyć do udanych. Mecze towarzyskie zimą pokazały, że trener Lenczyk na pozycji lewego obrońcy stawiał głównie na Serba Dorde Ćotrę, ale wystawiany był również 19-letni Piotr Azikiewicz. Póki co szansą na grę w podstawowym składzie dla Pawła jest uniwersalność Ćotry, który grać może też w pomocy.
Adrian Mrowiec i Łukasz Surma
Jeśli jesteśmy już przy piłkarzach z wałbrzyską przeszłością to nie jest różowo w chorzowskim Ruchu. Jesienią blisko debiutu był Miłosz Trojak a kontuzje zmogły Adriana Mrowca. Adrian zagrał 5 razy, ale po objęciu zespołu przez Słowaka Jana Kociana bilans minutowy wynosi 19 minut w 3 występach. Zimą Trojak i Mrowiec początkowo razem uczestniczyli w przygotowaniach Niebieskich, ale na zgrupowanie do tureckiego pojechał tylko Adrian. Czy wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce? Raczej nie. Trener Kocian cieszył się z pracy wykonanej przez Mrowca, zwłaszcza po absencji spowodowanej kontuzją. Ideą Słowaka jest mieć dwie równorzędne jedenastki, ale w tych pierwszych wyjściowych zestawieniach na środku obrony częściej było widać Piotra Stawarczyka i Marcina Malinowskiego, a po kontuzji wreszcie pełną parą trenuje Maciej Sadlok, jest też solidny Marek Szyndrowski. Konkurencja jest spora, Ruch zajmuje wysokie piąte miejsce.Czy walka o otrzymanie tej nadspodziewanie wysokiej lokaty będzie z udziałem Mrowca? Trojakowi z kolei pozostała walka na trzecioligowych boiskach w zespole rezerw chorzowskiego klubu.
Damian Ałdaś jesienią kapitan
Polkowic, a wiosną gracz Korony
Wśród zimowych transferów blisko ćwierćsetki nowych zawodników, którzy mogą pojawić się na boiskach ekstraklasy to obcokrajowcy. Są również gracze pozyskani z klas niższych. Paradoksalnie do najwyższej klasy rozgrywkowej z grupy zachodniej trafili gracze z zespołu, który wycofał się z drugoligowej rywalizacji.
Damian Ałdaś pochodzi z Głogowa, ale na zapleczu ekstraklasy zagrał w Górniku Polkowice, gdzie grał 4,5 roku. W międzyczasie blisko był angażu w GKS Bełchatów. Po rundzie jesiennej wydawało się, że wróci do rodzinnego Głogowa, ale ostatecznie trafił do kieleckiej Korony, która chętnie sięga po drugoligowców. Kolejnym zawodnikiem, którą zimą przeskoczył o dwie klasy rozgrywkowe jest Ariel Famulski, 23-letni rówieśnik Ałdasia, wychowanek Zagłębia Lubin, który sięgał w macierzystym klubie po mistrzostwo Polski juniorów, Młodej Ekstraklasy. W seniorach zaliczył jeden mecz, ale za to ze zdobytą bramką. Ostatnie półtora sezonu spędził w Polkowicach, a po wycofaniu się tamtejszego KS powrócił do Lubina, gdzie Orest Lenczyk widzi go w kadrze klubowej.
We wiosennych kadrach zespołów T-mobile Ekstraklasy jest (oprócz wspomnianego dolnośląskiego duetu) 31 piłkarzy, którzy mają w swoich biografiach epizody w grupie zachodniej drugiej ligi. Dla przypomnienia:
Maciej Mańka (Górnik Zabrze - GKS Tychy 2011/12),
Mateusz Zachara (Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 2008-2010, dziś wicelider klasyfikacji strzelców, w styczniu zadebiutował w reprezentacji A),
Bartłomiej Babiarz w 2.lidze strzelił bramkę Górnikowi
Wałbrzych, w ekstraklasie wciąż czeka na premierowego
gola.
Gerard Bieszczad (Wisła Kraków - Tur Turek 2010/11w - rezerwowy bramkarz Białej Gwiazdy),
Maciej Gostomski (Lech Poznań - Zagłębie Sosnowiec 2008/09, Bałtyk Gdynia 2010/11w, Bytovia Bytów 2011/12-2012/13 - jedna z rewelacji jesieni na pozycji bramkarza),
Bartosz Soliński (Ruch Chorzów - Rozwój Katowice 2012/13, trzeci w hierarchii bramkarz Niebieskich bez większych szans na grę, wciąż bez debiutu w ekstraklasie),
Bartłomiej Babiarz (Ruch Chorzów - GKS Tychy 2009/10 - 2011/12, obecnie podstawowy gracz Ruchu),
Dawid Kudła (Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 2012/13, wciąż bez debiutu w ekstraklasie),
Maciej Dąbrowski (Pogoń Szczecin - Zawisza Bydgoszcz 2008/09w -2010/11, jeden z wyróżniających się obrońców ligi),
Maksymilian Rogalski (Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa 2008/09, pomocnik, który w ub.sezonie strzelił dwa gole - oba po pięknych rzutach wolnych),
Krzysztof Baran (Jagiellonia Białystok - Chojniczanka 2010/11, obecnie walczy z Jakubem Słowikiem o pozycję nr 1 w bramce Jagi),
Mateusz Piątkowski (Jagiellonia Białystok - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09w, po znakomitym sezonie w Ząbkach w wieku 29 lat urodzony w Bielawie napastnik wreszcie zadebiutował w ekstraklasie, gdzie 5 razy wpisał się na listę strzelców),
Andrzej Witan (Zawisza Bydgoszcz - w 2.lidze w "Zetce" 2009/10-2010/11, mimo, że z Zawiszą awansował z drugiej ligi do ekstraklasy to w najwyższej klasie rozgrywkowej mecze musi oglądać z perspektywy ławki rezerwowych),
Michał Markowski (Zawisza Bydgoszcz - Chojniczanka 2012/13, obrońca zadebiutował w meczu z Wisłą, kiedy wszedł w doliczonym czasie w meczu z Wisłą i to cały jego dorobek ekstraklasowy),
Piotr Petasz (Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Szczecin 2008/09w, jesienią błysnął asystami i atomowymi strzałami z lewej nogi, 29 lat, ale dopiero w Zawiszy zadebiutował w ekstraklasie),
Jacek Wójcicki (Zawisza Bydgoszcz - w 2.lidze z Zawiszą 2010/11, dobre recenzje za jesienne występy),
Bartosz Kaniecki (Lechia Gdańsk - Bałtyk Gdynia 2011/12w, w tym sezonie walkę o miejsce w gdańskiej bramce przegrał z Mateuszem Bąkiem),
Mateusz Machaj (Lechia Gdańsk - Polonia Słubice 2008/09w, Tur Turek 2009/10j, brat Bartosza niemniej ponoć utalentowanego pomocnika, który zimą zmienił Chrobrego Głogów na Miedź Legnica, okrzyczany wielkim talentem ostatnio coraz dalej od podstawowego składu),
Patryk Tuszyński (Lechia Gdańsk - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09j, MKS Kluczbork 2008/09w, 2010/11j, z Kluczborkiem awansował i spadł z 1.ligi, w Gdańsku nie może się przełamać i wciąż bez ligowego gola, w zimowych sparingach sporo grał i strzelił 4 gole),
Kornel Osyra (Piast Gliwice - Gryf Wejherowo 2012/13j, obrońca rodem z Brzegu Dolnego, produkt made in Lubin, w ciągu 12 miesięcy gry w Piaście ledwie dwa epizody),
Ołeksij Szlakotin (Korona Kielce - Czarni Żagań 2008/09w, Zagłębie Sosnowiec 2010/11-2011/12w, bramkarz rodem z Ukrainy wychowanek szkółki Dynama Kijów, do ekstraklasy trafił za sprawą Leszka Ojrzyńskiego, który znał go ze współpracy z Sosnowca, nękany przez kontuzję póki co przegrywa rywalizację z Małkowskim),
Kamil Sylwestrzak (Korona Kielce - Chrobry Głogów 2011/12, Chojniczanka 2012/13j, obrońca, który najpierw był jednym z najbardziej krytykowanych graczy, a jesienią podstawowy gracz kielczan),
Artur Lenartowski (Korona Kielce - Raków Częstochowa 2008/09, 2009/10w-2010/11w, trzeci sezon w Kielcach bodaj najwyższy gracz ekstraklasy grający w polu - 192 cm),
Marcin Trojanowski (Korona Kielce - Elana Toruń 2009/10w, Chojniczanka 2010/11-2011/12, urodzony w Zgorzelcu pomocnik, na którym nie poznano się w Śląsku Wrocław, po tułaczce ogólnokrajowej jesienią w Kielcach zadebiutował w ekstraklasie, gdzie zagrał 6 razy),
Miłosz Przybecki (Zagłębie Lubin - Ruch Radzionków 2009/10w, jeden z najszybszych pomocników ekstraklasy o niesamowitym wyskoku, póki co w Lubinie zawodzi jak większość jego partnerów),
Adam Deja gościł na Stadionie 1000-lecia
z MKS Kluczbork (z prawej M.Morawski).
Arkadiusz Piech (Zagłębie Lubin - Gawin/Ślęza Wrocław 2008/09j, właśnie znakomita runda w drugiej lidze (9 goli jesienią) stała się przepustką do łódzkiego Widzewa, ale jak wiadomo Arka talent eksplodował dopiero w Ruchu Chorzów, skąd via Turcja trafił jesienią ponownie na Dolny Śląsk, 4-krotny reprezentant kraju),
Adam Deja (Podbeskidzie Bielsko-Biała - MKS Kluczbork 2011/12-2012/13w, występy w 2.lidze stały się dla Dei przepustką do ekstraklasy, etatowy wykonawca rzutów wolnych może stracić na nie abonament po przyjściu Iwańskiego oraz z powodu zerowego konta bramkowego),
Mateusz Kupczak (Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Tychy 2011/12, z Tyskimi awansował do 1.ligi, a w Bielsku Białej jesienią zaliczył 7 epizodów),
Fabian Pawela (Podbeskidzie Bielsko-Biała - Czarni Żagań 2010/11w - 2011/12, podobnie jak Piech świdniczanin rocznik 1985, tyle, że bez tylu bramek i debiutu w kadrze),
Tomasz Kowalski (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12- 2012/13j, wychowanek SMS Łódź, wiosną ub.r. zadebiutował w ekstraklasie w Jagiellonii, a jesienią 6 gier dla outsidera ligi),
Krystian Nowak (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12, pochodzący z Ełku były junior SMS Łódź skąd trafił do Turku, drugi sezon w Widzewie, pomocnik o zapędach ... modela reklamującego męską bieliznę),
Łukasz Staroń (Widzew Łódź - Tur Turek 2011/12 - 2012/13, napastnik z dolnośląskiego Lubania, grał w SMS Łódź, MKS Oława, był na testach w Górniku Wałbrzych, a w debiucie w ekstraklasie strzelił gola przy Łazienkowskiej (Legia-Widzew 5:1), w klubie raczej bez szans na regularną grę, jedną nogą już jest ponoć na wypożyczeniu w Dolkanie Ząbki).
Jeśli chodzi o trenerów to zaledwie dwóch szkoleniowców pracowało w przeszłości w grupie zachodniej: Ryszard Wieczorek (dziś Górnik Zabrze), który w latach 2011-13 pracował w Rybniku, gdzie z ROW-em awansował do 1.ligi i Leszek Ojrzyński (Podbeskidzie) prowadzący Raków (2008-09), Zagłębie Sosnowiec (2010-11).

Polscy bramkarze w Anglii - fachowcy czy parodyści?

$
0
0
Pozycja bramkarza ma to do siebie, że błędy mające konsekwencje bramkowe są długo pamiętane. Zatrzeć kiepskie wrażenie po klopsie jest niezwykle trudne. Jerzy Dudek w Liverpoolu jest co prawda pamiętany przede wszystkim ze względu na swój taniec w serii rzutów karnych w finale Ligi Mistrzów (2005 z Milanem), ale poza Anfield bardziej pamięta się jego kiks z prestiżowegomeczu z Manchesterem United, który wykorzystał Urugwajczyk Diego Forlan. Tomasz Kuszczak, gdy grał we wspomnianym Manchesterze, miał swój kącik w muzeum przy Old Trafford - w sekcji video oprócz kapitalnej obrony z 2006 (West Bromwich Albion-Wigan) miał filmik z bramki puszczonej w kadrze w meczu z Kolumbią, gdy w Chorzowie pokonał go bramkarz rywala. Już osiem lat gra na Wyspach Bartosz Białkowski - goalkeeper biało-czerwonych podczas MŚ U-20 w Kanadzie w 2007 roku. W Southampton grał m.in. z Garethem Bale'm, uważany był za jednego z kandydatów do gry w pierwszej reprezentacji. Na Wyspach oprócz udanych interwencji głośno było o nokaucie w sparinguNotts County - Galatasaray (2012), którego doświadczył w starciu z własnym obrońcą. Jednak najbardziej pamiętanym momentem w dotychczasowej ligowej karierze jest "wielbłąd" w meczu Southampton - Blackpool 2:2, kiedy to przepuścił piłkę między rękami i nogami po słabym uderzeniu Calluma McManamana.
Obecnie w Premiership jest trójka bramkarzy - duet Kanonierów oraz "Święty" Boruc.Łukasz Fabiańskitrafił do Arsenalu w 2007 roku, ale przez blisko 7 lat nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie. W lidze angielskiej skompletował do tej pory zaledwie 31 występów, w Pucharze Anglii -12, Pucharze Ligi -16, 12 w europejskich pucharach. W tym sezonie bronił jedynie w rozgrywkach pucharowych i już zapowiedział, że latem pożegna się z londyńskim klubem, bo dość ma grzania ławki. Z pewnością Fabianowi nie pomogły kontuzje, a kiedy już wskoczył do bramki to zdarzały mu się błędy, które były bardzo wypominane przez angielskie media. Przez klopsy ochrzczony został jako Flappy Handski (gra słów oznaczająca w wolnym tłumaczeniu dziurawe ręce), a gdy po dobrym występie w LM (m.in. obroniony rzut karny w Belgradzie) doczekał się medialnej rehabilitacji to przyplątała mu się kontuzja. I tak w kółko. Jego przygoda z piłką na Wyspach jest bardzo wyboista i na aktualności nie stracił chwytliwy tytuł sprzed 3 lat nawiązującykarierę Łukasza do Rocky Balboa.
Parada Szczęsnego z meczu Liverpool-Arsenal (5:1)
znalazło się 8 lutego wśród Fotografii Dnia 
Wojciech Szczęsny jest póki co numerem 1 w bramce Kanonierów i kandydatem do reprezentacyjnej bramki. Niedawno przedłużył na atrakcyjnych warunkach finansowych kontrakt, a w tym sezonie wraz z Arsenalem gra nadspodziewanie dobrze. Jego dyspozycja w bramce odzwierciedla formę kolegów z pola - gdy broni kiepsko, londyńczycy tracą przeważnie bramki. Nie tak dawnoDaily Mail pokusił się o zestawienie piłkarzy, którzy ... są najbardziej "elektryczni", popełniają największe błędy, stanowią piątą kolumnę zespołu przyczyniając się do strat bramek. W tym zestawieniu najliczniejszą nacją, oprócz Anglików okazali się Polacy, bowiem trafili do niego zarówno Szczęsny jak i Boruc. Tłumaczenie można było znaleźć na stroniesportfan. W uzupełnieniu tłumaczenia dodam, że dziennikarze przypisali każdemu klubowi jednego piłkarza - najsłabsze ogniwo w drużynie. Jedynymi bramkarzami okazali się polscy bramkarze, a wśród "tykających" bomb znalazły się takie nazwiska jak Soldado (Tottenham), Toure (Liverpool) czy Demichelis (Manchester City).
Robin van Persie po odejściu z Arsenalu do MU w każdym
meczu z Kanonierami wpisywał się na listę strzelców. Teraz
zatrzymał go Wojciech Szczęsny
Artur Boruc z kolei w tym sezonie bronił początkowo rewelacyjnie, jego doskonała dyspozycja poprowadziła Southampton do wysokiej lokaty blisko ligowego podium. Potem nastąpiły feralne klopsy, o którychrównież pisałem. Do tego przyplątała się kontuzja, a podczas absencji Artura popularni Święci zaczęli tracić nie tylko punkty, ale i kontakt z czołówką. Karta odwróciła się wraz z powrotem Polaka do bramki.
W minionym tygodniu na Emirate Stadium Arsenal zremisował z Manchesterem United 0:0. Wśród kluczowych momentów meczu była brawurowa obrona strzału van Persie'go przez Szczęsnego. Dziennikarze mając w pamięci ostatnie występy Polaka zaczęli spekulować czy już można go zakwalifikować doczołówki bramkarzy Premiership. Kto jest najlepszy? Sięgnięto więc do statystyk i niespodziewanie biorąc pod uwagę cyferki najlepszym goalkeeperem w tym sezonie jest Włoch Vito Mannone, który w zespole Kanonierów przegrywał rywalizację zarówno z Fabiańskim jak i Szczęsnym! Obecny bramkarz Sunderlandu broni ze skutecznością 82% obronionych strzałów. Tuż za jego plecami plasuje się niezbyt znany bramkarz West Ham United Hiszpan Adrian, który nie rozegrał w lidze jeszcze 10 spotkań! Za tym duetem znajdują się ... Artur Boruc i Wojciech Szczęsny!
W przedstawionym zestawieniu w kolumnach ilość obroniony strzałów, puszczonych bramek i procent obronionych strzałów.  Za polskimi bramkarzami znaleźli się Bośniak Asmir Begović (Stoke, ten co strzelił gola Borucowi), Amerykanin Tim Howard (Everton), Czech Petr Cech (Chelsea), Fin Jussi Jaaskelainen (podobnie jak Adrian - WHU), Belg Simon Mignolet (FC Liverpool) i jedyny Anglik Joe Hart (Manchester City).
Polacy są w klubach bardziej szanowani niż w brytyjskich mediach, gdzie nawet przy okazji tego zestawienia najlepszych fachowców Borucowi przypomniano tragikomiczną próbę dryblingu a'la Cruyff w meczu z Arsenalem.
Viewing all 967 articles
Browse latest View live